Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Może się narażę mamom,ale jestem za............
Autor Wiadomość
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 10:47   

AJA napisał/a:
o
dla mnie sprawa jest prosta - jak ktoś zostawia rodzine, to ZOSTAWIA...
to jakim prawem domaga sie do niej praw, rezygnujac z obowiazkow?


Dla mnie też ta sprawa jest tak samo prosta, AJA.
Dlatego przekaz mój do opuszczającego mnie męża, który wykonywał ruchy "rozmazujące" był następujący: "daruj sobie robienie nam zakupów i sprzątanie w ogrodzie podczas widzeń z dziećmi, i inne gesty dobrego gospodarza poniewczasie... nie da się TROCHĘ opuścić rodziny, nie da się CZĘŚCIOWO zostawić żony z dziećmi... widzenia z dziećmi + przelew na konto, reszta mi uwłacza i nie życzę sobie"

Mój mąż myślał, że ot tak spakuje się i wyprowadzi do kochanki wspierać jej ciążę, ale POZA TYM DROBIAZGIEM nic się nie zmieni... Bo będzie dalej dla nas taki "dobry" i będzie odwiedzał dzieci codziennie i robił nam zakupy i tak samo dokładał się do rachunków jak przedtem i w ogóle nic się nie zmieni a właściwie to dzieci nie odczują jego decyzji, bo on będzie codziennie.

Problem jest w tym, że on nie może być tu codziennie.
Bo JA, która zostałam zostawiona, nie dam rady żyć w ten sposób. Tak jakby mnie nie było, jakbym służyła teraz tylko do wpuszczania taty do domu i wypuszczania go. A ja jestem rozjechana jego decyzją i po prostu nie jestem z drewna.
Przy każdej jego wizycie mam sieczkę w sercu i głowie.
Na dzień dzisiejszy (świeżo po jego odejściu) codzienne z nim kontakty dadzą taki efekt, że owszem wszyscy będą bardzo zadowoleni, tylko ja wyląduję na terapii albo psychotropach albo stracę pracę bo po prostu nie dam rady psychicznie, albo ew. wyląduję za rok na onkologii (chociaż tu akurat nie można mieć pewności, i tak mogę wylądować).

Nie mogę wydawać mu dzieci przy furtce, bo ustaliliśmy że widzenia będą w miejscu ichzamieszkania (nie mogę mu ufać, że nie zawiezie kilkulatków tam, gdzie mieszka z ciężarną kochanką, a to akurat jest ostatnie, czego one potrzebują w tej sytuacji).
Zatem musi wejść do domu a ja wychodzę albo zamykam się na piętrze w pracowni. Mega ciężkie i bolesne klimaty.

Dlatego zgodziłam się na (tylko albo aż) 3x w tygodniu popołudniami. A i tak nie jestem pewna czy dam temu radę..
I teraz można na mnie najechać, jak to zła matka zabrania ojcu widzeń z dziećmi....i manipuluje nimi.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 10:51   

Szymon ile płacisz alimentów na swoje dzieci? W/g Ciebie jaka kwota jest sprawiedliwa przeznaczana na 8 i 17 latków? Proszę o odpowiedz Ciebie.Piotr
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 11:07   

Mój mąż właśnie dostał pierwsze pismo z sądu o zapłatę zaległych alimentów. Jestem bombardowana esemesami z wyrazami nie nadającymi się do powtórzenia.....Chyba zaczyna do niego docierać, że nie można tak sobie zostawić rodziny jak zbędnej kuli u nogi...i zaczynać nowego życia jakby nic się nie stało...Krawędź jak ja Cię rozumiem...Ja na razie nie zgadzam się na żadne weekendy z kochanką, a przez resztę tygodnia mąż "nie ma czasu"...Powiedziałam dzieciom ,że niedługo obcy ludzie będą decydować kiedy ma tata się z nimi spotykać, a syn zapytał - a czemu tata nie może normalnie do nas przyjechać....
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 11:23   

Bosa-tacy właśnie ocjowie=pseudo ojcowie psują mój wizerunek.Przez takich ojców sąd wrzuca wszystkich do jednego wora.!
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 11:30   

Cytat:
I teraz można na mnie najechać, jak to zła matka zabrania ojcu widzeń z dziećmi....i manipuluje nimi.


KN nie mam zamiaru na Ciebie "najeżdżać".
Kochaj bliźniego jak siebie samego. Masz prawo dbać o swoje zdrowie psychiczne.
Nie ograniczasz mężowi spotkań z dziećmi i to się chwali,chociaż zdaję sobie sprawę ile Cię to kosztuje.
W zupełności masz prawo nie dopuszczać do tego aby Twój mąż zabierał dzieci do kochanki.
Masz prawo, a nawet obowiązek dbając o swoje zdrowie nie zachowywać się w stosunku do męża tak jakby się nic nie stało.
Nie widzę z tego co napisałaś niczego niewłaściwego w Twoim postępowaniu.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 12:38   

moje dziecko miało kontakt z ciocią od samego początku, chyba chciałam żeby poczuł, że ciocia mu zabiera tatę, że nie ma go dla niego w 100%...

pokazywać zachowania ojca, ale ich nie oceniać - taka była rada mojej psycholożki...

a dziś?
dziś "siostrzyczka" ma ok. 4 miesięcy... wczoraj usłyszałam od synka, że tatao kocha kaśkę ("ciocię") i dlatego z nią mieszka...
i co??? ja nadal ryczę... 2 lata po rozstaniu... porzuceniu powinnam napisać..
chociaż próbowałam poukładać sobie życie od nowa, to nie działa... inne dziecko ma mamę i tatę w domu a moje nie... i nic już tego nie zmieni, ani moje poczuci winy, ani odpowiedzialności... NIC...

u mnie było 2*po 2 godz. w tygodniu i co drugi weekend, teraz tatus z jednego razu zrezygnowal. ale zabiera go do naszego starego domu, gdzie mieszka z nowa rodzinka w piatki i przywozi w niedziele... synek chce jezdzic, "bo ja go kocham, mamo"... i to jest dla mnie lekcja miłosci bezwarunkowej...
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 12:48   

zaleś napisał/a:
Szymon ile płacisz alimentów na swoje dzieci? W/g Ciebie jaka kwota jest sprawiedliwa przeznaczana na 8 i 17 latków? Proszę o odpowiedz Ciebie.Piotr


pisałem już wcześniej,że nie mam zasądzonych alimentów,ponieważ moja żona wiedziała,że będę płacił............po prostu.ona to wiedziała,dałem jej tę pewność...............obeszło się więc bez sądu,podczas rozwodu powstał papierek pt. porozumienie rodzicielskie,gdzie są zadeklarowane różne,różne rzeczy,wspólnie ustalone............
mam jedną córkę,płacę jej matce 1200zł+córka u mnie przebywa kiedy chce i jak długo chce...........wtedy u mnie normalnie je,chodzimy na zakupy,jeździmy na wycieczki,za to wszystko płacę osobno.......jak już nie mam pieniędzy,to po prostu siedzimy w domu i gramy w planszówki,a na kolację smażymy naleśniki...................wiem,że matka mojej córki pobiera z tej kwoty miesięcznie 1000 zł,reszta jest odkładana na wszelki słuczaj..........nie wyliczam matce kasy,nie rozliczam,nie dopytuję,nie sprawdzam paragonów..............wiem,jak drogie jest życie i jak wiele różnych kosztów ponosi matka mojej córki,związanych z tym,że mieszkają razem,choćby jakieś opłaty do szkoły,fryzjer,książki,ciuszki,buty,z których wyrasta...............dodatkowy angielski,konie,leki przeciwalergiczne,to wszystko się składa na wielką sumę,takie jest życie........nieraz idziemy z córą do marketu i kupujemy zapasy i 300 zł zostaje w kasie........a w zasadzie nic się takiego nie kupiło........żeby móc płacić taką kasę,rzuciłem ciepłą posadkę i haruję 10 godzin dziennie,na trzy zmiany i nieraz i w niedzielę,niech Bóg mi wybaczy.........................ale serwery nie znają dni tygodnia,a policja musi mieć systemy komputerowe sprawne siedem dni w tygodniu........... nie żałuję ani złotówki wydanej na dziecko.........dałbym jej więcej,niż mogę.................staram się uczyć córką(jej matka też),że rzeczy materialne nie są istotne i moja córka nic nie mówi,ale jak widzę,jak jej się oczy śmieją na jakiś gadżet,to wiem,że by chciała.............trzeba mieć serce z kamienia,żeby myśleć,że jak się daje na mleko i chleb, coś do chleba i styknie..............ja tak nie umiem..............ale być może jestem fatalnym ojcem................

ile powinny wynosić alimenty na dzieci?...............przecież to pytanie jest za ogólne.........ważne,by dzieciom nie obniżyła się znacząco jakość życia..............bo to nie ich wina,że "starzy" się nie dogadali....................wszystko zależy,ile zarabiasz..........z tego,co wiem,sąd takie alimenty wyznacza,kiedy rozezna,ile ojciec MOŻE płacić............znam osoby,co płacą 150 zł miesięcznie..........a znam,co i 2 tysiące mają zasądzone........................w każdym razie komornik siedzący mi na pensji,bo nie płacę alimentów,byłby dla mnie plamą na honorze...........bez urazy,jak tak to widzę..........już pisałem to wcześniej,chociaż mam wyższe wykształcenie i jakieś tam ambicje,jakbym musiał,poszedłbym sprzątać magazyny,rozładowywać wagony czy malować ludziom domy,kopać ogródki-cokolwiek.,,,,,,,,,,,,,,,,i nie uważam,żebym robił coś wyjątkowego,wręcz przeciwnie.........po prostu jakąś mam awersję do gości,którzy się uchylają od płacenia......................znam trochę Twoją historię.............więc wiem,że nie chodzi Ci o kwotę.....po prostu z zasady nie chciałeś płacić..............pozwałeś (lub chciałeś) pozwać żonę o alimenty na kwotę 1 zł,żeby pokazać,że nie jesteś pazerny na pieniądze..............nic do Ciebie nie mam,Zaleś,serio.......po prostu radzę Ci,byś uporządkował sprawy sądowe,a potem walczył,z czystym kontem,bo tak po ludzku,tylko gość z czystym kontem,sądowym,prawnym,alimentacyjnym,może coś zdziałać i jest wiarygodny............taką mamy rzeczywistość..............nie mnie komentować decyzje sądu,które czymś tam musiały się kierować........................jeśli sądy Cię skrzywdziły,zawsze możesz iść do Strasburga,jeśli racja jest po Twojej stronie,co Cię powstrzymuje? wszystko przez to,że jesteś skłócony z matką dzieci..........i tutaj powinieneś działać,dać jej pewność,że nic jej nie grozi................w żadnym względzie.............kiedyś pisałeś,że miałeś sprawy o nękanie pootwierane.........kiedy stosunki się jako tako unormują,dogadacie się i w innych kwestiach..............nie czekaj,aż miną kolejne lata,bo będzie coraz trudniej się dogadać.................o ile w ogóle będzie to możliwe.........ja bym ustąpił i płacił...............za 5,10 lat życie by pokazało,z kim będą dzieci chciały przebywać,dorosłym dzieciom się niczego nie nakaże..........co innego,jak mają wpajane: ojciec ma was gdzieś,bo nawet alimenty musi ściągać od niego komornik..................lepiej ominąć tę przeszkodę..........trzymaj się,pozdr.Szymon

Krawędź,również nie uważam,byś popełniała jakiś błąd.......dzieci kontakt z ojcem mają,a to,że robisz wszystko,by nie wdrukował im się obraz dziwacznej rodziny z jakimiś innymi paniami,dziećmi itd...................to tylko wesprzeć.............one i tak będą poszkodowane...........z jakiej racji ktoś im funduje takie sprawy?przyrodnie rodzeństwo?niech mają chociaż poczucie bezpieczeństwa i oparcie w matce i jej zasadach.............życzę Ci wszystkiego dobrego.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 13:05   

AJA, bardzo współczuję, też tak mam - widzę dziecko z obojgiem rodziców w centrum handlowym, wszyscy trzymają się za ręce, a moja córka nie ma tego i mieć nie będzie.

KN, to jest typowe, przykładają sobie plasterek, jacy to oni równi goście, zakupy przyniosą i pogarną, a nawet gwóźdź wbiją.
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-30, 15:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 13:31   

Tak Szymon - bardzo łatwo Ci się pisze ,gdyż potrafisz się dogadać z mamą dziecka.Ja nie potrafię,gdyż Ona tego nie chcę.Jest mur.Może tego nie wiesz ale płacę te zasądzone alimenty ,gdyż nie mam wyjścia.Dla mnie są zbyt uciążliwe ale nie mam wyjścia.Komornik ma chęć na dom więć wszystkie nasze ręce na pokład i bronimy się.Mówię o moich rodzicach-to oni mi pomagają gdyż ja obecnie nie jestem w stanie.Nie mam wyższego wykształcenia,nie jestem też informatykiem.Tak-pracuje,nie uchylam się od płacenia gdyż żona nie pozwala mi na to.Nie wiesz jak i ile pracuje i nie będę tu tego pisał.Nadal uważam ,że opieka naprzemienna jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla tych co chcę być rodzicami każdego dnia dla swych dzieci.Ja za takiego się uważam.
Odwracają sytuację,gdybym to ja miał pieczę nad dziećmi ,żona nie byłaby w stanie płacić tak wysokich alimentów jakie ja płacę. ;-) Nie miała by z czego. Ja też nie mam a daję radę.Jak to robię ?-sam nie wiem.Wiem,że dom rodzinny nadal jest mój mimo zakusów komornika. :-o
Ale przecież jestem mężczyzną-rycerzem i nie powinienem narzekać.Od narzekania są kobiety. ;-)
.....przepraszam .....czy innym .....forumowiczom ......nie przeszkadza......ta wielokropkowość ......Szymona ?.......Mnie trochę ....... :-/

[ Dodano: 2014-03-24, 13:39 ]
A i Szymonie,uważam,że nie masz prawa radzić rodzicowi co do alimentów gdyż zwyczajnie nie masz takiego doświadczenia.Wiesz najmniej w tej dziedzinie-tak uważam.
 
     
jrg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:34   

Miejmy nadzieję że coś się poprawi w naszym prawie i podejściu w kwestii opieki nad dziećmi po separacji/rozwodzie. Oprócz właśnie zapewnienia możliwości udziału obydwojga z rodziców w wychowaniu co jest w tym chyba najwazniejsze, moim zdaniem właśnie daje tez ten plus że wyzbywa konfliktogennego aspektu kasy (nie moze byc wtedy przeswiadczenia, ze to dla kasy i wygody zostawila meza). Oczywiscie można snuć argumenty w druga strone że to ojcowie, ktorych zony zostawiaja dla innych chca sie migac od placenia i dlatego takie idiotyczne pomysly wymyslaja zeby sie mscic na tych biednych kibietach ktore tylko chcialy szczescia w zyciu. Słusznie że każda sytuacja jest inna, rodzice różnie podchodzą, nie każdemu ojcu chce się być Ojcem dla swoich dzieci, czasem bo ochodzą i chca byc wolni, czasem po tym jak go kochana żona "załatwi" bo jej sie lepsze zycie z innym mazy z dofinansowaniem od biologicznego ojca. Ograniczyłem się do opinii na temat sytuacji w których jeden z małżonków opuszcza związek ze zwyklego lenistwa i niedojrzalosci, braku checi kiwniecia palcem dla poprawy sytuacji a nie do sytuacji trudniejszych, patologicznych. Ja nie wiem czy dane będzie mi wyjść z kryzysu, bo już trudno w cokolwiek wierzyć. Mam nadzieję ze w razie czego uda mi sie dogadac w kwestii opieki z zona, ale po tym co z jej strony mnie spotkalo to juz nie robie zadnych nadmiernych zalozen.

krawędź nadziei napisał/a:
AJA napisał/a:
o
dla mnie sprawa jest prosta - jak ktoś zostawia rodzine, to ZOSTAWIA...
to jakim prawem domaga sie do niej praw, rezygnujac z obowiazkow?


Dla mnie też ta sprawa jest tak samo prosta, AJA.

Tak jak już ktoś wspomniał, pieknie to argumenty kiedy to on zostawia, a kiedy to kobieta szuka innego, a w tle mysli "alimenty, zostana mi dzieci i mieszkanie (najlepiej jak by kredyt jeszcze splacil)" to sobie moze zycie ukladac, a nam (Ojcom dla których bardzo ważne są dzieci? którzy chcemy być OJCAMI) co pozostaje? placic? widziec dzieci raz na tydzien/dwa? Troche inaczej sobie ojcostwo i partnerstwo w zwiazku wyobrazalem. A kobiety zaczynaja wychodzic z zalozenia, jak sie nie sprawdza to po co mam sie wysilac probowac pracowac nad zwiazkiem, znajde innego, bo ten jest be bo mnie nie rozumie, jest zbyt czuly/za malo czuly, bo to ze mu sie podobam to nie wazne bo on musi, a jak innemu to juz jestem w niebowzieta ... itp, sprzeczne wymagania. Bo ona z kochankiem chce zyc, ale dzieci Ci nie zostawie. Albo jak nawet nie chce z nim odejsc to - jak nie chcesz placic, dzieci chcesz widziec to opiekoj sie mna i dziecmi a to ze mam innych - to sie tym nie interesuj a jak Ci sie nie podoba zloz papiery to sad powie kiedy bedziesz dzieci widzial i ile bedziesz placil. Narazie to widmo ktorze wisi na mojej drodze... drogie Panie sprobojcie postawic sie w takiej sytuacji i przemyslcie czy tego typu rozwiazania nie sa potrzebne? Inaczej by było gdyby właśnie z takiej uprzywilejowanej pozycji by Panie nie byly.
Co do niebieskiej - zapytalem, jesli zona sotosowala w stosunku do mnie taka sama przemoc i w innych formach też (ktora zekomo stosowalem, przekonam sie jak dotre na pierwsze spotkania jakiej to przemocy sie dopuszczalem), to czy ja mial bym tez taka mozliwosc - na interwencji policjant powiedzial, że niby tak... ale... Na spotkaniu z dzielnicowym moje pytanie (celowo drążyłem temat) zostało skwitowane uśmiechem i stwierdzeniem że to nierealne. Wiec dyskryminacja nas dosięga jak widać, pewnie lata mina zanim cos sie w tej materii zmieni.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:37   

Niestety zaleś
jesteś ofiarą stereotypów i SYSTEMU ,
który należy zmienić .
Oczywiście , nie jest to jakiś odosobniony przypadek .

Tym niemniej postawiłeś się i ja to to akurat doceniał bym .
To wcale nie jest wygodna postawa .

OPIEKA NAPRZEMIENNA powinna stanowić zasadę .
I tylko w wypadkach jej odmowy , zrzeczenia się
czy też braku kwalifikacji moralnych ,ze tak to ujmę ,
zastępowana byłaby obowiązkiem alimentacyjnym .
W kążdym innym przypadku państwo .........
zresztą JUŻ MA OBOWIAZEK nie powiem jaki
wspierać rodzinę , co zapisano w Konstytucji .
I DOPIERO jak wszystkie inne działania zawiodą
( patrz mediacje , terapie i to OBOWIĄZKOWE )
opieka naprzemienna , i na końcu alimenty .

Uważam też , że co do zasady ,
strona winna rozpadu zwiazku ,
powinna ponosić pełne konsekwencje ,
w tym "utratę" dzieci i oczywiście alimentację ,
w wypadku jak wyżej .


Krasnobar
Cytat:
żeby móc płacić taką kasę,rzuciłem ciepłą posadkę i haruję 10 godzin dziennie,na trzy zmiany i nieraz i w niedzielę,niech Bóg mi wybaczy


Rozumiem , że jakbyś miał 2 dzieci - to byś harował po 20 godzin dziennie na 6 zmian
a jak 3 dzieci to byś harował po 30 godzin dziennie na 9 zmian

Cytat:
już pisałem to wcześniej,chociaż mam wyższe wykształcenie i jakieś tam ambicje,jakbym musiał,poszedłbym sprzątać magazyny,rozładowywać wagony czy malować ludziom domy,kopać ogródki-cokolwiek


Krasnobar , Ty znasz w ogóle rynek pracy ?
Młodzi i lepiej wykształceni wyjeżdzają , bo placi im się ( jak sobie coś znajdą oczywiscie )
cos koło 1200 zł .
Za te pieniedze maja się utrzymać , opłacić czynsz , dojechać do roboty , żyć itd.
Alimenty płaci się nawet i przez 25 lat .
Ile nasz lat , jak kończysz ten "obowiazek " ?

A kto Ci zagwarantuje pracę , zdrówko itd. :!:



jrg
oczywiscie niebieska linia to taki standard .
Tu też pełen schemat .
Trzeba mieć bardzo mocne dowody , żeby się obronić ,
a żadnych żeby kartę założyć .
Natomiast w drugą stronę , tj. karta i KONSEKWENCJE dla kobiety
to już mistrzostwo świata .
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-24, 14:51, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Daria111
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:38   

Ja otrzymuje 500zl (100£)plus zwrot części kosztów paliwa (dowoze córkę do szkoły). Poza tym dzielimi sie rzeczywistymi kosztami dodatkowymi.
Znam też takie osoby, które traktują alimenty jako źródło dochodów dla siebie i podają do sądu zmyslone wydatki.
Mam sporo zastrzeżeń co do procedury przyznawania alimentów.
Prawda jest taka, że można ta droga "niszczyć" drugiego rodzica.
Na naszej rozprawie rozwodowej pani sedzina była zdumiona, ze nie chcę wyższej kwoty... bo mąż przecież za granicą pracuje. Powiedziałam, że się dogadamy sami. Były zgrzyty parę razy, ale generalnie malz podchodzi do sprawy uczciwie. Pod tym jednym względem jest idealnie :lol:
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:48   

Mam wrażenie ,że coraz częściej stosowany jest "szantaż dzieckiem". Nad losem dziecka każdy się pochyli bo przecież ono jest małe ,bezbronne i niewinne.Mam wrażenie,że kobiety " niektóre" wykorzystują zbytnio swoją nieszczęśliwą rolę matki.Czy się mylę ?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:56   

Nic się nie mylisz .
Czasy ciężkie a alimenty CZASEM ( bo nie wkładam wszystkich pań , raczej część :mrgreen: )
są jak polisa ubezpieczeniowa ,
gwarantowana przez państwo .
Państwo gwarantuje , Ty płacisz .


Zresztą , co to do cholery ma być , co za "widzenia" ?
( mam nadzieje że sformułowanie w ramach regulaminu ? )
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10