Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
A ci ktorzy żyją zgodnie i szczęśliwie , takich łask nie dostępują .
Zatem ich małżeństwa są nieważne .
Oj mare, mare Twoj humor na początek dnia uskrzydla:))
Idę czytać Terlikowskiego
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 09:14
To Twoje wnioski Mare.
Ja mam większe przekonanie do swoich.
Łatwiej jest dostrzec łaski, kiedy żyje się zgodnie i szczęśliwie. Paradoks polega na tym, że wówczas ludzie ich najczęściej nie wypatrują, a zgodę i szczęście przypisują li tylko swoim zasługom i są dumni z tego, że są tak pełni miłości. , bo wszystko toczy się tak zgodnie i bezproblemowo.
Dostrzec łaski w kryzysie i w wątpliwościach co do ważności sakramentu to dopiero sztuka.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 09:25
Co to znaczy , że małżonek udziela pomuś sakramentu ?
Mowi się , że płyną z tego łaski , ale to łaski od Boga , nie człowieka , Bóg błogosławi
..... lub nie .
A może jest tak .
Bóg z samego pomysłu ( od początku tak było - słowa Jezusa )
udziela swojego błogosławieństwa
KAŻDEJ parze która w szczerości serca ślubuje sobie dozgonną miłość , pragnie mieć dzieci itd.
takie podstawowe uniwersalne warunki .
I nie pyta o wiarę !
Błogosławi jakby z "natury" , bo są dzećmi bożymi , Jego dziećmi .
I nie muszą być katolikami .
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 09:36
mare1966 napisał/a:
I nie pyta o wiarę !
Pyta o wiarę na każdym kroku, dlaczego wywodzisz, że nie?
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 09:42
mare1966 napisał/a:
Błogosławi jakby z "natury" , bo są dzećmi bożymi , Jego dziećmi .
I nie muszą być katolikami .
właśnie
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 09:58
Czy poglębiamy wiarę ? Hm , ja bardziej powiedziałabym, że stajemy się świadomi praw, zasad, obowiązków wynikających z tym , że jesteśmy katolikami ...
Lecz tak naprawdę czy w kryzysie nie działamy wg zasady ,, jak trwoga to do Boga,, ? ... Czy po wyjściu z kryzysu nadal tak gorliwie, chętnie jak to napisałeś mare pogłębiamy wiarę, modlimy się uczestniczymy we mszach sw. Rekolekcjach oraz życiu koscioła , wspólnoty czy raczej studzi się ten nasz zapał i chęci ?
...
Niestety te nasze zrywy są wywołane naszą bezsilnością i mało mają wspólnego z naprawdę prawdziwą wiarą ( tą bez poprawek wg uznania duchownych, ale i zwykłych jednak ludzi ) ...
Rozumiem , że niektore sprawy musiały ulec zmianom od czasów Chrystusa jak chociażby udzielanie chrztu , ale jest ich niewiele i są wyjątkami - bardzo usadnionymi . Jeżeli natomiast poprawki do KK będą wprowadzane kierując się postępem, unowocześnianiem życia grozi to niestety całkowitym zanikiem podwalin wiary, charyzmy oraz zniekształceniem prawdziwego przekazu Boga. Takie problemy jak nasze były od zawsze, ( kryzysy, zdrady) i nikt nie majstrował przy twardych, stałych i konkretnych zasadach prawa dla swojej wygody i uspokojenia, a właściwie uciszenia sumienia... Nie szukali milionów argumentow łagodzących jak teraz. Śmieszy mnie tzw. dowód,, braku dojrzałości,, , który otwiera nie drzwi , a bramy do unieważnienia małżenstwa ...
To wszystko obawiam się idzie w bardzo zła stronę. W stronę upadku idei wiary dla zdobycia - utrzymania wiernych przy kościele ... Szkoda
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 10:28
helenast napisał/a:
Takie problemy jak nasze były od zawsze, ( kryzysy, zdrady) i nikt nie majstrował przy twardych, stałych i konkretnych zasadach prawa dla swojej wygody i uspokojenia, a właściwie uciszenia sumienia.
Dokładnie tak helen.
Ja się obawiam tego, że "postęp" w procesie uniewaznienia małżeństwa otworzy drogę to coraz to większych ilości wniosków do sądów biskupich. Ze wierni będą to traktować tak jak rozwody tyle, że tzw. kościelne. Tym bardziej, że będzie szybciej i taniej.
Jakimś kluczem byłoby zwiększenie formacji młodych, narzeczonych i nie naciskanie aż tak wielkie na ślub, bo ciąża, bo rodzice chcą czy babcia.
A teraz to faktycznie tylko liczy się biała suknia i ta cała oprawa bajkowa, taka tradycyjna i ciesząca oko babć, cioć i sąsiadów. Nikt się nie zastanawia, a już w szczególności młodzi, co to takiego jest ten sakrament.
Młodzi przychodzą do księdza w parafii by wziąć ślub. Okazuje się, ze mieszkają ze sobą już 5 lat i teraz w końcu(!) się zdecydowali. Może powinno się w takim przypadku jakoś ich uświadomić, że to nie takie proste ten ślub kościelny, że to właśnie sakrament i ze jest na całe życie. Może rekolekcje, wieczory dla narzeczonych, jakaś wspólnota, wyjazd czy spotkania z sakramentalnymi małżonkami-takie rozmowy, świadectwa.
U mnie w parafii tak jest. Nauki prowadzą świeccy oraz ksiadz.To nie tylko nauczanie npr, ale świadectwo małżonków, ze można wytrwać, że można mieć dzieci i że się uda:) Rozmowy, rozmowy i rozmowy.
A zluzowanie obyczajów prowadzi do nikąd.
Niech wasza mowa będzie tak tak,nie nie........
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 14:46
monis zgdzam się z Tobą.
SamotnaK opisała ten sam schemat widziany ze swojej perspektywy.
Chciałoby się rzec, łatwo przyszło łatwo poszło.
Ks. Maliński "Malina" - opowiadał kiedyś na kazaniu, podczas mszy akademickiej,
swoje doświadczenia z prowadzonych rekolekcji, nauk dla narzeczonych.
Nie słodził im tam.
Opowiadał szczerą prawdę.
Dosyć duży odsetek odłożył decyzję o małżeństwie.
Powszechnie widoczny jest brak przygotowania narzeczonych,
a nauki przedślubne sa traktowane przez obie strony, t.j. narzeczonych i prowadzącego duchownego, jak uciążliwa formalność którą trzeba odbębnić i na koniec podpisać karteczkę.
Kwestie formalne, niezbedne do zawarcia ślubu są traktowane hm, z przymrużeniem oka,
jeżeli nie dostanę czegoś w sswojej parafii to zawsze znajdzie się w innej jakaś przyjazna dusza , która podpisze się pod naukami i ...nie tylko
Słyszałem tłumaczenie : no a co zrobić ? przecież i tak będą ze sobą.
to już niech lepiej w małżeństwie.
Teraz, zdaje się powoli dochodzimy do stwierdzenia :
no a co zrobić ? i tak nie będą ze sobą ale w innych związkach.
To już niech lepiej w sakramentalnych....
A orkiestra gra,
ceremonia przygotowana wystrzałowo przez specjalne firmy,
goście w odlotowych kreacjach,
zabawa, szyk, elegancja
forma jest ważna, treść nie.
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 15:08
No właśnie ... Ile czasu poświęcamy na przygotowania typu sala, orkiestra, stroje , jedzenie, goście itd, a ile na duchowe - sakrament ...
I jeszcze jedno ilu z Was/ nas wysyłając zaproszenie do setek gości pamiętalo o zaproszeniu dla Boga ???
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 19:28
Metanoja1 napisał/a:
Dostrzec łaski w kryzysie i w wątpliwościach co do ważności sakramentu to dopiero sztuka.
Ale ja właśnie to pisałem .
Tam nie chodziło tylko o humor .
Śmieszy mnie tzw. dowód,, braku dojrzałości,, , który otwiera nie drzwi , a bramy do unieważnienia małżenstwa ...
A mnie akurat wcale a wcale .
Jeżeli ktoś wchodzi w związek z obawy , że nikt mu się już nie trafi
to uważasz , że taka osoba jest postępuje dojrzale , jest dojrzała ?
Podobnie jest z wyrażeniem zgody .
Są różne ukryte presje pochodzące z zewnatrz , ale i z wewnątrz człowieka .
To jest bardzo trudno rozeznać .
Może powinno się w takim przypadku jakoś ich uświadomić, że to nie takie proste ten ślub kościelny, że to właśnie sakrament i ze jest na całe życie. Może rekolekcje, wieczory dla narzeczonych, jakaś wspólnota, wyjazd czy spotkania z sakramentalnymi małżonkami-takie rozmowy, świadectwa.
Ja bym polecił studiowanie przez miesiąc forum Sychar .
Prawdopodobnie będzie to bardzo skuteczne .
.......... nie pobiorą się , to i nie rozwiodą się
Dla upartych - obowiązkowe 3 wizyty w jakimś Sądzie Okręgowym ,
na rozprawie rozwodowej .
................. zaręczam , że raz dwa im się odechce małżeństwa
ceremonia przygotowana wystrzałowo przez specjalne firmy,
goście w odlotowych kreacjach,
zabawa, szyk, elegancja
forma jest ważna, treść nie.
Śluby i rozwody to także biznes dla wielu osób .
Interes musi się kręcić , a pieniądze duże .
Na rozwodach np. zbija kokosy developer , bo zamiast jednego sprzeda 2 mieszkania .
Teraz, zdaje się powoli dochodzimy do stwierdzenia :
no a co zrobić ? i tak nie będą ze sobą ale w innych związkach.
To już niech lepiej w sakramentalnych....
To naprawdę nie jest proste i rozumiem księży .
Wierni się obrażą , do koscioła nie będą chodzić , dziecka nie ochrzczą itp.
-----------------------------------------------
lustro [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 21:00
A moze jednak lepiej niech się pobierają.
Ostatecznie, bez przesady, nie wszyscy sie rozwodzą
nie wszyscy sie rozstają
sa tacy, co sa dojrzali
sa tez tacy, którzy dojrzewają
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-11, 23:28
Ja wogóle nie rozumiem tej dyskusji. co i kiedy jest wazne, a może tak ale ciutke nie. Dziś tak a może kiedyś jednak nie. POWALONE
Kilka lat temu znajomi mi ludzie ciężko upośledzeni umysłowo, 3 lata starali się o ślub kościelny, mimo sprzeciwów rodziców, księży i ludzi. W końcu dostali. Oni żyją do dziś, choć dziecko wychowują dziadki.
Dla mnie jest to proste jak drut, że jeżeli dwie świadome osoby, deklarują sobie coś, będąc świadomym w obecności świadków, to po co ta dyskusja o ważności.
Każde aktualne uznanie za nieważne , jest moim zdaniem nadużyciem( oprucz skrajnych wypadków)
Czy to że w dniu ślubu , kiedy z kumplami dostarczyłem kucharom kartofle, a one uraczyły mnie na obie nogi mówiąc"w razie czego będziesz mógł unieważnić" uprawnia mnie do uznania że w dni ślubu byłem nie halo???????//
Cała polska tak robi.. Na zachodzie nie jest lepiej bo są wieczory panienieskie i kawalerskie, a tam się dzieją cuda
Myśle że to jest nabijanie kasy dla kurii, a dla watykanu skrót żeby nie stracić tego co ma.
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-12, 06:07
mare1966 napisał/a:
---------------------------------------------------------------
helenast napisał/a:
Śmieszy mnie tzw. dowód,, braku dojrzałości,, , który otwiera nie drzwi , a bramy do unieważnienia małżenstwa ...
A mnie akurat wcale a wcale .
Jeżeli ktoś wchodzi w związek z obawy , że nikt mu się już nie trafi
to uważasz , że taka osoba jest postępuje dojrzale , jest dojrzała ?
Podobnie jest z wyrażeniem zgody .
Są różne ukryte presje pochodzące z zewnatrz , ale i z wewnątrz człowieka .
To jest bardzo trudno rozeznać .
Mare to co podałeś to zwykly egoizm, wyrachowanie z pełną świadomością swojego czynu bo zna jego podloże ... popatrz na tym przykładzie jak cienka jest granica uznania czym jest niedojrzalość = możliwosci interpretacji od A do Z . Suma summarum wole wrota do wolności ...
Gdyby możliwości uzyskania rozwodu oraz unieważnienia małżeństwa nie były tak dostepne dla każdego, nie były tak ułatwione poprzez wymyślanie , wyszukiwanie absurdalnych argumentów, ktore podaje każdy kto chce szybko i łatwo się rozwieść / unieważnić małżeństwo , gdyby naprawdę były mocne obostrzenia tych procedur to i metody uświadamiania czym jest małżeństwo nie musiałłyby być tak drastyczne jak wizyty na rozprawach rozwodowych itp.
Wystarczy wprowadzić normy do tzw.argumentów - pewniaków, które zawsze zadzaiałają. Np.co robi wielkie wrażenie na sędziach - znęcanie się, przemoc, pokazanie postawy wielce poszkodowanego przez współmałżonka i przez los . Nie generalizuje wszystkich, ale nawet w necie są ,, insrukcje,, jak zeznawac i co podać , jakimi słowami by uzyskac szybki rozwód. I proszę nie piszcie mi , że muszą być dowody bo wystarczy podać zaprzyjźninych znajomych ( rodzinę) za rzekomych świadków , którzy powiedzą co chcesz i już macie dowody uznane przez sądy nasze ...
Nie ma się co oszukiwać sądy leja ( sorki) na to czy podajemy prawdę czy nie oraz na to, że nierzetelną swoją pracą skrzywdzą wiele ludzi/ rodzinę.
Tu leży największy problem - w łatwości uzyskania rozwodu. Dlatego też tak wiele spraw jest w sądach , w kuriach . Ogladając , czytając i słuchając co dzieje się w mediach typu ta gwiazda miała tyle mężów/ żon inna , że poraz enty się rozwodzi ( po paru miesiącach od ślubu) jaki obraz i przesłanie widzi zwykły człowiek ? ... Że można, że da się , że to łatwizna , że tak jest teraz przyjęte / modnie.
Ja tak to widzę. Tu jest jak to mówią ,, pies pogrzebany,,
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-12, 08:27
Dabo napisał/a:
Czy to że w dniu ślubu , kiedy z kumplami dostarczyłem kucharom kartofle, a one uraczyły mnie na obie nogi mówiąc"w razie czego będziesz mógł unieważnić" uprawnia mnie do uznania że w dni ślubu byłem nie halo???????//
Dabo , z całą pewnością byłeś nie halo
i to zarówno względem twojej przyszłej małżonki
jak i względem Boga .
I to mocno nie halo .
Z całą pewnością można też powiedzieć , że nie rozumiałeś ( dalej nie rozumiesz ? )
czym jest małżeństwo ( przynajmniej w tej kwestii fizyczności ) .
Przykro mi za tak twarde słowa .
Dabo napisał/a:
Cała polska tak robi.. Na zachodzie nie jest lepiej bo są wieczory panienieskie i kawalerskie, a tam się dzieją cuda
Cała Polska to robi ?
A skąd ty to wiesz ?
Jeżeli gwoździem programu "wieczoru kawalerskiego czy panieńskiego"
ma być ZDRADA przyszłego małżonka na 5 minut przed ślubem
to ktoś tu ma coś z głową .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.