Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czym dla Was jest wierność?
Autor Wiadomość
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 21:06   

Chcesz zostać tym jednym, który im szefuje, nic z tego panie Cwaniak! :-P
Choć... ale weźmiesz mnie na sekretarkę gabinetu?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 21:36   

Cytat:
Choć... ale weźmiesz mnie na sekretarkę gabinetu?


Orsz , nie gniewaj się , na pewno jesteś ładny ,
ale ........... wolę kobiety , sorry . ;-)

"Nas potrzebują" to naprawdę myślałem o wszystkich misiach ,
a nie tylko Puchatek i Uszatek .
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 22:14   

mare1966,

żeby nie było bezosobowo: tak, ja uważam to za radykalizm
i w takim moim radykalizmie nie widzę nic złego, ale też nie epatuję tym,
co nie oznacza, że nie mówię o tym, czy też nie wyrażam swojego zadania

"nie musi" oznacza to, co znaczy wyłącznie "nie musi"
a nie że ktoś jest mi obojętny
jeśli będę chciała wyrazić obojętność wobec kogoś/czegoś to tak napiszę:
jest mi on/ona obojętny/-a albo to jest mi obojętne

tak, jesteśmy jako chrześcijanie wezwani do głoszenia Ewangelii
a naszą wiarę najbardziej weryfikuje nasze (tu: moje) życie
przykład jaki dajemy innym naszym życiem (tu: ja moim):
styl życia, wybory, działania itp.


pozdrawiam
Lea
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 22:36   

co wg. Was jest częścią wierności?

Jakie to ma znaczenie, co dla kogo oznacza wierność?
Tylko tu na forum a jest katolickie forum tak wiele różnych znaczeń dla każdego, dodać inne fora bardziej „nowoczesne” tam dopiero są różne dla każdej osoby pojęcia i dopuszczania co jest a co już nie jest tym….

Znaczenie ma tylko i wyłącznie
- czym dla mnie jest wierność, czego oczekuję od innych osób.
Bo tylko wtedy jak odczuwam dysonans, coś niezgodnego z moimi oczekiwaniami, potrzebami mogę (z naciskiem na powinnam reagować.
Nie czekać aż się coś rozwinie, ktoś się domyśli focha, aż w końcu tłumione emocje nie odezwą się i wybuchasz wyrzucając wszystko to, co tłumiłeś, przymykałeś oko byle tylko było wszystko ok….

Jak czuję jest mi źle to reaguję. Podejmuję rozmowę, mówię co ja czuję gdy tak się zachowujesz… słucham jej odpowiedzi i czekam… na co? Na reakcje drugiej strony.
Jeśli jej zależy to będzie się starać dla dobra poprawy relacji.
Jeśli nie widać czynów, to znak tylko, że drugą stronę nie interesują twoje potrzeby, jest egoistą, może ma problemy ze sobą samym, może w końcu w ogóle jej nie interesujesz już….
I wtedy nie pozostaje ci nic innego jak tylko zając się sobą. Żadne tam
- jesteś odpowiedzialny za małżonka
W ten sposób tylko uzależniasz się od problemu, stajesz się agresywny, lub wycofany na przemian, nie panujesz nad emocjami, chorujesz, stres cie zżera a poprawy nie ma.
Nie ma innej drogi, no czasem może zdarzy się cud, ale zazwyczaj cud-owną przemianę widzi się w sobie, czasem w małżonku jak pozostawiony sam sobie, nie goniony, naciskany, jak konsekwencje spadają na niego…potrafi się nad rzeczywistością zastanowić.

Ale tego nie dokona nikt, kto zajmuje się problemem, jest w niego uwikłany sam, bo jego emocje i stan psychiczny nie pozwala mu na taką decyzje.
Tkwi w jakieś bezsensownej walce, pogłębia uzależnienie od problemu, konflikt zamiast maleć to się nasila nieporozumienie. Powodem jest uzależnianie od swojej sprawczości efektów, a one w tym stanie nie są możliwe do spokojnych negocjacji czy decyzji słusznych.

Orsz,
tak czytam i myślę sobie ( jak mi się zdarza.)) że może jak się budzisz w nocy, masz potrzebę modlitwy, która cię uspokaja, to zamiast mówić z żoną modlitwę, zmów ją sam. Potem przytul żonę a zobaczysz jaki piękny dzień cię powita, i jak żona sama bez ciebie podziekuje Bogu za miły początek dnia…. To chyba Bogu będzie bardziej się podobać, widok modlących się osób do niego, każdego z osobna, dziękującego za dzień jaki im dał, i ten piękny widok…kobiety i mężczyzny szczęśliwych, że są razem, zerkających na siebie z uczuciem miłości….
No tak mi się przynajmniej wydaje…)))

Co do dzieci… wiesz porzuć se tą swoją kryształową kulę przez którą wypatrujesz nieszczęść by im zapobiec. Szkoda energii, wiesz zakazany owoc smakuje najbardziej… Ewa i Adam już to wiedzą, inni też jakie są konsekwencje a pomimo to… wiesz nadal coś robimy czasem niewłaściwego… z ciekawości, buntu?
Człowieki to skomplikowane istoty, wciąż się potykają, leczą siniaki a pomimo to nie słuchają i nie czerpią z doświadczeń innych lekcji…
Cóż człowieki muszą sami nauczyć się odróżniania dobra od zła i niestety zazwyczaj odbywa się to wyboistą drogą.

Co możesz zrobić... widać twoją ogromna miłość do córek...
Co możesz zrobić dla swoich córek?
to nie to, że to nie ważne, że dochowią cenny dar dla mężą od tatusia… bo mogą potem nie umieć cieszyć się ze swojego skarbu…
A to co możesz dla nich dziś robić, to rozmawiać o sexie, o życiu, relacjach damsko męskich, o tym że to piękne a chłopcy to nie dranie czychający tylko na ich niewinność...

By z takim nastawieniem same umiały czerpać radość z tego wyboru bycia dziewicą, by nie robiły czegoś z ciekawości jak to jest, czy by nie były przez innych odbierane jako mamuty, cnotliwe panny.
Nikt nie lubi być wyśmiany, za to jak będą umiały się tego nie wstydzić, być dumne z tego, to więcej zyskają na tym (w swoim otoczeniu, które przecież jest dla nich ważne a w wieku dorastania szczególnie),
niż ten twój dywan, który ciągle będzie krążył i odganiał adoratorów czyhających na niewinność twoich córek.

One same się obronią , bez ciebie już… za to z twoją ciągłe po głowie chodzącą piękną nauką…córeczko wierze z twoją mądrość i to co ci przekazałem…

To najlepsze co możesz dać dzieciom prawo do dorastania, do samodzielności, podejmowania suwerennych decyzji a dziś miłość, i ten czas poświęcony na rozmowę, i…i jeszcze jak sam im pokazujesz jak traktujesz ich matkę…
Takiego będą szukać mężą… z zasadami jak ojciec…
Kule wtedy wyciągniesz zakurzoną bo bezczynnie będzie stać w kącie… a ty ten czas poświęcony kontroli nad życiem zamienisz na szczęśliwe chwile z rodziną, żona….

I będzie coraz rzadziej w uszach słychać…” To trzeba zapomnieć, jednocześnie pamiętając, coś w rodzaju miejscowego znieczulenia w mózgu” powoli przestanie to mieć znaczenie. Dlaczego?
Będziesz czuć się szczęśliwy, będziesz czuć spokój, brak zagrożenia a w zamian tego odczuwać zaczniesz radość, dumę z córek, z żony, z siebie…bo to twoja będzie zasługa szczęśliwego domu o jakim przecież marzysz… bez zagrożeń, które wciąż dziś pewnie odczuwasz…
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 12:18   

bywalec napisał/a:
Jak czuję jest mi źle to reaguję. Podejmuję rozmowę, mówię co ja czuję gdy tak się zachowujesz…

Tak. Moja żona uważała, że powinienem się domyślić.

bywalec napisał/a:
Jeśli jej zależy to będzie się starać dla dobra poprawy relacji.
Jeśli nie widać czynów, to znak tylko, że drugą stronę nie interesują twoje potrzeby, jest egoistą, może ma problemy ze sobą samym, może w końcu w ogóle jej nie interesujesz już….

Nawet jak by mi powiedziała prawdopodobnie miałby miejsce schemat opisany przez Ciebie. Bo moja żona była moim kumplem. Brak wiedzy o kobietach.

bywalec napisał/a:
I wtedy nie pozostaje ci nic innego jak tylko zając się sobą. Żadne tam
- jesteś odpowiedzialny za małżonka

Trudne to ale prawdziwe. Każdy facet powinien o tym wiedzieć.

bywalec napisał/a:
Ale tego nie dokona nikt, kto zajmuje się problemem, jest w niego uwikłany sam, bo jego emocje i stan psychiczny nie pozwala mu na taką decyzje.

Tak, pomoc z zewnątrz jest cenna. Mieć sprawiedliwego, bogobojnego mędrca przyjaciela. Jednak większość jest funta kłaków warte lub od samego złego pochodzi.

bywalec napisał/a:
nie dokona nikt, kto zajmuje się problemem, jest w niego uwikłany sam, bo jego emocje i stan psychiczny nie pozwala mu na taką decyzje

Ja ważny jest trud samowychowania, kształtowania charakteru. Są metody by sobie radzić.

bywalec napisał/a:
Powodem jest uzależnianie od swojej sprawczości efektów, a one w tym stanie nie są możliwe do spokojnych negocjacji czy decyzji słusznych.

Jakie słuszne decyzje w świecie całkowicie zrelatywizowanej prawdy?

bywalec napisał/a:
masz potrzebę modlitwy, która cię uspokaja, to zamiast mówić z żoną modlitwę, zmów ją sam.

Ja nie byłem wówczas w stanie się modlić. Patrzyłem błędnymi oczami. Można powiedzieć moja żona mnie uratowała. Teraz to co innego.

bywalec napisał/a:
porzuć se tą swoją kryształową kulę

Ta kula to metafora. Już o tym pisałem.


bywalec napisał/a:
to nie to, że to nie ważne, że dochowią cenny dar dla mężą od tatusia… bo mogą potem nie umieć cieszyć się ze swojego skarbu…
A to co możesz dla nich dziś robić, to rozmawiać o sexie, o życiu, relacjach damsko męskich, o tym że to piękne a chłopcy to nie dranie czyhający tylko na ich niewinność...

Rzeczywiście ma znaczenie czy ktoś dochowa cnoty świadomie czy niechcący. Ale cnota ma też znaczenie sama w sobie. Jestem o tym przekonany. Tak czy inaczej służy dobru. Ale oczywiście musi ona służyć temu co w nas świadome. Nasza świadomość miłości, wolna wola jest tym co prowadzi nas do zbawienia. Ale nie przesadzałbym ze świadomością bo zabijane dzieci poczęte często nie są świadome a ich byt nie jest gorszy od naszego.

bywalec napisał/a:
One same się obronią , bez ciebie już… za to z twoją ciągłe po głowie chodzącą piękną nauką…córeczko wierze z twoją mądrość i to co ci przekazałem…

Nie obronią się same. Nawet batalion rotwajlerów na latających dywanach i z centrum dowodzenia na kryształowej górze nic nie wskórają. Potrzebna jest odpowiednia kultura. Ona może dać nam wolny wybór. Dzisiejsza cywilizacja zniewala, tyranizuje bezecnością. W szczególności młode naiwne dziewczynki.
Ojciec ma ogromny wpływ na dzieci, w szczególności córki. Tak mi się wydaje. Ale ojciec świadomy tego co napisałaś. Przeczytać wytłuszczone. To jest clou i jakie trudne.


bywalec napisał/a:
To najlepsze co możesz dać dzieciom prawo do dorastania, do samodzielności, podejmowania suwerennych decyzji a dziś miłość, i ten czas poświęcony na rozmowę, i…i jeszcze jak sam im pokazujesz jak traktujesz ich matkę…
Takiego będą szukać mężą… z zasadami jak ojciec…

TO OPRAWIĆ W RAMKI

bywalec napisał/a:
Będziesz czuć się szczęśliwy, będziesz czuć spokój, brak zagrożenia a w zamian tego odczuwać zaczniesz radość, dumę z córek, z żony, z siebie…

Droga do tego jest długa i wyboista. I nie osiągnie się tego raczej w tym wąskim zakresie jaki określiłaś. Miodzio i Grzegorz też mają swój udział w dziele tego sukcesu. A mam wrażenie że tego nie czują.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 12:37   

Ojcowie córek - oglądaliście?
http://www.filmweb.pl/fil...Cni-2011-572761
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 12:49   

Cytan ze strony
Cytat:
W tym filmie występuje zbyt duża liczba katolików na metr kwadratowy...
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 12:59   

;) a to ja nie liczyłam, a nawet nie zauwazyłam komentarza na tamtej stronie
dobra, film jest plastikowy z pozłotką, wiadomo, hameryka
(co nie zmienia faktu ze ryczałam na nim x razy :-P )

może po prostu zalinkuję:
http://bestplayer.tv/film...-lektor-pl.html - proszsz przewinąć sobie do 96 minuty
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 13:07   

Nie no. A nie lepiej cały obejrzeć?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 13:12   

Katolicy nie robią takich fimów (i dobrze)
to pewnie jacyś babtyści albo inne mormony z hameryki
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 13:17   

a nie wiem Orsz co lepsze - zrób co uważasz :)

ja trafiłam na film nie sama, tylko obejrzałam na rekolekcjach sycharowskich - i tak mi się teraz nagle przypomniała ta scena jak zaczęliście o córkach
(a nie od dziś wiadomo, że Sychar to sekta, nie? 8-) :-P )

moim skromnym zdaniem z filmu da się wynieść coś więcej niż przekonanie że "tak się nie da".
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 18:36   

grzegorz_ napisał/a:
Katolicy nie robią takich fimów (i dobrze)
to pewnie jacyś babtyści albo inne mormony z hameryki

Grzegorzu, mógłbyś coś więcej w tym temacie?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 22:15   

Wytłumacz logikę tego co napisałeś, najpierw

Orsz napisał/a:
Jakie słuszne decyzje w świecie całkowicie zrelatywizowanej prawdy?


a potem

Orsz napisał/a:
Nie obronią się same. Nawet batalion rotwajlerów na latających dywanach i z centrum dowodzenia na kryształowej górze nic nie wskórają. Potrzebna jest odpowiednia kultura. Ona może dać nam wolny wybór. Dzisiejsza cywilizacja zniewala, tyranizuje bezecnością. W szczególności młode naiwne dziewczynki.
Ojciec ma ogromny wpływ na dzieci, w szczególności córki. Tak mi się wydaje


Skoro nie ma słusznych decyzji to po co zatem twoje starania w tym świecie bezecnej, zniewolonej cywilizacji?

Zakładasz ( i słusznie!!!!!) bo piszesz: że ojciec ma ogromny wpływ na kształtowanie dzieci pomimo, iż żyjesz w tym świecie zrelatywizowanej prawdy i wciąż przekazujesz im swój światopogląd kształtując córki?

To dlaczego zatem takie przekonanie: nie ma takich słusznych decyzji?
A może jednak po zastanowieniu uznasz
- są jednak słusznie podejmowane decyzje dla dobra swojego i innych?

Piszesz pogrubiając:
Orsz napisał/a:
One same się obronią , bez ciebie już… za to z twoją ciągłe po głowie chodzącą piękną nauką…córeczko wierze z twoją mądrość i to co ci przekazałem…


O wierze… a jakbyś sam nie wierzył już dziś w mądrość swoich córek, i siebie, w swój w przekaz jaki dajesz bo dzisiejsza cywilizacja i tak twoje starania zniszczy.
Gdzie zatem wiara i jak bez niej wpajać coś?

Orsz napisał/a:
Droga do tego jest długa i wyboista. I nie osiągnie się tego raczej w tym wąskim zakresie jaki określiłaś. Miodzio i Grzegorz też mają swój udział w dziele tego sukcesu. A mam wrażenie że tego nie czują.


Orsz, fajnie że widzisz jeszcze wiele innych płaszczyzn odczuwania szczęścia, dróg jakie mogą do szczęścia doprowadzić.
Tylko nie wolno swojego wyobrażania o czyimś szczęściu lub nieszczęściu budować na swoim przekonaniu.
Sukcesy innych widzisz swoimi oczami, zasadami, a każdy odczuwa subiektywnie swoje sukcesy. To co dla kogoś jest normalne dla innego porażką a dla jeszcze innego sukcesem i powodem do dumy.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-30, 23:58   

Orsz napisał/a:
Będziesz czuć się szczęśliwy, będziesz czuć spokój, brak zagrożenia a w zamian tego odczuwać zaczniesz radość, dumę z córek, z żony, z siebie…

Droga do tego jest długa i wyboista. I nie osiągnie się tego raczej w tym wąskim zakresie jaki określiłaś. Miodzio i Grzegorz też mają swój udział w dziele tego sukcesu. A mam wrażenie że tego nie czują.


Wiesz Orsz ja mam takie wrażenie że ty nie do końca łapiesz co do ciebie pisze nawet Bywalec......

Ja Ją dokładnie rozumiem....Jeżeli chodzi o mnie to jestem zadowolony i szczęśliwy..a przede wszystkim od jakiegoś czasu wolny od demonów przeszłości

a wiesz czemu????

bo sam postarałem się aby się od nich wyzwolić...ty jednak wciąż wybierasz te demony przeszłości i kręcisz się wokół własnego ogona....
Trudno mi obrac stanowisko co do sposobu wychowania córek...z tego względu że mam synów....

ale najważniejsza moja świadomośc jest taka.....
to ja jestem przykładem..to na mnie patrzą....to poprzez to jaki jest ojciec,,,,,wkłądają sobie sposoby życia na własne sito życia co chcą ..i tak z tego pewnie połowe przesieją.... :mrgreen:
ale myslę że iles tam pozostanie.................

Zatem Orsz ja nie narzucam nic synom....my dyskutujemy...rozmawiamy...jest tolerancja i zrozumienie.....
choć dawniej popełniałem i błędy.....i wyobraz sobie że nieraz wyłaża!!!
ale z tego co czytam u ciebie - jest to zupełnie inny styl niż twój....

I mimo że moje chłopaki są w wieku 21...19....13....są wspaniałymi młodymi mężczyznami....nie mam problemów natury...narkotyki,,alkohol..imprezy..złe towarzystwo.
I nikt ich nigdy nie trzymał pod kloszem....bo ja byłem podobnie wychowany przez ojca....
Pamietam co w nim najbardziej szanowałem...to że nigdy nie oponował..nie zakazywał....powtarzał zawsze do mamy....nie bój Elka wyszumi...popatrzy i przejdzie mu....
I szokiem było gdy jako już starszy chłop dowiedziałem się że na wszystko bacznie się przyglądał....że zawsze gdzies tam był z boku a ja nawet nie wiedziałem....w przeświadczeniu żem całkiem wolny luzak.....

Działam tak samo.....i to się sprawdza....

Wiesz wydaje mi się że należysz do takiej grupy ludzi jacy musza mieć wsio pod kontrolą.....a to jest straszne.....i beznadziejne....taki błąd popełniłem w czasie naszego kryzysu- względem zony.. ..nawet nie wiem co mnie nalazło....mnie jaki zawsze miał inny styl życia.
W przeszłości kochałem ja bardzo.. opiekowałem się zawsze...ale nigdy nie przekraczałem GRANIC
I myśle Orsz że to był główny powód jaki zraził totalnie moją zonę do mnie.....
Bo nikt nie cierpi byś wciąż kontrolowany...nikt nie cierpi by mu wciąz coś narzucano...nikt nie cierpi by mu wciąż coś zarzucano.....

I o tym pisze Bywalec do momentu az sam nie zaczniesz wierzyć w siebie...być szczęśliwym....zaufac głównie sobie.....i tym szczęściem budować filary w rodzinie...
To do tej pory jakbyś się nie zabezpieczał.. jakbyś nie kombinował...co bys nie robił .to wszystko zacznie umierać wokół ciebie....

A ty nie jesteś chłopie szczęśliwy!!!-nie gniewaj się

to jak w piosence elektrycznych gitar....to widać i czuc..... :-(
Włazisz na to forum od lat Orsz...i wciąż ten sam kołowrotek....bo zdrada..bo fizyczny kontakt...bo jak można.. bo wybaczenie....bo..wiele takich bo
i odpowiedz uczciwie:
Czy ciebie to samego już nie mdli???

Mnie by już dawno zebrało na (sorry za słowa)...wymioty....
ile można???
Nałóg kiedyś pisał na forum:
...żałoba po czymkolwiek najdłużej trwa ROK....potem to już patologia na podłożu psychicznym....

sorry za ostre słowa -ale czasami sam się prosisz
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9