Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
temat Nini, Gosi...
Autor Wiadomość
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 12:08   

Cytat:
Wyolbrzymiasz te zdrady męża .
Z tego co napisałaś wyszło , że wylądował w łóżku "tylko" z tą jedną kobietą ,
na sam finał półrocznej przyjaźni .
Fakt , że 5-6 godzin gadania przez telefon ( rozumiem że nie jednorazowo , ale częściej )
nie jest normalne , lojalne ani przyjacielskie .
Maż prawdopodobnie sam się przyznał do tamtej ZDRADY ( piszę o łóżku )
Tym niemniej dalsze "zdrady" nie są juz tego kalibru jako FAKTY .
A pisanie wierszy i dawanie ogłoszenia do gazety
........fajne dla faceta o 30 lat młodszego


Ja uważam z kolei, że takie posty powinny być blokowane. Autorka wątku otrzymuje informację: to nic że zdradzał, że zdrada emocjonalna jest traktowana w sądzie na równi z fizyczną. Nic się nie stało. To że rozmawia godzinami z inną kobietą, daje ogłoszenia do gazety - nic nie szkodzi. Grunt, że się przyznał. Powinnaś się uśmiechnąć bo to stary dziadek i ma swoje odchyły, niech się pobawi na koniec.

Cytat:
Wyprowadzka dobrze podziałała na męża , chyba otrzeźwiła nieco .

Rozmawiałeś z nim?.... Po czym tak wnioskujesz?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 12:10   

ja też
Nini napisała :
Cytat:
Teraz od pół roku jest "bezgranicznie zafascynowany" jakąś nieznajomą dziewczyną z autobusu (napisał tak w ogłoszeniu, które dał do gazety, żeby ją odszukać).


:mrgreen:
Facet ma samochód , więc nie sądzę, żeby to był chociaż
autobus dalekobieżny .
Bo wtedy to co innego , np. taka trasa Szczecin - Ustrzyki Górne . :roll:
Nawiasem , wcale bym się nie zdziwił gdyby ....... oni nawet słowa nie zamienili .
Rozumiem , że nie jeździli jedną linią przez pół roku i on się nawet nie dowiedział gdzie pracuje chociażby .
Napisałem - po prostu odbiło mu na punkcie baby , faceci tak mają .
Wiek nieistotny , w ogóle wszystko nieistotne .
Tyle , że u tego egzemplarza to zdaje się platoniczne .
Cóż za poryw serca , polot intelektu - przyznajcie :mrgreen: , romantyczny chłopaczek .

Nini sama pisze o SAMOTNOŚCI w małżeństwie .
Była zapewne po obu stronach , stąd te "zdrady" emocjonalne męża .
4 dzieci - to jest co robić i na co robić , dawno nie było czasu dla siebie .
Nini też pisze , że zatrciła tożsamość swoją jako osoba , kobieta .
Była mamą głównie - praczką sprzataczka itp.
I dla męża przestała być kobietą poniekąd .
Na dodatek ........ czy czasem nie zrzędziła , narzekała , grymasiła
jak większość "bab" , Ona sama wie
a ja piszę - bo nie ma ideałów
I ona też się "obudziła" , teraz , budziła kilka lat w zasadzie .
Odzyskała "suwerenność" .
ALE ! Nie straciłaś jej tylko "przez męża" .
SAMA pozwoliłaś na to , nieswiadomie zapewne nawet .

Jasne , że nie usprawiedliwiam tych mżonek męża ,
ale staram się napiasać dlaczego , oddać jego emocje trochę .

Nini , kwestia namiotu :roll:
Ja rozumiem ...... w wakacje , w dziczy jakiejś i na urlopie surviwalowym .
Jakieś to trochę dziecinne .
ALE jako facet to też jestem "bezgranicznie zafascynowany"
już samym takim pomysłem u kobiety .
Myszy , jakieś pająki ........ super kobita dla wielu ,
moczykijów zwłaszcza chyba .

Nirwanno - dzieci JUŻ nie widzą problemu "męża" , raczej maja pretensje do Nini .
Co im wielkiego powie ?
Że naście lat temu zdradził - owszem to konkret , ale jednak naście lat temu .
A o zakochaniu mamy też jakby jeszcze nie usłyszeli ( w co wątpię )
to się dowiedzą .
Będzie najwyżej 1 : 1 .
Oboje stracą jeszcze trochę szacunku .

ja też - nie lepiej było jeszce podać , przypomnieć konkretnie
( gdzie i jakie )
............. na priv proszę , zeby tu nie śmiecić ;-)
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 12:12   

Tak zareagować ,jak napisał mare, to może chyba bardzo wyrozumiała matka, a nie żona. Dla żony każda nielojalność i takie zachowanie jest ciosem w serce, bo żona oczekuje od męża dojrzałości ,a nie takiego infantylnego i żałosnego zachowania...A co do dzieci, to niektóre są już niestety oswojone z takimi tematami, bo już od najmłodszych lat oglądają te nowe twory naszych mediów, czyli seriale tak zwane paradokumentalne...To jest dopiero pranie mózgu.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 12:40   

Zgoda bosa , bo :

Nini zasadniczo była MATKĄ , nie żoną .
Sama przyznaje - NIE DOŚĆ ZAREAGOWAŁA na tę pierwszą zdradę męża !
Zresztą - tu już było coś nie tak od samego poczatku !!!!
( flirt męża jeszcze przed ślubem )
Brak bliskości , nie byli usatysfakcjonowani może od początku , może ciut później .
Dziecko pojawiło się od razu -została MAMĄ "przede wszystkim"
i wiele kobiet uważa to za dobre , normalne ioczywiste .
FATALNY błąd , rzutujący na całą przyszłość , nie tylko małżeństwa
ale i stosunków w rodzinie , przyszłości rodzin dzieci .

Trudne sprawy , dlaczego ja itp.
pełna zgoda .
Deprawują niesamowiecie , nie tylko dzieci czy młodzież .
A ogłądalność mają bardzo wysoką .
I te kolorowe czytadła , dla facetów pornografia .
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 14:00   

Dzięki za oddzielny wątek! Zagospodaruję się wobec tego troszkę chociaż tutaj :-)
Trochę nowych faktów "w sprawie". Wróciłam do domu, bo mąż znowu stworzył niebezpieczną sytuację na drodze i z tego powodu bałam się o najmłodszą (z innych powodów się nie bałam - mąż mógł być przy niej wycofany, ale nie agresywny). Mam osobny pokój, nie jem razem z mężem i w ogóle ograniczam kontakt do niezbędnego minimum. Namiot rozstawię swoją drogą, jak tylko przestanie lać i wiać. Wolę pająki niż awantury. Na razie jest spokój, ale chcę mieć dodatkowy azyl. I uwielbiam Muminki :-)

Owszem, otrzeźwiło go - nie wiem, jak w kwestiach sercowych to wygląda, ale jeśli chodzi o codzienne funkcjonowanie jest lepiej niż kiedykolwiek. Po miesiącu prania, gotowania etc. zgodził się na podział obowiązków, czego nie udało mi się uzyskać przez kilka lat cierpliwych starań (przedtem ja robiłam w domu praktycznie wszystko oprócz dużych prac remontowych, a i w tych pomagałam).

Mnie też otrzeźwiło. Po pierwsze, przestałam cierpieć. Nie wiem, jak to się stało, bo jeszcze do niedawna czułam, jak mi krwawi serce, ile razy go widziałam. (Przepraszam za ten kicz, ale to naprawdę tak jest!) Po drugie, czuję się wolna! Nie muszę już z nim być, a kiedyś czułam taki przymus.

Dzięki za pomysł, żeby pójść w sprawie męża do psychiatry. Pójdę. Nie wiem, czy psychiatra będzie w stanie postawić diagnozę "zaocznie", ale spróbuję.

Jeśli chodzi o nasze - męża i moje - zakochania... To, co napisałam dotąd, to mało, żeby jakoś sensownie je ocenić. Mąż faktycznie jest delikatnym romantykiem, dlatego mi się spodobał :-? Problem w tym, że on nie tylko się zauracza - to chyba bym zniosła. Gorzej, że on za tymi zauroczeniami idzie, ulega im. Świadkiem pierwszego zauroczenia byłam parę dni po tym, jak mi wręczył pierścionek zaręczynowy. Flirtował przy mnie na całego :-( (a ja, idiotka, ryczałam i zastanawiałam się, czego mu we mnie brakuje, zamiast oddać pierścionek). Potem, już po ślubie, ta przyjaźń, która skończyła się w łóżku, to nie była żadna przyjaźń, tylko flirt, a potem romans - mąż nazywa to przyjaźnią, która głupio się skończyła, bo się oszukuje. Ja z moimi przyjaciółmi-mężczyznami nie trzymam się za ręce, nie mówię im, że muszę się na nich napatrzeć itd. Następna fascynacja nastąpiła wtedy, kiedy byłam w zaawansowanej ciąży. Któregoś razu czekałam na pomoc męża, a on nie wracał, bo odwoził do domu pod Warszawę swoją "koleżankę"... "myślę, że nie stało się nic", tak można to pewnie określić. Potem przez ileś lat nie interesowałam się, czy jest mi wierny czy nie, wybrałam niewiedzę - jasne, że nie wpłynęło to dobrze na mój stosunek do męża i na nasz związek. Potem dowiedziałam się od niego, że nic w tym czasie nie robił (czyli nadal nic nie wiem, bo on ma zwyczaj się oszukiwać), oprócz masturbacji połączonej z oglądaniem pornografii (takiej delikatnej, romantycznej, wrrr) i pamiątek po kochance. Gdzieś w tym czasie ja się zakochałam w moim dawnym koledze ze studiów. Zerwałam z nim kontakt, tyle, że głupio to przeprowadziłam, ryzykownie - spotkałam się, żeby mu powiedzieć, dlaczego. W rezultacie odbyliśmy jedną romantyczną przejażdżkę samochodem (odwiózł mnie do domu) - romantyczną, bo w milczeniu. Więcej się nie widzieliśmy, choć były jeszcze ze dwie rozmowy przez telefon i sms z życzeniami na Nowy Rok. Mąż zareagował niesamowicie ostro. Wyobrażałam sobie, że dla niego takie coś to naprawdę nic, ale standardy są tu podwójne. Nosił mnie na rękach przez parę miesięcy :-) Stąd ostatnia ciąża - i noszenie się skończyło, już przestał się bać, że mnie straci...

Teraz to nie było tylko wzdychanie. Owszem, on zdaje sobie sprawę, że uroił sobie kogoś, że ta dziewczyna jest obiektem projekcji. Ale próbował ją poderwać zupełnie naprawdę, zaczepił ją, rozmawiali:( Nie udało się, nie zareagowała też na ogłoszenia, chociaż nic straconego, mąż teraz znowu ją czasem widuje. Do tego przez ostatnie miesiące, zanim odeszłam, był dla mnie po prostu OKROPNY: robił mi awantury o byle co. Może chodziło o zagłuszenie poczucia winy, nie mam pojęcia.

Nie wiem, czy mąż jest seksoholikiem. Na pewno ma duży bałagan wewnętrzny, pozwala, żeby rządziły nim uczucia. Bardzo mocno działa tu chyba Zły - od kilku lat mąż się nie spowiada, czuje się w porządku, to wszyscy dookoła go krzywdzą z Bogiem na czele :( Mój znajomy poszedł na Mszę w intencji męża i tak fatalnie się poczuł w trakcie tej Mszy, że zrezygnował z dalszych modlitw w tej intencji, bo musi jakoś funkcjonować jako ojciec drobnych dzieci. Ja się modlę i jakoś nic, nie szkodzi mi to, i też mnie to zastanawia (Ania, autorka książki Sychar. Ile warta... też wspomina, że czułą się atakowana przez szatana). Źle się modlę czy jak?

A jeśli chodzi o mankamenty naszego związku, moje w tej relacji - pewnie, że były. Ale mocno czuję, że nie tu jest przyczyna zdrad męża. Kiedyś, jak on zdradzał, brałam winę na siebie. To chyba jeden z objawów uzależnienia. Teraz i w tym mnie otrzeźwiło. Załóżmy, że ja nie wytrzymam samotności, męża egoizmu, awantur i zdrad i zdradzę go - przecież to ja będę za to odpowiedzialna, nie on!

Dziękuję Wam za wszystkie posty. Niby jestem silna, Pana Boga mocno chwyciłam za rękę, ale On czasem pomaga właśnie przez ludzi... A ja stoję na skraju jakiegoś nieznanego lądu i trochę mi nieswojo. Wyruszyłam w podróż i nie wiem, co mnie czeka.
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 15:31   

Mare1966,

jesteś w głębokim błędzie, pisząc:

"Dzieci - jeżeli byś im powiedziała o zdradach męża .
Nie zrobi to na nich większego znaczenia - TAK SĄDZĘ .
Na tym pokoleniu mało co zrobi wrażenie ."

Są poważne badania socjologiczne, mówiące o tym, że zdrada i rozwód rodziców jest większą i boleśniejszą traumą dla dziecka niż ŚMIERĆ rodzica!

Nasza córka była usamodzielniona, po studiach, mieszkała od kilku lat na swoim, a kiedy dowiedziała sie o kochance swojego ojca, przeżyła to strasznie. Nawet świadomość choroby męża tego nie złagodziła. Do dziś (minęło kilka lat) jest to dla niej ciężki krzyż.

Sorry, Mare, tym tekstem pojechałeś nawet nie po bandzie, tylko po rowie, chlapiąc te z nas, które - same czując się jak obdarte ze skóry z bólu, musiałyśmy tulić i pocieszać nasze dzieci, którym się świat zawalił.

Mare1966, mnie możesz pouczać i krytykować i zamykać mi usta ile chcesz i jak chcesz, ja wszystko przyjmę, podziękuję i poprawię się. Ale nie waż się pisać takich rzeczy o naszych dzieciach, które - niewinne i ufne - spotkało cierpienie ponad ich siły!

Balka

[ Dodano: 2014-05-13, 16:37 ]
Nini kochana,

jak dobrze, że znów tu jesteś!! :-D Z takimi dobrymi nowinami! Bogu dzięki!

Mało mam w tej chwili czasu, ale ważną rzecz muszę Ci napisać.

Słowa z Twojego postu: "Nie wiem, czy psychiatra będzie w stanie postawić diagnozę "zaocznie", ale spróbuję."

Nini, diagnozowanie psychiatryczne różni się od diagnozowania chorób somatycznych, ponieważ sam chory nie jest w stanie ocenić i obiektywnie opowiedzieć lekarzowi swojego stanu!

Wrócę do mojego porównania z innego postu: nie wyślesz przecież do neurologa swojego dziadka samego tylko, jeśli podejrzewasz, że dziadziuś ma Alzheimera. I nie będziesz po jego powrocie z wizyty pytać: Dziadku, no i co ci lekarz powiedział i jakie leki zalecil?

Otóż w nowoczesnej diagnostyce psychiatrycznej obowiązkiem lekarza jest przeprowadzenie dwóch typów wywiadów:

(1) wywiad (powtarzany oczywiście przy kolejnych wizytach) SUBIEKTYWNY - czyli z samym pacjentem,

(2) wywiad OBIEKTYWNY (tak właśnie się to nazywa! też powinien być powtarzany w miarę potrzeby) z osobą najbliższą bądź osobami najbliższymi, czyli takimi, które "naprawdę wiedzą coś o pacjencie, czyli na stałe z nim mieszkają albo przynajmniej bardzo często widują i to najlepiej od dłuższego czasu".
[cytat pochodzi z książki profesora Łukasza Święcickiego, pt. "Postępowanie terapeutyczne w chorobach afektywnych", Wrocław 2009]

Jeśli psychiatra, na którego trafisz, nie będzie chciał z Tobą rozmawiać, to już od razu będziesz wiedziała, że jest to jakiś dinozaur (sorry, doktorze), który jest 100 lat do tyłu z wiedzą medyczną.

Ta cytowana przeze mnie książka prof. Święcickiego (który pracuje w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii) zawiera cały rozdział, pt.: "O co i jak pytać siebie, pacjenta i rodzinę?" (strony 48-53).

Podpowiem Ci też, co może być dla Ciebie problemem w takim wywiadzie (dla mnie było).

Po pierwsze - niechęć do opowiadania o mężu rzeczy, które postawią go w złym świetle, "wybielanie" go przed psychiatrą. Unikaj tego, mów otwarcie i rzeczowo.

Po drugie - nieumiejętność odróżnienia zachowań chorobowych od "złego charakteru", czy "podłości", o których uważamy, że nie należy mówić. Lepiej powiedzieć więcej, a psychiatrze zostawić ocenę, co to jest.

Po trzecie - nasze przyzwyczajenie "powoli gotowanej żaby". Jeśli domownikowi pogarsza się powoli i od lat, to do wielu jego zachowań się przyzwyczajamy i nie uważamy ich za dziwne. Ale Ty, jak widzę, zaczynasz odzyskiwać trzeźwość spojrzenia. ;-)

Po czwarte i ostatnie (ale może najważniejsze) - zbytnie skoncentrowanie się na tym, co najbardziej boli, czyli zdradach psychicznych, emocjonalnych i fizycznych. To był mój błąd - inne objawy chorobowe mojego męża były jak wielkie byki biegające po arenie, ale ja ich zupełnie nie widziałam, bo torreador skupiał całą moją uwagę na szabelce (kochance), którą najboleśniej mnie ciął.

Dobry psychiatra zapyta o historię rodzinną męża - przypomnij sobie zawczasu, co wiesz.

Napisałam tak szerzej, bo wiem, że na forum jest tu więcej osób, które zmagają się z podejrzeniem choroby współmałżonka, ale żyją w przekonaniu, że to sam delikwent musi iść do psychiatry. Oczywiście w końcu tak!! Ale najpierw może i powinna iść osoba najbliższa na wywiad OBIEKTYWNY.

A co do modlitwy - najwyraźniej dobrze się modlisz i Pan Bóg Cię wysłuchuje, skoro tak się podnosisz emocjonalnie.

Niech Cię Pan błogosławi.

Balka
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 18:57   

Nini ,
mam nadzieję , że czujesz , że nie po to piszę ,
żeby "chlapać" .

Piszę to co Ja widzę , czuję , uważam , wydaje mi się .
Wiec , to co piszesz w ostatnim poście tylko utwierdza mnie w moim poprzednim przekonaniu .
Przesadzasz z tymi "zdradami ".

Cytat:
Świadkiem pierwszego zauroczenia byłam parę dni po tym, jak mi wręczył pierścionek zaręczynowy. Flirtował przy mnie na całego

Flirt to nie zauroczenie .
Zauroczenie jest bliższe zakochaniu , a flirtować można kupując bilet do kina , pytając na do warto iść , tylko tak ze 2 -3 zdania ( wiadomo nie jak się jest z inną kobietą )
TO WYMYŚLONY PRZYKŁAD , NIE STOSUJĘ JA , mare 1966 . :idea:
( już tłumaczę się na zapas :mrgreen: )
Nie wiem , może mąż chciał Tobie pokazać , jakie to szczęście właśnie Ciebie spotkało , a może po prostu nie ma za grosz empatii albo rozumu ?
To że on się tak zachował wcale nie znaczyło - że tobie coś brakuje , skąd to przypuszczenie ?
Sama napisałaś - ryczałam jak idiotka .
Nie jesteś idiotką , ale nie tak trzeba się było zachować .

.............. to ty sobie z panią porozmawiaj
a ja już idę

............ potem nie odbierać telefonów przez kilka dni lub i dłużej ,
w końcu łaskawie się spotkać ......... na 5 minut

potem powiedzieć , że jego tłumaczenia cię nie przekonują
i znów dać mu czas na przemyslenie sprawy :mrgreen:



Finał byłby taki : albo by zrozumiał , albo odszedł .
Jedno i drugie bardzo dobre , dla obojga .



Cytat:
Potem, już po ślubie, ta przyjaźń, która skończyła się w łóżku, to nie była żadna przyjaźń, tylko flirt, a potem romans - mąż nazywa to przyjaźnią, która głupio się skończyła, bo się oszukuje.

Romans to raczej dłuższy fizyczny zwiazek .
Tu było zapewne zauroczenie ( może zakochanie ) z jednorazowym może finałem , zdradą .


Cytat:
Następna fascynacja nastąpiła wtedy, kiedy byłam w zaawansowanej ciąży. Któregoś razu czekałam na pomoc męża, a on nie wracał, bo odwoził do domu pod Warszawę swoją "koleżankę"... "myślę, że nie stało się nic", tak można to pewnie określić.


Gdzie tu fascynacja ?
Jakby ludzie się podejrzewali przy "takich okazjach" o zdrady , to ciagle są te jakieś okazje ,
codzień prawie .


Cytat:
Potem dowiedziałam się od niego, że nic w tym czasie nie robił (czyli nadal nic nie wiem, bo on ma zwyczaj się oszukiwać), oprócz masturbacji połączonej z oglądaniem pornografii (takiej delikatnej, romantycznej, wrrr) i pamiątek po kochance.


Może istotnie nic .
Chwalił się tym , bo nie rozumiem ? :shock:


itd. kolejne wyczyny


Mąż reaguje na fakty : pojawił się rywal - wściekł się , zainteresował się Tobą bardziej .
Nie ma w domu żony - docenił Twoje "nic nie robienie" . :mrgreen:


Cytat:
Nie wiem, czy mąż jest seksoholikiem.

A skąd to magiczne słowo ?
Bardzo popularne się robi .
Jak napiszesz , że kilka razy na dzień chciał się kochać regularnie .......... no to fakt , seksoholik .

Cytat:
od kilku lat mąż się nie spowiada, czuje się w porządku, to wszyscy dookoła go krzywdzą z Bogiem na czele


To wydaje mi się poważniejsze .


Cytat:
Owszem, on zdaje sobie sprawę, że uroił sobie kogoś, że ta dziewczyna jest obiektem projekcji. Ale próbował ją poderwać zupełnie naprawdę, zaczepił ją, rozmawiali:( Nie udało się, nie zareagowała też na ogłoszenia, chociaż nic straconego, mąż teraz znowu ją czasem widuje.


Dziecinada .

------------------------------------------------------------------------------------------

Balka
Cytat:
Są poważne badania socjologiczne, mówiące o tym, że zdrada i rozwód rodziców jest większą i boleśniejszą traumą dla dziecka niż ŚMIERĆ rodzica!


Zgadzam się , czytałem , słuchałem ( że ROZWÓD ) .
O zdradzie :roll: nie przypominam sobie żeby było .

Moje sugestie Balko odnosiłem do tych konkretnych dzieci , dzieci Nini
chyba to oczywiste ( gdybyś im powiedziała - napisałem ) .


Ty , jak to kobieta zaraz spieszysz z własnym przykładem .
Nini - pisała że póki co dzieci mają DO NIEJ PRETENSJE raczej !!!
Stąd takie przypuszczenie i INNE zname mi przykłady zachowań dzieci , fakt dziwne .
Było spokojnie a mama odkopała trupa z szafy , wznieca kłótnie itd.
A tata - spokojny , choć rżnie głupa .
Na takie gierki to i sądy się nabierają , nie tylko dzieci .
Zresztą one żyją bardziej własnymi problemami - często ,
nie mówię żawsze .


Cytat:
Mare1966, mnie możesz pouczać i krytykować i zamykać mi usta ile chcesz i jak chcesz, ja wszystko przyjmę, podziękuję i poprawię się. Ale nie waż się pisać takich rzeczy o naszych dzieciach, które - niewinne i ufne - spotkało cierpienie ponad ich siły!


Emocjonalna bardzo wypowiedź .
Balko współczuję , ale ja się wyraźnie odnosiłem
do sytuacji Nini .
Nikogo nie pouczan i nie krytykuję .
Resztę pominę .

Nie bardzo rozumiem , o co chodzi z tym psychiatrą dla męża ? :roll:
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-14, 01:16   

Balko, bardzo Ci dziękuję! Napiszę coś więcej o jakiejś bardziej ludzkiej porze, ale już teraz chciałam Ci podziękować.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-15, 12:22   

Gosia51 uznanie czyjegoś prawa do robienia co chce, to nie usprawiedliwianie i zgoda na wszystko, to po prostu akceptacja faktu, że wpływu na zachowanie drugiej osoby i jej wybory nie masz.
Mare, ale emocje są i to też jako fakt należy zaakceptować. Za takimi "niewinnymi" flirtami stoi brak zrozumienia, brak szacunku, awantury, brak poczucia bezpieczeństwa. Taki przykład: mąż flirciarz, nie przepuści żadnej okazji, komplementuje każdą napotkaną kobietę. Żona to akceptuje bo czuje się kochana, jest jej dobrze w związku z nim. Po latach gdy w małżeństwie zaczyna dziać się gorzej te flirty nabierają mocy, są odbierane silniej, bo za nimi stoi po prostu brak poczucia bycia ważną i kochaną. Pisze wiersze do innej, podaje płaszcz innej, przepuszcza w drzwiach a żonie nawet prania nie pomoże rozwiesić. Trywializuję. Chodzi mi jednak o to, że po latach pewne zdarzenia widziane mogą być inaczej, jak tak się wszystko pozbiera do kupy to obraz jawi się niezbyt fajny. I wtedy niekiedy niezbędny jest jakiś wstrząs, żeby oboje małżonkowie zobaczyli, co tak naprawdę jest ważne, jakie błędy popełniali, czy i co można zmienić.
Nini, uważaj tylko, żebyś nie wpadła z deszczu pod rynnę. Powrót do domu, ok, jakieś nowe zasady, ok, wprowadzaj, zmieniaj, konsekwencje wiąż z określonymi nieakceptowanymi zachowaniami. Potrzebujesz wizyty u psychiatry idź, tylko delikatnie z tym diagnozowaniem męża, żeby cała para nie poszła w gwizdek.
Tak w sumie, to czułabym się lepiej jakby mi ktoś zdiagnozował chorobę psychiczną, miałabym na co zrzucić odpowiedzialność, a tak, to niestety...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-15, 14:21   

złamana
Cytat:
Mare, ale emocje są i to też jako fakt należy zaakceptować.


Należy te emocje zauważyć , nie bagatelizować , nie obśmiewać , ale ......

Same emecje leżą już w gestii Nni , to jest jej REAKCJA na zdarzenia , których
interpretacja jest jak widać różna u niej i u męża .
Mi się wydaje , że ich "ranga" jest gdzieś pośrodku .
( nie mówię o tym pierwszym przypadku )
Nie powinny mieć miejsca , ale nazywanie tego zdradą to jednak trochę przesadne .
( bo jak nazwać wtedy taki romans 2-letni powiedzmy i okłamywanie )

Te wiersze np. dla mnie to po prostu śmieszne trochę ,
to tak jakby dorosły facet wskoczył do piaskownicy
i zaczął się bawić łopatką , wiadereczkiem .


Te trochę dystansu Nini by raczej pomogło , niż zaszkodziło .
A przez to i mąż zauważyłby może swoją błazenadę .
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-17, 13:45   

Dzięki Wam za wszystkie posty. Pomaga mi takie spoglądanie Waszymi oczami na moje problemy. Niektóre Wasze wypowiedzi jednak mnie zaskoczyły.

Cytat:
Zamiast odseparować się od męża, zapewnić normalne życie, poczucie bezpieczeństwa sobie i dzieciom, tu jest szantaż emocjonalny poprzez chwilową ucieczkę od męża i dzieci. Przedkładanie swoich potrzeb nad macierzyństwo. I czekanie na cud. Straszne. Żal tej 10-letniej dziewczynki.

porzucona_33, skąd pomysł, że stosuję szantaż emocjonalny?

mare1966, po Twoich postach przez chwilę zaczęłam wątpić w swoje władze umysłowe i psychiczne, ale szybko mi przeszło, bo Twoje interpretacje opierają się na faktach, które sobie założyłeś, ale które nijak się nie mają do tych prawdziwych. Wybrane przykłady:

Cytat:
Dzieci - jeżeli byś im powiedziała o zdradach męża .
Nie zrobi to na nich większego znaczenia - TAK SĄDZĘ .

Pudło. Moje dziewczyny są trochę nietypowe, np. nie oglądają tv, wolą dobrą literaturę albo teatr. Są delikatne i romantyczne. Wiem, że ta wiadomość byłaby dla nich szokująca, zwłaszcza, że mąż zachowuje się jak stróż moralności.

Cytat:
Rozumiem , że nie jeździli jedną linią przez pół roku i on się nawet nie dowiedział gdzie pracuje chociażby .

Owszem, jeździli. Prawie pustym autobusem, codziennie. Nie dowiedział się, ale próbował - chodził w te miejsca, które mu się wydały prawdopodobne.

I tak dalej... Zastanawiam się, jakie Ty możesz mieć osobiste powody, żeby tak bagatelizować czyjeś wybryki? Nie znam Twojej historii i nie chciałabym być brutalna, bo na tym forum generalnie chyba nikomu nie jest lekko, ale zapytam - czy o swojej żonie też byś tak beztrosko powiedział jak o moim mężu:

Cytat:

A niech sobie poszaleje na ostatek


Jeśli jednak chodziło Ci tylko o to, żeby mi pomóc, to wybrałeś kiepski sposób - bagatelizowanie problemu dla pocieszenia osoby, która go mocno przeżywa, powoduje tylko większy mętlik w głowie i uczuciach tej osoby oraz poczucie niezrozumienia (polecam lektury o komunikacji, np. Gordona).

Mare1966: nie wydaje mi się, żeby moja reakcja była nieadekwatna. Nasze problemy to nie tylko ta czy inna zdrada - to tylko wierzchołek góry lodowej. Najgorsze jest życie bez miłości, bez Boga. Nie chodzi więc tylko o moją relację z mężem - ten wstrząs skierował mnie i dzieci do Boga (modlą się za nas), może skieruje też i męża. To jest wielka gra o zbawienie nas wszystkich.

A te wypowiedzi mnie nie zaskoczyły, tylko po prostu chcę się do nich odnieść:

Cytat:
A co do modlitwy - najwyraźniej dobrze się modlisz i Pan Bóg Cię wysłuchuje, skoro tak się podnosisz emocjonalnie.

Balko, nie wiem, czy to ja dobrze się modlę, czy inni za mnie! Wciąż dowiaduję się o nowych, często nieznanych mi osobach, że się za mnie modlą. Spotkałam panią, której nie znałam, a która od kilku tygodni zaczyna dzień litanią w mojej intencji :-) To jest niesamowite. Jeszcze nigdy nie czułam się tak otoczona modlitwą. Wam też dziękuję za modlitwę.

Cytat:
Nini, uważaj tylko, żebyś nie wpadła z deszczu pod rynnę. Powrót do domu, ok, jakieś nowe zasady, ok, wprowadzaj, zmieniaj, konsekwencje wiąż z określonymi nieakceptowanymi zachowaniami. Potrzebujesz wizyty u psychiatry idź, tylko delikatnie z tym diagnozowaniem męża, żeby cała para nie poszła w gwizdek.

złamana, co dokładniej masz na myśli, przed czym mnie przestrzegasz?

Aktualności:

* Przeprowadziłam się z powrotem do domu ze względu na córkę. Tak jest lepiej dla niej, ale gorzej dla mnie - na odległość było mi łatwiej. teraz nie cierpię wprawdzie, ale muszę walczyć: pilnować granic, które mąż próbuje wciąż naruszać. Bywa agresywny, choć widzę, że w ogóle się stara. Odstąpił mi naszą sypialnię, wziął na siebie połowę obowiązków (teoretycznie, bo ich raczej nie wypełnia, ale ciężar jest na nim, więc np. śmiecie sypią się z kosza na podłogę i tak sobie czekają na niego).

* Planuję osobne wakacje - z córką - i rozglądam się za jakąś pracą połączoną z mieszkaniem na ten czas, kiedy ona będzie na obozie.

* Szukam miejsca, w którym mogłabym zamieszkać z córką po wakacjach.

* Byłam w sądzie kościelnym - mam wątpliwości, czy nasze małżeństwo jest ważne i chciałabym to wyjaśnić, chcę też zawiadomić o separacji "w trakcie węzła". Oj, ciężko będzie - na dzień dobry prawniczka: niekulturalna, mało inteligentna pani, która mówi o "rozwodzie kościelnym" i "unieważnieniu małżeństwa"! Ale podobno mogę złożyć wniosek o "ocenę ważności", a niekoniecznie o "stwierdzenie nieważności". Chyba złożę, ale nie spieszę się, muszę najpierw odbyć tę wizytę u psychiatry.

* Przygotowuję się do tej wizyty zgodnie z instrukcją Balki - Balko, bardzo Ci za te punkty dziękuję :-) Mnie osobiście byłoby chyba lżej, gdyby mąż nie był chory psychicznie, ale przecież tego się nie wybiera.

* W tym tygodniu zmarła moja przyjaciółka. Współpracowałyśmy prawie 30 lat, kochałyśmy się. Odeszła w opinii świętości, nie zdziwiłby mnie proces beatyfikacyjny. Mam taki pomysł, żeby modlić się teraz wyłącznie za jej wstawiennictwem - może to pomoże w beatyfikacji, a ja też otrzymam potrzebną pomoc. Co o tym myślicie?

* Mam pomysł na nowy rodzaj postu: post od słów. Trudno to zmierzyć, więc na razie próbuję chociaż raz dziennie powstrzymać się, zrezygnować z powiedzenia czegoś. Co o tym myślicie? Może wejdzie mi to w nawyk? Poznacie to po krótszych postach ;-)
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-17, 15:47   

Nini,

po śmierci Twojej przyjaciółki będziesz otrzymywać WIELKĄ pomoc od Niej z Nieba.

Cztery lata temu byłam w podobnej sytuacji. Mój mąż szalał w ostej manii, gorączkowo organizował swoją wielką ucieczkę do kochanki na inny kontynent, kompletnie nie rozumiałam, co się z nim dzieje, byłam w strasznej rozpaczy. I wtedy właśnie mój Duchowy Ojciec, który mnie od 14 roku życia wychował do wiary i ukształtował, a w tamtych dniach trzymał mnie "w pionie" niemal codziennymi telefonami - zginął w wypadku.

Nini, jeśli mogę Ci coś poradzić z własnego doświadczenia - módl się tak, jak się modliłaś, do Jezusa, Ducha Świętego, Matki Bożej, a Przyjaciółkę proś o POMOC, żebyś poznała i zrozumiała prawdziwy problem z Twoim mężem, i żebyś szła taką drogą, jaką Pan Bóg dla Ciebie zamierzył i zaplanował.

Myślę, że Pan Bóg udziela świętym duszom po tamtej stronie pełnej wiedzy o kimś, komu mają pomóc i o całej ich sytuacji. Ja tak czułam - po śmierci mojego Ojca Duchowego, moje sprawy zaczęły się nie tyle poprawiać, co WYJAŚNIAĆ. Jakby mi się zapalały kolejne lampy na drodze! Dostawałam światło, co mam robić i od razu też pomoc do zrobienia tego!

Pan Jezus jest PRAWDĄ, DROGĄ I ŻYCIEM.

Nigdzie daleko nie zajdziemy z naszym kryzysem małżeńskim, jeśli najpierw nie poznamy PRAWDY. Jeśli nie zaczniemy się modlić o rozeznanie, o co tu naprawdę chodzi. I o męstwo do przyjęcia tej PRAWDY, choćby była bardzo trudna. Bo tylko PRAWDA WYZWALA.

Niech Cię Pan błogosławi i strzeże.
Ostatnio zmieniony przez 2014-05-18, 09:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-17, 17:58   

Balko, chciałam napisać prywatny list, ale do Ciebie się podobno nie da.
Ostatnio zmieniony przez 2014-05-18, 06:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-17, 20:41   

Nini,

Jeśli Nirwanna sie zgodzi, to napisz maila do niej z prośbą, żeby mi przesłała. Nirwanno, można tak?
Ostatnio zmieniony przez 2014-05-18, 09:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 7