Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Małżeństwo niesakramentalne po rozwodzie i dziecko
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 10:40   

Orsz, z tymi hasłami że dziecko powinno mieć jedną matkę i jednego ojca, i niekoniecznie biologicznego, działasz DOKŁADNIE tak samo jak niektóre instytucje odbierające dzieci rodzicom biologicznym z powodu biedy, i umieszczające je w rodzinach zastępczych.
Jest rodzina? Jest. Jeden ojciec, jedna matka? Tak. Nie ma biedy? Nie ma. Czyli dziecko ma być szczęśliwe. Tylko skąd te samobójstwa dzieci? Vide ostatnio Suwałki :-?

Stworzyłeś sobie bożka "uniknąć patchworkowej rodziny" i gubisz w tym wszystkim i człowieka i Miłość.

Artowi chodziło o to, że w przykładzie ks. Dziewieckiego dziecko poczęło się w wyniku zdrady małżonka sakramentalnego. I ten podejmuje decyzję, że nie zostaje z kochanką i jej dzieckiem tylko wraca do rodziny. To trochę inna sytuacja. A raczej - zasadniczo inna.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 11:28   

O czym Wy szanowne Panie mówicie? Mirek, z całym szacunkiem do Ciebie i Twojej nowej drogi, strasznie był zagubiony. Ten jego związek był grzeszny i co tu dużo mówić nie rokujący nadziei ani niebieskich, ani ziemskich. Pisżę związek, bo sakramentu nie było. Więc i chyba w duchu sycharoskim, katolickim małżeństwa nie było. Nie było małżeństwa, powtarzam.
Jest za to dziecko i był zwiżek cywilny. Jakie ma on znaczenie dla ludzi wierzących? Dla mnie żadnego. Jest to zalegalizowany konkubinat. Konstrukcja prawna małżeństwa w prawie polskim powina upoważniać do takiego podsumowania.
Nirwano, przykro mi, że tak odczytujesz to co napisałem i porównujesz to do odbierania dzieci z rodzin. Ale co masz przeciw odbieraniu dzieci rodzicom biologicznym. Czasem trzeba, gdy jest patologia, czyli choćby w konkubinatach zdarza się to najczęściej. W małżeństwach sakramentalnych chyba żadziej.
Biologiczność rodzicielstwa nie ma tu nic do rzeczy. Są przecież dzieci adoptowane i są szczęsliwe. W tym przypadku widzę konieczność poświęcenia się być może jednego z rodziców. Ale przecież napisałem o czasie... dla kobiety Mirka. On ją przecież kiedyś kochał, może jej dać trochę czasu. A póżniej co? Do konca życia ma być nieszcześliwym kawalerem. Niech szuka sobie żony i uprawninego, podkreślę to UPRAWNIONEGO z mocy Boga szczęścia. Skoro syn ma 7 lat to już bardziej potrzebuje ojca. Mirku staraj się by syn był z Tobą. A swoja kobietę otocz troską póki jeszcze możesz, bo jakbyś znalazł sobie żone, już w pełnym tego słowa znaczeniu to musiałbyś całkwicie zerać kontakty ze swoją ślubną cywilną byłą.
Ta kobieta jest także skrzywdzona przez Ciebie. Nie zapominaj o tym. Wynagradzaj jej sercem póki możesz. Póżniej tak jak napisałem pozostaną tylko bezduszne przelewy. Serce być może oddasz innej.

Co jest niesycharowskiego w tym co piszę? NIEPOJMUJĘ! To co piszę to wydaje mi się Mont Everestem heroizmu chrzescijańskiego. Nie wiem czy mnie byłoby na to stać. Ale sumienie podpowiada mi, że to właśnie jest słuszne. Tak, wyzbyłem się w tym tkliwego i w konsekwencjach złego, grzesznego w moim przekonaniu sentymentalizmu.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 11:43   

Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili - to odnośnie "sentymentalizmu" Jezusa.

vs. Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich - Arnaud Amaury - opat na pewno nie był "sentymentalny", a w końcu był "nowocześniejszy" o ponad 1200 lat, niż Jezus.

Wiem, że zestawienie cokolwiek przejaskrawione, ale może dopiero takie unaoczni, jak fałszywie można pojmować chrześcijaństwo.

Kiedyś miałam w podpisie cytat z Akwinaty: „miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką nieporządku. Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem”

A do Mirka: już to zostało chyba zapisane: nie zawiera się małzeństwa z poczucia słuszności społecznej. Waszym zadaniem jest w takich warunkach, jakie są skoncentrować się na stworzeniu w dziecku obrazu rodziny, gdzie mimo różnic na teraz uniemożliwiających wspólne mieszkanie rodzice współpracują w sprawach dziecka. A co będzie dalej, czas pokaże. Jeżeli wedle Bozej Woli mielibyście być małżeństwem sakramentalnym, to Tobie potrzebna jest łaska zaufania żonie, a jej wola zmierzenia się z własnymi "demonami" emocjonalnymi
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 11:52   

Mirek

Liczy się miłość.
Kochasz i ona kocha Ciebie to się żeń.
Nie ma miłości- odpuść.
Spory odsetek małżeństw zawartych "bo dziecko w drodze"
się rozpada (także tych zawartych w kościele)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 12:10   

Orsz napisał/a:
Ale co masz przeciw odbieraniu dzieci rodzicom biologicznym.


Mam bardzo wiele, jeśli nie patrzy się ani na dobro dziecka, ani na dobro moralne, ani na wyższe Dobro, jakim jest Bóg; a robi się to w imię ideologii.

Filomena, dziękuję za cytat ze św. Tomasza.

Sytuacja Mirka jest wg mnie trudna i niejednoznaczna. Nie podejmuję się tu wyrokować i radzić szczegółowo, bo mam odczucie, że tu wyłącznie głęboka relacja Mirka z Bogiem może przynieść dobre owoce w postaci dobrych decyzji.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 12:59   

Nirwanna napisał/a:
Orsz napisał/a:
Ale co masz przeciw odbieraniu dzieci rodzicom biologicznym.


Mam bardzo wiele, jeśli nie patrzy się ani na dobro dziecka, ani na dobro moralne, ani na wyższe Dobro, jakim jest Bóg; a robi się to w imię ideologii.


Nirwanna
W każdym systemie zdarzały się i zdarzają pomyłki (kiedyś się o nich nie pisało).
Odbieranie (czasowe) dzieci rodzicom ma jednak często mobilizujący charakter.
Rodzice mają motywację, aby poszukać pracy, zacząć się leczyć z alkoholizmu, a i tzw społeczeństwo po nagłośnieniu takich spraw zaczyna pomagać.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 14:38   

Grzegorz, wiem o tym, że czasem odebranie dzieci miewa dla rodziców mobilizujący charakter. Konieczne jest jednak rozeznanie w imię większego Dobra, a nie działanie w imię ideologii. Tutaj pojawiła się ideologia "jednego ojca i jednej matki".|
Inaczej - nie wolno wylewać dziecka z kąpielą.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 16:25   

Nirwano, prawie ze wszystkim się z Tobą zgadzam. Ja ze swojej strony powiedziałem już wszystko. Przede wszystkim to by była żona cywilna (trzeba to jednak podkreslać) Mirka odnalazła miłość do Boga, a przez to też do swojego dziecka i ojaca tegoż diecka. Bo w tej chwili ona nie kocha swojego dziecka. Bez Boga nie ma prawdziwej miłości. Jeśli by odnalazła milość wówczas Mirek musiałby też stanąc na wysokości zadania. A to też nie proste. O wiele prostsze chyba znaleść nową kobietę. Nie zachęcam do takiego pójścia na łatwiznę. To może być nie moralne. Szanse trzeba dać, jeszcze jedną, ale też nie bez końca. To wszystko też w imię dobra dziecka. Dziecko w końcu powinno mieć normalną rodzinę. Mirek też nie ma obowiązku czynić z siebie męczennika.

A z tym się nie zgadzam
Nirwanna napisał/a:
Tutaj pojawiła się ideologia "jednego ojca i jednej matki".|

To nie ideologia, tylko prawo natury i Boże Prawo. Nie chodzi tylko o samopo dziecko bezpośrednio. Chodzi o rodziców, o rodzinę. Małżonek nie będzie się czuł dobrze jak dom np raz na tydzień będa odwiedzać 'demony przeszłości' i porywać jednego z domowników.
To jest chore. Systuacja wydaje się nie miec dobrego wyjścia, ale to co przedtawiłem wydaje mi się najlepsze. Sytuacja, że muszę odwiedzać swoje dziecko jest egoizmem i nie ma nic wspólnego z autentyczna miłością. Gdy ktoś inny w sposób dobry pełni rolę matki/ojca ja tam do niczego nie jestem potrzebny. Zaspokajam w ten sposób tylko swoje potrzeby nie mające nic wspólnego z prawdziwą miłością. Miłość powinna wyrazuć się np teraz, poprzez nawrócenie. I wracamy do punktu wyjścia. Po to moim zdaniem Mirek mógłby, o ile ma ochotę i ma takie podpowiedzi własnego sumienia, dać czas matce swojego dziecka.

Przypomniało mi się właśnie w sumie piękne porównanie miłości chrzescijańskiej do światełka odbalskowego na drodze z kazania o. Szostaka. Gdy trzeba zapala sie, wskazuje drogę a potem gaśnie i go nie ma. Tak, czasem musimy zgasnąć dla swojego dziecka jeśli coś zawailiśmy wczesniej.

[ Dodano: 2014-02-16, 16:34 ]
Nirwanna napisał/a:
Artowi chodziło o to, że w przykładzie ks. Dziewieckiego dziecko poczęło się w wyniku zdrady małżonka sakramentalnego. I ten podejmuje decyzję, że nie zostaje z kochanką i jej dzieckiem tylko wraca do rodziny. To trochę inna sytuacja. A raczej - zasadniczo inna.


Ktoś mi kiedyś podesłał link do rekolekcji ks. Drzewieckiego. Tam było coś zupełnie innego.

[ Dodano: 2014-02-16, 16:37 ]
Juz wiem o co mi chodzi, Mirek też nie był małżeństwem ze swoją kobietą. Nie ma wobec tego żadnych zobowiązań wobec niej. A wobec dziecka owszem. I to co pisze jest właśnie na tej kanwie.
 
     
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 17:25   

Mirku. Postaram sie na priv-a cos odeslac o ksiedze Ozeasza. Mam nadzieje ze troche Ci to rozjasni. Ale uwazam, ze powinienes zasiegnac opinii co najmniej jeszcze dwoch ksiezy w tej sprawie, najlepiej w poradni malzenskiej.
Ale przede wszystkim sie gleboko modl o swiatlo Boże w tej sprawie. I co najwazniejsze jak mówi ksiadz Drzewiecki - nie badz NAIWNY i uważaj, zebys nie oszukał samego siebie.

PS. Masz zapchana skrzynke - zwolnij miejsce zebym mogl wyslac, albo podaj - jezeli uwazasz ze mozesz- swojego maila
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 19:03   

Orsz napisał/a:
To nie ideologia, tylko prawo natury i Boże Prawo. Nie chodzi tylko o samopo dziecko bezpośrednio. Chodzi o rodziców, o rodzinę. Małżonek nie będzie się czuł dobrze jak dom np raz na tydzień będa odwiedzać 'demony przeszłości' i porywać jednego z domowników.
To jest chore. Systuacja wydaje się nie miec dobrego wyjścia, ale to co przedtawiłem wydaje mi się najlepsze. Sytuacja, że muszę odwiedzać swoje dziecko jest egoizmem i nie ma nic wspólnego z autentyczna miłością


A jak to ma się Orsz do konsekwencji wyborów?
Ktoś kiedyś wziął na siebie odpowiedzialność, wielką ( wziął ślub z osobą, która ma dziecko nie z nim) ale jak wynikły z tego dla niego problemy i nie czuje się z tymi demonami dobrze
to w swoim odczuciu teraz ma prawo egzekwować dla dobra swojego samopoczucia?
O i jeszcze wiarą się podpiera …….

........Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią………
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-16, 23:32   

Orsz, wysłuchałem dzisiaj przepięknego i bardzo głębokiego kazania.
W bazylice u Ojców Franciszkanów.
Ostatnie słowa :
" Nie bójcie się stawiać ponad prawem miłość"
inne zdanie które zapamiętałem " Jeżeli ktoś przedkłada prawo nad miłość, brzmi jak fundamentalista nie człowiek"
Te prawo to nie tylko prawo cywilne, ale również kościelne, społeczne.
Twoje słowa brzmią fundamentalnie, gdzieś w nich zanika miłość do człowieka, ustępująca miejsca prawu.
Mirek, myślę że słowa tego kazania również odnoszą się do Ciebie.
Było o czasach w których cierpimy na brak autorytetów. Padło stwierdzenie, że nawet niejeden duchowny przestał nim być. Jedynym, stabilnym punktem odniesienia jest miłość do Boga, bliźniego, silna wiara.
Ty, tą drogę przeszedłeś. Odnalazłeś się po chwili zwątpienia z powodu zatracenia autorytetu którym powinni być duchowni. Odnalazłeś prawdziwy autorytet, ostoję wiarę i miłość do Boga.
Cóz Ci można doradzić w Twoim problemie....
Chyba tylko próbę budowania relacji z była "żoną" na gruncie wiary.
Chyba jedynym wyjściem jest próba zbudowania nowego związku, nowej relacji poprzez prawdziwe, rozumne narzeczeństwo. Może rekolekcje dla narzeczonych...
Bez ponownego przejścia drogi narzeczeństwa, w czystości, w poznawaniu siebie, obopólnym zaangażowaniu w poznaniu i stosowaniu Prawdy, raczej kiepsko to widzę...
Małżeństwo tylko z obowiązku ,dla dziecka, znając skłonność do drogi "na skróty", która się ujawniła u Twojej partnerki, może nie tylko uderzyć w Was ale przede wszystkim w dziecko. Gdyby Wasza rodzina miała mieć cechy dysfunkcyjnej, to odcisnęłaby piętno na jego dorosłym życiu. Wtedy - więcej szkody niż pożytku.
Wg mnie, nic na "chybcika" i nic na silę...
 
     
Lil
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 09:43   

Mirek ja tak jak inni polecam Ci pracę nad sobą, dbanie o relację z Bogiem (może jakieś rekolekcje? wspólnota też jak najbardziej), uczenie się nt. małżeństwa, a decyzję o ślubie narazie bym odłożyła. Uważam, że to nie jest dobry czas na decydowanie. Nie odrzucałabym takiej możliwości, ale najpierw oczekiwałabym spełniania pewnych warunków zarówno przez Ciebie samego jak i nie-żonę, a jeśli to by się udało, to wtedy już z radością i pewnością można pójść do ołtarza przysięgać w pełnej świadomości. Jeśli się nie uda, matka Twojego dziecka zacznie się wycofywać, nie bedzie chciała wkładać wysiłku w pracę nad sobą i poznawanie na czym polega małżeństwo, to nie będzie sensu się z nią żenić, bo szczęścia Ci to nie da.
Warto oczywiście modlić się za nią, polecam codzienny różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia w jej intencji, a także możesz się modlić za swoją przyszłą żonę. Jeszcze nie wiesz kto ma nią być, ale Bóg tak :) Jeśli to ta kobieta, z którą mieszkasz to dostanie modlitwę razy dwa :)

Orsz ja również uważam, że źle ziterpretowałeś przekaz ks. Dziewieckiego. Ładowanie się do łóżka żonatemu mężczyźnie, ze świadomością, że on już ma rodzinę nie jest tym samym, co związanie sie z wolnym facetem, założenie z nim rodziny bez ślubu kościelnego i zrozumienia jak jest on ważny. Stąd konsekwencje też nie muszą sprowadzać się do tego samego.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 11:12   

Problem mniejszego zła w grzechu cudzołóstwa.
Załóżmy, że jakiś facet ma chuć. Szuka obiektu. Jaką kobiete powinien wybrać? Mężatkę szczęsliwą, nieszczęsliwą, rozwódką z dzieckiem, bez dziecka, wdowę w żałobie, po żałobie, panienkę z dobrego dom czy złego, dziewicę, porzuconą, czy też cichodajkę, a może prostytutkę?
I jeszcze pytanie, czy kobietę powinno się zbajerować, krążyć wokół niej kilka miesięcy niczym sęp nad padliną, czy można prostolinijnie na tekst w rodzaju choćmy do ubikacji?
Przepraszam wszystkich wrażliwych. Dla mnie to wszystko nie ma znaczenia. Piszę to brutalnie ale po to by unaocznić zakłamanie w jakie często popadamy. Ja też, kiedyś, tak własnie świat mnie oszukał jak to Ty Lil tu przedstawiasz. A prawdę wydaje mi się można łatwiej stwierdzić ogołacjac ją z niuansów.
Zastanawiam się czy dostanę upomnienie. Co jest gorsze, czyjaś opinia bardzo jednoznacza, być moze mylna, czy tłumaczenie złą, delikatne i w podtekście naginanie przykazań?

Ale może się mylę. I tu po raz kolejny wyszłaby oczywista prawda, że duszpasterz na tym forum jest potrzebny.

Trochę odwróciłem ten problem wskakiwania do łózka czyjegoś faceta, ale uważam to za słuszne.
Ostatnio zmieniony przez Orsz 2014-02-17, 11:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-17, 11:24   

Orsz pisze:
Cytat:
I tu po raz kolejny wyszłaby oczywista prawda, że duszpasterz na tym forum jest potrzebny.


Kto to by musiał być i jaką postawę prezentować by SPROSTAĆ Twoim Orsz oczekiwaniom.....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4