Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Już dalej nie mogę.... Proszę o pomoc!
Autor Wiadomość
monikab1976
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 11:23   Już dalej nie mogę.... Proszę o pomoc!

Witam,
Jestem po ślubie 12,5 roku, mamy 5-letnią córkę. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy się do upragnionego domu, ale niestety wybudowanego na wyłącznej działce męża. Mówię niestety, bo teraz mąż z tego domu wygania mnie :-(
W sierpniu 2013 r. zadałam pytanie mężowi czy nic go nie łączy z pewną młodą rozwódką (samotną 35-latką), która 6 lat temu kupiła niedaleko ranczo. Nic nie odpowiedział, ale wyprowadził się na tydzień. Po tygodniu ona kupiła prezent córce, po czym ja gdy się o tym dowiedziałam, zabroniłam jej tego, a ona? - pobiła mnie. Męża to wcale nie ruszyło :-( Ot tak sobie pojechał z nią nad jezioro zabierając córkę. Ja zostałam sama, pobita, bez pomocy.....
Tego samego dnia, wieczorem, ot tak sobie, zażądał rozwodu. Nie zgodziłam się, bo dlaczego????? Przecież dopiero razem wybieraliśmy meble do nowego salonu?????? Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak??? On zagroził mi, że zabierze mi córkę i dom. I tak też się zaczęło dziać......
Kilka dni później poszedł z matką(!!!) złożyć na mnie skargę do kuratora rodzinnego, że chora, dializowana kobieta nie powinna zajmować się dzieckiem, ale nie dodał, że ta chora, dializowana kobieta mimo choroby pracuje na pełnym etacie, zajmuje się dzieckiem i domem. Nie dodałam, że pomimo wszystkiego co robi to jednak czasami czuje się źle i musi po prostu odpocząć.
Co dalej?
Od 10 sierpnia mam piekło w domu. Było wyganianie mnie stamtąd, groźby, najścia teściowej, mój płacz, bezsilność, bezradność, załamanie i podnoszenie się z upadku.
.... 18 grudnia mieliśmy sprawę o ograniczenie mi praw do Córki założonej przez męża. Chyba wygrałam, bo orzeczono, że Martynka ma mieszkać ze mną, a mężowi ustalono widzenia co drugi tydzień (weekend, i trzy dni po trzy godziny). Mieszkamy jeszcze w jednym domu. Razem, ale jednak osobno. Od pamiętnego sierpnia mąż barykaduje się w oddzielnym pokoju, ubrania wyniósł do matki, stołuje się również u niej (wszystko do celów rozwodowych). Wszyscy przyjaciele odwrócili się, tłumacząc, że nie chcą się mieszać, bo przecież byliśmy dobrym małżeństwem? Natomiast rodzina męża zrobiła ze mnie czarną owcę, tłumacząc, że to ja jestem winna. Dlaczego ja???? Przecież to mąż zażądał rozwodu znienacka, to on odseparował się. DLACZEGO? Nawet tego nie potrafi mi wytłumaczyć, miotając się. Do innej kobiety nie przyznaje się, ale wiem, że to ta rozwódka. Jest po prostu uwielbiana przez teściów, mówi do nich babciu i dziadku, często też tam nocuje.
A jaka w tym moja wina? Taka, że gdy mąż odsunął się ode mnie byłam dializowana. Przestraszył się i szukał innego obiektu zainteresowań.. Ot co! Ale dlaczego? Przecież to był tak wierzący człowiek? A teraz? Teraz w styczniu już wniósł pozew rozwodowy, po ponad 12 latach małżeństwa, z którego mamy 5-letnią Córkę :cry: :cry: :cry:
Boże, gdzie jesteś?????????? Drodzy Forumowicze proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa.
Ostatnio zmieniony przez monikab1976 2014-01-11, 12:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
slaw
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 12:06   

Też Go na razie nie widzę, modlitwy jakby leciały gdzie indziej .... zadaje to samo pytanie co TY
Jedyne co mogę powiedzieć, ... modlitwy pomagają złapać spokój, czasem nawet na cały dzień ... a to bardzo potrzebne żeby w miarę funkcjonować ...

za chwilę "rzucą" Ci się na pomoc bardziej doświadczone osoby z tego forum ...
po sobie mogę powiedzieć, że z czasem jest łatwiej, trochę łatwiej ... co nie znaczy, że łatwo ...
3maj się, i głowa do góry
 
     
marcin74
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:05   

Monika, szczerze współczuję. W obliczu problemów, przed jakimi stanęłaś, w ich ludzkim, materialnym aspekcie - poszukaj pomocy u ludzi. Myślę tu o prawniku, który pomoże wyjaśnić konsekwencje tej sytuacji i praw, jakie Ci przysługują. Jak zabezpieczyć byt swój i dziecka.
W modlitwie szukaj pomocy, wsparcia, które da Ci siłę, by ta tragedia Cię nie pokonała. Módl się o pogodę ducha, pracuj nad sobą by rozpacz, cierpienie, poczucie krzywdy nie wypełniły Cię bez reszty. Z czasem dasz radę, dostrzeżesz szczęście w samej sobie.
Zawsze wieczorem proszę "Panie Jezu, Ty się tym zajmij, ja jestem za słaby. Proszę Cię o spokojny sen, który da mi wypoczynek. Nigdy nie kochałem tak, jak kochać powinienem, dlatego proszę Cię, byś napełnił moje serce miłością z hymnu". Myślę, że tak właśnie działa Bóg - wspiera i pomaga w pracy nad sobą, by nie złamały nas trudy doczesnego życia.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:14   

Więc tak, przede wszystkim zachowań spokój. Modlitwa.

Macie wspólnotę majątkowa? Jesli tak, to dom jest Wasz. Wszystko jest wasze. Nawet jego skarpety są w połowie Twoje. Oszczędności itp.

Możesz złożyć skargę na policję o pobicie ale nie wiem czy to ma sens w tej chwili, lecz takie zachowania nie są akceptowalne i skoro tak sie dzieje, musisz oprócz sily duchowej ( czytaj forum- mnóstwo wątków o bardzo podobnym charakterze) zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Choroba nie moze być powodem rozwodu. Wręcz odwrotnie- jest to przesłanka negatywna. Wiem, ze Ci trudno lecz poszukaj wsparcia- psycholog, udaj sie do prawnika by pomógł Ci zabezpieczyć siebie w danej sytuacji skoro TAKIE rzeczy maja miejsce. Pamiętaj, masz prawo nie zgodzić sie na rozwod, nawet jak mąż wniesie pozew.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:21   

Monika

Postawa Twojego męża nie wskazuje że ratowanie małżeństwa w tej chwili przyniesie jakiś efekt, zatem może powinnaś się skupić na tym aby zabezpieczyć prawa rodzicielskie, prawa do majątku, dowody na to, że to on jest sprawca rozpadu itp. i oczywiście dbać o swoje zdrowie. Trudno zajmować się takimi "przyziemnymi" sprawami, gdy się jest w dołku, ale innego wyjścia nie masz
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:25   

Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:29   

Marta86 napisał/a:
Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu.



Marta, mąż nie moze wyrzucić z domu tak po prostu. Należy pokazać mężowi srodkami prawnymi, ze nie jest bezkarny.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:35   

silverado napisał/a:
Marta86 napisał/a:
Mieszkasz w dużym mieście, albo w pobliżu jakiegoś wiekszego miasta? Są miejsca, gdzie można uciec od meża stosującego przemoc lub gdy się nagle traci dach nad głową np. maż Cie wyrzuci z domu. Pracowałam w takim ośrodku w Poznaniu, kobiety z dziećmi mogły mieszkac u nas przez 6 miesięcy i w tym czasie miały udzielaną pomoc psychologiczną, pomoc w szukaniu pracy, mieszkania. Wszystko za darmo oczywiście. Dla każdego było miejsce - nawet jak mieliśmy przepełnienie to kierownik dzwonił po innych ośrodkach i zawsze gdzieś się miejsce znalazło. Piszę to na wszelki wypadek, gdyby tamta szalona panna znowu Cię pobiła albo maż wyrzucił z domu.



Marta, mąż nie moze wyrzucić z domu tak po prostu. Należy pokazać mężowi srodkami prawnymi, ze nie jest bezkarny.


Silverado, powinno być tak jak Ty piszesz. Ale wierz mi - pracowałam w tym ośrodku przez rok i wielokrotnie pracowałam z kobietami, które zostały wyrzucone z własnego domu! Tak po prostu siłą, a ich rzeczy wyrzucone przez okno. Bały sie wrócić tam z policją, bo policja w końcu odjedzie a one by dostały za swoje od męża. U nas dostawały wsparcie aż stanęły na nogi i były w stanie walczyć o to, co im się należało. Monika jest dializowana, nie może być tak że jakaś szalona panienka do niej przychodzi i ją bije! Swoją drogą wytłumaczcie mi panowie, jakim cudem facet może się zauroczyć kobietą, która przychodzi do jego domu i bije jego żonę? Zazwyczaj panowie się tłumaczą, że zona była niedobra, a kochanka taka cudowna i miła, a w tym wypadku o co chodzi???? To jest chore.
Ale to z tym ośrodkiem piszę na wszelki wypadek, mam nadzieję, że obejdzie sie bez tego i że mąż w końcu sie opamięta.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 13:57   

Cytat:
Boże, gdzie jesteś?????????? Drodzy Forumowicze proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa.


Moniko, owszem modlitwy się przydadzą ale jestem przekonana, że bez Twoich działań trudno będzie oczekiwać zmiany na lepsze.
Po pierwsze powinnaś zdać sobie sprawę, że swoje życie trzeba wziąć w swoje ręce, zabezpieczyć siebie i dziecko, czyli podjąc pewne działania prawne, które ochronią Ciebie i córkę przed niefrasobliwym mężem i ojcem.
Fakty przez Ciebie opisywane wskazują, że nie masz co liczyć na wsparcie rodziny męża czy waszych przyjaciół...a co w takim razie z Twoją rodziną? Masz jakieś wsparcie z ich strony?
Czy masz jakiś PLAN , jakie kroki zamierzasz przedsięwziąć by uchronić się przed fizyczną, psychiczną i ekonomiczną przemocą?
Biernośc z Twojej strony będzie tylko "wiatrem w skrzydła" przemocowców. Zatem dopóki nie powiesz wyraźnie NIE, możesz oczekiwać tylko eskalacji ich nieludzkich zachowań.
 
     
monikab1976
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 14:06   

Cytat:
Macie wspólnotę majątkowa? Jesli tak, to dom jest Wasz. Wszystko jest wasze. Nawet jego skarpety są w połowie Twoje. Oszczędności itp.

Nie do końca jest tak jak piszesz, niestety....
Grunt, na którym wybudowaliśmy dom jest darowizną jego rodziców dla męża, ale z wyłączeniem mnie. Ma w związku z tym większe prawa i ma prawo mnie wymeldować, konsultowałam to zarówno z moim adwokatem jak i znajomym sędzią :-( Reszta jest do podziału, bo jeszcze mamy wspólnotę majątkową. Co z tego, jak jeszcze mamy 80 tys. kredytu...

[ Dodano: 2014-01-11, 14:16 ]
Cytat:
Choroba nie moze być powodem rozwodu. Wręcz odwrotnie- jest to przesłanka negatywna. Wiem, ze Ci trudno lecz poszukaj wsparcia- psycholog, udaj sie do prawnika by pomógł Ci zabezpieczyć siebie w danej sytuacji skoro TAKIE rzeczy maja miejsce. Pamiętaj, masz prawo nie zgodzić sie na rozwod, nawet jak mąż wniesie pozew.

Psychologa mam od września ub.r. i bardzo dużo mi pomaga, adwokata również mam, co da się odczuć po kieszeni.
Owszem mam prawo nie zgodzić się na rozwód, ale mąż i tak go dostanie, bo w sierpniu całkowicie odizolował się ode mnie (ma oddzielny, zasuwany pokój, śpi czasami, ubrania wyniósł do matki, stołuje się u niej również). Co z tego, że się nie zgodzę? Jego miłości i tak nie kupię, jeśli sam nie opamięta się, więc będę próbowała zmienić jego żądanie rozwodu na orzeczenie o jego winie.

kenya napisał/a:
a co w takim razie z Twoją rodziną? Masz jakieś wsparcie z ich strony?

Tylko rodziców, rodzeństwo nigdy nie widziało, żeby było między nami coś nie tak, więc nikt się nie chce mieszać. Każdy jest bardzo mądry i nie chce się mieszać dopóki to go nie dotknie (wiem to po sobie).

Cytat:
Możesz złożyć skargę na policję o pobicie ale nie wiem czy to ma sens w tej chwili, lecz takie zachowania nie są akceptowalne i skoro tak sie dzieje, musisz oprócz sily duchowej ( czytaj forum- mnóstwo wątków o bardzo podobnym charakterze) zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Pobicie miało miejsce w sierpniu ub.r. i jak najbardziej byłam na policji, izbie przyjęć i zrobiłam obdukcję. Kolejną sprawę mam w poniedziałek i mam nadzieję, że wyrok okaże się sprawiedliwy.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 15:17   

Monika, dom na działce męża, ale ty masz prawo do spłaty połowy wartości domu
ja mam podobną sytuacje

jesli macie kredyt- te 80 tys- to odlicz od tej wartości połwoe tego kretytu i wyjdzie kwota jaka mąż powinien spłacic Tobie
oprócz tego wartośc mebli, sprzetu (kuchnia, łazienka itp)

nie wydaje mi się, aby mąż mógł tak zwyczajne wyrzucuc cie z domu, gdy sąd przydzielił ci opiekę nad córką- zanim nie bedziesz miała innego lokum nie moze cie wyrzucić

a nie bedziesz miała zanim on cie nie spłaci- i koło sie zamyka

ja mimo, że dom formalnie nalezy do męża nadal w nim mieszkam, ma sie całkiem dobrze, bo dom budowalismy razem wiec jest to dom rodzinny
czasem jak okaze się więcej niezłomności i siły charakteru to strona atakująca tez nabiera respektu

mąż chciałby się moze szybko ciebie pozbyć, zbudował sobie świetne wsparcie, ale co z tego?

Ty jesteś (póki co!) żoną i matką i nikt nie ma prawa cię tak sobie wyrzucać z domu

sądy nie dają tak łatwo rozwodów gdy są nieletnie dzieci- to jeszcze troche potrwa
 
     
monikab1976
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 17:12   

Bety napisał/a:

Ty jesteś (póki co!) żoną i matką i nikt nie ma prawa cię tak sobie wyrzucać z domu

sądy nie dają tak łatwo rozwodów gdy są nieletnie dzieci- to jeszcze troche potrwa


Daj Boże, abyś miała rację Bety!!!

Mąż nie zważa nawet na 5-letnią Córkę, dziś zabrał Ją do swoich rodziców, gdzie właśnie przebywa "owa" kobieta,mimo, że sędzia zabroniła tego (ale w Postanowieniu tego nie mam).
Na sprawie o Córkę sędzia zaproponowała ugodę, ale mąż wstał i kategorycznie oznajmił, że chce rozwodu.
 
     
Anita37
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-01-12, 11:20   

Moniko, Miałam podobną sytuację do Twojej. Działka męża, dom wspólny z kredytem. Mamy troje małych dzieci. Mąż chciał jak najszybciej 'pozbyć się balastu' w postaci rodziny, zamknąć rozdział i rozpocząć nowe życie z czystą kartą. Wiedział, że w naszym przypadku, dom Sąd przyzna temu, kto wychowuje dzieci. Dlatego chwytał się wszelkich możliwych sposobów, abym nie wytrzymała i z dziećmi wyprowadziła się z domu (znęcanie psychiczne, ekonomiczne, nagrywanie, podsłuchy, prowokacje, robienie zdjęć, zmiana zamków, kłamstwa, manipulacje itp). On wniósł pozew bez orzekania, ja wiedziałam , że nie da sie uratować tego małżeństwa, wniosłam o orzekanie jego winy na pierwszej sprawie, wtedy on zmienił na wyłączną moją winę. W trakcie rozwodu mieszkaliśmy w jednym domu przez pół roku. Mąż zachowywał się podobnie jak Twój, znikał nocami, zrobił zamykany pokój dla siebie, oddzielna półka w lodówce, stołował się gdzie indziej, tylko ubrania były na swoim miejscu , bo był pewien, ze to on zostanie w domu. Po poł roku poddałam się , wzięłąm dzieci i wyprowadziłam się. Byłam psychicznym wrakiem, poza domem mieszkałam z dziecmi 4 mce. W miedzy czasie Sąd orzekł rozwód z wyłącznej winy męza (mimo, że zaprzeczał wszystkim zarzutom, do niczego się nie przyznał i kłamał), dzieci zostały przy mnie, mąż ma ograniczone prawa . Kilka dni po rozwodzie dowiedziałam się, że w naszym domu już gości jakaś kobieta i jej dzieci. To był kolejny cios dla mnie, mało tego mój mąż przedstsawił tę panią naszym dzieciom. Wtedy postanowiłam, ze się nie poddam, że mam prawo z dziećmi mieszkać w naszym domu, nie musimy się tułać!. Wróciłam z dziećmi do naszego domu. Mąż był w takim szoku, że nie wiedział co robić. Już zaczął wić gniazdka z nową 'wybranką'. Znalazłam kosmetyki i bielizne jego nowej kobiety w naszej sypialni. Było bardzo ciężko ale nie poddałam się i w październiku zakończyła się ugodowa sprawa odnosnie podziału majątku. Dom jest mój. Mieszkam w nim z dziećmi, mąz nie mógł zabrać nic (tylko swoje ubrania i alkohole z barku - ja i tak nie piję ).
Teraz najważniejsze dla mnie - przez to piekło na ziemi udało mi się przejść prosząc Pana Boga o pomoc i prowadzenie każdego dnia, także z pomocą wspaniałych ludzi, ktorych poznałam . W moim doświadczeniu nauczyłam się, ze nie mogę być bierna i czekać, aż ktoś inny załatwi za mnie moje sprawy/stanie w mojej i dzieci obronie, mam na mysli tutaj 'opamietanie męza, lub to, że ruszy Go sumienie' , liczyłam też na tesciów lub rodzinę. Nic takiego się nie stało. Czesto druga strona nie chce znać prawdy, woli pozamiatać wszystkie brudy pod dywan, zwalic wine na innych. Rodzice męza dalej podkładają podusię pod t...k swojego prawie 40letniego synka, aby mu włos z głowy nie spadł. Tak chcą, może potrafią. Nie mam na tę sytuację wpływu. Ja jestem dorosłą kobietą, matką trójki dzieci i wiem ,że mam swoje prawa, mam też obowiązki- mam zadbać o siebie i dzieci.
Moniko, trzymaj się, nie poddawaj, jestem z Tobą. Dasz radę przez to przejść. Proś Boga o prowadzenie, oddaj siebie i córkę w Jego opiekę całkowicie. Oddaj Wasze małżeństwo Panu, On wie, co jest najlepsze dla Was i w ostatecznym rozrachunku, jesli tylko bedziesz wpełniała wole Bożą - zawsze zwyciężysz!
I jeszcze jedno, mąż od maja mieszka u tej pani i chciał zabierać do niej nasze dzieci. Ja się nie zgodziłam, wiem ,ze dzieci potrzebuja kontaktu z tata, ze jest wazny dla Nich, zawsze bedzie, nigdy nie bronilam Mu spotkan z dziecmi wprost przeciwne ale nie widze zadnego dobra dzieci w ogladaniu taty z kochanka i jej dziecmi.
p.s. to, co napisałam , to moje życie, Ty weź dla siebie, to co Ci odpowiada, resztę zostaw.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 12:44   

Anita radzi Ci bardzo dobrze. Walcz o swoje. To nie Ty jesteś winna!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9