Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 10:23   Jak ratować moje malzenstwo

Kochani! Czytam to forum od dawna jednak bardzo długo zastanawiałam sie czy tu napisac. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiem co robic. Od 8 lat màż mój pracuje za granica w Angli. Wyjezdzal niby do irlandii ale jak sie poźniej okazalo byla to nieprawda. Wyjechal pracowac poprawic nasza sytuacje materialnã , splacic dlugi powstale po upadłej spółce. Niestety okazalo sie ze uciekl i budowal sobie zycie z nasza przyjacółka rozwodka, ktora wyjechala rok po nim. Mysle ze wszystko planowali juz w Polsce. 8 lat podwojnego zycia . Jestesmy 21 lat po slubie mamy 2 dzieci 20 syn i 15 corka. Maz wydawal zarobione pieniadze na ekskluzywne wycieczki do afryki na karaiby z kochanka kupil sobie nowe auto ona za pieniadze rodzicow kupila tam dom i zyja sobiie . Dwa lata temu dowiedzialam sie o tym o nie zadzwonil i powiedzial ze chce zabrac dzieci na wycieczke na karaiby dofinansowana z pracy dla pracowników i dzieci.syn odmowił z powodu ze on ze mna nie rozmawial oszukiwal w sprawie dlugow i nie spłacał ich. Kupil dzieciom bilety do anglii i syn zawizl corke . Tam zobaczyl ze tato miieszka z kochanka corka pojechala z nimi na wczasy . Po powrocie dzieci nie powiedzialy mi prawdy . Dopiero we wrzesniu 2012 sama odkrylam przypadkowo na fb u syna ze pisze o ciotce zaprasza syna. Juz wiedzialam o kogo chodzi. Blagalam meza o zerwanie z nia o odejscie zapewnial ze tak zrobil. W sylwestra 2012 przyjechal oswiadczyl ze mieszkal z nia na zasadzie wynajmu pokoju ze mnie nigdy nie zdradzil ( a w tym czasie ona byla juz w 4 miesiacu ciazy ) klamstwo perfidne moja naiwnosc sie gala zenitu. W maju gdy na jej portalu na nk zobaczylam jak chwali sie dzieckiem wiedzialam ze ojcem jes moj maz jabym umarla ta sie czulam. Poprosilam go sms o rozmowe, spytalam czy to twoje dziecko on oczywiscie ze nie moze zrobic badania na 102% nie jego klamal w zaparte to co sie pozniej ze mna dzialo nie chce opisywac leki rozpacz rozrywajacy serce bol. Teraz kiedy dziecko ma rok moj maz mowi ze nie wie czego chce on juz dawno w boga nie wierzy dziecko postanowili nie ochrzcic. Ja go pytam co z nami nie wiem rob co chcesz on chce tylko zeby dzieci go odwiedzaly poznaly brata i byly u kochanki. Nie wiem co mam robic za pare dni obiecal zadzwonic rozmawiac w sprawach separacji. A ja nie potafie zyc nie wiem co mam zrobic chce ratowac to malzenstwo ale dla niego nie istnieje jako zona. Tak mi ciezko boje sie przyszlosci nie wiem co robic. Jak z nim rozmawiac?
 
     
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 16:43   

Witaj, mogę się tylko za Ciebie i Twoje dzieci pomodlić. O to, żebyś wytrwała w niesieniu tego krzyża.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 17:11   

Dziekuję za modlitwe. Bardzo jej teraz potrzebuje, szczegolnie przed telefonicznä rozmowà z mężem . On uwaza że popełnill największy błàd w życiu, ze nie da sie tego cofnàc i naprawic. Ja uważam, że naprawic można ale trzeba chcieć. Oby zechcial . O to sie modle. Polecam bogu jego nawrócenie i uratowanie naszego małżeństwa. To takie trudne nie do uwierzenia, ze mój màż obecnoe47 letni facet przez tyle lat żył podwójnym życiem.
 
     
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 17:41   

Nie bardzo rozumiem. On uważa, że popełnił największy błąd w swoim życiu,Tobie każe robić, co Ty uważasz, chce kontaktu Waszych dzieci z jego nieślubnym dzieckiem i kochanką ? To co było tym błędem? Małżeństwo z Tobą czy związek z kochanką? Myślę, że jemu było i jest dobrze tak, jak do tej pory. Ale powinien chyba wybrać, określić się . Mój wybrał kochankę i nic do niego nie trafia. Nawet od dzieci i matki swojej się odciął. A u Ciebie on chce mieć kontakt z dziećmi, chce żeby dzieci miały kontakt z bratem przyrodnim i jego matką. A co będzie jak postawisz ultimatum- akceptujesz jego dziecko, ale ma wrócić do domu i ograniczyć do minimum kontakty z kochanką. Jak myślisz, zgodzi się ?
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 18:27   

Też się nad tym zastanawiałam co uważa za bład. Spytam gdy będę z nim rozmawiać. On uważa że najlepsza jest separacja a jak uważam że rozwód to mogę robić co chcę. Jemu jak napisał wszystko jedno on i tak stracił wszystko. Dzieci nie chcą z nim rozmawiać nie chcą jechać do domu tej kobiety(matki koleżanki z przedszkola mojej córki). Moja córka nie może przeżyć ze tato przez tyle lat żył z jej koleżanką był dla niej i jej matki nas oszukiwał. Ją jak twierdzi porzucił. Nie chce znać tego dziecka. Bardzo to przeżywa , wulgarnie przezywa to dziecko. Ojcu powiedziała ,że jak się wyprowadzi to ona będzie do niego jeżdzic inaczej nie. Syna nie widział półtorej roku. Na fc napisał mu< że nawet ty ze mną nie rozmawiasz, przyjedz powiem ci prawde dlaczego tak się stało. Syn odmówił napisał , że najpierw ty tato przyjedz i wyjaśnij z mamą wszystko. Jak dotej pory tak się nie stało. Mój mąż Twierdzi że wyprowadzi się jak dziecko podrośnie( co to znaczy nie wiem) bo teraz nie stac go na wynajem i musi płacic na dziecko. Prosiłam że jesli nie wraca do Polski niech wynajmie małe mieszkanie tak żeby miał gdzie sie spotykać z dziećmi. ale twierdzi, że to niemożliwe.Każda moja propozycja rozwiązania jest na nie. Tak myśle że mu tam wygodnie. Bez problemów z naszymi dziećmi, bez wiary, chodzenia do kościoła ( co mi zawsze zarzucał) że tylko tam latałam i to było ważne dla mnie. Myśle że postawienie takiego ultimatum zostanie przez niego odrzucone. On nie chce wracać.
 
     
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:07   

To sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. On nie chce wracać. Nie jestem za rozmowa na fb lub telefoniczną. Co to za rozmowa. Mój mąż też tak ze mna rozmawia. O odejsciu od kochanki powiadomił mnie sms, a potem rozmawialiśmy na fb. Do dzis tak jest. Trzeba sie spotkać, dzieci macie duże, zaprosic do rozmowy dzieci- choć tu nie jestem do końca pewna :-? i wspólnie wszystko przedyskutowac. Ja wszystkie rozmowy z fb pokazuje dzieciom i tesciowej,zeby wiedzieli jaka jest sytuacja. Ale rozmowa przez fb czy tel to nie to samo co face to face. Nie widzisz reakcji, wyrazu oczu, szczerości wypowiedzi. Nie jestem dobrym doradcą- ale pisze to, czego sama oczekuję.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:18   

Ryska,
Nim zdrada się wydała mąż w ogóle deklarował chęć powrotu do Polski?
8 lat mieszkania oddzielenie w różnych krajach to kawał czasu.
Przykre, ale takie oddzielne życia zazwyczaj tak się koncza (nie myśl, ze bronie lub pochwalam postępowanie męża).
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-01, 19:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:46   

Zgadzam się z tobą Ilona, że najlepsza jest rozmowa osobista . Prosiłam wiele razy męza żeby przyjechał porozmawiac o ty co się stało, że jest dziecko nieślubne. Co on teraz zamierza. Prosiłam wiele razy, jak do dziś nie przyjechał . Wymówki ma różne. Teraz ponoć zdrowie nie pozwala mu latac samolotem . nie sądzę żeby była to prawda. myślę że sie boi. W listopadzie poleciałam do Londynu > umówiłam się w hotelu na szczerą rozmowę z nim. Przyjechał rozmawialiśmy, ale nie był do końca szczery, mówił że potrzebuje czasu na przemyślenie co ma zrobić ze swoim życiem. dałam mu czas do końca roku na decyzję . To było dla niego zbyt mało .Potem powiedział, że do końca czerwca( już nie długo). Ciągle wszystko odwleka. jestem zdruzgotana i załamana. Czuję, że dalej mnie oszukuje.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:56   

Grzegorzu, gdy wyjeżdzał mówił, że na trzy do pięciu lat. Zeby dostać obywatelstwo, żeby coś z tego mieć, chociażby do emerytury. Po czterech latach okazało się, że komornik zajął mu w Polsce konto na długi (których miało już nie być) na około 89 tyś. wtedy też sie załamałam wiedziałam że teraz nie wróci , że trzeba to spłacać. Kazde pieniądze przesyłąne dzieliłam na pół . Połowę spłacałam . On tego nie chciał był na mnie zły że to robię. chciał uciekać i ukrywać dalej te długi, ja nie chciałam spłacać . Być uczciwa. Potem zaczą lprzeznaczać pieniądze na swoje przyjemności.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 20:00   

Bardzo to ciężka sytuacja Ryska.
Ale ja jednego nie rozumiem. Piszesz, że mąż jest tam od 8 lat, a dwa lata temu zdrada wyszła na jaw. To znaczy, że przez 6 lat on mieszkał i pracował tam, a Ty tu, widywaliście się całą rodziną np. tylko na święta i ....i Tobie to nie przeszkadzało? Nie uważasz, że małżeństwo po prostu nie ma jak przetrwać tak długiego okresu czasu? Ja nie wyobrażam sobie rozmyślnie podjętej decyzji o tak długiej rozłące, i założenia przy tym, że małżeństwo to wytrzyma. Że wytrzyma choćby dwu, trzyletnią rozłąkę na taką odległość.. Musiałoby być ze stali....
Tzn. pewnie są jakieś przykłady, że ludzie się nie rozstają po takim czasie mieszkania w innych krajach, ale - naprawdę nie mam pojęcia jak oni to robią.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 20:41   

KN tak, pracuje tam od 2006 roku. Bo tu miał kiepską pracę, długi. On zdecydował o wyjeżdzie, ja się zgodziłam, ( głupia byłam bardzo teraz to wiem) przyjeżdzał, co póltora dwa miesiące,jeżdziliśmy razem na wakacje, z czasem coraz rzadziej. nie chciał wracać. Jeszcze rok i myślałam że wróci. Głupia byłam. On już tam był z nią i wili sobie gniazdko.Ja tutaj sama z wszystkimi problemami. Cały czas mu ufałam. Wiem że dużo w tym mojej winy , naiwności. Teraz nie wiem co zrobić. Obwiniam sie bardzo, za to, że w porę nie dostrzegłam co się dzieje, ale pytałam wiele razy on zawsze zaprzeczał.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 22:00   

Ryska, jak to opisałaś to już więcej rozumiem. Tzn. co prawda odległość jest czynnikiem bardzo bardzo niepokojącym.
Ale rozumiem, bo sama przerażająco długo tkwiłam w czymś, co było mi sprzedawane jako "tylko razem pracujemy". Długo byłam ślepa. Chociaż sprawa wcale nie działa się w innym kraju.
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 02:00   

Ryska,

rozumiem, że skoro jesteś osobą wierzącą i praktykującą, Twoje małżeństwo jest sakramentalne.

Chcę Ci powiedzieć, że masz bardzo mądre i dobre dzieci! Są całym sercem po Twojej stronie, jasno widzą Twoją i swoją krzywdę i nie dały się kupić jakimiś tam Karaibami.

Brzydko się wyrażają o zrodzonym z cudzołóstwa dziecku swego ojca i obcej kobiety? A jakbyś się czuła, słysząc ich zachwyty nad "braciszkiem-bobaskiem"? Uwierz mi, jeszcze gorzej o nieprawych dzieciach wyraża się Biblia w Księdze Mądrości (3, 16-19):

"A dzieci cudzołożników nie osiągną celu,
zniknie potomstwo nieprawego łoża.
Jeśli nawet żyć będą długo - za nic będą miani
i na końcu niechlubna będzie ich starość.
A jeśli wcześnie pomrą, będą bez nadziei
i bez pociechy w dzień sądu:
bo straszny jest kres plemienia grzesznego!"

A to jest Słowo Boże, Ryska.

Po co Ci to piszę? Żebyś spostrzegła, że Twoje niewinne, niezepsute dzieci bardziej po Bożemu rozumieją Waszą sytuację. One czują, że to nieszczęsne pozamałżeńskie dziecko ich wiarołomnego ojca NIE JEST żadnym "przyrodnim bratem". Wedle Boga - NIE JEST. To tylko nasza "polityczna poprawność" i zatracenie chrześcijańskiego widzenia świata każe nam mówić: druga żona, trzeci mąż, przyrodnie rodzeństwo, itp., tam gdzie wedle Boga jest złamanie sakramentalnej przysięgi małżeńskiej, cudzołóstwo i dzieci-ofiary zrodzone z nieprawego pożycia.

Dlaczego chcesz rozwodu? Żądanie rozwodu jest grzechem. W takiej sytuacji ostatecznie separacja. Poczytaj tu na Forum informacje na ten temat.

Ważne - jeśli macie z mężem współwłasność domu, majątku, zrób rozdzielność majątkową. Zabezpiecz siebie i Wasze dzieci, jeśli chodzi o dziedziczenie. Wedle prawa zrodzone z cudzołóstwa dziecko Twojego męża będzie miało jednakowe prawo do dziedziczenia po ojcu jak ślubne dzieci.

Ryska, wspieram Cię modlitwą.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:20   

Jestem zalamana, cala sie trzęse. Nie potrafie już zyc. Patrze na moje dzieci i nie umie przezyc tego jakà krzywde im wyrzadzilismy. Nie umie życ wiedzac ze oni tam razem smieja sie ze mnie, że maz mnie odrzucil. Wszyscy maja mnie dosc. Trace wszelka nadzieje. Boje sie strasznie , histerycznie. Boje sie że nie uniosę tego ciężaru. Chcialabym zniknac z tego świata. Wolam do Pana Boga o ratunek. Nie wiem juz co robic. Zostalam sama. Boje sie isc do pracy . Ja tego nie wytrzymam. Trace nadzieje. Nie umie juz zyc.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10