Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ja, moja żona i nieślubne dziecko
Autor Wiadomość
jacek12k
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 16:15   

lustro napisał/a:
chyba jednak nie do konca rozumiesz co chce Ci powiedzieć, albo rozumiesz, tylko...patrzy wyżej ;-)


chyba nie rozumiem, może powiesz tak po prostu ;-)
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 18:07   

jacek12k napisał/a:
lustro napisał/a:
a konkretniej co masz na myśli ? :->


Chodziło mi o to, że już nie będę odpowiadał na poprzedni Twój długi post tylko kontynuował rozmowę niejako od zera. Bardzo chciałbym skorzystać z dobrych rad, jak się zachować w tej sytuacji, silnie, stanowczo, ale też bardzo delikatnie. Gdzie tej stanowczości powinno być dużo, a gdzie mało lub gdzie powinienem całkowicie odpuścić.

Trudno jednak oto kiedy rozmowa zbiega na to co ja źle robię choć ... wcale tego nie robię :)


Jacku12k

Więc odpowiem tak - nie, nie zgadzam się.
Odpowiedz na mój post i na pytania, które Ci się stawia.

Wydaje Ci się, że bardzo sprytnie manipulujesz rozmową, a my jestesmy tak naiwne, że tego nie widzimy.
Unikasz odpowiedzi, udajesz, że czegos nie rozumiesz, piszesz, że czegoś nie robisz, albo nie pisałeś, opowiadasz wybrane fragmenty, które pasują Ci do własnej koncepcji a resztę pomijasz stwierdzeniem, że to nie na ten post historia, że za duzo pisania, albo coś nie warto pisac...motasz.

Więc zacznij zachowywać sie jak prawdziwy facet i stań uczciwie z rozmówcami.
Nie udawaj, że nie ma tematu.

Poza tym - stosuj w rozmowie tą samą zasade wobec siebie, co wobec innych.
Napisałes do Kingi2 ( bardzo życzliwej i merytorycznej)
A może wystarczy nie dopowiadać sobie tego czego w poście nie ma ;)
choc jej wywód dokładnie opieral się na tym, co sam napisałeś.
Ale nie uważasz za niewłaściwe pisać do mnie
Hmm, znowu widzisz we mnie "chciejstwo" jakieś - czyżby to projekcje Twoich własnych przeżyć na moje życie?

Przykro mi - nie jesteś uczciwym rozmówcą.
Nie chcesz wcale naszych rad, tylko utwierdzenia się we własnym zdaniu.
Stąd Twoje pomijanie pytań, udawanie niezrozumienia...
jestes jednym wielkim chciejstwem nastawionym na siebie, na to co Ty chcesz, oczekujesz, potrzebujesz...w nosie masz innych.
Nie pytał byś Kingę o jakim chciejstwie mówi, gdy była mowa o oburzeniu zony wobec Twojej chęci noszenia znowu obraczki, gdybys nie był nastawiony na siebie.
Nie zastanowiłes się nad jej uczuciami w tej sytuacji, bo gdybys się zastanowił nie dziwił bys się, że sie wkurzyła.
Tym bardziej nie zastanowiłes sie nad jej uczuciami wobec całej tej sytuacji.
Po prostu - Ty dorosłes do powrotu, Ty chcesz (to i tamto), Ty sie liczysz...

Tak się nie da daleko zajść,
Na moje oko powinienes sie zatrzymać, moze nawet cofnąć i mocno pomyslec nad sobą.


I piszę to, co widac gołym okiem z Twoich postów.
Tylko czy Ty potrafisz to dostrzec?
 
     
jacek12k
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 21:13   

lustro napisał/a:
Więc odpowiem tak - nie, nie zgadzam się.
Odpowiedz na mój post i na pytania, które Ci się stawia.


Proszę bardzo

lustro napisał/a:
Wydaje Ci się, że bardzo sprytnie manipulujesz rozmową, a my jestesmy tak naiwne, że tego nie widzimy.


Nie wydaje mi się, jestem pewny na 100%, że nikim tu nie manipuluję. Przyszedłem tu szukać pomocy, a nie oszukiwać obce mi osoby.

lustro napisał/a:
Unikasz odpowiedzi, udajesz, że czegos nie rozumiesz, piszesz, że czegoś nie robisz, albo nie pisałeś, opowiadasz wybrane fragmenty, które pasują Ci do własnej koncepcji a resztę pomijasz stwierdzeniem, że to nie na ten post historia, że za duzo pisania, albo coś nie warto pisac...motasz.


Nie unikam, czasami wybieram na co odpowiedzieć, ale to nie unikanie jest powodem.
Jak piszę, że nie rozumiem to znaczy że nie rozumiem.
Jak piszę, że czegoś nie robiłem to nie robiłem.
Moja historia jest dosyć skomplikowana, dzisiaj opowiadałem ją prawniczce, najpierw było prawie pół godziny mojego monologu, a później ponad pół godziny jej pytań i moich odpowiedzi. Czyli prawie godzina mojego mówienia. Trudno to byłoby wszystko spisać tutaj na raz.
Z czasem, jak pisałem wcześniej, pewnie cała historia się ułoży.
Staram się pisać tak jasno i klarownie jak potrafię.

lustro napisał/a:
Więc zacznij zachowywać sie jak prawdziwy facet i stań uczciwie z rozmówcami.
Nie udawaj, że nie ma tematu.


Nie udaję.

lustro napisał/a:
Poza tym - stosuj w rozmowie tą samą zasade wobec siebie, co wobec innych.
Napisałes do Kingi2 ( bardzo życzliwej i merytorycznej)
A może wystarczy nie dopowiadać sobie tego czego w poście nie ma ;)
choc jej wywód dokładnie opieral się na tym, co sam napisałeś.


Odpowiedź Kingi była rzeczywiście bardzo życzliwa i merytoryczna. Starałem się żeby moja też taka była. Mam nadzieję, że jeśli było inaczej Kinga mi o tym powie.

lustro napisał/a:
Ale nie uważasz za niewłaściwe pisać do mnie
Hmm, znowu widzisz we mnie "chciejstwo" jakieś - czyżby to projekcje Twoich własnych przeżyć na moje życie?


Tak wtedy chciałem napisać, cóż mogę powiedzieć więcej ... nie widzę w sobie tego chciejstwa, które Ty we mnie widzisz. Może je zobaczę, naprawdę sporo czasu zastanawiam się nad Twoimi słowami. Jak zobaczę będę Cię przepraszał i Ci dziękował za prawdę, ale teraz nie widzę tego.

lustro napisał/a:
Przykro mi - nie jesteś uczciwym rozmówcą.
Nie chcesz wcale naszych rad, tylko utwierdzenia się we własnym zdaniu.
Stąd Twoje pomijanie pytań, udawanie niezrozumienia...
jestes jednym wielkim chciejstwem nastawionym na siebie, na to co Ty chcesz, oczekujesz, potrzebujesz...w nosie masz innych.


Chciałem skomentować każdą Twoją wypowiedź, ale tego nie będę komentował.

lustro napisał/a:
Nie pytał byś Kingę o jakim chciejstwie mówi, gdy była mowa o oburzeniu zony wobec Twojej chęci noszenia znowu obraczki, gdybys nie był nastawiony na siebie.
Nie zastanowiłes się nad jej uczuciami w tej sytuacji, bo gdybys się zastanowił nie dziwił bys się, że sie wkurzyła.
Tym bardziej nie zastanowiłes sie nad jej uczuciami wobec całej tej sytuacji.
Po prostu - Ty dorosłes do powrotu, Ty chcesz (to i tamto), Ty sie liczysz...


Tak, dorosłem do powrotu i będę to żonie pokazywał cały czas, na różne sposoby, także poprzez noszenie obrączki. Będę ją adorował, przekonywał ją, że ją kocham. Będę jej naprawiał różne rzeczy w domu. Będę jej kupował kwiaty. Będę swojej decyzji mówił swoim znajomym i rodzinie. Będę ją zapewniał, że nie musimy czekać z powrotem do siebie aż każde z nas poradzi sobie ze swoimi wszystkimi problemami. Będę prosił i namawiał innych żeby nas wspierali (pierwszy namówiony i zaangażowany to ksiądz z sycharu oraz część wspólnoty). Będę słuchał o jej problemach dnia codziennego, pocieszał ją, przytulał. Będę jej pomagał jak nadgodziny przyniesie do domu.
Czasem będę słuchał, że za bardzo ją naciskam. Że czuje zbyt dużą presję.
A następnego dnia będę słuchał jej pytania jak moi koledzy z pracy zareagowali na to, że założyłem obrączkę i będę się cieszył jak głupi że zadała to pytanie sama, że jest tym zainteresowana.
I tak będę w kółko.

lustro napisał/a:
Tak się nie da daleko zajść,
Na moje oko powinienes sie zatrzymać, moze nawet cofnąć i mocno pomyslec nad sobą.


Zgadzam się, że warto się zatrzymywać i zastanawiać nad sobą.

lustro napisał/a:

I piszę to, co widac gołym okiem z Twoich postów.
Tylko czy Ty potrafisz to dostrzec?


Nie potrafię tego dostrzec o czym Ty w większości piszesz. Pokaż mi to.

---------------------

Odpowiedziałem na każde zdanie z Twojego posta. Nie bardzo wprawdzie rozumiem dokąd zmierzamy w tej rozmowie, ale mam nadzieję, że do czegoś dobrego.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 22:03   

Jacek, jedno jest pewne w twojej skomplikowanej historii: że jak będziesz pokorny, odważny i cierpliwy oraz jak będziesz czerpał z Boga i mocy sakramentu- uda się.
Jakoś tak myślę, że nawet jak to po ludzku jest zdrowo porąbane, to Bóg obecny w sakramencie będzie sprzyjał. Jasna sprawa, że to będzie egzamin dla Ciebie- ile w tym ochoty, zapału, przygody, wyzwania a ile ciężkiej pracy z przebaczeniem, może odrzuceniem,odzyskiwaniem zaufania itd.
I tu się sprawdzi- tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono.
Jesteście już innymi ludźmi- i Ty i Twoja żona. Pewnie wiele rzeczy, o których teraz nie masz pojęcia nie raz Cię zaskoczy, to będzie jakaś próba dla Ciebie. Na razie masz powera- zdobyć, przekonać, utrzymać relację z żoną, załatwić inne ważne sprawy itd Potem pewnie przyjdzie etap na kolejne sprawy....
Ale masz niepowtarzalną szansę- budować na Bogu swoje małżeństwo, mądrzejszy i bogatszy o doświadczenia. Oby starczyło Ci sił (nie zapału, ale właśnie sił).
Ja tam kibicuję, mnie się podoba kierunek, w którym idziesz. Byleś Boga nie puścił nawet na minutę.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 06:26   

Jacku

Jesteś mądrym facetem. To Twoje życie i Twoje dziecko. I konsekwencje też Twoje.
Dużo się módl o rozeznanie, wsłuchuj w siebie, a Bóg Cię poprowadzi.

Do wszystkich, a szczególnie do Lustra

Dlaczego tyle agresywnych, narzucających wypowiedzi (oczywiście znowu Lustro)? Po co narzucać Jackowi swoje jedyne słuszne zdanie?
Czym się dzielicie z Jackiem? No bo przecież nie swoim doświadczeniem.
Nie ma jedynie słusznej drogi postępowania w tej sprawie. Stanowisko kościoła też jest podzielone. I w sumie to dobrze, bo daje to pola do indywidualnych rozwiązań bez dylematów moralnych.
Przestań Lustro znowu manipulować rozmówcą, narzucać sposób prowadzenia konwersacji, dociskać do muru. I forsować agresywnie Twojego jedynie słusznego rozwiązania. Przecież Ty nie masz doświadczenia w tej sprawie. Wypowiadaj się na temat zdrad, odczuć osoby zdradzającej. Bo to znasz z autopsji. Ale na Boga nie bądź ekspertem w każdej sprawie.

Sytuacja jest bardzo delikatna. Jest dziecko i jego dobro. Jest żona i jej dobro i trudna sytuacja. Jest kochanka, która została porzucona. Jest zdradzający, być może ojciec.
Fajnie Jacku, że już dużo przeczytałeś i odsłuchałeś. Idziesz dobrą drogą, bo wracasz do żony. I Bóg Cię prowadzi. Zaufaj mu, a droga pojawi Ci się.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 06:58   

nie dręczcie tak chłopaka, ideałem nie jest jak każdy z nas i robi masę błędów jak każdy z nas
ja podziwiam za odwagę i determinację z powrotu z drogi donikąd - chciałabym być na miejscu żony Jacka
żałuję, że mnie nie ma teraz we Wrocławiu, bo z przyjemnością poznałabym osobiście tego Pana i wysłuchała jego historii
tak więc proszę Was bardzo szanowne grono forumowe - pałą po głowie, ale nie zabijcie
pozdrawiam
 
     
jacek12k
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:31   

mgła1 napisał/a:
Jasna sprawa, że to będzie egzamin dla Ciebie- ile w tym ochoty, zapału, przygody, wyzwania a ile ciężkiej pracy z przebaczeniem, może odrzuceniem,odzyskiwaniem zaufania itd.
I tu się sprawdzi- tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono.


Dzięki Mgła za te słowa, dzięki za wszystkie tylko już nie chciałem całego posta cytować :)
Bardzo jasno i klarownie ujęłaś w krótkim tekście najważniejsze rzeczy dla mnie teraz. Będę wracał do Twojego posta żeby sobie utrwalać co jest ważne.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:31   

no nareszcie ktoś się odezwał

dokładnie tak Renta i Katalotka- popieram

snucie tworów wyobraźni w stylu: "co będzie, gdy...." niczemu dobremu nie służy
i nie wiadomo po co szykować gotowe odpowiedzi na sytuacje, które w ogóle nie muszą się wydarzyć
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:34   

sytuacja jest bardzo trudna i dlatego uważam, że jedyna podstawą do budowania doberj relacji z żoną jest budowanie jej na prawdzie i świadomości, jaki jest stan faktyczny
niepewność i gdybanie - w moim odczuciu- tylko dokłada obciążenia
 
     
jacek12k
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:36   

renta11 napisał/a:
Jesteś mądrym facetem. To Twoje życie i Twoje dziecko. I konsekwencje też Twoje.
Dużo się módl o rozeznanie, wsłuchuj w siebie, a Bóg Cię poprowadzi.


Dziękuję za dobre słowa. Modlę się sporo o rozeznanie, ale też uważam, że Bóg przemawia przez mądrych ludzi, leczy przez mądrych lekarzy itp. Sta moja obecność tutaj i szukanie rozeznania przez rozmowy z Wami :)
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:37   

Jacek, moje wsparcie też masz w kierunku, którym idziesz. Jeśli będziesz potrzebował coś "przegadać" jestem do dyspozycji.
Rozumiem Twoją chęć dowiedzenia się, czy dziecko jest Twoje czy nie. Dla mnie to całkiem normalna reakcja.
 
     
jacek12k
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:40   

katalotka72 napisał/a:
nie dręczcie tak chłopaka


Hahaha, tylko z jedną osobą trudno mi się rozmawia, liczba mnoga nieuzasadniona ;-)

katalotka72 napisał/a:
żałuję, że mnie nie ma teraz we Wrocławiu, bo z przyjemnością poznałabym osobiście tego Pana i wysłuchała jego historii


Pewnie będzie kiedyś okazja, np. na spotkaniu Sycharu we Wrocławiu, a jak nie to kiedykolwiek indziej chętnie się spotkam.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 08:56   

I ja podobnie jak renta, katalotka i Bety gorąco kibicuję Tobie jacku12k.

Bez dowiedzenie sie prawdy niczego nie zbudujesz przecież.

Szczerość, prawda o faktach to pierwszy krok w budowaniu nowej relacji z zoną.

domysły zburzyły niejedno :-(
jacek12k napisał/a:
Bóg przemawia przez mądrych ludzi, leczy przez mądrych lekarzy itp.

Też tak myslę i trzymaj się ludzi mądrych.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 10:10   

A ja mam poważne wątpliwości, która z proponowanych tutaj dróg jest lepsza.

Co prawda "prawda Was wyzwoli", ale prawda może też zniszczyć możliwość odbudowania relacji kochanki Jacka z ojcem dziecka (jeżeli ono istnieje). Nie wiem, jak bym postąpił. Może warto poczekać, aż to dziecko się pojawi?
Po co się przejmować na zapas problemami, których jeszcze nie ma?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10