Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ja chcę ratować.....
Autor Wiadomość
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 20:04   

Nadzieja81 napisał/a:
powiedzcie jeszcze czemu inni ludzie nie rozumieją tego że Sychar mi pomaga, dodaje otuchy

Dla niektórych wszystko, co jest związane z Kościołem jest skrajne (skrajne poglądy, skrajne zachowania, ...). Też tak miałem. Wielu mi odradzało spotkania ogniska Sychar, czy forum. Ale znalazłem na to sposób. Ja mówię o Sycharze per: "moja sekta". I wiecie, że tego nie są już w stanie przebić? Takie moje podejście całkowicie odbiera im argumenty. Od dawna nikt już mi nie odradzał pójścia do Sycharu, gdy nazywam go "sektą".

Przez głupotę znalazłem sposób na głupotę innych. :mrgreen:
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 21:02   

Nadzieja, moja siostra gadała dokładnie tak samo. Aż rok po rozpoczęciu się mojego kryzysu przeżyła nawrócenie. I wtedy powiedziała "teraz ja rozumiem co ty do mnie gadsz" :shock: I kolejny rok później była moim świadkiem na sprawie rozwodowej, gdzie świadczyła przeciw rozowodwi, mówiąc że byliśmy dobrym małżeństwem, i dalej mamy szansę takim być. :-)
Daj czasowi czas. Z siostrą rozmawiaj, i rób dalej swoje. :-D
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 08:51   

Słuchajcie coraz bardziej rozumiem słowa czekaj nie czekając i daj czas czasowi.................naiwnie myślałam, że mój mąż może powoli coś rozumie, może żałuje itd. .............ale po wczorajszej rozmowie wiem na 100%, że jego EGO jest większe niż nie jeden drapacz chmur !!!!! W lipcu minie pół roku jak mieszka z kochanką i dopiero teraz na dobre się rozbrykał, wszędzie z nią bywa, przedstawia . ze strony brata i bratowej ma poparcie całkowite, podobno nawet nie tylko mąż ale i jego brat i bratowa opowiadają o mnie same przykrości, kłamstwa....tak żeby mnie poniżyć, obrazić...a mojego męża wybielają na całego....................jakie to jest przykre...................przecież do 13 stycznia br żyłam z nimi w dobrych relacjach ...co im się porobiło ???? to że mój mąż jest w amoku to już wiem.....ale oni.....zresztą mój teść też już podobno jest "urobiony"...............
Jest teraz tak jak na początku pisał mi Jacek..................to wszystko jest moja wina, mąż twierdzi że nie spełniałam podstawowych obowiązków małżeńskich, że gdyby miał żonę z prawdziwego zdarzenia to by innej nie szukał itd...... chce mnie upokorzyć bardziej i bardziej, zdołować...............stwierdził nawet, że poświęci czas i objedzie moją rodzinę i każdemu z osobna opowie jak to ja byłam okropna, straszna, zła .....bo ja na pewno wszystko przed moją rodziną ukrywam !!!!!!!!!!!!!!! Rety sam nie wierzę, że to się dzieje naprawdę ................co będzie dalej strach myśleć...............???? :-( :-(
Ale reasumując....wczoraj mój mąż dość konkretnie otworzył mi oczy !!!!!! i postanowiłam, że od dzisiaj odcinam od niego pępowinę.........kontakty formalne w sprawie naszej córki i tyle...............inne rozmowy nie wchodzą narazie w grę bo on i tak wie lepiej.................
A ja - dużo się modlę, powierzam nasze małżeństwo Panu Bogu, wertuję Sychar ............i czekam nie czekając.........zajmuje się sobą, swoim nawróceniem, rozwojem .....i jeszcze obiecałam sobie, że będę lepiej, rzetelniej pracować ...bo te ostatnie pół roku pracuję..............ale nie na 100% i sama mam do siebie o to pretensje ...a nie mogę dopuścić do tego żeby moja szefowa TO zauważyła !!!
Co sądzicie o moim postanowieniach ???? Będę starała się ich dotrzymać......tylko boję się myśleć co mąż jeszcze wymyśli ???? ......a zresztą muszę o tym nie myśleć !!!!!!!!!!!!!!!

TERAZ jestem ja i moja córka, moja rodzina.......tego muszę się trzymać prawda ???
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 09:16   

Nadziejo

Weszłaś na ścieżkę zdrowienia.
Jest w Tobie entuzjazm i chęć naprawienia w tydzień (no dobra, w miesiąc). I jest ona szczera. Niestety muszę Cię zmartwić. Ta droga jest bardzo ciężka. Jeszcze będziesz na niej miała dołki, a czasami wręcz doliny (samopoczucia, siły).
Plecak, który dźwigasz, nieraz będzie Cię przyciskał do ziemi. Będzie Ci się wydawało, że nie dasz rady go podnieść.
Ale ponieważ marsz rozpoczęłaś, niedługo będziesz jak doświadczony himalaista czy Szerpa. Powolutku, ale systematycznie będziesz zdobywać kolejne szczyty.

A wiesz co czeka na Ciebie na końcu drogi? Radość zwycięzcy.

Życzę powodzenia na drodze wzrastania.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 09:36   

Nadzieja81 napisał/a:
po wczorajszej rozmowie wiem na 100%, że jego EGO jest większe niż nie jeden drapacz chmur !!!!! W lipcu minie pół roku jak mieszka z kochanką i dopiero teraz na dobre się rozbrykał, wszędzie z nią bywa, przedstawia . ze strony brata i bratowej ma poparcie całkowite


Nadzieja
Nie rozumiem po co się wdajesz w jakieś dyskusje z mężem.
Jak sama piszesz, pół roku mieszka z kochanką i to jest fakt.
Najwyższa pora odciąć się od tych emocjonalnym dyskusji !!! Co Ci one dają poza stresem ?

Nadzieja81 napisał/a:
przecież do 13 stycznia br żyłam z nimi w dobrych relacjach ...co im się porobiło ???? to że mój mąż jest w amoku to już wiem.....ale oni.


Więzy krwi. Więzy które zazwyczaj są silniejsze niż inne.
Nie oczekuj że dla kogoś szwagierka będzie wazniejsza niz brat, nawet jeśli to brat marnotrawny
 
     
diola
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 16:49   

Nadziejo,

jeszcze możesz sporo przykrych słów usłyszeć, musisz być ponad to.
To zdaje się taka forma obrony własnych postaw przez atak na współmałżonka.

Dobrze, że zajęłaś się sobą, pracą. Ja też skierowałam całą energię na dziecko, siebie i pracę.
Po poł roku awansowałam. To wszystko dodaje sił do działania.

Co do rodziny męża - przykre to, ale nic nie zrobisz. Szkoda, że swoim pozytywnym nastawieniem popierają taki zły związek.
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 17:46   

Nadziejo co tam u ciebie?
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 10:20   

Hej Arja - u mnie bez zmian....... ;-) Mąż po tym jak mu jakiś czas temu powiedziałam, że absolutnie nie zgadzam się na wyjazd naszej córki z jego kochanką bardzo się uniósł, zadzwonił do mnie któregoś wieczoru i krzyczał do słuchawki, że jestem uparta, wymyślam , nie potrafię pogodzić się z tym że odszedł itd. .............a ja spokojnie stwierdziłam, że kilka razy widziałam córkę po tym jak miała do czynienia z jego kochanką (dziecko wracało zmienione, zestresowane) i więcej nie pozwolę narażać dziecka na stres...............poza tym od początku widzi się z córką kiedy tylko chce, nic mu nie utrudniam (widują się 3-4 razy w tygodniu) ............jedynie nie godzę się aby jego kochanka miała do czynienia z naszą córką...............no a on dalej sobie krzyczał do słuchawki ...to się rozłączyłam........ale dodam jeszcze że dzwonił jak był po kilku głębszych..............
A ja ??? cały czas się modlę, oglądałam ostatnio transmisję mszy o uzdrowienie - cudowne przeżycie....muszę koniecznie na taką msze się wybrać, .....czytam ...zakupiłam kilka pozycji które polecacie tutaj na forum in trwam ...............czekam nie czekając ....i czekam na 19 lipca bo wyjeżdżamy z córeczką i moją siostrą i szwagrem nad Bałtyk :-D
:-D ...to chyba tyle
z mężem muszę teraz rozmawiać tylko formalnie ..o córce........bo co do reszty to On wie lepiej i narazie nie byłoby między nami rozmowy...tylko monolog (krzykiem) z jego strony .......jaka to ja byłam okropna, nieczuła, wymagająca itd itd

A u Ciebie co dobrego ????
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 18:13   

Nadzieja81 napisał/a:
u mnie bez zmian.......


Zawsze są jakieś zmiany , bo my się zmieniamy .Niby tylko przeżyliśmy kolejny dzień ,a tak naprawdę odniosłyśmy zwycięstwo nad sobą.Dzień bez łez i rozpamiętywania to nasza mała Wiktoria!!!


Śledzę twój wątek ,bo mamy bardzo podobne historie.Mój odszedł do starszej o 5 ,twój o 7.
Dla mnie to kompletne upokorzenie .Czekam na pozytywny finał twojej ,aby mieć nadzięje ,że moja tez dobrze się skończy.

Nadzieja81 napisał/a:
A ja ??? cały czas się modlę, oglądałam ostatnio transmisję mszy o uzdrowienie - cudowne przeżycie....muszę koniecznie na taką msze się wybrać,

Nigdy wcześniej nawet o takich mszach nie słyszałam ,gdy ktoś na tym forum mi polecił myślałam ,że chodzi raczej o uzdrawianie chorych i kalekich.Byłam........
Tego nie da się opisać ,myślę ,że każdy inaczej to odczuje ,ale naprawdę warto.Szukaj może gdzieś jest blisko ciebie.
Wiem ,że pora roku nie sprzyja siedzeniu przed komputerem, ale pisz więcej .Nie tylko co się u ciebie dzieje ,ale też co czujesz , co myślisz.
Przytulam mocno i serdecznie.
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 08:58   

Witajcie........
Zastanawiam się dlaczego fakt, że modlę się za moje małżeństwo, za mojego męża, o jego nawrócenie się tak bardzo drażni moich najbliższych - czytaj siostrę..........bardzo ją kocham i zarówno ona jak i jej mąż bardzo dużo mi pomagają odkąd mój mąż się wyprowadził.......ale siostra namawia mnie do chociażby separacji, do tego żeby mojemu mężowi pokazać że nie jest on najważniejszy....bardzo ją boli jak mnie potraktował, mnie i całą naszą rodzinę....pewnie siostra chciałby według zasady "oko za oko ząb za ząb"..............ale ja tak nie potrafię :cry: :cry: i ta tym tle mamy sprzeczki....i tak się zastanawiam bo ja czekam na męża.....ale moja siostra twierdzi że on się nie zmieni....po tym co zrobił (kochanka i wyprowadzka prosto do niej) to stać go na wszystko.........oczerniał mnie i naszą rodzinę....i widzę że u mojej siostry to mój mąż przebaczenia jeszcze długo nie ujrzy :-P .........zresztą rozmawiałam dwa dni temu z mężem to stwierdził, że chyba musi mi obniżyć alimenty na córkę, bo "za dobrze sobie radzę"...............masakra....a słow rozmawiałam to za dużo...to była tylko krótka wymiana zdań......bo niestety mój mąż nie rozmawia ze mną :-( :-( :-( choć ja bardzo bym chciała..............ale mam sprzeczne odczucia...z jednej strony chciałabym długiej szczerej rozmowy, z drugiej strony boję się jej jak diabli, bo wiem że mój mąż po raz setny będzie mi mówił jaka to byłam okrpna, jak nie wypełniałam obowiązków małżeńskich itd.....................dlatego myślę że jeszcze poczekam by zobaczyć choć procencik zmiany na lepsze w moim mężu i wtedy spróbuje.....na tą chwilę byłby to tylko dodatkowy stres dla mnie :-( :-( .......a On niestety nie wychodzi z propozycją rozmowy...zresztą prawie nic do mnie nie mówi :cry:
wspomniałam mu , że modle się za nasze małżeństwo, za niego ...................to mnie wyśmiał :-(
Reasumując ..................najbardziej potrzeba mi teraz cierpliwości i wiary jeszcze więcej wiary ....że warto czekać !!!!! nie czekając
No i dlatego odliczam już dni do wyjazdu nad morze !!!!!!!!!!! URLOP !!! laba, lenistwo :lol: :lol:
A siostra ?????????????? może kiedyś zrozumie ...............
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 09:10   

Nadzieja81 napisał/a:
A siostra ?????????????? może kiedyś zrozumie ...............


Widzisz, po co piszemy na naszym forum?
Żeby znajdować odpowiedzi na męczące nas pytania. Ty nie potrzebujesz już naszej odpowiedzi, bo sama sobie odpowiedziałaś. Gratuluję! :lol:
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 10:35   

Dziękuję Jacku ;-) - fajnie, że zawsze reagujesz na posty ...............Mam nadzieję, że nie napisałeś tych gratulacji tylko żeby mi schlebić :lol: :lol: ............uważasz, że całkiem sensownie to wszystko ogarniam co się w moim życiu dzieje ?????
Nie jest łatwo...ale WIARA, BÓG to jest moc i z niej czerpię..............inaczej byłoby ze mną dużo gorzej............
Wiara to podstawa.....choćby przedwczoraj po kilku dniach bardzo intensywnych poszukiwań jednej rzeczy u mnie w domu....olśniło mnie, że jest modlitwa do św. Antoniego (patrona rzeczy zagubionych czy jakoś tak) i odmówiłam ją dosłownie 3 może 4 razy i ................pokierowało mnie do garażu a tam w zakamarkach JEST !!!!!!! rzecz którą tak szukałam................i co ???? jak tu nie wierzyć !!!!!!!!!!!!!! :-) :-) :mrgreen: :mrgreen:
Pozdrawiam wszystkich........Dobrego dnia

Jezu Ufam TOBIE
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-09, 10:41   

Nadzieja81 napisał/a:
Mam nadzieję, że nie napisałeś tych gratulacji tylko żeby mi schlebić


Żartujesz?
Po prostu czytam ze zrozumieniem Twoje posty. Jak widzę, że sama sobie odpowiedziałaś, to się cieszę, bo mam przez to mniej pracy. :mrgreen:
 
     
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-14, 15:11   

Ja już nic nie wiem !!!!!!!!!!!!! Czy ze mną jest coś nie tak ?? Chodzi o te różne uczucia do mojego męża .....jak ostatnio przyjeżdża do córki, jest nawet spokojny, nic nie mówi ................ja czuję wtedy, że chciałabym dać mu w twarz (za to co mi zrobił, za zdradę) i jednocześnie tak tęsknię, że chętnie bym się do niego przytuliła..................
Ciężko to ogarnąć !!!
p.s.
"życzliwi" donoszą, że romans mojego męża się zakończył, ale wiadomo ludzie różnie gadają....mąż jest taki jakiś milczący, inny....już nie taki "gruchający" jak wtedy gdy odszedł do niej......
Szkoda tylko, że nie rozmawia ze mną....ale nic poczekam...nie śpieszę się nigdzie :lol:

czekam na "dar szczerej rozmowy", o który modlę się codziennie Modlitwą o uzdrowienie małżeństwa
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8