Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem corobic, jak zyc...
Autor Wiadomość
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 23:54   

a.parkitna82 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
A może tak jest, że gdy mąż był za granicą a Ty w Polsce "mamusia" nazmyślała bzdur o Tobie, a mąż w to uwierzył.


bylo tak kiedy trafilam z corka do szpitala, ale On twierdzi ze nie wierzy, nie wiem to jest poprostu zemsta za to ze odwazylam sie miec wlasne zdanie i nie dac kontrolowac Naszego zycia.

Nie chce mowic o niej zle choc duzo we mnie zlych emocji, chce sprobowac znalezc sens ratowania malzenstwa i sposob pokazania Piotrowi tego ze ja tez mam uczucia i pragne byc wazna w Jego zyciu

[ Dodano: 2014-01-13, 22:50 ]
silverado napisał/a:
Masz gdzieś w pobliżu wspólnotę Sychar? Moze warto udać sie na spotkanie?

Ja powiem krótko- mąż MUSI stanąć za Tobą i z dumą i odwagą mówić o Tobie swojej mamie, chyba, ze cpasz, pijesz, bijesz męża, dzieci, na miesiąc znikasz z domu i dzieci bez butów i skarpet po śniegu biegają głodne.

A na poważnie, Ty jesteś żoną a skoro matce męża to przeszkadza to jest jej kłopot lecz to musi zrobic Twój mąż.


Ale On nie chce jej o mnie mowic, On nie chce jej denerwowac. sama nie wiem czego chce jedno wiem ze ukrywa to ze sa lepsze chwile miedzy nami, co robic gdy za to ze pochwalilam sie na fb zdjeciem prezentu co zabolalo matke, sciagnal obraczke? co mam zrobic by nie zwariowac? Niestety nie oridntuje sie czy jest tu gxzie mieszkam wspolnota, jestem w Uk a tu niestety katolikow jest bardzo malo. Cgyba pozostalo mi liczyc na Wasze duchowe wsparcie i prosic Boga by Piotr wkoncu dostrzegl mnie i to co sie dzieje. Ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam, tego ukrywania, tych rozmow w tajemnicy tego zastanawianiz sie co ona znowu wymysli i co On zrobi...


No o tym mówię- to on musi jej o Tobie mówić. Nie patrzeć na matkę. " dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało."
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 23:57   

a.parkitna82 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
A może tak jest, że gdy mąż był za granicą a Ty w Polsce "mamusia" nazmyślała bzdur o Tobie, a mąż w to uwierzył.


bylo tak kiedy trafilam z corka do szpitala, ale On twierdzi ze nie wierzy, nie wiem to jest poprostu zemsta za to ze odwazylam sie miec wlasne zdanie i nie dac kontrolowac Naszego zycia.


Parkitna
To czytałem, ale miałem na myśli to że ta pani mogła naopowiadać znacznie więcej głupot Twojemu męzowi, o których nawet nie wiesz.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 00:06   

A.parkitna witaj na forum!
czytajac Twoja historie stwierdzam z cala stanowczoscia, ze zachowanie Twojego meza nie jest normalne. Tak jak ktos juz wspomnial, jego zwiazek z matka jest toksyczny, nie zdrowy. Sam tego niestety nie bedzie w stanie odkryc, ma spaczone pojecie o relacjach. Proponuje zaopatrzyc sie w jakas madra lekture na tetn temat, najpierw sama przeczytac, potem zobaczyc, jak mu pomoc.

Jak dlugo zamierzacie pozostac za granica?

Jezeli chcesz wygrac walke o malzenstwo to jest do tego jedna jedyna droga: droga milosci. Trudna, ale mozliwa do zrealizowania.
Krok nr. 1 to poprosic Boga o pomoc, oddac Jemu wasze problemy.
2. Oddac Bogu zle emocje, ktore w Tobie tkwia. Poprosic o uwolnienie i uzdrowienie. Poporosic o pomoc w wybaczeniu mezowi i tesciowej.
3. Prosic Boga o wskazanie JAK kochac meza w tej konkretnej sytuacji oraz JAK kochac tesciowa.
4. Przygotowac sie dobrze do rozmowy z mezem. Poczytac o toksycznych zwiazkach matka-syn, zaczac przerabiac pierwsze 3 kroki wyzej wymienione. Wyciszyc sie i koniecznie na spokojnie, jak dzieci juz pojda spac ;) porozmawiac z mezem. Wyjasnic,, ze pragniesz z nim tworzyc rodzine, ze nie chcesz, zeby tesciowa mieszala w waszym zwiazku, obydwie i ty i ona macie prawo do prawdy. Ona jest w PL i ma swoje zycie, a wy sami macie swoje zycie. To ty, on i dzieci stanowicie nowa rodzine, on przyzekal ci milosc, uczciwosc malzenska. czy gadanie z matka po kryjomu jest ucziwe, czy pozwalanie, by Cie oczerniala jest uczciwe?


tak na szybko tyle przychodzi mi do glowy.
czeka Cie ciezka batalia niestety, ale masz to szczescie, ze jestescie daleko od tesciowej i teraz przynajmniej nie moze wymyslac nowych klamstw na twoj temat.
Polecam Ci tez film Fireproof i podjecie proby 40 dniowej :)
http://www.familiachristi...-fireproof.html
--
p.s. A dlaczego maz ukrywa to, ze chce zyc z wlasna zona????????????????
dlaczego ma bolec jego matke, to ze on jest/byl z Toba szczesliwy??????? nie jestes jego kochanka, tylko zona??
Jaki ciezki zarzut ma tesciowa przeciwko Tobie, ze chce zniszczyc wasze malzenstwo? czy chodzi tylko o zazdrosc, ze jej syn kocha inna kobiete, ze ona chce syna z powrotem dla siebie wraz z wnuczka, a ona chce sie wcielic w role zony i byc powiernica, przyjaciolka i Bog wie kim dla swojego syneczka?
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 00:14   

silverado, zgadza sie - on musi. Tylko jak to osiagnac ?
Szczerze powiem to ja tego nie widze, zeby tam mogly zajsc jakies pozytywne zmiany.
Chyba ze z czyjas profesjonalna pomoca bo nie jest normalne sciaganie obraczki bo parkitna pokazala zdjecie na fb.

Parkitna, to jest bardzo nienormalne zachowanie, zdradzajace spore zaburzenia emocjonalne, mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe - to nie kryzys - to duzy problem, i nie wierze ze wczesniej bylo NORMALNIE jak piszesz. Ty po prostu tego nie widzialas albo oni sie hamowali na poczatku.
Uwazam ze sama tu nic nie zrobisz, nie wymyslisz, nie znajdziesz "cudownego" sposobu - za bardzo to patologia traca.
Tesciowa nie ma tescia ? sama jest ze tak sie na Was skupia ?
Z reszta to zadne wytlumaczenie...

Powiedz dziewczyno czy Ty pracujesz ? Wychodzisz z domu ? Masz kawalek swojego swiata tam w UK ? swojego grosza ?
To bardzo wazne zebys nie byla uzalezniona...
 
     
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 01:36   

Dlaczego ukrywa, proste- mama przestala mnie akceptowac, a On boi sie jej przeciwstawic bo zaraz sie obrazi. Nie wiem tak naprawde co ona ma przeciwko mnie, wsumie tak naprawde to zawsze krytykowala ludzi ktorym vos tam sie w zyciu powiodlo i jesli ktos mial odrobine lepiej niz ona. Tescia tesciowa ma, ale on nie ma prawa glosu, nic bez jej zgody nie moze zrobic. Odkad ja zdradzil, to jest na kazde jej skinienie. Nawet jesli nie ma racji to musi ja utwierdzac w przekonaniu ze ja ma. Mozna by powiedziec ze jest ubezwlasnowolniony przez nia i chyba taka kare placi za zdrade. Jesli chodzi o syna i wnuczke dla siebie to chyba nie wchodzi w gre, gdyz kazala sie mezowi wymeldowac, / ma status bezdomnego w Polsce/ a Amelii nie pozwolila tam zameldowac po jej urodzeniu choc maz byl pewien ze sie zgodzi. Moze i by ich chciala ale tylko na chwile, maz ma bardzo duzo dlugow ktore narobil jeszcze zanim mnie poznal, ktore jego matka sprytnie sugerowala aby ukryl przedemna, wiec nie bedzie Go chciala bo gdy wierzyciele Go znzjda to ona tez bedzie miala klopot. Tak naprawfe nie wiem o co jej chodzi. Kiedys maz powiedzial ze stwierdzila iz jestem najwiekszym zlem jakie soptkalo jej rodzine...


Jesli chodzi o zdejmowanie obraczki to mysle ze chcial mnie ukarac za to ze naruszylam spokoj Jego matki a tym samym ona Jego bo zadzwonila z pretensjami dlaczego jej nie powiedzial o prezencie. Wie jak wazna jest dla mnie obraczka i wiedzial ze to bardzo mnie zaboli.

Nunana mazz racje jezt to ogrony problem i nie dam sobie rady sama, ale maz nie chce isc na terapie bo twierdzi ze to ja jestem chora i powinnam sie leczyc a on nie ma sobie nic do zafzucenia. Nie wiem czy zostaniemy tu na stale czy wrocimy, poki co nie pracuje gdyz Amelia nie mialaby opieki a i starszym dzieciom musze pomoc w pdzystosowaniu sie do nowej sytuacji, nowa szkola znajomi jest to dosc trudna sytuacja zwlaszcza jesli chodzi o jezyk. Bylam ograniczona przez meza, ale wkoncu nie wytrzymalam i zglosilam przemoc psychiczna tu na polichi. Uswiadomili mi ze on mnie niszczy i pomogli uzyskac wszystkie benefity jakie wczesniej maz dostawal, dzieki temu mam pieniazki i nie jdstem zalezna. Zycia odobidtego nie mam, bo nikt z mych znajomych mu nie pasosal i wszyscy die odwrocili, a moja przyjaciolka ktora nas tu sciagnela wolala odciac sie od nas bo nawet jego matka do nirj pisala rozne bzxury. Nie wiem co zrobie, poki co musze zadbac o siebie o to by dzieci nie cierpialy i aby nie popasc w jakies szalenstwo. Nie mam juz sily prosic sie o milosc, o czuly gest o cokolwiek. Musze sie wyciszyc i wyrzuciz zld emocje moze wtedy bedzie latwiej
 
     
misio312
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 10:13   

a.parkitna82 napisał/a:
Skonczylo sie, kiedy maz musial wyjechac za granice, oczywiscie teraz tez tu jestesmy (...)


a.parkitna82 napisał/a:
Jestem wykonczona, po nocach nie moge spac, bo jestem pewna zeona ciagle namawia meza na rozstanie zemna. Widzialam co pisala, "sciagnij ja do Angli, A potem zniszcz, doprosadz do wariactwa i zabierz Amelke". Ja wiem ze nie jestdm bez winy i owzzem przyznaje sie do tego,, za to moj maz twisrdzi ze jest idealny. Nie potrafie tego zniesc, jedt we mnie tyle zla, zlych emocji, a zwlazzcza do Jego matki.


silverado napisał/a:
Ja powiem krótko- mąż MUSI stanąć za Tobą i z dumą i odwagą mówić o Tobie swojej mamie, chyba, ze cpasz, pijesz, bijesz męża, dzieci, na miesiąc znikasz z domu i dzieci bez butów i skarpet po śniegu biegają głodne.

A na poważnie, Ty jesteś żoną a skoro matce męża to przeszkadza to jest jej kłopot lecz to musi zrobic Twój mąż.


silverado napisał/a:
No o tym mówię- to on musi jej o Tobie mówić. Nie patrzeć na matkę. " dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało."


Wszyscy to mówią, więc wybaczcie, że ja też to powtórzę. W małżeństwie nie ma miejsca na rodziców - jest tylko na żonę/męża i ew. na dzieci. Rodzice są na drugim miejscu, po małżeństwie. Zdarzają się sytuacje patologiczne, ale w normalnej sytuacji stajesz zawsze za małżonkiem i nie pozwalasz się rodzicom wtrącać w Wasze sprawy. Kiedy się źle dzieje, to wiadomo, że możesz szukać oparcia wśród bliskich, ale to nie oni są najważniejsi.

U mnie chyba psuło się dlatego, że to ja byłem na drugim planie, po tatusiu. A tatuś lubił czasem podrzucić żonie jakiś pomysł, np. "dlaczego Ty to robisz, on powinien to robić". Kiedy któreś z moich rodziców rzucało takim tekstem, to jasno dawałem do zrozumienia: to moja sprawa, sam sobie z tym poradzę. Kiedy jej ojciec jej podrzucał takie myśli, to jej reakcją był płacz i pretensje do mnie...

Jeśli stawia ponad Twoje słowa to, co mówi matka, to coś jest nie tak. Może się oddaliliście i to jest skutek, a może to raczej przyczyna oddalenia.

Czy możliwy jest wyjazd z nim do Anglii (tam, gdzie teraz jest, jak rozumiem) i odcięcie się od matki, postaranie się o lepsze relacje? Wszystko wygląda na to, że to matka jest problemem i pewnie jego niedojrzałość, nieumiejętność uniezależnienia się od niej?

nunana napisał/a:
silverado, zgadza sie - on musi. Tylko jak to osiagnac ?
Szczerze powiem to ja tego nie widze, zeby tam mogly zajsc jakies pozytywne zmiany.
Chyba ze z czyjas profesjonalna pomoca bo nie jest normalne sciaganie obraczki bo parkitna pokazala zdjecie na fb.

Parkitna, to jest bardzo nienormalne zachowanie, zdradzajace spore zaburzenia emocjonalne, mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe - to nie kryzys - to duzy problem, i nie wierze ze wczesniej bylo NORMALNIE jak piszesz. Ty po prostu tego nie widzialas albo oni sie hamowali na poczatku.


Pewnie nienormalne, ale dla niektórych jest najwyraźniej całkiem "normalne". Mój teść podobno zdjął obrączkę już drugiego dnia po ślubie. Żona przy wyprowadzce zostawiła obrączkę, pierścionki, nawet zawieszkę, którą ode mnie dostała - wszystko to zastałem ładnie ustawione na stole w pokoju, jakby było takim dobitnym symbolem...

Niezależnie od tego, czy to normalne czy nie, to bardzo zły znak. Na pewno pora na zmiany - może inne niż myślisz (na pewno nie rozwód), ale coś stać się musi, skoro ta sytuacja jest bardzo chorobliwa. Przy chorobie nie czekasz aż przejdzie, tylko działasz. Proponuję skorzystać z pomocy specjalisty (psychologa?) i skupić się na poprawianiu siebie, bo jego do naprawy nie zmusisz (musi sam tego zachcieć, może pod wpływem pozytywnych zmian u Ciebie).

nunana napisał/a:
Uwazam ze sama tu nic nie zrobisz, nie wymyslisz, nie znajdziesz "cudownego" sposobu - za bardzo to patologia traca.
Tesciowa nie ma tescia ? sama jest ze tak sie na Was skupia ?
Z reszta to zadne wytlumaczenie...


Może to związek mamusia-synek, jak tatuś-córeczka, silne uzależnienie dziecka od siebie?

nunana napisał/a:
Powiedz dziewczyno czy Ty pracujesz ? Wychodzisz z domu ? Masz kawalek swojego swiata tam w UK ? swojego grosza ?
To bardzo wazne zebys nie byla uzalezniona...


Spróbuj żyć normalnie i zdrowo bez błagania go o nic. Spędzajcie miło czas z dziećmi - najlepiej tak, żeby jego też to mogło zainteresować, ale nie wymagaj żadnego udziału w tych miłych chwilach. Jak chce, to też może miło spędzić z Wami czas, ale jak nie chce, to nikt go nie zmusi - takie podejście może coś da?
 
     
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 10:55   

misio312 codzien probuje zyc normalnie, jednak to zycie nie jest juz takie jak dawniej. Wszystko robie szablonowo, tak jakbym nauczyla sie zycia na pamiec. Nie mam na nic ochoty, nie mam sily nawet na to aby zadbac o siebie. I kazdego dnia zastanawiam sie co sie stanie. Masz racje malzenstwo powinno byc na pierwszym miejscu ale tak jak u Ciebie nie jest. Kiedy dochodzi do wymiany zdan, moj maz tak jak Twa zona, oddaje mi kazda rzecz ktora mu podarowalam, uklada na lozku i szyderczo sie smieje. A ja cierpie, wysluchujac jak bardzo Go skrzywdzilam, jakie to mial wspaniale zycie kiedy nie bylismy razem. Tylko zapomina ze teraz sa dzieci, ktorym zreszta tez czasu nie poswieca bo woli spedzac go przed komputerem. Moja corka praktycznie codzien pyta dlaczego nie usmiecham sie jak dawniej, dlaczego nie umie byc wesola, a ja nawet nie wiem co jej odpowiedziec. Jestesmy tu wszyscy razem , mimo wyjazdu do Uk nie zblizylismy sie , chyba oddalilismy raczej. Tesciowa szczyci sie tym ze syn w tajemnicy z nia rozmawia, a mnie to boli. Nie chce wiedziec o czym rozmawiaja, ale nie moge zniesc tego ze On robi to w ukryciu, dobija mnie to i nie daje spokonu ale maz twierdzi ze nie ma w domu warunkow do rozmow.
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem

Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.

Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:14   

a.parkitna82 napisał/a:
misio312 codzien probuje zyc normalnie, jednak to zycie nie jest juz takie jak dawniej. Wszystko robie szablonowo, tak jakbym nauczyla sie zycia na pamiec. Nie mam na nic ochoty, nie mam sily nawet na to aby zadbac o siebie. I kazdego dnia zastanawiam sie co sie stanie. Masz racje malzenstwo powinno byc na pierwszym miejscu ale tak jak u Ciebie nie jest. Kiedy dochodzi do wymiany zdan, moj maz tak jak Twa zona, oddaje mi kazda rzecz ktora mu podarowalam, uklada na lozku i szyderczo sie smieje. A ja cierpie, wysluchujac jak bardzo Go skrzywdzilam, jakie to mial wspaniale zycie kiedy nie bylismy razem. Tylko zapomina ze teraz sa dzieci, ktorym zreszta tez czasu nie poswieca bo woli spedzac go przed komputerem. Moja corka praktycznie codzien pyta dlaczego nie usmiecham sie jak dawniej, dlaczego nie umie byc wesola, a ja nawet nie wiem co jej odpowiedziec. Jestesmy tu wszyscy razem , mimo wyjazdu do Uk nie zblizylismy sie , chyba oddalilismy raczej. Tesciowa szczyci sie tym ze syn w tajemnicy z nia rozmawia, a mnie to boli. Nie chce wiedziec o czym rozmawiaja, ale nie moge zniesc tego ze On robi to w ukryciu, dobija mnie to i nie daje spokonu ale maz twierdzi ze nie ma w domu warunkow do rozmow.
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem

Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.

Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.


i tu jest pies pogrzebany. Sytuacja na jaką jesteśmy wystawieni powoduje, że nie chce nam sie nic. Jesteśmy zrezygnowani, nie dbamy o siebie (również wygląd) , zatracamy wtedy poczucie własnej wartości, które u mnie spadło z 10 pięta na parter, panikujemy, błagamy, pozwalamy na to, by małżonek nami miotał na lewo i prawo, awanturujemy się, szantażujemy i straszymy z kalaniem się na przemian i sumarycznie stwarzamy w oczach partnera obraz nas samych jako żałosnych i patetycznych- ale to naturalne: smutek i żal. I to paradoksalnie powoduje, że nasz małżonek twierdzi "no tak, miałem/am rację, to wariat/ka, jak on/a się zachowuje! Nawet nie u mnie sie ogarnąć. I to utwierdza partnera w przekonaniu, że nie warto i jeszcze bardziej sie oddala.....

Misio, żadne kwiaty, jak mi pisałeś, kaloryfer w na siłce itp nic nie dadzą. To nie ten etap. Mogę być "Chip and Dales-em" a i tak nic z tego nie będzie jak żona sama nie poczuje bluesa....
 
     
misio312
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:14   

a.parkitna82 napisał/a:
Chce byc lepsza ale przychodza dni ze nie wytrzymuje i w nerwach wszystko mu wygarniam, wtedy slysze ze jestem chora, nieodpowiedzialna ze on potrzebuje wolnosci a ja i dzieci go ograniczamy, itp...
Wiem ze musze skupic sie na sobie bo inaczej zwariuje, modle sie po nocach o sile na kolejny dzien, ale ile tam wytrzymam, nie wiem


I to jest właśnie coś, nad czym możesz popracować - powstrzymywanie się od wybuchów, bo one nie pomagają (a wręcz szkodzą).

To, jak on się zachowuje, może na razie zostawmy - gdybym chciał go usprawiedliwić, mógłbym powiedzieć, że może to źle interpretujesz (problemy w komunikacji mogą się zdarzyć każdemu i wyciągnięcie ręki można potraktować jak coś złośliwego - wiem, bo sam doszedłem do wniosku, że część złośliwości żony mogła być nieudolną próbą dogadania się). Nie traktuj tego jako usprawiedliwienie jego działań - to na co masz pełen wpływ, to Ty sama. Postaraj się popracować nad sobą, to w końcu może dojdzie sam do wniosku, że jest głupcem rezygnując z takiej kobiety.

a.parkitna82 napisał/a:
Myslalam o wizycie u psychologa bo jest to moment kiedy tego potrzebuje, jednak th gdzie mieszkam nie znalazlam Polskiego a niestety moj angielski nie jest na tyle dobry abym mogla skorzystac z pomocy specjalisty w jego ojczysthm jezyku.


Może warto poszukać wśród środowisk polonijnych? Poza tym jest paru psychologów, którzy przyjmują np. na Skype lub korespondencyjnie. Odradzam metodę korespondencyjną, najlepiej byłoby twarzą w twarz, ale skype z wideo też może coś da. Tylko postaraj się zapewnić sobie odpowiednie warunki, żebyś mogła się skupić na spotkaniu (niech może jedno dziecko zajmie się pozostałymi na godzinę?).

a.parkitna82 napisał/a:
Masz racje, musze przestac wymagac jego udzialu w milych chwilach. Moze wtedy zauwazy co traci, a nie bedzie robil minpo zlosci.


To taka sugestia, może inni się ze mną nie zgodzą. Jeśli dajesz mu prezenty i nimi gardzi (a nie wiem, czy gardzi), to mu nie dawaj. Nie rób mu awantur, że nie chce spędzać miłych chwil z Wami - możesz mu proponować, ale nie w formie zarzutów. Nikogo nie zmusisz do spędzania miło czasu z Wami...
 
     
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:22   

Silverado moja wartosc spadla takze na samo dno. Kiedys bylo inaczej wiedzialam ile jestem warta, a teraz boje sie spojrzec w lustro...Ale jak mam sie czuc kiedy ciagle wmawia mi ktos ze jestem nikim, przez dlugi czas walczylam ale teraz juz nie mam sil i chyba uwierzylam ze jestem nikim
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:33   

a.parkitna82 napisał/a:
Silverado moja wartosc spadla takze na samo dno. Kiedys bylo inaczej wiedzialam ile jestem warta, a teraz boje sie spojrzec w lustro...Ale jak mam sie czuc kiedy ciagle wmawia mi ktos ze jestem nikim, przez dlugi czas walczylam ale teraz juz nie mam sil i chyba uwierzylam ze jestem nikim


dokładnie tak samo jak ze mną... ale jest juz nieco lepiej....mam w d... kłamstwa mojej żony... teraz bardziej zastanawiam sie co z tym zrobić.....mniej lub bardziej formalnie...
 
     
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 11:36   

Jak udalo Ci sie dojsc do tego, co zrobiles aby uwolnic sie od tych klamstw. Chce byc obojetna na klamstwa, manipulacje chce w koncu dostrzec siebie. Jak Ci sie to udalo?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:02   

a.parkitna82 napisał/a:
Jak udalo Ci sie dojsc do tego, co zrobiles aby uwolnic sie od tych klamstw. Chce byc obojetna na klamstwa, manipulacje chce w koncu dostrzec siebie. Jak Ci sie to udalo?


W glownej mierze czas, modlitwa. Swiadomosc, ze nie mam na to wplywu i skupienie sie na innych rzeczach: dzieci, praca, cos dla siebie. W przyszym tygodniu jade sam z dziecmi na tydzien na ferie. Wiesz co sie bedzie dzialo? Starego nie ma, chata wolna- ale co, mam sie zadreczac? Nie! Spedze ten czas z dziecmi!

Ale wiem, ze to trudne w szczegolnosci gdy nie pracujesz i caly dom, dzieci na Twojej glowie. Musisz znalezc cos, co bedzie Ci sprawiac przyjemnosc by o siebie zadbac.

A praktycznie- musisz dotrzec do meza, wstrzasnac nim. Moze powrot do PL? Mialabys tu oparcie? Praca? Ale nie sluchaj mnie doslownie- wybierz co dla Ciebie wartosciowe
 
     
a.parkitna82
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:35   

Wyobrazam sobie...ale spedzisz czas z dzieciakami, sam bedziesz mogl odpoczac. Zazdroszcze takiej sily, samozaparcia ale tak jak piszesz musze zebrac sie sama w sobie i napewno uda mi sie osiagnac spokoj. Do Polski nie chce wracac, tu chyba sa wieksze mozliwosci zwlaszcza jesli chodzi oo dzieci. Owzzem byloby latwiej, moglabym sie spelniac zawodowo ale jednak nie. Wierze ze wkoncu Bog mnie wyslucha i da mi sile i wiare w to ze moge tu tez cos osiagnac, a Piotr wkoncu przejrzy na oczy, a jesli nie to poradze sobie bez niego. Tylko najpierw musze uporac sie ze swoimi emocjami.

A gdzie na ferie sie wybieracie???
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8