Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nagły kryzys po 19 latach małżeństwa
Autor Wiadomość
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 01:02   

Hej witam wszystkich bardzo serdecznie. U mnie nic specjalnego trochę choruję dopadła mnie grypa . Jutro sprawy urzędowe załatwiać będę potem jeszcze jeden papierek i zacznę chodzić na rozmowy o pracę. Jestem dobrej myśli wiem ze jakoś się to pouklada. Niestety tęsknię za domem a za mężem jeszcze bardziej choć staram się o nim nie myśleć ale to silniejsze ode mnie. Nie mam z nim kontaktu od tygodnia i pewnie ten brak kontaktu i kontroli nad tym co on robi (a zwłaszcza czy pije) tak działa ze znów zaczynam myśleć znów słabo sypiam w nocy. Mam tez za dużo czasu na myślenie jak będzie praca to się zmieni. Za męża codziennie się modlę . I zaczęłam się wahać czy jeśli on naprawdę miałby być szczesliwszy beze mnie to czy moze jednak powinnam się zgodzić na rozwód albo separację. A z drugiej strony jest pijany od pol roku to nie powinnam sluchac tego co mówi bo to pijackie bredzenie. A może wcale nie, moze mowi to co czuje. A z trzeciej strony zdarzalo mu się tez mowic ze dalej mnie kocha i ze żałuje ze marnuje swoje zycie. Ja po prostu nie wiem co robić czy zostawic to na razie inic nie robic a może spróbować z nim jeszcze rozmawiać . Czy zaczynać jakieś rozmowy czy na razie odpuścić.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 06:13   

Ma1973 napisał/a:
Czy zaczynać jakieś rozmowy czy na razie odpuścić.

Znaleźć i zacząć terapię dla współuzależnionych?
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 06:53   

Nirwanna napisał/a:
Ma1973 napisał/a:
Czy zaczynać jakieś rozmowy czy na razie odpuścić.

Znaleźć i zacząć terapię dla współuzależnionych?


Ma - znależć i zacząć terapię dla współuzależnionych, takich co "kochają za bardzo".

Ma - Ty odpowiadasz za siebie, a mąż za siebie. Wasze małżeństwo - Wasz "statek" tonie - jeśli złapiesz dla siebie koło ratunkowe, to może po uratowaniu siebie podasz je mężowi - dopóki sama toniesz - nie pomagasz - tylko oboje idziecie w dół!!!

Czy mąż zechce koło ratunkowe dla siebie - sam musi wyciągnąć ręce. Twoje zadanie na dziś - jest jedno - szukać pomocy dla siebie.

Uwierz mi - jak w końcu przyjęłam, że taka ma być właśnie kolejność, że mam zacząć od siebie - to dopiero się okazało ile mam do zrobienia.

Czy myślałaś o grupie Al-Anon - dla siebie?
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 07:38   

Ma

Z alkoholikiem jest tak, że musi sięgnąć dla, od którego postanowi sam się odbić. Kiedy mąż wyprowadził się we wrześniu 2013 r dzieci martwiły się, że pije. Przeprowadziły z nim rozmowę interwencyjną. Po tej rozmowie mąż poszedł do Poradni AA i zaczął terapię. Przestał także pić, wrócił do domu na koniec października. Nie pił ... pewnie ze dwa miesiące. A potem zaczęło się od pól piwa itd itd itd Szybko wrócił do normalnego, codziennego picia.
Teraz wyprowadził się na początku października 2014 r. I już nikt nie zajmuje się jego piciem, ani ja, ani dzieci. Bo to nie jest nasz problem, tylko jego.
I to jest dla niego szansa, aby przestał pić. Bo został SAM z tym problemem. :-D
Czy przestał pić? Nie wiem i nie zajmuje to moich myśli. Dzieci też się tym już nie zajmują.
Bo im więcej my się tym zajmowaliśmy, tym mniej on się tym zajmował. to A dzisiaj wiemy, że jego życie, jego decyzje i jego konsekwencje.
Więc teraz on MUSIAŁ się zająć swoim piciem. A w każdym razie mam taką nadzieję. :-D
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 10:21   

Ma, prócz zdawkowego wstępu, cały post poświęcony jest Twojemu mężowi...widzisz to?
Wygląda na to, że gdziekolwiek się udasz fizycznie, od siebie samej nie uciekniesz mentalnie.

Nie zdziwiłabym się gdybyś wkrótce spakowała się i powróciała do domu w nadziei, że będziesz mogła pomóc mężowi tłumacząc swoją decyzję tym że nie godzi się opuszczać "potrzebującego".

Zaczynasz na swój użytek tworzyć historie, że jakoby mąż Cię kocha a to co się dzieje teraz czyli jego romans, zerwane więzi rodzinne, komplikacje finansowe, chaos, jest tylko i wyłacznie konsekwencją tego, że nadużywa alkoholu.
Że tego co robi i mówi nie należy brać poważnie, gdyż to jest pod wpływem alkoholu. Jak ogarnie się z alkoholem to jest nadzieja że zrozumie, że właśnie TYLKO Ciebie kocha.
Ciekawe, że kochanka chce takiego zapijaczonego mężczyznę trzymać w swoim domu...co z nią nie tak?

Ma1973 napisał/a:
A z trzeciej strony zdarzalo mu się tez mowic ze dalej mnie kocha i ze żałuje ze marnuje swoje zycie

Niemal kurczowo trzymasz się swoich iluzji i zapierasz się rękami i nogami by czasem nie zobaczyć co faktycznie się dzieje.
Mówić można wiele rzeczy, lecz tak się składa że nie słowa, TYLKO CZYNY świadczą o intencjach człowieka.
Ty natomiast widząc szereg negatywnych czynów męża jesteś skłonna uczepić się kilku jego słów, które w obliczu jego czynów brzmią wręcz groteskowo.
Ma, ogarnij się bo zmierzasz w dół i dodam, że z ogromnym przyśpieszeniem.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-18, 15:59   

Ma1973 napisał/a:
na miejscu siostra mi znalazla psychologa będę chodzic na pewno tam
(wpis z 6 lutego)

Mam nadzieję Ma, że to wciąż aktualne i realne.
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 00:03   

witam:)
szybciutko napisze co u mnie bo mam malo czasu..
psychicznie czuje sie lepiej:)
wyrobilam juz wszystkie niezbedne do podjecia legalnej pracy dokumenty, szkole jezyk po trochui jutro ide na pierwsze spotkanie w sprawie pracy:)
niestety tutejsi psycholodzy sa tak drodzy psychiatrzy rowniez , ze nie stac mnie na razie na ich uslugi , przynajmniej dopoki nie mam pracy , ale daje rade bez terapii przynajmniej na razie...
bede niedlugo w Polsce to do psychiatry sie wybiore , a psychologa moze znacie jakiegos z ktorym mozna za odplatnoscia porozmawiac przez skype?
szczerze to mialam tyle spraw do zalatwienia ze czasu nie mam na rozmyslania a jak zacznie sie praca mam nadzieje ze bedzie tego czasu jeszcze mniej, a im mniej mysle i im wiecej czyms sie zajmuje tym lepiej sie czuje psychicznie,
z mezem kontakt slaby co 2 dzien email od niego w jakichs wspolnych sprawach typu rozliczenie PIT czy korespondencja , w ostatnim meilu znowu proba manipulacji i zastraszenia mnie ze wylamie drzwi od domu bo chce cos zabrac swojego , ale nie dalam sie, odpisalam mu ze nie zycze sobie wiecej takiego szantazu i ze ma zadzwonic umowic sie kiedy przyjedzie i rodzice go wpuszcza do domu, pisze do niego konkretnie bez aluzji podtekstow ani komentarzy , a co on z tym zrobi juz mnie przestaje interesowac, jak sie wlamie to wezwa rodzice policje tym gorzej dla niego tym bardziej ze mam dowody w smsach i w meilach ze straszyl , poza tym co u niego juz mnie coraz mniej interesuje , staram sie myslec o celach ktore mam, a mianowicie znalezc stala prace a nastepnie znalezc tu samodzielne lokum dla mnie i corki zeby nie siedziec rodzinie na glowie, a dom w Polsce prawdopodobnie wynajme to jeszcze przemysle ....
tak ze ogolnie ja osobiscie widze u mnie poprawe i nabralam troche checi do zycia i zaczynam miec jakies cele , mysle ze bedzie ok, staram sie myslec pozytywnie , codziennie sie modle w intencji corki, mojej i meza i za nasza rodzine, niech sie dzieje wola Boga:) on najlepiej wie co robic :)
pozdrawiam Was wszystkich goraco i prosze pomodlcie sie w mojej intencji zeby ruszylo u mnie do przodu z praca, jak juz bede miec stabilizacje finansowa to cala reszta tez sie pouklada#
 
     
ponury
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 09:09   

Ma1973 napisał/a:
jak juz bede miec stabilizacje finansowa to cala reszta tez sie pouklada#

ech nie rozśmieszaj Naszego Pana . u mnie zaczęło się układać dopiero gdy oddałem moje życie Jezusowi i Jemu zawierzyłem
pieniądze u mnie nie pomogły...
pomodlę się w twojej intencji
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 11:29   

Ej Ponury, ???????
Kiedy wyjechałem i wstrzelilem się w zycie zawodowe, zaczynam odzyskiwac rownowage psychiczna . Nabieram wiatr w zagle, przestaje obsesyjnie wspominać epizod pt malzenstwo. A i kasiurka tez pomaga odbudowac siebie. Wiec nic w tym zdrożnego
Szkoda tylko kilku lat zawieszenia przez kryzys. Ale widocznie tak tez miało być .
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 13:10   

Darek, stabilizacja finansowa przydaje się, nawet dość mocno, ale i ja zwróciłam uwagę na słowa Ma te, które podkreślił ponury. Powiem więcej, mnie jakoś one kłują w oczy - czy to znaczy, że jak będą pieniądze to i małżeństwo się naprawi i.... i wszystko się naprawi ..
Przyznasz, że można tak odebrać post Ma?

Dla przeciw-wstawienia ja napiszę od siebie - ja wybrałam małżeństwo i rodzinę a nie stabilizację finansową. I wiesz co? Wierzę, że to dobry wybór. A Pan nas przez wszystkie burze przeprowadzi.
Można i tak, nie ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 13:22   

Dziewczyna zamiast histeryzować na forum wybrała drogę zatroszczenia się o siebie.
Uzyskania jakiejś stabilizacji, zarabiania na siebie i córkę, uniezależnienia się od "męża".
A tutaj zaraz ją zadziobiecie, że zamiast leżeć krzyżem i klepać różańce szuka pracy.

Niejedna kobieta wyszłaby z kryzysu i odzyskałaby poczucie własnej wartości gdyby nie była w 100% zależna finansowo od męża, skazana na to, co szanowny pan mąż rzuci "na dzieci"
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 13:38   

grzegorz_ napisał/a:
Dziewczyna zamiast histeryzować na forum wybrała drogę zatroszczenia się o siebie.
Uzyskania jakiejś stabilizacji, zarabiania na siebie i córkę, uniezależnienia się od "męża".
A tutaj zaraz ją zadziobiecie, że zamiast leżeć krzyżem i klepać różańce szuka pracy.

Grzegorz, Pamiętasz cały wątek Ma, prawda?
Pamiętasz, że jeszcze chwilkę temu była w terapii?
A teraz mówi, że jak będą pieniądze, to wszystko się ułoży - czy zwróciłeś na to uwagę?

Bo ja tak. I zwyczajnie martwi mnie ta huśtawka nastrojów.
Oby szło ku lepszemu, ale na razie nie widzę stabilizacji

Ma, bądź dobra dla siebie i rozważaj i przemadlaj wszystko co robisz - to nigdy na złe nie wyjdzie.

grzegorz_ napisał/a:
Niejedna kobieta wyszłaby z kryzysu i odzyskałaby poczucie własnej wartości gdyby nie była w 100% zależna finansowo od męża, skazana na to, co szanowny pan mąż rzuci "na dzieci"
Zgadza się, tylko czy nadal mówimy o wątku Ma ?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 13:39   

grzegorz_ napisał/a:
zamiast histeryzować na forum

to fajnie grzegorz, że podobają Ci się obecne decyzje autorki wątku, ale to nie uprawnia Cię do nazywania jej poprzednich wpisów "histeryzowaniem".
Cienka jest granica między nonszalancją a niegrzecznością. To forum pomocowe.
grzegorz_ napisał/a:

A tutaj zaraz ją zadziobiecie, że zamiast leżeć krzyżem i klepać różańce szuka pracy.


Zadziobiemy? Kto? Jak? Publikując wyważone odpowiedzi z różnych punktów widzenia?


grzegorz_ napisał/a:

Niejedna kobieta wyszłaby z kryzysu i odzyskałaby poczucie własnej wartości gdyby nie była w 100% zależna finansowo


Moim zdaniem mylisz się. To leczenie objawów nie przyczyny. Przyczyną kryzysów z tłem finansowym jest nieumiejętność miłości i brak szacunku między małżonkami. A nie to ile kto kasy kosi.


Ma, moim zdaniem zajęcie się sobą na pewno jest Ci potrzebne, ale konkretna stała terapia również. Stały kontakt z psychologiem, stały kontakt z zaufanym duchownym tam gdzie jesteś. Nie tylko ubezpieczenie i kontrakt o pracę - chociaż to oczywiście jest mega ważne.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-02, 13:48   

moc nadziei napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
zamiast histeryzować na forum

to fajnie grzegorz, że podobają Ci się obecne decyzje autorki wątku, ale to nie uprawnia Cię do nazywania jej poprzednich wpisów "histeryzowaniem".
Cienka jest granica między nonszalancją a niegrzecznością. To forum pomocowe.


W większości wpisów , szczególnie kobiecych jest trochę histerii. Taka prawda i nic we wspomnieniu o tym obraźliwego nie widzę.
Ma, mogłaby jeszcze pół roku klepać kolejne posty na forum z serii "co robić?"
"on powiedział, że...jak odpowiedzieć?"...ale zebrała się i zaczyna działać,
zatem cieszmy się.
To czy zmiany są trwałe, okaże się. Życzę Ma aby tak było.

A co do kasy, to nie cel życia, ale z czegoś trzeba płacić rachunki, opłaty, kupić coś do jedzenia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8