Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
ratowanie małżeństwa, rozwód
Autor Wiadomość
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-11, 11:15   ratowanie małżeństwa, rozwód

witam, jestem początkującą na forum i proszę o zrozumienie i modlitwę za moje małżeństwo. sytuacja polega na tym, że w moim małżeństwie niegdy nie było idealnie, bo ja wychodzę z założenia, że nikt nie jest idealny. z mężem znaliśmy się 5 lat i w końcu był ten upragniony ślub. 9 dni po naszej 2 rocznicy ślubu, kiedy ja byłam w pracy, mąż oświadczył, że się wyprowadza. na początku nie podchodziłam do tego zbyt poważnie, bo wydawało mi się, że znam człowieka z którym byłam 7 lat. myślałam, że chce mnie postraszyć. przez pierwsze 3 tygodnie jeszcze spotykaliśmy się, nawet staraliśmy się o dziecko, bo chcieliśmy zostać rodzicami. z dnia na dzień zaczęły się wyrzuty jaka ja to zła jestem, że on nie jest najważniejszy w moim życiu. jest przekonany, że go zdradzałam, ale tak nie było. przyznaję się do tego, że miałam przyjaciela z którym się spotykałam jak miałam ciężkie dni, kiedyś nie potrafiliśmy być parą bo ta osoba była alkoholikiem, bił po twarzy i zdradzał, to było 8 lat temu. mąż wiedział o czym rozmawiam z kolegą, opowiadałam mu wszystko ze szczegółami, czasami chciałam też w mężu wzbudzić zazdrość o siebie, bo było tak, że gdyby nie spanie w jednym łóżku to małżeństwa nie było. do każdego zbliżenia dochodziło z mojej inicjatywy, a on mi teraz mówi, że był mi obojętny, ale to ja nie wstydziłam się go całować przy rodzinie, rysowałam mu serduszka na ramieniu i je całowałam a on teraz wszystko tak wykręca, że to ja jestem najgorsza. kolegom opowiada, nie chciałam dzieci, gdzie to ja jeszcze przed zajściem w ciażę wypisywałam imiona dla naszego dziecka. mąż jest osobą bardziej spokojną, ja energiczną i wybuchową, nie potrafiłam czasami okazywać uczuć, ale chyba nie byłam, aż tak zła, żeby mnie zostawił. zauważyłam, że dużo się zmieniło, kiedy mąz poszedł do nowej pracy. stał się agresywny, bardziej pewny siebie, na propozycje zbliżenia zawsze był zmeczony, gdzie jego praca to żaden wysiłek fizyczny, tylko stanie lub siedzenie w jednym miejscu godzinami. czułam, że coś jest nie tak jak trzeba, dlatego musiałam z kimś o tym rozmawiać, a teraz to wszystko zostało tak przekręcone, że ja miałam innego, bo tak mu koledzy z pracy powiedzieli, koledzy, którzy mnie nawet nie znają. mąż jest bardzo podatny na sugestie innych i wogole nie chce słuchać moich tłumaczeń. nasza koleżanka powiedziała mu, że całowałam się z innym, ale nie dodała tego, że jak ten ktoś mnie pocałował dostał za to w twarz. wiem, że to głupie co teraz piszę, ale ja sama sobie dziwię się swojej wytrwałośći w wierności, mąż nie interesował się mną tygodniami, najdłuższa przerwa trwała 4,5 miesiąca, a ja przez ten czas tylko kombinowałam jak nas do siebie zbliżyć, nowa bielizna, jakieś stroje, cieszył się jak mnie widział tak ubraną ale na tym się kończyło. ja zostałam wystawiona na pokuszenie, ale wydaje mi się, że ja tą próbę przeszłam ale jemu nikt nie mówi prawdy, albo pomija istotne fakty. i zamiast porozmawiać o tym to w ogóle się nie odzywa, razem z jego rodzina wyzwali mnie od .... (wiadomo), reakcja jego matki na to,że powiedziałam, żę mąż zyczy śmierci moim rodzicom powiedziała, że jestem załosna. ratowałam małżeństwo, prosiłam jego matkę o pomoc ale nie udzieliła mi jej. mąż kazła mi złozyc pozew o rozwód i zrobiłam to bo miałam nadzieję, że chociaż Sąd spróbuje nas pogodzić i dać szansę na rozmowę. złożyłam bez orzekania o winie, a mąż teraz mówi, żę zrobi tak,żeby to była moja wina i zniszczy moją rodzinę. kocham go i mu powiedziałam, że ze względu na te wszystkie lata ja nie będę się na nim mścić, ale on odebrał mi całą godność, własny mąż zmusił mnie do aktu seksualnego, którego nigdy bym nie zrobiła, ale z miłości i dla niego to zrobiłam a potem stał nade mna kiedy ja na kolanach wymiotowałam. odebrał mi wszystko, ja już nie wiem czy to jest warte moich uczuć. jego matka kazała mu dzwonić na policję jak pojechałam z nim rozmawiać, ale nie zadzwonił. modlę się o uzdrowienie małżeństwa ale nikt już nie widzi szansy na poprawe, ja staram się, zachodzą we mnie pewne zmiany ale wiem, że on już nie będzie osobą w której się zakochałam. powiedział mi ze mnie nienawidzi a obraczke wyrzucił do rzeki
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-11, 16:57   

joannazal, witaj na forum
To dobrze, że tutaj trafiłaś. To forum pomocy wzajemnej, czerp garściami z tego, co tu wyczytasz, jakie dostaniesz rady.

Czy próbowałaś korzystać już z tego, co sobie tu wzajemnie polecamy?
Rekolekcje (http://www.youtube.com/user/sycharpl)
Czy słuchałaś konferencji (na początek może http://188.165.20.162/lan...i.krokodyl.mp3)
Książki, które sobie wzajemnie polecamy?
może spróbowałabyś się z nami wspólnie pomodlić (http://sychar.org/skype/)

Tak mnie zastanawia to, co napisałaś
Cytat:
mąż kazła mi złozyc pozew o rozwód i zrobiłam to

Ale w innym wątku napisałaś
Cytat:
kocham męża i zawsze kochałam,

oraz
Cytat:
chcę ratować małżeństwo

to po co ten wniosek? Co Tobie to da? Czy myślałaś o jego wycofaniu
 
     
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-11, 17:59   

tak, myślałam o tym, ale boję się jego reakcji. moja psycholog powiedziała mi, że on mną manipulował, bo prawdopodobnie chciał sprawdzić czy go kocham. jak kochasz to nie złożysz pozwu, a jak już złożyłam to -zniszczę Cię. nie poznaję go. jak ostatnio mnie widział unikał mojego wzroku a jak już na mnie spojrzał to widziałam ogromną nienawiść, aż mu policzki drgały. jeszcze jak się odzywaliśmy to pisał mi niezrozumiałe dla mnie rzeczy np. wiem, że mi tego nigdy nie wybaczysz, kocham Cię ale tak będzie lepiej, wiem, żę ty matka zostaniesz, ja ojcem nie będę, tak postanowiłem. Boję się, że to on coś narozrabiał i ma takie poczucie winy, że oskarżaniem mnie o zdradę próbuje się wybielić. słysałam od znajomej, że kolegom w pracy powiedział, że w pewnym momencie praca była dla niego ważniejsza ode mnie. dodam jeszcze, że mąż bardzo rzadko kiedy pił alkohol, teraz podobno pije w każdy wolny dzień od pracy.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-11, 18:05   Re: ratowanie małżeństwa, rozwód

joannazal napisał/a:

sytuacja polega na tym, że w moim małżeństwie niegdy nie było idealnie, b


Wszyscy na forum piszą "w moim małżeństwie nie było idealnie",
dlaczego nie napisać wprost, że "było źle" ?
Jeśli w rok po ślubie facet kombinuje jak koń pod górkę, aby nie spać z żoną
to mówienie "nie było idealnie" .... to eufemizm.
Ktoś powie, że seks nie jest najważniejszy, tak, to prawda, ale ludzie zaraz po ślubie ze sobą sypiają (o ile facet nie jest gejem albo impotentem), po 10-20 latach małżeństwa to juz inna bajka...
 
     
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-11, 18:10   

raz nawet zadzwonił do mnie i płakał, że mnie kocha ,że to tak nie może się kończyć. pisał, że taka miłość jaką mnie darzy zdarza się jedna na milion, że nie wyobraża sobie lepszej kandydatki na matkę jego dzieci a kiedy ja raz do niego napisałam ze szkoda ,żę nam nie wyszło to napisał ogromna szkoda. to było 2 miesiące temu, a nie mieszka ze mna od prawie 3. nie wiem co się zmieniło, każdego dnia mówił coś innego, raz kocha, raz nie kocha, mówił ze nienawidzi, a potem dzwonił i mówił ze to nie jest tak że mnie nienawidzi, tylko już nigdy mi nie zaufa i że ja się nigdy nie zmienie. a najgorsze dla mnie jest to, że oskarżył mnie ze to moja wina ze w ciąże nie zaszłam, a kilka dni potem mówił, żę dobrze, że jednak nie zaszłam. jedno jest pewne, strasznie mu w głowie mieszają w pracy i podejrzewam, żę babka w domu, bo jego rodzina nie przepadała za mną od początku. raz wyjechałam do brata do wawy, postraszyłam męża ze tam będę mieszkać, pisał żebym wracała, a jak wróciłam to kazał mi znów wyjechać bo gdzie się bawic jak nie w stolicy. raz zawiozłam koleżankę na dyskotekę, ja siedziałam całą noc w samochodzie, a jak on się dowiedział to się napił i chciał sobie zyły podciąć. w ogóle mnie nie słuchał, pod uwagę bierze tylko to co mu koledzy powiedzą i ta nasza pseudokoleżanka
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 10:25   

joannazal napisał/a:
am nie wyszło to napisał ogromna szkoda. to było 2 miesiące temu, a nie mieszka ze mna od prawie 3. nie wiem co się zmieniło, każdego dnia mówił coś innego, raz kocha, raz nie kocha, mówił ze nienawidzi, a potem dzwonił


Witaj!

Polecam przesłuchaj sobie kazań ks. Marka Dziewieckiego.

http://www.youtube.com/wa...t17QSzl8bGpxm3X

Musisz odpowiedzieć sobie na to co robisz, aby ratować małżeństwo. Jak komunikujesz swoją miłość do męża? Czy w ogóle to robisz? Czy idać na Mszę Świetą wysyłasz mu informacje, że tam się wybierasz i że dobrze aby z toba poszedł? Jak jedziesz na zakupy wieksze czy prosisz go aby z tobą pojechal i ci pomogl?

Bardziej koncentruj sie na tym co robic i jak uzdrowic malzenstwo, jak wyszukiwać okazję aby normalnie byc (zaproszenie do zoo, zakupy, Msza, jakis fitness). Wspolnie raczej w tej fazie bardziej zwraajcie sie wspolnie na zewnatrz i powoli pozniej zacznijcie rozmawiac ale to przyjdzie spontanicznie...
Planuj swoje dzialania pojednawcze ale i przewiduj skutki. Nie probuj uzdrawiac ale wspolnie dzialaj celowo. Mezczyzni sa bardziej Mysliwymi. Poczytaj sobie tez o tej relatywnei prostej psychice :-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 11:57   

Slawomir napisał/a:

Czy idać na Mszę Świetą wysyłasz mu informacje, że tam się wybierasz i że dobrze aby z toba poszedł? Jak jedziesz na zakupy wieksze czy prosisz go aby z tobą pojechal i ci pomogl?


Sławek,
Piszesz to na podstawie swojego doświadczenia?
Działa?
 
     
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 12:19   

przeczytałam wiele wątków na forum. kocham męża i zaczęłam pracować nad sobą. wyciszyłam się i mam całkiem inne podejście do małżeństwa i do samych obowiązków domowych. czuję się zrelaksowana, stateczna. jutro na pewno wycofam pozew o rozwód, mam tylko nadzieje, że mąż odbierze to jako chęć odbudowy związku. odkąd zarejestrowałam się na forum i czytam te wszystkie porady jest mi dużo lżej, mam wrażenie, że mam swojego Anioła, który nie pozwala mi upaść. modlę się o uzdrowienie małżeństwa i przemycie oczu, ale nie dla męża tylko dla siebie. zaczynam postrzegać świat i ludzi w całkiem innym znaczeniu. moja psycholog też to zauważyła,że nie patrzę w przeszłość tylko w przyszłość i jestem otwarta na zmiany. nie wiem co się ze mną dzieje. myślę o mężu ale nie w sposób negatywny, nie wspominam tego, że przez jego przykre słowa przez 75 dni tylko płakałam. myślę o nim jako o osobie, która w tej chwili nie ma nikogo, że jego życie się sypie, że tymi wszystkimi wielkimi planami jakie ma próbuje tylko zagłuszyć swój ból i żal wobec mnie. myślę o nim jak o zagubionej osobie, która, nie wie co w tej chwili ze sobą zrobić. to,że teraz tak zaczął pić jest jego sposobem na radzenie sobie na sytuację, do której oboje dopuściliśmy. wiem, że ma koleżankę, która moim zdaniem przygotowuje go do życia w samotności tak jak ona, co mnie bardzo denerwuje, ale staram się też dostrzec to jako chęć pomocy dla mojego męża. nie opuszcza mnie nadzieja, że nie wrócimy do siebie. emocje całkowicie opadły i teraz wiem, że dużo rzeczy zrobiłabym zupełnie inaczej. mam teraz w głowie jedno zdanie, które powiedział mi mąż " Asia, my się za bardzo kochamy, żeby tak łatwo odpuścić "
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 20:23   

grzegorz_ napisał/a:
lawomir napisał/a:

Czy idać na Mszę Świetą wysyłasz mu informacje, że tam się wybierasz i że dobrze aby z toba poszedł? Jak jedziesz na zakupy wieksze czy prosisz go aby z tobą pojechal i ci pomogl?


Sławek,
Piszesz to na podstawie swojego doświadczenia?
Działa?


Grzegorz,

W chwilach kiedy mam spotkania z dziećmi i zona przyjeżdżam do Gdańska spotkania zaczynamy od Mszy Świętej.
Często też później jeździmy do Centrów handlowych gdzie coś kupuję dla dzieci. Podpytuje się jej co tam najlepiej by pasowało dla dzieci lub co lubią.

Po tym jednak jak moja połówka mnie wyzwała zacząłem się zastanawiać co lepsze jest dla dzieci i dla mnie i zawiesiłem spotkania. uczę sie stawiać granice ale też nie przestaje wysyłać jej drobnych gestów i sygnałów o mojej miłości, ustawiłem staly przelew dodatkowy z linkiem do kazan ks Marka Dziewieckiego na drobna kwotę "obiadowa" ale jest znak. Wysyłam raz na dwa tygodnie kartkę pocztową z jakims milym zapisem. Wsylalem jej ksiazki religijne.
Nie rozumiem Twojego pytania "Działa?" Z pewnością można nic nie robić i czekać tylko dokąd to prowadzi?
W jaki sposób ty komunikujesz swojej żonie miłość?
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 20:28   

joannazal napisał/a:
jutro na pewno wycofam pozew o rozwód, mam tylko nadzieje, że mąż odbierze to jako chęć odbudowy związku. o


Witaj!

Super! To dobry początek drogi :-) . Planuj następne akcje tylko tym razem za podszeptem Aniola. Zastanów się jak mu komunikować swoją Miłość.
Samo nic się nie zrobi ;-)
 
     
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 20:55   

mąż mówił mi, że nie dojrzałam do małżeństwa i cokolwiek bym wtedy próbował on uznawał za złe. było tak, gdy pojechałam z nim porozmawiać to całą rodzinę zwołał i wszyscy mówili mi co ja przez te dwa lata z nim robiłam, jak go sponiewierałam. ja siedziałam, wysłuchałam wszystkiego co mają do powiedzenia, a jak zwróciłam się do męża to absolutnie nie chciał ze mną rozmawiać. kolejnym razem jak pojechałam porozmawiać to zadzwonił po matkę, ona przyjechała specjalnie z pracy a jemu kazała dzwonić po policję. później się okazało ze mąż nie zadzwonił, nie wiem tylko dlaczego, przecież mu mamusia kazała! a do tej pory jej się słuchał. była też taka sytuacja ze jego wypłata wpłynęła na moje konto bankowe, ale mi nie zależy na pieniądzach więc odesłałam je mężowi. nie wie m jaka był jego reakcja, mam nadzieję, że odebrał to pozytywnie. było by lepiej gdybym miała okazję z nim porozmawiać w 4 oczy a on chowa się za rodziną
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 21:00   

Joanna

Fajnie, że wycofujesz pozew. To przecież ostateczność. Bardzo poważna i niosąca za sobą wiele bólu i konsekwencji decyzja. Więc próbuj dalej walczyć o małżeństwo.
Każde uratowane małżeństwo, to każda uratowana rodzina.
A każda uratowana rodzina to uratowane dzieci, ich lepsza przyszłość, przekazanie właściwych postaw, i kolejne pokolenia lepiej poukładanych ludzi.
Rodzina to podstawowa komórka społeczna. Od niej się wszystko zaczyna i na niej się wszystko kończy. Odrzucenie oczywiście bardzo boli. Ale masz 50/50 szanse na wygraną. :-D

Sławomirze

Bardzo imponuje mi Twoja postawa.
I Twoja niezłomność.
I czarno-białe widzenie spraw. Przypominasz mi w tym mojego tatę.
Dobrze jednak, że zaczynasz wyznaczać granice.
Im bardziej je bowiem przesuwamy, tym drugiej stronie się wydaj, że może je jeszcze bardziej naciągać. Trzeba trzymać pion także w taki sposób. Ja zamierzam się tego nauczyć.
Im bardziej życie daje nam w kość, tym lepiej prosto trzymać się siebie i Boga.
 
     
joannazal
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 21:22   

nie wiem jaki więcej sygnał mogę mu dać. nie mam z nim żadnego kontaktu, nie mam numeru telefonu. bardzo bym chciała, żeby wiedział jak bardzo go kocham i chcę to naprawić. ostatnio jak go widziałam to przytulił psa i powiedział, że tylko on go kocha. szczerze współczuję mężowi. wychowywał się bez ojca, kilka lat wychowywała go babcia, później pojawiła się matka już z nowym facetem i dzieckiem. a on miał tylko kilka latek. myślałam że on czuje moją miłość a okazało się, że jednak za mało mu to okazywałam, skoro jedyne uczucie widzi w psie. boli mnie też to, że jego matka nie traktowała go jak syna tylko bardziej jak kolegę. już nie mam pomysłu na okazanie mu uczucia. boję się do niego odezwać. jeszcze jakieś dwa tygodnie sam do mnie zadzwonił a mnie poniosło i powiedziałam mu coś przykrego i wulgarnego, teraz żałuje
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 21:58   

joannazal napisał/a:
ie wiem jaki więcej sygnał mogę mu dać. nie mam z nim żadnego kontaktu, nie mam numeru telefonu. bardzo bym chciała, żeby wiedział jak bardzo go kocham i chcę


Witaj,

Tu już ci nie doradzę ;-) Szukaj tej drogi.
Moze tez cos Ci trafi w czasie sluchania kazań ks. Marka Dziewieckiego.
my mamy obowiązek szukanai drogi pojednania i okazywania milosci
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9