Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia JolantyElżbiety
Autor Wiadomość
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 11:13   

JolantaElżbieta , jesteś krótko po rozwodzie. To normalne, że emocje targają Tobą we wszystkie strony.
Na forum piszesz od 3 miesięcy i już Ci brakło zapału?
Takie dołki będą się zdarzały jeszcze nie raz, ale będą coraz rzadsze i łagodniejsze do przeżycia.
Na wszystko trzeba czasu, a więc i cierpliwości.

JolantaElżbieta napisał/a:
Wierzę w cuda, ale nie takie.


No tak, to według Ciebie cuda mają jakieś granice?
Takie to mogą się zdarzyć, a takie to już nie.
Sama widzisz, że to trochę bez sensu.
No wiem, tak tylko wyrzuciłaś z siebie to co Cię boli. Mam nadzieję, że na prawdę tak nie uważasz.

JolantaElżbieta napisał/a:
Może gdzieś tam mu przemknie jakieś miłe wspomnienie ze Świąt u mojej rodziny, bo ich zawsze lubił i dobrze się tam czuł, ale to nie takie wielkie halo, żeby zatęsknił za naszym domem.


Ja mam taką samą sytuację jak Ty. Mnie pomogło zaprzestanie rozdrapywania starych ran, wspominania wspólnych dobrych czasów. zacząłem żyć życiem obecnym. Dniem dzisiejszym.
Mówi się w Sycharze "Czekać, nie czekając". Coś w tym stylu, chociaż nie do końca się to udaje, to jednak ja staram się tak żyć.
"Wiszenie" mentalnie na współmałżonku nic nie daje oprócz bólu.

JolantaElżbieta napisał/a:
Tak jak mi powiedziała córka: "Mamo, uwierz mi, że jesteś ostatnią osobą, do której tata z czymkolwiek by się zwrócił nawet gdyby potrzebował pomocy. Mam oczy i umiem wyciągać wnioski, ty tylko ty żyjesz w nierealnym świecie. I tak było i jest."
Zresztą ona jest na mnie zła, że łaże po tym forum i twierdzi, że przez to nie mogę dojść do siebie, bo się naczytałam i nasłuchałam opowieści o cudownie nawróconych małżonkach. "Tato to nie ten przypadek."

Wolałaby, żebym spotkała kogoś, kto mnie pokocha i da mi szczęście i zatroszczy się o mnie. Jak jej mówię, że ja mam męża, to się na mnie złości, że nabijam sobie głowę mrzonkami :-/
Uważa, że nasze małżeństwo jest nieważne, tylko ja jeszcze o tym nie wiem. Syn też uważa, że powinnam jak najszybciej wyrzucić go z pamięci i żyć sobie spokojnie, nie zawracając sobie nim głowy, bo on mnie niszczył.


Dziwisz się dzieciom? One chcą Twojego dobra. Chcą widzieć mamę szczęśliwą, uśmiechniętą, a według nich z Twoim mężem jest to niemożliwe.
Chęci mają jak najlepsze, ale dla kogo najlepsze? Czyżby nie dla siebie?
No bo przecież gdybyś sobie znalazła kogoś i była po ludzku szczęśliwa (one wierzą, że to możliwe), to i im byłoby lżej na sercu.
Im tak, a Tobie?
Twój syn ma wiele racji, mówiąc, że powinnaś nie myśleć cały czas o mężu i postarać się żyć spokojniej. I Ty do tego dojdziesz. Potrzeba tylko czasu.
Córka jednak chce układać Ci Twoje życie według swoich własnych poglądów. Gdzie pozostawia Ci prawo do Twoich poglądów?
Powiedz jej, że rani Cię takimi słowami, że odbiera Ci prawo do samostanowienia.
Wiem, że ona myśli, że to robi z miłości do Ciebie, ale tak nie jest.
Porozmawiaj z nią o tym. Musi szanować Twoje poglądy i wiarę.

JolantaElżbieta napisał/a:
Zresztą sami mówicie, że muszą chcieć dwie strony, a tutaj jest tylko jedna.


Na dzień dzisiejszy chce jedna strona. Większość z nas piszących tutaj ma tak samo i co z tego.
Dzisiaj jest tak, a jak będzie jutro wie tylko Bóg. Nie wyznaczaj Mu terminów.

JolantaElżbieta napisał/a:
Mój przypadek jest beznadziejny. :-(


Poczytaj innych i nie żartuj.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:01   

Moje dzieci są mocno poranione i wkurzone na mojego męża. Za wszystko. A on udaje, że nic się nie stało. Zresztą nie wiem, bo córka nic mi nie mówi. A jak ją zapytałam o niego, to powiedziała, że mam się nie interesować i nie pytać. Skoro ja go nie obchodzę, to on mnie też nie powinien.
Z synem nie ma kontaktu - ani jeden ani drugi tego nie szuka. To mnie boli, bo one też czekały na jakieś zinteresownie z jego strony. Oceniają go surowo, ale tylko do mnie. Do niego ani słowa wymówki, pretensji, nic. On ostatnio powiedział do bratowej, że z córką ma bardzo dobry kontakt. Tak, tym bardziej, że rozmawiają tylko o filmach.
Ale kiedyś ona mi wykrzyczała, że temat erotycznego życia taty jest dla niej bolesny i trudny.

Ponieważ oboje odsunęli się od Boga, to nie rozumieją mojego podejścia do całej sprawy. Nie wierzą w cuda i nawet ich nie chcą, bo boją się kolejnego rozczarowania. Córka też mi ostatnio powiedziała, że chyba wyraźniej tata nie mógł dać mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać, rozwodząc się ze mną.

Znają moją wiarę, mogę powiedzieć, że ją tolerują, ale nie rozumieją na co ja liczę. Współczują mi, że ona powstrzymuje mnie od szczęścia. W ich mniemaniu szczęścia, bo ja nie zrezygnuję z moich zasad i nie wybiorę człowieka zamiast Boga. Mogłam to zrobić wcześniej, jak mąż tego ode mnie zażądał.

I nie mogą zrozumieć dlaczego teraz jestem mniej szczęśliwa niż gdy byłam z nim. Ja sama tego nie rozumiem.

NIe pokazuję im też stanu w jakim bywam, bo to je przygnębia.

Mam nadzieję, że nie zepsuję im Świąt, że uda mi się zacisnąć zęby i byc radosną, jak tylko można w takiej sytuacji.
Przykro mi, że tracę nadzieję na nawrócenie i powrót mojego męża, ale to jest ponad moje siły udawać, że wierzę w jego zmianę.

Mam nadzieję, że Pan Bóg się na mnie nie gniewa, ale jest coraz gorzej i nic nie zapowiada zmiany na lepsze, więc w takiej sytuacji trudno mi zachować optymizm.

I tylko czytanie waszych postów przywraca mi nadzieję, na chwilę, bo w konfrontacji z tym co jest ona zanika.

Zazdroszę Wam tego pozytywnego patrzenia i tej nadziei, którą nosicie w sercu. Bardzo chciałabym ją podzielać, żeby mi się udzieliła, ale nie ma żadnej nawet najmniejszej iskierki, żebym mogła w to uwierzyć. W ostatnich tygodniach dostaję same negatywne informacje zwrotne z tamtej strony i wydaje mi się, że mój mąż okazuje mi jeszcze więcej niechęci niż jakiś czas temu.

Teściowa spytała go dlaczego nie zrobił mi tej anteny, którą zepsuł, a on odpowiedział, że nic nas nie łaczy, żebym sobie z tym poradziła sama. A ona mówi, a widzisz jak Jola dobrze wygląda, zeszczuplała. A on: może się zakochała.

Ja już mówiłam teściowej, żeby mi nic o nim nie opowiadała, to samo powiedziałam do jego bratowej, że nie chcę żadnych wieści, bo one są dla mnie zbyt bolesne. Same mi mówią, ja nie pytam, bo podświadomie czekałam na pozytywny odźźwięk, a dostaję same ciosy.

Postaram się uwierzyć na nowo w niemożliwe. :-/
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:09   

JolantaElżbieta napisał/a:
Ja już mówiłam teściowej, żeby mi nic o nim nie opowiadała, to samo powiedziałam do jego bratowej, że nie chcę żadnych wieści, bo one są dla mnie zbyt bolesne. Same mi mówią, ja nie pytam, bo podświadomie czekałam na pozytywny odźźwięk, a dostaję same ciosy.


Super decyzja.
Jeśli Ci zaczną mówić to im przerwij i przypomnij, że prosiłaś ich oto by nie mówili Ci nic na jego temat.
Twoje dzieci widać, że przezywają to mocno. Nie ma im się co dziwić.
Chodzisz na spotkania Ogniska Sychar?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:23   

twardy napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Ja już mówiłam teściowej, żeby mi nic o nim nie opowiadała, to samo powiedziałam do jego bratowej, że nie chcę żadnych wieści, bo one są dla mnie zbyt bolesne. Same mi mówią, ja nie pytam, bo podświadomie czekałam na pozytywny odźźwięk, a dostaję same ciosy.


Super decyzja.
Jeśli Ci zaczną mówić to im przerwij i przypomnij, że prosiłaś ich oto by nie mówili Ci nic na jego temat.
Twoje dzieci widać, że przezywają to mocno. Nie ma im się co dziwić.
Chodzisz na spotkania Ogniska Sychar?


Tak zrobię.

To co się działo między nami zniszczyło je emocjonalnie. Długo pracowały, aby wyzdrowieć, albo chociażby w miarę normalnie funkcjonować. Wierzyły, że rozwód jest rozwiązaniem, które wszystkim przyniesie ulgę, a teraz same widzą, że to kłamstwo. Rozwód nawet po tak trudnym małżeństwie jak nasze był przysłowiowym gwoździem do trumny. I nikomu oprócz mojego męża nie przynióśł ukojenia. Tak po ludzku, tylko on na tym skorzystał :-/

Na spotkania nie chodzę, bo w moim mieście już nie ma. Chodzę na tę terapię, ale sama nie wiem, mam mieszane uczucia, bo czasami jest ok, czasami mam ochotę tę terapeutkę potrząsnąć za ramiona i wykrzyczeć: pomóż mi, daj mi receptę na mój ból.

Nikomu oprócz was już się nie zwierzam, bo oni tego nie rozumieją. Koleżanka mi nawet powiedziała: Joluś, ty się gryziesz, a on sobie ...... jakąś panienkę i w ogóle o tobie nie myśłi. Daj sobie z nim spokój. To słyszałam i dlatego już nikomu nic nie mówię. Mamusi nie chcę martwić, bo jest wystarczająco przybita tym co się ze mną dzieje, więc udaję, że jest ok. Chyba tylko forum trzyma mnie w pionie, chociaż czasami wkurza za tę irracjonalną nadzieję i wiarę pomimo :-o
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:42   

monis napisał/a:
JolantaElżbieta, jesteś fajną babką. Miłą, inteligentną, z fantastycznym poczuciem humoru. Wiele potrafisz. A może nawet wszystko?(tylko jeszcze nie wiesz).Masz z kim usiąść na Wigilię. To wielki dar jaki otrzymałaś w tym czasie.

Przygotujesz wspaniałe święta.

A to że mąż nie musi wyrzucać śmieci teraz? Nie wiesz tego. A nawet jeśli to za chcwilę będzie musiał. Sielanka, amok się skończy i czar pryśnie....klapki spadną z oczu i zacznie się zwyczajne zycie. No i wtedy zobaczymy jak będzie.

Na teraz oddaj wszystko Bogu. Nie zajmuj się przeszłością, swoim życiem i za nic przenigdy nie myśl o sobie źle.

Bądź taka dobra dla siebie jak jestes dobra dla innych:))


ps
nigdy nie jadłam kapusty z fasolą.Ani z grochem.


Tak, monis, taka byłam kiedyś. Byłam naprawdę fajna, trochę szalona, beztroska i wszystkich wkurzałam tym moim wiecznym optymizmem i wiarą, że dobro zwycięży wszystko. NIe mogli zrozumieć jak mogłam tak żyć w takich warunkach jak się dowiedzieli, bo ja przez lata udawałam, że wszystko jest w porządku. Nawet moja córka mi ostatnio powiedziała: "mamo, zapomniałaś, że my świetnie udajemy?"
W nich jest żal, że jak prosiłam o pomoc teściową, to ona mówiła, ż eja kłamię i tworzę front z dziećmi przeciwko niemu. A ja nawet przed nimi to ukrywałam. Kiedyś mi powiedzieli: co ty mamo myślisz, że my byliśmy głupi? NIe mogliśmy zrozumieć co z tobą jest nie tak, że wpierasz nam co innego niż my widzimy: a tatuś się zdenerwował, każdy ma prawo do negatywnych emocji, a to nie jest tak jak się wydaje.

Tylko teściowa była wprowadzona w temat, bo sama widziała jak on się zachowuje, nie krępował się przy niej, zresztą dla niej był nie lepszy. Nie mogła tylko zrozumieć, dlaczego on na mnie nigdy nic złego do niej nie powiedział, a dopiero jak poznał tę kobietę, zaczął mnie obgadywać. A wtedy ona powiedziała: Jola jest dobrym człowiekiem, przestań na nią gadać. No to do ojca powiedział, że go nie doceniłam. Bardzo go to zdziwiło, bo sami widzieli jak było.

Bardzo chcę już to wszystko wyrzucić z pamięci i nie międlić w kółko. Udaje mi się to coraz lepiej, sama widzę. Wasze rady są bezcenne, nikt mi tak nie pomógł jak sycharowcy.


P.S. Fasola z kapustą - właśnie będę próbować, czy już się przegryzło :-)
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 14:30   

Pomocy, wysłałam smsa zamiast do mojej kuzynki to do mojego męża, że spędza święta z ta babą. Ryczę.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 14:54   

JoluElu,
kiedy ja po długich zmaganiach z sobą- dokładnie takich, jak Twoje- czułam się naprawde zmęczona, że nic mi nie lepiej, powiedziałam Bogu:
OK, W PORZĄDKU, tak długo Cie proszę, aby mnie puścił ten ból, a tu żadnej poprawy- no to ZGODA.
Przestaję się szarpać, zgadzam się, biorę to. Masz moją zgodę Boże. Trudno, niech boli.
Na jakichś rekolekcjach usłyszałam też: "Jak czujesz się ukrzyżowany, przestań się szarpać, bo będzie bolało jeszcze bardziej". No więc przestałam z tym walczyć.
Paradoksalna interwencja, ale jakże skuteczna!
Od tej chwili było tylko lepiej. A teraz jest naprawdę DOBRZE.
Trzymaj się
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:03   

mgła1 napisał/a:
JoluElu,
kiedy ja po długich zmaganiach z sobą- dokładnie takich, jak Twoje- czułam się naprawde zmęczona, że nic mi nie lepiej, powiedziałam Bogu:
OK, W PORZĄDKU, tak długo Cie proszę, aby mnie puścił ten ból, a tu żadnej poprawy- no to ZGODA.
Przestaję się szarpać, zgadzam się, biorę to. Masz moją zgodę Boże. Trudno, niech boli.
Na jakichś rekolekcjach usłyszałam też: "Jak czujesz się ukrzyżowany, przestań się szarpać, bo będzie bolało jeszcze bardziej". No więc przestałam z tym walczyć.
Paradoksalna interwencja, ale jakże skuteczna!
Od tej chwili było tylko lepiej. A teraz jest naprawdę DOBRZE.
Trzymaj się



Akurat wyciągałam bombki na choinkę i przypomniało mi się jak ostatnie Święta spędzilismy we trójkę. Dałam męzowi oprócz prezentu różgę obwiązaną złotą wstążęczką i śmiejąc się powiedziałam: a to od MIkołaja dla niegrzecznych dzieci. I wziął mnie żal i napisałam tego smsa, żeby się pożalić kuzynce i zamiast do niej wysłałam do niego. Zadzwoniłam zaraz i go poprosiłam, żeby wyrzucił ostatniego smsa ode mnie, bo się pomyliłam i wysłałam do niego, ale chyba go już przeczytał, bo powiedział tylko, yhy. I teraz po prostu tak się zdenerwowałam, że wypaliłam z pięc papierosów, a przecież nie paliłam dziesięć lat. Zdycham. Cała się trzęsę z nerwów, co ja narobiłam :shock:
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:12   

JolantaElżbieta napisał/a:
Pomocy, wysłałam smsa zamiast do mojej kuzynki to do mojego męża, że spędza święta z ta babą.


Wielkie mi rzeczy. No i co się stało? Przecież to prawda. Śmiej się z tego!
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:18   

mgła1 napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Pomocy, wysłałam smsa zamiast do mojej kuzynki to do mojego męża, że spędza święta z ta babą.


Wielkie mi rzeczy. No i co się stało? Przecież to prawda. Śmiej się z tego!


Ale ja dopisałam jeszcze, że serce mi krwawi. I teraz on o tym się dowiedział. I wkopałam bratową, że mi powiedziała. Zadzwoniłam do niej, ale powiedziała, że sie nie gniewa. A w mojej głowie to urosło i musiałam brać melisę na uspokojenie, że będzie s tego afera. :-x
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:21   

JolantaElżbieta, nic wielkiego się nie stało.
Potraktuj to yhy męża, tak, ze nie zwrócił uwagi na tego smsa...

posłuchaj Ty świadectwa o. Szustaka i 5 minutek o walecznej sałacie i wentylatorach :-D


ps.nie pal, nie pal, papierosów nie pal....bo będzie Ci źle :mrgreen:
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:26   

monis napisał/a:
JolantaElżbieta, nic wielkiego się nie stało.
Potraktuj to yhy męża, tak, ze nie zwrócił uwagi na tego smsa...

posłuchaj Ty świadectwa o. Szustaka i 5 minutek o walecznej sałacie i wentylatorach :-D


ps.nie pal, nie pal, papierosów nie pal....bo będzie Ci źle :mrgreen:


Naprawdę? Nic wielkiego? Może nawet mu ulży, że już wiem, bo tak sie strasznie z tym krył przed wszystkimi? Ale jestem durnaaa. Posłucham. Ale na razie nic do mnie nie dociera.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:31   

No pewnie ze nic wielkiego, co tam pomyliło ci sie i tyle....

A na przyszłość to nie pisz do nikogo smsów o mężu :mrgreen:

Znajdź swój wentylator i bądź waleczną sałatą!!!
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:45   

Mgła1 - dziękuję. Nie mam już sił. Tak powiedziałam Bogu jak mi napisałaś.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8