Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
To już jest koniec, nie ma już nic....
Autor Wiadomość
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-18, 22:15   

Moja droga! I jeszcze długo będziesz go kochać, a może oto w całej tej sytuacji chodzi - nie poddawać się i mimo wszystko kochać. Nie walczyć, nie zadręczać się, ale spokojnie płynąć z nurtem życia. Uwierz mi, wiem co mówię. Jestem w identycznej sytuacji jak Ty- jeżeli chodzi o męża kochankę i ekspresową ciążę. U mnie mija dziesięć mięsięcy i to byla nieziemska harówka dla mnie, ale jestem przeszczęśliwa, bo wiem że ta praca, cierpienie i wszystko, co mnie spotkało ma ogromny sens. Być może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale z pewnościa Ci się uda. Wierzę w Ciebie! Jeżeli chcesz wyrzucić z siebie obecny ból służę pomocą. No i oczywiście polecam mszę o uzdrowienie duchowe, rewelacja!
Masz moje wsparcie w modlitwie ;-)
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-19, 08:15   

Dzięki za słowa otuchy. Boże, kiedy ja poczuję się szczęśliwa ? Chciałabym być już na takim etapie jak Ty. Narazie mam wzloty i upadki, góry i mega doły. Najgorzej przeżywam zachowanie syna po wizytach tatusia, mały potem dochodzi do siebie przez 2-3 dni, zarzuca mnie pytaniami... A taki....sobie żyję, odstawi zabawkę na półkę i wraca do "panienki" Dramat !
Jak Ty przebrnęłaś przez to wszystko ? Pozdrawiam
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-19, 08:19   

Magda1911 napisał/a:
Najgorzej przeżywam zachowanie syna po wizytach tatusia, mały potem dochodzi do siebie przez 2-3 dni

Magdo

Mój najmłodszy syn miał w momencie odejścia żony nie 4 (jak Twój) a 13 lat i też po wizycie u mamy, też przez 2-3 dni był "dziki". Może być to więc jakiś standard. Z czasem uspokoiło się to, ale rezultaty zachowania mamy obserwuję u wszystkich swoich dzieci.
Trzymaj się.
 
     
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-19, 18:51   

Kochana, tak jak napisał Jacek takie odreagowywanie dzieci nie jest niczym nienormalnym. Moja córka ma 11 lat i po spotkaniach z tatą zachowuje się przez dwa dni jak trzyletnia dziewczynka. Początkowo bardzo mnie to martwiło, ale po konsultacji z terapeutką córki dowiedziałam się, że dzieci w ten sposób radzą sobie z emocjami. Madziu, głowa do góry - synek, podobnie jak i Ty potrzebuje czasu. Odpowiadając na Twoje pytanie jak przez to przebrnęłam - jak większość z tego forum modliłam się, modliłam się i modliłam się...Chyba najwięcej dało mi czytanie książek, szczególnie tych pozycji, które podsunęły mi pod nos moje anioły ;-) W książkach odnalazłam wiele odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Poza tym cudownie podziałały na mnie msze o uzdrowienie duchowe. Wsłuchałam się w nie całą sobą, to było niesamowite. Uwierzyłam też, że siła wiary czyni cuda, to sobie powtarzałam i powtarzam bez przerwy. Do tego jeszcze kilka innych hasełek afirmacyjnych i efekt powalający...a właściwie silnie wznoszący :lol:
Madzieńko, doskonale wiem jak jest Ci jeszcze trudno, ja też do niedawna raz czułam się świetnie, a zaraz potem zalewałam się łzami i padałam na twarz. Nie mogłam pojąć, dlaczego mąż to zrobił. Teraz się tym nie interesuję. Wiesz, ja pracuję w jednej firmie razem z mężem i patrzę już na niego jak na człowieka, bliźniego - bez żalu i smutku, ale wymagało to ode mnie pracy i z pewnością czasu. Oczywiście to nie znaczy, że nie kocham już mężą, moje uczucia do niego są niezmienne i nie wiem co będzie dalej, to wie tylko dobry Bóg. Wiem jednak, że jestem szczęśliwa i to jest takie szczęście, którego nigdy wcześniej nie doznałam w życiu. A cierpienie, które teraz Cię spotyka to dla Ciebie wielka szansa na rozwój duchowy, jeżeli skorzystasz i wsłuchasz się w siebie nagrodą będzie to, co pewnie wielu z nas tutaj osiągnęło. I będziesz się jeszcze kiedyś dziwiła, czymże sobie zasłużyłaś na ta przygodę, dzięki której tak wzrosłaś i wdrapałaś się na wyższy poziom świadomości. Ja tak mam i Tobie też z całego serca kochana tego życzę. Pamiętaj:
1. Postawa jest ważniejsza niż fakty i to od Ciebie zależy, czy pozwolisz złapać się w pułapkę tej sytuacji, czy nad nią zapanujesz.
2. Jesteśmy tym, czym żyjemy... więc przerzucaj powoli swoją uwagę na ciekawsze zajęcia niż rozmyślanie o zdradzie męża (wiem, że jeszcze trudno :roll: ).
3. Otaczaj się miłością i akceptacją i zmień punkt widzenia tzn. nie stawiaj siebie w roli ofiary, bo nie będziesz miała siły wybaczyć i nie uwolnisz się z pułapki. Za to dziękuj Bogu za wszystko - nawet za te doświadczenia, bo dzięki nim wzrastasz.
4. Niektórych zdarzeń w naszym życiu nie jesteśmy w stanie uniknąć, są nam przeznaczone...i to nie bez przyczyny, jeżeli wsłuchasz się w siebie to znajdziesz odpowiedź.
Na to wszystko potrzeba CZASU :lol:
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-19, 23:10   

Fuksjo, bardzo Ci dziękuję za cenne wskazówki. Mam nadzieję, że całe życie nie będę się tak męczyć. Narazie nie jest zaciekawie, ale wiem że to minie, tylko kiedy ?
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-06, 20:26   

W piątek 11.09 mam pierwszą sprawę w sądzie ( alimenty). Bardzo się boję. Mój mąż powołał swoją"panienkę" na światka. Szok. Ciekawe co ona może zeznać na sprawie o alimenty na moje dziecko ?
Błagam Was o modlitwę, abym jakoś przeżyła tą konfrontację i o sprawiedliwego sędziego.
Dlaczego to wszystko tak się toczy ?
Wczoraj widziałam się z jego siostrą, stwierdziła że on jest teraz innym człowiekiem, nie można z nim pogadać, stwierdziła że " zachowuje się jak niedobity gwóźdź".
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-14, 10:30   

Jestem po pierwszej sprawie, oczywiście nie doszło do ugody. Następną mamy pod koniec października.

Jakoś dziwnie wcale się nie denerwowałam, bałam się widoku męża z nią, ale "panienka" się nie pojawiła. Ja byłam z rodzicami. Mąż podszedł przywitał się z moją mamą i ojcem a mnie olał. Ani cześć, ani nie podał ręki... cóż przykre to.
Na sprawie powiedział że nie może płacić więcej bo ma w drodze następne dziecko, na co pani sędzia stwierdziła, że to że powołał do życie drugie dziecko to już jest jego prywatna sprawa. Mina mu zrzedła.

Po sprawie podeszłam do niego i powiedziałam że jeśli będzie w stanie ze mną spokojnie rozmawiać to ja jestem otwarta, na co on że oczywiście już nie ma o czym rozmawiać,że muszę się pogodzić z tym że on ma teraz nową rodzinę. Powiedziałam, że ja to wszystko przetrwam dlatego że moja miłość do niego jest większa niż jego nienawiść do mnie.
Powiedział że zamierza doprowadzić wszystkie sprawy do końca,...rozumiesz do końca łącznie z rozwodem :-( .... Zabolało. Ale nic się nie odezwałam. Poprostu rozeszliśmy się i tyle. Nie wiem czy dobrze zrobiłam że podeszłam i rozmawiałam, ale przecież w końcu i tak już nie mam nic do stracenia.

Pozdrawiam Was Sycharki !
 
     
jasia33
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-14, 19:31   

Magdo, bardzo Ci współczuję, wiem jak wielkie to przeżycie zobaczyć swojego męża na sali sądowej. Sama przeżyłam trzy rozprawy i pamiętam, że patrzyłam na męża, a przed oczami widziałam obrazy z naszego wspólnego życia. Było mi żal, serce wyło z bólu, ale mój mąż chciał tylko jednego - rozwodu. Na pierwszą rozprawę przyszedł z siostrą (była świadkiem) i z ojcem. Zachowywali się tak, jakbyśmy się nie znali. To wszystko było bardzo okrutne. Jednak to ja byłam ta zła. Mój mąż złożył pozew, bo bardzo go zraniałam, oszukałam. Opamiętałam się, ale było już za późno. Moje małżeństwo powierzyłam Jezusowi. Powiedziałam, żeby się tym zajął, żeby stała się Jego wola, nie moja. Na trzeciej rozprawie mój mąż zawiesił postępowanie. Niedługo minie rok. Wciąż modlę się o ocalenie mojego małżeństwa.


Myślę, że dobrze zrobiłaś mówiąc mu o swojej miłości. Nie ulatwiaj mężowi życia w grzechu, nie gódź się na rozwód. Na pewno usłyszysz jeszcze wiele okrutnych słów, wtedy powtórz sobie:
"W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego".
Zaufaj Jezusowi, On Cię poprowadzi.
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-03, 23:59   

Dziś mój mąż był odwiedzić syna. Czułam się bardzo dziwnie, gdy słyszałam znów jego głos w naszym domu miałam wrażenie, że wszystko jest ok a to co się dzieje to jakiś koszmarny sen. Ale niestety to nie sen to okrutna rzeczywistość.

Rozmawialiśmy chwilę, pierwszy raz od X czasu w miarę spokojnie bez krzyków. Nic nowego ta rozmowa nie wniosła. Mąż twierdzi, że warto było zniszczyć wszystko bo teraz wie że żyje i jedyne czego mu brakuje do szczęścia to nasz syn, że nas już nie ma i nie będzie. Jest w stosunku do mnie obojętny, zero uczuć, zero emocji. Stałam przed nim twarzą w twarz, miałam ochotę go przytulić ale wiedziałam że to bez sensu. On jest nastawiony na NIE koniec i kropka. Takie to smutne, tak ciężko sobie przetłumaczyć, że to naprawdę koniec. :cry:

Proszę Was o modlitwę abym sobie z tym wszystkim poradziła i aby to tak nie bolało.

Pozdrawiam. :-(
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-04, 08:46   

Pod Twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko...
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-04, 16:23   

naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ...
 
     
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-04, 16:29   

Madziu masz moją modlitwę.
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-05, 12:43   

Dziękuję i proszę o więcej :-(
 
     
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 10:13   

Mijają kolejne dni, to już prawie pół roku jak mąż się wyprowadził a ja nadal nie mogę przestać myśleć o nim i o tym wszystkim co się dzieje. Żyję z dnia na dzień. Tak, da się ale co to za życie ? Nic mnie nie cieszy, nie wiele mnie interesuje... generalnie beznadzieja. Zjada mnie zazdrość o tamtą kobietę, że mieszkają razem, że może jest im cudownie... Chciałabym umieć odciąć sie od tego wszystkiego, powiedzieć sobie "to już było, przed tobą nowe życie" ale narazie nie potrafię. Co chwila przypominają mi się jego słowa: "nas już nie ma, mam teraz nową rodzinę i musisz się z tym pogodzić, co ? niespodziewałaś się tego ?" Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć jak z takiego fajnego, ciepłego człowieka mógł się zrobić facet - głaz ? Ostatnio stwierdził, że nie ma już serca że gdzieś mu "odleciało".

Założył sprawę o widzenia z dzieckiem (chyba o tym pisałam, nie pamiętam), ponieważ twierdzi że utrudniam mu kontakty, uważam że tak nie jest, przyjeżdża do dziecka kiedy chce, jedyne na co kategorycznie nie wyrażam zgody to to aby zabierał syna do siebie. Tam są często interwencje policji ponieważ jej były partner nie daje za wygraną i też chce się widzieć ze swoim dzieckiem a ona robi jakieś przeszkody. Wcześniej bardzo kłóciła się ze swoją matką,która nadużywała alkoholu, dochodziło do awantur, też była wzywana policja. I jak mam pozwolić na to aby zabierał tam syna ?
Wnioskuje o dwa weekendy w miesiącu. Zabija mnie myśl, że tamto dziecko będzie miało ojca na codzień a mojemu synowi chce poświęcić czas dwa razy w miesiącu.
Jak się z tym wszystkim pogodzić ?

Ostatnio byłam w Częstochowie i powiem Wam, że wcale nie zrobiło mi się lżej na sercu,wręcz przeciwnie, wróciłam jakaś taka "przygnieciona". Dlaczego tak się dzieję ?

Nadal proszę Was o modlitwę. :-(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 8