Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Mój szwagier się powiesił.
Był ochszczony,przyjął komunię świętą,bierzmowanie,wziął ślub kościelny......wierzył ale nie praktykował....
Dziś odmówiono mu mszy św.
Nie wpuszczę go do kościoła powiedział ksiądz.
Jakim prawem pytam?
Wierzę,ale watpić zaczynam......
Forum zasmiecać nie chciałam ale też nie wiem w jakim temacie ów temat zapodać.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 05:42
Lena, bardzo mocno Cię przytulam, niech Chrystus wpiera Cię i prowadzi w tych trudnych chwilach....
W intencji Twojego szwagra:
Wieczny spokój, wieczne odpoczywanie....
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 05:51
lena napisał/a:
Wierzę,ale watpić zaczynam......
Zaczynasz wątpić z powodu człowieka?
A co postępowanie jakiegoś człowieka (chociażby nawet księdza) ma wspólnego z moją Wiarą?
Nic. Chyba, że wierzyłbym w księży, a nie w Boga.
Rozumiem Twoje rozgoryczenie postawą księdza, ale jeżeli postawa jednego księdza może zachwiać Twoją wiarą, to musisz się zastanowić - w co wierzysz.
Niech Bóg przygarnie Twojego szwagra do swojego królestwa. On jest miłosierny.
ponury [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 07:19
"nie mierz Wiary w Boga zachowaniem innych
mierz własnym zachowaniem"
pomodlę się za jego duszę
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 09:22
Lena
Kodeks Prawa Kanonicznego Kościoła Katolickiego mówi o pogrzebie:
Cytat:
OSOBY, KTÓRYM NALEŻY UDZIELIĆ LUB ODMÓWIĆ POGRZEBU KOŚCIELNEGO
Kan. 1183 - § 1. Co do pogrzebu, katechumeni są zrównani z wiernymi.
§ 2. Ordynariusz miejsca może zezwolić na pogrzeb kościelny dzieci, których rodzice mieli zamiar je ochrzcić, a jednak zmarły przed chrztem.
§ 3. Ochrzczonym przynależnym do jakiegoś Kościoła lub wspólnoty kościelnej niekatolickiej, można pozwolić na pogrzeb kościelny według roztropnego uznania ordynariusza miejsca, jeśli nie ma ich własnego szafarza; chyba że się ustali, iż mieli przeciwną wolę.
Kan. 1184 - § 1. Jeśli przed śmiercią nie dali żadnych oznak pokuty, pogrzebu kościelnego powinni być pozbawieni:
1 notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy;
2 osoby, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej;
3 inni jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych.
§ 2. Gdy powstaje jakaś wątpliwość, należy się zwrócić do miejscowego ordynariusza, do którego decyzji należy się dostosować.
Kan. 1185 - Pozbawienie pogrzebu zawiera w sobie także odmowę odprawienia jakiejkolwiek Mszy świętej pogrzebowej.
Należałoby teraz dokładniej się zastanowić, czy Twój szwagier "tylko" się powiesił, czy jeszcze go obciążają inne czyny. Proboszcz przyjął kryterium "publicznego zgorszenia".
Pamiętaj też, że brak pogrzebu katolickiego, nie jest równoważny z brakiem zbawienia (i odwrotnie). Pogrzeb katolicki jest tylko pewną formą prezentacji naszych postaw. Oczywiście również postawy zmarłego.
Jeden z moich spowiedników przekonywał mnie np. że w razie śmierci kochanka żony powinienem starać się o niedopuszczenie do jego pogrzebu katolickiego, bo przez swoje życie zaprzeczył przykazaniom.
Twój szwagier, popełniając samobójstwo, zaprzeczył przykazaniu 5 "Nie zabijaj". I to w najważniejszej chwili dla jego życia wiecznego. Nie znamy jednak wielkości Miłosierdzia Bożego i ie wiemy, czy w ostatniej chwili nie zwrócił się jednak do Boga.
A pogrzeb ma być też znakiem dla innych wiernych.
Słyszałaś wczoraj w mediach o kobiecie, która chciała popełnić samobójstwo "porywając" i rozbijając autobus? A wszystko dlatego, że tyle się mówi o wypadku samolotu w alpach, który rozbił pilot samobójca. Efekt Wertera.
Na proboszczu spoczywa odpowiedzialność za parafię i on tak ją rozumie.
moc nadziei [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 11:31
Trudny temat.
Można by zaryzykować stwierdzenie, że ksiądz podejmując tę decyzję zinterpretował po swojemu obowiązującą instrukcję episkopatu, która wyraźnie stwierdza, że nie chodzi o sam fakt odebrania sobie życia, ale o to czy zmarły świadomie i długotrwale zaprzeczał prawdom wiary w ciągu swojego życia... Wygląda na to, że jest to dość uznaniowa instrukcja.
(interpretacja doktora prawa kanonicznego: http://www.opoka.org.pl/b...pogrzeb3.html#)
Oburzające dla mnie jest, że ksiądz w tak delikatnej, tragicznej, wrażliwej materii nie siadł i nie porozmawiał "jak człowiek z człowiekiem", tak po prostu, wyczerpująco, z szacunkiem, z wyczuciem.
Z racji stanu i powołania jego obowiązkiem jest wrażliwość i zaopiekowanie się ludźmi, zatem z tego co piszesz, podwójnie zawiódł - jako człowiek i jako ksiądz.
Być może zgorszenie jakie swą decyzją sprawił jest większe niż zgorszenie, które sprawił swym czynem/życiem samobójca.
Bóg osądzi...
Dla nas ludzi to bardzo, bardzo smutne, z wszystkich stron.
lena [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 20:19
W Boga nigdy wierzyć nie przestałam!
W księzy wątpić zaczynam.
Wiem...to tylko ludzie....wiem,ze nie wszyscy jednacy,wiem.....nie mierz wszystkich jedną miarą.....wiem,bo sama niejednokrotnie tak pisałam.
Niestety mnogość przypadków mnie zaskakuje , sprawia haos w mojej głowie i wzbudza wątpliwości.
Po prostu nie rozumię i trudno mi sie pogodzić z postawą kościoła w tym przypadku.
Bóg jest miłosierny,wszystkich kocha i traktuje na równi,dlaczego więc ktoś ,jakiś człowiek ma prawo do oceniania i podejmowania takich ,czy innych decyzji.
Dlaczego w jednym kościele samobójce uważa się za jawnogrzesznika i człowieka potepionego,bo złamał przykazanie ,w drugim już nie?
Czy w przypadku samobójcy mozemy jasno stwierdzić,ze czyn ten był w pełni świadomy,a człowiek zdrowy?....hm
Nie podoba mi się ,że decyzja o pogrzebie i mszy zależy od "widzi mi sie" jednego człowieka,a nie rzadko też od tego ile wyciagniemy z portfela.
Oburzające dla mnie jest, że ksiądz w tak delikatnej, tragicznej, wrażliwej materii nie siadł i nie porozmawiał "jak człowiek z człowiekiem", tak po prostu, wyczerpująco, z szacunkiem, z wyczuciem.
Z racji stanu i powołania jego obowiązkiem jest wrażliwość i zaopiekowanie się ludźmi, zatem z tego co piszesz, podwójnie zawiódł - jako człowiek i jako ksiądz.
Być może zgorszenie jakie swą decyzją sprawił jest większe niż zgorszenie, które sprawił swym czynem/życiem samobójca.
Bóg osądzi...
Dokładnie.
Stwierdzenie....nie wpuszczę go do koscioła jest dla mnie oburzające.
W ostateczności szwagier bedzie miał pełny pogrzeb katolicki.
Dziekuję za modlitwy
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-01, 16:35
lena napisał/a:
Mój szwagier się powiesił.
Lena z wielką miłościa przytulam Cię i z toba współczuję bliskim szwagra. Niech Bóg utuli ich serca i pocieszy Twoje. Wieczny odpoczynek....
lena napisał/a:
Wierzę,ale watpić zaczynam......
Co do reakcji księdza,trzeba by z nim porozmawiać skąd akurat taka , zamiast sie domyślać raczej idź i zapytaj.
[Dawniej tak było w Kościele, że samobójcy nie otrzymywali łaski Mszy Pogrzebowej i pochówku w poświęconej ziemi jako Ci, którzy zaparli sie wiary w Boże Miłosierdzie, miało to swoje ewangeliczne uzasadnienie w postepku Judasza.
Dziś jednak Kościół sie zmienia i w takim kroku widzi akt desperacji człowieka tak znekanego, ze nie do końca wie co robi i nie do końca w takiej chwili jest w pełni władzy rozumu. W takiej sytuacji jak samobójstwo ksiądz zapewne pyta co było jego przyczyną i jesli np. choroba czy jakies niespodziewane wydarzenie to nie ma problemów z pochówkiem i Mszą, bywaja jednak sytuacje które mogą dawać przesłanki do tego aby zgody na pochówek katolicki nie było. ( świadome i dobrowolne wystąpienie z Koscioła czyli apostazja oraz tego konsekwencje jak np. samobójstwo rytualne itd.)]
Na dzis zachęcam Cie do wielkiej ufnosci Bogu, zamówienia Mszy Św. za szwagra, o spokój jego duszy i łaskę Nieba, a za księdza i całą rodzinę do modlitwy. Da Bóg sprawa sie wyjasni i umocni Waszą wiarę, a takze scementuje rodzine.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-01, 16:47
lena napisał/a:
Forum zasmiecać nie chciałam ale też nie wiem w jakim temacie ów temat zapodać
Lena skoro to dla Ciebie ważne i tym zyjesz to ten temat nie zasmieci forum w zaden sposób,
gdzie go nie umieścisz tam będzie, najwyżej się go przesunie. Nigdy nie myśl, ze coś jest mniej ważne tylko dlatego, ze bezposrednio nie dotyczy Twojego małzeństwa, co dotyczy Ciebie, co Ciebie dotyka jest ważne i ma prawo tu być. Masz prawo oczekiwac na tym forum wsparcia i pomocy w kazdej sprawie, bo ona w końcu zawsze jakoś otrze sie o Twoja rodzinę, małzeństwo.
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-01, 16:56
* Zakaz chrześcijańskiego pogrzebu dla samobójców przestał obowiązywać w Kościele od roku 1983, kiedy to nie został powtórzony w najnowszym Kodeksie Prawa Kanonicznego.
Proboszcz nie może powolywać się na pt 3 kk ...
3. inni jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych”.
Jeżeli nie podał jasnych i mocnych argumentów- dowodów ww czynu zmarlego ...
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-05, 04:27
Witaj Leno
i przyjmij ogromne moje wyrazy współczucia dla Ciebie, Twojej siostry, jej bliskich i całej Waszej rodziny.
Niektóre osoby zapadają w pamiec na zawsze. Ty jestes taką osobą, ciepła, wrażliwa, ogromnie współczująca i madra...
Pamietaj, smierc jest jednym z najciezszych stresów do przezycia.
Niegodzenie sie, bunt to jedna z form radzenia sobie ze smiercia.
To proces jaki trzeba przejśc by na nowo wrócic do normalnego funkcjonowania.
Bez właściwego przeżycia, pozwolenia sobie na bunt, żal, płacz i wszystkie inne mieszane i zupełnie niepodobne do nas samych odczuwane przemyślenia, przeżywania straty, śmierci nie da sie właściwie ten proces zakończyc.
Nie ma tak, to nalezy czy nie należy odczuwac czy wyrażac straty.
Każdy człowiek na swój sposób sobie z nim radzi i dochodzi do siebie.
Mój proces żałoby powoli dobiega końca, czasami jeszcze w takie dni wielkie jak dzisiejszy… budze się wcześnie rano, bo stres jeszcze dłużej nie pozwala spac a wraz z tym budzą się myśli…
dziś zaprowadził mnie myślami na Sychar , ku Tobie i Twojemu tematowi i nie mogłam przejśc obok bo nie skreślic kilka ciepłych słów pamieci do Ciebie.
Budzi się nowy dzień, gdy to pisze ptaszek tak pieknie za oknem śpiewa i przypomina mi, że życie toczy się nadal…
jeszcze raz Leno wyrazy współczucia na te cieżkie, pierwsze, samotne chwile wspólnego świetowania bez kogoś bliskiego przy stole... przytulam gorąco i pamietam.
izabela1115 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-06, 20:53
Lenka wyrazy współczucia .Mieszkam w woj. kujawsko -pomorskim i w moim mieście gdzie wszyscy się znają powiesił się znajomy, i po 2 tyg. następny ,Drugi był złotą rączką pracował na stadionie , młodzież do niego lgneła i do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego targnął się na życie tym bardziej ,że 22 marca naprawiał mi kabinę w łazience ,a za dwa dni się powiesił .Był po rozwodzie żył w konkubinacie miał syna
I obaj mieli pogrzeb z mszą w kościele ,a drugiego chował sam proboszcz ,bo wiedział ,że młodzież go kochała i mogła na niego liczyć. To Pan Bóg ich rozliczy z czynu jaki dokonali a nie ksiądz.
Ostatnio głośno było w prasie o ks. który nie chciał pochować syna starszej kobiecie ,bo nie miała pieniędzy ,bo parę dni wcześniej zmarł jej pierwszy syn .Gazeta nagłośniła i ks. pochował .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.