Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2015-07-12, 14:35 Zdrada emocjonalna jak odzyskać męża
Jestem kilka lat na naszym forum i wciąż borykam się z emocjonalna niewiernosca męża. Nie wiem jak go odzyskać. Jak stać się dla niego najważniejsza kobieta. Gdy patrzę na swoje zachowanie to się mu nie dziwię. On ogranicza kontakty z koleżanką, mówi mi z kim pisze, stara się być szczery, milszy, niby chce naprawiać.... A ja i tak. Go podejrzewam o zle rzeczy. Czasami scieramy się strasznie i wtedy padają przykre slowa z obu stron. Całkiem nie zrezygnował z kontaktów z tamta. A czasami mam wrażenie jakby go cos opetalo.
Niby wiem co robić... Ale czasami juz nic nie wiem. Straszymy się nawzajem wyprowadzka... Chce przerwac to błędne koło, ale tak. Czesto upadam. Chce być dla niego najważniejsza kobietą, a nie jestem. Chce byc kochana, chce by o mnie zabiegal... A zarazem chce być jak najlepsza żoną. I brak mi pomyslow. Zacząć od podstaw... Ale jak? Jak?
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-12, 15:28
MonikoMario
Jeżeli mąż jest emocjonalnie przy innej, to Twój ból jest tak duży, że wcale się Tobie nie dziwię, że nie dajesz rady traktować tego wszystkiego tak "na chłopski rozum".
Gdy ja dowiedziałem się o zdradzie żony (ale nie emocjonalnej), to też byłem tak nakręcony, że nie dało się tego poskładać. A podobno chłopy są bardziej racjonalne. Ale nie w takich sytuacjach.
Ale próbuj. Jeżeli zobaczy, że Ty stajesz się stabilna emocjonalnie, powinien porównać Cię z Tamtą i to porównanie powinno wypaść na Twoją korzyść.
Czego Ci serdecznie życzę.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-12, 18:07
Jestem już zmęczona ciagla walka, wyprowadzkami, problemami... Moj mąż po raz kolejny zmienil prace na tą, gdzie ona pracuje... Tamta się rozwodzi z mężem po trzech latach od ślubu koscielnego. Niby nic ich nie łączy, ale to trwa juz drugi rok... I moj mąż czasami jest ok, al. Od czzasu kiedy dowiedział się o jej rozwodzie znowu kiepsko
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-12, 18:24
Moniko Mario
Ale to jest standard. My wszyscy jesteśmy zmęczeni taką "walką".
Im ktoś ma bliżej do swojego niewiernego małżonka, tym ma więcej problemów. Jak ktoś jest od niego daleko, to może tych problemów jest i mniej, ale za to pojawiają się inne.
jak problemy jedne się kończą, to pojawiają się inne (np. z dziećmi). Taka to już ta nasza tułaczka na tym świecie.
Jeżeli możesz, to staraj się dystansować od męża (chodzi mi o jego nastroje), bo i one będą automatycznie wpływać na Ciebie. Ja wybudowałem sobie taki wewnętrzny mur, którym odgradzam się od wiadomości o żonie. A nie jest to łatwo. Mimo, że mieszkamy oddzielnie, ciągle któreś dziecko przynosi jakąś informację. A wtedy znowu boli...
A Ty masz to na co dzień.
niezapominajka8 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-12, 20:35
Moniko polecam Ci "Projekt Judyta" o.Szustaka
tam znajdziesz wiele wskazówek jak pokochać samą siebie...
miałam podobne dylematy jak ty....
jak być TĄ najważniejszą kobietą dla męża...
jak można kochać drugiego człowieka i czuć się tą jedyną, tą wyjątkową...
gdy sama dla siebie byłam nikim... tak było... i przeszłam długą drogę zanim zrozumiałam, ze aby pokochał mnie drugi człowiek najpierw ja sama muszę siebie zaakceptować i pokochać siebie, ale to dać może tylko Bóg. to łaska, o którą się modliłam i nadal proszę
PD
duzapanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-15, 22:28
Moniko ja się nauczyłam, że to jest dla mojego męża zadanie "żeby żona była najważniejszą kobietą w jego życiu". To że tak nie jest, mnie boli, ale też rozumiem, że moje chcenie, ani jakiekolwiek działania tego nie naprawią. To jego działka.
Przepraszam Cię, jeśli to zbyt brutalnie brzmi, ale nie odzyskasz męża. On sam się może odzyskać dla Ciebie.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-16, 13:56
Duzapanno wiem o tym... I liczę na ingerencje z gory, ale sama chce zrobić to co do mnie należy
duzapanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-16, 14:53
Moniko chodziło mi o to ze czasem właśnie warto przyjąć, choć na chwilę ze nie mogę i nie muszę robić juz nic. Jestem wystarczająco dobra, wystarczająco mocno się staram. Koniec kropka.
Bo to od męża zależy czy będę dla niego jedyna. Bywa tak ze kobieta jest jedzą, ale jedyna i ukochaną. Bywa też tak ze jest aniołem a mąż ma ją w nosie.
Może warto robić swoje wobec Boga, wobec siebie, a męża w pewnym sensie odpuścić. I nie mam na myśli żeby nie dbać o relacje z mężem.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-16, 19:08
Czasami wolałabym żeby ciągła niepewnośc skończyła się. Najgorsze ssą czarne scenariusze, że mąż mnie oszukuje, że zamiast jechać do pracy jedzie do jej domu, gdy nie ma jej meza. Od roku co rusz taka myśl kolacze sie po mojej głowie. Mąż zachowuje się czasem podejrzanie, ale w większości przypadków okazywało się że niesłusznie go oskarżyłam. A po kolejnych moich wymyslach stwierdził ze już nie da rady wytrzymać moich ciągłyc podejrzen. On mmówi co innego, jest pelen sprzeczności. Ale faktem s. Jego bolesne slowa, ze ze mna nie chce być, a jest. Niby wspolzyjemy, ale to takie puste. On odgrodxil sie ode mnie. Mam wrażenie ze mnie oszukuje caly czas... Ze planuje odejscie, może do niej... Mowi ze jej nie kocha, ale ja nie jestem pewna że tak jest, bo mi tej miłości nie okazuje tyle, prawie w ogóle
duzapanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-16, 22:42
Tak bardzo rozumiem to o czym piszesz. To jest to co sama przeżywałam przez ostatnie parę lat. Niepewność, dezorientacja, niezrozumienie dlaczego on mówi jedno a okazuje coś innego. Teraz jestem jakby po drugiej stronie, bo już wiem dlaczego tak postępował i co się za tym kryło. Prawda była taka że on naprawdę chciał być z kim innym, marzył o kim innym. Był emocjonalnie całkowicie gdzie indziej, choć fizycznie ze mną. I to była prawda której nie potrafiłam znieść, która była dla mnie niemożliwa do zaakceptowania. Dlatego doszukiwałam się symptomów zdrady fizycznej, śledziłam jego zamiary, tak jakby to cokolwiek zmieniało. Tak jakby uczuciowe odrzucenie nie było wystarczającym powodem żeby porządnie się wkurzyć i postawić granice.
Dużo by pisać. Mam wrażenie że żyłam przez wiele lat w kawałkach, a teraz powolutku układam swój świat w jedną całość.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-17, 09:54
Duzapanno co jest ciekawe to to, że jak dam mu kilka dni spokoju, poprawia się. I potrafi przytulic, napisać np kochana zono itp. A ona mimo wszystko wciąż jest gdzieś niedaleko... Jak nie w jegi glowie, to w mojej... To jego trzecie zauroczenie... I tak myślę czego on szuka? Odskoczni od kobiety, która go poranila i wiele razy ponizala... Bo byl cudownym mężem, ale problemy nas przerosly i do tej pory po 10latach małżeństwa nie umiemy rozmawiać. I niewiele o
sobie wiemy. A wciąż probujemy naprawiac, tylkoze ja z Bogiem, maz jjeszcze nie, choc i Bog zeslal mu znajomego ksiedza... Tylko czy skorzysta z tej łaski
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-17, 20:35
MonikaMaria3 napisał/a:
A wciąż probujemy naprawiac, tylkoze ja z Bogiem, maz jjeszcze nie, choc i Bog zeslal mu znajomego ksiedza... Tylko czy skorzysta z tej łaski
MN kiedy na początku mojego kryzysu poleciałem do mojego księdza, którego wyszukałem daleko w górach, a który nam ślubu udzielał. Wybluzgałem mu , że ty ksiądz nas żeniłes, ty ratuj, ty się módl, a najlepiej podsawię ci moją zonę i jej wytłumacz i ustaw tak jak ja chcę. Wdedy się uśmiechnął, wypytał kto wogóle jest moją żoną i czy my się wogóle znamy.
Zadał mi wtedy dziwne pytanie, czy ja bym chciał zeby serio Boża wola się spełniała, czy tylko moja??Przestrzegł mnie też przed samym sobą i zbytnim popadaniu w siły Boskie nad ludzkimi.
Nie powiedział niczego innego,niczego fajniejsego,leytowego niż rodzice czy kumple.
Więc raczej czczym mażeniem jest że kilka paciorków połamie kolana twemu mężowi.
Widząc swoją sytuacje, powiem że moje połamane kolana, pycha, zakłamanie, itp. powoli otwierają oczy żony na mnie.
Próbowałem wielu trików na żonę,i przyznam że dopiero ten zaczyna powoli działać. To jest trik na uczciwość, a tego wcześniej nie znała.
awe59 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-18, 15:52
Dabo napisał/a:
powiem że moje połamane kolana, pycha, zakłamanie, itp. powoli otwierają oczy żony na mnie.
to racja, ale ta sytuacja jest trochę inna....
MonikaMaria3 napisał/a:
Całkiem nie zrezygnował z kontaktów z tamta.
skoro jest tak jak piszesz, to trudno, żebyś tego nie przeżywała.............
i tak jak pisze Jacek
Jacek-sychar napisał/a:
Im ktoś ma bliżej do swojego niewiernego małżonka, tym ma więcej problemów.
jest strasznie trudno, udawać albo nie zauważać co sie dzieje i żyć własnym życiem......a dzieci, a wcześniejsze dobre zwyczaje? .............ja nie potrafiłam...............a oprócz tego moja postawa-kontrolowanie, skupianie się na swoim bólu odgradzało mnie od Boga.............
ON był taki daleki...........więc nie dziwię się Tobie, że
MonikaMaria3 napisał/a:
czasami juz nic nie wiem.
piszesz, że
MonikaMaria3 napisał/a:
Chce być dla niego najważniejsza kobietą, a nie jestem. Chce byc kochana, chce by o mnie zabiegal... A zarazem chce być jak najlepsza żoną. I brak mi pomyslow.
myślę, że należy zmienić kolejność; skup się na sobie ale w ten sposób, żeby starć się podobać nie mężowi, ale najpierw BOgu
myślę, nie ja to wiem, ze po to dotykają nas te wszystkie trudne sytuacje, bo BÓG chce, żeby oprzeć sie na NIM a tego też trzeba sie nauczyć, bo samo nie przyjdzie..........
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-18, 18:39
Szczerze nie wiem co jest wlasciwe, a co nie. Nie ma idealnych malzenstw. Czy kolezanka, z ktora czasem popisze to zlo? Ile w tym faktow, ile mojego bolu i zranien z przeszłości. Tez mam kolegów, też z nimi czasem pisze. Ile w tej historii moich wymyslow. Mąż emocjonalnie jest daleko. Lepiej dogaduje sie z nią, ale czesto tez pisze z jej mężem, a juz wogole głupia z tego jestem, bo slyszalam ploty ze oni sie rozwodza, a jej maz wrzuca ich cowery do sieci, o milosci, mają zespol, zadnego wystepu nie odwolali...
Czy mam prawo zabranisc przyjaciół? A z drugiej strony mąż nie chce ze mną szczerze Porozmawiać, bo jak stwierdził, nie ufa mi i woli unikać tego tematu bo robilam mu za to piekło. Ech....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.