Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy dzieci są własnością matki ?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 22:58   

mare1966 napisał/a:

Emocje potrafią nimu zawładnąć .
Jasne facetami też , ale chyba mniej .
Do zdrady zdolny jest absolutnie każdy ,
zresztą do każdego innego grzechu takze .
Faceci maja lepszą wyobraźnię .


Nie nazwałbym tego wyobraźnia.
Są po prostu mniej zdecydowani, czasem wygodni lub leniwi.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 08:17   

Kochająca napisał/a:
Zaleś, nie zniszczysz mnie słowami. A na tym forum nie chodzi o pyskuwkę kto komu mocniej dokopie. Przynajmniej mnie nic w tym temcie nie wiadomo. A przykro mi się zrobiło bo widzisz tylko czubek własnego nasa. Mówisz, że to ja jestem pewna siebie?? To popatrz na siebie.
Weszłam na to forum nie ze względu na ludzi tylko dla tego że obiecałam to księdzu.
Jestem na etapia załamania się a nie pogodzenia z sytuacją. Ty masz inny etap. Pisz szczerze to jest potrzebne, tyle, że mężczyzna czy kobieta musi uważać i szanować drugą osobę. Niemusi odrazu klepać po ramieniu, ale uważać na słowa by mogła:) Prawda??
Widzisz dla ciebie to kilka słów i mały ból. Dla mnie to mój mąż i dwa i pół roku nieustannego strachu co będzie gdy wróci. Dwie ciąże stracone i strata syna Tymka i strach o niego nieustanny przez pół roku. Pomyślełeś o tym kiedy pisałeś te kilka słów??

Kochająca -czy tu chodzi o licytację cierpienia,kto doznał wiekszego ? Mam pisać o 11latach małżeństwa (do kryzysu) ,które przepadło,o 2 poronieniach zony,o 2 synach którzy nie znają swego ojca ,dziadka,2 babć ,swych chrzestnych i innych bliskich ze strony ojca,o ogromnych pieniądzach które poszły na adwokatów,sedziów,psychologów i innych, o nerwach,o siwiżnie na gowie jaka sie pojawiła? Każdy ma swój krzyż i dostaje go by go dżwigać.Myslisz ,ze nie myslałem o samobójstwie? Owszem były takie głupie myśli.Dzięki Bogu piszę tu jeszcze bo jest ze mną.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 08:25   

Witam, z dyskusji wynika, że dzieci powinny zostać z rodzicem porzuconym, bez wzgl. na płeć.
Pozwolę sobie się nie zgodzić :-)
A co w przypadku, kiedy ja odeszłam ( porzuciłam?),bo małżonek nadużywał wobec mnie przemocy, nie działały zasady stanowczej miłości, wyznaczanie granic itd?
Dodam, tak z własnego doświadczenia:
ojcowie często lekceważą obowiązki wynikające z bycia tatą, kiedy są w związku i wszystko gra. Trzeba wymuszać na nich, żeby spędzili z dziećmi czas, pobawili się, porozmawiali itd.
Dopiero, gdy pali im się grunt pod nogami, żona ma dość nieodpowiedzialnego męża i ojca swoich dzieci i odchodzi z nimi, zmieniają front o 180 st.
Wtedy zaczyna się walka w sądzie o dzieci, o to, żeby zostały przy tatusiu ( bo nie będzie trzeba płacić alimentów) . Nagle tatuś się budzi i przypomina sobie ,że jest ojcem!
Ale wierzcie mi! W większości takich przypadków ( nie we wszystkich, nie chcę nikogo urazić, każdy we własnym sumieniu wie jak jest w jego przypadku) chodzi o alimenty.
Stare przysłowie:
jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze!
I powiem wam, że miałam naprawdę ochotę zgodzić się na warunki męża. Zamienić się z nim i płacić te deklarowane przez niego 500zł na 3 dzieci ( to było max co chciał płacić) i zobaczyć jak radzi sobie z dziećmi.
Ale to byłby egoizm z mojej strony, bo ja miałabym może wątpliwą satysfakcję, ale dzieci ucierpiałyby na tym na pewno, zbyt dobrze znam mojego męża.
Takie przepychanki do niczego dobrego nie prowadzą. Ktoś pierwszy powinien ochłonąć i DLA DOBRA DZIECI zakończyć walkę. Zrobiłam to.I nadal nie jest różowo.
Ale teraz mam Boga, z Nim nie zginę i MOŻE uda się naprawić rodzinę.....
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 09:06   

Gianna -powiem tak .
Chcę wychowywać swych synów ,nie chcę alimentów od ich mamy.Mogę nawet jej cos zapłacić by mi pozwoliła wychowywać synów ;) :cry:
I prosze nie twórz stereotypów ,że większość ojców to,to i to ,bo ja napiszę ,że większość kobiet traktuje dziecko jako żródło dochodów i karte przetargowa do walki z ojcem !
Czy mam to napisać ?
Czy to bedzie prawda czy tylko tworzenie stereotypu ?
 
     


Wysłany: 2014-10-08, 09:10   

Oczekuje na akceptację
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 09:33   

mare1966 napisał/a:
moc nadziei
Cytat:
może nawet by mi to było na rękę, bo bym miała więcej czasu i uwagi na nowy związek......?


czyli w zasadzie "porzuciła byś dzieci dla nowego faceta " :-?
Straszne , nie ?
Ale widzisz Twoja odpowiedź jest prawdziwa i szczera do bólu .
Jesteśmy egoistami , cokolwiek byśmy nie deklarowali .


Z natury jestem na pewno gigantycznym egoista jak kazdy..
Uważam, ze dzięki łasce Bożej zaszły we mnie jakies pozytywne zmiany i wyzwoliłam się z części tego przynajmniej na tyle, że wspomniane okoliczności rozważam jako totalną abstrakcję.

Moja odpowiedź jest szczera bo jest implikacją pewnego założenia.
Jeśli byłabym kiedykolwiek zdolna do zdrady i porzucenia rodziny, to wtedy również byłabym zdolna do najgorszego draństwa jakim jest stawianie własnego związku nad miłośćią do dzieci.
Rozumiesz? Jeśli chcemy odwracać teoretycznie sytuację i ja mam się postawić w sytuacji porzucania rodziny, to zakładam że tracę godność i rozróżnianie dobra i zła w całej rozciągłości. Ergo - byłabym zapewne zdolna do najgorszych draństw.
Do grania dziećmi, do manipulowania nimi, do tłumaczenia ich krzywdy własną przyjemnością, nie wiem do czego jeszcze!
(gdyby gdyby gdyby.....)

Zatem pełna uczciwa odpowiedź brzmi: byc może szarpałabym się o dzieci, nawet odchodząc z innym mężczyzną. Być może wierzyłabym ze mam rację. I robiłabym gorsze jeszcze rzeczy.
To jest równia pochyła! To jest pułapka grzechu. Każde zło można usprawiedliwić nowym złem, to jest to w czym się kręcą porzucający rodziny :-? :-? :-?

Boże Wszechmogący, dzięki Ci składam, że uchroniłeś mnie od bagna grzechu i tej drogi w przepaść. Nie ma w tym żadnej mojej zasługi.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 09:36   

Gianna napisał/a:
Witam, z dyskusji wynika, że dzieci powinny zostać z rodzicem porzuconym, bez wzgl. na płeć.
Pozwolę sobie się nie zgodzić :-)
A co w przypadku, kiedy ja odeszłam ( porzuciłam?),bo małżonek nadużywał wobec mnie przemocy, nie działały zasady stanowczej miłości, wyznaczanie granic itd?

Właśnie właśnie. To jest to co wczoraj napisałam: że to rozgraniczenie na osoby porzucające (złe do szpiku kości) i porzucane (mniej złe lub wręcz niemal niewinnie skrzywdzone) nigdy nie jest takie proste!
(Tylko tego juz nie zdążyłam ubrac w słowa, dzieki Gianna)
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 10:20   

Kochani forumowicze, uczestnicy tej dyskusji.
Jak widać to chyba mi, jako moderatorowi, przypada znów obowiązek zwrócenia uwagi na to JAK piszemy/mówimy, znów będę głosem przywołującym do porządku (taka służba ;-) ).

Zwróćcie, proszę, uwagę by pisać, dzielić się swoim doświadczeniem, nie oceniać innych, nie prowokować, może mniej uogólniać? Bo dochodzimy do granic, w których wątki są aprobowane.

Wierzę, że to, co chcemy przekazać można powiedzieć po prostu inaczej.

A dyskusja ciekawa i szkoda byłoby ją zamykać tylko dlatego, że emocje biorą górę.
Naprawdę wiele można poczytać w tej dyskusji i to jest, moim zdaniem, jej wielka wartość.
Mamy jako mężczyźni i kobiety różne spojrzenie na sprawę - warto wyjść poza swoje emocje, poza swoje doświadczenia/zranienia i zobaczyć JAK TO WIDAĆ po drugiej stronie. Warto.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 10:46   

Małgorzato -dobro dzieci na pierwszy plan.Prawo by dzieci miały taki sam czas dla ojca jak i dla matki.Z mych informacji dzieci mają prawo odwiedzać ojca nawet w więzieniu ,mieć z nim widzenia i nie powinno to byc przeszkodą ,ze kryminalista(jak to mówi moja żona na mnie).
To ,że pewnej matce partner już ni epasuje nie znaczy że dziecku też tak ma być.
Dziecko nie jest własnością matki-nie powinno byc chociaż ta je nosiła pod sercem 9 miesięcy.
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-08, 10:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 10:48   

Wydaje mi się , że mężczyźni nieco mniej emocjonalnie
czyli z wiekszym obiektywizmem
są w stanie podejść do tego tematu .
Ja nawet rozumiem mamy , już sama biologia
warynkuje takie postrzeganie .
Kobieca emocjonalność - również .
Pozostaje umysł - czyli chęć zgłębienia tematu ,
dystansu do siebie , swojej roli , zaufania do Boga i męża .

I TU jakby sprawdza się zasada , że na pierwszym miejscu Bóg ,
ale zaraz na drugim mąż a NIE DZIECI .
Zdecydowana większość kobiet tego
ani nie rozumiemie ani nie czuje .

Maryja było blisko Boga , dlatego pewnie zaufała Józefowi .


=======================

Cytat:
Witam, z dyskusji wynika, że dzieci powinny zostać z rodzicem porzuconym, bez wzgl. na płeć.
Pozwolę sobie się nie zgodzić
A co w przypadku, kiedy ja odeszłam ( porzuciłam?),bo małżonek nadużywał wobec mnie przemocy, nie działały zasady stanowczej miłości, wyznaczanie granic itd?



:mrgreen:
Załóżę się , że dla facetów tu , to oczywistość była .
Nie chodzi przecież kto uciekł ( jak ta przemoc była rzeczywista )
tylko kto ewidentnie zawinił .


Sprawa tzw. przemocy psychicznej
to wielki temat .
To nie może być SUBIEKTYWNE odczucie , a tak bywa wcale często .

Np. żeby zrozumieć o co mi chodzi .
Dziecko dostaje w szkole ocenę dostateczną czy nawet dobrą .
Zawsze miało 5 więc subiektywnie czuje się skrzywdzone i naprawdę bardzo przeżywa .
Ale czy nazwiemy to przemocą psychiczną ?

Jeżeli facet wypomni wagę kobiecie , albo że ciut przytyła
to stosuje przemoc psychoczną ,
ale jak ona nazwie go nieudacznikiem i że nie jest prawdziwym mezczyzną
to to nie jest przemocą ............ bo to przecież PRAWDA . :mrgreen:
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 11:15   

Wiecie co to tak ogólnie do wszystkich. I proszę o radę a nie ocenę. Naprawdę jestem w rozpaczy. Dostałam pismo wysłane do posła a poseł wysłał mi. W tej odpowiedzi jest napisane, że wszystko jest okej. Mój mąż jest okej kuratorzy i policja też. Co ja mam zrobić.
Może tak jak pisze Zaleś pogodzić się z tą sytuacją?? Tylko, że ja nie umiem. I gdzie w tym wszystkim mam szukać Boga?? :cry:
Niewiem gdzie powinnam szukać pomocy. Więc pisze tu.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 11:35   

mare1966 napisał/a:
Wydaje mi się , że mężczyźni nieco mniej emocjonalnie
czyli z wiekszym obiektywizmem
są w stanie podejść do tego tematu .
Ja nawet rozumiem mamy , już sama biologia
warynkuje takie postrzeganie .
Kobieca emocjonalność - również .
Pozostaje umysł - czyli chęć zgłębienia tematu ,
dystansu do siebie , swojej roli , zaufania do Boga i męża .

I TU jakby sprawdza się zasada , że na pierwszym miejscu Bóg ,
ale zaraz na drugim mąż a NIE DZIECI .
Zdecydowana większość kobiet tego
ani nie rozumiemie ani nie czuje .

Maryja było blisko Boga , dlatego pewnie zaufała Józefowi .


I znów pozwolę się nie zgodzić z markiem.
;-)
Jeśliby zdecydowanie domeną mężczyzn było stawianie Boga na pierwszym miejscu, a małżonka przed dziećmi, to co tu na forum robią kobiety, będące w przewadze liczebnej widocznej gołym okiem?
To dlaczego na spotkania do ognisk sycharu przychodzą PRZEWAŻNIE same kobiety, a jeśli pojawiają się mężczyźni , to często przyprowadzeni przez żony, od których wychodzi inicjatywa naprawy sakramentalnego małżeństwa?
zaleś napisał/a:
I prosze nie twórz stereotypów ,że większość ojców to,to i to ,bo ja napiszę ,że większość kobiet traktuje dziecko jako żródło dochodów i karte przetargowa do walki z ojcem !
Czy mam to napisać ?
Czy to bedzie prawda czy tylko tworzenie stereotypu ?

Ja zalesiu opisałam własne doświadczenia, zaznaczając, że nie chcę uogólniać, bo każdy może we własnym sumieniu rozważyć jak jest w jego przypadku.
Ale moje doświadczenia osobiste i w moim otoczeniu są właśnie takie.
Jeszcze raz powtórzę, choć to już pisałam:
NIE GRAJMY DZIEĆMI W KONFLIKTACH MAŁŻEŃSKICH!
JEŚLI NIE WYCHODZI NAM BYCIE DOJRZAŁYMI MAŁŻONKAMI TO CHOCIAŻ POSTARAJMY SIĘ BYĆ DOJRZAŁYMI RODZICAMI, WYJDŹMY PONAD WŁASNY EGOIZM DLA TYCH KTÓRYCH PONOĆ KOCHAMY NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 12:46   

zaleś napisał/a:
Małgorzato -dobro dzieci na pierwszy plan.Prawo by dzieci miały taki sam czas dla ojca jak i dla matki[..]
zaleś naprawdę nie wiem do którego punktu w moim postulacie o wyciszenie emocji i zmianę sposobu pisania (nie tego co chce się przekazać ale JAK) odnosisz powyższe
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 13:16   

Kochająca napisał/a:
Wiecie co to tak ogólnie do wszystkich. I proszę o radę a nie ocenę. Naprawdę jestem w rozpaczy. Dostałam pismo wysłane do posła a poseł wysłał mi. W tej odpowiedzi jest napisane, że wszystko jest okej. Mój mąż jest okej kuratorzy i policja też. Co ja mam zrobić.
Może tak jak pisze Zaleś pogodzić się z tą sytuacją?? Tylko, że ja nie umiem. I gdzie w tym wszystkim mam szukać Boga?? :cry:
Niewiem gdzie powinnam szukać pomocy. Więc pisze tu.

Ja tez wiem ,że to niesprawiedliwe.Przetsałem wojować z matką dzieci.Szukam porozumienia z nią by jej opadły emocje.To dla mnie jedyna metoda dotarcia do dzieci.
Może to jest sposób i dla Ciebie Kochająca ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9