Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Reakcje dziecka na rozstanie rodziców ??
Autor Wiadomość
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 08:11   Reakcje dziecka na rozstanie rodziców ??

Chciałabym zapytać jak reagowały Wasze dzieci jeżeli doszło do wyprowadzki jednego rodzica ??? Moja córka ma 8 lat, mąż wyprowadził się w styczniu br. , widuje się z córką 2-3 razy w tygodniu. Córka zawsze była skryta, nie gadatliwa i ja bardzo się o nią bałam po wyprowadzce męża (zresztą mąż wyprowadził się do kochanki po 2 dniach od momentu kiedy się zdrada wydała, więc ja sama ledwie żyłam wtedy :cry: ), ale córka przez te 7 miesięcy nie płacze, nie pyta czy tata wróci, kiedy wróci czy cokolwiek, ona o nic nie pyta. Jedyna rzecz, którą zauważyłam to to że była zestresowana, nieswoja, zmieniona wtedy gdy widziała się z tatą i jego kochanką.... :cry:
Teraz od ponad 2 miesięcy córcia widuje się tylko z tatą, bez udziału kochanki i jest Ok
Rozmawiałam z psychologiem dziecięcym i pani psycholog mówiła, że z jej doświadczenia wynika że dzieci w wieku mojej córki przyjmują wyprowadzkę taty jako okres przejściowy, że teraz tak jest ale to wróci do normy i jak mówiła trwa to z reguły rok lub dłużej................może jest w tym trochę racji bo nasza córka naprawdę znosi to spokojnie....od początku mówiliśmy jej z mężem że bardzo ją kochamy i to nigdy się nie zmieni..................ale zauważyłam też że córka wstydzi się trochę tego że tata się wyprowadził.....jak ktoś ją pyta czy tatuś Cię odwiedza to widać że jest taka skrępowana.
W szkole wszystko ok. Tak sobie myślę że skoro często się z tatą widuje i oboje z mężem bardzo ją kochamy, nigdy nie kłócimy się przy niej, ja nie mówię źle o mężu przy córce to ona jakoś to wszystko znosi.
Mam nadzieję że to nie jest "cisza przed burzą" ??????
Jakie macie doświadczenia w tej materii ??
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 13:38   

moje dzieci obecnie mają 9 i 7 lat
ich tata wyprowadził się od nas jakieś 3,5 roku temu
zanim się wyprowadził 2 lata żyliśmy w nieformalnej separacji
moje dzieci nadal żyją nadzieją że tata wróci....
do dziś potrafią zapytać czemu tata żyję z panią S a nie z nami....nieraz płaczą z tego powodu
u nas jest o tyle skomplikowana sytuacja że ich tata ma dziecko z kobietą, inną niż ta obecna
nasz syn wydawało mi się że rozstanie przeszedł w miarę spokojnie, też wydawał się zamknięty w sobie
jednak zaczął cierpieć na bóle brzucha, miał gastroskopię 2 lata temu i okazało się że od stresów ma przewlekłe już zapalenie żołądka
teraz bardzo dbam aby nie miał stresujących sytuacji, chociaż wiadomo tego nie da chyba się uniknąć czasami...
nasze dzieci chodzą na 2 weekendy w miesiącu do taty i jego konkubiny na noc, bo RODK zeznało że dzieci są pogodzone z tą sytuacją i bardzo lubią wręcz kochają nową panią S...
no :-/ musiałam się z tym pogodzić, prawdą jest że dzieci lubią panią S, mają też kontakt z przyrodnim bratem
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 13:43   

ja sama z czasem pogodziłam się z tą sytuacją, tak nakazał Sąd, chyba nie miałam już wyjścia nawet, chociaż w sercu ta sytuacja zawsze dla mnie będzie inna - powiedziałabym nawet patologiczna, godząca w małżeństwo i rodzinę
nie chcę nawet myśleć jak to wszystko odbiję się na naszych dzieciach w przyszłości...
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:05   

Moje dziecko ma 4 lata. Syn bardzo przeżywa odejście męża, ponieważ poswięcał mu dużo czasu, od maleńkiego wszystko z nim robił, nosił na rękach czasami aż do przesady.Na początku syn nie rozumiał że tata się wyprowadził, budził się w nocy szukał go w domu... to było straszne. Gdy mąż go odwiedzał cały czas go pytał: Tato, pamiętasz jak kosiłeś trawę, pamiętasz jak grałeś ze mną w piłkę, pamiętasz to... itd.Po czy prosił żeby wrócił do domu. Na co mój mąż odpowiedział " wszystko pamiętam ale to nie jest takie proste bo tata kogoś ma a mama jest sama. Dramat. Od tamtej pory przestał go już prosić. Często go wspomina.... Teraz mąż prawie nie widuje się z dzieckiem ponieważ ja nie wyrażam zgody aby spędzał czas z "panienką" męża.Więc dzwoni do niego ale syn nie chce z nim rozmawiać.
Sądzę że lada dzień założy sprawę o widzenia z dzieckiem. Boję się że będzie taka sytuacja jak u Landis85. Nie wyobrażam sobie aby mógł go zabierać na noc do niej. Dodam że "panienka" mojego męża też jest w ciąży :cry:
Nie wiem jak to będzie wyglądało za parę lat, poprostu jestem przerażona.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:12   

Magdo, bycie matką to również cierpienie z powodu cierpienia dziecka i naszej bezsilności , że nie potrafimy go przed nim uchronić.
Ale zawsze możemy być dla niego oparciem w tym cierpieniu i choć trochę je łagodzić.
Chroń go przede wszystkim przed swoimi emocjami, syn twój wykonuje swoją pracę wewnętrzną by się z ta sytuacja pogodzić, będzie mu lżej, gdy będzie widział szczęśliwą i uśmiechnięta mamę.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:30   

Magda1911 napisał/a:
Teraz mąż prawie nie widuje się z dzieckiem ponieważ ja nie wyrażam zgody aby spędzał czas z "panienką" męża.


Madziu, czy nie uważasz że obstając przy swoim zdaniu i swojej decyzji narażasz syna na daleko większe cierpienia emocjonalne niż miałoby to wynikać (wg Ciebie) ze spędzanego razem z tatą i kochanką czasu?

Kto by najbardziej ucierpiał z tego powodu, Ty czy syn? Mam odczucie, że wiedząc jakim mąż kiedyś był dobrym ojcem nie wahasz się użyć dziecka by osiągnąć cel.
Rozumiem Twój ból. Ale ty jesteś dorosła a i tak trudno jest ci z nim sobie poradzić. Ale jak ma sobie radzić z takim bólem 4 letnie dziecko? On pragnie spędzać czas z ojcem...nie kochanką ojca.
Nie boisz się Madziu, że za 10 lat dorastający chłopak może obwinić Cię o to, że ich więzi zostały zerwane? Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
Ojciec jest jaki jest....ale zauważ, że to TY wybrałaś swojemu dzieciu ojca...
Smutne to, co w takich małych serduszkach musi się dziać....kiedy dorośli rozgrywają swoje partie.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:37   

kenya napisał/a:
Mam odczucie, że wiedząc jakim mąż kiedyś był dobrym ojcem nie wahasz się użyć dziecka by osiągnąć cel.

Jeżeli był takim dobrym ojcem, to dlaczego teraz nie chce spotykać się sam z synem? Dlaczego razem z sobą "w pakiecie" funduje synowi spotkania z kochanką? Po drugie już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film; ...
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:37   

Kochane,to sytuacje strasznie ciężkie, dla dzieci i dla nas.
Nie rozumiem tego, że niektórzy wypowiadają się w "imieniu" dzieci i uważają że wiedzą ,co dziecko czuje. Chciałabym ,aby wypowiedziały się w tym temacie np. osoby,które realnie doświadczyły odejścia ojca czy matki, i co czuły spotykając się z kochankami rodziców?
Ja uważam,że właśnie dlatego,że to jest taki trudne dla dzieci, to nie powinniśmy ich od razu "wpychać " w relacje z ojcem i kochanką , przecież dziecko też ma jakieś etapy przeżywania bólu i nie można na siłę prezentować im nowego"modelu rodziny".
Ale niestety sądy i RODK są innego zdania....
U mnie nawet w opinii było napisane że..."małoletni żyją w niepełnej strukturze rodziny, częściowo zrekonstruowanej przez ojca :!: .."
I nie róbmy z tych odchodzących ojców prawie bożków, bo po prostu trzeba zrobić wszystko żeby dzieci się z nim spotykały... to dlaczego odszedł??? Miał w nosie dzieci i rodzinę ,a teraz trzeba mu jeszcze ułatwiać spotkania ....
I nie łudźmy się ,nawet gdy pozornie wydaje się że dzieci są zadowolone, i "pogodziły się " z tym, to z czasem te emocje skrywane i nieuświadomione skumulują się w postaci chorób lub dolegliwości, czego oczywiście nie życzę nikomu.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:42   

bosa napisał/a:
Kochane

bosa napisał/a:
I nie róbmy z tych odchodzących ojców

Przepraszam, ale chyba pomyliłem forum. Chyba to jest tylko dla porzuconych matek i nie ma tutaj porzuconych ojców...
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:47   

Poprawiam się , oczywiście, mam na myśli wszystkich porzuconych . Tylko jako porzucona żona jakoś mam skrzywienie pod tym kątem..
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:52   

Jacek-sychar napisał/a:
już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film; ...

tak to dokładnie wygląda
a kiedy tego nie ma, to są wyjazdy i wszelkie spacery z kochanką w tle

ja keyna do dziś żałuję że muszę dzieci dawać pod opiekę tamtej kobiecie, kobiecie dla której wziął ze mną rozwód
uważam osobiście że byłoby lepiej gdyby dzieci wcale nie miały kontaktu z tatą, niż kiedy mają zaserwowaną taką patologię jak w naszym przypadku
wierzę że zło wiecznie trwać nie będzie i ten czas kiedyś minie
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 16:13   

Magda1911 napisał/a:
Syn bardzo przeżywa odejście męża, ponieważ poswięcał mu dużo czasu, od maleńkiego wszystko z nim robił, nosił na rękach czasami aż do przesad
Jacek-

sychar napisał/a:
Jeżeli był takim dobrym ojcem, to dlaczego teraz nie chce spotykać się sam z synem


Jacku, nie mnie pytaj dlaczego dobrym ojcem przestał być, ale jak Magda pisze KIEDYŚ był.
Tak samo jak Ci wszyscy na których powrót oczekują porzuceni małżonkowie- też kiedyś byli dobrzy dla nich i dzieci i mimo że już tacy nie są....a jednak się na nich oczekuje z utęsknieniem.

Co do dzieci, których matki pozbawiają nawet tego ułomnego kontaktu z ich ojcami w imię wyższych celów jak niektóre panie raczą tutaj pisać, dla dobra dziecka.

Najtrudniej jest ocenić sytuację tym którzy są w nią zaangażowani emocjonalnie, stąd badania psychologiczne, które mają na celu ustalenie CZEGO CHCĄ DZIECI a nie czego chcą zranione żony lub zranieni mężowie. Zatem nie uważam że Ci zranieni akurat mają najlepszy, nasłuszniejszy odbiór co do dziecięcej psychiki. Zbyt wiele w tym osobistych pielęgnowanej niechęci by ich oceny mogły być obiektywne.

Jacek-sychar napisał/a:
Po drugie już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film;


A skąd o tym wiesz? Masz pewność co do takiego przebiegu wydarzeń? Co do intencji ojca,nawet jeśli jego miłość teraz jest ulomna?

A skąd wiesz, czy dziecko nie pragnie jakiegokolwiek kontaktu ze swoim ojcem? Skąd wiadomo, że np. nie chce rozmawiać przez telefon z ojcem z powodu obawy że narazi się na niezadowolenie matki?

Skoro to taki dramat i nie do przejścia, głównie jak panie wskazują dla dziecka, choć śmiem twierdzić że głównie dla nich, to zastanawiam się jak sobie radzą dzieci które zostały pozbawione swojej biologicznej rodziny, przymusem emigrowały do męża (pierwszego i sakramentalnego) swojej matki, która to w ramach nawrócenia postanowiła odebrać im możliwość dorastania w obecności ich biologicznego ojca?
A co z małym chłopcem który został z matką, gdyż jego biologiczny ojciec postanowił wrócić do sakramentalnej żony? Jak to dziecko sobie daje radę gdy się go bierze do aktualnego domu jego ojca?
Mamy tutaj takie świadectwo, dzieci matki, dziecko ojca, i w drodze ich pierwsze dziecko wspólne.
Dają jakoś radę te dzieciaki? Choć moim zdaniem to daleko mniej komfortowa sytuacja niż spędzenie weekendu w obecności kochanki ojca. Wszak dla dzieci ze wspomnianego świadectwa sakramentalny mąż ich matki jest konkurentem ich biologicznego ojca.
Skoro nikt nie wszczyna larum co do tych wszystkich dzieci , to wydaje się dziwne że odwiedziny u ojca i jego kochanki mogą stanowić coś tak trudnego do zaakceptowania. Wybiórcza to "troska" o dzieci.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 16:27   

Kenya

Nie mówię, że lepiej jest, jak dzieci nie widzą ojca wcale. Nie wiem, jaki wpływ na dziecko mają spotkania z kochankiem/kochanką współmałżonka. To pewnie wyjdzie dopiero po pewnym czasie.

Ja tylko po zachowaniu mojej żony, która była DDRR (dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców) i musiała zostać wydana z domu w wieku 13 lat, bo pojawiła się przyrodnia siostra (dziecko matki z kochankiem), jak również po zachowaniu moich dzieci, wyrażam dużą dozę sceptycyzmu nad kontaktami dzieci z "dodatkowym" rodzicem. Ja to widzę słabo, co nie znaczy, że w pewnych sytuacjach może być to mało niszczące (chciałem napisać "korzystne", ale się zawahałem).
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 18:42   

Kenya, ja piszę na podstawie swoich doświadczeń osobistych, doświadczeń moich dzieci, a także kilku dzieci ,których znam osobiście.
A jakie odczucia mają tamte dzieci ze świadectwa, o którym piszesz, tego nie wiesz ani Ty ani ja.
I kto pozbawia tutaj kontaktu dzieci z ojcem?? Przecież nam (a przynajmniej mnie) chodzi o nie spotykanie kochanki ojca. Skoro ojciec jest teraz tatusiem "niedzielnym" ,to czy te parę chwil,które znajduje dla swojego dziecka nie może poświęcić tylko i wyłącznie swojemu dziecku?
Dlaczego atakowane są matki, dla których porzucenie to trauma, i trzeba się z nią uporać ,a ona nie jest cyborgiem ,tylko człowiekiem ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8