Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Badanie psychologiczne dziecka
Autor Wiadomość
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:39   

Dla matki domysły są drastyczne.
Dowody spreparowane można podejrzewać z dużą dozą prawdopodobieństwa, skoro tworzone za plecami matki i w tajemnicy przed nią.
Cytat:
Zero obiektywizmu , lekkiej ostrożności .
Może facet i kanalia , ale SKĄD to JUŻ wiadomo ?


Czyżby zero ostrożności?
Nie wiadomo czy kanalia, ale dużo na to wskazuje po jego zachowaniu. Ja nie oceniam faceta, ale jego zachowanie jest kanaliowate.

No i warto sobie odpowiedzieć, czy facet męczyłby swoje dzieci (bo to obciążające badanie), jeśli by nie liczył/oczekiwał na to, że opinia będzie z korzyścią dla niego.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:00   

Metanoja .
Wiemy tyle - wyprowadził się .
Koniec .
Nie wiemy co zaszło , jakie było małżeństwo , relacje , zdrady ( czyje ? ) , czy musiał się wyprowadzić , czy chciał , do kogo , z kim mieszka itd.
"Radząc" nie możemy założyć statystycznego przypadku , najbardziej prawdopodobnego itd.
Musimy mieć 100 % pewność .

Ja nie wyciagam tych informacji , żeby było jasne .
Autorka milczy , jej sprawa i wola .

Ale , załóżmy CZYSTO TEORETYCZNIE .
Kobieta miała kochanka , facet się wyprowadza .
Dlaczego nie ma dostać dzieci ?
Bo co ?
Bo jest "tylko" ojcem ?
Nie podejrzewam takiego przypadku , ale i wykluczyć nie można .
Sad nie zajmuje się rachunkiem prawdopodobieństwa czy stereotypami
( znaczy NIE POWINIEN )
np. jak cygan ......... musi złodziej

Kobiety , niestety musze to powiedzieć ,
mają duży problem z obiektywizmem .
Jestem tu wystarczajaco długo , żeby to zauważyć .
 
     
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:06   

Sorki, jeszcze nie ograniam cytatów :)

mare1966
"dalej nic nie wiadomo , ale to twoja sprawa
ile i co piszesz ".

Nie wiem co chciałbyś wiedzieć? Ale i tak mi już pomogliście, dzięki.

mare 1966
Rozumiem , że te panie się przedstawiły córkom ?

Mam synka (6,5 l) i córeczkę (5 l) :) Panie się przedstawiły, oczywiście, ale Dzieci nie pamiętają.

mare1966
W mieszkaniu prywatnym , trochę dziwne ?

Nie wiem czy było to mieszkanie prywatne, może jakaś przychodnia. W każdym razie bardziej był to "dom" niż "plac zabaw"

mare1966
Skoro tak , rzecz wydaje się przecież dość oczywista .
Prawdopodobnie chodzi o przyznanie opieki nad dziećmi .

Też się tego obawiam. Bardziej optymistyczna wersja jest tylko taka, że mąż chce przeciwdziałać mojej wyprowadzce w rodzinne strony (pochodzę z Trójmiasta)
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:22   

A to możliwe, że mąż będzie chciał wykazać, że zmiana miejsca zamieszkania i miasta dla dzieci oraz ich oddalenie od ojca będzie dla nich niekorzystna i w związku z tym co? .... znowu może chodzić o przyznanie opieki nad dziećmi jemu...

Trzeba iść do prawnika niewątpliwie (jeśli z trójmiasta to mogę Ci polecić). I trzeba to dobrze rozeznać. A zastanawiałaś się jak będą wyglądać kontakty dzieci z Wami obojgiem kiedy się wyprowadzisz do Trójmiasta? To będzie mało wygodne dla obojga z Was, a przede wszystkim dla dzieci :-? ... te dojazdy...
 
     
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:37   

Gwoli wyjaśnienia moich "planów", to nie zamierzam wracać do Trójmiasta, choć szczerze mówiąc pokusy były i są (zwłaszcza po takich akcjach ze strony męża). Tylko, że dla mnie byłaby to ucieczka przed problemami. Owszem, w początkowym szoku, po odkryciu prawdy nt. przyczyn naszego kryzysu małżeńskiego, miałam na to ogromną ochotę, ale Sycharki mnie "zatrzymały" na miejscu, radząc przemyśleć tę decyzję. I teraz czuję, że to co się stało było i jest po coś... Było potrzebne mnie, bym "obudziła się" w mojej wierze i być może także mężowi...
Przepraszam, że piszę tak oględnie, ale nie chcę "walić w męża" i przedstawiać Go w najgorszym świetle. Nie wiem dlaczego, ale wciąż Go kocham i współczuję Mu.

Mąż natomiast jeszcze przed wyprowadzką i tuż po niej zakładał (i nie sprzeciwiał się temu), że ja z całą pewnością wrócę nad morze, bo prawda jest taka, że przeprowadziłam się do Wwy tylko ze względu na Niego, zostawiając Bliskich, przyjaciół, znajomych, pracę... W stolicy mam tylko Jego i Dzieci :) Dopiero niedawno napisał mi maila (a nie było żadnych rozmów na ten temat), że nie wyraża zgody na wyjazd Dzieci nad morze. I szczerze się z tego ucieszyłam, że wreszcie wie czego chce, a nie jest Mu wszystko jedno...
Ale w dalszym ciągu żadnych rozmów na ten temat...

Kiedy zaczął mówić Dzieciom i znajomym, że "uzgodnił ze mną separację", zapytałam Go na czym mianowicie miało to uzgodnienie polegać, skoro w każdej rozmowie prosiłam by tego nie robił, by wyjaśnił mi jakie są powody tej decyzji i czy mogę coś zrobić, by tę decyzję zechciał zmienić? (o powodach dowiedziałam się niestety z komórki męża w dniu Jego wyprowadzki. A przez prawie 2 lata kryzysu małżeńskiego słyszałam jedynie, że musi się wyprowadzić, bo się udusi) Na co mąż stwierdził, że wielokrotnie ze mną na ten temat rozmawiał i wiedziałam o tym, że się wyprowadzi :roll: .
Ruszyło mnie to, więc zapytałam, czy w ten sam sposób uzgodniliśmy mój powrót nad morze??? Odpowiedź: On nie wyraża zgody i uznaje sprawę za zamkniętą. I nadal zero rozmów na ten temat, mimo ,że synek od września idzie do szkoły... :-(

Moze po tej wymianie zdań obawia się, że ucieknę z Wwy? Tylko czemu łatwiej narażać Dzieci na "grzebanie Im w głowach" niż po prostu pogadać???
Ehh...
Dzięki, że jesteście :)
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 23:00   

No i mąż się boi, że zwijkę zrobisz z dziećmi i tyle je będzie widział. A że nie jest typem bezradnym, to działa jak umie, skoro komunikacja szwankuje między wami. :-|
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 23:14   

lankaga napisał/a:
W stolicy mam tylko Jego i Dzieci :)


Czyli to co najważniejsze .
A kościołów też nie brakuje .

Przyjaciele i znajomi mogą wpadać , albo wy do nich .
Co to za odległość .


lankaga napisał/a:
ale Sycharki mnie "zatrzymały" na miejscu, radząc przemyśleć tę decyzję. I teraz czuję, że to co się stało było i jest po coś... Było potrzebne mnie, bym "obudziła się" w mojej wierze i być może także mężowi...


I prawdopodobnie mają rację ( w sensie wyjazdu ) .
Co do wiary - to już pewność .
 
     
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 07:21   

lankaga

Bądź po prostu matką dla swoich dzieci a sprawę badania powinnaś wyjaśnić z mężem niezwłocznie po tym jak się o nich dowiedziałaś. On twierdzi, że nie były to badania a z dziećmi był na placu zabaw - ok - niech tak będzie. zanotuj sobie zdarzenie i datę w kalendarzu i czekaj.
Teraz mój komentarz ale i ewentualny scenariusz.
Wyobraź sobie, że mąż rzeczywiście poszedł do psychologa by zrobić dzieciom badania na sprawownie nad nimi opieki. Przecież później mówił Ci, że tego nie robił. Jeśli to ma jakiś cel to przed sądem przedłoży ewentualną opinię. Tobie nie pozostanie tylko nic innego jak tylko opowiedzieć o tym zdarzeniu i wskazać , że ten manipuluje i sądem, psychologami i dziećmi. Wprowadził Cię w błąd, jest tak przebiegły, że nic Ci nie mówiącniby zabrał je na spacer a przeprowadził badania, które w swojej istocie są wątpliwe bo prywatne i na konkretne zlecenie. Proszę Sądu proszę sobie wyobrazić jak w takich okolicznościach można teraz przeprowadzić profesjonalne badanie przez biegłych sądowych kiedy dzieci już zostały wystraszone tymże badaniem pzez małzonka?

Rozumiesz?

Nie ma się co bać na przyszłość. Zapisuj, notuj ale bądź matką dla dzieci i kochaj nie tylko ich ale i męża a przede wszystkim scalaj relacje z Bogiem. To Jezus powinien stać na piedestale a nie mąż. Jego stamtąd zdejmij.
 
     
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 13:42   

Dzięki wszystkim za obecność i rady.
Mąż przesłał już udawać, że był "na placu zabaw", czy "spotkał się ze znajomymi". Nie zaprzecza już, że poddał Dzieci badaniom psychologicznym. Wysłałam więc do Niego maila z prośbą o informację o tym gdzie i przez kogo te badania zostały przeprowadzone oraz przekazanie mi ich wyników, kiedy te będą już znane. Odpowiedział mi jedynie, że "wrócimy do tego tematu" i "dowiem się w swoim czasie... już wkrótce". :-(
Podobnie jak Wy w poprzednich postach obawiam się, że należy spodziewać się jakichś kroków formalnych :-( Wydaje mi się, że może chodzić o trzy opcje (zacznę od najbardziej optymistycznej):
1) zobowiązanie mnie do niezmieniania miejsca zamieszkania (tak jak pisałam nie mam takiego zamiaru)
2) zabezpieczenie kontaktów z Dziećmi (tylko po co?, nie ma tu żadnych utrudnień z mojej strony, mąż przychodzi do Dzieci kiedy chce - czasami codziennie i dotychczas nie robiłam żadnych trudności - tj. bawił się z Nimi w domu lub zabierał Je gdzieś. Dopiero po poniedziałkowej akcji z podstępnie przeprowadzonymi badaniami mam poważne wątpliwosci, czy mogę Mu jeszcze ufać i pozwalać zabierać Dzieci. Co o tym myślicie??? Bardzo się boję, bo tak naprawdę Dzieci mogły być w tym czasie w bardzo różnych miejscach...).
Jedynym ograniczeniem z mojej strony w kontaktach Taty z Dziećmi jest to, że nie pozwalam Mu zabierać Ich na noc, ani wykonywać żadnych zabiegów higienicznych (kąpiel). Uwierzcie mi, mam ku temu powody! Rozumiem, że dla męża jest to znaczne utrudnienie (nie może np. zabrać Dzieci na weekend, czy wakacje - inna sprawa, czy niespełna 5-letnia córeczka, która jest bardzo mocno ze mną zżyta, nie płakałaby za mamą), więc staram się Mu to jakoś "wynagrodzić", chociażby dostosowując swoje plany do Jego próśb, tak aby mógł się spotkać z Dziećmi w wybranym przez siebie terminie ,czy też namawiając Dzieci (kiedy jesteśmy u Dziadków nad morzem) do rozmów telefonicznych z Tatą. To nie jest wcale takie proste, bo Dzieci są jeszcze w takim wieku, że rozmowa telefoniczna jest dla nich dość abstrakcyjna, a poza tym ze strony męża ogranicza się do wypytywania o wszystko (co robiłaś/łeś?, a z kim?, co jadłaś/łeś? itp.).
Zaś w kwestii samych wakacji, to jestem gotowa (chciałabym) jechać na nie całą Rodziną. I jestem pewna, że dla Dzieci byłaby to najlepsza opcja. Po prostu widać, że kiedy jesteśmy wszyscy razem, aż promienieją ze szczęścia :)
3) najgorszą z możliwych opcji byłaby próba ustalenia miejsca zamieszkania Dzieci przy Tacie. I tego najbardziej się obawiam. Tzn. nie tego, że ktoś zakwestionuje moją więź z Dziećmi, bo zawsze mamy dla siebie czas, uwagę, zainteresowanie, ale całej tej sądowej batalii...
Jeśli macie jeszcze dla mnie jakieś rady, to bardzo o nie proszę. Ale już bardzo mi pomogliście.
Otulam modlitwą
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 14:24   

Cytat:
"dowiem się w swoim czasie... już wkrótce". :-(


Dla mnie ten tekst oznacza przeprawę sądową i może chodzić o wszystko.
I dowiesz się wkrótce pismem sądowym, abyś miała jak najmniej czasu na reakcje.

Cytat:
Jedynym ograniczeniem z mojej strony w kontaktach Taty z Dziećmi jest to, że nie pozwalam Mu zabierać Ich na noc, ani wykonywać żadnych zabiegów higienicznych (kąpiel). Uwierzcie mi, mam ku temu powody!


A czy mąż chciał dzieci zabierać na noc?
Moim zdaniem wyglądać to może tak, że nie chce się z Tobą personalnie szarpać, tylko będzie dążył do tego, by ustalić kontakty sądownie, czyli by mieć możliwość jednak noclegów, wakacji... sam... z dziećmi... bez Ciebie... wszak do scalenie nie dąży... i perspektyw na to nie ma.
Prawdopodobnie poszedł do prawnika, zrobił co mu doradził i pozew może być już napisany...
Co ja bym zrobiła? Zadzwoniłabym do sądu, czy wpłynęło jakieś pismo męża???
Czy byłaś już u jakiegoś prawnika???

No niestety, ale nie umiem Ci napisać pocieszających informacji. :-| Raczej nie wróży to nic dobrego.
Jak myślisz, o co może wnosić mąż? Czy kiedykolwiek zabiegał o to, by to on zajmował się głownie dziećmi? Może chce uregoluwać kontakty sądownie na wypadek Twojego wyjazdu.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 14:48   

Metanoja1 napisał/a:
Prawdopodobnie poszedł do prawnika, zrobił co mu doradził i pozew może być już napisany...
Co ja bym zrobiła? Zadzwoniłabym do sądu, czy wpłynęło jakieś pismo męża???
Czy byłaś już u jakiegoś prawnika???


Tylko - po co na dziś - takie wybieganie do przodu z prawnikami? Żeby odnieść się do pozwu jest czas, pójście w kierunku prawników przed czasem- powoduje utratę dużej porcji energii, tak potrzebnej do życia.

Kiedyś od znajomej usłyszałam z jej historii, że jak wystąpiła o rozwód, to była tak pozbawiona życia, że pierwsze co sąd zrobił - to nakazał jej wizyty u psychologa i terapię żeby poprawiła swój sposób funkcjonowania i opieki nad dzieckiem. Może wydawać się to ekstremalne - lecz, w sądzie przecież trzeba stanąć oko w oko z prawdą, a jak rodzice ze sobą walczą, to pierwszymi zaniedbanymi są dzieci.

Jeśli potrzebna jest porada, to ja sprawdziłabym najpierw, czy z punktu widzenia prawnego i psychologicznego tzn. ewentualnej oceny specjalistów i sądu, z moją opieką nad dziećmi jest wszystko w porządku. Jeśli jest w porządku, to o ile strachu mniej?

Ja posłuchałam rady mojej znajomej, zadbaj o to abyś - Ty była naprawdę w porządku, żeby sąd, czy psycholog nie zarzucił ci, że w ich ocenie "żle" opiekujesz się dziećmi, a dopiero potem, przyjdzie czas na reagowanie na inne sytuacje, których dziś jeszcze nie ma np. pozwu z sądu.


Od gadania do działania jest naprawdę długa droga.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 15:12   

Lankaga

Całkowicie zgadzam się z Hubcią. Weź na wstrzymanie. Nie masz pisma, nie masz się co martwić.

Mój kryzys nauczył mnie jednego - cierpliwosci. Dzisiaj wiem, że nie ma sensu zamartwiać się na przyszłość. Twój mąż zrobi jakiś ruch, to wtedy będziesz musiała reagować. Ja od 5 lat czekam na ruch żony i się nie doczekałem.
Tylko spokój może nasz uratować.
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 15:20   

No wiecie, ja to jestem w gorącej wodzie kąpana i nie potrafiłabym usiedzieć tak bezczynnie. Ale Hubcia i Jacek też dobrze radzą. Nie martw się Lankaga na wyrost. Pozdrawiam.

Ja tam swojego męża wyszpiegowałam wcześniej, jak założył sprawę i to mi się bardzo przydało do sprawy zakładanej przeze mnie. :mrgreen: No wręcz mi się przysłużył i sam mi agrumentów do rąk dostarczył. W gruncie rzeczy uważam, ze Lankaga dowiedziała się o tym po coś! A jak się o czymś wie, to należy pomyśleć, czy nie należy się tym zainteresować i być uważnym i czy się bardziej nie opłaca sprawą zainteresować, niż czekać bezczynnie.

No nie, ja bym bezczynnie nie siedziała.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 16:58   

Metanoja1 napisał/a:
A jak się o czymś wie, to należy pomyśleć, czy nie należy się tym zainteresować i być uważnym i czy się bardziej nie opłaca sprawą zainteresować, niż czekać bezczynnie.


Zainteresować - TAK
być uważnym - TAK
byle się nie zadręczyć
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10