Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak go zrozumieć?
Autor Wiadomość
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 11:17   

mare1966 napisał/a:
Przez 15 lat prawda by się nie wydała ?


Nie takie tajemnice i nie przez tak krótki czas nie oglądają światła dziennego albo pieczołowicie są pielęgnowane przez całe rodziny.

mare,
Są rzeczy na niebie i ziemii które nawet filozofom się nie śniły.
..tak więc.. ;-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 11:43   

Kenya ,
ja nie przesądzam .
Autorka wątku jakby ma taką postawę "wyczekującą" ( czeka , że on sam sobie z tym poradzi , nie wnika w romans ) ......... więc może to postawa stała .
Nie wnikała i te 15 lat temu i potem nie dociekała , gdzie , dlaczego np. mąż znika.
ALE - powtarzam , nie twórzmy faktów BEZ DANYCH !


A i owszem , sam znam historie typu "nie śniło się filozofom" . :mrgreen:
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 12:23   

mare1966 napisał/a:



Co do kontaktu małżonka nie mieszkajacego z dziećmi
to system "widzeń" jest tylko jakąś marną iluzoryczną protezą .
Stosunek bytności matki i ojca jest jak 1:20 czy 1:50 .
Iluzja posiadania normalnej rodziny .
A już przy utrudnianiu i "urabianiu dziecka" ojciec nie ma szans na jakikolwiek kontakt .
I nie dziwota , że ten kontakt zanika .



Właśnie tak było w ich przypadku.I choć kontakty były,bardzo życzliwe,ojciec dobrze rozumiał syna to jednak już nie było tych więzi emocjonalnych .
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 12:28   

mare1966 napisał/a:
ALE - powtarzam , nie twórzmy faktów BEZ DANYCH !


Ależ zgadzam się z Tobą mare!

Tylko że fakty to fakty, póki co mowa jest TYLKO o poszlakach,
stąd słowa wyrażające domniemywanie : być może, może, jest prawdopodobne, ...itd.

arja,

właśnie, niewiele wiesz. Cierpisz sama siedząc w domu z dziećmi.

Może należałoby ugiąć karku i pojechać do teściów, wszak sytuacja jest nadzwyczajna.

Nic tak dokładnie nie wiesz. Nie wiesz też jaką opinię męża na Twój temat znają teściowie.
Może wg tej opinii jest wg nich głęboko uzasadnione że ich syn Ciebie zostawił a przy okazji dzieci których od początku nie akceptowali.

Zatem dobrze by było byś miała jakąś wiedzę na temat.

Fakt, że nie rozmawiasz z teściami od tak długiego czasu ułatwia mężowi dowolną interpretację na temat zaistniałej sytuacji.
Nie możesz tego sprostować, nie możesz wyrazić swojej dobrej woli co do dalszego trwania waszego małżeństwa ani pokazać że jesteś dobrą żoną.

arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 12:57   

kenya napisał/a:


A może obecnie jest powtórka? Wiele na to wskazuje.....
A może ta kobieta do której teraz odszedł Twój mąż także wie tyle o Tobie ile Ty wiedziałaś o jego poprzedniej żonie -tzn. że odszedł bo go zdradzałaś - nie pomyślałaś o tym?

mare1966 napisał/a:
Z tego co piszesz , o relacji męża do syna , to porzadny gość .
Fakt wzięcia 3 obcych dzieci - też dobrze o nim swiadczy .
Zatem , dość zagadkowa ta przemiana na złe ?
Albo "odleciał" albo ty trochę opisałaś go zbyt życzliwie .


mare słusznie zadaje pytanie i nakłania Cię do zastanowienia się nad odpowiedzią.
Które ALBO jest Ci bliższe, pierwsze czy drugie?
Do tej pory widzę , że nie przyjmujesz do wiadomości, że mąż nie jest taki, jaki wyobrażałaś sobie że jest. Nawet druzgocące fakty nie mają mocy by tą iluzję choć trochę rozbić.



Co do pierwszej żony ,to wiem ,że jej nie zdradzał.Choć nie koniecznie powodem wystawienia walizek była jej zdrada.Często były żale ,że syn nie jest jego, szczególnie gdy była żona broniła mu dostępu do niego twierdząc ,że jest nie jego.Chciał zrobić badania dna, ale na to ja się nie zgadzałam......tłumaczyłam mu ,że to nie ważne grunt co nosi w sercu.Uważałam i nadal nie zmieniam zdania ,że jeśli go kochał jak syna -to jest JEGO SYN.
Teraz jednak myślę ,że nie to było powodem ich rozstania.
Przez 15 lat ukazał mi się obraz kobiety ,która miała kilku partnerów,miała zatargi w pracy(kradła),raczej lekka w życiu.Mój Jarek raczej wymagający.On wymagał dostosowania się do niego.Oboje bardzo młodzi,myślę ,że ona nie pozwoliła sobię na jego dominację.Ja się jej poddałam.
Co do mojego męża .Jaka iluzja ?Znam jego wady i zalety.Usposobienie raczej podłe ,ąle można było wytrzymać tym bardziej ,że nie zawsze.Nie pił,nie palił ,nie bił mnie,czuły, kochany oddany mnie (nie zdradzał mnie wcześniej),nigdy nie było takich sytuacji jak teraz.Dlatego skłonna jestem powiedzieć ,że odleciał.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 13:19   

kenya napisał/a:
arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?


Dla mnie to nie jest pasywna postawa tylko postawa dojrzała, niehisteryczna.
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,
naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?
Zazwyczaj odwrotne od oczekiwanych. Mąż jeszcze bardziej uciekał, a po uspokojeniu emocji zostawał niesmak i wstyd.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 13:23   

arja76 napisał/a:
Znam jego wady i zalety.Usposobienie raczej podłe ,ąle można było wytrzymać

arja76 napisał/a:
czuły, kochany oddany mnie


Witaj,
troche dziwne to zestawienie jak na opis jednego czlowieka. Wiec pytanie zagalopowalas sie czy naprawde nie widzisz prawdy i tylko w emocjach wychodzi. Pomysl o tym, bo to moze byc klucz do poznania twojego zwiazku.

I jeszcze jedno skoro piszesz
arja76 napisał/a:
Co do pierwszej żony
to znaczy ze ty nie jestes zona tylko konkubina, bo tamta kobieta zyje i to sformulowanie jest nieprawnione,
arja76 napisał/a:
Co do mojego męża
Jesli zas ty jestes zona sakramentalna to poprzednia kobieta jest konkubina. Jak w koncu jest ?

A jesli oba zwiazki byly cywilne to slowo maz - zona tu nie funkcjonuja, piszesz na katolickim forum wiec jesli mamy ci pomagac to przede wszystkim musisz stac w prawdzie o swoim zwiazku i o sobie inaczej nie rozwiazesz tego problemu. Nikt nie da Ci odpowiedzi adekwatnej do twojego stanu skoro nie mozna wyluskac realiow z twoich relacji. Wiem, ze stres robi swoje i trudno w nim funkcjonowac, wszyscy tu to znamy jednak, brak poprawnych danych prowadzi do blednych wnioskow i do blednych wskazowek. Aby komunikacja byla poprawna na te same rzeczy i sytuacje rozmawiajace strony musza uzywac tych samych okreslen. Domysly prowadza do nieporozumien, zaogniaja problemy i nie przynosza rozwiazan, bo wnioski z tych domyslow moga byc calkowicie inne od zamyslu osoby ktora poddaje jakas sprawe do rozpatrzenia przez innych. Z tego wzielo sie w naszej wspolnocie bardzo wiele kryzysow malzenskich.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 14:01   

Grzegorz ,
ja mam inne zdanie .

Takie wyskoki to nie są "prywatne sprawy" małżonka .
Druga strona ma prawo do prawdy .
Ma także prawo i obowiązek stać na straży trwałości małżeństwa i rodziny .
Ma prawo robić naprawdę wiele , bo o dużą stawkę idzie .

Wyobraź sobie "czwórkę" ( ze sternikiem czy bez ) :mrgreen:
3 trenuje , a jeden olewa .......... i mówi że to jego prywatna sprawa
i nic im do tego .
A małżeństwo to chyba poważniejsza sprawa , nie sadzisz ?


Uważasz , że kochance należą się jakieś specjalne względy ?
Może szacunek ?
....... no chyba , że kobita nic nie wie ;-) ( bajka o kawalerze )
A teściowie to są tylko od dnia babci i dziadka ?
Oni także są rodziną i maja prawa , ale i obowiązki .


Oczywiście , wszystko w miarę możliwości kulturalnie .
NIESMAK i WSTYD należy się zdradzaczowi !


-----------------------------
P.s.
Kinga 2 .............. chyba przeoczyłaś . :mrgreen:
A tak nawiasem , ....... byłoby wtedy niezręcznie .


Małżeństwo jest jak kredyt na dwoje ,
Kościół ......... jak bank ,
a papież ........jak rząd .
( "pomoże" czy nie pomoże , "zmieni zasady" czy nie zmieni ? ) :mrgreen:
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 14:03   

grzegorz_ napisał/a:
kenya napisał/a:
arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?


Dla mnie to nie jest pasywna postawa tylko postawa dojrzała, niehisteryczna.
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,
naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?
Zazwyczaj odwrotne od oczekiwanych. Mąż jeszcze bardziej uciekał, a po uspokojeniu emocji zostawał niesmak i wstyd.


Macie rację wybrałam bierność(sama nie przekonana o słuszności takiej postawy),ale boję się śmieszności, odrzucenia.
Grzegorz ma rację ,jesli dla mojego męża silniejsze jest uczucie do tamtej kobiety to to ,ze wezmę go na litość,zaszantażuję,zaszczuję jego rodziną to może wróci,ale zaraz potem odleci na nowo.
Nie o to mi chodzi,chce jedynie mu uświadomić ,że popełnił błąd.Jeżeli nas mocniej kocha
wróci i możemy żyć razem bez wspólnych pretęsji o to co się stało.Zdaję sobie sprawę ,że to będzie inne życie, inna płaszczyzna.Świadomy wybór ,że z nami chce być.
Inna sprawa ,że nie robię nic .Nie wiem czy to dobry wybór.Wydaje mi się ,że on powinien wiedzieć ,że nam na nim zależy,że czekam.Pytanie się nasuwa czy tak jest. Jak myśli facet ,który odszedł od rodziny?Nie dzwoniąc i płacząc może wysuwam mu sygnał,że już go nie chcę.Czuję się z tym podle ,nie lojalnie.Znając jego usposobienie on raczej oczekiwał błagania z mojej strony.
Ja chce ,jak napisał mądrze mare pokazać mu drogę do dom. Ułatwić podjęcie decyzji , bo z tego co wnioskuję to on też nie jest jeszcze gotowy obwieścić światu -jestem z inną.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 14:19   

grzegorz_ napisał/a:
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,

naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?


grzegorz,
nie mówimy o niejednej pani z tego forum tylko o konkretnym przypadku.

A gdzie ty doczytałeś że sugeruje się autorce wątku śledzenie męża, wymyślanie kochance, szantaż, epatowanie rozpaczą itd.???

Czy próba ustalenia faktów dotyczących odejścia małżonka jest wg Ciebie histerią? :shock:
A może należałoby uznać takie dzialanie jako logiczne następstwo nieoczekiwanej i zaskakującej sytuacji?

Czyż owa pasywność nie jest właśnie ogromną obawą przed ustaleniem PRAWDY ,jej doświadczeniem i zmierzeniem się z nią , a także okazją by iluzje na temat małżonka mogły kwitnąć w oderwaniu od rzeczywistości?
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 14:20   

kinga2, nie wiem czy potrafię w danej chwili oceniać drugiego człowieka w kategorii dobry-zły.Wiem co czuję do niego,wiem że był dla mnie dobry dla dzieci również,ale był też człowiekiem miał swoje wady.Ja też je mam a jednak dało się ze mną żyć przez te 15 lat.Nie wiem czy go idealizuję , ale przez 15 lat kochałam i byłam kochana.Jeżeli tak nie było tego nie odczułam. Tu nie ma problemu np.że mąż mnie bije od 10 lat ,czy też zdarzały mu się panie na noc.Żyliśmy tworząc rodzinę,coś stałego, nie było w tym wachania .Nagle łup.Jest problem z którym nie potrafię się zmierzyć sama.


Jeszcze raz powtarzam ja mu ślubowałam przed Bogiem, z pierwszą kobietą miał tylko ślub cywilny(ona nie chciała kościelnego).Wyrażenie pierwsza żona jest dla mnie potoczne- to tylko wyrażenie.
 
     
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 14:27   

mare1966 napisał/a:
Druga strona ma prawo do prawdy .
Ma także prawo i obowiązek stać na straży trwałości małżeństwa i rodziny .
Ma prawo robić naprawdę wiele , bo o dużą stawkę idzie




CHCĘ SKORZYSTAĆ Z TEGO PRAWA!!!!!!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 15:40   

arja76 napisał/a:
nie wiem czy potrafię w danej chwili oceniać drugiego człowieka w kategorii dobry-zły


Rozumiem i nie chodzi o ocene czlowieka tylko jego zachowan :-D
A w calym moim poscie o precyzje wypowiedzi. Zrozumiec drugiego czlowieka jest niezwykle trudno w normalnych warunkach, a w sytuacjach ekstremalnych dla konkretnej jednostki jeszcze trudniej, jesli dodasz do tego nieprecyzyjne wypowiedzi, pole do domyslow i jakas doze niecheci jednej ze stron to z sytuacji nadajacej sie do mediacji moze rozwinac sie , po ludzku, nierozwiazywalna. Jesli wiec zachowamy, szczegolnie my kobiety mamy taka umiejetnosc, logike wypowiedzi, precyzje sformulowan i nalozymy kaganiec na emocje, wtedy jestesmy w stanie spojrzeniem i usmiechem obezwladnic smoka, a co dopiero dogadac sie z osoba bliska naszemu sercu. Mozna sie tego nauczyc i prowadzac konwersacje , zwlaszcza w sytuacji trudnej, doprowadzac do ugody, a nastepnie pojednania, ale jesli tej precyzji zaniecha sie i spuscimy emocje ze smyczy to efekt koncowy rozmowy raczej nie zblizy do siebie stron zwasnionych a doprowadzi do poglebienia kanionu nieporozumien.
Dlatego wyrazenie potrzeb i emocji potrzebuje precyzji, aby ten kto slucha zrozumial dokladnie to o czym mowi ten ktory potrzebe wyraza, a potoczne rozumienie jakichs wyrazen w tym nie pomaga.
Moze w Twoim zwiazku wlasnie tak jest Ty komunikujesz co innego niz rozumial maz, a on cos innego niz ty chcialas lub moglas zrozumiec. Wieloletnie deficyty na tym polu mogly doprowadzic do tego, ze z twojego punktu widzenia nagle maz sie zmienil, ale tak naprawde to byl jakis proces moze powolny ale proces ktorego nie widzialas.

Wierze w Ciebie jak w kazdego Sycharka, ze znajdujac prawde o sobie , z pomoca Boga, podniesie sie z tego dolka do ktorego wlecial, wierze ze pokonasz wszystkie przeszkody i czas bedzie Twoim sprzymierzencem w procesie uzdrowienia. Tylko gdy zdrowiejemy mozemy podjac sie uzdrawiania naszych malzenstw i ja wierze ze Ci sie uda, bo masz silna motywacje. Bog kazdemu z nas przewidzial droge uzdrowienia, ale to my decydujemy w jakim tempie uzdrowienie przychodzi.
Ogarniam cie modlitwa Koronki do Bozego Milosierdzia
 
     
Matteo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 19:30   

...
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 00:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10