Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
moja żona i druga kobieta- pomóżcie
Autor Wiadomość
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-08, 19:57   

silverado napisał/a:
no i jak tu żyć jak żonie się nawet nie chce do mnie gęby otworzyć? Teraz całymi dniami siedzieć cicho? Z telewizorem gadać?


chłopie aleś ty się uparł rozruszać królową śniegu.... :mrgreen: :mrgreen:

Silverado zrozum w końcu nic na siłę... tak samo się męczyłem...próbowałem....
a kiedy nawet to wychodziło stawała się ta rozmowa bezpłciowa.....
tak że dawałem sobie z tym spokój wyciągając wnioski że nie jestem upragnionym kompanem do takich rozmów.......

Silverado jak nie zajmiesz się własnym światem....to jedyna rzeczą jaka będzie cię łączyć z królową śniegu ...to ta że zrobisz z siebie BAŁWANA

trzymaj się......
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-08, 21:15   

Proponuje się wygadać tutaj a potem może 12 kroków???
Ja to teraz po prawie roku na forum, porównuję je sobie do izby przyjęć lub oddziału intensywnej terapii, gdzie wszystcy poobijani przez życie, lamentują i zastanawiają się czy dożyją jutra. )[/quote]

dabo masz rację- popieram
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-08, 22:15   

Hej Silverado! Sledze Twoj watek od poczatku, ale dopiero dzis postanowilam dodac swoje 3 grosze, by Ci pomoc. A to dlatego, ze widze w Twoim zabieganiu o zone moje wysilki. Przez kilka lat usilowalam skierowac ku sobie uwage meza, by spedzac razem czas jak rodzina, jak maz i zona. Jednak on nie czul/czuje takiej potrzeby, a moze czuje, ale w minimalnym stopniu, no ale niewazne.
Wracajac do Ciebie.

1. Sprobuj odpowiedziec sobie na kilka pytan:
-czy moja zona lubi ze mna gadac?
-czy chetnie odpowiada na moje pytania, jak pytam co u niej slychac itp.?
-czy przystaje na moje propozycje spedzania czasu razem?
-czy daje mi wprost do zrozumienia, ze nie ma ochoty na rozne rzeczy, ktore proponuje?
-czy nie ma nic przeciwko jak wypytuje ja o jej relacje z jej przyjaciolka?

2. Wyobraz sobie, ze masz 2 kumpli, z ktorymi pracujesz, widujecie sie codziennie. Z jednym przez lata sie kumplowales, ale w pewnym momencie zaczal Cie olewac. Przyszedl do pracy nowy i zaprzyjaniles sie z nim. A w pewnym momencie Twoj ex przyjaciel zaczal znow zabiegac o Twoja przyjazn. Tymczasem Ty masz go w glebokim powarzaniu, w zasadzie, to wrecz Cie drazni nawet jak nic nie robi, wystarczy, ze sie pojawi. A on jak namolna mucha CODZIENNIE Cie pyta: co u Ciebie Silverado ;), jak w domu, jak zona, jak dzieci, jak mama, jak tata? czy dobrze spales?? czy dobry byl obiad, pogadaj ze mna. No czemu nic nie mowisz, moze pojdizemy dzis do knajpy? nie? to moze jutro? moze do kina? moze na ryby?a moze Ci kawe zrobic?

3. Chlopie, w tym momencie zycia jestes jak natretny ex kumpel dla zony, nie przedstawiasz soba zadnej wartosci (z jej perspektywy oczywscie ;)), ma Ciebie dosyc i nie ma na nic ochoty.
Pytasz:
no i jak tu żyć jak żonie się nawet nie chce do mnie gęby otworzyć? Teraz całymi dniami siedzieć cicho? Z telewizorem gadać?
Moja odpowiedz brzmi TAK, a to dlatego, ze cokolwiek zrobisz, to ja draznisz!

4. Co zatem mozna zrobic pozytywnego??
Oprocz slynnego: wez sie za siebie, samorozwoj, MODLITWA, rekolekcje itp., dodalabym:
stworz alternatywne zycie bez zony. Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale zabierz je na plac zabaw, na lody, ciacho, do kina. Badz dla nich Ty rodzina, skoro zona jest cialem z wami, ale nie duchem. Pokaz jej, ze bez niej tez umiecie FAJNIE sie bawic i nie wypominaj jej, ze zaniedbuje dzieci!!! Jak planujesz wyjscie z dziecmi oczywiscie zaproponuj jej czy chce isc z wami, ale bez skomlenia, ze dzis nie moze, to kiedy moze, bo czekacie na nia, zeby isc do kina, nie. Rob zdjecia, wywoluj, niech dzieci maja frajde, ze maja tate, ktory o nich dba, a nie tylko wisi na mamie!
Wymyslaj nowe obiady, gotuj z dziecmi, to co one lubia. ROb wszystko, byle by nie myslec o kryzysie.
A jak zona jest z dziecmi, to wychodz z domu, zeby sie nie dolowac, ze siedzicie razem, lecz osobno. Idz do kosciola, na spacer, do sklepu chocby po paluszki ;) Do muzeum, no nie wiem.
Zmien fryzure, kup nowe koszule, sexi gatki ;), nowy perfum.

I JAK NAJMNIEJ NEKAJ ZONE PYTANIAMI. A jak juz nie mozesz sie powstrzymac i zaczynasz rozmawiac, widzisz, ze Ci niechetnie odpowiada, to spytaj: nie masz ochoty ze mna rozmawiac, jesli odpowie nie, to nie. Koniec.

Powodzenia! Pomodle sie za Was i prosze o modlitwe za moje malzenstwo.
 
     
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-08, 23:02   

Tak! zgadzam się z przedmówczynią.
Już wcześniej mówiłam, że jak nie możesz z żoną, to z dzieciakami idź na spacer, rower itp., ale nie udało mi sie tyle wymyślić.
Czas, który "zyskałeś" na tym, że żona nie chce go z Tobą spędzać, zainwestuj w siebie i dzieci.
Od siebie dodaję: w większych miastach są bardzo fajne lekcje w muzeach dla dzieci, albo dzieci z rodzicami. Są sporty, np. u nas jest rodzinne Taekwondo. W kinach po filmach dla dzieci bywają warsztaty dla dzieci z rodzicami. To angazuje Cię w jakieś działanie i nie rozpamiętujesz, a dzieci uwielbiają, jak coś się robi razem.
Od biedy można sobie zwierzaka kupić, to się będzieci nim opiekować (choćby i rybki, fajne hobby), ale to oczywiście zawsze dodatkowy obowiązek.
A moj mąż nauczył się (z dziećmi) robić rewelacyjne pierogi leniwe :)) właśnie wróciłam, zaprosił mnie :) no, to mi imponuje, nie powiem :)
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-08, 23:31   

A ja dzis zrobilem niestety calkowicie odwrotnie-od kilku dni cisza i dzis juz ubrany w drodze do auta- wyjazd wieczorem do krakowa- wywiazala sie awantura. I to jaka :( ale za to mam 7 h w aucie i slucham wlasnie 12 krokow. Moze macie racje- powinienem odpuscic.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-09, 00:04   

Silverado odpuscic, ale nie porzucac nadziei, ze kiedys, kiedys wyjdziecie z kryzysu. Ze tak powiem obrazowo, wycofac side do swojego ogrodka, skoro zona nie chce Cie w swoim, uprawiaj I upiekszaj swoj ogrodek, ale zostaw otwarta furtke dla Boga I zony. On przyjdzie na pewno, a miejmy nadzieje, ze I ona rowniez. Poki co, bierz sie za motyke I dziab ;-)
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-09, 23:51   12 krokow

Po drodze do i Krakowa przesłuchałam 27 plików o 12 krokach Jacka Ręcickiego i Rafała porzezińskiego z udziałem o. Maxyma Popova. Jestem załamany tym czym robiłem do tej pory. Uświadomiłem sobie, ze Bóg do mnie nie przyjdzie, nie wysłucha póki nie wyzbede sie szczerze podstepnych myśli i szczerze nie będę miał zacnych intencji. Bo co z tego ze sie modlę i prosze jak zaraz kombinuje na swój sposób jak tu przekonać żonę i zamiast oddać ster w Jego ręce to ja Mu mówię, nie, nie skrecaj w lewo, płynmy prosto. On w lewo, a ja ciągnie w prawo i sie tak przeciagamy. A ze mamy wolna wole to On puszcza i mówi- dobrze, jak chcesz. Sparz sie. Prosze Go o uratowanie mojego małżeństwa a myśle, "a moze separacja skoro zona tak mnie olewa"? No to jak Ma uratować skoro ja sie upieram przy swoim?

Zona mi mówi- przestań gadać i daj mi spokój a ja gadam i spokoju nie daje.

Wiem- powiecie to przestań gadać i daj jej spokój. Jakie lekarstwo na ta chorobę?

Gdzieś tu u kiedyś widziałem taki podpis pod czyimś nickiem- „Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian” ...
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-10, 20:11   

No to diagnozę masz

teraz DECYZJA

ZAUFASZ BOGU ?????

dasz się prowadzić ???
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-10, 20:16   Re: 12 krokow

silverado napisał/a:
Bo co z tego ze sie modlę i prosze jak zaraz kombinuje na swój sposób jak tu przekonać żonę i zamiast oddać ster w Jego ręce to ja Mu mówię, nie, nie skrecaj w lewo, płynmy prosto. On w lewo, a ja ciągnie w prawo i sie tak przeciagamy. A ze mamy wolna wole to On puszcza i mówi- dobrze, jak chcesz. Sparz sie. Prosze Go o uratowanie mojego małżeństwa a myśle, "a moze separacja skoro zona tak mnie olewa"? No to jak Ma uratować skoro ja sie upieram przy swoim?


jak dla mnie rewelacyjny opis :) Silverado, dzięki.
Przypomnę go sobie gdy znowu podkusi mnie, żeby stworzyć jakiś scenariusz.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-10, 20:39   

silverado napisał/a:
Zona mi mówi- przestań gadać i daj mi spokój a ja gadam i spokoju nie daje.

Wiem- powiecie to przestań gadać i daj jej spokój. Jakie lekarstwo na ta chorobę?

Sam sobie odpowiedziałeś. Postępowałem identycznie, niedawno miałem ochotę włożyć jej śrubokręt w oko i podokręcać klepki. Aż powolutku zacząłem odpuszczać, dawać spokój , przestałem smsować, dzwonić, zacząłem zajmować się sobą, poodwiedzałem znajomych, zabierałem syna na wekendy i starałem się być ojcem a nie mężem żony. Po 6 miesiącach separacji udało się zjeść w święta obiad, wypić kawę w nowy rok i w niedziele mam zaproszenie na obiad. Dziwna to paranoja że im mniej się robi tym sie lepiej dzieje.
A kiedyś wspomniałeś że chcesz się wyprowadzić, a w imię czego masz się Ty wyprowadzać. Ja nie byłem taki szczodry. Jak do najgłupszego wyjazdu pakowaliśmy się tygodniami tak w godzinie zero po 15 minutach wszystkie łachy leżały w workach pod kotłownią. To czego nie zabrała w eskorcie policji , posłużyło mi jako opał w październiku.
"W majtkach przyszłaś w majtkach pójdziesz"
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-10, 20:48   

Silverado w żadnym wypadku się nie wyprowadzaj! No co Ty?
potem Ci zarzuci, że zostawiłeś ją samą w potrzebie

mój małżonek sam sie spakował, sam wyprowadził (był przy tym nawet mój teść i dzieci- prosiliśmy go wszytscy zeby nie robil cyrku) a teraz biadoli, że ja go wyrzuciłam

czas robi swoje
odpuść
posłuchaj tych co przeszli już ta drogę: kołek w zęby i trwaj :-)
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 00:37   

Silverado wybacz ja nie ogarniam homoseksualizmu. Nic Ci nie pomogę. To tak odnośnie wpisu z innego wątku. Jak dla mnie to bez psychiatry sie nie obejdzie.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 11:04   

Orsz napisał/a:
Silverado wybacz ja nie ogarniam homoseksualizmu. Nic Ci nie pomogę. To tak odnośnie wpisu z innego wątku. Jak dla mnie to bez psychiatry sie nie obejdzie.


Orsz, nie chodzi o to, czy homo jest normalne czy nie. Nie o tym mówimy. Ja tez nie ogarniam, ale nie to jest tematem rozmowy. Dla mnie emocjonalne/fizyczne zaangażowanie sie w relacje z inna osoba jest zdrada i czymś niedopuszczalnym. Nie ważne czy ta sama czy inna płeć. Fakt jest faktem.

Masz inne zdanie na ten temat?
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 16:34   

Tak. Mam inne zdanie. Ja nie mógłbym być z osobą o skłonnościach homoseksualnych. Bez względu na dzieci dążyłbym do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Takich cech nie nabywa się w wieku dorosłym. O kwestia odkrycia jest mocno dyskusyjna.
I dziwi mnie ta dyskuska, gdzie powónuje się związki normalne ze związkami homo. To jest wprowadzanie, tego niby równouprawnienia skłonności patologicznych, tylnymi drzwiami.
Silvero, ja Ci współczuję, ale też proszę byś nie siał zamętu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4