Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Ja tylko chciałem Was trochę odciągnąć od Mare, żeby chłopak jakoś przeżył.
Dzięki Jacek za wsparcie .
To duża odwaga .
Ja przeżyję jakoś , bo jestem zaprawiony w takich bojach
i na forum i w realu .
Inna rzecz , że to całkiem dużo kosztuje .
A już sam temat wątku wzbudza uczulenie ( na takim forum ) .
A jakbym tak chciał pogadać z Paniami z Manify ?
........ pewnie bym z życiem nie uszedł
Kenya ,
ja niczego nie bagatelizuję .
Ale przyznasz chyba , że nie ma w zjawisku przemocy równości .
Ja w sumie chcę zwrócić uwagę na tę przemoc taką bardzo na granicy przemocy właśnie .
To tak jak dzieci często naśmiewają się z kogoś w klasie .
Zjawisko poważne i z duzymi konsekwencjami dla ofiary .
A coraz bardziej nasilające sie .
I tu dziewczyny potrafią być naprawdę wredne wobec wybranej koleżanki .
Knują intrygi , grają , udają itp.
Drogie Panie , macie mnóstwo fajnych cech ,
ale i parę niefajnych skłonności .
I zamiast się burzyć , warto może lekko przyznać rację .
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-30, 21:52
Grzegorz
Cytat:
Mare
Pewnie chciałbyś aby kobiety z forum uderzyły sie tak mocno w piersi jak panowie, tylko po co?
Poprawi Ci to humor, że my faceci nie jesteśmy tacy źli?
Przecież wiesz, że forum to jedna rzecz a życie druga.
Niektórzy oczywiście mają jakieś ekshibicjonistyczne skłonności i samobiczują się na forum, ale to wyjątki.
Reszta to co ma za uszami skrzętnie chowa (bo czym sie chwalić?) a na forum woli sobie popłakać i ponarzekać ....na męża zazwyczaj.
Cho , cho ................ nie boisz sie , mocny tekst ?
Tu na jednego faceta przypada kilka kobiet ,
ale na szczęście tylko wirtualnie .
Mimo wszystko zawsze warto rozmawiać , tak uważam .
Kobiety są jak zapałki ,
trzymają się w kupie
i wszystkie łebkami w jedną stronę .
Ale jak wyciągniesz z towarzystwa
to inna bajka , zapałkowa dziewczynka .
Mare, to ja napiszę - mężczyźni - konserwatyści nie szanują człowieka w kobiecie, widzę kobiety tylko poprzez pryzmat ról społecznych, myślą, że żenią się z kochanką, ale tak naprawdę potem mają pretensję, że to nie jest mamusia, opiekunka, dietetyczka, sprzątaczka i dmuchana lala w jednym, stosują manipulację i przemoc psychologiczną, a jak się ich przyciśnie do muru, wycofują się i odwracają kota ogonem. Ich oczekiwania w stosunku do kobiet są ograniczone przez niedojrzałość i stereotyp.
Twój ostatni post dobitnie pokazuje, jak wiele masz szacunku dla kobiet.
Ty nie szanujesz kobiet - Ty szanujesz swoje wyobrażenie o tym, jaka powinna być kobieta.
Sam byś się oburzył, gdyby kobieta chciała oceniać Ciebie poprzez stereotyp rycerza z dużą kasą, który kwiat przyniesie, ojcowską rolę wychowawczą spełni z honorem, w łożnicy zaspokoi, barda pod okno podeśle, jeżeli sam nieuczony w pieniach, z szacunkiem się skłoni przed niewiastą i na domostwo oraz wakacje u wód zarobi. Wszystko zgodnie z kodeksem honorowym i bez bluzgów oraz braku kultury w chwilach słabości i zdenerwowania.
Dla jasności - przemoc wszelką potępiam i nie rozgraniczam na płeć.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 11:29
Nieco wcześniej podałem linka do wykładu Pulikowskiego
na temat komunikacji .
Wysnułem pewne wnioski i postaram się zastosować w praktyce .
Filomeno ,
to co i jak napisałaś bardzo mnie zaskoczyło .
Gdyby tam nie było napisane "Filomena" ,
to bym nie zgadł .
Pominę zatem wszelkie rozważania na temat konserwatyzmu ,
aby nie rozszerzać tematu ( choć to ciekawy temat ) .
Filomena napisał/a:
mężczyźni - konserwatyści nie szanują człowieka w kobiecie
Bardzo mocne stwierdzenie , ale uściślijmy .
O kim w zasadzie piszesz ?
O wszystkich "mężczyznach konserwatystach" , o mnie , o swoim mężu , o kimś innym ?
Na czym polega ten konserwatyzm ?
Czy przeciwieństwem tamtych są "mężczyźni liberalni" ?
A jeżeli kobieta jest "konserwatywna" to uważasz , że też odczuwa
brak szacunku "konserwatywnego mężczyzny" ?
----------------------------------------------------
Ja widzę konserwatyzm następujaco .
Pan Bóg stworzył świat dawno , był zadowolony
i od tego czasu nie słyszano
aby coś poprawiał .
Stworzył mężczyznę i kobietę .
Gołym okiem widać , że się różnimy .
Filomena napisał/a:
Ty nie szanujesz kobiet - Ty szanujesz swoje wyobrażenie o tym, jaka powinna być kobieta.
Mocne , ale na czym w zasadzie opierasz swój osąd ?
Dlaczego wypowiadasz się za WSZYSTKIE kobiety ?
Dały ci takie prawo ?
Jak każdy ( nie tylko mężczyzna , kobieta także w tym i ty sama )
mam pewne preferencje co do ideału kobiecości ,
ale czy ty nie masz wizji idealnego mężczyzny ?
Dalej , tak "na chłopski rozum" .
.................... sorry
Jak mam młotek i cęgi , to młotkiem przybijam
a cęgami wyciagam gwoździe .
Jasne , można przybić i cęgami .......... ale po co ?
Na tej zasadzie ukształtował się pewien podział ról społecznych .
Teoretycznie , można sobie pozamieniać te role ,
ale po co sobie komplikować i utrudniać życie ?
Ludzie powinni się tak dobierać w pary ,
aby im nawzajem pasował pewien ustalony zgrubsza układ .
Często niestety tak się nie dzieje
........ i dlatego tu jesteśmy .
P.s.
Ja nie mogę zajść w głowę
dlaczego oskarża się mnie tutaj
o jakąś awersję do kobiet , podczas gdy jest na odwrót ?
Jak ktoś zna powód , to niech mnie oświeci .
==============================================
A propos błędów w komunikacji .
Czy tu aby nie ma podwójnego błędu , błędu przekazu i błędu odbioru ?
Czy aby nie obrywam jeszcze za Grzegorza ?
Ten mój cytat z Grzegorza
wygląda trochę jak mój własny tekst
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 14:15
Mare, obrywasz za własny tekst o zapałkach.
Robiąc trochę to, co Ty (uogólniając) wrzuciłam specjalnie wszystkich mężczyzn - konserwatystów do jednego wora.
Argument z niepoprawianiem świata przez Boga nie trafiony - świat się sam poprawia, rozwijając się. Dziecko się rodzi bez kontroli nad fizjologią, ale wiecznie w pieluchach nie chodzi.
Konserwatywne światopoglądowo kobiety podzielają światopogląd konserwatywnych mężczyzn. Gospodarki nie tykam, bo to nie ten temat.
Konfrontacja z Twoimi poglądami nie jest pokłosiem tego wątku, ale w ogóle często przez Ciebie prezentowanej na forum postawy. Pisanie o tym, jak szanujesz kobiety, po czym tekst o zapałkach, ton wyższości i politowania - to trochę razem nie gra.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-31, 15:23
Dziwię się coraz bardziej .
Filomena napisał/a:
Mare, obrywasz za własny tekst o zapałkach.
A możesz mi wyjaśnić , co ciebie w tym tekście tak obruszyło ?
Jakaś głębsza interpretacja ?
......... np. że te łebki są czerwone
........ albo że takie nieskomplikowane ?
...... albo , że takie drewniane ?
........ albo , że jednorazowe ?
....... a może zapałkowa dziewczynka politycznie niepoprawna ?
Jak zrozumiałaś ten tekst ?
Filomena napisał/a:
Argument z niepoprawianiem świata przez Boga nie trafiony - świat się sam poprawia, rozwijając się. Dziecko się rodzi bez kontroli nad fizjologią, ale wiecznie w pieluchach nie chodzi.
Rozwój jest wpisany w dzieło stworzenia .
Człowiek niczego nie wymyśla tylko odkrywa .
W niczym , nie jesteśmy lepsi niż przeszłe pokolenia , ani mądrzejsi .
Zmieniają sie tylko warunki , jedne lepsze inne gorsze .
Filomena napisał/a:
Konserwatywne światopoglądowo kobiety podzielają światopogląd konserwatywnych mężczyzn.
Konserwatywne światopoglądowo kobiety
stać na WŁASNY światopogląd .
Są conajmniej nie gorzej wykształcone niż te niekonserwatywne .
A taki pogląd to ich świadomy wybór .
I ja niezmiernie cenię takie podejście ,
tym bardziej , że obecnie nie jest dobrze postrzegane ,
przez tzw. "postępowy świat" .
Filomena napisał/a:
Pisanie o tym, jak szanujesz kobiety, po czym tekst o zapałkach, ton wyższości i politowania - to trochę razem nie gra.
................ co mnie [edit: dział II pkt.9 regulaminu] podkusiło z tymi zapałkami
Zlituj się o Pani , w niższe tony uderz .
Może to ta pogoda ?
Ostatnio zmieniony przez 2015-03-31, 17:51, w całości zmieniany 1 raz
lustro [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-01, 23:03
Jacek-sychar napisał/a:
A tak serio.
Co właściwie od Mare chcecie? Próbuje dyskutować merytorycznie, to Wy go atakujecie personalnie, jaka była jego historia. Czy jego historia ma tutaj znaczenie? Czy jak nie byłem wyłomotany przez kobietę, to mi nie wolno dyskutować na ten temat? Nie pamiętam, żeby był taki punkt w naszym regulaminie.
Jeżeli potwierdzacie, że istnieje przemoc kobiet wobec mężczyzn (czemu się tutaj tłumaczę - sam nie rozumiem), to spróbujcie podyskutować z Mare na argumenty.
Schopenhauer w swojej erystyce podaje wiele sposobów prowadzenia sporów. Ostatnim argumentem jest pozamerytoryczny argument "ad personam", w którym zamiast odnosić się do argumentów adwersarza, odnosimy się do osoby adwersarza. Powyżej pięknie ten argument został pokazany. "Zniszczyć" Mare, to i jego argumenty nie będą nic warte.
Mare1966 napisał/a:
Dzięki Jacek za wsparcie .
To duża odwaga .
Ja przeżyję jakoś , bo jestem zaprawiony w takich bojach
i na forum i w realu .
Inna rzecz , że to całkiem dużo kosztuje .
oraz
Mare1966 napisał/a:
Ludzie , słuchajta
wątek nie jest dla mnie !
Nie jest żadnym wołaniem o pomoc ,
bo "sam" się jakoś wybroniłem i cyklon już minął .
( "sam" ale pewnie z Boską pomocą i ludzką także )
Ale właśnie dlatego , że mam spore doświadczenia i obserwacje
założyłem taki watek , ale dla innych .
To tak a propos tego, że ten wątek i jego temat zupełnie Mare nie dotyczy
Ludzie mają wewnętrzna potrzebę rozmowy na tematy, które ich dotykają i bezpośrednio dotyczą. Takie najbardziej ich interesują i poruszają. I do takich rozmów dążą.
Nie zrobiłam tu żadnego odkrycia, tylko nieśmiało przypominam tą starą prawidłowość
Więc nie ma co się zapierać, zarzekać, negować...że, ależ skąd, mnie to nie dotyczy, to nie ma ze mną nic wspólnego, ja tylko tak chce pogadać itd, itp
w kontekście powyższych dwóch cytatów tym bardziej.
Ale temat jest wrażliwy i drażliwy.
I niestety, mając w pamięci liczne, wielokrotnie powtarzające się w swoim "klimacie", wypowiedzi Mare z wielu wątków na tym forum, ich lekceważący stosunek do kobiet, niejednokrotnie wręcz pogardliwy i protekcjonalny, trudno się dziwić, że wywołuje to taką reakcję kobiet.
Nie może bezkarnie wywoływać tego tematu ktoś, kto sam wypowiada się o kobietach w takim tonie.
Ile razy pisałam - Mare, jesteś męskim szowinistą ?
Jak widać nie tylko ja odbieram w ten sposób teksty Mare. Był tu Krasnobar, który doskonale to widział, nie będąc kobietą. Filomenta jak widać tez ma takie odczucia.
Nikt nie neguje przemocy kobiet wobec mężczyzn.
Ona napewno ma miejsce.
I chcąc podejść uczciwie do tematu, sama zrobiłam sobie mały rachunek sumienia - czy ja, jako osoba mocno dominująca, nie bywam przemocowa? ( no, nie bywam moim zdaniem, ale to już tak na uboczu tematu)
Więc jakis zamierzony efekt został osiągnięty, skoro nawet ja się zastanowiłam.
Tym niemniej reakcje kobiet na ten wątek, założony akurat przez Mare, były łatwe do przewidzenia.
Mare, trzeba uczciwie podejść do siebie - nie wydajesz się "moralnie uprawniony" do podejmowania takiej dyskusji, bo twoja osoba wywołuje złe skojarzenia z twoimi lekceważącymi tekstami.
Tym bardziej, że Ty do tej pory tego nie widzisz, nie wiesz o co chodzi, nie dostrzegasz problemu we własnym pisaniu.
Choć problem jest pewnie bardziej złożony i twoje teksty o kobietach sa wynikiem twojej sytuacji...
Poza tym mam jedno pytanie - naprawdę uważacie, że jakaś kobieta, w której buzują skrajne emocje, bo jest w ciężkim kryzysie małżeńskim i uważa, że winny jest temu mąż, będzie studiowała ten wątek? z takim tytułem? na tej "bocznicy" ?
PS
Mare
cieszy mnie, że morświnów jest o 50 więcej niech sobie żyją - na zdrowie
Ludzie mają wewnętrzna potrzebę rozmowy na tematy, które ich dotykają i bezpośrednio dotyczą. Takie najbardziej ich interesują i poruszają. I do takich rozmów dążą.
Nie zrobiłam tu żadnego odkrycia, tylko nieśmiało przypominam tą starą prawidłowość
Więc nie ma co się zapierać, zarzekać, negować...że, ależ skąd, mnie to nie dotyczy, to nie ma ze mną nic wspólnego, ja tylko tak chce pogadać itd, itp
w kontekście powyższych dwóch cytatów tym bardziej.
Lustro ,
temat założyłem dla wiedzy i głównie dla kobiet .
Stąd tyle linków na początku .
Nie aby udowadniać , tylko delikatnie uświadamiać
że takie zjawisko istnieje i jest dość powszechne ,
a wydaje mi się ( tu moje doświadczenie )
że nie jest należycie przedstawiane .
Ja nie mam w tym żadnego interesu własnego .
Nie chcę także "pogadać" .
Taka jest i była moja intencja .
lustro napisał/a:
I niestety, mając w pamięci liczne, wielokrotnie powtarzające się w swoim "klimacie", wypowiedzi Mare z wielu wątków na tym forum, ich lekceważący stosunek do kobiet, niejednokrotnie wręcz pogardliwy i protekcjonalny, trudno się dziwić, że wywołuje to taką reakcję kobiet.
Nie może bezkarnie wywoływać tego tematu ktoś, kto sam wypowiada się o kobietach w takim tonie.
Ile razy pisałam - Mare, jesteś męskim szowinistą ?
To jest tylko twoja interpretacja moich intencji , mojego przekazu , nic więcej .
Być może , nawet na pewno popełniam w pisaniu wiele błędów ,
ale twoja interpretacja
wciąż nie zauważa moich informacji zwrotnych .
Zarzucanie komuś pogardy do kogoś , a tym bardziej systemowo ,
do całej płci jest ...................... .
( to
lustro napisał/a:
Poza tym mam jedno pytanie - naprawdę uważacie, że jakaś kobieta, w której buzują skrajne emocje, bo jest w ciężkim kryzysie małżeńskim i uważa, że winny jest temu mąż, będzie studiowała ten wątek? z takim tytułem? na tej "bocznicy" ?
słowo pada w linku które podałem )
Dlatego właśnie próbowałem
dopytać delikatnie w świeżych wątkach "nowych ofiar przemocowców"
czy aby same jakichś form przemocy nie stosowały .
Za co natychmiast zostawałem oskarżony
o bagatelizowanie czy nawet obronę przemocy .
Takie nieporozumienie , co tłumaczę , tłumaczę i .......tłumaczyć się potem sam muszę .
Więc założyłem wątek na bocznicy ,
aby nie być przynajmniej posadzony
o znęcanie się nad ofiarą przemocy K , J czy X .
Tylko , że tutaj K , J czy X trudniej bedzie trafić .
lustro [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 10:36
mare1966 napisał/a:
lustro napisał/a:
I niestety, mając w pamięci liczne, wielokrotnie powtarzające się w swoim "klimacie", wypowiedzi Mare z wielu wątków na tym forum, ich lekceważący stosunek do kobiet, niejednokrotnie wręcz pogardliwy i protekcjonalny, trudno się dziwić, że wywołuje to taką reakcję kobiet.
Nie może bezkarnie wywoływać tego tematu ktoś, kto sam wypowiada się o kobietach w takim tonie.
Ile razy pisałam - Mare, jesteś męskim szowinistą ?
To jest tylko twoja interpretacja moich intencji , mojego przekazu , nic więcej .
Być może , nawet na pewno popełniam w pisaniu wiele błędów ,
ale twoja interpretacja
wciąż nie zauważa moich informacji zwrotnych .
Zarzucanie komuś pogardy do kogoś , a tym bardziej systemowo ,
do całej płci jest ...................... .
Z pozostałą częścią w zasadzie może mogła bym sie zgodzić, poz tym, co powyżej.
Mare
to nie jest tylko moja interpretacja.
Zauważ, że nawet tu są panie (nie ja), które tak odbierają to, co piszesz do i o kobietach w wielu róznych wątkach.
Był tez facet, Krasnobar, który miał odwagę głośno to zauważać.
To nie jest tylko moja interpretacja.
Natomiast prawdą jest, że kilka razy sama spotkałam się z twoim dopytywaniem się na innych wątkach: "czy tez przypadkiem pani nie stosuje przemocy wobec pana, choc sama przedstawia sie jako ofiara".
I dostawałes za to zawsze "po uszach".
A ja stale mam wrażenie, że toczy sie tu dyskusja akademicka dla lubiacych dyskutować, która zupełnie nie dociera w miejsca zamierzone przez autora wątku.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 12:50
Krasnobar ,
imputował mi stosowanie przemocy , czyli oczerniał ,
bo nie miał na to żadnych dowodów .
Proponuję jednak pozostawić wszelkie osoby
i skupić się wyłącznie na temacie ,
czyli głównie zamieszczać linki dotyczące przemocy
( w tym wątku akurat z udziałem kobiet w roli glównej )
tata2008+ [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 19:07
Mare trudny temat
bo???
Przemoc kobiet prawie(a to różnica jak w reklamie Żywca-że prawie to samo) formalnie nie istnieje.
A czemu nie istnieje???
Bo trudno to udowodnić....bo słaba płeć....bo nawet te same metody działania i stosowania zwą się inaczej.
Wchodzisz na śliski grunt-zatem nie dziwo że obrywasz.
A teraz kilka faktów z życia -mniemam że lepsze i o wiele bardziej realne
niż??
linki, wypowiedzi speców, artykuły .
Zatem historia -historia pewnej rodziny,małżeństwa,związku.
Było sobie małżeństwo,małżeństwo z trójka dzieci.
Razem żyli,działali na tym padole naście lat w związku.
Nie urywało (jak to brzydko piszą)-ale zyli normalnie-razem tworzyli,razem budowali,razem kupowali,raze wychodzili
RAZEM
przyszedł dzień kiedy to tej piękniejszej połowie związku-odechciało się :związku,rutyny,monotonni,codzienności.
Postanowiła działać,zmieniac,brać z zycia tego co postanowiła że chce i już.
A on??
bronił się przed zmianami,walczył o nich,walczył o te razem.
Na swój sposób stał się zazdrosny
-czy było to chore??
Czas pokazał ze każdy z nas staje się zazdrosny o to inne,o to nowe,o to inne gdzie nas już brak.
decyzja stony pieknnej tego związku była radykalna i stanowcza.
jest pomysł nie mieć już partnera
-ale jak go zrealizować???
Realizacja jest prosta ,po taką realizacje sięga pewien procent kobiet.
Realizacja łatwa i szybka, dająca natychmiastową ulgę i luz w realizacji własnych celów.
A jak to się robi???
Nic bardziej prostego jak zrobić z siebie ofiarę-a z niego sparwcę
PRZEMOCY DOMOWEJ.
tu wtrącę swoje trzy grosze-jest to nieuczciwe choćby względem faktycznych i prawdziwych ofiar pośród kobiet naprawdę dotkniętych przemocą.
Ale cóż zrobić skoro tak ponura sprawa i niezbyt chwalebna rzeczywistość -stała się sposobem
i sprytnym rozwiązaniem.
Zatem wracając do tematu rodzina.
Nie ma i nie było wielkich problemów ze zgłoszeniem, z zawiadomieniem ,z pzredstawieniem sprawy.
Ba na rozprawie separacyjnej sąd nawet się nie skupił nad tym że:
sprawa na policji została zamknięta, że domniemany sprawca nigdy nie był sprawcą że ugoda mediacyjna-a w zasadzie postawienie przed faktem dokonanym
-masz to podpisac
-nie odbyła się normalna drogą mediacji.
Sąd był głuchy i ślepy.
Bo wszak staje licha i słaba kobieta -a obok on facet.
A facet to siła ,to lepsza budowa fizyczna.
Wystarczy spojrzeć i już na oko widać kto tu ofiara-a kto kat.
Zatem kat z werdyktem -zaczyna sam się bronić,dochodzic prawdy,udowodnic światu.
Jak zostałem wrobiony,dlaczego zostałem wrobiony.
Rozpoczyna się droga -
terapia dla sprawców stosujących przemoc-
bingo
To ona pierwsza pokazuje jak facet został wkręcony.
Potem wiele innych terapii-i za każdym razem,we wszystkich wychodziło to samo.
Nie jesteś tym człowieku-jakiego z ciebie stworzono.
Lata zabiegania o swoje ja,lata pokazania swej niewinności.
I na co to wszystko???
No cóż bo on ja wciąż kochał,bo trudno było mu zrozumieć i pogodzić się z tym że ona zwyczajnie z niego zrezygnowała.
Wykopany wracał,wyrzucony drzwiami wracał oknem.
I pewnego dnia w tym swoim szlaku staje na kontroli u psychiatry
przecież trzeba wszystkiego się chwytac
-opowiada lekarzowi o sobie ,o lękach ,o strachu,o tym czego pragnie.
I nagle z ust lekarza słyszy-czy nie widzi Pan że jest maltretowany,czy nie dostrzega Pan jak pięknie w białych rękawiczkach jest to czynione.
To był cios i te słowa były najgorsze
a co po nich powstało???
Może właśnie to czego Panie tego forum nie potrafią zrozumieć w Mare.
Powstaje awersja do kobiet.
Tak miłe Panie ta jedna daje obraz ze wszystkie są takie same.
trzeba czasu by to zmienić,trzeba czasu by to zrozumieć.
Ale co do zaufania???
pewnie nigdy nie nastąpi.
czym innym jest dostrzeganie że nie wszystkie kobiety tak czynią,że nie wszystkie na to stać-
a czym innym jest to:
lecz rana -mimo uleczenia fizycznego w głowie pozostaje na zawsze.
I nie chce nikogo tu oczerniać,nikogo wybielać,nikomu przypisywać winy-czy tez kogoś z czegos zwalniać.
Jedynie kończąc to -napisze tylko jedno.
Moja zona miłe Panie nigdy nie zrozumiala,ani dojrzała tego co zrobiła.
Nigdy nie weszła w jej serce refleksja-a może się myliłam???
a może przesadziłam??
I na koniec...
Nie oceniajmy Mare i tego co stara się wyrazić-zwyczajnie poszukuje prawdy wiele lat.
ja też szukałem tej prawdy-tylko że do mnie z czasem dotarło.
Na co mi ta prawda???
co ona zmieni???
co ona da???
i na koniec:
Mare....
przyzwyczaiłem się do życia jakie jest,pozostawiłem niezmienionym to czego nie mogę zmienić,nauczyłem się przyjmować świat takim jaki jest,nauczyłem się akceptować to co jest widoczne i doczesne.
I mimo że życie moje nie jest kolorowym-ale zwyczajnie da się żyć.
I najważniejsze:
pogrzebałem w sercu miłość do żony-bo pielegnacja jej(miłości)
wobec realnej sytuacji w jakiej się znajdowałem,znajduje i zapewne daljej będę znajdować-
niszczyła mnie każdego dnia.
pozdrawiam
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 19:34
Wiesz co, tata2008+
Chyba zacznę przyjmować zakłady, czy zostaniesz teraz przez Panie z naszego forum zadziobany, czy zlekceważony.
Poczekamy, zobaczymy.
lustro [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 20:19
To był cios i te słowa były najgorsze
a co po nich powstało???
Może właśnie to czego Panie tego forum nie potrafią zrozumieć w Mare.
Powstaje awersja do kobiet.
Tak miłe Panie ta jedna daje obraz ze wszystkie są takie same.
trzeba czasu by to zmienić,trzeba czasu by to zrozumieć.
no nie mogę
a czy przypadkiem troche wyzej nie napisałam tego samego, tylko ciut innymi słowami?
od samego poczatku tak mowię...ale zaprzeczanie trwa
tak sie składa Tata2008+, że zapodawanie linków jest duzo mniej pociagające i pouczające, niz własna historia i tym sie róznicie Ty i Mare
doskonale rozumiem taka niechęć i to uogólnioną
nie wiem tylko dlaczego wypierac sie jej żródła?
ale Mare nie jest ekshibicjonistą i nie wdaje sie w prywatne szczegóły
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-02, 21:43
tata2008+ napisał/a:
I nagle z ust lekarza słyszy-czy nie widzi Pan że jest maltretowany,czy nie dostrzega Pan jak pięknie w białych rękawiczkach jest to czynione.
To był cios i te słowa były najgorsze
a co po nich powstało???
Może właśnie to czego Panie tego forum nie potrafią zrozumieć w Mare.
Powstaje awersja do kobiet.
Tak miłe Panie ta jedna daje obraz ze wszystkie są takie same.
trzeba czasu by to zmienić,trzeba czasu by to zrozumieć.
Lustro , to jest historia i przeżycia taty2008 .
On sam opisuje własne emocje
i pisze tylko , że MOŻE
są podobne do moich .
Pisałem już , że mam pewne własne doświadczenia ,
ale mam też na szczęście
dość mocną psychikę ( co chyba widać )
Otóż po raz n-ty komunikuje .
Nie tylko nie mam awersji do kobiet ,
ale jakby przeciwnie .
Zauważam natomiast oprócz wiele pięknych cech kobiet
także i te mniej piękne .
Są to raczej pewne skłonności
i nie dotyczą wszystkich , tylko jakiegoś procenta .
Na podobnej zasadzie , że nie każdy facet to alkoholik .
przez analogię :
Czy jeżeli nauczyciel jest wymagajacy , dużo zadaje
i stawia uczniom marne oceny ,
to znaczy , że ma do nich awersje ?
A może przeciwnie , zależy mu na nich ?
Czy takiego nauczyciela się lubi ?
............. tak , ale dopiero po latach
jak się zrozumie
tata2008+ napisał/a:
I na koniec...
Nie oceniajmy Mare i tego co stara się wyrazić-zwyczajnie poszukuje prawdy wiele lat.
Nie ,
ja niczego nie poszukuję , a na pewno w tym temacie .
Raczej dzielę się
tylko nie moimi osobistymi przezyciami ,
bo te zawsze są tylko osobiste ,
a pewną wiedzą ( potwierdzoną badaniami itp. )
Ale oczywiście , osobiste świadectwo ,
może nawet dla większości jest bardziej cenne .
Ja jednak wolę szersze podejście do zjawiska ,
co wiążę się z mniejszym błędem statystycznym .
===========================================
kolejny link .
W ocenie NIK‑u wprowadzenie tzw. Niebieskiej Karty, czyli procedury umożliwiającej nawet na podstawie donosu o przemocy np. wobec dziecka wszczęcie postępowania wobec jednego z rodziców, są „korzystne głównie dla osób, dla których jedyną motywacją (…) było uzyskanie dokumentacji dla celów rozwodowych, opieki nad dzieckiem czy też uzyskania prawa do lokalu, ale niekoniecznie były ofiarami przemocy w rodzinie”.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.