Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:30   

Ryska, wspieram modlitwą!
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:36   

Ryska, przed Tobą ciężki czas.
Ale pamiętaj, że Bóg dopuszcza na nas ciężkie doświadczenia, ale nie opuszcza nas w nich. Proszę, przejrzyj dział Świadectw.
Są tu ludzie, którzy z takiego dołu jak Ty teraz, wstali i wydobyli się, dzięki Panu.

Pamiętaj o psalmie 23:
"Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną"

Nie da się inaczej tego przejść i nie zwariować, tylko z Bogiem.


Także jestem z modlitwą.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 07:53   

Z tego co piszesz Twój mąż unika postawienia problemu w prawdzie i wyjaśnienia wszystkiego ... nie wiemy jakie są jego przesłanki i argumenty, ale skoro tak stawia sprawę to Ty powinnaś to zrobić ... wiem ,że jest Ci trudno , ale postawienie konkretnych i mądrych granic może zmobilizuje męża chociażby do poważnej rozmowy- zajęcia stanowiska ... Nie wiem jakie są między Wami ustalenia finansowe, ale przemyśl ruch dokonania rozdzielności majątkowej oraz ustanowienia alimentów - to nie jest krok do rozwodu tylko zabezpieczenie siebie i Waszych dzieci ...

Aby mądrze ,,walczyć,, o Wasze małżeństwo musisz nabrać sił , wyciszyć się, uspokoić .... Teraz czas dla Ciebie ... Praca nad sobą ... To Twój priorytet ...
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 20:24   

Ryska, ten stan,który teraz przeżywasz, to straszna trauma, to tak jakbyś dostała młotem w głowę i to od człowieka, któremu najbardziej ufałaś. On bardzo was skrzywdził. Czy masz z kim porozmawiać "na żywo"?, czy ktoś Ciebie wspiera? spróbuj poczytać polecane tu książki o granicach w małżeństwie, pomodlę się za Ciebie.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 21:20   

Rysia,
spokojnie.
Teraz jest strasznie, ale daj sobie czas. Teraz to wyglada tak strasznie, ale zycie toczy sie dalej i płynie czas.
Tez mi sie wydawało, że nie przezyje, a przezyłam i mam sie dobrze :-)
I jeszcze załuje, że tak przezywałam, trzeba mi było zająć sie dziecmi i soba , anie patrzec w stronę męża, który moco pogubiony.

W taki trudnym czasie na pweno pomoaga modlitwa. Wez róznaiec, czytaj Pismo św. , Ewalgelię, rozważaj.
A oprócz tego uporządkuj sprawy majatkowe, bo to ważne.

Myśl o dzieciach, one potrzebują Mamy.

A reszta sie ułozy - zobaczysz, za jakis czas umiech wroci, zyskasz nowe siły.
Trzymaj sie Boga!
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 21:23   

jakbys chciała pogadać to napisz na priv
podam swój nr tel albo skype

głowa do góry- Alleluja i do przodu, jest nas tutaj wiecej takich, co przezyli i mają sie dobrze

uwierz- da się :-)
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 06:51   

Kochani bardzo dziękuje za wsparcie, za modlitwę. Dziekuję. Kazdy post znaczy dla mnie wiele. Choc teraz mam niewiele sił do życia. Kazżdy ranek , otwarcie oczu uswiadamia mi jak ciężko jest i będzie. Jak zyje nadzieją , na uratowanie naszego sakramentalnego małżeństwa jest lepiej. Ale im dalej mój mąż uświadamia mi że dla nas nie ma nadziei. Wspomnienia naszego życia, zdjecia sa jak rany palące w sercu. Ciagle pytania jak ta kobieta mogła zrobić mojej rodzinie, dzieciom coś tak okrutnego. Była moją przyjaciółka, jedyną osobą, ktora byla tak bblisko byłam . Zwierzałam się , bywala u nas żna ją cała moja rodziną. Ja jestem słaba psychicznie. Mąż zawsze mnie okłamywał. Nie szanował moich wartości. Dociera do mnie, że tak naprawde mój mąż nigdy w Boga nie wierzył. Małżeństwo , sakrament to dla niego tylko papier. Liczy sie tu i teraz po śmierci nic nie ma. Powiedzieł mi ze chyba jestem na tyle inteligentana zeby nie wierzyc, ze po śmierci coś jest. Według niego nie ma . A ja tylko latam do konfesjonalu do tych..... ( wulgarne określenia) co na zyciu znają się tyle co on na kosmosie. Wysmiewa wszystko co związane z wiarą. Boli strasznie. Nie wiem jak z pamięci to wszystko wyrzucić. Jak nie myślec o nim o straconym malżeństwie , rodzinie. Mamy wspólność majątkową. Nie chcę rozwodu, bardzo bardzo chcę ratować to małżeństwo. Ale jakich argumentów używać w rozmowie z nim. Jak on do mnie nic już nie czuje jak twierdzi. Widocznie za malo go kochałam . On nigdy nie potrafił żyć uczciwie. Zawsze prawdy o dlugach dowiadywalam sie z wezwan , konteahentów, komornika, on zawsze mówił że nic nie ma że wszystko ok. Ukrywalam wiele przed rodziną. W naszym życiu intymnym też było źle, i to przyznaję z mojej winy ze wzgledu na to że w tej sytuacji ciaglej niepewnosci sytuacji materialnej obawialam sie nieplanowanej ciązy . Moja wina, nie czulam sie bezpiecznie. Ciagle otrzymywalam sygnaly , ze nie jest uczciwy , wszyscy przychodzili z tym do mnie, że nie zaplacil czegos ze wprowadził w bład , kiedy maz zapłaci za to co kupił. Ja zawsze robilam wielkie oczy jak to przecież mi mówił co innego. Mój mąż zawsze uciekał od problemów , udawał ze ich nie ma , odsuwał wszystko jak najdalej w czasie . Mowil zawsze pięknie i przekonywująca. Wierzyłam ufalam ratowałam zawsze z kłopotow . Zalatwialam pieniàdze od rodziçów , teścia na spłate długow, podpisywalam ugodyz wierzycielamiweksle,splacalam spłacam . Teraz zostalam wykorzystana oszukana na maksa . Bo bylam uczciwa. Jak powiedzial nie szlam na kompromis i to doprowadzilo do tego ze dla niego nie istnieje choc jak pisze ma do mnie wielki szacunek i zasluguje na lepsze zycie. Kochani jak to ogarnac sercem rozumem i przezyc miec nadzieje ze bedzie lepiej? Jak rozmawiac z mezem . Nie mam z nim kontaktu . Nie odbiera moich telefonow. Przyslal sms ze w ty tygodniu bedzie dzwonil . Nie wiem. Mój niepokój wzrasta. Doradzcie prosze jak z nim rozmawiac?
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 16:39   

Rysia, po tym co tu piszesz zdaję jedno pytanie: nie masz jeszcze dość?
naprawdę zalezy Ci na takiej szarpaninie?

co tak sie uparłaś zeby z nim rozmawiać?

czy to ma sens? skoro sama piszesz, że jest niewiarygodny

zajmij sie sobą, wzmocnieniem siebie
zrób porządek w sprawach majątkowych, to wazne skoro mąż moze nadal zaciagac długi, a Ty za nie odpowiadasz

rozdzielność majątkowa nie oznacza rozwodu

każdy kryzys jest szansą, pomyśl, że z tej sytuacji możesz wyjśc jako kobieta wzmocniona (a nie słaba psychicznie, jak piszesz), wiedząca czego chce, nie pozwalająca, aby mąz wciąż Cię oszukiwał

jak Ty sie wznocnisz i ujrzysz w jakim zamęcie żyjesz- może i mąż ma szansę, ale najpierw zacznij od siebie
zwłaszzca, że na Ciebie patrzą dzieci
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 17:02   

Przed Tobą trudny czas stanięcia w prawdzie. Gdzie jest Twój sprzeciw,gniew na tak wielkie zło,które zostało Ci wyrządzone? Po ośmiu latach życia osobno mozna powiedzieć,że bardziej teraz tęsknisz za jakmś wyobrażeniem niż za mężem.
Masz w sobie siłę tylko teraz zraniona i zalękniona tej swojej siły nie dostrzegasz. Ale ona jest. Warto nadal ufac Bogu bo to nie On zesłał na Ciebie to wszystko. Idź przed Najświętszy Sakrament i odpocznij tam przy NIm. Bo właśnie odpoczynek jest Ci najbardziej potrzebny teraz. Pomyśl też o jakimś psychologu bo normalny człowiek może sam bez facchowej pomocy nie udźwignąć takiej sytuacji.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:19   

Bety mam już dość naprawde wszystkiego. Nie zależy mi na szarpaninie, przecież siła go nie zaciągnę do niczego. Rozmawiać z nim chcę właśnie z powodu spraw majątkowych, rozdzielnosci, alimentów na dzieci, której nie załatwię samodzielnie bez niego u notariusza.Druga możliwość to sądownie, we wniosku o separację. Rozmawiałam ze znajomym adwokatem, mam możliwość konsultacji on służy mi pomocą, do niczego nie namawia, wyjaśnia mi wszystkie możliwości, wiem co i jak, ostatecznie jak się zdecyduję będzie mnie reprezentował w sądzie. Staram się spokojnie przedstawiać swoje stanowisko, zdanie, żeby wiedział , że nie chcę z nim walczyć. To niestety obrona przed jego nieodpowiedzialnym zachowaniem i przed jego kochanką,bo to człowiek bez żadnych zachamowań i sumienia. Masz rację Bety ja dałam się oszukiwać, wszystko brałąm na swoje bary. Ale uwierz mi nie znałam osobiście żadnego człowieka, który klamałby do takiego stopnia i na taką skalę jak mój mąż. Nie chcę krzywdy tego nieślubnego dziecka. Naprawde nie potrafiłabym zrobić żadnemu dziecku krzywdy. Mówiłam o tym mężowi, wiem że jego kochanka jest zdolna do wszystkiego.
Wiesz staram się wzmacniać modlitwą : Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego , Msze Św uzdrowieniowe ile mogę korzystam. Modli się za nas cała moja rodzina. Oni są wierzący, wspierają mnie bardzo, dziękuję Panu Bogu, że ich mam. Boli tak bardzo ,że dla mojego męża jego rodzina nie była ważna. Jak mi kiedyś powiedział przepraszam, przesadziłem, po prostu źle wybrałaś.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:39   

Anita tak masz racje muszę stanąć w prawdzie, w którą nie mogę uwierzyć. Wiesz mi mój gniew był ogromny, sprzeciw złu zawsze. Ale im więcej stanowczo ujawniałam zła i kłamst , to mój mąż uciekał od prawdy jeszcze bardziej. Gdy dowiedziałam się o zdradzie, błagałam żeby ją zostawil, krzyczałam jak mogłeś, prosiłam żeby się opamietał , co robi? Wyłaczył telefon, wyłam z bólu a dwa tygodnie później kochanka zaszła w ciąże. Czasem boje się co jeszcze zrobi. Masz rację tesknię za wyobrażeniem męża takim jak chciałabym żeby był , niestety taki nie jest . Boję się samotności. teraz wzmacniam się też lekami antydepresyjnymi, no i modlitwą, korzystam też z możliwości adoracji Najświętszego Sakramentu, proszę Pana Boga żeby trzymał mnie poziomo nie pozwolił upaść żebym była silna i miała nadzieję.
Tak bardzo bym chciała, żeby mój mąż wrócił do Boga, żeby zechciał być ze mną szczery. żeby coś zmieniło się na lepsze, nie chcę płakać do końca życia. Proszę o to Pana Jezusa.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Dobrze że sa jeszcze ludzie, którzy mnie rozumieją.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:40   

po kilku latach zycia w fikcji małżenskiej nadszedł punkt zwrotny, jakiś przełom
czy długo jeszcze wytrzymałabyś w takiej prowizorce?

siły przyjdą, aby dźwignąć trudna sytuację (a jest ona bardzo bardzo trudna, wielu z nas to przechodziło, koszmar!)- ale daj sobie czas

jeśli chodzi o rozmowę z mężem staraj sie byc konkretna i stanowcza, ale nie atakuj
i nie bój się, oddaj sie Bogu, módl sie do Ducha Św. i możesz byc pewna, że dasz sobie radę

nie bardzo rozumiem w jaki sposób miałabys krzywdzić dziecko męża i kochanki?
no tylko nie daj sobie grac na emocjach
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 13:28   

To może zabrzmi brutalnie ale nie dziecko meza i kochanki jest tutaj najwazniejsze. Ważniejsze od tego żeby maz wychowywał to dzieck jest to ,że powinien wrócić do żony i do swoich sakramentalnych dzieci. Tutaj nie ma już idealnych rozwiązań. A to jest jedyne właściwe.

Niemniej na chwile obecną sama piszesz,że mąż nie chce wrócić. Jego wybór. Ty zajmij się swoim życiem. Ureguluj sprawy majątkowe. Korzystaj z pomocy jaką Ci dają inni ludzie.
A męża trzeba zrzucić z piedestału. Tak jak pod koniec komuny niszczono napuszone pomniki :mrgreen:
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 14:09   

"A dzieci cudzołożników nie osiągną celu,
zniknie potomstwo nieprawego łoża.
Jeśli nawet żyć będą długo - za nic będą miani
i na końcu niechlubna będzie ich starość.
A jeśli wcześnie pomrą, będą bez nadziei
i bez pociechy w dzień sądu:
bo straszny jest kres plemienia grzesznego!"

Belka bardzo dobrze że przywołujesz te słowa ale mam pewne wątpliwości jeśli mozna tak powiedzieć...Chodzi o to że co dzieci winne są temu że narodziły się z łoża cudzołożników?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4