Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia JolantyElżbiety
Autor Wiadomość
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 16:38   

twardy napisał/a:
JolantaElżbieta,
odbierz wiadomość na pw


A jak to się robi?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 16:40   

U góry strony forum, po lewej stronie pisze: "Masz 1 nieprzeczytaną wiadomość" (lub więcej niż 1).
Klikasz tam i dalej już dasz radę.
Ostatnio zmieniony przez twardy 2015-09-22, 16:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 16:41   

Ok, już znalazłam, czytam.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 16:56   

Bety napisał/a:
nieprawda, że zawsze już będziesz poraniona!

wielu z nas doznało zranienia, a mimo to Jezus uleczył te rany

ja myslałam podbnie jak Ty zaraz po zdradzie męża
a teraz czuję i myślę inaczej- mam energię do życia, widzę głęboki sens mojego życia, przebaczyłam mężowi i jestem zdrowa na duszy
paradoksalnie wyzdrowiałam dzięki kryzysowi po odejściu męża

dla mnie przełomem było "12 kroków" z Sycharem, Nowenna Pompejańska i Msze o uzdrowienie i uwolnienie

Nie potrafię wytłumaczyć, kiedy i jak to sie stało- ale nie dźwigam już na sobie bólu i cierpienia. Narodziłam sie na nowo duchowo.

Tak samo będzie u Ciebie- bo każdy może tego dostąpić. Jeśli poprosi i zbliży się do Boga.


Wierzę w to, ale nie wiem jak mam przetrwać i doczekać tej chwili. Ból i smutek jest nie do zniesienia - bezsenne noce i to myślenie w kółko co robi i z kim, jak układa sobie życie. Mam ochotę wyć i ukryć się gdzieś w kącie. Bezustannie się modlę, ale i wtedy płaczę i szlocham. Już nie wiem co mam robić, bo to trwa półtora miesiąca i jestem zmęczona sama sobą. I ciągle czekam, że on zadzwoni, przyjdzie i powie, że chce ze mną być, bo zrozumiał. A wiem, że to się nie stanie, bo wiem jakim jest człowiekiem: nie prosi, nie przeprasza i nie dziękuje. A ja nie chcę już na niego czekać, tylko nie wiem jak to zrobić.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 18:53   

włącz program na 24 godziny, tylko na dziś
zbieraj siły na jeden dzień
żeby dać radę tylko dzisiaj

i tak powoli życie się rozkręci, nawet nie zauważysz kiedy
coraz częściej będziesz zauważała, że się śmiejesz, że jesteś szczęśliwa

ja byłam na początku zdziwiona, jak czułam się szczęsliwa: przecież miałam być do końca życia cierpiętnicą :-) Nic z tego- "a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój", takie jest prawo zycia. Bóg jest Panem życia!

Będzie Paniusia zadowolona! :-)
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 21:49   

Bety napisał/a:
włącz program na 24 godziny, tylko na dziś
zbieraj siły na jeden dzień
żeby dać radę tylko dzisiaj

i tak powoli życie się rozkręci, nawet nie zauważysz kiedy
coraz częściej będziesz zauważała, że się śmiejesz, że jesteś szczęśliwa

ja byłam na początku zdziwiona, jak czułam się szczęsliwa: przecież miałam być do końca życia cierpiętnicą :-) Nic z tego- "a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój", takie jest prawo zycia. Bóg jest Panem życia!

Będzie Paniusia zadowolona! :-)


Bety, a jak długo trwało u Ciebie dochodzenie do równowagi? Czytałam, że po rozwodzie zajmuje to około dwóch lat. I jak udało Ci się zwalczyć uczucie czekania, że może on wróci? Bo ja mam z tym generalnie straszny problem. Może dlatego, że przez całe nasze wspólne życie czekałam, że może w końcu będzie dla mnie dobry, może mnie pokocha taką szczerą bezinteresowną miłością. I tak mi wstyd, że nie daję sobie z tym rady :oops:
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 22:27   

książkowo to po roku będzie dobrze, po dwóch całkiem dobrze, a po trzech bardzo dobrze :-)

ale po co Ci teraz ta wiedza?
jak zadałam takie samo pytanie mojej psycholog powiedziała mi, że trzeba rok. Byłam załamana- co mi rok, jak ja nie byłam w stanie przeżyć jednego dnia! Rok to były wówczas lata świetlne.

dla Ciebie ważne jest teraz i tutaj
zbieraj siły na jeden dzień

co do czekania- to ja czekam nie czekając, zgodnie z tym, co zaleca się na tym forum
czyli robie swoje, rozwijam się, pracuję, dbam o dom i Dzieci (choć dorosłe, ale są przy mnie), dbam o siebie
a jak przyjdzie czas to mąż dołączy
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-22, 22:30   

to, że nie dajesz rady to żaden wstyd!
Witaj w klubie!

A na to jest jedno: kapitulacja.
Ja przyznałam z pokorą, że nie radzę sobie ze swoim życiem - i to był 1. krok.

Powierzyłam się Bogu.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 07:51   

Bety, uczę się każdego dnia tego tu i teraz. Coraz jaśniej widzę moje małżeństwo i całą tę sytuację. Pewnie z perspektywy zobaczę to jeszcze lepiej. Moja sytuacja jest trochę inna, bo jestem już na emeryturze, dzieci wychowałam, sobą zajęłam się, w ciągu ostatnich lat samotności. Na pozór nie mam żadnego celu w życiu, zrobiłam co do mnie należało, tak mi się wydaje. Muszę tylko doprowadzić mieszkanie do porządku, bo mąż zajmował jeden pokój od lat i ani tam nie sprzątał, ani nie odnawiał. Wchodziłam tam i odkurzałam, albo wyrzucałam śmieci, które gromadził na stole i w pudełkach. A ostatnie pół roku, to w ogóle przychodził tam tylko spać, albo i nie, więc obraz nędzy i rozpaczy. Ja własnoręcznie wyremontowałam całą resztę mieszkania. . Wymieniłam stare rozwalające się meble, odmalowałam jak umiałam, bo nie miałam pieniędzy na fachowca, więc musiałam zrobić to sama. Ale i tak mam tu mnóstwo pracy, żeby doprowadzić całość do jakiegoś estetycznego wyglądu. Na tym się skupię w najbliższym czasie. To będzie moje tu i teraz. I jeszcze muszę doprowadzić do porządku siebie, swoje emocje, wylizać rany i zobaczymy co mi Pan Bóg postawi na drodze. Jak dobrze, że tu przyszłam :-)
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 08:47   

dobrze, że tu przyszłaś, trzymaj się grupy

ja dostałam energie, gdy zaczęłam pracę nad sobą i zobaczyłam, że mam wpływ na siebie i swoje życie, wczesniej wydawało mi się, że nie mam wpływu na nic, żyłam jak w "poczekalni", na to, co zrobi lub nie zrobi mąż. Chyba masz podobnie.

Nauczyłam się też szukac woli Boga i realizować ją, czyli dać się poprowadzić przez Boga. Teraz gdy nie wiem, co robić, modlę się i Bóg daje mi rozwiązania. Ale tego musiałam się nauczyć- to było trudne, bo nie rozumiałam wczesniej, o co tak naprawdę chodzi. Sądziłam, że to ja mam plan na moje zycie, a Bóg ma mi spełniac moje życzenia. A teraz staram się, by było na odwrót. To daje pokój i poczucie bezpieczeństwa.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 09:10   

JolantaElżbieta napisał/a:
Moja sytuacja jest trochę inna, bo jestem już na emeryturze, dzieci wychowałam, sobą zajęłam się, w ciągu ostatnich lat samotności.


Czhyba jednak nie do końca sie soba zajełas, bo wtedy te słowa

JolantaElżbieta napisał/a:
Na pozór nie mam żadnego celu w życiu


nie maiłyby racji bytu.
Mam nadzieję, ze jest to jednak tylko pozór
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 09:18   

JolantaElżbieta, zobacz potrafisz wyremontować mieszkanie :-D a to duża sztuka dla kobiety.
Trafiłaś na forum.
Szukasz pomocy.
Masz tu i w domu wsparcie.
To baaardzo dużo i wiesz jak to wykorzystać.

Kiedyś Kotański wymyślił program resocjalizacji przez pracę. To bardzo mądre posunięcie.
Też sobie tak wymyśliłaś. Odnów mieszkano, wywal rzeczy męża, spal je jak masz taką możliwość. Zmęczenie fizyczne jakie przyjdzie pozwoli na ochłonięcie emocjom----po prostu nie będziesz miała siły by rozpamiętywać.
Jak skończysz z tymi porządkami, to zauważysz, ze nie będziesz już chciała rozpamietywać :mrgreen:

A jeśli uważasz za słuszne to zapisz się na 12 kroków tu, internetowo. Z wygody:))
Może jako emerytka znajdzisz jakieś inne zajecia? Uniwersytet Trzeciego wieku? Zajęcia w klubie seniora( sorry, ale u mnie to tak się klub nazywa)
Zajęcia fitness, kijki, basen?
Wszystko możesz przecież.....a mąz nie jest Ci potrzebny by coś dla siebie zrealizować.
Tylko znajdź to coś a będzie dobrze.
I mąż zobaczy ze sobie doskonale radzisz bez niego i się zadziwi.....
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 09:21   

JolantaElżbieta napisał/a:
A ostatnie pół roku, to w ogóle przychodził tam tylko spać


Jolanta

Pomyśl tak na chłodno co straciłaś?
Męża? Przecież związek to nie tylko to, że śpi się od czasu do czasu w tym samym domu. Co dla Ciebie się zmieniło?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-23, 09:28   

Bety napisał/a:
dobrze, że tu przyszłaś, trzymaj się grupy

ja dostałam energie, gdy zaczęłam pracę nad sobą i zobaczyłam, że mam wpływ na siebie i swoje życie, wczesniej wydawało mi się, że nie mam wpływu na nic, żyłam jak w "poczekalni", na to, co zrobi lub nie zrobi mąż. Chyba masz podobnie.

Nauczyłam się też szukac woli Boga i realizować ją, czyli dać się poprowadzić przez Boga. Teraz gdy nie wiem, co robić, modlę się i Bóg daje mi rozwiązania. Ale tego musiałam się nauczyć- to było trudne, bo nie rozumiałam wczesniej, o co tak naprawdę chodzi. Sądziłam, że to ja mam plan na moje zycie, a Bóg ma mi spełniac moje życzenia. A teraz staram się, by było na odwrót. To daje pokój i poczucie bezpieczeństwa.


Będę się trzymać, bo zdycham sama w domu - to jest dla mnie koło ratunkowe. Robię na razie to co konieczne - trochę sprzątam, zajmuję się
psem. Czasami wychodzę na spotkania z koleżankami, ale źle czuję się wśród ludzi w realnym świecie.
Odzywam się jak zgorzkniała stara baba - a nigdy taka nie byłam. Pomimo życia w takiej patologii miałam dużo energii, byłam pełną humoru i uroku osobą, Dbam o siebie - ponoć wyglądam dobrze - o wczoraj synowa powiedziała mi, że jestem piękną zadbaną kobietą i że mnie kocha. Ale to wszystko dzieje się poza mną.
Uzależniłam sie od humorów męża, żyłam ciągle a napięciu czekając czy będzie ze mnie zadowolony
czy dzisiaj będzie się odzywał, czy znowu coś mu się nie spodoba w moim zachowaniu i znowu będzie
kazał mi się domyślac o co chodzi. Albo ukarze mnie milczeniem na tygodnie, a ja pytałam o co chodzi, to
mówił "ty wiesz", albo "zastanów się nad sobą". I tak nauczyłam się odnajdować w tej sytuacji, że teraz gdy mam ciszę i spokój nie czuję sie bezpiecznie. To jest dla mnie coś nowego, nie umiem się jeszcze odnaleźć w tym spokoju. A równocześnie tęsknię do chwil, w który mąż była dla mnie dobry - uśmiechał się i nawet
mu nie przeszkadzałam, rozmawiał ze mną normalnie. Najczęściej po chwili wpadał w gniew, gdy się z nim
mie zgadzałam. Ale wiecie jak to jest, o tych złych chwilach człowiek zapomina, a czepia się jak pijany płotu tych dobrych. I ze mną dzieje się coś podobnego.

Też jeszcze nie rozumiem co to znaczy żyć tym co Bóg dla mnie przygotował. Kocham Boga całym sercem, może nieumiejętnie, ale modlę się całe życie. Ale jak widac i w sprawach wiary mam dużo do nadrobienia
i zrozumienia co to znaczy, że Bóg ma dla mnie plan na życie. A przede wszystkim muszę się temu planowi podporządkować i z tym mam problemy :oops:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9