Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy biseksualistka może być szczęśliwa z mężczyzną?
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-09-17, 21:02   Czy biseksualistka może być szczęśliwa z mężczyzną?

Czy biseksualistka może być szczęśliwa w stałym związku z mężczyzną?
Anna Konieczyńska

Co czwarta z nas choć raz marzyła o seksie z inną kobietą. Prawie 20 proc. ma za sobą homoseksualne eksperymenty. Biseksualistki uważają jednak, że łatki "heteryczki" czy "lesbijki" niepotrzebnie zamykają je w utartych schematach. Chcą pozostać wolne w wyborze człowieka, którego kochają. Niezależnie od jego płci. A jak sobie radzą dziewczyny, które mimo płynnej tożsamości seksualnej, składają przysięgę wierności małżeńskiej?

Biseksualistki często uświadamiają sobie swoją orientację dopiero po 20. roku życia. Do tego czasu eksperymentują, często z przyjemnością, z mężczyznami. Zaręczają się, wychodzą za mąż, rodzą dzieci. Zdarzają im się przelotne romanse. Pocałunek w klubie, noc z przyjaciółką, fascynacja piękną nieznajomą. Potem wracają do domu, do męża. "To tylko szaleństwo. Zwyczajnie mi się nudzi", powtarzają sobie. Ale coraz rzadziej sypiają z mężem, całą energię koncentrują na wychowaniu dzieci. Kochają swoją pracę – w niej czują się bezpiecznie i pewnie. Ale gdy dzieci dorastają albo osiągną kolejny szczebel kariery, nagle tracą poczucie celu. Są po czterdziestce, czują się nieatrakcyjne, tyją, z paniką znajdują w lustrze kolejne zmarszczki. I wtedy w ich życiu pojawia się Ona. Rozumieją się bez słów. Chodzą razem na kawę, na zakupy, do kina. Ot, przyjaciółki nierozłączki. Przecież u dziewczyn to normalka. Ale któregoś wieczoru wypijają o jeden kieliszek za dużo i trafiają razem do łóżka. I nie chcą tego zamieść pod dywan. Dawno się tak nie czuły. Są po prostu… zakochane.

- Kocham za dystans do siebie, inteligencję, poczucie humoru. I dołeczki w policzkach. Liczy się człowiek, a nie jego płeć - mówi 33-letnia Magda, która za miesiąc wychodzi za mąż za Maćka, poznanego w pracy informatyka. Sama studiowała na ASP. Malowała, nosiła hipisowskie sukienki, autostopem objechała pół Europy. I spotykała się ze starszą od siebie kobietą, artystką. - Było jak w "Życiu Adeli" – dojrzała, piękna, zbuntowana kobieta zawróciła w głowie niewinnej dziewczynie - opowiada. - Byłam nieopierzona, niepewna siebie, niedoświadczona. W liceum spotykałam się z kilkoma chłopakami. Sypiałam z dwoma, ale bez specjalnej satysfakcji. Myślałam, że tak musi być. Ona otworzyła mi oczy. Nie tylko na sztukę.

Rozstały się, bo Magda na imprezie zdradziła partnerkę z kumplem z roku. I stwierdziła, że w łóżku z mężczyzną też może czuć podniecenie i przyjemność. Przygoda na jedną noc zmieniła się w romans, ale dopiero związek z Maćkiem okazał się trwały. - On wie o tym, że podobają mi się kobiety. Często żartuje, że zupełnie mu to nie przeszkadza i chętnie wziąłby udział w trójkącie. Ale wiem, że w głębi duszy boi się odrzucenia - mówi Magda.

Syn Agnieszki wyjechał na studia do innego miasta, córka za rok zdaje maturę. Z mężem od kilku lat mają osobną sypialnię. - Przecież i tak ze sobą nie sypiamy - powiedział Marek i rozłożył sobie materac w drugim pokoju. Ale wciąż się kochają. Co roku jeżdżą na wakacje do ukochanej Toskanii, lubią te same książki, od lat mają wiernych przyjaciół. Nie myślą o rozwodzie, choć nie łączy ich namiętność. Agnieszka niedawno poznała Olę. Są w tym samym wieku, obie mają odchowane dzieci. Zaczęło się niewinnie – od kilku koncertów i wyjść na zakupy.

Kiedyś, po winie, Ola przyznała się, że rozwiodła się z mężem, bo uświadomiła sobie, że zawsze podobały jej się kobiety. Agnieszka powoli zaczęła uświadamiać sobie, że gdy widzi Olę, mocniej bije jej serce. Gdy ta nie odpisuje na SMS-a, trudno jej zasnąć. Chcą spędzać ze sobą coraz więcej czasu. W końcu wyjechały na weekend do spa i wynajęły wspólny pokój. - Przecież będzie taniej - tłumaczyła Agnieszka Markowi. Były niewinne pocałunki, ale do niczego więcej nie doszło. - Przestraszyłam się - opowiada Agnieszka. - Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Czułam, że tracę nad sobą kontrolę. Nie zdarzyło mi się to od lat.

Żona oświadczyła, że marzy o seksie z kobietą. Odpowiedziałem, że chyba zgodziłbym się na to, ale...

Spotyka się jeszcze z Olą? - Dzwoni do mnie codziennie, a ja nie odbieram. Najpierw muszę zastanowić się, czego naprawdę chcę. Ja, lesbijka? Chyba nie przejdzie mi to przez gardło.

- Zdecyduj się wreszcie, słyszę od przyjaciółek, lekko zażenowanych tym, że ciągle się zakochuję - opowiada 27-letnia Zosia. - Gdybym łamała serca tylko chłopakom, na pewno by mi kibicowały. Ale gdy opowiadałam, że spotykałam się z Kasią i Martą, milkły - mówi. Później Zosia dowiedziała się, że w towarzystwie mówi się o niej "ta lesba". Nie zabolało ją to. Raczej rozśmieszyło. - Nie jestem ani lesbą, ani heteryczką. Po co mam się określać? Mam chyba jeszcze czas, żeby założyć obrączkę. A na zawsze z dziewczyną też nie chcę być. To nie znaczy, że nie umiem się zdecydować. Po prostu często się zakochuję. Tak było zawsze. Od kiedy powiesiłam nad łóżkiem plakat Spice Girls obok tego z Backstreet Boys. I nie dlatego, że podobało mi się, jak śpiewa Mel B. - śmieje się Zosia.

Od kiedy Katy Perry zaśpiewała "I Kissed a Girl', Penelope Cruz zagrała biseksualną Marię Elenę w "Vicky Christina Barcelona", a Olivia Wilde lubiącą eksperymenty Trzynastkę w "Doktorze Housie", kobiecy biseksualizm przestał być tabu. Choć nadal wywołuje lekko lubieżny rechot wśród mężczyzn, którzy wyobrażają sobie dobrze naoliwione kobiece ciała w miłosnych zapasach.

"Obawiam się, że jestem biseksualna. Czy to można wyleczyć?"

Dane statystyczne też nie pozostawiają wątpliwości. Badania Kinseya, które objęły 5 tysięcy kobiet, wykazały, że do 30. roku życia 25 proc. badanych kobiet stwierdziło u siebie odpowiedź erotyczną w stosunku do kobiet. W wieku lat 30 około 17 proc. kobiet miało za sobą zakończony orgazmem kontakt seksualny z innymi kobietami. Procent ten wzrastał nieznacznie wraz z wiekiem badanych, w wieku 40 lat dotyczył 19 proc. badanych kobiet. Nie oznacza to, że co piąta kobieta jest biseksualna. Nie można zapomnieć, że "okazjonalne zachowania biseksualne, motywowane ciekawością, poszukiwaniem urozmaicenia lub pod wpływem np.: odhamowania po alkoholu nie świadczą o biseksualności", jak twierdzi dr Andrzej Depko. Co nie zmienia faktu, że stygmat biseksualności sprawia, że kobiety, widząc u siebie zainteresowanie innymi kobietami, boją się, że to zburzy ich heteroseksualne szczęście.

"Obawiam się, że jestem biseksualna. Czy to można wyleczyć?", "Boję się, że rodzina się dowie. Wtedy mogę pożegnać się z moimi dziećmi", "Pożądam mojej przyjaciółki. Co jest ze mną nie tak?", czytamy na forach. Biseksualistki szukają na nich nie tylko pomocy czy "rozgrzeszenia", ale i przygody. Bo gdy próbują tłumaczyć rodzinie i przyjaciołom, że spodobała im się inna kobieta, słyszą, że to kaprys. Że po prostu im się nudzi. Żeby się wreszcie zdecydowały. Bo bycie lesbijką mieści się już w społecznym horyzoncie, a "bi" wciąż uważa się często za wyuzdane uczestniczki imprez dla swingersów.

Coraz większą rolę w oswajaniu biseksualizmu odgrywają gwiazdy. Walczą o tolerancję dla tych, którzy nie chcą grubą kreską określać swoich preferencji. Amber Heard niedługo wychodzi za mąż za Johnny’ego Deppa. Ale przyznaje, że zanim poznała narzeczonego, przez cztery lata była związana z fotografką, Tasyą van Ree. I dalej lubi kobiety. "Niczego się nie wstydzę i niczego nie mam zamiaru ukrywać. Ludzie myślą, że biseksualizm to kaprys. A ja po prostu taka jestem", powiedziała w wywiadzie dla "Elle". Niepokorna Lindsay Lohan opublikowała skandalizującą listę swoich kochanków, na której znaleźli się m.​in. Ashton Kutcher, Justin Timberlake i Colin Farrell. Ale jej wielką miłością pozostaje DJ-ka Samantha Ronson. Biseksualna jest też żona przystojnego Stephena Moyera i matka bliźniaków, Anna Paquin z "Czystej krwi". Drew Barrymore też żyje w szczęśliwym związku z mężczyzną, ale przez jej łóżko i życie przewinęło się mnóstwo kobiet. "Jak byłam młodsza, umawiałam się z dużą ilością kobiet. Są wspaniałe!", mówiła w wywiadach. Pewna swojej tożsamości jest też Megan Fox. Właśnie urodziła drugie dziecko, ale umawianie się z kobieta uważa za "ekscytujące". A najpopularniejszą biseksualistką jest Angelina Jolie, która od siedmiu lat pozostaje w szczęśliwym związku z Bradem Pittem, ale kiedyś spotykała się z modelką Jenny Shimizu.

Biseksualistki wchodząc w związek z mężczyzną, a nawet w małżeństwo, nie rezygnują ze swojej tożsamości. Wręcz przeciwnie. Pozostają wierne zasadzie, że liczy się człowiek, a nie jego pierwszo- i drugorzędne cechy płciowe. A tezę, że mają większą skłonność do zdrady, bo szybciej się nudzą, można włożyć między bajki. Podobnie jak przekonanie, że biseksualizm to po prostu "nieumiejętność decyzji" i że przecież "każdy jest trochę bi".


http://kobieta.onet.pl/zd...alne-zony/zqpqt
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 21:46   

Kinga , dajesz mnóstwo fajnych linków , :->
ale nie bardzo wyczuwam
jaki cel w zamieszczeniu tej światłej treści ? :roll:
To z Onetu .
Przejrzałem kto zacz i co pisze .
Ale skupiając sie tylko na TYM tekście
i to dość pobieżnie , nie widzę specjalnej wartości w tych wynurzeniach .

Bo morał taki :
Co za różnica czy z męzczyzna czy kobietą .
Liczy się człowiek , więź , wierność naszej "tożsamości" .

Dla mnie to wymysły sfiksowanych bab ,
zwykle jakiejś maści "artystek" .
Im nie pasuje "tradycyjna wizja kobiety" i eksperymentują .
Lansuja się na kobiety wyzwolone , nowoczesne , odważne , itd.

Każdą głupotę można ładnie i atrakcyjnie opakować .

Cytat:
Czy biseksualistka może być szczęśliwa w stałym związku z mężczyzną?

A czy mężczyzna może być szczęśliwy w stałym zwiazku z biseksualistką ?
( praktykującą )
Odpowiedź brzmi NIE .
A skoro on nie będzie szczęśliwy , to i biseksualistka nie bedzie .
Wbrew tezie artykułu , że wszystko ok .
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 23:06   

mare1966 napisał/a:
jaki cel w zamieszczeniu tej światłej treści ? :roll:

Mare dla mnie i dla ciebie ten tekst nie ma to zapewne większego znaczenia, ale dla osób, które mają taki problem w swoim stadle, oczywiscie w obie strony, bo panowie i panie moga być bi, każde spojrzenie z zewnątrz może byc cenne. Szukaja pomocy, a to temat bardzo trudny. Ostanio na forum było pare osób z podobnymi kłopotami, może ten tekst ich jakoś wesprze, albo coś podpowie, nie wiem. Nie wszystko jest dla wszystkich. Ale forum musi ogarnąć wiele aspektów.

Dla osób wierzących samo pytanie z tytułu podsuwa odpowiedź i na tym kropka, ale tu zagladaja nie tylko tacy ludzie i w samym tekście jest parę uwag wartych zastanowienia, jak dla mnie.
Czytając ten sam tekst dostrzeglismy w nim zupełnie inne rzeczy Ty sfisowane wymysły, a ja ból, wstyd, wewnętrzne rozdarcie jakie rodzi się w tych kobietach, które uświadamiaja sobie , że sa biseksualistkami, zwłaszcza, że w wiekszości maja już mężów, dzieci. Nagle ich świat staje na głowie i boja się o tym mówić, poprosić o pomoc. Nie każda taka kobieta decyduje sie na zrealizowanie swoich "pragnień", jednak one mogą mieć wpływ na rodzine i małzeństwo, bo przecież same z siebie nie znikną. Dla mnie ten aspekt tego tekstu jest ważny, a nie epatowanie swoimi zachciankami społeczeństwa, zwłaszcza gdy się jest osobą medialną i swoją nieodpowiednią postawą można wyrządzić ludziom wiele krzywdy.
To nie jest tekst fachowca, a obserwatora rzeczywistości z jaką się zetknął, to nie poradnik tylko wnioskacz :lol: ( jak to napisac poprawnie?)W dzisiejszym zwariowanym świecie trudno nie zetknąć się z patologią czy chorobą i dobrze o nich coś wiedzieć, aby nie doznać samemu szoku czy nieumiejętnym postepowaniem nie dokonać wielu zniszczeń w psychice czy relacjach,zarówno własnych jak i cudzych , taki jest mój punkt widzenia, ale nikt nie musi go podzielać. :mrgreen: Trzeba szukać informacji w różnych miejscach, a potem wnioski wyciągać samemu i konfrontować je zarówno z Pismem Świętym jak i własnym rozumem. :-D Dlatego zamieściłam ten tekst i otworzyłam wątek może znajda się tacy co zamieszczą tu fachowe porady, ku pomocy innym. np. gdzie po poradę czy adresy ośrodków, które pomagają uporać się zarówno samym zainteresowanym jak i ich rodzinom, może jakies grupy wsparcia.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 09:50   

Kinga ,
ja nie lekceważę problemów konkretnych osób .
np. Dla jakiejś nastolatki wielkim i rzeczywistym w jej umysle problemem , emocjach ,
może być pryszcz na nosie . Dla niej to będzie tragedia .
Obiektywnie jednak , problem wielki wcale nie jest .
I podobnie jest z wieloma innymi problemami .
To co dla jednego bedzie problemem , inny nawet nie zauważy
Oczywiście problem "bi" duzo poważniejszy od pryszcza .

Ja nie mówię , "kobieto nie wymyślaj" i nie ucinam dyskusji .
Ja tylko byłbym ostrożny z okresleniem "jestem biseksualna" .

charaktery


Spór trwa .
Psychiczne zaburzenie osobowości czy społeczne uwarunkowania , geny - wykluczam .
Kobiety mają generalnie problem taki .
Chcą być piękne ( pociągać wygladem i wnętrzem ) .
A nie są pewne ani jednego ani drugiego .
I "obietktywnie" bardzo ładna dziewczyna
może mieć z tym problem .
Z naturalnych więc przyczyn "przyglądaja się" innym kobietom .
Chcą być jak ONE , fascynują się nimi .
Ale czy tu nie chodzi w zastępstwie - chcę być taka jak ona , "nie mogę"
więc chcę chociaż ja mieć ?
Macie inną wrażliwość na piękno , a bywa spotkać piękne kobiety ,
czy interesujące intelektualnie , duchowo .
Więc , co w tym dziwnego ?

Ale tej naturalnej jakoś przypadłości , nie nazywał bym biseksualizmem .
Tu przepaść , tworzenie związku to już inna bajka .

U facetów to chyba inna przyczyna .
Mi to akurat trudno zrozumieć ( i dobrze :mrgreen: na szczęście )
ale po mojemu ewidentnie wynika
z jakichś braków w dzieciństwie , stosunków pomiedzy matką a ojcem , patologii itd.
błędów rodziców , zranień
Oczywiście - te elementy dotyczą także kobiet .
I dopiero wiele takich czynników sprzyja tej niepewności
własnej tożsamosci płciowej , deregulacji ,
albo jedna ale powazna przyczyna , a czasem i błaha
jak psychika generalnie słaba .
Tak więc - przeróżne przypadki , choć pewne elementy i schematy
zapewne wspólne czasem .


Grneralnie stawiał bym na psychiczne przyczyny , a sprzyjać im mogą kulturowe .
Pewna moda , informacja , ciekawość , bycie kimś , zaistnienie .
Kobiety idą czasem do łóżka z "ciekawości" .
Facet raczej nie wymieni takiego powodu .

----------------------------------------------------------------------

Prosta sprawa .
Napiszmy , że naukowcy zbadali , że 20 % kobiet jest biseksualnych .
Każda kobieta jak dotrze do niej ta informacja
( wcalenie musi być prawdziwa ! )
natychciast zada sobie pytanie , czy nie niej w tej grupie .
I zacznie "poszukiwać" w sobie "potwierdzenia" .
To jak z wróżeniem
i samospełnianiem się wróżb .
( bo tak się nakręciliśmy , że sami tworzymy wywróżone "fakty" )
Ćwiczenia z "obrazowaniem" to ta sama technika .
 
     
Keinui
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 09:06   

kinga2:
"...Dla osób wierzących samo pytanie z tytułu podsuwa odpowiedź i na tym kropka,..."

Jaka jest według Ciebie ta odpowiedź ?- bo bardzo chciałbym to wiedzieć.

Chcąc nie chcąc - stałem się uczestnikiem dramatu związanego z tym tematem.
Bo to nie jest pytanie- czy wysoki może być szczęśliwy z niską albo rudy z blondynką?
To jest fundamentalne pytanie o podstawę relacji - o to, czy natura, fizyczność będzie po naszej stronie, czy przeciwko nam?!
Ale mi nie nasuwają inne pytania:
Jak to jest możliwe, że ktoś całkiem nie zdaje sobie sprawy ze swoich skłonności do tej samej płci? I będąc osobą głęboko wierzącą wchodzi w sakramentalny związek małżeński. I potem , najczęściej po wielu latach "staje się" - wchodzi w relację z obca osobą - zdradza z osobą tej samej płci?!

Kobiety z "nieokreślonymi" skłonnościami - czy z ukrytymi skłonnościami homoseksualnymi - oczywiście tez mają prawo do szczęścia i szacunku.
Pytanie tylko - czy wchodząc w związek heteroseksualny, zakładając rodzinę, próbując stworzyć "normalne" relacje - z góry nie skazują na cierpienie siebie, swoich bliskich, dramaty w rodzinach? Czy nie jest to ponad ich siły?

A jeżeli tak jest - to wygląda na to, że konserwatywne podejście do tematu homoseksualizmu w tym przypadku jest typowym zamiataniem pod dywan. Jeżeli będziemy dalej twierdzić, że jest normalne jest tylko "to" , a "tamto" to piekło, sodoma i gomora dla wykolejeńców - to ukryci homoseksualiści, biseksualiści - nie mając wyjścia będą wchodzić w związki heteroseksualne i zakładać rodziny - żeby zdjąć z siebie presję społeczną, uszczęśliwić rodziców, żeby samemu sobie udowodnić, że się nie jest "wielbłądem". Nie życzę nikomu...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 11:30   

Sytuacja jest odwrotna .
Teraz heroro są nienormalni .

Słowo konserwatywne już samo w sobie jest wartościujace , ujemnie rzecz jasna .
A liberalny - lansuje się rzekomą wolnością .
Np. Narkomani za legalizacją prochów .
( Uzaleznieni za "wolnoscią" )

Trochę mieszasz wątek osobisty ( indywidualną ssytuację )
z sytuacją społeczną .
Jak jest w wypadku Twojej zony - trudno powiedzieć , bo z fusów ma ktoś wróżyć ?

...... choć sam przecież przyznałeś
że coś tam w młodości czy dzieciństwie zony było
to dlaczego nie podejmujesz tego tropu ?
 
     
Keinui
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 15:46   

mare1966: Podejmuję temat - jesteśmy już nastawieni na terapię - na szukanie pomocy. Zaczynamy za kilka dni. Juz właściwie zaczęliśmy.

Pozwoliłem sobie na szersza refleksję - bo czuje się wywołany do tablicy przez życie.
(Ale masz rację - akurat w mojej sytuacji nie mogę być za bardzo obiektywny)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 18:32   

Sęk w tym żeby trafić na właściwą , właściwe osoby .
To nie jest tylko kwestia "seksualna" czy tylko kwestia psychologa , bo to i kwestia wiary
a więc i duchowa .
Ktoś musiałby łaczyć te dyscypliny , a przynajmniej mieć podstawową wiedzę .
Tym niemniej zasadnicze jest jakieś kierownictwo ducha i zaangażowanie własne na tej płaszczyźnie .
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 18:33   

Cytat:
Jeżeli będziemy dalej twierdzić, że jest normalne jest tylko "to" , a "tamto" to piekło, sodoma i gomora dla wykolejeńców - to ukryci homoseksualiści, biseksualiści - nie mając wyjścia będą wchodzić w związki heteroseksualne i zakładać rodziny - żeby zdjąć z siebie presję społeczną, uszczęśliwić rodziców, żeby samemu sobie udowodnić, że się nie jest "wielbłądem". Nie życzę nikomu...


Dokładnie tak Keninuy, sama kwintesencja...powiedziałabym BINGO!
I nie daj sobie wmówić, nawet "staremu wydze" mare, że coś mieszasz z czymś. Bez względu na fakt, że to "coś" Cię dotyczy lub nie, a może zwłaszcza że Cię dotyczy bezpośrednio MASZ PRAWO wyrazić swoje zdanie i jest ono w moim pojęciu bardzo cenne.
Nietolerancja nie sprawi, że to "coś" przestanie istnieć, ona sprawi tylko, że zejdzie do podziemia- ale czy oto chodzi?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 20:20   

Stały argument .
Nie zgadzasz się z czymś , na coś , masz inne zdanie jak my - jesteś nietolerancyjny . :mrgreen:

I straszenie pogromami , paleniem czarownic itd.

A któż tu na forum uzywa takiego języka : "wykolejeńcy" ?
Gdzież ta presja społeczna ?
Presja idzie z UE i to w kierunku akurat przeciwnym .
Patrz , programy nauczania w szkołach , np.
Bądźmy choć raz mądrzejsi .
Po co przerabiać błędy starej Europy ?

Keinui , zdecyduj się .
Albo twoja zona i ty macie problem ,
albo jej zachowanie jest normalne
i oboje macie jedynie problem z zaakceptowaniem tej normalności .

Kenya , nie mogę pojąć za co cię lubię , choć nie mam powodu . :shock:
Miłość bezwarunkowa ? :roll:
:shock:
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-23, 13:10   

mare,

nietolerancja to słowo, które określa pewną postawę wobec odmienności. Nie widzę powodu by reagować na nie histerycznie.
Weź się w garść i zanim wciągniesz do tej dyskusji nie wiedzieć dlaczego UE, pogromy i palenie czarownic, to zastanów się spokojnie, stosując umysł a nie emocje a także wykazując pragmatyzm przynależny płci męskiej, który tak opiewasz, czy jest prawdą to co Keinui pisze.
Moim zdaniem jest prawdą.

Keinui pisze:
Cytat:
Jeżeli będziemy dalej twierdzić, że jest normalne jest tylko "to" , a "tamto" to piekło, sodoma i gomora dla wykolejeńców - to ukryci homoseksualiści, biseksualiści - nie mając wyjścia będą wchodzić w związki heteroseksualne i zakładać rodziny - żeby zdjąć z siebie presję społeczną, uszczęśliwić rodziców, żeby samemu sobie udowodnić, że się nie jest "wielbłądem".


Skoro się nie zgadzasz, to obal tezę że nietolerancja wobec osób nieheteroseksualnych jest przyczyną ich udawania a co za tym idzie, wchodzenia w związki heteroseksualne.


Cytat:
Kenya , nie mogę pojąć za co cię lubię , choć nie mam powodu .


mare, to typowe zachowanie mężczyzn, którzy chcą rozmydlić temat, wprowadzając do dyskusji osobiste wątki pozornego lub prawdziwego "lubienia". Spotykam się z takimi męskimi zachowaniami rozmowach biznesowych, nie zbijają mnie one jednak z pantałyku. Też ze mnie stara wyga, tak dla ścisłości. ;-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-23, 15:24   

Cytat:
mare,

nietolerancja to słowo, które określa pewną postawę wobec odmienności. Nie widzę powodu by reagować na nie histerycznie.


To też klasyka .
Wchodzi się na adwersarza i mówi :
pan jest spiety
pan krzyczy
itp. :mrgreen:
Ty napisałaś :
Cytat:
histerycznie.

Cytat:
Weź się w garść

Cytat:
zastanów się spokojnie

Cytat:
stosując umysł a nie emocje

Cytat:
wykazując pragmatyzm przynależny płci męskiej, który tak opiewasz




Kenya , my oboje inaczej rozumiemy wiele spraw .
Inaczej definiujemy słowo tolerancja .
Co innego uważamy za naturalne .


Kenya
Cytat:
Skoro się nie zgadzasz, to obal tezę że nietolerancja wobec osób nieheteroseksualnych jest przyczyną ich udawania a co za tym idzie, wchodzenia w związki heteroseksualne.


Bardzo proszę .
Na zachodzie jest wg. ciebie tolerancja ( no chyba że nie ma ? jak uważasz ? ).
Czy tam osoby nieheteroseksualne nie wchodzą w związki heteroseksualne ?
Zapewne nie zaprzeczysz , że wchodzą .
Stąd DOWÓD wynikajacy z logiki ,
że to nie tolerancja czy nietolerancja
warunkuje wejście w taki związek .
A już conajmniej nie jest to warunek decydujący czy jedyny .


Dlaczego akurat żona A czy mąż B wszedł w taki związek tego nie wiemy .
Oczywiście , będą i takie przyczyny , choć zwykle są to przyczyny ZŁOŻONE .
Np. żona chce mieć dziecko czyli akceptuje swoja rolę żeńską
w procesie że tak powiem "robienia dzieci" . :mrgreen:
ale nie akceptuje siebie jako kobiety w relacji z tym mężczyzną z drugiej strony .
Cóż za rozdwojenie osobowości .

Dlamnie dwie kobiety w łóżku ( nie wspomnę o dwóch facetach )
to nienormalne , dla ciebie normalne .
Różnimy się na starcie .
Nie znaczy , że KAZDEMU człowiekowi nie nalezy się szacunek , wysłuchanie ,
zrozumienie jego postrzegania ........... ale już nie aprobata czy akceptacja .

Akceptacja nie jest składnikiem tolerancji .
( tym bardziej aprobata )


---------------------------------

Cytat:
Kenya , nie mogę pojąć za co cię lubię , choć nie mam powodu .



mare, to typowe zachowanie mężczyzn, którzy chcą rozmydlić temat, wprowadzając do dyskusji osobiste wątki pozornego lub prawdziwego "lubienia". Spotykam się z takimi męskimi zachowaniami rozmowach biznesowych, nie zbijają mnie one jednak z pantałyku. Też ze mnie stara wyga, tak dla ścisłości.


A dlaczegoż to tylko mężczyzn ? :-P

A ja Ci powiem .
Bo jesteś kobietą i ci faceci to widzą . ;-)


A tak dla równowagi .
Kobiety wykorzystują swoją kobiecość o WIELE częściej .
I tu różnica - faceci dają się wykorzystywać , ja też .

-----------------------------------------------

Cytat:
Kenya , nie mogę pojąć za co cię lubię , choć nie mam powodu .


Mam dowód : zobacz sobie Twój pierwszy post na forum ....... i trochę dalej :mrgreen:
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-23, 16:55   

interesujący punkt widzenia, że tak powiem.

mare, nie napisałam nigdzie, że nietolerancja jest JEDYNYM powodem wchodzenia osób o orientacji homo w związki z hetero.
Dla mnie jest nader oczywiste, że jest to jeden z istotniejszych powodów, niemożliwych do pominięcia.

Poza tym, nie rozpatruję sprawy w kategoriach jak jest na zachodzie a jak na wschodzie. Nie wzoruję się na nikim. Analizuję to zjawisko ogólnie, jako rzecz która ma miejsce.
W mojej ocenie z wiadomych powodów nie należy tego spychać do podziemia, jednocześnie nie widzę także żadnego powodu by to gloryfikować.

Nie twierdzę także, że jest to naturalne, wolałabym np. by moje dzieci były hetero. Zresztą póki co wszystko na to wskazuje, ale biorę pod uwagę , że moje chcenie jak i chcenie wielu innych ludzi może okazać się tylko chceniem i niczym więcej.

Zastanawiam się często dlaczego niektórzy reagują aż tak dramatycznie na wieść, że jakiś procent ludzi jest , nazwijmy ich umownie "innymi". Że mają taką potrzebę "uleczenia" delikwentów, sprowadzania ich na właściwe ścieżki itd, itp.
Skąd się bierze taka reakcja?
Właściwie to mam pewną teorię na ten temat, lecz z obawy przed włożeniem kija w mrowisko - nie napiszę.

Cytat:
A tak dla równowagi .
Kobiety wykorzystują swoją kobiecość o WIELE częściej .
I tu różnica - faceci dają się wykorzystywać , ja też .


Zgodzę się, że jest pewien odsetek tzw. słodkich idiotek, które są skłonne w ten sposób manipulować mężczyznami.
Natomiast nie wierzę Ci mare, że akurat Ty dajesz się wykorzystywać. :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-23, 17:51   

Kenya
Cytat:
Dla mnie jest nader oczywiste, że jest to jeden z istotniejszych powodów, niemożliwych do pominięcia.


Ależ tak , TYLKO
tylko dla mnie liczy się precyzja .
Ja bym tego nie nazwał nietolerancją , a pewnym NIEPRZYZWOLENIEM SPOŁECZNYM
i NIEAKCEPTACJĄ takich zachowań .
Co wiecej , sama zainteresowana często podziela to społeczne widzenie .
W niej samej toczy się walka .


Załóżmy teoretycznie , że przyzwalamy na takie związki .
Czy myślisz , że problem zniknie ?
nie , bo istota problemu nie tkwi NA ZEWNĄTRZ tych osób
ale WEWNĄTRZ NICH .
I przeciwnie , zamiast poprzez jasne wskazanie społeczne
opcji zgodnej z naturą ,
bedziemy wspierać coś przeciwnego czy wręcz absurdalnego , frustracja i zagubienie takich osób
bedzie tym większe .


Cytat:
Nie twierdzę także, że jest to naturalne, wolałabym np. by moje dzieci były hetero.


Gdybym był homo natychmiast bym cię oskarzył o homofobię i nietolerancję .
Nawet dzieci bym ci odebrał , bo one SAME maja sobie wybrać !
Nie mogą wyczuć twoich preferencji , twojego "wolenia" .
Rozumiesz ?
Na tym to właśnie polega , na absurdzie ,
że mniejszość w imię tolerancji
karze się PODPORZADKOWAĆ większości . :mrgreen:



Cytat:
Zastanawiam się często dlaczego niektórzy reagują aż tak dramatycznie na wieść, że jakiś procent ludzi jest , nazwijmy ich umownie "innymi". Że mają taką potrzebę "uleczenia" delikwentów, sprowadzania ich na właściwe ścieżki itd, itp.
Skąd się bierze taka reakcja?


Przyjmij za pewnik , że ci ludzie to nie monolit .
Tak jest z tzw. "narodowcami" czy kibicami .
Są kibice i są kibole .
I tu podobnie .

Są ludzie z wiedzą czy po prostu myślący , którzy mają na ten tamat
rzeczowy pogląd , obserwują świat itp.
A są i "krzykacze" .
Krzykacze chcą się wykrzyczeć , zaistnieć , wyleczyć swój kompleks niższości itp.

A zagrożenie jest rzeczywiste , fakty każdy może pokojarzyć , dokumenty , dyrektywy itp.
Problem , że "każdy" to teraz elita intelektualna .
Ludzie nie mają czasu na myślenie . :mrgreen:
Dlatego też nie mają czasu i dla i na Boga .



Cytat:
Zgodzę się, że jest pewien odsetek tzw. słodkich idiotek, które są skłonne w ten sposób manipulować mężczyznami.
Natomiast nie wierzę Ci mare, że akurat Ty dajesz się wykorzystywać.


Owszem , 100%
......... tak kobiet jak i męzczyzn .
Ja bym tylko nie nazwał tego manipulacją .
Jesteśmy płciowi w każdej komórce czy w duchu .
I reagujemy jako kobiety , albo jako mężczyźni .
Świadomie lub nie .
Wszędzie i zawsze .
I tak ma być .

Ja nie piszę przecież o wskakiwaniu do lóżka w zamian za spodziewane korzyści .
To zupełnie inna bajka .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8