Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
A tak z ciekawości czystej Kinga zapytam.
Czy poza okultystycznymi książkami (kiedyś) i religijnymi (teraz) czytasz książki inne?
No dobra zaspokoje Twoja ciekawość zdarza mi się czytywać namiętnie literaturę uznana ogólnie za piekną , lubię także i ta mniej powazną jak np. Joannę Chmielewską choć "przemyca w nich swoje elementy autobiograficzne forumowo niepoprawne " , choć ostatnia moja pozycja to faktycznie Pasja wg. objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich.
A teraz ja spytam czy człowiek który czytałby tylko Pismo Święte w Twoich oczach jest gorszy niż ten kto ma szerokie spektrum czytelnicze?
grzegorz_ napisał/a:
Mądry chrześcijanin czerpie z różnych źródeł. Nie może powiedzieć "ja tylko czytam słowa Boga" czyli Pismo Święte. Po to ma rozum, aby czytać i rozumieć.
Grzegorz patrzymy na swiat inaczej i dobrze, bo tyś facet a ja kobita ( tak mniemam ) i inaczej go odczuwamy, to nie znaczy że ktoś z nas jest gorszy. Gdybym jednak miała wejść z Tobą w polemike na temat tego zdania to najlepiejby to zrobiło za mnie Słowo Boga, przy założeniu ze dobrze cie zrozumiałam iż miałeś na mysli czytanie także innych tekstów świeckich dotyczących róznych spraw ludzkich tu czytam duchowości.
1 Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
4 W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła. ( J 1,1-5)
Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12).
Czy ludzkie słowo to potrafi? Czy jest żywe, czy jest skuteczne, czy w końcu potrafi przeniknąć cudze myśli? Spójrz ile nieporozumień niesie za sobą słowo pisane choćby tu na forum. Czemu? Mamy różna umiejetność pisania, czytania ze zrozumieniem, importujemy do swojego umysłu to co chcemy przeczytać a nie to co niesie treść zapisanego prezekazu. Prześledź juz choćby sam ten watek ile osób kręci sie wokół tych samych kwestii choć post czy dwa wcześniej zostały już poruszone i wyjaśnione. Czy to powód aby się obrazić, uznać kogoś za gorszego czy wyrobić sobie jakieś inne negatywne zdanie, w moim odczuciu nie.
I dlatego wszystko cokolwiek czytam konfrontuję nie ze swoim rozumem tylko z Pismem Świętym. Jeśli Bóg mówi nie rusz, nie bierz, nie dotykaj to słucham, dość juz w moim życiu było samowolki, ale to ja. Ty nie musisz, możesz się poparzyć jesli chcesz. Tyle tylko, że już Adam i Ewa przerobili na sobie własne pojmowanie dobra i zła, nie uwierzyli Bogu, ze dobrze radził i zobacz co z tego wyszło: np. SYCHAR Jakby Ewa była posłuszna dziś byśmy tu nie gadali przez net.
A żebyś mnie lepiej zrozumiał jak ja czytam i rozumiem Słowo to podrzucę Ci link do mądrzejszego ode mnie człowieka:
http://www.wroclaw.biblis...ielny&Itemid=83
Sorki za literówki, ale klawiatura coraz bardziej mi siada.
Ostatnio zmieniony przez kinga2 2014-10-21, 20:07, w całości zmieniany 1 raz
użytkownik [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-21, 20:06
twardy napisał/a:
A żeby było jeszcze jaśniej, to informuję, że ja swój czas jako moderator poświęcam po to, aby umożliwić osobom poranionym, zdradzonym, szukający Boga czytanie takich postów, które im pomogą.
Nie mam zamiaru wdawać się więcej w dyskusje z dwoma, trzema, zawsze tymi samymi osobami, które zawsze mają coś do powiedzenia i tak do końca nie wiem w jakim celu piszą na forum.
A problemy z akceptacją postów sa prawie wyłącznie ciągle z tymi samymi osobami. O czymś to chyba świadczy.
Nie jedna osoba odeszła z forum, ponieważ została zaatakowana przez osoby, które nie zawsze zastanawiają się nad tym czy pisząc kogoś nie ranią.
Przepraszam, że trochę nie w tym temacie, ale dokładnie mam takie odczucia, jak tutaj zaprezentował twardy. Ludzie pogubieni (tacy jak choćby ja) po przeczytaniu wielu wątków tutaj (akurat nie mówię o tym, bo to tylko przykład) będą jeszcze bardziej pogubieni. W sumie sam zastanawiam się, czy więcej jest tu dobrej czy złej nowiny. Na przykład mnie dyskusja na temat głosowania na synodzie raczej jeszcze bardziej zdołowała niż same obrady biskupów. W zasadzie niestety w części tematów dyskusja wygląda podobnie jak na portalach wybitnie niekatolickich. Dochodzę do wniosku, że czasami lepiej po prostu otworzyć sobie Pismo święte i spędzić czas na indywidualnym rozważaniu niż siedzieć na tym forum czy innym. Za dużo czasu trzeba by poświęcić, by odrzucić ziarno od plew. Fajnie, że dzięki Sycharowi mogłem wysłuchać rekolekcji ks. Marka Dziewieckiego. Na pewno jeszcze wiele takich wartościowych materiałów się pojawi. Ale ogólnie chyba odpuszczę sobie czytanie tego forum. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem, ale takie są moje odczucia.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-21, 20:38
Przepraszam kenya , że odniosę sie do Ciebie w osobnym poście, ale mnie wylogowuje jak zbyt długo piszę.
Cytat:
Kingo, ponieważ wciąż leczysz rany, mało tego jesteś jak piszesz ofiarą TAKICH praktyk - mówiąc WPROST nie potrafisz być wystarczająco zdystansowana ani obiektywna. Wszędzie, mówiąc kolokwialnie "węszysz" zagrożenie.
Zapewniam Cię, że kazdy człowiek działa na podstawie własnych doswiadczeń i zranień, Ty także, dlatego jest wiarygodny dla tych których ostrzega przed jakąś wpadką, uzależnieniem czy zagrożeniem, a także gdy pomaga komus z nich wyjść czy mu w tym towarzyszy. Na podstawie tego powstały grupy AA, Al-anon czy wiele innych.
Czy przez to staje sie osobą która nie potrafi sie zdystansować? To zalezy od człowieka, ja nie miałabym tyle odwagi? aby wystawić komuś w necie taka diagnozę-Ty jesteś uzależniony, Ty jesteś niewiarygodny itd, To tylko net i skrótowe informacje o człowieku, ale jak widać sa odwazniejsi ode mnie
Cytat:
Jak we wszystkich tematach, wszelka literatura prezentuje sobą różne wartości.
Absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Jest część literatury która niesie tylko zniszczenie i nic dobrego z niej nie można wyczytać, do takiej ja zaliczam okultystyczną czy pornograficzną. Nie wyobrażam sobie jakie dobro czy piekno mogłoby zawrzeć sie na stronicach książek pisanych w tych gatunkach.
Cytat:
Ty Kingo, jak widać, z powodu Twoich osobistych, bardzo subiektywnych doświadczeń jesteś skłonna obsesyjnie wręcz wszędzie dopatrywać się zła a wszystkie pozycje które nie są stricte chrześcijańskie, choć przeciw chrześcijaństwu nie występują, wkładasz do jednego wora, traktując na równi z tymi ponad 3000 tysiącami pozycji, które uznałaś za szkodliwe.
Dziękuję Ci za pogłębione i wnikliwe studium mojej osoby, nie omieszkam przy najbliższej wizycie u ks. egzorcysty przedstawić mu tej sugestii, bo może cos pominął podczas dotychczasowego rozeznania ze szkoda dla mnie, kto wie?
A te pozycje nie ja uznałam za szkodliwe tylko KK, księża egzorcysci, którzy wyciagaja potem ich ofiary z tarapatów, ludzie którzy padli ofiara ich tresci naiwnie ufając pisanemu słowu.
Cytat:
Poza tym, wiele linków przez Ciebie inicjowanych zawiera treści mówiące o zagrożeniach...czyli wciąż jesteś niejako w "temacie", tylko z "drugiej strony", tej pozytywnej wg Ciebie.
Dla mnie to wyraz obsesji, gdyby było inaczej W OGÓLE byś się tym nie zajmowała, Twój umysł by podążał w zupełnie innych kierunkach.
No cóż wolno Ci tak myśleć. Zwracam Ci tylko uwagę, ze to nie są moje wypowiedzi tylko osób zajmujących się pomaganiem innym czy swiadectwa tych, którzy sa uzdrowieni lub uzdrawiani, a czemu to robię? Może z obsesyjnej wdzięczności Bogu i Maryi za pomoc? Bo Ty tego nie robisz?
Cytat:
Nie zdążyłam przeczytać tytułu książki przez Grzegorza polecanej, lecz po recenzji poznałam o jaką książkę chodzi, znam ją.
Nawet by mi do głowy nie przyszło by uznać ją za zagrażającą komukolwiek. Uważam że jest to b. wartościowa pozycja.
No cóż odpowiem Ci słowami twardego: złapałaś haczyk.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-21, 21:39
kinga2 napisał/a:
A teraz ja spytam czy człowiek który czytałby tylko Pismo Święte w Twoich oczach jest gorszy niż ten kto ma szerokie spektrum czytelnicze?
Kinga
Nie oceniam ludzi wg tego ile i jakie książki przeczytali.
Większość Polaków prawie w ogóle nie czyta nic i jakoś żyją.
Uważam jednakże, że czytanie różnych książek poszerza horyzonty.
Nie przez przypadek św Tomasz mówił "timeo hominem unius libri"
(strzeż się człowieka jednej ksiązki).
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-21, 22:13
grzegorz_ napisał/a:
Nie przez przypadek św Tomasz mówił "timeo hominem unius libri"
(strzeż się człowieka jednej ksiązki).
Powiedział też:
Kobieta to zwierzęca niedoskonałość.
i to, że:
Najkrótsze kazania są najmilej widziane. Jeżeli są dobre, miło nam ich słuchać. Jeżeli złe – nudzą krótko.
może więc czas skończyć ten wątek?
DHL1 [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-22, 13:16
twardy napisał/a:
A żeby było jeszcze jaśniej, to informuję, że ja swój czas jako moderator poświęcam po to, aby umożliwić osobom poranionym, zdradzonym, szukający Boga czytanie takich postów, które im pomogą.
Twardy ale przyznasz że sam dysponujesz własnym czasem i go poświęcasz-własna decyzja.
Zatem konsekwencją tej decyzji jest choćby i to że komus dane działanie się nie spodoba
prawda???
Dlaczego zatem w imię własnego przekonania -nie przyjmujesz tego że ktoś nie zgadza się z tym przekonaniem
Nie mam zamiaru wdawać się więcej w dyskusje z dwoma, trzema, zawsze tymi samymi osobami, które zawsze mają coś do powiedzenia i tak do końca nie wiem w jakim celu piszą na forum.
A problemy z akceptacją postów są prawie wyłącznie ciągle z tymi samymi osobami. O czymś to chyba świadczy.
O niczym nie świadczy Twardy -no chyba że o tym że jedni potulnie jedzą z ręki -a inni maja pytania zanim zjedzą pokarm z tej ręki.
Do tego powyższa twoja wypowiedz nie brzmi najlepiej-pomijam już to że uszanować trzeba każde zdanie .
A już na pewno mieć w sobie słowa dezyderaty:
wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść.
Nie jedna osoba odeszła z forum, ponieważ została zaatakowana przez osoby, które nie zawsze zastanawiają się nad tym czy pisząc kogoś nie ranią.
Konsekwencje są po obu stronach -tych co faktycznie piszą i przez styl pisania porania innych(fakt -i potrafię napisać uczciwie ze sam miałem z tym problem)
Ich konsekwencja jest choćby wydalenie z forum
czy tak nie było??
A konsekwencja odejścia z forum jest decyzja własna i brak uczestniczenia w pisaniu.
Twardy każdy człek ma wybory-a wybór jest własną konsekwencją.
czy nie jest to prawda??
Jeśli chcecie ciągnąć dyskusje, które nikomu nie pomagają, to Wasza sprawa. Ja będę tylko pilnował, aby nikt nie łamał regulaminu.
I tu zgadzam się Twardy z pilnowaniem regulaminu z tym aby było wsio ok-czyż nie podjęte zostały w tym celu kroki???
czy teraz posty przed opublikowaniem nie sa wstępnie badane???
Każdy to przyjmuje i każdy to rozumie
A w całej tej dyspucie Twardy nie idzie wcale o dowalanie,o bunt,o pieniactwo-a jedynie o to
że uszanujmy to iż inni widzą cos inaczej niż my.....
Dlatego ja szanuje strach Kingi-wszak ma do tego prawo przechodząc wiele(w życiu).
Mogę Twardy zrozumieć tez to że dla Ciebie takie książki tez działają strachem.
Tylko wytłumacz mi jedno dlaczego trzeba to zrozumieć, a nikt nie chce zrozumieć tych na jakich to nie działa strachem.
Dlaczego nie pozostawia się wyboru???
wszak takiego samego o jakim napisałeś -co zrobicie poza forum wasza sparwa.
A przecież to taki sam wybór-jeden poczyta, drugi nie.
Dać ten wybór-nie matkować, nie wchodzić w role ojca.
Wiesz dalczego to się we mnie gryzie???
napisze Ci co wiem w mojej codzienności...
WOLNOŚĆ:
Wierni Opus Dei są obywatelami którzy cieszą się tymi samymi prawami i posiadają te same obowiązki co podobni im inni obywatele.
Jeśli prowadza działalność polityczna, ekonomiczna i kulturalną itp., działają z tą sama wolnością i odpowiedzialnością osobistą ,bez wciągania Kościoła czy Opus Dei w swoje decyzje ani przedstawiać ich jako jedynych prawidłowych w świetle wiary. Tak wyraża się szacunek dla wolności i innych opinii.
czy teraz rozumiesz???
Moja wiedza jaką zdobywam,czego się uczę-nie mówię że jest lepsza, wspanialsza,że wiem to o wiele lepiej.
Ale dzięki jej nauczyłem się szanować że każdy ma własna opinię-i nie mam prawa mu tego odbierać.
pozdrawiam
DHL1 [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-22, 13:32
użytkownik napisał/a:
Na przykład mnie dyskusja na temat głosowania na synodzie raczej jeszcze bardziej zdołowała niż same obrady biskupów. W zasadzie niestety w części tematów dyskusja wygląda podobnie jak na portalach wybitnie niekatolickich. Dochodzę do wniosku, że czasami lepiej po prostu otworzyć sobie Pismo święte i spędzić czas na indywidualnym rozważaniu niż siedzieć na tym forum czy innym. Za dużo czasu trzeba by poświęcić, by odrzucić ziarno od plew
Użytkowniku rozumiem zdołowanie-szczególnie gdy człowiek za wszelką cenę stara się uratować lub pozyskać to co przepadło...małżeństwo.
Sam kiedyś stałem na tej drodze i nadal trwam-
faktem jest tylko to że teraz o wiele bardziej rozsądnie.
Przyjmując prawdziwośc stanu w jakim się znajduje,nie tworzyć zbędnych uniesien serca pod wpływem wzbudzonych reakcji.
Stan aprobaty tego pozwala mi nie patrzeć ze smutkiem na szczęście innych oraz nie obrzucać kamieniami tych jacy zaplątani są w drugą stronę medalu.
A cała dysputa o sakramentalnych i niesakramentalnych sprowadza się do jednego.
NIE MY DECYDUJEMY CZY IM COŚ DAJEMY...CZY IM ODBIERAMY...
Poszanowanie powinno być kierowane do każdego....nie możemy wybierac tak że tego na rękach do nieba wzniesiemy i doczepimy mu skzrydełka...a tego noga będziemy wkopywać do piekła...doczepiając mu od razu rogi...
Za daleko się wybiega i za daleko wychodzi....
pozdrawiam
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-22, 15:20
Mnie ta sytuacja forumowa przypomina taki troche manicheizm
za Deon :
"Gmina manichejska podzielona była na dwie grupy: elity „wybranych” – „doskonałych” oraz większą grupę „słuchaczy” czy też katechumenów. Surowe wymogi etyczne mogą spełnić jedynie członkowie elity, którzy nie muszą brudzić sobie rąk sprawami cielesnymi. Są bowiem utrzymywani przez pracujących słuchaczy, którzy biorą na siebie „brudną robotę”, czyli tracą czas na pracę, kalają się seksem i ogólnie kontaktują ze światem. Wybrańcy natomiast starają się być od świata jak najdalej. (...) Mani wyjątkowo mocno w porównaniu z innymi kierunkami gnostyckimi podkreślał potęgę grzechu. Ta obsesja doszukiwania się zła w każdej czynności życiowej bardzo wyraźnie naznaczyła św. Augustyna, który zaraził się nią prawdopodobnie jako słuchacz manichejski"
Tylko dzieki "Wybranym", którzy wiedzą lepiej proste szaraczki-"Katechumeni" mogą uniknąć zła tego świata, jak pisze Kinga, trującej literatury itp
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-22, 21:46
Mnie to się kojarzy z cenzurą prewencyjną, którą zresztą jest
Swoją drogą po cytacie można dojść do źródła. Autor, którego nazwisko jest na czarnej liście moderatorów bierze wiele elementów z różnych systemów duchowości, w tym chrześcijaństwa. Czy to New Age? To, że New Age się podpisuje pod utajnionym tu autorem nie oznacza, że sam autor podpisuje się pod New Age.
Ci chrześcijańscy teologowie, którzy w autorze owym nie widzą zagrożenia, wskazują, że czerpie on np. z zapomnianej tradycji monastycyzmu i mistycyzmu chrześcijańskiego.
Mnie prywatnie ten autor nie pociąga, bo mimo wszystko uważam, że jego miejsce jest na półkach z poradnikami, których nie czytuję.
"Moralnym zadaniem człowieka jest rozwój duchowości. Wszystkie stworzenia to wędrowcy przemierzający czas, wzrastający duchowo aby być blisko Boga i być mu podobnym. Cel człowieka leży poza czasem - to spokojna kraina wiecznej Teraźniejszości"
A teraz zagadka - jest to cytat New Age, czy nie?
Tłumaczenie moje, więc raczej trudno będzie wygooglać.
Więcej wiary w rozsądek obecnych tu Katolików, z których jak mniemam wszyscy otrzymali w Sakramencie Bierzmowania Dary Ducha Świętego.
OK. Nie będę wredna: cytat jest z Mistrza Eckharta, Kazanie 7 o moralności nakierowanej do wewnątrz i na zewnątrz. Uprzedzając zastrzeżenia: w 1992 Dominikanie otrzymali z Watykanu zapewnienie, że pisma Mistrza są zgodne z nauką Kościoła.
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-23, 19:00
Filomena napisał/a:
Autor, którego nazwisko jest na czarnej liście moderatorów
Filomena, nie pisz nieprawdy. Moderatorzy nie mają żadnej czarnej listy.
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-23, 19:32
Twardy, nie czepiaj się słów. Piszę odnośnie tego konkretnego wątku. Jeżeli to Ciebie uraziło, to może jednak taka "lista", nawet jeżeli nie jest uświadomiona u części użytkowników funkcjonuje. Napisz "zagrożenie duchowe" ew. "New Age" i już jest furtka dla cenzury. Takie dyskusje zresztą już tu były przy okazjach różnych, w tym zmian w regulaminie.
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-23, 20:29
Filomeno, nie czepiam się słów, ale odnoszę się do tego co insynuujesz.
Oczywiście Twoje słowa mnie nie uraziły, bo dlaczego niby miałyby mnie urazić? Dlatego, że piszesz o czymś czego nie ma? Szczerze mówiąc to nawet mnie rozbawiły.
A co do cenzury na forum, to takowej oczywiście nie ma, ale jest moderowanie forum, czyli pilnowanie aby treści na forum były zgodne z regulaminem. Jeśli moderowanie forum uważasz za cenzurę, to masz oczywiście prawo do takiej (własnej) opinii.
Filomena [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-23, 22:46
Miło mi, że poprawiłam Ci humor
Tym niemniej jest różnica między moderacją, której celem jest utrzymanie przyzwoitego poziomu dyskusji i chronienie słabych uczestników przed trollami, spamerami i hejterami, a czym innym to, co nazywasz moderacją, a dla mnie jest zatrzymywaniem dostępu do treści, które mogą podlegać merytorycznej ocenie ze strony dorosłych ludzi bez szkody dla niczyjego zdrowia psychicznego.
Można mieć demokrację i demokrację ludową. Papier wszystko zniesie, ale uczciwość intelektualna wymaga, żeby sprawdzić, co jest ukryte pod danym szyldem i czy przypadkiem jednak nie przekracza się tutaj pewnej granicy między moderacją, a "moderacją"
Chyba czas na mnie. Pomogliście mi bardzo, za co dziękuję, jednak nie pasuję tu już. Ani tu, ani do OD. Synod mnie nie zmartwił, ani w depresję nie wpędził. Uważam, że kard. Schoenbrunn powiedział wszystko, co trzeba na nasz temat.
Bóg wszystko przenika, bada nasze serca i nerki - nasze i tych, którym przysięgaliśmy. Niech się dzieje Jego Wola.
Rubin [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-24, 11:27
A ja dziękuję za takie moderowanie. Bardzo mądre zdanie padło, że tonący brzytwy się chwyta i te brzytwy należy usuwać poza jego zasięg, a podsuwać sprawdzone metody. I takie jest zadanie odpowiedzialnych moderatorów by odsiewali choćby podejrzane rzeczy. Ciężkie i jak widać czasem niewdzięczne zadanie.
Przez sam katolicki profil tego forum i ludzi którzy nad tym czuwają, ja chcę mieć luksus pewności, że nie muszę podważać i badać zgodności z nauką KK każdego tu zamieszczonego linku. Mam mnóstwo źródeł i mam wolność czerpania z każdego z nich i pokładam zaufanie, że ktoś już to przede mną zweryfikował. W innym razie po co mi takie forum, jak mam google? By pogadać sobie z ludźmi i poużalać się przed nimi? Przychodzę tu, bo pokładam ufność, że woda wiedzy jest czysta i przefiltrowana.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.