Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia JolantyElżbiety
Autor Wiadomość
AniN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 17:14   

Tak sobie usiadłam w przerwie na obiad między sprzątaniem a gotowaniem bigosu... I nie mogę się powstrzymać,by zaglądnąć do Sycharków I....

Muszę Ci Jolu Kochana napisać, żebyś czasami nie uwierzyła, w to co mówisz, czyli że mąż na pewno do Ciebie nie wróci. Nigdy tego nie wiesz, kiedy i co nastąpi, a Bóg może wszystko, nawet wyciągnąć na powierzchnię topielca zaplątanego w rybackie sieci i tchnąć w niego życie.
Jesteś fantastyczną Babką i mąż może tylko żałować, że straci ten okres czasu bycia przy takiej super żonie.
Teściowie na pewno przeżywają, ale jeśli masz dla nich tyle cierpliwości i odwiedzasz ich regularnie docenią to, a może za ich przyczyną uda się wymodlić opamiętanie dla Twojego męża.

Mój małżonek odchodząc powiedział, że nawet jeśli mu nie wyjdzie z kowalską to i tak do mnie nie wróci bo mu duma na to nie pozwoli. A ja liczę na to, że Pan Bóg tę jego dumę zakopie tak głęboko, że będzie wgłębi Ziemi poniżej złóż węgla i ropy.
Dzieciaki za nim tęsknią. Wczoraj na Mszy Św mogliśmy do koszyczka włożyć napisane na kartkach swoje intencje z którymi przyszliśmy na Mszę, a mój 9 letni synek koślawymi literami napisał:" Żeby Tata wrócił do domu " i dorysował serce.
Czy na takie listy ktoś byłyby odporny? A Pan Bóg przecież jest najmiłosierniejszy...

Wiary w cuda! Głowa do góry! Jutro Ci napiszę jak ja ociosałam choinkę. Znając swoje zdolności pewnie będzie jak Krzywa Wieża, ale co tam?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 17:21   

utka2 napisał/a:
JolantaElżbieta, no własnie - po co masz mu wysyłać smsa?????

Ty - jak widze - niby Bogu oddasz, ale może ....


Jak u Pawlaków: Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie

Więc trochę nawiązując: Ty sobie Boże działaj, ale po mojemu ....


Dziewiecki fajnie powiedział o takiej sytuacji: Jeśli robicie sobie z kogoś Boga, to wczesniej czy później wszystko sie zawali. Bo nikt z ludzi nie jest w stanie udźwignąć ciężaru bycia Bogiem. Odczuwania non stop na sobie spojrzeń, wielbienia non stop, spełniania oczekiwań non stop.


Jolu dość - uszka zrób dla syna :mrgreen: :mrgreen:


Nie zrobiłam z mojego męża Boga - ja tylko nie zrzędziłam nie narzucałam się ze swoim towarzystwem, zostawiłam mu margines swobody - zawsze się chwalił jaka to ja dobra żóna, nigdy na mnie nie narzekał. W salonie byłam damą, w kuchni kucharką, w sypialni no wiecie sami co to ta trzecia rola. Dałam jeść pogłaskałam, spuszczałam z łańcucha. Szanowałam i doceniałam. Nie wiem co poszło nie tak. Powiedział, że on niewierzący, ja wierząca i to największa przeszkoda. Do kościoła chodziłam sama, on robił jajecznicę jak wracałam jeszcze miesiąc przed decyzją o rozwodzie mimo, że się nie odzywał.


Do Świąt już wszystko mam, u spowiedzi byłam. Opłatek mam. Wszysko na pozór jest jak należy. Zostawiłam wszystko Bogu, a pogadać sobie muszę :-(
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 18:00   

AniN napisał/a:
Tak sobie usiadłam w przerwie na obiad między sprzątaniem a gotowaniem bigosu... I nie mogę się powstrzymać,by zaglądnąć do Sycharków I....

Muszę Ci Jolu Kochana napisać, żebyś czasami nie uwierzyła, w to co mówisz, czyli że mąż na pewno do Ciebie nie wróci. Nigdy tego nie wiesz, kiedy i co nastąpi, a Bóg może wszystko, nawet wyciągnąć na powierzchnię topielca zaplątanego w rybackie sieci i tchnąć w niego życie.
Jesteś fantastyczną Babką i mąż może tylko żałować, że straci ten okres czasu bycia przy takiej super żonie.
Teściowie na pewno przeżywają, ale jeśli masz dla nich tyle cierpliwości i odwiedzasz ich regularnie docenią to, a może za ich przyczyną uda się wymodlić opamiętanie dla Twojego męża.

Mój małżonek odchodząc powiedział, że nawet jeśli mu nie wyjdzie z kowalską to i tak do mnie nie wróci bo mu duma na to nie pozwoli. A ja liczę na to, że Pan Bóg tę jego dumę zakopie tak głęboko, że będzie wgłębi Ziemi poniżej złóż węgla i ropy.
Dzieciaki za nim tęsknią. Wczoraj na Mszy Św mogliśmy do koszyczka włożyć napisane na kartkach swoje intencje z którymi przyszliśmy na Mszę, a mój 9 letni synek koślawymi literami napisał:" Żeby Tata wrócił do domu " i dorysował serce.
Czy na takie listy ktoś byłyby odporny? A Pan Bóg przecież jest najmiłosierniejszy...

Wiary w cuda! Głowa do góry! Jutro Ci napiszę jak ja ociosałam choinkę. Znając swoje zdolności pewnie będzie jak Krzywa Wieża, ale co tam?


AniN, ja bardzo chciałabym uwierzyć, że tak będzie. Ale i jego bratowa i moja córka mi powiedziały, że on mnie nienawidzi, że tylko dla mnie taki jest i że z inną kobietą może być inny, bo czasami tak jest, że ludzie się nie dobierają. I tak chyba jest. On się ze mną męczył tyle lat i jak tylko nadarzyła się okazja, to prysnąl. Nie lubił mojej osobowości, mojego jedzenia, nawet inaczej oddychał jak ja wchodziłam do pokoju. I chyba dlatego taki był okropny dla mnie, bo musiał się ze mną męczyć tyle lat. Z ta kobietą jest szczęsliwy, widocznie ona daje mu coś, czego ja nie umiałam dać, bo nie wiedziałam co to ma być.

I nie mam żadnych atutów za sobą - w dodatku schudłam dwadzieścia kilo i wyglądam jak śmierć na chorągwi. To po co mam mieć nadzieje niczym ine poparte? Pan Bóg widocznie dlatego nas rozdzielił. Po prostu nie jesteśmy dla siebie. I tylko niepotrzebnie czekałam na niego jak ta głupia przez całe jego wojsko, byłam taką odskocznią na przepustce. Przykre, ale pora to przyjąć do wiadomości. Nie chcę i nie mogę się już dłużej oszukiwać. Widocznie zasłużyłam na taki los. Zawsze myślałam, że jestem szczęśliwa pomimo spapranego dzieciństwa, pomimo niezbyt udanego małżeńśtwa. A teraz przyszło mi to zweryfikować. Żyłam ułudą, stworzyłam sobie sój mały świat, w którym czułam się bezpiecznie. I teraz zostałam z niego wyciągnięta i nie umiem się jeszcze odnaleźć, Nie uważam, że moje życie się skończyło, wierzę, że dojdę do siebie, chociaż lezę pod górkę :-/
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 18:50   

Przepraszam jeśli komus zepsułam wieczór swoim malkontenctwem. Nie lubię sprawiać ludziom kłopotu, ale jakoś tak mi się napisało i nie moge tego już wykasować :-(
 
     
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 19:13   

JolantaElżbieta napisał/a:
Widocznie zasłużyłam na taki los.
- hej! hej!!! natychmiast przestań tak o sobie myśleć!!

I nie sprawiasz kłopotu, nie jesteś malkontentką. Jestes w trudnej sytuacji i te emocje ktore masz są normalne w tym stanie. I co jeszcze ... pisz, narzekaj, po to jestesmy :)

Wierzę, ze zdrowiejesz, a ten spadek nastroju spowodowany jest nadchodzącymi świętami. Pamiętaj tylko, ze wlaśnie Jezus przychodzi na swiat (w sumie przychodzi codziennie, ale co tam :-) ). Do Ciebie też. Xd
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 19:18   

Jolu, masz ciężki czas, każdy z nas miał taki lub podobny.
I nie masz za co przepraszać, w żadnym razie.
Jeśli narzekanie pozwoli upuścić negatywne emocje, narzekaj ile wlezie! ;-)
W którymś momencie samo to od Ciebie odpadnie.

JolantaElżbieta napisał/a:
Nie uważam, że moje życie się skończyło, wierzę, że dojdę do siebie, chociaż lezę pod górkę


I tego się trzymaj!
Trochę się zmęczyłaś wchodząc pod tę górkę, ale kiedyś będzie z górki - to pewnik.
Kto wie z jakim jeszcze impetem będziesz z niej zjeżdżała.

Wszystko przemija i ten stan w którym jesteś teraz, TEŻ przeminie....NA PEWNO.

JolantaElżbieta napisał/a:
I nie mam żadnych atutów za sobą - w dodatku schudłam dwadzieścia kilo i wyglądam jak śmierć na chorągwi.


Atutów masz wiele, m.in, wspaniałe poczucie humoru i wrażliwość - cenne to dary, nadzwyczaj.
Wiele ludzi tutaj bardzo Cię polubiło, chyba to czujesz.
Nie umniejszaj sobie by nie stać się dla siebie najsurowszym z sędziów.
Bądź dobra, łagodna i wyrozumiała dla siebie.
Nikt nie jest idealny, Ty też nie musisz.

Taka chuda możesz sobie teraz dogadzać do woli, bez wyrzutów sumienia, że przytyjesz. ;-) Ależ możesz sobie folgować w te Święta !

Szklanka nie jest do połowy pusta, tylko do połowy pełna - to metafora obrazująca diametralnie różne postrzeganie tej samej rzeczywistości.
Wybierz tę do połowy pełną. :-)
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 19:32   

utka2 napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Widocznie zasłużyłam na taki los.
- hej! hej!!! natychmiast przestań tak o sobie myśleć!!

I nie sprawiasz kłopotu, nie jesteś malkontentką. Jestes w trudnej sytuacji i te emocje ktore masz są normalne w tym stanie. I co jeszcze ... pisz, narzekaj, po to jestesmy :)

Wierzę, ze zdrowiejesz, a ten spadek nastroju spowodowany jest nadchodzącymi świętami. Pamiętaj tylko, ze wlaśnie Jezus przychodzi na swiat (w sumie przychodzi codziennie, ale co tam :-) ). Do Ciebie też. Xd




Ne byłam malkontentką do tej pory. Zawsze byłam optymistką, pocieszałam innych, koleżanki mówiły, że jestem silna i bije ode mnie dobra energia, że mam dla wszystkich pocieszenie i mądrości takie psychoterapeutyczne. I nagle wszystko się skończyło. Nagle okazało się, że mówię wolno i cicho, że już nie biegam tylko chodzę, że sama potrzebuję wsparcia tak wielkiego, żebym w ogóle mogła egzystować :-(

Jestem bardzo załamana tym co się stało. Miałam wielkie zaufanie do mojego męża, nigdy nie podejrzewałabym, że mnie zdradzi, bo wiem jakie miał zasady. Dałabym sobie obciąć rękę za jego uczciwość. Poręczyłam za niego w niejednej sytuacji. A teraz widzę, że on mnie wykorzystał do cna, bezwzględnie i bez sumienia. Dociera do mnie, że on to planował od dawna. I nie mogę zrozumieć jak mogłam być tak ślepa. Szukałam od dwóch lat pomocy dla nas, jakiejś rady, ale ciągle coś mi przeszkadzało.
A teraz muszę udeptać tyle rzeczy w umyśle. Pozostają bez wytłumaczenia.

A teściowie pomimo tego, że mi współczują, pogodzili się z sytuacją, nową kobietą w jego życiu. Oni są niewierzący i dla nich skoro się nie układało, to lepiej, że się rozstaliśmy, a "ty Jolu, znajdziesz sobie też kogoś". :-(



Siedzę w kuchni i gotuję kapustę z fasolą i staram się skoncentrować tylko na tym, ale jakośc myśli same znowu włażą mi do głowy :-/
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 19:42   

kenya napisał/a:
Jolu, masz ciężki czas, każdy z nas miał taki lub podobny.
I nie masz za co przepraszać, w żadnym razie.
Jeśli narzekanie pozwoli upuścić negatywne emocje, narzekaj ile wlezie! ;-)
W którymś momencie samo to od Ciebie odpadnie.

JolantaElżbieta napisał/a:
Nie uważam, że moje życie się skończyło, wierzę, że dojdę do siebie, chociaż lezę pod górkę


I tego się trzymaj!
Trochę się zmęczyłaś wchodząc pod tę górkę, ale kiedyś będzie z górki - to pewnik.
Kto wie z jakim jeszcze impetem będziesz z niej zjeżdżała.

Wszystko przemija i ten stan w którym jesteś teraz, TEŻ przeminie....NA PEWNO.

JolantaElżbieta napisał/a:
I nie mam żadnych atutów za sobą - w dodatku schudłam dwadzieścia kilo i wyglądam jak śmierć na chorągwi.


Atutów masz wiele, m.in, wspaniałe poczucie humoru i wrażliwość - cenne to dary, nadzwyczaj.
Wiele ludzi tutaj bardzo Cię polubiło, chyba to czujesz.
Nie umniejszaj sobie by nie stać się dla siebie najsurowszym z sędziów.
Bądź dobra, łagodna i wyrozumiała dla siebie.
Nikt nie jest idealny, Ty też nie musisz.

Taka chuda możesz sobie teraz dogadzać do woli, bez wyrzutów sumienia, że przytyjesz. ;-) Ależ możesz sobie folgować w te Święta !

Szklanka nie jest do połowy pusta, tylko do połowy pełna - to metafora obrazująca diametralnie różne postrzeganie tej samej rzeczywistości.
Wybierz tę do połowy pełną. :-)


Ojej, dziękuję za miłe słowa. Będę dla siebie dobra, mocno się postaram. Wiem, że nie muszę być idealna i że nie byłam, ale trochę przykro, że mój mąż nie widział we mnie żadnej pozytywnej rzeczy, tylko ciągle mnie krytykował, aż uwierzyłam, że to ja jestem główną przyczyną jego frustracji.
I trochę mi przykro, bo po trosze tak było.Bo jednak umie budować relację - tylko ze mną nie chciał :-(
I to dodatkowo daje mu atut do ręki, że to przeze mnie nam się nie udało, bo ja jestem sama, a on kogoś ma.

A moja nowa figura jeszcze mnie nie cieszy, mam nadzieję, że zacznie :-)
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 20:43   

kenya napisał/a:
Atutów masz wiele, m.in, wspaniałe poczucie humoru i wrażliwość

i inteligentna z Ciebie babka!!
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 21:27   

katalotka72 napisał/a:
kenya napisał/a:
Atutów masz wiele, m.in, wspaniałe poczucie humoru i wrażliwość

i inteligentna z Ciebie babka!!


Aż tak? Spłoniłam się jak jakieś dziewczę niewinne :oops:

I jeszcze kapusta z fasolą mi wyszła tak jak mojej kochanej ś.p. babci :-) A robiłam pierwszy raz, zawsze siostra mi zostawiała, a tym razem zrobiłam sama. Pierwszy raz. Nikt u mnie tego nie jadł - tzn. mąż i córka. A ponieważ syn z synową będą pierwszy raz na WIgilii, to jeszcze nie wiem. Synowa jest prawosławna i też jeszcze nie miała okazji być na katolickiej Wigilii. Już się na nich wszystkich cieszę. :-)

I będzie moja przyjaciółka. Cała jestem podekscytowana. :-)
 
     
AniN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-21, 22:51   

Jolu, mimo, że wątpisz to jestem przekonana, że 30 wspólnych lat, tradycji, domowych rytuałów, smaków i zapachów się nie zapomina. Nawet jeśli mąż jest teraz zauroczony, zachwycony nowością, odmiennością nowego związku, to w którymś momencie się zmęczy. Dlaczego pamiętamy i tęsknimy za smakiem potraw naszych Babć, za smakiem cukierków, których już nie produkują, za oranżadą w proszku? Pamiętamy wystroje mieszkań, dotyk dłoni kochających nas osób.Bo budzą ciepłe wspomnienia, bo kojarzą się z bezpieczeństwem, spokojem, miłością...
Nie da się odciąć linią i zaczynać na nowo po tylu latach związku, niezależnie jaki on był. Nowości są fajne, ale szybko męczą.
Po tylu latach wspólnego życia zawsze mąż będzie porównywał i wierz mi, że nie przyzna się do tego, ale w bardzo wielu aspektach będzie to Twoja "wygrana". Jak to mówią przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Jeśli tu jesteś to wiem, że wierzysz że mąż wróci.

Ciesz się, że masz z kim zasiąść do Wigilii, że masz wokół życzliwych i kochających ludzi. Co mają nasi mężowie - święta z kowalską, nowe obyczaje, puste komercyjne namiastki świętowania. Może to złe, ale mi takie myślenie pomaga się trzymać.

A kapusta z grochem to nie lada wyzwanie, jadłam tylko raz na Wigilii firmowej.
Twoja Babcia pewnie z Nieba dopomagała.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 00:33   

Zbieram się do spania, ale jeszcze tu wlazłam na chwilę. Zazdroszczę tym kobietom, które mają co odbudowywać. Ja nie mam. Zostały zgliszcza i ruiny po naszej rodzinie.

Wątpię aby on miał jakieś ciepłe uczucia, skoro nasze małżeństwo było dla niego taką mordęgą.Tam gdzie było jakaś miłość, ciepło, to mogą obudzić się miłe wspomnienia. U nas nie ma co się obudzić. On się męczył ze mną, więc teraz spokojny i zrelaksowany oddycha z ulgą, że już nikt mu nie każe wynosić śmieci i nie prosi o pomoc przy zakupach.

Inni mężowie kochali swoje żony, to mają do czego i kogo tęsknić. Mój mąż to nie ten przypadek.

Wierzę w cuda, ale nie takie. Może gdzieś tam mu przemknie jakieś miłe wspomnienie ze Świąt u mojej rodziny, bo ich zawsze lubił i dobrze się tam czuł, ale to nie takie wielkie halo, żeby zatęsknił za naszym domem.

Ja coraz spokojniej godzę się na samotność do końca życia i życie bez mojego męża. On jest takim człowiekiem, który jeszcze nigdy nie przyznał się do błędu. Tak jak mi powiedziała córka: "Mamo, uwierz mi, że jesteś ostatnią osobą, do której tata z czymkolwiek by się zwrócił nawet gdyby potrzebował pomocy. Mam oczy i umiem wyciągać wnioski, ty tylko ty żyjesz w nierealnym świecie. I tak było i jest."
Zresztą ona jest na mnie zła, że łaże po tym forum i twierdzi, że przez to nie mogę dojść do siebie, bo się naczytałam i nasłuchałam opowieści o cudownie nawróconych małżonkach. "Tato to nie ten przypadek."

Wolałaby, żebym spotkała kogoś, kto mnie pokocha i da mi szczęście i zatroszczy się o mnie. Jak jej mówię, że ja mam męża, to się na mnie złości, że nabijam sobie głowę mrzonkami :-/
Uważa, że nasze małżeństwo jest nieważne, tylko ja jeszcze o tym nie wiem. Syn też uważa, że powinnam jak najszybciej wyrzucić go z pamięci i żyć sobie spokojnie, nie zawracając sobie nim głowy, bo on mnie niszczył.
Sama widzisz, że w takich okolicznościach jest mi trudno uwierzyć w cuda i odbudowę naszego małżeństwa. Zresztą sami mówicie, że muszą chcieć dwie strony, a tutaj jest tylko jedna. Druga się oderwała od tego niby jednego ciała i rozłączyła to co Bóg złączyl. Mój przypadek jest beznadziejny. :-(

Pan Bóg też to wie :-/

To tylko ja wierzyłam wbrew wszystkiemu, ze on się ogarnie, ale moja wiara już osłabła. Nie będę już się modlić ani o niego, ani o nas. Nie mam już wiary, że to się uda :-(
Myliłam się w tak wielu rzeczach, to mnie nauczyło nie polegać na swoich przeczuciach i nadziejach :-|
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 01:13   

Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie chcę już być raniona i nie chcę przeżywać rozczarowań. Wystarczy, że 34 lata tak przeżyłam. Potrzebuję wytchnienia. Resztą niech Pan Bóg się zajmie, po swojemu. Mnie już nic do tego. Ani swoją wolą, ani modlitwą nic nie zmienię. Po co się szarpać?
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 08:23   

JolantaElżbieta, jesteś fajną babką. Miłą, inteligentną, z fantastycznym poczuciem humoru. Wiele potrafisz. A może nawet wszystko?(tylko jeszcze nie wiesz).Masz z kim usiąść na Wigilię. To wielki dar jaki otrzymałaś w tym czasie.

Przygotujesz wspaniałe święta.

A to że mąż nie musi wyrzucać śmieci teraz? Nie wiesz tego. A nawet jeśli to za chcwilę będzie musiał. Sielanka, amok się skończy i czar pryśnie....klapki spadną z oczu i zacznie się zwyczajne zycie. No i wtedy zobaczymy jak będzie.

Na teraz oddaj wszystko Bogu. Nie zajmuj się przeszłością, swoim życiem i za nic przenigdy nie myśl o sobie źle.

Bądź taka dobra dla siebie jak jestes dobra dla innych:))


ps
nigdy nie jadłam kapusty z fasolą.Ani z grochem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8