Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Przemoc kobiet
Autor Wiadomość
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-02, 22:08   

mare1966 napisał/a:

Drogie Panie , macie mnóstwo fajnych cech ,
ale i parę niefajnych skłonności .
I zamiast się burzyć , warto może lekko przyznać rację .


mare, ja myślę, że to o tego typu sformułowania chodzi - w takim sensie, że to właśnie razi w twoich wypowiedziach. Takie uogólnienia, osądy...

Gdy tymczasem przemoc nie wynika w żaden sposób ze skłonności żadnej z płci...

mare1966 napisał/a:

Dlatego właśnie próbowałem
dopytać delikatnie w świeżych wątkach "nowych ofiar przemocowców"
czy aby same jakichś form przemocy nie stosowały .
Za co natychmiast zostawałem oskarżony
o bagatelizowanie czy nawet obronę przemocy .
Takie nieporozumienie , co tłumaczę , tłumaczę i .......tłumaczyć się potem sam muszę .
Więc założyłem wątek na bocznicy ,
aby nie być przynajmniej posadzony
o znęcanie się nad ofiarą przemocy K , J czy X .
Tylko , że tutaj K , J czy X trudniej bedzie trafić .


I takie twoje wypowiedzi każą mi się zastanawiać, czy rzeczywiście wiesz na temat przemocy tyle, ile deklarujesz. Czy może wybierasz sobie to co ci wygodne, a resztę wymazujesz z pamięci?

Jak ja czytałam o przemocy, dopiero zaczęłam się dowiadywać czegokolwiek na ten temat, to zaraz trafiłam w którymś z pierwszych tekstów na informację, że ofiary TEŻ zwykle stosują niektóre formy przemocy wobec sprawców w reakcji na przemoc, której doświadczają. Sam wiesz, jak płynne potrafią być role sprawca-ofiara.... Co więc ma na celu takie "podpytywanie"?

Cel szlachetny, metodologia do bani. Ja się nie dziwię, że nie masz efektów...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-02, 23:29   

Napisałem :
Cytat:
Drogie Panie , macie mnóstwo fajnych cech ,
ale i parę niefajnych skłonności .
I zamiast się burzyć , warto może lekko przyznać rację .


A ty tiliano to :
tiliana napisał/a:
Gdy tymczasem przemoc nie wynika w żaden sposób ze skłonności żadnej z płci...


Gdzie widzisz słowo przemoc w moim tekście ?
Nie wspominając juz o tym , że gdzie widzisz
abym napisał , że przemoc jest zdetermonowana przez płeć ?


Tam jest napisane tyle :
Macie dobre i złe cechy .
( w domysle jak i faceci , w domysle jak każdy człowiek )
Tyle i nic wiecej .


Natomiast ponieważ się różnimy ,
więc i stozując przemoc
jak i będąc ofiarą przemocy
inaczej się zachowujemy ,
inne instrumenty przemocy ( zwykle ) itd.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-07, 07:56   

tata2008+ napisał/a:

Zatem historia -historia pewnej rodziny,małżeństwa,związku.

Było sobie małżeństwo,małżeństwo z trójka dzieci.
Razem żyli,działali na tym padole naście lat w związku.

Nie urywało (jak to brzydko piszą)-ale zyli normalnie-razem tworzyli,razem budowali,razem kupowali,raze wychodzili
RAZEM

przyszedł dzień kiedy to tej piękniejszej połowie związku-odechciało się :związku,rutyny,monotonni,codzienności.

Postanowiła działać,zmieniac,brać z zycia tego co postanowiła że chce i już.

A on??
bronił się przed zmianami,walczył o nich,walczył o te razem.


Ja mam pytanie, tylko do kogo? skoro Taty2008 nie ma juz na forum.

Ten obrazek jest bardzo jednostronny.

JEJ się odechciało i tata2008 wie nawet czego - rutyny, monotonii, codziennosci
i postanowiła - działać, zmieniać, brać z zycia to, co postanowiła, że chce.
ON - bronił sie przed zmianami (walczył o nich i o to "razem" ? a tu już mam wątpliwości, co do prawdziwości obiektywnej, moim zdaniem bronił dotychczasowego świata i nie chciał przyjąć jej potrzeb)

Dalej już opowieśc o niesprawiedliwości, o złym systemie sądownictwa, o manipulacji i prokurowaniu faktów.
Jestem łatwowierna i naiwna i przyjmuje prawdziwośc całej tej historii.
A moze raczej - znałam kogoś, kto własnie został w ten sposób wypreparowany z domu, małżeństwa i rodziny.
(Z ta małą róznicą, że on mówił - czasem wypiłem, bo tego wymagała wtedy moja praca. I korzystała z tego zona, żeby wywołać awanturę i wezwać policję.)

Chciałam zapytać tata2008 jaki jest morał tej opowieści?

Usprawiedliwienie niechęci Mare do kobiet? Czy coś jeszcze?
Tylko kogo, skoro tata2008 juz znikł... :-/


Mare
Twoje deklaracje "chęci" wobec kobiet ( przeciwieństwo niechęci :mrgreen: ) przyjmuję na wiarę, ale poczekam na manifestację na pismie w tym i i w innych wątkach ;-)
tym bardziej, że przekonanie o niechęci wysnuło się z tego co i jak pisałeś do tej pory o i do kobiet.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-07, 08:30   

lustro napisał/a:
znałam kogoś, kto własnie został w ten sposób wypreparowany z domu, małżeństwa i rodziny


Świat jest mały, a nasze historie często na tym forum się powtarzają...

lustro napisał/a:
on mówił - czasem wypiłem, bo tego wymagała wtedy moja praca. I korzystała z tego zona, żeby wywołać awanturę i wezwać policję


Najzwyklejsze zjawisko wypierania. My chcemy widzieć siebie w lepszym świetle, niż ono jest. Dlatego "dorabiamy" sobie do naszych historii wytłumaczenie, które nas lepiej pokazuje. Powtarzamy to wielokrotnie, a na koniec wierzymy w to i zapominamy, jak było naprawdę. Upływ czasu zaciera prawdziwy przebieg naszego życia a w pamięci zostaje tylko powtarzana nasza historyjka (bo do historii ma się to jak pięść do oka).

lustro napisał/a:
Ja mam pytanie, tylko do kogo? skoro Taty2008 nie ma juz na forum


Takie jest to nasze forum. Jak gwiazdy na niebie. Niektórzy świecą tutaj jasnym blaskiem od wielu lat, inni delikatnie mrugają i widać ich tylko przy dobrej widoczności a inni są jak meteory na sierpniowym niebie - trzeba się dobrze przypatrywać, żeby ich nie przegapić. Niektórzy nie zdążą wtedy wypowiedzieć życzenia a Ty Lustro nie zdążyłaś zadać pytania.

Cóż, jakie niebo, takie zjawiska...
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-07, 09:10   

Jacek-sychar napisał/a:
lustro napisał/a:
znałam kogoś, kto własnie został w ten sposób wypreparowany z domu, małżeństwa i rodziny


Świat jest mały, a nasze historie często na tym forum się powtarzają...

lustro napisał/a:
on mówił - czasem wypiłem, bo tego wymagała wtedy moja praca. I korzystała z tego zona, żeby wywołać awanturę i wezwać policję


Najzwyklejsze zjawisko wypierania. My chcemy widzieć siebie w lepszym świetle, niż ono jest. Dlatego "dorabiamy" sobie do naszych historii wytłumaczenie, które nas lepiej pokazuje. Powtarzamy to wielokrotnie, a na koniec wierzymy w to i zapominamy, jak było naprawdę. Upływ czasu zaciera prawdziwy przebieg naszego życia a w pamięci zostaje tylko powtarzana nasza historyjka (bo do historii ma się to jak pięść do oka).


I tu się zgadzam :-D ( jaka ja zgodna się zrobiłam ostatnio - aż mnie mdli)

Cała ta rozmowa na temat przemocy - w tą czy w tamtą stronę - to bardzo często kwestia odbioru indywidualnego.
Do tego jeszcze dodac trzeba "wkład własny', który chętnie bywa pomijany.

Myslę, że często przemoc rodzi przemoc.
Róznica w tej przemocy taka, że w wiekszości przypadków kobiety nie mając siły fizycznej takiej jak mężczyźni, stosują przemoc m,niej fizyczną.
Do tego kobieta do męzczyzny w takich "przebiegłościach", to jak kot do psa. Kto mógł porównać ten wie o czym mówię ;-)

Każdy się "broni" na swój sposób.
Każdy atakuje tak, jakie dane mu są mozliwości.

Pewnie warto zastanowić się, czy sam/sama nie stosuję czasem przemocy nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy.
I moze czasem robi się dziwne dla siebie odkrycia w tej dziedzinie.

Mnie zastanawia jedno - przemoc to paskudna rzecz, ale czy nie jest z nia trochę tak jak z obrona konieczną, która wynika z czegoś, czego nikt sie nie doszukuje...bo tak łatwiej?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-08, 19:16   

lustro napisał/a:
Pewnie warto zastanowić się, czy sam/sama nie stosuję czasem przemocy nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy.
I moze czasem robi się dziwne dla siebie odkrycia w tej dziedzinie.

czy można stosować przemoc psychiczną milcząc ?
Bynajmniej nie uporczywie.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-08, 20:40   

GregAN napisał/a:
czy można stosować przemoc psychiczną milcząc ?

Bynajmniej nie uporczywie.



Oczywiście .
Klasyczna forma w relacjach damsko - meskich
od kilku tysiecy lat zapewne stosowana ,
tylko nie nazywana przemocą .
Tzw. ciche dni .
Forma karania ( jeżeli jakiejś stronie zależy na dialogu oczywiście )

Teraz wszystko nazywa się przemocą , ale tylko po linii kobieta -męzczyzna
i to w małżeństwie głównie .

A to , że państwo i jego cały aparat jest przemocowe o tym sza .
 
     
kreatywny
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-09, 10:36   

Przemoc jest pewnym etapem końcowym rodzącej się frustracji.
Takie, jest moje doświadczenie. Przemoc narusza granice.
Uważam, że brak dialogu i brak porozumienia, w tym mówieniu o swoim
przeżywaniu świata i relacji z drugą osobą jest jakby, w moim odczuciu
drogą do naruszania granic. Gdybym od początku szedł drogą, którą
wyznaczył mi Bóg, była by to droga cierpliwości i wyrozumiałości,
ale także dialogu i szanowania wzajemnych granic, to nie wszedłbym
na drogę ciemną, gdzie egocentryzm królował, uraza i chęć dominacji.
W moim przekonaniu agresja, będzie się rodzić i dorastać,
jeśli zabraknie dialogu. W bezsilności są inne wyjścia.
Tylko po trudnych chwilach, zostaje doświadczenie,
jakby niechciane.
Próbuje zrozumieć siebie i swoją historię, w świetle trudnych małżeńskich doświadczeń.
Otworzenie się na grzech i niezrozumienie siebie, a tym bardziej drugiego człowieka,
w tym przypadku mojej żony było znacznym osłabieniem.
Dopiero teraz po odejściu żony i na początku czwartego roku jej nieobecności zaczynam chwytać, że brak wysiłków zrozumienia żony i prób jej słuchania stało się czymś,
co niszczyło jeszcze bardziej, już na tamtą chwilę poniszczony związek.
Miałem szansę się zmienić, kiedy byłem jeszcze z żoną.
Nie zrobiłem tego, a efektem było odejście żony.
Teraz chcę się zmieniać i podejmować z nią dialog bez kłótni i agresji,
ale ona nie chce. Wcześniej zmieniałem się dla żony, a gdy ona tego nie
dostrzegała to roznosił mnie gniew. Odkryłem dzięki łasce Bożej, że zmiana samego
siebie, tak czy owak jest nieuchronna i potrzebna, czy jest żona czy jej nie ma.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-27, 17:47   

Temat równości płci , w mediach zwany równouprawnieniem
w sumie mocno łączy się z wątkiem .


"Równouprawnienie to fikcja: ojcowie są traktowani gorzej. To oczywiste!"



Dobra mama

Już w tytule widać kto co znaczy . :mrgreen:
( patrz na litery :mrgreen: )
I pomysleć , że jeszcze 80 lat temu było zupełnie inaczej .
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-27, 18:34   

Ja bez odnośników, ale z własnego doświadczenia.

Przed chwilą byłem w kościele. Gdy wychodziłem, kilka osób zaczęło wchodzić. Stanąłem i zacząłem je przepuszczać. Gdy podszedł mężczyzna, zatrzymał się, żeby mnie przepuścić. W tym momencie "rzuciła się" na drzwi jedna z pań, która stała za mną. Dobrze, że w ostatniej chwili zauważyłem ją kątem oka, bo okazałbym się niewychowany. Przepuszczający mnie pan uśmiechnął się do mnie i się rozeszliśmy.
Podobnie mam, gdy podchodzę do drzwi w pracy. Wyznaję zasadę, że pierwszeństwa mają wychodzący. Jak wchodzę do pracy, to spokojnie przepuszczam wychodzących. Często zdarza się jednak, że gdy próbuję wyjść, to muszę uważać, żeby nie zostać stratowany przez wchodzące studentki. Nie dość, że wychodzę, to mam starsze dzieci od nich a po trzecie jestem ich wykładowcą. I po co ja głupi za młody czytałem "Savoir-vivre dla nastolatków" Jana Kamyczka. Teraz jestem nieprzystosowany do życia.

Podobnie mam dylematy, gdy witam się z kobietami. Wychowanie zgina mi kark, żeby pocałować w rękę kobietę. Doświadczenie mówi mi: "Idioto, uważaj". Dlaczego tak mi mówi? Kiedyś witając pocałowałem w rękę kobietę i ta prawie się na mnie rzuciła, że to dyskryminacja, jak ja ją traktuję. I takie jeszcze różne dyrdymały. Prawi otarło się o molestowanie. A było to z 15 lat temu. Od tej pory jestem ostrożny. Wolę być uważany za chama, niż mieć kłopoty. A konwencja przemocowa właśnie weszła w życie. Ciekawe który facet pierwszy na niej polegnie.

Takie to nasze równouprawnienie. :-/

Ps. Przepraszam, ale czy nie wyłazi jakaś frustracja dzisiaj ze mnie?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-27, 19:08   

Jacek-sychar napisał/a:
Wyznaję zasadę, że pierwszeństwa mają wychodzący.


Tak logika podpowiada . :mrgreen:
Żeby wejść np. do bazyliki w Łagiewnikach podczas ŚBM , najpierw musi ktoś wyjść . :mrgreen:
=======================================
Żeby usiąść ktoś musi zsiąść ......... z krzesła .
......... choć tu akurat nie zawsze 8-)

........ i nie mam na myśli bazyli
( w porę się połapałem i odkreśliłem :-? )


Nie dość , że molestowanie , to jeszcze w kościele .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8