Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
trochę o zaburzeniach depresyjno - lękowych
Autor Wiadomość
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 17:44   

Brawo ZUF :mrgreen:

Dzięki temu TEMATOWI... uświadomiłem sobie kolejny CUD Boga w moim życiu. Ja też trafiłem do psychiatry kilka lat temu i też brałem antydepresanty. Nawet zdążyłem poprosić lekarza o dobranie innych niż na początku mi przepisał, bo "dziwnie" na mnie działały... i po tych kolejnych... czułem się dobrze... ale w międzyczasie trafiłem do odnowy w DŚ i wziąłem udział w seminarium, w trakcie którego postanowiłem zrezygnować z lekarstw... Poszedłem do lekarza i powiedziałem mu, że już nie potrzebuję lekarstw i co on na to... Pamiętam jego zdziwienie... ale zgodził się i zaprzestałem przyjmowania. Naprawdę do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy, że właśnie taka była kolejność: lekarz, zawierzenie Panu Bogu... i znowu lekarz, bo nie chciałem robić głupiej "samowolki".

Chwała Panu... Jest NIESAMOWITY :-P
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 21:11   

Bety napisał/a:
depresja jest chorobą i należy ja leczyć
z tego co wiem, lekarstwa są środkiem zaradczym w ostrych stanach i nalezy je brac, aby sobie pomóc
jednak w depresji nie obędzie się bez terapii- i to jest główne leczenie
któs kiedys tłumaczył, że lekarstwa są jak kula dla kogoś, kto złamał nogę i ma gips, nie może chodzić więc wspomaga się kulą. Ale leczenie jest poprzez inne metody.
To choroba duszy,
człowiek nie widzi wyjścia z sytuacji. Dopiero terapia, praca nad sobą (również w formie modlitwy np o uwolnienie i uzdrowienie), daje efekty.
To co pisze Zuf jest logiczne-jeśli potrzeba leków trzeba je wziąć. Jednak nalezy również zacząc pracować nad sobą.


Napisałaś krótko i na temat :-D DOKŁADNIE to chciałem przekazać, tego doświadczyłem.

Lena, ja naprawdę nie rozumiem, w czym Ci przeszkadza, że opisałem swoje doświadczenie, oraz swoje zdanie.

Chciałbym dodać, że ogólnie mowa była tutaj o depresji, jednak ja doświadczałem również lęków, zaburzeń lękowych, nerwicy, zaburzeń osobowości - dlatego nie tylko antydepresanty były mi przepisywane przez lekarzy. Nie chciałem o tym pisać, i na tym się skupiać, bo nie jest to forum medyczne i nie chodzi przecież o roztrząsanie jaka tabletka na jakie "F" ma pomagać...

Znam definicję depresji, ale dziękuję Ci i za tą. Poświęciłem naprawdę wiele czasu aby poznać "wroga" nie tylko poprzez doświadczanie ale również znaną i dostępną literaturę - od klasyfikacji rodzajowej (od F00 do F99 wg. ICD10) poprzez formy leczenia a skończywszy na szczegółach związanych z działaniem i skutkami różnych leków w OUN...

Cytat:
Niczym naukowiec i doktor.....bo tak sie zachowujesz.


Uważam, że mam prawo mieć swoje zdanie na temat zaburzeń depresyjnych nie będąc profesorem. Czy każdy kto ma inne zdanie czy doświadczenie od Twojego to od razu profesor??

Powtórzę, bo może nie zauważyłaś - Napisałem o tym, że moja droga ku wolności zaczęła się dopiero razem z Bogiem, i napisałem, aby nie poprzestawać na lekach, że do tego właśnie zachęcam, aby nie popaść w marazm pseudo - komfortu, jaki dają leki.

Cytat:
Piszesz,ze oczekiwałeś cudów od lekarzy,a od siebie nie wiele...i moim zdaniem w tym cały problem.
Lekarz zrobi swoje,lekarz naprawi......bez mojego udziału.
Nie dziwię sie że nie wyszło.


No ja tez się nie dziwię, przyznałem to.

Cytat:
Nie jednemu te "polepszacze" uratowały życie,pozbyli się dręczących dolegliwości,odbili sie od dna,zaczęli działać......

kryzys ducha to także często kryzys wiary i czasem trzeba w sobie "wyłączyć" lekami emocje, aby przeżyć. Zgadzam się, tez właśnie o tym napisałem. I zaczęli działać - właśnie o tym piszę, aby nie poprzestawać....tylko praca nad sobą i z Panem Bogiem...
Cytat:

Dziś czepiasz sie lekarzy,na nich zwalasz winę.....


Nie winię lekarzy, chcę wierzyć, że każdy leczy wg. swojej najlepszej wiedzy i umiejętności. Jestem odpowiedzialny za siebie. Duży już jestem :mrgreen:

Cytat:
Idąc do lekarza czegoś oczekiwałeś.....zwykle leków ,ktore nam pomogą....po to jest lekarz.


Ja jednak poszedłem nie po leki. Próbuję powiedzieć, że lekarz mógł mnie wysłać do sanatorium, na terapię, albo nawet do kierownika duchowego i najbliższej Wspólnoty - ale łatwiej i szybciej jest dać leki. Na etapie kiedy "zaczynałem psuć się" nie potrzebowałem jeszcze mocnych leków czy "elektrowstrząsów". Niestety brakło Boga, brakło chęci, brakło pracy nad sobą, więc było tylko gorzej i mocniejsze leki.

Cytat:
Namawiasz,aby nie poprzestawać na legalnych substancjach chemicznych(znaczy lekach),bo równie dobrze można pić alkochol,czy brać narkotyki.
utrata własnej woli, świadomości, znieczulica emocjonalna, zadowolenie z błogości stanu, brak motywacji do pracy nad sobą
No proszę.....
Nie wiem co brałeś,ale leki antydepresyjne działaja zupełnie inaczej....


Nie, nie działają inaczej. Nie będę teraz wdawał się w szczegóły bo wiadomo że neuroleptyki to działają sedatywnie, a SSRI (nie wszystkie) czy dopaminowe działają aktywizująco...ale nie o dosłowne działanie mi chodziło. Mnie chodziło o to, że po osiągnięciu pewnego poziomu "komfortu" (już nie boli, nic nie czuję, nie lękam się, czyli jest dobrze) można usiąść na "laurach" i brać leki resztę życia, tłumić skutki, zamiast popracować nad przyczyną, nad sobą, może się "nie chcieć" szukać Boga jako Wybawiciela... Czyż nie po to narkoman ćpa, a alkoholik pije - żeby "nie czuć się źle"? Żeby nie mierzyć się z realnym światem, który wydaje mu się za trudny?

Cytat:
Mam nadzieję,że bierzesz odpowiedzialność za to co piszesz.


Lenko, w 200% :-)

I dodam jeszcze moje kolejne odkrycie - po co ludziom eMeSWu? Bo jeśli korzystamy z tych darów ZANIM spotka nas kryzys to WTEDY mamy siłę i wsparcie aby przejść DALEJ.

hehe..mądry Polak po szkodzie jestem :mrgreen:

renta11 napisał/a:
Na lekach zaczęłam myśleć i pracować nad sobą. Odbiłam się od dna. Bez leków nie dałabym rady.


Dokładnie, a teraz poszłaś dalej, pracujesz nad sobą, nie zostałaś. Tym się właśnie chciałem podzielić - aby nie zostawać...

JakubekKaz napisał/a:
trafiłem do odnowy w DŚ i wziąłem udział w seminarium, w trakcie którego postanowiłem zrezygnować z lekarstw... Poszedłem do lekarza i powiedziałem mu, że już nie potrzebuję lekarstw


Chwała Panu :-D Znaczy - da się ! :-)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 22:04   

Cytat:
.Jak wgł Ciebie leno działają leki na depresję?

Gianna......leki antydepresyjne maja za zadanie polepszenie stanu zdrowia pacjenta,złagodzenie lub usunięcie przykrych dolegliwości/objawów, skutków choroby,zresztą tak samo jak wiele innych leków.
Owszem...mają szereg skutków ubocznych,podobnie jak każdy inny lek,ale napewno nie powodują......utraty własnej woli,świadomości,znieczulicy ..itp(jak wyżej).
Nie powinny.
Cytat:
Jeśli nie działały, albo działały źle to należało iść do lekarza i poprosić o dobranie innych.
Nie każdy lek działa na każdego.

Zgadzam się......sama zmieniałam leki do skutku.
Odpowiednio dobrany lek działa "cuda".
Niezwykle ważny jest wywiad,dokładne sprecyzowanie co nam dolega,jaki mamy problem , z czym nie dajemy rady,na co chorujemy,jakie leki przyjmujemy ,bo to głównie na tej podstawie lekarz dobiera odpowiedni antydepresant.
Ścisła współpraca pacjenta z lekarzem.
Ponad to depresja ma niejedno oblicze,są różne jej rodzaje i różne przyczyny,a co za tym idzie...rózne leki.

Cytat:
I czy piszesz rzeczywiście na podstawie własnego doświadczenia , czy to czysta teoria?

Jestem tu od 2007 roku,ale nie musisz zagłębiać sie w moją historię,wystarczy jak cofniesz się o kilka postów wyżej,a dowiesz się czy to tylko teoria.

Cytat:
Nawet zdążyłem poprosić lekarza o dobranie innych niż na początku mi przepisał, bo "dziwnie" na mnie działały... i po tych kolejnych... czułem się dobrze... ale w międzyczasie trafiłem do odnowy w DŚ i wziąłem udział w seminarium, w trakcie którego postanowiłem zrezygnować z lekarstw... Poszedłem do lekarza i powiedziałem mu, że już nie potrzebuję lekarstw i co on na to... Pamiętam jego zdziwienie... ale zgodził się i zaprzestałem przyjmowania.


Dla mnie to trochę dziwne,bo żaden lekarz/psychiatra nie zgodzi się ot tak,bez przekonywania pacjenta na nagłe odstawienie leków antydepresyjnych, bo to najzwyczajniej w świecie zagraża zdrowiu.
....i....nie chodzi tu wcale o uzależnienie,bo to tyczy i innych chorób.

O kilkunastu lat biorę leki na serce,arytmia,a raczej częstoskurcz...niby nic poważnego,taka uroda serca.
Kiedy dostałam antydepresanty,serce przestało dokuczać,więc uznałam,że ów leków nie potrzebuję,wystarczą leki na depresję.
Niestety jak się okazało nie mogę ich odstawić,choć tak naprawdę z tej strony nic mi już nie dolega.
Uzależnienie od leków nasercowych?....nie.

Normalny proces.....

Tak więc....odstawienie antydepresantów nie ma nic wspólnego z uzależnieniem,tak jak większość leków przyjmowanych latami z różnych powodów.
Nie ma również niż wspólnego z uzależnieniem w przypadku alkoholizmu,czy zażywania narkotyków.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 22:15   

Leno

Nie wiem, jak działają różne leki, ale wiem, że po braniu przez kilka miesięcy leków, nazwijmy to "poprawiających samopoczucie" (nie pamiętam już ich nazwy), koleżanka lekarka zaleciła mi jak najszybsze odstawienie leków. Odstawiłem z dnia na dzień i nie było żadnej różnicy. Czyli można.
Jak zaczynałem brać, różnica była ogromna. Czyli wtedy były potrzebne.

Jak ten człowiek jest dziwnie skonstruowany (znaczy stworzony). I ile to siedzi w naszych głowach...
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 23:45   

Jacek-sychar napisał/a:
Odstawiłem z dnia na dzień i nie było żadnej różnicy.


U mnie było tak samo.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-17, 23:54   

Róbta co chceta......

Swoje napisałam,ktoś przeczyta ,zastanowi się....ok.
Do niczego nie namawiam...wolna wola.
...i tyle....
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 07:26   

Cytat:
.odstawienie antydepresantów nie ma nic wspólnego z uzależnieniem,tak jak większość leków przyjmowanych latami z różnych powodów.
Nie ma również niż wspólnego z uzależnieniem w przypadku alkoholizmu,czy zażywania narkotyków.
_________________

Nie mogę się z tym zgodzić Leno. Może mechanizm uzależnienia jest inny niż w przypadku "twardych" psychotropów czy alkoholu , ale też można się uzależnić, choćby od dobrego samopoczucia i błogostanu jaki dają te leki.Inna rzecz to skutki uboczne, które wyniszczają powoli organizm przy przewlekłym zażywaniu.
lena napisał/a:
Odpowiednio dobrany lek działa "cuda".
Niezwykle ważny jest wywiad,dokładne sprecyzowanie co nam dolega,jaki mamy problem , z czym nie dajemy rady,na co chorujemy,jakie leki przyjmujemy ,bo to głównie na tej podstawie lekarz dobiera odpowiedni antydepresant.
Ścisła współpraca pacjenta z lekarzem.
Ponad to depresja ma niejedno oblicze,są różne jej rodzaje i różne przyczyny,a co za tym idzie...rózne leki.

A takich lekarzy to chyba tylko w Leśnej Górze można spotkać , bo w realnym świecie mam zupełnie inne doświadczenia. ;-)
 
     
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 14:45   

lena napisał/a:
Róbta co chceta......

Z tym... nie mogę się zgodzić. W tym temacie... powinien być zdecydowanie włączony ROZSĄDEK, a nie SAMOWOLKA. Napisałem przecież, że za nim odstawiłem leki... zapytałem swojego lekarza o jego opinię.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 16:56   

Cytat:
Z tym... nie mogę się zgodzić. W tym temacie... powinien być zdecydowanie włączony ROZSĄDEK, a nie SAMOWOLKA. Napisałem przecież, że za nim odstawiłem leki... zapytałem swojego lekarza o jego opinię.
_________________

A ja nie mogę się zgodzić z tym, że należy bezgranicznie ufać lekarzom.
Wiadomo w jakim stanie jest nasza tzw. służba zdrowia , jak przeciążeni są lekarze , przyjmujący rzesze pacjentów każdego dnia i do tego jeszcze wykonujący mnóstwo biurokratycznych obowiązków, z których są rozliczani przez system ( w zasadzie kolejność odwrotna - bo dla systemu liczy się biurokracja i sprawozdawczość a nie dobro i zdrowie pacjenta). Więc , przy całym szacunku dla lekarzy , nie są oni w stanie w pełni pochylić się nad każdym pacjentem.
Druga rzecz: mamy coraz bardziej leniwe społeczeństwo. Jeśli człowiek ma wybór: brać tabletkę lub pracować nad sobą ( zdrowe odżywianie , sporty, ruch , psychoterapia itp) to niestety większość wybierze PIGUŁKĘ! :-D
A pan doktor ją przepisze, bo co będzie dyskutował , skoro za drzwiami jeszcze tłum pacjentów.
I tak leczymy się antybiotykami na przeziębienie ( bo jak to panie doktorze , bez antybiotyku?, leżeć, pić sok z malin i jeść czosnek? Toż to zabobony jakieś! ja proszę o przepisanie antybiotyku!), bierzemy leki na strzykanie w stawach, na bóle głowy , wątroby , duszy.
Jeśli coś jest nieskuteczne, to zmieniamy na inny specyfik i jest super! I nic od siebie nie musimy wymagać , ani zbyt długo czekać na efekt. Tylko nie widzimy od razu skutków tzw. ubocznych , może nawet nigdy nie powiążemy pojawienia się różnych dolegliwości , chorób z przyjmowanymi przez nas lekami....I znów trzeba będzie brać pigułki....
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 17:41   

Jeśli nie ufać lekarzom w przypadku choroby to komu lub czemu?
Poradom z internetu? Szeptusze? Wróżce? Koleżance z forum Sycharu...?

Nikt nie mówi o bezgranicznym zaufaniu, czasami sprawdzamy diagnozę u 2-3 lekarzy, ale
jeśli nie lekarz to kto? :mrgreen:
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 19:12   

Zgadzam się z drugim Twoim zdaniem Grzegorzu: nie ufać bezgranicznie.
I bezmyślnie. Starać się, w miarę możliwości brać odpowiedzialność za samego siebie, a nie przerzucać jej na lekarzy i innych , bo tak jest wygodniej.
Fajnie jest zażyć tabletkę ,żeby lepiej się poczuć, ale czy nie lepiej zastanowić się nad przyczyną złego samopoczucia? Może ono jest po to właśnie,żeby się nad sobą zastanowić, coś zmienić w swoim postępwaniu itd? To oczywista oczywistość, ale niektórzy mają z tym problem , obserwuję to na codzień wokół.
Wydaje mi się ,że na takim portalu jak ten jest właśnie miejsce, żeby o tym pisać, żeby dzielić się i żeby ktoś mógł przeczytać ,że życie może wyglądać trochę inaczej jeśli włożymy w nie odrobinę wysiłku , nie zadowalając się jedynie tym , co ma nam do zaoferowania współczesna medycyna...
 
     
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 19:50   

Gianna napisał/a:
nie ufać bezgranicznie

Z tym akurat też się zgadzam :mrgreen:

Tylko, że w praktyce wygląda to pewnie zupełnie inaczej = ile naszych historii tyle może być rozwiązań w przeróżnych okolicznościach... i wg mojej opinii właśnie o to chodzi.

Miałem do czynienia z dwoma fachowcami = lekarzami psychiatrii. Obaj przedstawili zupełnie inne rozwiązania na mój problem. Do pierwszego trafiłem z rekomendacji (to był również ten mój opisywany wyżej lekarz), a u drugiego byłem, ponieważ nie miałem innego wyjścia w związku z tym, że chciałem przejść terapię finansowaną przez NFZ i przed wejściem na grupę - musiałem odbyć rozmowę "zatwierdzającą" z lekarzem w tej placówce. Obaj zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie... ale wybrałem propozycję tego pierwszego... dlaczego? Ten pierwszy mnie motywował do pracy nad sobą i powiem wprost, że czasem ta motywacja nie była delikatna... do mnie trafiło... ale jestem w stanie zrozumieć, że są inni, którzy przeżywają swoje problemy w zupełnie inny sposób i potrzebują bardzo delikatnego potraktowania... Moim zdaniem... to nie jest tylko kwestia, który sposób jest lepszy czy gorszy... to kwestia tego czego akurat w danym momencie potrzebuje dany człowiek i do kogo trafi. Miałem "szczęście" ;-)

Na koniec ciekawostka: ten pierwszy (czyli mój) był ateistą, a ten drugi... zaangażowanym w życie kościoła katolikiem. To na dowód właśnie, że wszyscy jesteśmy inni i możemy potrzebować do zdrowienia zupełnie różnych warsztatów :-P
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-20, 00:02   

Cytat:
Nie wiem, jak działają różne leki, ale wiem, że po braniu przez kilka miesięcy leków, nazwijmy to "poprawiających samopoczucie" (nie pamiętam już ich nazwy), koleżanka lekarka zaleciła mi jak najszybsze odstawienie leków. Odstawiłem z dnia na dzień i nie było żadnej różnicy. Czyli można.

Jacek....nie wiem co brałeś,ale nie ważne....odstawiłeś,udało się....super.
Depresja depresji nie równa....
Próbowałam odstawić.......myślałam,że zejdę.
Osobiście nie brałam leków poprawiających samopoczucie,ale ratujacych życie.
Dzieki nim odżyłam i zaczęłam działać......psycholog,terapia i Bóg....

Cytat:
Nie mogę się z tym zgodzić Leno. Może mechanizm uzależnienia jest inny niż w przypadku "twardych" psychotropów czy alkoholu , ale też można się uzależnić, choćby od dobrego samopoczucia i błogostanu jaki dają te leki.Inna rzecz to skutki uboczne, które wyniszczają powoli organizm przy przewlekłym zażywaniu.

..ależ nie musisz sie zgadzać i ja wcale niezamierzam Cię przekonywać.
Lekarze mówią....nie uzalezniają,Ty i inni wiecie lepiej....i ok.
Osobiście żadnego błogostanu nie doznałam....wręcz przeciwnie.....niesamowity pałer do działania dostałam.
Skutki uboczne....poczytaj ulotkę zwykłego paracetamolu,panadolu ,czy innych takich....

Cytat:
A takich lekarzy to chyba tylko w Leśnej Górze można spotkać , bo w realnym świecie mam zupełnie inne doświadczenia.

Może źle szukałaś?
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-20, 00:39   

Gianna.....normalnie przerażona jestem...do jakich ty lekarzy chodzisz?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8