Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy Wy również byliście tak bezsilni???
Autor Wiadomość
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 13:32   

Tusia nie wiem dlaczego tak się dzieje ale mój mąż też po odejściu z domu stał się innym człowiekiem, wulgarnym, poniżającym mnie itd. Jego "panienka" też jest najwspanialsza i dlatego jest tam a nie przy mnie. Ja również wyciągnęłam go z wielu dołków a przede wszystkim z alkoholizmu. Był bardzo zaniedbany, prowadzałam po lekarzach... ach szkoda słów. Musimy się jakoś trzymać. Nie wiemy co się jeszcze w życiu może wydarzyć. Zyję nadzieją że kiedyś i dla nas porzuconych zaświeci słońce. Pozdrawiam !
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 13:57   

Życzę Ci Madziu tego słoneczka z całego serducha <przytul>. Najgorsze, że dla wiarołomnych małżonków nie dochodzi, że to romans przekrzywia obraz współmałżonka... Wierzą naiwnie: "uda się z kochanką". NIE UDA SIĘ!!! Najczęściej te panienki kolekcjonują żonatych facetów jak trofea. A kochanka mojego męża na pewno. Strzelała wiecznie mojemu mężowi w kolana wysyłając dowody zdrady, które spokojnie mogłabym wykorzystać w sądzie (nie zna mnie, więc potencjalnie jako ta okrutna żona, bo tak o mnie sądzi-mogłabym z takimi dowodami puścić męża w skarpetkach). Przykre, że są osoby, które muszą odczuć triumf nad cierpieniem innej osoby. Szczęścia nigdy się nie zbuduje na cudzym nieszczęściu.... Bo wcześniej czy później odbije się to czkawką :-(
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 14:11   

Tusia, proces przeżywania takiej traumy jaką jest zdrada małżonka ma swoje nieubłagane etapy. Zastanawianie się nad motywami pozostałych stron trójkąta jest jednym z nich.
Każdy wychodzi z niego - i wchodzi do następnego - w swoim tempie.
Warto jednak byś miała świadomość: uzdrowienie oznacza wolność od tych rozmyślań. Próbuj to osiągnąć choćby sprawiało Ci to trudność. Skupiaj się na tym co możesz zmienić - z łaską Bożą i z własnym wysiłkiem - czyli nad własnymi reakcjami, zachowaniem, postawą, myślami.
To możesz zmieniać i temu warto poświęcać czas i energię.
Innym rzeczom po prostu nie warto.

Ja wiem jak jest trudno, ale wiem też że uwolnienie się od tego w końcu przychodzi. Dąż do tego, módl się o to, i w tę stronę się kieruj. Wtedy zrobisz następny krok.
Nie popędzaj się nadmiernie, ale też nie zatrzymuj się i nie "buksuj" w miejscu.

Myśl więcej o sobie. O sobie. O swojej relacji z Bogiem, z ludźmi, z samą sobą.
To Cię zbuduje.
Tamto natomiast nie przyniesie nic dobrego.
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 14:52   

Dziękuje Wam, bo dzięki Wam wiem, że można przetrwać! Choć jest to dla mnie bolesne.... Bo poznałam całkowicie inną twarz mojego męża. Powiedzcie mi czy to jest w romansach normalne? Że żona nagle jest tą najgorszą? Brak zainteresowania żoną. Wytykanie nawet jej wyglądu...Bo ja zupełnie tego nie potrafię ogarnąć rozumem....
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 15:26   

piszesz Tusiu odnośnie kochaki:
Skąd takie przekonanie, że jest lepsza? Nie raz mąż to podkreślał

Zatem całą swoją wartość, postrzeganie samej siebie uzależniasz od mężowskiej opinii, może także od opini innych ludzi na Twój temat.

A co Ty myślisz o sobie?
Jego opinię wzięłaś za swoją, czy też nie śmiesz mieć własnej opnii na swój temat?

Oj Tusiu, Tusiu....

Tusia1987 napisał/a:
Powiedzcie mi czy to jest w romansach normalne? Że żona nagle jest tą najgorszą? Brak zainteresowania żoną. Wytykanie nawet jej wyglądu...Bo ja zupełnie tego nie potrafię ogarnąć rozumem....


Zazwyczaj jest to norma, choć nie zawsze na szczęście. Wszak niektórzy odchodzą od żon/mężów ale jakoś nie wszyscy z nich z upodobaniem "kopią leżących".
Takie zachowania o kórych Tusiu wspomniałaś, zdarzają się głównie tym zdradzaczom/ odchodzącym, którzy nie mają klasy ani kulutury osobistej oraz dysponują niewielką wrażliwością, empatią, lub te ostatnie są u nich w zaniku. Niektórzy tłumaczą je próbą zagłuszenia wyrzutów sumienia u zdradzających....cóż, mam inną opinię w tej kwestii.

Tusia1987 napisał/a:
Bo ja zupełnie tego nie potrafię ogarnąć rozumem....


A po cóż Ci ogarniać to, co nie stanowi żadnej wartości, by tracić na ogarnianie swoją cenną energię.
Przeczytaj raz jeszcze co pisze MN :-)
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 15:57   

Ja zawsze miałam niską samoocenę. Niestety... Najgorsze, że mój mąż CAŁĄ odpowiedzialność za zdradę i swój romans zrzuca na mnie.(standard myślę w takiej sytuacji: Wreszcie ktoś mnie wysłuchał i przytulił...) Baaa... Nawet twierdzi, że doprowadzam Go do nerwicy. Szkoda, że nie widział co zrobił ze mną... Ile łez wylałam w poduszkę gdy on mnie zdradzał.... Jak przez łzy błagałam Boga by Arek się nawrócił... Nie chcę Mu tego liczyć... W Jego mniemaniu przez 5 lat małżeństwa nie zrobiłam dla Niego NIC! Jego romans totalnie wyniszczył moją psychikę. Strasznie bolesne to jest, że teraz tak po prostu nic do mnie nie czuje... Czy jest możliwe by miłość małżeńska przeminęła z wiatrem???
 
     
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 20:01   

Tusiu takie zachowania osoby zdradzającej są niestety typowe. Jeszcze nie spotkałam się z innymi zachowaniami, co nie znaczy że ich nie ma.
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 21:04   

Arek tego nie potrafi zrozumieć... Jest zaślepiony jej "blaskiem".... Na spotkanie ze mną brakuje Mu czasu... To strasznie bolesne....
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

  Wysłany: 2015-08-05, 22:53   

Mój Mąż naprawdę był wspaniałym mężem i człowiekiem... Taka refleksja mi przyszła.. Może rzeczywiście to ja byłam zła? Może rzeczywiście trudno ze mną wytrzymać? Tak bardzo chciałabym naprawić małżeństwo i siebie. Chciałabym Mu dać wszystko... Siedzę i płaczę... W nocy Go szukam i nie raz budzę się, a poduszka jest mokra od łez... Czasami pierwsze co mówię po przebudzeniu to: Arek... Ja już swoją szansę zmarnowałam i strasznie boli, że już więcej szans nie dostanę... Jestem dla Niego spalona... A tak bardzo mi brakuje Jego pocałunków i Jego czułości... Nie mam sił żyć bez Niego... :-(
 
     
ponury
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 23:14   

Tusia1987 napisał/a:
Mój Mąż naprawdę był wspaniałym mężem i człowiekiem... Taka refleksja mi przyszła.. Może rzeczywiście to ja byłam zła? Może rzeczywiście trudno ze mną wytrzymać? Tak bardzo chciałabym naprawić małżeństwo i siebie. Chciałabym Mu dać wszystko... Siedzę i płaczę... W nocy Go szukam i nie raz budzę się, a poduszka jest mokra od łez... Czasami pierwsze co mówię po przebudzeniu to: Arek... Ja już swoją szansę zmarnowałam i strasznie boli, że już więcej szans nie dostanę... Jestem dla Niego spalona... A tak bardzo mi brakuje Jego pocałunków i Jego czułości... Nie mam sił żyć bez Niego... :-(

rozumiem Cię.tak samo czułem się 2,5 roku temu
teraz u mnie na pierwszym miejscu jest Bóg i tylko On
na krokach zrzuciłem z piedestału moją żonę bo to miejsce jest dla Pana
wspieram modlitwą
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-05, 23:40   

Tusia, rozumiem Cię doskonale, przeszłam to wszystko, zdrada, sprawa w sądzie, okropne słowa, upokorzenie, strach...To będzie bolało, będzie Ci bardzo trudno a jesteś dopiero na samym początku, ale dasz radę. Pierwszą rzeczą którą ja zrobiłam to postawiłam Pana Boga na pierwszym miejscu w moim życiu, nie Twój mąż a Pan Bóg jest w Twoim życiu najważniejszy, On kocha Cię ponad wszystko, jesteś dla Pana cudem, to On jest naszym źródłem szczęścia, to Jemu należy się należyte miejsce, a najważniejszym człowiekiem w Twoim życiu jest Twój mąż. Módl się do Pana z pokorą, proś o wstawiennictwo Świętych, nasza kochana mateczka jest zawsze z Tobą w trudnych chwilach, ja zmówiłam Nowennę Pompejańską, pomogło. Pan chce abyś była szczęśliwa i przeprowadzi Cię, ale musisz zaufać, bardzo pomaga koronka o 15, przyjaciele, rodzina i to że tutaj jesteś. Tusia kochana, czytaj, słuchaj, ale pamiętaj też aby dbać o siebie i ładnie wyglądać, to zawsze poprawia humor, chociaż na chwilkę,
trzymaj się,
z Panem Bogiem
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 09:25   

Najgorsze jest chyba wypieranie się tego co tak naprawdę się dzieje... Te zapewnienia samej siebie: "Nie, nie przecież nie mógł od tak przestać mnie kochać", "Dlaczego ona ma większe prawo do Niego niż ja?"
"Na pewno zrozumie i wróci". Nie potrafię sobie poradzić z nienawiścią do niej, nie potrafię sobie poradzić z tą totalną bezsilnością, która rozkłada mnie na łopatki... Wczoraj przy spowiedzi nawet ksiądz powiedział: "dwie strony muszą chcieć, nic na siłę się nie zrobi". Trudno mi uwierzyć w to co się dzieje z moim mężem... Bo zawsze był kulturalny, opanowany, uczciwy w stosunku do mnie, troskliwy. Łzy mi się cisną do oczu jak przypominam sobie Jego słowa: "Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz". To słowa jeszcze z tego roku.... :-( Jak żyć? Rano wstaje i wszystko się wydaje takie bezsensu. Gdyby nie praca leżałabym w łóżku i patrzałabym w sufit. Jego słowa: "pokaż mi, że potrafisz beze mnie żyć"... przebijają moje serce na wylot... On nie jest moim facetem, a mężem!!! :cry:
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 11:16   

Kiedyś ludzie z forum mi bardzo pomogli, a dziś postaram się chociaż troszkę podzielić tym co kiedyś sama usłyszałam, może coś się przyda.
Kryzys i cierpienie jest po coś nam dane, może ma moc oczyszczającą, może potrzebujecie czasu aby popatrzeć na siebie z jeszcze większą miłością, ale musisz wiedzieć jedno na 100% Pan Bóg uświęcając Wasz związek sakramentem chce abyście byli razem, może nie dziś, może potrzeba czasu, jakiegoś doświadczenia, ale Pan wyprowadzi z Waszego kryzysu na pewno jakieś dobro, to jest Twój mąż, pogubiony, żyjący w ciężkim grzechu cudzołóstwa, w złości, niepewności, poczuciu winy, strachu itp, On jest w pewnym sensie chory, za jakiś czas otworzą mu się oczy, ale to jest Twój mąż, nie jakiś tam facet, to Ty jesteś Jego żoną do końca życie, i kiedyś staniecie przed Panem jako małżeństwo, razem (ps dużo słucham ojca Szustaka, polecam!!!).
Postaraj się w tym trudnym czasie naprawdę wyjątkowo zadbać o siebie, mi pomógł sport, trening, bieganie, zakupy, koleżanki, uśmiech, kosmetyczka itp., znajdą się ludzie, może w podobnej sytuacji, po podobnych przejściach, którzy zechcą Ci towarzyszyć.
Staraj się wyzbyć nienawiści, złości, to zły doradca, idź do spowiedzi i staraj się nie mówić źle o tej kobiecie, wiem że to trudne, mi też jest do tej pory trudno trzymać język za zębami ale módl się za nią, taka modlitwa z za osobę, która Cię skrzywdziła ma ogromną siłę.
Pamiętam o Tobie,
będzie dobrze,
z Panem Bogiem kochana
 
     
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 15:24   

Ezabel, byłam w spowiedzi wczoraj akurat... Mam ogromne wyrzuty sumienia... Może rzeczywiście byłam tą okrutną żoną, bo gdybym była dobrą nigdy by nie rozglądał się za innymi.... Wiem, że mogłam dać z siebie więcej...
Najbardziej mnie jednak boli, że ona krzywdziła nie tylko mnie, ale PRZEDE WSZYSTKIM duszę mojego męża... Pozbawia Go możliwości przystępowania do Komunii Św.
W wiadomościach na fb oraz sms traktowała Go jak sukienkę i to taką z wyprzedaży. Teksty typu np.: "ja już Go nie chcę, weź sobie Go". Po pierwsze mój mąż nie jest rzeczą by sobie go WZIĄĆ, a dwa co to wyprzedaż używanych mężczyzn?? Druga sprawa. Zero szacunku nie tylko dla Sakramentu Małżeństwa, ale również do życia ludzkiego. Pisała do męża, że jak będzie w ciąży z nim to usunie tą ciążę. Nie potrafię zrozumieć jak można zabić własne dziecko?!? I dlatego, że mój mąż chciał dać szansę naszemu małżeństwu... Nie potrafię sobie wyobrazić jak mój mąż mógł się czuć... Arek doskonale wie jakie mam zdanie w tej kwestii. Sama wielokrotnie Mu powtarzałam, że jakby przyszło Mu wybierać moje życie lub życie dziecka, niech wybierze życie dziecka... Dużo choruje więc zawsze jakiś taki strach był....

Trudno mi uwierzyć, że mój mąż ceni bardziej kobietę bez żadnych skrupułów i zasad niż własną żonę...


Dziś w Kościele Święto Przemienienia Pańskiego. Życzę Wam kochani aby nasz Pan przemienił w każdym małżeństwie urazy w przebaczenie, oziębłość w żar miłości ofiarnej, szorstkość w delikatność, słowa przykre w pełne czułości, oddalenie w bliskość, smutek w radość, obojętność w pragnienie bycia razem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8