Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Duchowość a małżeństwo
Autor Wiadomość
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 11:23   Duchowość a małżeństwo

Wiem, że to temat bardzo bolesny dla wielu, ale myślę, że równie potrzebny. Z uwagi na tematykę (nerwica eklezjogenna), prosiłbym Moderację o zrozumienie dla możliwej wymiany zdań, która może sprawiać wrażenie awantury.

Wiem też, sam po sobie, iż po zaburzonym życiu seksualnym / uczuciowym - w małżeństwie, sfera duchowości (polityki, przekonań, wiary), nerwica eklezjogenna w Naszym katolickim kraju zbiera niestety coraz większe plony pełne chwastów.

Wiem, że to temat ryzykowny na to forum.

Wiem, że Moderacja może mieć tu ręce pełne roboty.

WIERZĘ jednak, że osoby dobrej woli - zrozumieją cel tego tematu.

Nie ukrywam, że w tej dziedzinie .. mógłbym wiele poradzić .. tym, którzy się z tym zmagają.

W wolnej chwili - napiszę świadectwo w tym temacie.

Pozdrawiam,
życząc wszystkim .. normalności.. ;-)
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 11:39   

lubisz dyskutować, Wilkooo, ankiety,dyskusje,polemiki.....................ale tu nie forum dyskusyjne.........tylko pomocowe..............ludzie prędzej oczekują świadectw,a nie dywagowania na tematy,które są daleko od ich małżeństw-ostatecznie większość tu przychodzi w kryzysie małżeńskim,a te są wynikiem braku duchowości,więc o czym tu deliberować?............są w necie inne portale,gdzie można wymieniać się poglądami,deliberować w nieskończoność,tutaj to raczej marna prowokacja..........
mnie bardziej ciekawi,w czym chcesz doradzać,czy uważasz się za autorytet?znawcę?czemu niby jakiś nieznany mi człowiek z internetu,o którym nie wiem nic,a to,co wiem,przeczy sobie(kiedyś zmagałeś się z tym,że żona ma kogoś i nie chce wyrzucić znajomego z kontaktów na Naszej Klasie,dzisiaj w innym wątku piszesz,że żona jeszcze Ci nie ufa i nie wierzy,zatem nic tu nie jest spójne),spójna jest Twoja postawa,od zawsze na tym forum uważałeś się za mądrzejszego od reszty,bardziej doświadczonego,lubiłeś doradzać(zwłaszcza na priv),w czym dzielnie sekundowała Ci żona(tak pisałeś!),że razem czytacie i razem doradzacie,teraz okazuje się,że nie mieszkacie razem............opisz swoją historię,bez ściemniania,zaproś żonę na forum,niech przedstawi swoją wersję,dopiero wtedy może Twoje doradzanie w jakiejkolwiek kwestii będzie miało dla kogoś jakąś wartość......pozdrawiam,Szymon.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 11:45   

krasnobar napisał/a:
lubisz dyskutować, Wilkooo, ankiety,dyskusje,polemiki.....................ale tu nie forum dyskusyjne.........tylko pomocowe..............ludzie prędzej oczekują świadectw,a nie dywagowania na tematy,które są daleko od ich małżeństw-ostatecznie większość tu przychodzi w kryzysie małżeńskim,a te są wynikiem braku duchowości,więc o czym tu deliberować?


Czy aby na pewno tylko "brak duchowości?"
Czy temat wewnętrznego konfliktu pomiędzy religijną (czasem przesadzoną lub źle pojmowaną) pobożnością a intymnym, cielesnym aspektem związku kobiety i mężczyzny jest taki abstrakcyjny? Nie sądzę
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 12:00   

a zrozumiałeś to,co napisałem?gdzie piszę,że duchowość to źle pojmowana,przesadzona pobożność?duchowość to umiar we wszystkim,także,a zwłaszcza w religijności...........zatem tak,brak duchowości jest przyczyną kryzysów w małżeństwie......na forum były przypadki źle pojmowanej religijności,która wpływała np. na pożycie...............jakbyś nie był nastawiony na jedynie słuszną tezę,której chcesz bronić,to byś przypomniał sobie,że wszyscy jak jeden mąż usiłowali naprowadzić "zbyt-religijnego-by-się-kochać-z-żoną" forumowicza na zluzowanie..........ważne,by nie popadać w skrajności i nie podciągać pod zbytnią pobożność wszystkiego,co stoi poza pojęciem "relatywności",bo u niektórych to widzę,że jest trudność w zrozumieniu i wyjściu poza "ja" i "moje postrzeganie świata"...............ja uważam, że Coelho to współczesny prorok,ja uważam,że Walentynki są super,ja uważam,że wróżby są niegroźne,ja uważam,że homo to trzeb atolerować,ja uważam,że Mikołaj w czapce jest istotą świąt - a więc reszta to przesadna pobożność,religijność i dewocja...............................ja tam wolę poczytać mądrzejszych od siebie,zanim będę od dewotów wyzywal kogokolwiek na forum......................pozdrawiam,sz.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 12:32   

krasnobar pisze:
Cytat:
lubisz dyskutować, Wilkooo, ankiety,dyskusje,polemiki.....................ale tu nie forum dyskusyjne.........tylko pomocowe..............



A to z jakiego powodu tak oscentacyjnie podcinasz skrzydła outorowi wątku jednocześnie deprecjonując jego jako osobę a także zasadność założenia takiego wątku?


Cytat:
ludzie prędzej oczekują świadectw,a nie dywagowania na tematy,które są daleko od ich małżeństw-


Skąd ta wiedza, czego dokładnie ludzie na tym forum oczekują a czego z całą pewnością nie?
Jakąś ankietę przeprowadzałeś wśród obecnych, że aż tak autorytatywnie się wypowiadasz?
Nie wszyscy oglądają świat TYLKO przez wąską szczelinę swoich małżeńskich oczekwiań, wielu dostrzega także inne aspekty rzeczywistości, rozumiejąc że nic nie istnieje w oderwaniu od całości.
Pozwól zatem innym podjąć decyzje czy chcą brać udział w dyskusji, czy też nie.

Twoja osobista niechęć w stosunku do autora wątku jest aż nadto widoczna.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 12:43   

Wilkoo napisał/a:
Nie ukrywam, że w tej dziedzinie .. mógłbym wiele poradzić .. tym, którzy się z tym zmagają.


Nie podejmuj się tego.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 12:45   

Wkwestii tej duchowości koniecznej do dobrego małżeństwa. Byłbym ostatnim który chciałby zaprzeczać, ale zastanawia mnie na ile też do porządku moralnego w społeczeństwie w tym też w odniesieniu do rodziny ma zastosowanie zwykły porządek obyczajów, kultura, tradycja. Na ile to co wynosimy z dorobku dawnych pokoleń jest prawdą o naszej naturze? Jak podważanie zastanego ładu i pycha przejawiajaca się w kreowaniu nowych form zachowania, różnych ideologii stoi w konfrontacji do ładu w naszej psychice?
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 13:13   

Elżbieta napisał/a:
Wilkoo napisał/a:
Nie ukrywam, że w tej dziedzinie .. mógłbym wiele poradzić .. tym, którzy się z tym zmagają.


Nie podejmuj się tego.


Innej reakcji ze strony osób "bardzo wierzących" się nie spodziewałem.

Zostawię Ciebie tylko z pytaniem:

a ty czujesz się uprawniona do udzielania rad innym w tym zakresie? Sic!

No właśnie.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 13:22   

Drogi Wilkoo.
Mam dla Ciebie propozycję. Dyskutujmy, nauczajmy, pomogajmy, ale rzeczywiście musimy z wielką roztropnością podchodzić do kwestii dystansu wobec tego co glosimy, jakie prawdy wyrażamy. My naprawdę możmy się mylić i wówczas jest niebezpieczeńtwo sprowadzania ludzi na złą drogę. Zmieniamy innych ale czy aby na pewno tak jak życzy sobei tego Bóg. Kim my jestesmy, jaka mamy wiedzę, jakie doświadczenie?
Wiem, że powinienem odnosić to także do siebie.
Wilkoo, a moze tak podyskutujmy cytatami, ale takimi obszerniejszymi niż tylko na zdanie lub dwa. Linkami wartymi do posłuchania. Jakie audycje, jacy ludzie i wygłaszane przez nich treści są dla nas autorytatywne?
Ja zacznę. Na pocztek proponuję
http://www.tv-trwam.pl/film/mocni-w-wierze
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 13:44   

Ok, wedle obietnicy. By się nie zagalopować, świadectwo moje w tym temacie będzie krótkie, oczywiste i rzeczywiste. A już na pewno pozbawione euforycznych zapędów do erystycznie semantycznego populizmu.
Chrześcijaninem - nie byłem od zawsze. Pan Bóg potrzebował wiele lat, by dotrzeć do mojego serca. Także wtedy, gdy - moim zdaniem - przeżyłem tzw. nawrócenie. Dziś wiem, że to był jedynie początek drogi. Cud? Owszem. Dla wielu - tak. Cudem jednak dopiero jest teraz moje życie, moje Małżeństwo, moje Małżeństwo, moje Dzieci, moja Żona.
Byłem tzw. polskim katolikiem. Bez większego zaangażowania. Po części było to na mnie wymuszone. Praktyki religijne kojarzyły mi się jedynie z negatywnymi doświadczeniami. Kontakt z klerem - też nie należał do moich ulubionych. Miałem bardzo złe relacje z Księżmi, mimo, że gdzieś tam obok zawsze byłem przy Kościele.
Świadomość przeżywania osobistego doświadczenia Wiary - odkryłem ponad 10 lat temu. Przepiękny był to okres czasu - dla mnie. Właśnie - DLA MNIE. A dla mojej Żony - był to początek piekła.
- Wszystko jest dla Ludzi, ale z głową - często powtarzała.
Niestety zatraciłem się.
Zachowałem się, jak napalony nastolatek, który ma obsesję na tle swojej sympatii. I tak samo ja wpadłem w wir religijnego oczarowania, transu - niejednokrotnie często stymulowanego przez uczestnictwo w ruchach charyzmatycznych, katolickich.
Życie jest piękne - tak uważałem. Innego zdania była moja Żona. Nie rozumiałem tego. Uważałam, że Jej zdanie uwarunkowane jest tylko i wyłącznie tym, że .. jest .. daleko od Boga. Co za kretyństwo z mojej strony.
I tak powoli oddalałem się od Niej (a to ciekawe, bo do tej chwili uważałem, że to Ona oddaliła się pierwsza). Oddalałem się od Niej w .. przyjemniejszą część życia (z resztą usprawiedliwioną). Posługiwałem, zajmowałem się ewangelizacją, itp. Wiele osób myślała, że jestem .. Księdzem. Spora wiedza (po studiach teologicznych), spora praktyka (psychologia, psychiatria - miałem obsesję na tle wiecznego studiowania), spore doświadczenie (jestem ekstrawertykiem, znam dużo Ludzi) - umacniało obraz autorytetu mojej osoby - w oczach innych. Gdzieś tam z tyłu była Żona, którą zepchnąłem na margines swojego życia. A potem - nawet tego nie dostrzegłem, także i Dziecko (wtedy mieliśmy jeszcze tylko Syna). Jeszcze parę lat temu nie napisałbym tego. Awanturowałbym się z wszystkimi, którzy próbowaliby mi to zarzucić. To, co robiłem, było słuszne. Pomagałem tylu Ludziom. Byłem w końcu tak ceniony i tak skuteczny. Pycha... jeszcze raz pycha. A Żona - zawsze gdzieś tam z boku. Jest za co doceniać Kobietę - wytrzymała z takim .. napaleńcem. I trwała.
Cały czas zastanawiałem się, skąd w Żonie tak postępująca awersja do Wiary, do praktyk religijnych, do Kościoła, do ewangelizacji, do .. Boga - momentami? Cały czas doszukiwałem się w Niej winy - tego układu... nie patrząc na to, co ja zrobiłem, by Ją skutecznie od Pana Boga oddalić?
Zawsze jednak były we mnie czyste intencje, bezinteresowne. Naprawdę chciałem być dobrym Człowiekiem i naprawdę chciałem pomagać Ludziom. Być może było to związane z tym, iż przez Żonę nie czułem się wystarczająco dowartościowany..
Pan Bóg wiedział, jak to wykorzystać.
Modliłem się do Niego, by wyprostował moje drogi.
I prostował, aż wyprostował.
- Wyprostował aż za bardzo - tak powiedziałaby moja Żona, sarkazmem; w naturze swojej sprzeciwiając się także i planom Boga dla Naszego życia.. ;-)
Byłem zaślepiony.
Wiara.. Bóg.. nie liczyło się nic więcej.
Rodzina, Żona.. spadły gdzieś tam na czwarte miejsce.
Najważniejsze jest to, co JA muszę zrobić.
Co za kretyństwo.
Pan Bóg .. nie dotarł do mnie przez spektakularne Charyzmaty innych, cuda, etc.
Dotarł do mnie przez .. zwykłe życie, nakładając "ciężar nie do uniesienia".
Moja wiara upadła. Na zmianę - byłem raz wierzący, raz niewierzący.
Totalna schizofrenia duchowa. Zawsze jednak MIAŁEM dobrą wolę.
Pan Bóg widział moje intencje, więc wiedział, jak najskuteczniej pomóc.
Musiałem sięgnąć totalnego moralnego dna, by zrozumieć, że .. z racji tego, że .. się nawróciłem .. to nie czyni mnie nikim wyjątkowym. To, co najważniejsze, dopiero przede mną: przede wszystkim ciężka praca nad sobą. Zrozumiałem, że "śpiewaniem psalmów nad uchem" (nawet, jeśli jest to glosolalia), niekoniecznie może pochodzić od Boga.
Ktoś spyta mnie - od którego momentu zacząłem przeglądać na oczy? Rozmawiałem wtedy z zaprzyjaźnionym Księdzem. Powiedział mi wprost (cudowny Kapłan): TO, CO JEST OD BOGA - BUDUJE. TO, CO NIE JEST OD BOGA - RUINUJE. Tak więc... pierwszy.. nigdzie niepisany i nieomawiany kryzys mojego małżeństwa .. nastąpił już rok po ślubie. A to ciekawe. Do swojej świadomości wpuściłem to dopiero dziś. Az jestem ciekaw reakcji Żony, gdy przeproszę Ją za tamte lata. Muszę Jej jakoś podziękować za wytrwałość.
Kim jestem dziś? Owszem, jestem Chrześcijaninem. Ale jestem też i Człowiekiem. Owszem, Bóg, Kościół, Modlitwa i te sprawy - wszystko jest ważne, co zbliża Nas do Prawdy; ale również ważne jest .. ziemskie życie, Nasza obecność dla drugiego Człowieka. Bez uświadamiania, bez moralizowania, bez indoktrynacji. Ważne jest też być .. Przyjacielem. I za to muszę tu podziękować - forumowym trollom, których już nie raz nazywałem nawiedzonymi. Bo dzięki Wam - moja Żona - dziś .. będzie miała miłą niespodziankę. Odzyskała nie tylko Męża - w sensie ... Chrześcijanina, Męża, Ojca... ale odzyskała też i .. Mężczyznę, który myśli w sposób trzeźwy i zdrowy...
Ps. Moja Żona dziś jest o wiele bardziej "religijna" ode mnie. Ale co najważniejsze? Rozmawiamy normalnie na temat spraw związanych z Bogiem. I jak kiedyś - traktowała mnie, jak .. świra, tak dziś .. szuka niejednokrotnie we mnie wsparcia, w przypadku, gdy chce komuś pomóc. I tylko do mnie (aż dziwne) przychodzi z pytaniami nt Pana Boga. Chwała Panu za to, że dał mi .. nie tylko Wiarę .. ale i ROZUM. Rozum, który pozwala wybierać to, co zdrowe, trzeźwe i rozsądne.. ;-)
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 14:12   

Cytat:
Igor Herbut - Nie ufaj mi (Wkręceni)


Film Wkręceni. Czy go warto reklamować. Zacytuję z web film
Katarzyna Glinka zrywa z Adamczykiem, bo "nie umawia się z bezrobotnymi", a Kamilla Baar, Dominika Kluźniak i Monika Krzywkowska tracą głowy, ledwo tylko nasi bohaterowie zabajerują o swoich doktoratach i grubych portfelach.
teledysk
http://www.youtube.com/watch?v=z6jG8LxoeVI

Przepraszam za linkowaine takich tresci.

Wiec wracajać do tego co chce powiedzieć.
Co oznacza Twoje motto nie ufaj mi?
Przepraszam, daje mi to do myślenia.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 15:16   

Wilkoo, chodziło mi o nerwicę, skoro piszesz w "kąciku psychologicznym".
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 11:48   

1. Elu, nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

2. Orsz, z całym szacunkiem, ale żyjesz w obłędzie.

Obejrzyj:

http://www.youtube.com/watch?v=ClIjJSPwQpE

Ps. Szkoda, że jeszcze w "Ogniodpornym" nie wyliczasz grzechów głównej Bohaterki. Litości, Człowieku. Żyjesz w obłędzie. Nie dziw się potem, że przez pryzmat Twojej osoby - Ludzie będą oceniać Twoje autorytety. Bo tak to działa, gdy chcemy SOBĄ zasłonić Pana Boga.

[ Dodano: 2014-02-18, 12:28 ]
---

BTW: http://www.przeglad-tygod...ch-przed-bogiem

---
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 14:27   

Wilko, czy czytałes ten artykuł?
Zacytuję Ci fragment
Od tego się zaczęło. W ten sposób – w latach 50. ubiegłego wieku – rozpoznawał te nerwice niemiecki ginekolog i teolog Eberhard Schaetzing, który zwrócił uwagę, że wiele chrześcijańskich par ma w kontekście swojej religijności problemy ze współżyciem. Obarczył on kościelny dogmatyzm odpowiedzialnością za nerwice eklezjogenne. I rzeczywiście część z nich dotyczy seksualności.
Podkreślano negatywną rolę niewłaściwej edukacji religijnej, w której duże znaczenie mają nieprawidłowości w teologii ciała. Ogromny wpływ, jaki wywarły na nią manicheizm i neoplatonizm, jest źródłem wrogiego nastawienia do seksualności, które przetrwało do dziś. Oczywiście, jak przytomnie zauważano, nie chodziło o to, że w całej nauce chrześcijańskiej wychowanie było wrogie ciału, jednak nie da się ukryć, że wiele osób wychowanych religijnie podejrzliwie patrzy na problemy cielesności.


No proszę, jeszcze bym w to uwierzył gdyby nie był to czas poczatku eksplozji rewolucji seksualnej :mrgreen:
Wilkoo ... kwestia autorytetów.

Ten artykuł w moim przekonaniu pokazuje tylko jedno. Jak bardzo trzeba uważac wybierajac się do psychologa.

[ Dodano: 2014-02-18, 14:45 ]
A problem zapewne się nasila, gdy dochodzi do tego dojrzewanie, rozwijająca się seksualność? Teologia, która potępia cielesność, a jednocześnie straszy i prezentuje kary, może rodzić ogromne napięcia.
– Owszem. Pojawiają się silne mechanizmy tłumienia i brak akceptacji rodzących się instynktów. To powoduje poważne konflikty wewnętrzne.


No i co z tymi konfliktami zrobić. Pan dr Molenda nie był łaskawy powiedzieć. Interesuje mnie to. Jak rozładowywać napięcia? Może Ty Wilkoo masz jakieś pomysły? W końcu jesteś zawodowym niemalże doradcą i ekspertem.

[ Dodano: 2014-02-18, 14:51 ]
Wilkoo napisał/a:
Nie dziw się potem, że przez pryzmat Twojej osoby - Ludzie będą oceniać Twoje autorytety


Za te słowa dziękuję w imieniu autorytetów. Za jednym zamachem rozprawiasz się ze wszystkim co stoi Ci na drodze. I to nawet bez wniknięcia w meritum sprawy.
Niedoceniałem Cię.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9