Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak go zrozumieć?
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-29, 07:12   

pachura napisał/a:
Żadnych, gdy jest to tylko zabawa.

A wiesz że takie zwyczaje jak:
- śmigus-dyngus
- malowanie pisanek
- dzielenie się jajkiem
...są pogańskie? Przedchrześcijańskie? Może ich też zakażmy?

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...


To nie watek na to, wiec w skrocie, bo masz farta wstrzelenia sie w sam srodek poganstwa i magii :lol:

Zabobony nie sa zabawa tylko wiara w absurdy i "programowaniem" swojego myslenia na dzialania magiczne to w bardzo duzym uproszczeniu, wlazeniem na przedpole minowe bez mapy, gdzie sie samo pole zaczyna.

- śmigus-dyngus- pochodzi z obrzedow odradzania sie zycia, narodzin slonca itd. czyli wierzenia solarne
- malowanie pisanek i - dzielenie się jajkiem swoje korzenie maja w wierzeniach egipskich kulcie bogini Izydy , ktore nastepnie zostaly zaadaptowane do kultu Isztar, sa zwiazane z kultem plodnosci i czarami ( w Polsce do dzis jakas ich forma kultywowana jest przez Szeptuchy) Samo malowanie jajek pierwotnie mialo nadac im konkretne dzialanie magiczne przez kolor, wzory.

Czy dzis bedziesz w to wierzyl czy nie Twoj wybor.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-29, 20:48   

Arja, w sąsiednich wątkach są podobne sytuacje do Twojej.
Myślę, że czas postawić konkretne warunki jeśli chodzi o ewentualny powrót. Jeśli temat powróci, to najpierw musisz mieć pewność, że mąż nie utrzymuje żadnych kontaktów z kowalską, niech to jakoś udowadnia. Poza tym może terapia? A może niech zabiega o Ciebie i Cię przekona, że warto mu zaufać? Może niech trochę pomieszka w samotności i zastanowi się nad sobą ? Po prostu nie pozwól, żeby Was skrzywdził drugi raz.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 00:32   

Kari napisał/a:
Jeśli temat powróci, to najpierw musisz mieć pewność, że mąż nie utrzymuje żadnych kontaktów z kowalską, niech to jakoś udowadnia

To jednak miłośc i w konsekwencji małżeństwo to "pewność" czy jednak "zaufanie".
Jedno z drugim choć zbierzne , to czasami dalekie od siebie.
I co wybrać?????????????????
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 06:57   

Dabo napisał/a:
Kari napisał/a:
Jeśli temat powróci, to najpierw musisz mieć pewność, że mąż nie utrzymuje żadnych kontaktów z kowalską, niech to jakoś udowadnia

To jednak miłośc i w konsekwencji małżeństwo to "pewność" czy jednak "zaufanie".
Jedno z drugim choć zbierzne , to czasami dalekie od siebie.
I co wybrać?????????????????


Jeśli pierwotne zaufanie zostało zniszczone, to w takim wypadku najpierw trzeba się upewnić, że można mieć zaufanie.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 08:01   

JolantaElżbieta napisał/a:
Jeśli pierwotne zaufanie zostało zniszczone, to w takim wypadku najpierw trzeba się upewnić, że można mieć zaufanie.


Czy to będzie wtedy miłość?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 08:17   

twardy napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Jeśli pierwotne zaufanie zostało zniszczone, to w takim wypadku najpierw trzeba się upewnić, że można mieć zaufanie.


Czy to będzie wtedy miłość?


Oczywiście, że tak. Poraniona i bolesna, ale miłość. A zresztą co to jest miłość? To nie jest emocja, to proces, całokształt życia razem, za którą odpowiedzialne są dwie strony.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 08:58   

JolantaElżbieta napisał/a:
A zresztą co to jest miłość? To nie jest emocja, to proces, całokształt życia razem, za którą odpowiedzialne są dwie strony.


Mam inne zdanie.
Miłość to coś co dotyczy mojej postawy i nie jest uzależniona od postawy mojej żony.
To, że moja żona nie kocha mnie, utrudnia mi jej kochanie, ale to ode mnie zależy czy ją kocham czy nie.
Gdyby było tak jak piszesz, to w przypadku gdyby jeden ze współmałżonków powiedział, że nie kocha, to drugi nie mógłby, nie powinien go kochać?
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 09:16   

twardy napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
A zresztą co to jest miłość? To nie jest emocja, to proces, całokształt życia razem, za którą odpowiedzialne są dwie strony.


Mam inne zdanie.
Miłość to coś co dotyczy mojej postawy i nie jest uzależniona od postawy mojej żony.
To, że moja żona nie kocha mnie, utrudnia mi jej kochanie, ale to ode mnie zależy czy ją kocham czy nie.
Gdyby było tak jak piszesz, to w przypadku gdyby jeden ze współmałżonków powiedział, że nie kocha, to drugi nie mógłby, nie powinien go kochać?


Ja mam na myśli miłość małżeńską, a kochanie jest jednym z z jej składników, tak jak zaufanie. Czasami może jednego z tych składników zabraknąć i trzeba go dopiero odbudować. To jest moje pojmowanie miłości, nie twierdzę, że to jest u niwersalna definicja. Miłość małżeńska może być niepełna, jednostronna, gdy druga osoba z różnych powodów nie chce w niej uczestniczyć. Miłość małżeńska, tak jak kochanie kogoś w małżeństwie to kwestia woli, ale to od postawy obojga zależy czy chcemy w niej uczestniczyć, to oczywista oczywistość :-)
Miłość buduje się latami, w trudzie i znoju i to bardzo żmudna praca, dlatego nie każdy jest w stanie temu podołać, jak widac po naszych "odeszłych" od nas małżonków :-(
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 09:29   

JolantaElżbieta napisał/a:
Miłość małżeńska, tak jak kochanie kogoś w małżeństwie to kwestia woli, ale to od postawy obojga zależy czy chcemy w niej uczestniczyć, to oczywista oczywistość :-)


No nie takie to oczywiste.
To wyłącznie ode mnie zależy czy kocham. Postawa współmałżonka może nam to ułatwić lub utrudnić, ale to ode mnie zależy czy chcę kochać czy nie. :-)
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 10:28   

twardy napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Miłość małżeńska, tak jak kochanie kogoś w małżeństwie to kwestia woli, ale to od postawy obojga zależy czy chcemy w niej uczestniczyć, to oczywista oczywistość :-)


No nie takie to oczywiste.
To wyłącznie ode mnie zależy czy kocham. Postawa współmałżonka może nam to ułatwić lub utrudnić, ale to ode mnie zależy czy chcę kochać czy nie. :-)


Sama nie wiem czy mamy aż taki wpływ na to co czujemy, ale na pewno od nas zależy co z tym zrobimy, stłumimy czy rozwiniemy :-/
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-03, 22:29   

tydzień pełen wrażeń......choć jeszcze to nie koniec..........
muszę napisać wam co się wydarzyło,a wydarzyło się całkiem sporo......
jak ostatnio pisałam mąż miał zadzwonić w sob. lub niedzielę,ale nie zrobił tego....
rozżalona....och sami wiecie....pełna załamka.......do poniedziałku....
z samego rana o 6 dzwoni.....my wstajemy teraz o 5 rano więc niech nikomu to się dziwne nie wydaje.....
myślę ,że weekend był pełen Kowalskiej,a dopiero zadzwonił jak nie był kontrolowany -wszak Kowalska zaczyna pracę właśnie o 6........
z dziećmi pogadał, ze mną trochę też,ale nic znaczącego takie tam ,że mikołaj i chce przyjechać, trochę kłamstw ,że nie mógł zadzwonić bo w polu był zajęty itp......
ponownie zadzwonił we wtorek ,ale nie mogłam odebrać, bo byłam na wykładach, napisałam mu wiadomość ,że zadzwonię później.....
ale tak jakoś mi się nie chciało tego robić i odwlekałam z godziny na godzinę....
u mnie teraz na uczelni gorący czas, egzamin za egzaminem,więc nie chciałam brać sobie na głowę każdego jego słowa i zająć się powtórkami a nie analizą co myśli co mówi co kowalska itp.......
nie odzwoniłam ani we wtorek ,ani w środę....
a biedactwo tam pewnie czekało......
zadzwonił dziś o 6, z dziećmi gada,a że wesoło było bo najmłodsza w przedszkolu się pobiła, średnia ma problemów z koleżankami bez liku, najstarsza pomyliła czwartek z sobotą no i jeszcze pies (jego ukochany) gdy usłyszał jego głos w telefonie pełen szał.....
on na początku wesoły....a potem jakby para z niego uszła....
pytam się co u niego mówi że bardzo zmęczony jest bo w nocy z warzywami był, całą noc nie spał a teraz pracę zaczyna...
ja w duchu zadowolona ,bo kowalska tej nocy samotna, bez konika w łóżku...taka głupia babska logika(a raczej jej brak)
jednak nic nie mówię o niej , nie pytam (jeszcze)......
myślę przekonamy się z czasem jak tam jest.....(między nimi)
mówię,ze się śpieszę bo dziś mam ciężki egzamin.....
nie żebram o miłe słowo, bo i po co.....powie następne kłamstwo ,które chce usłyszeć.....
wszystko w pośpiechu.....
na drodze jakiś chyba nie dospany kierowca stuknął mnie w bok ja odbiłam i zahaczyłam o betonowy słupek, oberwałam prawie cały próg.....
kierowca uciekł a ja zdębiałam co mam robić..... tu egzamin , nie wiem czy powinnam dzwonić po policję, czy jechać z takim progiem oberwanym......
niech się dzieje wola nieba...dzwonię do niego....
on mówi jedź na egzamin ja jak skończę pracę przyjadę do ciebie to coś ci z tym zrobię...
nawet mi tego samochodu i wydatku nie było żal.....
egzamin napisany....czekam już powinien być jego nie ma.....
myślę sobie powtórka z rozrywki....
dzwonię do niego - poczta głosowa....już wiedziałam nie przyjedzie....
poprosiłam o papierosa i poszłam na taras na który nikt nie chodzi....
bardzo drażnił mnie hałas na holu i ci wszyscy ludzie....
potrzebowałam chwili w samotności, palę sobie tego papierosa , który wcale mi nie smakował i myślę.....
piękną huśtawkę sobie zafundowałam....po co? z miłości.....dlaczego? komu to potrzebne, chyba tylko moje cierpienie....
i nagle wchodzi tam on.....pierwsze pytanie egzamin ci nie poszedł?
w pierwszej chwili nawet go nie poznałam , jakby z innego świata, nie mogłam zrozumieć co on tam robi ....
przywitał się ze mną po dawnemu ,w policzek ,ale czułam ile go to kosztowało...w sumie to ja na nim to wymusiłam pytaniem nie przywitasz się ze mną?albo ośmieliłam...sama nie wiem...szczerze to nie spodziewałam się,że to zrobi....
rozmawialiśmy nawet chyba szczerze....
spytałam się go w czym jest ona lepsza, odp. kto powiedział,że lepsza...
kochasz ją powiedz ,zrozumiem, nie będę czekała....odp.co tu kochać nie rozumiesz tego to starsza pani...(a tak to mówił wcześniej nie jest taka stara)
więc dlaczego? lepsza w łóżku ,lepsze obiady gotuje , w polu ci pomaga....
w polu mogę sobie robić sam(wnioskuję ,że ona nie robi), obiady mama gotuje nie ona, na łóżko nic nie powiedział....ciągle się dopytywał,czy dzieci nam mogą zabrać...
tak jakby szukał pretekstu,aby wrócić z ich powodu....na co ja nie pozwolę.....albo zrozumie czym jest związek, albo całe życie będę słyszała że on dla dzieci wrócił.....
była jedna chwila gdy mówiłam mu jak one to odczuwają....jak przeżywają ,jak czekają.....
tylko wtedy odwrócił twarz a gdy spojrzałam to widziałam łzy.....
on dopiero teraz płacze, teraz do niego dociera co zrobił......
na mnie cały czas patrzył tak.....jak zakochany nastolatek, jakby oczu nie umiał oderwać....iskry w oczach...
na koniec pożegnał się przytulając do policzka i całując i czułam w tym ogromne napięcie i ulgę jaką poczuł.....bał się?czy może tego pragnął?
a teraz ja się zastanawiam czy on zdradza mnie z kowalską ,czy kowalską ze mną???????????
cz on powoli wraca czy może gra przede mną?
ma przyjechać do dzieci z prezentami na mikołaja w niedzielę, zobaczymy.................
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-06, 20:14   

nie wiem czy powinnam o tym pisać , czy kogokolwiek to interesuje....
ale muszę to wyrzucić z siebie.........
mój mąż był u dzieci podkreślam był u dzieci nie u mnie...
diametralna zmiana niby mnie przytulił ,przywitał się ze mną, niby okazał trochę czułości, ale wyczuwałam że ona jest dla niego ważniejsza.....
z dziećmi fajnie się bawił, one przeszczęśliwe, co mnie zdziwiło to obiecał średniej że przyjedzie do niej na przedstawienie w przedszkolu....
nie za bardzo chce mi się w to wierzyć, bo musiałby brać sobie dzień wolny....
ale pożyjemy zobaczymy....
ja odpuszczam.....to nie jest człowiek z którym byłam 15 lat.....
wspomniałam już ,że ma syna z pierwszego cywilnego związku,zawsze było tak ,że pamiętaliśmy o nim mimo tego ,że jego matka nie była z tego zadowolona i to zawsze utrudniała......
alimenty płacił dodatkowo były prezenty, oczywiście mikołaj obowiązkowo.....
dziś wspomniałam czy był u syna....
usłyszałam straszną rzecz- a po co?
ma zamiar zrobić testy DNA na ojcostwo ,bo jego matka zwróciła się z prośbą o kasę gdyż syn jest teraz w szkole średniej o profilu wymagającym nakładu pieniężnego....
odmówił
ja jestem tym przerażona, czy to możliwe ,że ma taką sieczkę w głowie pod wpływem tej kobiety?
przez 15 lat nie było takiego czegoś w nim , choć podejrzewał ,ze syn mógłby nie być jego, ale kochał go tak jakby był....
nagle ta miłość wyparowała ta jego stanowczość, gniew gdy wspomniałam ,że to przecież bez sensu....bo syn juz prawie dorosły.....nie macie pojęcia.....
podejrzewam ,że ja akceptowałam to i wszystko było ok, ona zabrania mu kontaktu z naszymi dziećmi, więc może i z synem....
a ten idiota chce mieć czystą kartę.....
nie wyobrażam sobie gdy ten chłopak dowie się ,ze ojciec chce zaprzeczyć ojcostwo....przecież świat mu się zawali....a mąż nawet o tym nie pomyśli....
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-06, 21:07   

Arja

Domyślałam się, że tak będzie. Ja także analizowałam zachowanie męża i wyciągałam wnioski. Niestety, często mylne. Takie analizowanie i wyciąganie wniosków do niczego nie prowadzi A raczej prowadzi do ... zawodu. Tylko.
Jak ktoś chce prawdziwie wrócić, to stanie na głowie, abyś Ty to zrozumiała. Zobacz, jaki on jest samolubny i konsekwentny w realizowaniu swoich potrzeb. Za każdą cenę. Skrzywdził Ciebie, dzieci, teraz chce skrzywdzić syna. Chyba z każdym skrzywdzeniem kolejnego człowieka jest coraz łatwiej. Świat się nie wali, Bóg nie gromi, czyli mogę dalej krzywdzić. :-(

Smutne to bardzo.

Zajmij się sobą proszę. Sobą i dziećmi. Buduj swoją przyszłość z dziećmi. A jego zostaw Bogu.

W sumie to mi żal zdradzaczy. Bo zdrada pociąga za sobą kłamstwa, manipulowanie, obwinianie, krzywdzenie ludzi, często wcześniej bardzo kochanych, najbliższych. Jak sobie to wybaczyć? A kiedy nie ma kary, to idą dalej i dalej. Aż do momentu, kiedy sumienie nie da im żyć, czy kiedy osiągną swoje dno. A po drodze uciekają od swojego osądu np. pijąc, czy uzależniając się od kochanki. W sumie to uciekają stale od siebie. Niektórzy do końca życia. Smutne, przegrane życie.

Człowiek postępujący zgodnie z dekalogiem, nawet za cenę swoich przyjemności, a nawet miłości (jakkolwiek to nazwać) buduje szacunek do siebie. Ma świadomość wybierania właściwej drogi. I w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, dobrze się czuje sam ze sobą.
I takiego dobrego samopoczucia Tobie życzę.
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-06, 21:27   

właśnie mąż dzwonił , po wizycie u mnie wyrzucił kochankę z domu.....
dałam mu do zrozumienia ,ze źle postępuje z synem , a on na mnie naskoczył......
jednak wracając do domu przemyślał sprawę i chciał do niego jechać.....
kochanka nie pozwoliła.......
on wyrzucił ją..........
jeden tylko wniosek dobro zawsze do nas wróci ,a egoizm i zło obróci się przeciwko nam.....
nie mogę powiedziec ,że jego syna kochałam jak swoje dziecko ,ale zawsze miałam pozytywny stosunek do tego i choć ciężko było nam na synu nigdy nie oszczędzałam.....
ona myślała tylko o sobie, więc poniosła konsekwencje tego....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9