Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia JolantyElżbiety
Autor Wiadomość
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 09:32   

zenia1780 napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Moja sytuacja jest trochę inna, bo jestem już na emeryturze, dzieci wychowałam, sobą zajęłam się, w ciągu ostatnich lat samotności.


Czhyba jednak nie do końca sie soba zajełas, bo wtedy te słowa

JolantaElżbieta napisał/a:
Na pozór nie mam żadnego celu w życiu


nie maiłyby racji bytu.
Mam nadzieję, ze jest to jednak tylko pozór



Pewnie tak, bo zajęłam się swoimi sprawami, ale nie swoim wnętrzem. Te zewnętrzne przykryły mi problemy z sobą, których nabawiłam się w ciągu całego życia - dzieciństwo, a potem małżeństwo to nie były okresy sprzyjające mojej emocjonalnej równowadze. :-(
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:02   

monis napisał/a:
JolantaElżbieta, zobacz potrafisz wyremontować mieszkanie :-D a to duża sztuka dla kobiety.
Trafiłaś na forum.
Szukasz pomocy.
Masz tu i w domu wsparcie.
To baaardzo dużo i wiesz jak to wykorzystać.

Kiedyś Kotański wymyślił program resocjalizacji przez pracę. To bardzo mądre posunięcie.
Też sobie tak wymyśliłaś. Odnów mieszkano, wywal rzeczy męża, spal je jak masz taką możliwość. Zmęczenie fizyczne jakie przyjdzie pozwoli na ochłonięcie emocjom----po prostu nie będziesz miała siły by rozpamiętywać.
Jak skończysz z tymi porządkami, to zauważysz, ze nie będziesz już chciała rozpamietywać :mrgreen:

A jeśli uważasz za słuszne to zapisz się na 12 kroków tu, internetowo. Z wygody:))
Może jako emerytka znajdzisz jakieś inne zajecia? Uniwersytet Trzeciego wieku? Zajęcia w klubie seniora( sorry, ale u mnie to tak się klub nazywa)
Zajęcia fitness, kijki, basen?
Wszystko możesz przecież.....a mąz nie jest Ci potrzebny by coś dla siebie zrealizować.
Tylko znajdź to coś a będzie dobrze.
I mąż zobaczy ze sobie doskonale radzisz bez niego i się zadziwi.....


To ja zawsze wszystkim się zajmowałam, mąż nigdy nie chciał uczestniczyć w życiu rodzinnym. Spędzał czas albo ze swoimi rodzicami, albo w garażu.

Mąż wyprowadził się dwa miesiące temu, na zabranie swoich rzeczy ma czas do końca miesiąca, ale się nie kwapi. Nie zostawiam sobie nic co należy do niego. Spakowałam mu do jego tobołów wszystkie zdjęcia ślubne i te na których jesteśmy razem. Sobie zostawiłam tylko te, na których jestem z dziećmi. Zresztą ani ja ani dzieci nie oglądamy zdjęć, bo wspomnienia są dla nas dość bolesne.

Przeszłam już przez wszystkie te zajęcia, które mi proponujesz, gdy byłam samotna - ale przymierzam się do powrotu na fitness. Zresztą zawsze lubiłam ruch fizyczny. Uniwersytet Trzeciego Wieku - jak znajdę tam coś nteresującego dla siebie, to może skorzystam. Zrobiłam już wcześniej dwa kierunki studiów i chyba już mi się nie chce uczyć :oops:

Ja zawsze lubiłam być żoną, matką i gospodynią domową - tego mi brakuje, a nie tych innych rzeczy.
Dlatego tak się szarpię, bo nie wiem co mam z sobą zrobić.

Jedno co muszę to odbudować swoje ego, zbudować swój swiat bez męża i pogodzić z myślą, że mąz mnie opuścił i nie wróci. Tylko z tym mam problemy. Tylko, albo aż :shock:
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:07   

grzegorz_ napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
A ostatnie pół roku, to w ogóle przychodził tam tylko spać


Jolanta

Pomyśl tak na chłodno co straciłaś?
Męża? Przecież związek to nie tylko to, że śpi się od czasu do czasu w tym samym domu. Co dla Ciebie się zmieniło?



Wiem, dla mnie praktycznie nie zmieniło się nic. Ale tak naprawdę straciłam wszystko, bo została mi odebrana nadzieja, albo może tylko złudzenie, że uda nam się dogadać. Małżeństwo mimo wszystko było bardzo ważne - jestem wielkim przeciwnikiem rozwodów, a mimo to paradoksalnie jestem rozwódką. :-/
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:13   

Więc 12 kroków jest jak najbardziej dla Ciebie. Zajmiesz czas, zajmiesz sie sobą, w prawdziwym tego slowa znaczeniu (swoim wnetrzm a nie powierzchownościa), poukładasz zycie i priorytety od nowa, a wszytko to pod czułym okiem Boga...
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:15   

Monis, ale po co palić rzeczy męża? albo je wyrzucać? po co takie teatralne gesty? jakas desperacja?

rzeczy męża spakować i pozwolić mu zabrać- to jest dojrzała postawa

zdjęcia ślubne też bym schowała, szkoda na zmarnowanie

ja tak zrobiłam
nie wiesz co będzie dalej, może jeszcze będziesz je kiedyś z duma pokazywać wnukom
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:19   

myśle, że Twój rozwój duchowy się zatrzymał, bo cała energia szła na czekanie , co stanie się w domu z mężem
u mnie tak było- straciłam dużo czasu i energii

ja taki mechanizm miałam też wyniesiony z domu rodzinnego, gdzie nie było też spokoju
podświadomie wybrałam sobie też takiego męża na życie, który mi dostarczał tych "emocji", bo nie umiałam żyć w spokoju

pytanie jest takie- jak do tego doszło, że pozwoliłaś się tak traktować przez męża i co sobie tym "załatwiałaś". Tutak ukryta jest prawdziwa przyczyna takiego stanu rzeczy w Twoim życiu. To trudne pytanie, trudna konfrontacja, ale bardzo uwalniająca.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:29   

zenia1780 napisał/a:
Więc 12 kroków jest jak najbardziej dla Ciebie. Zajmiesz czas, zajmiesz sie sobą, w prawdziwym tego slowa znaczeniu (swoim wnetrzm a nie powierzchownościa), poukładasz zycie i priorytety od nowa, a wszytko to pod czułym okiem Boga...


Wiążę z tym wielkie nadzieję i może ta terapeutka mnie tak poprowadzi, żebym razem przy jej pomocy uleczyła swoje życie.

Na razie posłuchałam sobie tego sama i płakałam jak dziecko, bo z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy.

Poza tym przez całe życie mocno pracowałam nad swoim wnętrzem i emocjami, ale chyba nie umiałam tego dobrze poprowadzić. Moja samoocena jest bardzo niska - mąz zawsze mi powtarzał - chodzisz na te swoje studia, a jesteś tumanem, który na niczym się nie zna. Ludzie się ciebie boją, rozmawiają z tobą z litości. Wiecznie mi się kazał nad sobą zastanawiać, bo mówił, ze to moja wina, że ciągle go prowokuję do agresji, że nie umiem gotować, że mie jestem dobrą gospodynią, nie jestem dobrą żoną i matką. Już nie wiedziałam co mam robić, żeby mu dogodzić. Tak się zakręciłam, że zaczęłam się z nim zgadzać i trudno mi uwierzyć jak ktoś mówi o mnie dobre rzeczy. Muszę odzyskać godność i szacunek dla siebie, bo przez te lata mnie nie było jako osoby.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:30   

JolantaElżbieta napisał/a:
Uniwersytet Trzeciego Wieku - jak znajdę tam coś nteresującego dla siebie, to może skorzystam.
to nie są zajęcia gdzie się uczysz jak na studiach. To warsztaty, wykłady, zajęcia taneczne, teatralne, artystyczne, komputerowe. Wykłady zdrowotne. prawnicze itp.
Zależy co dana uczelnia zaproponuje.

Zawsze też możesz zrobić przetwory na zimę :mrgreen:

Wiesz przychodzi taki czas, że przestajemy być tylko matkami------dzieci opuszczają dom
żonami-----mąż umiera lub odchodzi
a gospodynią domową można być i w samotności-------czyli bez dzieci i męża.
Słoiczki podarujesz dzieciom, tej fajnej synowej:)) :-D
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:53   

Bety napisał/a:
Monis, ale po co palić rzeczy męża? albo je wyrzucać? po co takie teatralne gesty? jakas desperacja?

rzeczy męża spakować i pozwolić mu zabrać- to jest dojrzała postawa

zdjęcia ślubne też bym schowała, szkoda na zmarnowanie

ja tak zrobiłam
nie wiesz co będzie dalej, może jeszcze będziesz je kiedyś z duma pokazywać wnukom



On zabiera wszystko co do niego należy, nawet meble, które kupiła mu jego matka i zmywarkę, którą kupił już w separacji. Tak się umówiliśmy. A zdjęć nie chcę - nigdy do nich nie wrócę. On zrobi z nimi co będzie chciał. Schowa, zniszczy, wyrzuci. Jedną z tych rzeczy. Ja nie chcę mieć wspomnien z tamtego okresu. Po co?
Czekanie na Godota?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 11:56   

monis napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Uniwersytet Trzeciego Wieku - jak znajdę tam coś nteresującego dla siebie, to może skorzystam.
to nie są zajęcia gdzie się uczysz jak na studiach. To warsztaty, wykłady, zajęcia taneczne, teatralne, artystyczne, komputerowe. Wykłady zdrowotne. prawnicze itp.
Zależy co dana uczelnia zaproponuje.

Zawsze też możesz zrobić przetwory na zimę :mrgreen:

Wiesz przychodzi taki czas, że przestajemy być tylko matkami------dzieci opuszczają dom
żonami-----mąż umiera lub odchodzi
a gospodynią domową można być i w samotności-------czyli bez dzieci i męża.
Słoiczki podarujesz dzieciom, tej fajnej synowej:)) :-D



Ooo, to tak, zresztą już sama myślałam o nauce flamenco. Lubię Hiszpanię i może będę kontynuować naukę hiszpańskiego, którą przerwałam.

Przetwory robię i daję, a to synowej, a to córce. Jak robię bigos, to też na trzy słoiczki.

A od męża tak długa byłam uzależniona emocjonalnie, ze nie porafię się sama z tego uzależnienia wyleczyć. Taki syndrom sztokholmski.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 14:11   

Jolu

Jesteś kobietą współuzależnioną, tak samo jak i ja zresztą, więc polecam

http://www.kobieceserca.pl/o-nas/

no i grupę wsparcia dla współuzależnionych Al-Anon (jest prawie wszędzie).
Przytulam i pomodlę się.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 14:58   

renta11 napisał/a:
Jolu

Jesteś kobietą współuzależnioną, tak samo jak i ja zresztą, więc polecam

http://www.kobieceserca.pl/o-nas/

no i grupę wsparcia dla współuzależnionych Al-Anon (jest prawie wszędzie).
Przytulam i pomodlę się.


Tak właśnie jest. Ponieważ wychowałam się w bardzo trudnych warunkach emocjonalnych i jestem DDA,
musiałam na to zapaść.Dlatego tak trudno jest mi teraz. Na całe szczęście mam tyle zdrowego rozsądku, aby godnie zachowywać się przy moim mężu. Rozmawiam z nim spokojnie i z lekkim dystansem, chociaż sama nie wiem, czy nie powinnam mu zostawić jakiejś wskazówki, że ma do mnie otwartą drogę, pod warunkiem, że zmieni swoje zachowanie. On niestety powiedział mi, że mnie nie kocha, że chce być w innym związku i że naszą przeszłość (w której były dużo ładnych chwil, jak mi powiedział) uważa za zamkniętą.

Dziękuję za modlitwę i przytulenie chociaż takie wirtualne :-)
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-24, 07:44   

Czytam to forum, swoją opowieść i im dłużej się nad tym zastanawiam, tym częściej przychodzi mi do głowy myśl, że nie każde małżeństwo sakramentalne da się uratować i ja jestem własnie w tej grupie. Patrząc z perspektywy widzę, że nasz związek nie miał prawa się utrzymać. Byłam naiwna sądząc, że mój mąż się opamięta i wyciągnie do mnie rękę. Teraz rozumiem dlaczego nie chciał drugiego dziecka ze mną, dlaczego mnie gnoił, dlaczego mi nie pomagał, nie uczestniczył w życiu rodzinnym, wychodził z domu. On mnie nie kochał i cały czas był nastawiony na to, że kiedys ode mnie odejdzie. Przypominam sobie sposób jak ze mną rozmawiał, co mi powiedział - to było straszne - i widzę w jego oczach tyle nienawiści i obojętności równocześnie, że jestem tym coraz bardziej przerażona. I jest mi go coraz bardziej żal, ze tyle lat musiał męczyć w związku z osobą, której nie cierpiał. Muszę teraz pozbyć się takiego żalu i smutku z serca, że ze mną nie zbudował nic, a w tym drugim związku stara się i sam podkreślam sam stara się o ten związek. :cry:


A te wszystkie porady, nagrania z piewrszej strony SYRACHA są oderwane od rzeczywistości. Może komuś pomogły, ja tylko się nimi frustruję.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-24, 08:16   

JolantaElżbieta napisał/a:
Czytam to forum, swoją opowieść i im dłużej się nad tym zastanawiam, tym częściej przychodzi mi do głowy myśl, że nie każde małżeństwo sakramentalne da się uratować i ja jestem własnie w tej grupie.

[...]

A te wszystkie porady, nagrania z piewrszej strony SYRACHA są oderwane od rzeczywistości. Może komuś pomogły, ja tylko się nimi frustruję.
JolantaElżbieta jeśli jest prawdą to, co napisałaś powyżej to zadam ci dodatkowe pytanie - czy uważasz, że twój mąż nie może i nigdy nie dostąpi łaski nawrócenia? Czy jesteś tego pewna?

Bo, jak dla mnie, każdy ma szansę się nawrócić a wraz z nawróceniem przychodzi poszanowanie Praw Bożych (patrz sakrament małżeństwa tak, jak my go rozumiemy)
A jeśli tak to dlaczego odbierasz swojemu mężowi prawo do nawrócenia?

Aha, to nie znaczy, że on się na pewno nawróci, ale możliwość jest. Czyż nie?

A spójrz na przykład św Pawła poniżej. Jakby nie patrzeć, przed nawróceniem, nieźle narozrabiał, co?

1 Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana1 2 i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. 3 Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. 4 A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» Dz 9,1:4


(a propos, jak dawno czytałaś Pismo Święte? Sięgasz do niego codziennie? Polecam wysłuchać o.Szustak "lectio divina")
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8