Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Byłam zagubiona
Autor Wiadomość
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:14   

Ja stanęłam, powiedziałam, przepraszam (choć nigdy nie zdradziłam, nie zdradzałam...), chcę naprawiać, zabiegam i zrobiłabym wszystko - powiedzcie tylko co i jak fajni mężczyźni - jak skruszyć zatwardziałość serca męża?, aby poczuł się wielki i spełniony - bo mam wrażenie, że właśnie tego mu brakuje... podkreślam wrażenie, bo powodów porzucenia rodziny - nie znam... oprócz tego, że musi odejść ... że przeprasza, i że nie ma mi czego wybaczać, to on jest winien, może kiedyś będzie mógł mi to wytłumaczyć, teraz musi odejść, bo zwariuje ... i odszedł w bardzo dziwny sposób ... i nie ma go 5 miesięcy... i obiecywał, że nic się nie zmieni, że będzie nas utrzymywał, że to nasze pieniądze ... a po dwóch miesiącach wszystko zaczęło stawać na głowie - on jest superman, wszystkiemu jestem ja winna, nawet jego wyprowadzce, bo to ponoć nie było jego "widzimisie", blokuje karty kredytowe, obcina kasę, wypomina kawy, których nie pijam od lat, i rozporządzanie mieszkaniem, w którym mieszkam z dziećmi, za które on płaci (wyimaginowani OBCY w domu, wyimaginowane moje kradzieże pieniędzy z konta, i dziwna matematyka w jego przelewach, i nagle jeden wielki kryzys finansowy, likwidowanie funduszy emerytalnych i inne dziwne ruchy). W kontaktach z dziećmi - ciągle praca i awarie, albo fochy, że chcieliby inaczej spędzać czas z tatą niż jego propozycje, bo dzieci duuuuże, więc mają swoje zdanie, albo jego stan psycho-fizyczny, który nie pozwala na spotykanie się z dziećmi w umówionym wcześniej dniu. Czy jest mi w stanie ktoś z Was to wyjaśnić? chociaż naprowadzić na odpowiednie działania... co mam robić, jak się wobec niego zachowywać?
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:38   

nutka napisał/a:
Ja stanęłam, powiedziałam, przepraszam (choć nigdy nie zdradziłam, nie zdradzałam...), chcę naprawiać, zabiegam i zrobiłabym wszystko

Pisałem wszak ze nie jest reguła ;-)
Nutko a za co przepraszałaś ??
za to że to nie ty wypisałaś się z małżeństwa???

pytasz o męża ???

no cóż zapewne to taka męska wersja autorki świadectwa....
zagubiony miś w wielkim świecie....pragnący gwiazdki z nieba....szukający wielkiej przygody. .i tak ogólnie....

W naszym świecie jest gatunek zwany "Piotruś Pan"....jest też odpowiednik żeński "Wendy"................

i Jak to bywa w opowieści Wendy w końcu nudzi się beztroski świat.........
i co???
wraca do domu :mrgreen:
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:44   

Za to, że widocznie nie spełniłam jego oczekiwań, których nigdy nie umiał sformułować, skoro to on z tego małżeństwa chce się wypisać bez mojej zgody...
A wróci?
 
     
julcia80
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:17   

Nutka,

jak rozumiem "robić swoje i działać"? Po prostu, nie patrzeć na reakcję, ale kochać. Nawet, gdy w zamian otrzymujemy tylko zło. Kochać, kochać i jeszcze raz kochać. Na każdym kroku pokazywać tę Miłość. Udowadniać Ją każdym gestem i słowem. Mężczyźni mają to do siebie, że prędko rezygnują. Kobieta budzi respekt, boją się odrzucenia. A tu potrzeba po prostu tylko czasu, by przekonać się.

Tak to było ze mną.

On mówił, jak kocha. Ja o tym, jak nie kocham.
On mówił, jak pragnie. Ja o tym, że nic nie czuję.
On o tym, że jestem sensem życia? Ja prosiłam, by mnie nie dręczył.
On z każdej strony wręcz mnie "nachodził". Ja wręcz błagałam, by mnie nie osaczał.

Wytrwał, dzięki Bogu. I to chyba było w tym największym sukcesem.
A jednocześnie pomocą dla sumienia.

Ty przede wszystkim pamiętaj o swojej godności i szacunku do samej siebie. Nigdy nie przepraszaj, jeśli nie zrobiłaś niczego złego. Widzę, jak bardzo jesteś osłabiona. Czy nie jest tak, że masz potworne problemy z akceptacją samej siebie? Problem z poczuciem wartości bardzo mocno wpływa na relacje damsko - męskie. To ukryty wróg, bo nie przewidzimy ogniska problemu tak łatwo. Może ocenić to ktoś tylko z boku.

..

Louis,

przemiana? Czy ja wiem? Chciał się zabić. Ksiądz uratował w ostatnim momencie. Wydaje mi się, że była to kwestia generalnej spowiedzi. Chciał się zabić i przed wszystkim poszedł do pierwszego lepszego duchownego. Spowiedź ponoć trwała 2 godziny. Przemiana na pewno była związana z uwolnieniem od wpływu złego ducha. Bo i twarz miał inną. I spojrzenie, i wzrok. A tego nie znosiłam najbardziej. To, jak patrzy. Jego złe nastroje prowadziły do tego, że chciałam się uwolnić i uciec na drugi koniec świata. Gdy wrócił, miał pozytywne nastawienie. I chcąc, nie chcąc, tym samym nie zaraził.

..

Grzegorz,

dla Ciebie odpowiedź zawiera się w tym, co napisałam do Louis. Przeszedł przemianę.

..

Miodzio63,

ja już po Twoim tonie widzę, że nie przekonałbyś mnie, gdybyś walczył. Bo użalasz się nad sobą. W dodatku oceniasz, osądzasz, szukasz usprawiedliwienia. Sam Twój ton już bardzo mnie zniechęca do Ciebie. A jak ma na to reagować ŻONA, jeśli ja nią nie jestem? Jeśli nie działało nic, w Twoim przypadku, może zapomniałeś o tym, co najważniejsze? Zapomniałeś to po prostu oddać Bogu? Może zapomniałeś o tym, żeby znaleźć DROGĘ DO ŻONY musisz wpierw ODNALEŹĆ SIĘ NA DRODZE Z BOGIEM? Musiało coś w Tobie być, czego nie chciałeś nazwać w PRAWDZIE, a co nie przynosiło rezultatu. U MOJEGO MĘŻA BYŁO TO "OLEWANIE TEGO, CO MÓWIĘ DO NIEGO". Nigdy się do tego nie przyznał. Wiecznie się tłumaczył i usprawiedliwiał. Gdy zaprzestał i nabrał pokory, wszystko się zmieniło.

Polecasz mi książkę .. "niewierna" .. sam tytuł, o zgrozo. Aż mi krew się gotuje w żyłach. Równie często siedziałeś w lekturze Pisma Świętego? Zanim u Nas wszystko się zmieniło, już tak do końca, przez miesiąc chyba otrzymywałam sms z .. cytatami z Pisma Świętego. Zamiast wyznań Miłości. Aż jednym trafił. Złamał tym siebie i mnie. Jaki to był cytat?

"Nie podejrzewaj swej żony, byś nie nauczył jej złego postępowania przeciw sobie.."

z księgi Syracha, 9,1.

..

Silverado,

ty masz otworzyć oczy, czy Bóg? Nie dziwię się, że sceptycznie podchodzi ktoś do rekolekcji. Wolę tu już o swoich antyklerykalnych uczuciach nie wspominać. To, co napisałam wyżej o rozważaniach Jezuitów, już nie pamiętam, gdzie to znalazłam. Były to jakieś pliki mp3 przy okazji nauki medytacji.

..

Uff, napisałam w końcu.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:42   

julcia80 napisał/a:
Bo użalasz się nad sobą


Sens w tym Julcia że już nie użalam się nad sobą-
a wiesz czemu?? bo zrozumiałem że musze żyć w takiej sytuacji w jakiej jestem.
Dodatkowo moja świadomość tego w czym ..jak i gdzie nawaliłem została przerobiona.
Nie zwolniłem się z niczego, nie usprawiedliwiłem niczego-ba zostało wzięte na klatę nawet więcej niż trzeba.

Nie zajmuję się już tematem bo nie ma sensu wzbudzanie wciąż czegos co niemożliwe.
Pozostawiłem temat ..czy Bóg zechce się nim zająć??
nie wnikam.
Pozostała mi jedna świadomość to:
że jestem mężem,to że mam żone ,to że ją szanuje nawet gdy nie rozumie mnie,to że kocham ją na swój sposób-mimo że pokaząć więcej jest niemożliwym.
A skoro szczerość to i ja napiszę....powaliłą mnie w twoim
świadectwie ta łatwośc i płynność usprawiedliwienia swoich czynów tym że mąz nie kochał właściwie...

Wiesz Julcia gdy poczytasz włąśnie takie lektury jakie ja poleciłem to dowiesz się z nich jak możan w życiu(w przyszłości) zamienić swój brak pozcucia kobiecości na konstruktywne zmiany a nie wchodzenie w relacje.
Ty natomiast serwujesz mi książkę mówiąca o tym co ma zrobić facet ze sobą ....
bo zona poczyniłą takie kroki a nie inne.

Małżeństwo Julcia to bardzo mocna praca nad nim obu stron....a błędy są wynikiem także dwóch stron.......

Zatem przerób do końca wnioski...a może w przyszłości nie będą denerwować cie moje posty

pozdrawiam
 
     
julcia80
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 12:10   

To nie jest kwestia tego, że mnie denerwujesz, czy irytujesz, itp.

Po prostu jesteś żywym potwierdzeniem przysłowia:

winny się tłumaczy.

Mniej słów, więcej czynów, a sam się przekonasz, że wszystko jest możliwe.

Zacznij od podstaw.

Spytam na początek, np.

ile razy pomagałeś w domu sprzątać?

Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.

Mam na myśli porządne sprzątanie.

I uwierz mi, pracą się tu nie zastawisz, więc lepiej tego nie próbuj.... ;-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 12:18   

julcia80 napisał/a:

Louis,
przemiana? Czy ja wiem? Chciał się zabić. Ksiądz uratował w ostatnim momencie. Wydaje mi się, że była to kwestia generalnej spowiedzi. Chciał się zabić i przed wszystkim poszedł do pierwszego lepszego duchownego. Spowiedź ponoć trwała 2 godziny. Przemiana na pewno była związana z uwolnieniem od wpływu złego ducha. Bo i twarz miał inną. I spojrzenie, i wzrok. A tego nie znosiłam najbardziej. To, jak patrzy. Jego złe nastroje prowadziły do tego, że chciałam się uwolnić i uciec na drugi koniec świata. Gdy wrócił, miał pozytywne nastawienie. I chcąc, nie chcąc, tym samym nie zaraził.


Chciał się zabić bo zona romansowała, co ma do tego zły duch?
Sorry, ale w końcu to nie wiem kto bardziej się zmienił
Ty Julcia z romansującej żony na dobrą żonę,. czy Twój mąż?
Chyba, że uważasz że romansowanie było spowodowane złymi duchami które męża opętały.
 
     
julcia80
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 12:20   

Daruj sobie złośliwości.
 
     
angel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 16:26   

Witam

Z początku chciałem napisać, że to poruszające świadectwo, ale to co wypisuje autorka w kolejnych postach zmusza do podejścia z rezerwą do tych zwierzeń. Wprawdzie autorka pisze, że teraz małżeństwo jest udane, ale chciałbym wiedzieć czy mąż jest tego samego zdania.

Z całym szacunkiem julcia80 to Ty w swoich postach oceniasz i osądzasz. Uważasz się za recenzenta czy ktoś się odpowiednio stara o małżeństwo czy nie. Dajesz proste rady, żeby zacząć od siebie, a w świadectwie piszesz, że jeśli mąż by już przestał się starać to znaczy, że udawał. Pusty śmiech.

Akurat (jak mi się zdaje) jestem w podobnej sytuacji co miodzio63 (pukam w szybkę od 5 lat), z tym, że u mnie jest 3 na 1 bo są jeszcze teściowie, z którymi łączy moją żonę chora więź. W największym skrócie objawia się to wyładowywaniem przez moją żonę wszelkich, powtarzam WSZELKICH nerwów, w kontaktach z rodzicami na mężu i dzieciach, gdyż "do rodziców trzeba mieć szacunek."

Nie mam teraz siły na opisywanie tej sytuacji. Mogę tylko napisać, że wszelkie próby zrobienia czegokolwiek w naszym małżeństwie były z mojej strony, a pani z kościelnej poradni rodzinnej po 3 godzinach słuchania nas razem powiedziała: każdy inny facet DAWNO by już panią zostawił.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 16:34   

julcia80 napisał/a:
Po prostu jesteś żywym potwierdzeniem przysłowia:

winny się tłumaczy.

Mniej słów, więcej czynów, a sam się przekonasz, że wszystko jest możliwe.

Zacznij od podstaw.

Spytam na początek, np.

ile razy pomagałeś w domu sprzątać?

Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.

Mam na myśli porządne sprzątanie.

I uwierz mi, pracą się tu nie zastawisz, więc lepiej tego nie próbuj....

No nie trafiasz miła Pani...pudło..pudło...pudło

Nie zastawiam sie pracą....moja zasada życia jest od...do....a reszta to rzecz świeta...
należę chyba do tej dziwnej grupy facetów jacy jak najszybciej po pracu do domu....

no cóz większe kłopoty zawsze z tym miała zona-ale teraz juz rozumiem kocha parcę
w pzreszłości to mnie denerwowało.

Co do sprzatania ??? sprzątam,gotuje ,zmywam,wykonuje prace w domu-nie ma i nigdy nie było z tym problemu....
ba nawet z czasem nie odstraszyło mnie oko zony perfekcjonistki...ze tu zle..tam niedokładnie ..itp itd....

Nalęże także do grupy facetów jacy nie omijali domu -lecąc na piwo,kieliszeczek czy meczyki i inne takie....

miałem swój czas znikania z domu (kiedys na forum pisałem) i on zosatł stanowczo krytykowany.

Żona moja zawsze była jak to oczko w głowie-jedyna,najpiękniejsza,najładniejsza-wspaniała.

Były tez i sprawy jakie zonę denerwowały ,w jakich nawalałem
ale czy ktoś jest IDEALANY???

wiesz Julcia jest takie powiedzenie i kota mozna zagłaskać na śmierć....
i chyba ja zagłaskałem.....

tak ze oszczędz sobie poszukiwania i wsadzania mnie w ramki...

bo nie trafiasz

i napisze kolejny raz:
zbyt łatwo usparwiedliwiasz sobie WAGARY z lekcji zwanej małżeństwo.
Przerobiłas to dokładnie??? co było powodem tej niedorosłosci???


pozdrawiam
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 16:44   

angel napisał/a:


Nie mam teraz siły na opisywanie tej sytuacji. Mogę tylko napisać, że wszelkie próby zrobienia czegokolwiek w naszym małżeństwie były z mojej strony, a pani z kościelnej poradni rodzinnej po 3 godzinach słuchania nas razem powiedziała: każdy inny facet DAWNO by już panią zostawił.


ja pukam od dwóch. Myję okna, sprzątam, zakupy, opieka nad dzięcmi w 80% itp. Mnie Pani z poradni i Pani psycholog powiedziała to samo. Nie jeden facet już dawno spakowałby walizki i powiedziałby good bye.

Chyba, nie zawsze to działa.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 17:09   

" Spytam na początek, np.
ile razy pomagałeś w domu sprzątać?
Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.
Mam na myśli porządne sprzątanie."

Jak słyszę takie rady to się irytuje.
sprzątaj, pomagaj w domu, wynoś śmieci, zarabiaj dobrze, podawaj kawę do łóżka rano ...
to może Twoja księżniczka zamiast siedzieć z kolega na czacie łaskawie Cię wieczorem wpuści do łózka i da się dotknąć.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 20:15   

grzegorz_ napisał/a:
" Spytam na początek, np.
ile razy pomagałeś w domu sprzątać?
Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.
Mam na myśli porządne sprzątanie."

Jak słyszę takie rady to się irytuje.
sprzątaj, pomagaj w domu, wynoś śmieci, zarabiaj dobrze, podawaj kawę do łóżka rano ...
to może Twoja księżniczka zamiast siedzieć z kolega na czacie łaskawie Cię wieczorem wpuści do łózka i da się dotknąć.


no właśnie.....

Julcia80, zauważ, że nie tym się buduje relacje z drugim człowiekiem. Można odwrócić i zadać tysiąc pytań w stronę kobiety, zony. Ile razy zapytałaś, jak się czuję, ile razy przytuliłaś, zaproponowałaś wspólny spacer, ile razy zadzwoniłaś jak "byłem" 4000km od domu? Zapytałas jak droga? Gdzie spałem? Czy lot był znośny? A co Ty w ogóle w pracy robisz? Jak Ci sie w pracy układa? Itppppp

Oczywiście to pytania nie bezposrednio do Ciebie..... ale tak możemy sie licytować, lecz przecież nie o to chodzi.
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 20:41   

a niektóre to nie tylko na dotknięcie by liczyły, a jego ... głowa boli, zmęczony po pracy... choć obiad dostał pod nos i jedyne co w domu zrobił w tym dniu to rano się wykąpał :-) - i jak to wygląda?
A co do niej:
A może też coś zależy od języka miłości jakim chce, aby ją obdarzać? Może wcale nie potrzebuje, aby sprzątał, pomagał... tylko przytulił, albo w czasie pracy przysłał sms-a że o niej pamięta albo wysłuchał tego co ma do powiedzenia, a nie tylko zadzwonił kiedy kartofle wstawić :)))
(nie żeby jej pomógł rozwiązać te wygadywane problemy, ale żeby mogła się wygadać i myśleć, że jest zrozumiana, że koleżanka zdzira, że szef do kitu, że nikt jej nie rozumie, a kierowca w autobusie gbur - bo chyba to załatwia właśnie skype - nawet jeśli ona sobie nie zdaje sprawy, że jej rozmówca właśnie wtedy dłubie w nosie i ma ją w głębokim poważaniu - to jednak tu ona się czuje, że ją słucha ... i że niby zrozumiana, bo jakieś yhy wskoczy, acha... ja też tak rozumiem... i wystarczy... - a jeszcze jakieś współczujące - a jak Ty to wytrzymujesz, dzielna jesteś, ja to bym nigdy takiej kobiecie jak ty...) i .... ona w siódmym niebie ...

A może warto tak wszystkim: http://www.5lovelanguages...#discovery-whom
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9