Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Witam wszystkich. Po długim okresie niedomówień moje małżeństwo stanęło na krawędzi. Problem jest w tym, że moja żona działa zupełnie nieracjonalnie, bez wchodzenia w szczegóły - nie tylko ja, ale wiele osób twierdzi, że nie działa racjonalnie i że coś złego się dzieje w jej psychice) nie ma żadnych racjonalnych powodów do rozwodu. Małżonka moja bardziej chyba imaginuje sobie moją złą wolę i jakieś ukryte motywy mojego działania, zresztą nie tylko moje bo zerwała kontakt z wieloma przyjaciółmi - krótko mówiąc izoluje się od wszystkich. Ostatnio jej stanowisko jest takie, że mam się wynosić z jej domu (kupiony na wspólny kredyt), mam podpisać rozdzielność majątkową i zgodzić się na polubowny rozwód, jeżeli tego nie zrobię grozi mi " że mnie zniszczy", poza tym ogólna sytuacja nie jest zbyt sympatyczna... że się tak wyrażę. Dziewczyna działa nieracjonalnie, zupełnie jak opętana lub zaburzona psychicznie. Na dzień dzisiejszy żąda podpisania intercyzy, zostałem odcięty od jej dochodów, sam utrzymuję dom i spłacam kredyt, nie wiem, jakie zobowiązania ona zaciąga i na dobrą sprawę gdybym się zgodził, byłoby to dla mnie bezpieczne rozwiązanie. Zastanawiam się, jak ten fakt skonfrontuje sąd rodzinny z moim stanowiskiem, które brzmi " nie przyłożę ręki do rozwodu w żadnej formie, ponieważ małżonka działa nieracjonalnie". Czy Możecie mi coś doradzić?
Pozdrawiam serdecznie.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-21, 15:14
Maciek1978 napisał/a:
Czy Możecie mi coś doradzić?
Porozmawiaj z prawnikiem od spraw rodzinnych powinien miec niezbedna wiedze.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-07-21, 15:15
Ja myślę tyle, że nie łączyłabym dwóch różnych spraw: rozwodu, którego jeszcze nie ma i nie został wszczęty proces oraz umowy rozdzielności. Chyba jednak warto rozpatrywać te rzeczy osobno.
Krzysztof123 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-12, 10:37
Hej Maćku. Zachowanie Twojej żony jest jak najbardziej irracjonalne wbrew temu co opisujesz. Po prostu jej izolacja rozciągnięta jest na całego ciebie i tak tez w stosunku do wspólnych znajomych aby nie było z Toba żadnego kontaktu. Ona praktycznie prowadi już swoje życie prywatne.
Po pierwsze skoro ma już swoje konto to powinieneś zabezpieczyć swoje dochody bo może być tak, że będzie korzystać z wsólnych środków jednocześnie odkładając swoje wynagrodzenie. Właśnie u mnie tak było. Miłośc nie polega tylko na dawaniu ale też na szacunku do samego siebie. Zabezpiecz więc swoje prawa.
Co do kredytów już zaciągniętych to jeżeli są jednostronne musiałyby być wydatkowane na potrzeby rodziny a nie jednostki by Sąd je mogł uznać na uzasadnione.
Kredyty i pozyczki pdjęte przez nia zaś po jasnym i dorozumianym oswuiadczeniu o rozwodzie, chęci zatwierdzenia rozdzielczości należą tylko do niej. Zabezpiecz też opłaty za mieszkanie i media by ona również ponosiła w równych częściach bo w razie podziału majątku Sąd będzie dzielił po połowie.
No i z ostrożności nie komentuj jej zachowania, pozwól wytaplać się w błocie ale módl się za nią i kochaj. Spróbój zachowywać się tak jakby nic się nie działo i pamiętaj o tym dniu w którym Bóg Was połączył.
ryan [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-12, 15:41
Maciek1978,
odniosę się tylko do intercyzy. Wg prawa nazywa to się umowa o ustanowienie rozdzielności majątkowej małżeńskiej.. Można ją spisać w każdej chwili u notariusza jeśli dwie strony wyrażają zgodę, koszt pewnie w każdym miejscu kraju inny (ale niewiele ponad 500 zł). Od chwili takiej umowy wszystko co nabywasz jest tylko Twoje, problem taki że to co nabyłeś do tej pory jest Wasze wspólne.
Rozdzielność majątkowa moim zdaniem nie jest zła nawet gdy w małżeństwie jest wszystko OK, bo obowiązek wspierania i finansowania budżetu rodzinnego i tak jest obowiązkowy (chyba art 47 i 51 Kodeks opiekuńczy i rodzinny)
Przy tzw. intercyzie żona jeśli zaciągałaby jakieś zobowiązania musi przy podpisie na np. umowie kredytowej zawrzeć dopisek "podpisałam z mężem od dnia......umowę o ustanowienie rozdzielności.....itd"
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-12, 15:55
ryan napisał/a:
Wg prawa nazywa to się umowa o ustanowienie rozdzielności majątkowej małżeńskiej.. Można ją spisać w każdej chwili u notariusza jeśli dwie strony wyrażają zgodę, koszt pewnie w każdym miejscu kraju inny (ale niewiele ponad 500 zł). Od chwili takiej umowy wszystko co nabywasz jest tylko Twoje, problem taki że to co nabyłeś do tej pory jest Wasze wspólne.
Wszystko się zgadza, ale dodatkowo w ramach takiej umowy można - jeśli obie strony są co do tego zgodne - podzielić do tej pory wspólny majątek. Koszt aktu taki sam, i akt jest jeden.
Krzysztof123 [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-17, 09:14
ryan napisałeś: "Rozdzielność majątkowa moim zdaniem nie jest zła nawet gdy w małżeństwie jest wszystko OK"
Otóż w małżeństwie opartym na wierze katolickiej taka intercyza nawet nie powinna zakiełkować w głowie.
Każda umowa ma podłoże wiary.... w słowa jakie się wypowiada bo one mają przynieść owoce. A my jesteśmy przecież stworzeni na wzór Boga, który słowami właśnie tworzy
Tak tez przed ołtarzem wypowiada się słowa ślubowania miłości, wierności i uczciwości (po co więc umowa spisana na papierze ?)
Kto wierzy w Boga i stosuje w swoim zyciu jego prawa nie musi zawierać umów papierowych. One służą po to by komuś coś wytknąć, by zabezpieczyć się na przyszłość ale skoro - wracając do małżeństwa - bierzesz sobie z miłości żonę i prze ołtarzem ślubujesz jej .... a ona Tobie - to chyba nie zakładasz, że kiedyś będziecie się rozliczać, rachować, wyliczać sobie co kto i komu oraz za ile.
Małzeństwo nado ściśle związane jest z miłością a jej definiję znajdziesz w Hymnie o miłości a tam..... między innymi:
miłość - nie cieszy się z niesprawiedliwości,
... wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję...,
skonfrontuj więc swoją przysięgę małżeńską z wiarą a ujrzysz jej niedoskonałość.
Intercyza w trakcie związku małżeńskiego również nie ma sensu, bo przyjmując małzonka po zażegnaniu kryzysu dalej ufamy, wierzymy, miłujemy. Przyjmujemy jak ojciec syna marnotrawnego.
Każdy bowiem odpowiedzialny jest za swoje słowa i nie zakładajmy, że jak on mnie to ja musze jemu bo odet jest zaprzeczeniem naszej wiary.
Zbyt wiele przenosi katolik z małżeństw cywilnych do kościoła a ślub sakramentalny choć oparty jest na wierze, honorze, woli, błogosławieństwie i całym człowieczeństwie jest obecnie jedynie potrzebny po to by Panna młoda założyła białą suknię a Pan młody śliczny frak. Potem zamiast wesela - czyli radości z założenia nowej rodziny - jedynie występ weselny czyli parada .
Intercyza jest ważna - w małżeństwach cywilnych kiedy to wszystko od samego początku do samego końca ich żywotności oparte jest na piśmie.
Ostatnio zmieniony przez 2015-08-17, 09:24, w całości zmieniany 1 raz
ryan [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-27, 23:23
Krzysztof123 napisał/a:
Otóż w małżeństwie opartym na wierze katolickiej taka intercyza nawet nie powinna zakiełkować w głowie.
Każda umowa ma podłoże wiary....
.....wracając do małżeństwa - bierzesz sobie z miłości żonę i prze ołtarzem ślubujesz jej .... a ona Tobie - to chyba nie zakładasz, że kiedyś będziecie się rozliczać, rachować, wyliczać sobie co kto i komu oraz za ile.
Przez kilkanaście lat małżeństwa nawet o tym nie myślałem...nie zakładałem że będę się rozliczać, rachować, wyliczać....aż do momentu gdy małżonka podziękowała mi za lata życia... i gdy mam trochę ..... polskich złotych w plecy.
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-28, 07:14
ryan napisał/a:
i gdy mam trochę ..... polskich złotych w plecy.
Nie Ty jeden jesteś w tej sytuacji.
Zgadzam się jednak z Krzysztofem, że jeżeli jest intercyza, to nie oddajemy się do końca w małżeństwie. Mamy taką sytuację warunkowego zawierzenia małżonkowi. Jest to dobre dla naszych finansów, ale złe dla jedności małżeństwa (jeżeli trwa). Przy ewentualnym rozejściu się, jest to jednak lepsze.
Co więc wybrać, bezwarunkowe zawierzenie małżonkowi, czy traktowanie małżeństwa jak "biznesu"?
ryan [Usunięty]
Wysłany: 2015-08-28, 07:40
Jacek-sychar napisał/a:
Co więc wybrać, bezwarunkowe zawierzenie małżonkowi, czy traktowanie małżeństwa jak "biznesu"?
oczywiście ze zawierzenia małżonkowi. Nie chodzi o traktowanie ślubu jako biznesu. Żyjemy i płacimy podatki, zakładamy firmy itd. Wiele osób robi tzw. Intercyza właśnie gdy jeden z małżonków prowadzi działalność gospodarczą i nie ma to nic wspólnego z brakiem zaufania.
Krzysztof123 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-04, 06:52
Ryan... moje zdanie w tym temacie wciąż jest tożsame.
Wyobraź sobie osobę, która podaje się za katolika - takich jest większość społeczeństwa w Polsce.
Każda z tych osób idąc przynajmniej do kościoła wypowiada w nim na mszy credo wiary bijąc się w pierś potwierdzając przy tym swoją wiarę, przynależność do Boga i zachowywanie jego praw (chodzi o dekalog - przynajmniej).
dla przykładu - nie kradnij - zdanie proste i po co dalej dodawać jakiś komentarz skoro mam nie kraść to nie kradnę ale dla niektórych to znaczy, że czasami można coś ukraść. Wniosek więc taki, że można być jak to ostatnio słyszałem trochę katolikiem i trochę nie katolikiem więc trochę kraść i trochę nie kraść, trochę cudzołożyć i trochę nie cudzołożyć itd.
Intercyza jest takim "trochę".
Teraz wierząc w Boga jedynego pomyśl sobie, że miałbyś być przez niego tak samo traktowany jak przy okazji intercyzy.
Trochę Cię miłuję a trochę nie, trochę Ci błogosławię a trochę nie i podobnie wieczność, uświęcenie itd.
Jezus powołał małżonków do miłości i pełnego oddania ich sobie nawzajem.
Po co my skupieni w Sycharze czekamy, trwamy w tej miłości. Jesteśmy lub czujemy się skrzywdzeni przez swoich małżonków ale... po ich nawróceniu nie zakładamy ograniczeń bo tym samym ograniczylibyśmy właśnie swoją wiarę w Boga i "trochę" zaprzeczylibyśmy jedności małżeńskiej.
Rozumiem, że czujesz się skrzywdzony. Masz do tego prawo. Twoja żona popełniła grzech wobec Ciebie (choć nie czuję się sędzią ale dla wyjaśnienia tematu pozwolę sobie zaryzykować takie stwierdzenie).
Po nawróceniu małżonka Ty proponujesz właśnie tą intercyzą wdrożenie własnego podziału - grzechu. Po co?
Porównam to też do innego przykładu jakich już słyszałem wiele a sam mam składane takie propozycje.
Znajdź się w sytuacji wyjściowej kiedy dowiadujesz się, że małżonka Cię zdradziła z jakimś innym mężczyzną, ba nawet poszła dalej... oświadczyła Ci, że bardzo go kocha i odchodzi do niego. Oczywistym jest, że zgrzeszyła. Każdy z nas potwierdzi, przy tym, że to niechlubny czyn. Masz prawo być wściekły.
Toczy się postepowanie rozwodowe i po jego zakończeniu ona mieszka już trwale z innym mężczyzną.
Teraz Ty (to oczywiście przykład i nie odbieraj tego do siebie) - usprawiedliwiając swoje postepowanie jej czynem bierzesz sobie inna kobietę, bo "masz do tego prawo" - przecież to ona zniszczyła Wasze małżeństwo i ona jest temu winna.
Otóż wcale nie!!!!
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską - KAŻDY Z NAS - odpowiedzialny jest za swoje słowa. Wcześniej negując takie zachowanie żony teraz sam to czynisz więc najlepiej jest serdecznie ja przeprosić za wcześniejszą złość, bo Ciebie w takim przypadku dotyka ten sam grzech.
Rozumiesz.
Intercyza więc w małżeństwie jest ograniczeniem jedności małżeńskiej, wprowadza granice korzystania z darowanej bezwzględnej miłości i korzystania z jej dobrodziejstw. To wytwór prawa jedynie na potrzeby prawa cywilnego związków niesakramentalnych i opartych na kontraktach.
Wiara to tez ufność.
Gdyby każdy kierował się prawem Bożym, nie byłoby kodeksów by cokolwiek doprecyzować, wojska, policji i innych służb. Rodzina to komórka (sorry za określenie) w której rządząc się prawem Bożym nie potrzebujemy nic innego by coś dookreślać. Miłujemy się, kochamy i jesteśmy wobec siebie UCZCIWI.
Nawet zakładając, że małżonek się nawróci a po jakimś czasie mimo Twojego ponownego zaufania zrobi dokładnie to samo co wtedy?
Przypomnij sobie słowa Jezusa o przebaczeniu - ile razy masz to czynić?
Skoro jesteś katolikiem - moim zdaniem zawsze. Skoro po nawróceniu małżonka nadal jej nie ufasz to dajcie sobie czas na pełne zjednoczenie - wspólnota katolicka, msze o nawrócenie, wspólna modlitwa ale.... zachowanie w sercu słów przysięgi, którą składało się przed obliczem Boga. Czy możesz go zawieść? On wypełnił każde ze swoich wypowiedzianych słów. Nawet to o byciu razem z nami po swojej śmierci (ziemskiej) chociaż tak wiele osób ma co do tego wątpliwości.
A jeśli już tak naprawdę będziesz chciał wprowadzić intercyzę do swojego małżeństwa to udaj się do notariusza - lecz przyrównasz wówczas małżeństwo sakramentalne do kontraktu cywilnego - to taka zamiana złotego pierścienia z brylantem na świecidełko odpustowe ze szkiełkiem.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-04, 08:29
No to co Krzysztofie radzisz, jeśli jeden współmałżonek chce otworzyć firmę zaciągając na poczet tego niebotyczny kredyt na rozwinięcie działalności, a drugi współmałżonek jest temu przeciwny, uzasadnia to tym, że nie chce ponosić ryzyka, uważa że pomysł jest zły, a tamten go naciska i argumentuje, że brak zgody współmałżonka jest zahamowaniem jego rozwoju, który on sobie zaplanował. Co ma zrobić ten współmałżonek, który tego nie chce, nie chce brać w tym udziału.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-04, 09:41
Cytat:
Intercyza (...)to wytwór prawa jedynie na potrzeby prawa cywilnego związków niesakramentalnych i opartych na kontraktach.
Owszem, wytwór prawa na potrzeby prawa cywilnego. I koniec.
Zawierając sakramentalny związek małżeński wchodzisz w polskich prawodawstwie poprzez konkordat w zależność formalno prawną w świetle prawa cywilnego, które to małżonków także obowiązuje.
Gdyby związek małżeński był tylko i wyłącznie związkiem sakramentalnym, a w świetle prawa cywilnego by nie istniał, nie byłaby potrzebna intercyza wówczas, gdyż w świetle prawa cywilnego małżeństwo by nie istniało (ale tak nie jest - jest ślub konkordatowy), a tak jest potrzebna jako pewna opcja, gwarantująca i chroniąca dobro osoby, która nie chce się zadłużać na przykład. Ja nie widzę nic złego w tym, by korzystać z narzędzi prawnych, które obowiązują.
Cytat:
Wiara to tez ufność.
Ufność w co?? Np chociażby w kontekscie sytuacji chęci zaciągania długów przez współmałżonka, aby założyć firmę?
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-04, 13:13
Metanoja1 napisał/a:
No to co Krzysztofie radzisz, jeśli jeden współmałżonek chce otworzyć firmę zaciągając na poczet tego niebotyczny kredyt na rozwinięcie działalności, a drugi współmałżonek jest temu przeciwny, uzasadnia to tym, że nie chce ponosić ryzyka, uważa że pomysł jest zły, a tamten go naciska i argumentuje, że brak zgody współmałżonka jest zahamowaniem jego rozwoju, który on sobie zaplanował. Co ma zrobić ten współmałżonek, który tego nie chce, nie chce brać w tym udziału.
Nie jestem Krzysztofem, ale napiszę co ja myślę o tym, o co pytasz.
Po pierwsze, jeśli istnieje pomiędzy małżonkami wspólność majątkowa, to małżonek chcąc zaciągnąć większy kredyt, musi uzyskać podpis żony na dokumentach o kredyt. Bez takiej zgody nie otrzyma kredytu.
Po drugie, małżeństwo to jedność. Jeśli żona decyduje się (po ludzku ryzykując), na nie zawieranie rozdzielności majątkowej z mężem, to okazuje w ten sposób miłość i zaufanie do męża. On powinien to docenić i tak samo postępować wobec żony.
Jeśli mąż jednak naciska na żonę i ma pretensję do niej o to, że nie chce się zgodzić na jego pomysł zaciągnięcia kredytu, to postępuje egoistycznie.
Gdzie jest jego miłość do żony? Gdzie ich jedność, którą również i mąż powinien budować?
On pragnie zrealizować swoje plany. Nie patrzy jednak na żonę. Nie jest dla niego ważne jej zdanie. Po prostu nie liczy się z nią.
Uważam, że w całym tym temacie (trudnym po ludzku), małżonkowie powinni kierować się przede wszystkim miłością do współmałżonka. Każde egoistyczne działanie jednego z nich, nie ma nic wspólnego z miłością.
Tak więc, Metanoja1 , jeśli mąż naciska na żonę w sprawie jej zgody na kredyt, to on jest egoistą i żona po prostu nie powinna się na kredyt zgodzić.
To jest to stawianie granic. Trudne, ale czasami konieczne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.