[grzegorz_]

[Metanoja1]

Tylko, że żona Jakuba nie ma żadnych ziemskich oczekiwań wobec małźeństwa, oprócz jego zakończenia.

Tylko, że żona Jakuba nie ma żadnych ziemskich oczekiwań wobec małźeństwa, oprócz jego zakończenia.

[jakob85]

grzegorz_ Gdyby moja zona patrzyła na nasz związek tak jak i ja , to tego tematu nie byłoby;-)

Jej pejoratywna metamorfoza jest zaprzeczeniem jej samej, ba! nawet zawód, który wykonuje wymaga od niej empatii, kochania, cierpliwość itd.

Moja ukochana obrała nowy kurs w życiu – egoizm. Czego dowodem jest rozwód, chęć nowego męża, dzieci (ponieważ zegar biologiczny tyka) itd. Szybko, łatwo i przyjemnie, taki nowoczesny, pozbawiony kręgosłupa moralnego, tryb życia. Czy kiedyś to zrozumie? Tylko Pan Bóg wie. Jedno jest pewne, jej Nowe JA odbija się na jej rodzinie.

Ciężko mi było zrozumieć krzyż, który muszę nieść, ale dziś przyjmuję go ze spokojem. Bóg tak nie chciał, ale stało się.

„Albo się "zniżysz" do jej ziemskich oczekiwań (o ile nie jest za późno)” wyjaśnij.

grzegorz_ Gdyby moja zona patrzyła na nasz związek tak jak i ja , to tego tematu nie byłoby;-)

Jej pejoratywna metamorfoza jest zaprzeczeniem jej samej, ba! nawet zawód, który wykonuje wymaga od niej empatii, kochania, cierpliwość itd.

Moja ukochana obrała nowy kurs w życiu – egoizm. Czego dowodem jest rozwód, chęć nowego męża, dzieci (ponieważ zegar biologiczny tyka) itd. Szybko, łatwo i przyjemnie, taki nowoczesny, pozbawiony kręgosłupa moralnego, tryb życia. Czy kiedyś to zrozumie? Tylko Pan Bóg wie. Jedno jest pewne, jej Nowe JA odbija się na jej rodzinie.

Ciężko mi było zrozumieć krzyż, który muszę nieść, ale dziś przyjmuję go ze spokojem. Bóg tak nie chciał, ale stało się.

„Albo się "zniżysz" do jej ziemskich oczekiwań (o ile nie jest za późno)” wyjaśnij.

[Rubin]

Witaj Kuba. Jestem tylko parę lat starszy od Ciebie i dobrze rozumiem (nie tylko ja) obawy i ogrom ciężaru jaki przytłacza w związku z postanowieniem czekania na żonę. A zwłaszcza perspektywę samotności po kres dni. Obawy i porady facetów z tym związane znajdziesz tutaj:
http://www.kryzys.org/vie...p=448438#448438
Nie jesteś sam.

Witaj Kuba. Jestem tylko parę lat starszy od Ciebie i dobrze rozumiem (nie tylko ja) obawy i ogrom ciężaru jaki przytłacza w związku z postanowieniem czekania na żonę. A zwłaszcza perspektywę samotności po kres dni. Obawy i porady facetów z tym związane znajdziesz tutaj:
http://www.kryzys.org/vie...p=448438#448438
Nie jesteś sam.

[grzegorz_]

[jakob85]

grzegorz_ ---> Naturalnie Grzegorzu moja żona nie obudziła się ze stwierdzeniem „dość”
Małżonka miała oczekiwania, co jest oczywiste. Mieliśmy wspólne plany, co również jest jasne jak słonce.
Po dwóch latach niestety nie udało nam się zrealizować celów: kredyt czytaj dom, dziecko (ale tutaj byliśmy zgodnie, że odkładamy tę kwestie do kwietnia, kiedy to moja żona zakończy kurs)

Ukochana moja miała dość życia od pierwszego do pierwszego, ze względu na moje małe zarobki. Tutaj poczyniłem kroki zdobywając pracę dorywczą. Lecz było za późno.

Generalnie wizja mojej Misi po dwóch latach była następująca: dom, dziecko, dwa samochody i spokój. To wszystko było na dobre, jednak los sprawił, że nasz związek (miłość) będziemy budować od na złe i tutaj niestety kapitulacja....

Jeden z księżym, u którego byliśmy, stwierdził, że tj. tzw syndrom „niespełnionych marzeń”

Stwierdzenie czy jestem religijny będę mógł potwierdzić na łożu śmierci, gdy będę prosił Boga o wybaczenie krzywd zadanych przez moją żonę. Obym tylko wytrwał....

rubin -->bardzo dziękuję Ci za link.

grzegorz_ ---> Naturalnie Grzegorzu moja żona nie obudziła się ze stwierdzeniem „dość”
Małżonka miała oczekiwania, co jest oczywiste. Mieliśmy wspólne plany, co również jest jasne jak słonce.
Po dwóch latach niestety nie udało nam się zrealizować celów: kredyt czytaj dom, dziecko (ale tutaj byliśmy zgodnie, że odkładamy tę kwestie do kwietnia, kiedy to moja żona zakończy kurs)

Ukochana moja miała dość życia od pierwszego do pierwszego, ze względu na moje małe zarobki. Tutaj poczyniłem kroki zdobywając pracę dorywczą. Lecz było za późno.

Generalnie wizja mojej Misi po dwóch latach była następująca: dom, dziecko, dwa samochody i spokój. To wszystko było na dobre, jednak los sprawił, że nasz związek (miłość) będziemy budować od na złe i tutaj niestety kapitulacja....

Jeden z księżym, u którego byliśmy, stwierdził, że tj. tzw syndrom „niespełnionych marzeń”

Stwierdzenie czy jestem religijny będę mógł potwierdzić na łożu śmierci, gdy będę prosił Boga o wybaczenie krzywd zadanych przez moją żonę. Obym tylko wytrwał....

rubin -->bardzo dziękuję Ci za link.

[kenya]

Jakub pisze:

Cytat:

140 dni temu wspólnie z małżonką stwierdziliśmy, że odpoczniemy od siebie, aby zrozumieć samego siebie i Nas. Separacja miała być chwilowa i miała nas uduchowić. Niestety z przypuszczalnych 2 tygodnie zrobiło się 140 dni...

Zaintrygowało mnie to stwierdzenie: z 2 tyg. ZROBIŁO SIĘ 140 dni.
Jakub, samo się nic nie robi. Taką formę stosuje rozmówca kiedy unika odpowiedzialności. Mylę się??
Ktoś personalnie decyduje o tym , że jest poza małżeństwem 140 dni, zamiast 2 umówionych tygodni. Zatem które z Was dwojga było Tym które przedłużyło pobyt poza małżeństwem w poszukiwaniu "swojej" odpowiedzi?

Cytat:

W moim przypadku szukałem odpowiedzi na pytanie: czego brakowało w naszym związku, czym jest rozwód, sakrament małżeństwa, i jak Bóg na Nas spogląda.

A czego brakowało żonie wg Ciebie?
Czyj to był pomysł by rozstawać się w poszukiwaniu czegokolwiek?

Cytat:

Uduchowiony, pełen radości, miłości, szczęścia, chciałem przekazać te nowiny mojej ukochanej, niestety było już za późno

Czy dobrze rozumiem, że to Ty potrzebowaleś 140 dni, dla niej oczekiwanie było zbyt długie?

[

Cytat:

b]Moja małżonka obrała przeciwny kurs do mojego. Mianowicie, szukała odpowiedzi na pytanie Kim jest? [/b]

Ależ to najważniejesze pytanie. Bez tej "wiedzy" wszyscy bez wyjątku błądzą. To wiedza kluczowa i pierwotna wobec wszystkiego.

Cytat:

Po kilku terapiach u ww.Pani Psycholog moja małżonka zmieniła się diametralnie. Oznajmiła mi rzeczy, o których nigdy nie śniłem: "nie kocham Cię, jesteś dewotom, chcę innego męża, chce dzieci, chce żyć, mój Bóg wie co robię, chce rozwodu itd.

"

Rozumiem, że winą za rozkład małżeństwa obarczasz w dużej części psycholog, która wg Ciebie zmieniła żonę nie do poznania.

Jakubie, czy identyfikujesz się z żony zarzutem co do tego, że nazwała Cię dewotem?
Czy są jakieś podstawy by mogła Cię tak określić?

Zadałam Ci Jakubie parę pytań, gdyż Twój post nie wydaje mi się jasny.

Jakub pisze:

Cytat:

140 dni temu wspólnie z małżonką stwierdziliśmy, że odpoczniemy od siebie, aby zrozumieć samego siebie i Nas. Separacja miała być chwilowa i miała nas uduchowić. Niestety z przypuszczalnych 2 tygodnie zrobiło się 140 dni...

Zaintrygowało mnie to stwierdzenie: z 2 tyg. ZROBIŁO SIĘ 140 dni.
Jakub, samo się nic nie robi. Taką formę stosuje rozmówca kiedy unika odpowiedzialności. Mylę się??
Ktoś personalnie decyduje o tym , że jest poza małżeństwem 140 dni, zamiast 2 umówionych tygodni. Zatem które z Was dwojga było Tym które przedłużyło pobyt poza małżeństwem w poszukiwaniu "swojej" odpowiedzi?

Cytat:

W moim przypadku szukałem odpowiedzi na pytanie: czego brakowało w naszym związku, czym jest rozwód, sakrament małżeństwa, i jak Bóg na Nas spogląda.

A czego brakowało żonie wg Ciebie?
Czyj to był pomysł by rozstawać się w poszukiwaniu czegokolwiek?

Cytat:

Uduchowiony, pełen radości, miłości, szczęścia, chciałem przekazać te nowiny mojej ukochanej, niestety było już za późno

Czy dobrze rozumiem, że to Ty potrzebowaleś 140 dni, dla niej oczekiwanie było zbyt długie?

[

Cytat:

b]Moja małżonka obrała przeciwny kurs do mojego. Mianowicie, szukała odpowiedzi na pytanie Kim jest? [/b]

Ależ to najważniejesze pytanie. Bez tej "wiedzy" wszyscy bez wyjątku błądzą. To wiedza kluczowa i pierwotna wobec wszystkiego.

Cytat:

Po kilku terapiach u ww.Pani Psycholog moja małżonka zmieniła się diametralnie. Oznajmiła mi rzeczy, o których nigdy nie śniłem: "nie kocham Cię, jesteś dewotom, chcę innego męża, chce dzieci, chce żyć, mój Bóg wie co robię, chce rozwodu itd.

"

Rozumiem, że winą za rozkład małżeństwa obarczasz w dużej części psycholog, która wg Ciebie zmieniła żonę nie do poznania.

Jakubie, czy identyfikujesz się z żony zarzutem co do tego, że nazwała Cię dewotem?
Czy są jakieś podstawy by mogła Cię tak określić?

Zadałam Ci Jakubie parę pytań, gdyż Twój post nie wydaje mi się jasny.

[jakob85]

Kenya-->

Cytat:

„Zaintrygowało mnie to stwierdzenie: z 2 tyg. ZROBIŁO SIĘ 140 dni. Jakub, samo się nic nie robi. Taką formę stosuje rozmówca kiedy unika odpowiedzialności. Mylę się?? Ktoś personalnie decyduje o tym , że jest poza małżeństwem 140 dni, zamiast 2 umówionych tygodni. Zatem które z Was dwojga było Tym które przedłużyło pobyt poza małżeństwem w poszukiwaniu "swojej" odpowiedzi?

Przez 140 dni, to ja angażowałem spotkania, kontaktowałem się Nią, pojednałem się z rodziną, a nawet szukałem dla nas mieszkania itd. Z kolei małżonka pracowała codziennie, uciekała od odpowiedzialności, nie skupiała się na naszym związku. Szukała tylko odpowiedniego czasu na stwierdzenie „to koniec” Choć nie ukrywam że był jeden moment w którym myślałem że ją odzyskam...

Cytat:

A czego brakowało żonie wg Ciebie? Czyj to był pomysł by rozstawać się w poszukiwaniu czegokolwiek?

Na jednym ze spotkań z Panią Psychoterapeutką (tą która chciała Nam pomóc, o której nie wspomniałem wcześniej) poprosiłem małżonkę o odpowiedź czego jej brakuje itd. Kiedy uzupełniłem te braki, pojawiały się nowe, i tak do momentu, aż się podała ponieważ brakowało jej argumentów.

Cytat:

Czy dobrze rozumiem, że to Ty potrzebowaleś 140 dni, dla niej oczekiwanie było zbyt długie?

Moja zmiana nie pojawiła się po 140 dniach, tylko pojawiła się od pierwszego dnia kiedy się rozstaliśmy. W każdym momencie byłem w stanie do Niej wrócić, albo przyjąć ją.
Skąd ta pewność? Znajomi, rodzina, pani Psychoterapeutka, potwierdzali ten fakt.

Cytat:

Ależ to najważniejesze pytanie. Bez tej "wiedzy" wszyscy bez wyjątku błądzą. To wiedza kluczowa i pierwotna wobec wszystkiego.

Moja żona doskonale wiedziała kim jest i czego pragnie od życia. Stwierdzenie „kim jest” podsunęła jej Pani Psycholog (ta u której nastąpiła pejoratywna cezura)

Cytat:

Rozumiem, że winą za rozkład małżeństwa obarczasz w dużej części psycholog, która wg Ciebie zmieniła żonę nie do poznania.

Winę za rozkład naszego małżeństwa ponoszę Ja i moja żona i gdybyśmy mieli osobę która pomogłaby Nam uratować Nas wtedy wszystko byłoby zgodnie z planem Bożym.Pani psycholog namieszała małżonce w głowie, tego jestem pewien. Uczestnictwo jej kuracja było błędem. Notabene jak mogłem się poradzić o małżeństwo osoby, która po 19 latach małżeństwa twierdzi że „się wypaliła” Równocześnie mogę pytać czynnego alkoholika jak nie pić.

Cytat:

Jakubie, czy identyfikujesz się z żony zarzutem co do tego, że nazwała Cię dewotem? Czy są jakieś podstawy by mogła Cię tak określić?

Określiła mnie tak ponieważ czasem pisałem do Niej e-maile. W treści wpisując moją tęsknot itd. Kiedy natrafiłem na wspólnotę sychar, świadectwa uzdrowień , wykłady
ks. M.Dziewieckiego czy odpowiedź na pytanie w Piśmie Świętym dot. Małżeństwa chciałem się Nią tym podzielić. Przerażona formą i zawartością e-maila określiła mnie dewotem.

Kenya-->

Cytat:

„Zaintrygowało mnie to stwierdzenie: z 2 tyg. ZROBIŁO SIĘ 140 dni. Jakub, samo się nic nie robi. Taką formę stosuje rozmówca kiedy unika odpowiedzialności. Mylę się?? Ktoś personalnie decyduje o tym , że jest poza małżeństwem 140 dni, zamiast 2 umówionych tygodni. Zatem które z Was dwojga było Tym które przedłużyło pobyt poza małżeństwem w poszukiwaniu "swojej" odpowiedzi?

Przez 140 dni, to ja angażowałem spotkania, kontaktowałem się Nią, pojednałem się z rodziną, a nawet szukałem dla nas mieszkania itd. Z kolei małżonka pracowała codziennie, uciekała od odpowiedzialności, nie skupiała się na naszym związku. Szukała tylko odpowiedniego czasu na stwierdzenie „to koniec” Choć nie ukrywam że był jeden moment w którym myślałem że ją odzyskam...

Cytat:

A czego brakowało żonie wg Ciebie? Czyj to był pomysł by rozstawać się w poszukiwaniu czegokolwiek?

Na jednym ze spotkań z Panią Psychoterapeutką (tą która chciała Nam pomóc, o której nie wspomniałem wcześniej) poprosiłem małżonkę o odpowiedź czego jej brakuje itd. Kiedy uzupełniłem te braki, pojawiały się nowe, i tak do momentu, aż się podała ponieważ brakowało jej argumentów.

Cytat:

Czy dobrze rozumiem, że to Ty potrzebowaleś 140 dni, dla niej oczekiwanie było zbyt długie?

Moja zmiana nie pojawiła się po 140 dniach, tylko pojawiła się od pierwszego dnia kiedy się rozstaliśmy. W każdym momencie byłem w stanie do Niej wrócić, albo przyjąć ją.
Skąd ta pewność? Znajomi, rodzina, pani Psychoterapeutka, potwierdzali ten fakt.

Cytat:

Ależ to najważniejesze pytanie. Bez tej "wiedzy" wszyscy bez wyjątku błądzą. To wiedza kluczowa i pierwotna wobec wszystkiego.

Moja żona doskonale wiedziała kim jest i czego pragnie od życia. Stwierdzenie „kim jest” podsunęła jej Pani Psycholog (ta u której nastąpiła pejoratywna cezura)

Cytat:

Rozumiem, że winą za rozkład małżeństwa obarczasz w dużej części psycholog, która wg Ciebie zmieniła żonę nie do poznania.

Winę za rozkład naszego małżeństwa ponoszę Ja i moja żona i gdybyśmy mieli osobę która pomogłaby Nam uratować Nas wtedy wszystko byłoby zgodnie z planem Bożym.Pani psycholog namieszała małżonce w głowie, tego jestem pewien. Uczestnictwo jej kuracja było błędem. Notabene jak mogłem się poradzić o małżeństwo osoby, która po 19 latach małżeństwa twierdzi że „się wypaliła” Równocześnie mogę pytać czynnego alkoholika jak nie pić.

Cytat:

Jakubie, czy identyfikujesz się z żony zarzutem co do tego, że nazwała Cię dewotem? Czy są jakieś podstawy by mogła Cię tak określić?

Określiła mnie tak ponieważ czasem pisałem do Niej e-maile. W treści wpisując moją tęsknot itd. Kiedy natrafiłem na wspólnotę sychar, świadectwa uzdrowień , wykłady
ks. M.Dziewieckiego czy odpowiedź na pytanie w Piśmie Świętym dot. Małżeństwa chciałem się Nią tym podzielić. Przerażona formą i zawartością e-maila określiła mnie dewotem.

[kenya]

[jakob85]

Kenya --> wybacz, że źle odczytałem twoje pytanie.
Niestety żaden duchowny jak na razie nie chce porozmawiać z moją małżonką, choć ubiegam się o to już prawie miesiąc... Po co ta rozmowa? Chce, aby porozmawiał z nią i być może Jemu uda się do niej dotrzeć

Moja małżonka stwierdziła, że modlimy się do innego Boga, i jej Bóg wie co jest dla niej dobre. Jak tylko usłyszałem te słowa przypomniały mi się słowa z pewnego świadectwa „... jeśli mnie kochasz, to dlaczego nie postępujesz wg Mojego słowa?”

Dziękuję za zainteresowanie tematem, gorąco pozdrawiam.

Kenya --> wybacz, że źle odczytałem twoje pytanie.
Niestety żaden duchowny jak na razie nie chce porozmawiać z moją małżonką, choć ubiegam się o to już prawie miesiąc... Po co ta rozmowa? Chce, aby porozmawiał z nią i być może Jemu uda się do niej dotrzeć

Moja małżonka stwierdziła, że modlimy się do innego Boga, i jej Bóg wie co jest dla niej dobre. Jak tylko usłyszałem te słowa przypomniały mi się słowa z pewnego świadectwa „... jeśli mnie kochasz, to dlaczego nie postępujesz wg Mojego słowa?”

Dziękuję za zainteresowanie tematem, gorąco pozdrawiam.

[jakob85]

Najdrożsi koledzy i koleżanki wspólnoty Sychar,

zwracam się do każdego z Was z ogromną prośbą o modlitwę, tylko jedną czy też aż jedną,
w intencji mojej małżonki Katarzyny. Wiem, że każdy z Was modli się w innej intencji, jednak teraz bardzo potrzebuję waszego wsparcia - wspólnej modlitwy.

Nie chcę pisać, iż coś wielkiego się stało, wręcz przeciwnie to coś małego, jednak czuję, iż zapaliła się maluteńka iskierka ...

Z góry dziękuję za modlitwę i czas!

Niech się dzieje Wola Nieba!

Najdrożsi koledzy i koleżanki wspólnoty Sychar,

zwracam się do każdego z Was z ogromną prośbą o modlitwę, tylko jedną czy też aż jedną,
w intencji mojej małżonki Katarzyny. Wiem, że każdy z Was modli się w innej intencji, jednak teraz bardzo potrzebuję waszego wsparcia - wspólnej modlitwy.

Nie chcę pisać, iż coś wielkiego się stało, wręcz przeciwnie to coś małego, jednak czuję, iż zapaliła się maluteńka iskierka ...

Z góry dziękuję za modlitwę i czas!

Niech się dzieje Wola Nieba!

[Mirakulum]

O krwi i wodo ......

O krwi i wodo ......

[hubcia576]

któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego....

któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego....

[Mateush]

Super, jak coś drgnęło to jestem mega szczęśliwy. W końcu można przeczytać coś dobrego. Boże co ja bym dał, żeby u mnie się coś ruszyło!!! Pozdrawiam

Super, jak coś drgnęło to jestem mega szczęśliwy. W końcu można przeczytać coś dobrego. Boże co ja bym dał, żeby u mnie się coś ruszyło!!! Pozdrawiam