Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ja chcę ratować.....
Autor Wiadomość
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 11:27   Ja chcę ratować.....

Witam ....moja historia jest dość zwyczajna. Ja, mąż , córka kilkuletnia, fajna rodzinka i ...................po niemal 10 latach małżeństwa przypadkiem dowiaduje się o zdradzie męża :( ja chcę żeby to natychmiast skończył, ale mąż twierdzi że ONA go rozumie, kocha i on nie zamierza niczego kończyć, pakuje się i wyprowadza do niej z dnia na dzień !!!!! Dla mnie szok...dla córki tym bardziej....i tak żyjemy z córką już kilka miesięcy....mąż traktuje mnie jak zło konieczne....bo widujemy się jak on przyjeżdża po córkę, czy do córki....
Ja cierpię bardzo i kocham go też bardzo...modlę się o jego nawrócenie przed wszystkim do Boga, a potem do nas.........tak strasznie bym chciała żeby ze mną porozmawiał, ale on jest zbyt dumny na to......przemawia przez niego satysfakcja z tego że mnie zostawił, że potrafił to zrobić.....Jestem na forum dopiero od kilku dni i dlatego chciałabym zapytać czy są tutaj małżeństwa, którym udało się do siebie wrócić, przebaczyć sobie i scalić rodzinę, którą założyli zawierając związek małżeński ????? Ja wierzę, dużo się modlę i czekam, ponieważ na tą chwilę mąż nie chce rozmawiać, jest dla mnie obcy i kontaktuje się tylko w sprawie córki.......a MY , nasze 10 lat małżeństwa a wcześniej lata narzeczeństwa zniknęły .......
Przepraszam, że tak chaotycznie ale i tak jakoś mi lżej na duszy.........
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-15, 12:22, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 12:02   

Witaj Nadziejo na naszym forum.

Tak, Twoja historia jest bardzo typowa (oczywiście nie dla Ciebie, bo dla Ciebie jest wyjątkowa i jednostkowa). Przyszedł na Twojego męża taki czas, że wydaje mu się, że związek z Tobą był marnowaniem jego życia. Szarówka codzienności nie wytrzymała konkurencji z nowymi doznaniami z nową osobą. Spokojnie. Niedługo i tam pojawi się szarość dnia codziennego. Co wtedy zrobi? Są dwa gówne scenariusze. Albo zacznie szukać nowych podniet (czytaj osób) i coraz szybciej je zmieniać, albo skruszony wróci do Ciebie rozumiejąc co stracił. Ponieważ jest mężczyzną, bardziej stawiam na ten drugi wariant. Dlaczego? Bo mężczyźni są leniami i racjonalnie wolą spokojną stabilizację.

Tutaj dla wyjaśnienia mały wywód. Lenistwo mężczyzn jest motorem postępu. Bo mężczyzna myśli co robić, żeby nie robić. I właśnie z tego są wynalazki. Czy mężczyzna sam z siebie byłby wynalazcą? Nie. Właściwym motorem postępu są jednak kobiety. Dlaczego? Większości mężczyzn nie chciałoby się czekokolwiek wymyślać. Piwo, pilot i mogą egzystować. Jeżeli jednak muszą do czegoś dojść lub kimś się stać, wtedy stają się wynalazcami. A co powoduje, że mężczyzna chce być wynalazcą? Oczywiście kobiety. Żeby zdobyć kobietę lub ją utrzymać, mężczyźni zdolni są do wielkich poświęceń.
Tyle małego wtrącenia.

Wrócę do Ciebie Nadziejo i Twojego postu.
Wielokrotnie tutaj zdarzało się, że niewierni małżonkowi wracali do rodziny. Jeżeli chcesz zapoznać się z takimi opisami, to spojrzyj do działu "Świadectwa". Tam masz wybór wielu takich powrotów.

Piszesz w swoim poście, że mąż nie jest Tobą zainteresowany. Nie chce z Tobą porozmawiać. Dziwisz mu się? Przecież on wie, że zachował się jak szmata. I ma teraz Tobie spojrzeć prosto w oczy? On po prostu nie ma śmiałości. Slyszałaś już, ze to wszystko Twoja wina? Jak jeszcze nie słyszałaś, to się na to przygotuj. Dlaczego tak mówi? Bo będzie starał się usprawiedliwić przed sobą. A jak to zrobić najlepiej? Znaleźć kogoś innego, kto jest wiinny jego postępowania. Kto to może być? Najlepiej Ty. Byłaś cały czas w pobliżu, więc jesteś idealną kandydatką na winnego. U mnie np. byli to moi rodzice. Dlaczego? Bo łatwiej było im coś zarzucić niż mi. Nieważne, ze mieszkali prawie 200 km od nas. Nieważne, że pojawiali się bardzo rzadko, a my u nich jeszcze rzadziej. Czasami potrafili powiedzieć jej prawdę prosto w oczy. I to był ich błą według mojej żony.

Przez jakiś czas Twój mąż będzie właśnie taki dziki. Nic do niego nie będzie docierało. Nawet nie próbuj go przekonywać, bo i tak wszystko będzie na NIE.
Staraj się przeczekać ten czas. Wiem, jak jest Ci ciężko. Ja też to przechodziłem. Staraj się zadbać o córkę. Ona teraz potrzebuje Twojej szczegolnej troski. Może czuć się zagrożona, opuszczona, niekochana. Musisz szczególnie mocno potwierdzać, że jest ważna, kochana. Mów jej też, że nie jest to jej wina, że tata odszedł. Dzieci często maja poczucie winy. Gdybym był lepszy, grzeczniejszy, lepiej się uczył, ...
Staraj sie również zadbać o siebie. Znajdź czynności, które sprawiają Ci przyjemność. Staraj się nimi zająć, żeby nie myśleć. Będzie trudno. Może nawet bardzo trudno. Ale po pewnym czasie zobaczysz radość w swoim życiu.

Przytulam Cię serdecznie.
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 13:13   

Witaj Jacku...dziękuję za dobre słowa.......masz dużo racji...oczywiście już słyszałam, że ja jestem winna, że gdyby miał żonę z prawdziwego zdarzenia to by nie szukał, poinstruował mnie również że nie wolno mi kontaktować się z jego kochanką, robić jej awantur bo to on inicjował romans i to jego decyzja.......żenujące.... Ja nie uważam się za ideał, a ostanie lata były dla mnie naprawdę ciężkie, zachorowała moja mama na nowotwór złośliwy, było leczenie, chemie i niestety mama zmarła...:( to naprawdę był trudny czas....a mąż cóż znalazł sobie kobietę chętną do wszystkiego i jak zbuntowany nastolatek na złość mnie, mojemu tacie ??? spakował się i wyprowadził prosto do niej..... Wszystko to boli okropnie, ale tak jak pisałeś zajmuję się, opiekuje córką, ona jakoś to znosi, bo mąż córkę kocha bardzo odwiedza ją co 4-5 dni i dzwoni do niej codziennie, ale czy on myśli że to zastąpi jej normalną pełną rodzinę ???? Postawiłam również na siebie, zmiana fryzury, kosmetyczka itd........nawet nie wiedziałam że tak można .......w czasie małżeństwa zawsze były ważniejsze sprawy itd...a teraz jakoś tak za ciosem zrobiłam coś dobrego dla siebie :lol: ale to tylko chwilowe przyjemności, ogólnie jest mi ciężko, płacze sobie wieczorami do poduszki, a w dzień trzymam się , prowadzę dom, pracuję zawodowo, wychowuje córkę......rodzina bardzo mnie wspiera :-) A przede wszystkim oddaje wszystko Bogu, modlę się za męża i za naszą rodzinę.....czas pokaże co dalej ......Pozdrawiam gorąco
P.S.
Mąż o rozwodzie ani o separacji nie wspomina, bo jak stwierdził tuż po odejściu "papierka" nie potrzebuje........
Minęło kilka miesięcy i ostatnio "życzliwi" donoszą mi że tak wielka miłość mojego męża przygasa, pewnie proza życia nie jest dla kochanki tak cudowna......ja znam swojego męża i wiem że jego charakter jest ciężki, ma strasznie duże EGO i zawsze ma rację....a jak coś nie po jego myśli to awantura.....obce jest mu słowo KOMPROMIS
ale serce nie sługa i ciągle go kocham, wierzę w poprawę, jakieś odnowienie duchowe
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 23:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 13:27   

Nadziejo

Przykro mi, że już nie masz mamy. Wcześnie odeszła. Powiem więcej: za wcześnie (tym bardziej, że chyba jestem jej rówieśnikiem).

Dobrze, że dbasz o siebie. Jesteś dzieckiem Boga, więc musisz wiedzieć, jak jestś ważna. Dla Boga, dla Twojej córki, dla innych ludzi.

Wiem, że serce nie sługa. Ale przez to jest Tobie bardzo ciężko. Gdybyś męża nie kochała, nie przejmowałabyś się, że odszedł. A tak to boli. Bardzo boli. Tobie przysięgał miłość, wierność i uczciwość małżeńską. A co zrobił?

Dbaj o córkę. Pewnie słyszałaś (lub usłyszysz). że ona zrozumie Twojego męża, że musiał odejść, bo "serce nie sługa", bo "znalazł swoją prawdziwą miłość" czy jeszcze inne bajki. Nigdy nie przyzna się, że zrobił krzywdę swojej córce.

Jak widzisz, "motylki w brzuchu" Twojego małżonka kończą się powoli. Jeszcze trochę bęzie fajnie, ale potem zaczną się schody. Mieszkają razem, więc po około roku czasu okaże się, ile to wszystko było warte, trwałe, piękne, ...

Trzymaj się.
Przytulam Cię jak córkę.
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 20:58   

Nadzieja81, ja również od niedawna goszczę na tym forum.
Czytając twoje słowa miałam wrażenie ,ze mamy tego samego męża.Ten sam schemat, ten sam typ zachowań.
Nie udzielę ci żadnej rady ,bo sama nie wiem co bym poradziła sobie.
Dużo pomogli mi ludzie z tego forum.Na początku ich słowa brałam jak banały bez pokrycia w życiu, jednak z czasem zaczęły docierać .Powolutku i podstępnie wkradały się w mój umysł.Zrozumiałam wiele ,że uzależniłam się od niego, że źle kochałam ,że .......naprawdę dużo tego jest .Pomogło mi to zrozumieć sytuację w jakiej się znalazłam.Ty również znalazłaś się w takim samym miejscu jak ja.
Mam nadzieję..... i tobie z całego serca życzę tej nadziei i wiary na jego powrót , na lepsze życie u boku swojego męża , na pełną i szczęśliwą rodzinę.
Dziewczyno wytrwaj !!!!!
Sercem jestem blisko ciebie.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 21:36   

Nadzieja, wykorzytsaj ten czas na rozwój duchowy, na zbliżenie się do Boga, na słuchanie kazań umieszczonych na tym forum, na konferencje. To bezcenne! Dodaje siły i wskazuje kierunek na dalszą drogę. Z doświadczenia wiem, że warto!
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 22:26   

Jak dobrze, że tutaj trafiłam...... macie rację czas oczekiwania na nawrócenie męża wykorzystam na rozwój duchowy....już dużo otworzyłam się na Boga....wiem że z NIM dam radę i dlatego jemu powierzam siebie, męża i nasza rodzinę....
To forum jest wspaniałe, tyle w nim dobrych słów, prawd życiowych.....dużo mi daje
Będę skrupulatnie zapoznawała się z tym forum a czas i Bóg pokaże co dalej ze mną i moim mężem ....ufam że będzie dobrze, że mąż przebudzi się z tego amoku.....ja tez przez te kilka miesięcy sporo zrozumiałam i myślę że udałoby nam się zbudować nowy, lepszy związek...a przecież łączy nasz dar od Boga jakim jest sakrament małżeństwa...oby to do męża dotarło......
Jeszcze raz dziękuję za odzew...to bardzo budujące
P.S. Myślę sobie że jutro wybiorę się na Apel Jasnogórski do Częstochowy.....
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 23:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 22:50   

Jedź wolniej .
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-17, 10:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 09:32   

Mój mąz nie wyprowadził się, ale cały czas zauroczony był innymi kobietami. Przygasło. Jestesmy razem, naprawiamy, rozmawiamy.... Powoli wszystko wraca do niby normy. Zobaczymy. modlę się i czekam... A mężów naprawdę mamy podobnych ;-)
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 10:21   

Tak się zastanawiam nad postawą mojego męża..... jak przychodzi do córki albo po córkę to mnie zupełnie ignoruje, wręcz nie odzywa się do mnie, po prostu chce jak najszybciej wyjść z naszego domu.....czyżby miał jakieś minimalne wyrzuty sumienia ??? czy jest tak zatwardziały w swoim postanowieniu, że nie godzi mu się rozmawiać z jakąś tam "byłą" żoną......... tak czy inaczej BOLI okropnie
Będę się modlić i czekać
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 23:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 13:24   

Nadzieja81 napisał/a:
Np. dzisiaj ktoś powiedział komuś, że widział mojego męża ze swoją kochanką na jakimś tam grillu.......z reguły opinie na temat tej pani są negatywne i co do wyglądu i co do jej przeszłości...ale dla mojego męża ona jest cudownym chodzącym ideałem........


Nikogo nie słuchaj choć zżera cię ciekawość.
Ta kobieta może być całkiem inna od tego co inni mówią o niej, a mówią to co ty chcesz usłyszeć.
Wierz mi ja nie wiem kim jest kochanka mojego, nie wiem jak wygląda , ani jak się zachowuje.Też jestem zarażona zazdrością , bo ładniejsza , bo młodsza , bo mądrzejsza......
Ludzie z mojego otoczenia , choć też jej nie znają są zdania ,że to podła kobieta , wyrachowana ,i na pewno puszczalska, bo przecież TA PORZĄDNA nie zabrała by sie za cudzego męża.
Dociera jednak do mnie to ,że to nie chodzi o nią .To nie ona była ze mną związana tylko mój mąż to on jest temu winien ,że ja cierpię.
To nie ona mówiła , nie opuszczę cię nigdy.
To nie ona miała zobowiązania tylko on.
To nie ona mnie okłamała tylko on.
Więc jaki ma sens szukanie powodów u niej skoro to on postąpił źle .
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 15:28   

Fakt masz rację, ale rozum swoje a serce swoje.......tak to prawda, że mąż zawinił, mąż zdradził itd.......ale kłuje w sercu jak wiem , że on się dobrze z nią bawi ...a ja ???? popłakuję w samotności....ale to są tylko momenty...ogólnie daję radę ...a z Wami Sycharkami jeszcze raźniej..... i modlitwa ponad wszystko !!
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 09:45   

Nadzieja81 napisał/a:
że on się dobrze z nią bawi ...a ja ???? popłakuję w samotności....


tak jak ty płakałam i myślałam o tym jak on teraz jest szczęśliwy. Sycharki pisały liczy się tylko TERAZ nie to co było.Nie płacz , zajmij się sobą.Nie rozumiałam.Pytałam jak mam zając się jak nic mnie nie cieszy ,jestem sama,jak mu pokazać ........
Po pewnym czasie zrozumiałam ,ze on dokonał wyboru ,aby odejść.A ja jakich wyborów dokonałam? Płacz ,katowanie się i cierpienie?
Każdego dnia ,budząc się rano dokonujemy wyborów.Od nas zależy czy ten dzień chcemy przeżyć w cierpieniu czy też użalając się nad tym co było.
Jestem mądrzejsza o to doświadczenie,więc czas na mój wybór.
Zaczęłam dziękować Bogu każdego dnia za miłe wspomnienia ,za to ,że byłam kochana, że byłam szczęśliwa.Każdego dnia było tego coraz więcej,ale serce nadal boli.Może przyjdzie czas ,ze podziękuję Mu nawet za ten ból.
Nie zgadzam się z wyborem mojego męża ,ale całkiem dobrze mi idzie szanowanie własnych wyborów.
Moim wyborem jest nie płakać ,nie poddawać się rozpaczy.
Moim wyborem jest nowe życie ,oczekujące jego powrotu,ale szczęśliwe .Inne od tego starego ,ale na pewno nie gorsze.


Co jest twoim wyborem?
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 09:56   

Słuchajcie chciałabym się poradzić..... targają mną różne uczucia......minęło dopiero kilka miesięcy jak mój mąż zamieszkał z kochanką...:( dopiero albo już ? ) jakoś sobie radzę... pomaga mi siostra, szwagier, rodzina...są kochani :) ale wiadomo myślę...dużo myślę o mężu ...dlaczego to zrobił....czemu nas zostawił (mnie i córkę) ??? chociaż córkę odwiedza i zabiera często , nie mogę mu tego zarzucić....ale ja....jestem dla niego chyba już tylko wspomnieniem...nie rozmawia ze mną, tylko formalnie o córce........ja zawsze byłam wierząca i praktykująca...mąż niby też...chociaż w ciągu ostatnich 2-3 lat odszedł od Boga, od kościoła..................ale do czego zmierzam ..... mąż jakieś 5 tygodni temu poprosił mnie o rozmowę tylko w 4 oczy, zgodziłam się i wtedy zapytał co dalej ???? czy ja widzę jakąś szansę posklejania naszego małżeństwa, czy on będzie mógł wrócić ???? .................szczerze doznałam szoku ......bo jadąc na to spotkanie spodziewałam się raczej tego, że poinformuje mnie, że np. złożył pozew :cry: a tu takie pytanie.................ale ja kocham go i mimo bólu i cierpienia, które mi sprawił (i dalej sprawia) powiedziałam mu, że ja nas nie skreśliłam i widzę szansę dla naszego małżeństwa...... mąż powiedział że on skończy romans, wyprowadzi się od kochanki, i zamieszka narazie ze swoim ojcem............i powoli będziemy naprawiać nasze małżeństwo, dużo rozmawiać i jak ja będę gotowa to on wróci do naszego domu ...............i tak się ta nasza rozmowa skończyła.........a za 2 dwa dni dokładnie zadzwonił i odwołał wszystko :cry: :cry: (ale wcześniej z kochanką to on jeszcze o swoich zamiarach nie rozmawiał..) Stwierdził przez telefon, że on nie ma na to siły , nie wiem czy bał się porażki, wyśmiania przez znajomych że już się szybko odkochał, że kochanka go pogoniła .....nie wiem ale po prostu ODWOŁAŁ to o co prosił dwa dni wcześniej.....minęło już 5 tygodni i dalej mieszka u niej, córkę odwiedza........................a ja nie wiem co robić ??? Brat męża i jego narzeczona nie rozmawiają ze mną od początku (czyli od stycznia br..jak mąż się wyprowadził do kochanki) , zresztą mąż bywa u brata już z kochanką, razem robią sobie jakieś wypady itd. ,.....tylko podobno mój teść nie może tego wszystkiego pojąć, ogarnąć.....
I w końcu moje pytanie do Was....co ja mam robić...wiem już że na siłę nic nie zrobię, mąż nadal zauroczony nową panią, życiem bez obowiązków itd..............a ja studiuję teraz forum Sychar...jest ono bardzo pomocne.....wiem że nie jestem sama w swoim bólu.....modlę się codziennie....dbam o siebie i córkę...i żyję po prostu.................tak sobie zastanawiam się czy nie napisać mężowi sms z linkiem do strony Sychar........tylko ten adres strony i nic więcej......czy to jeszcze całkiem za wcześnie dla mojego męża ????? Piszcie co myślicie .....
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 23:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 15