Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Witam wszystkich.
Chciałam się poradzić, bo przez swoją głupotę znalazłam się w trudnej emocjonalnie sytuacji. Jeszcze w gorszej postawiłam swojego męża, bardzo cierpię z tego powodu.
Wstydzę się przyznać, ale zdradziłam męża. Nie było to nic poważnego. Mąż podejrzewa, że doszło do zdrady, ale nie ma dowodów.
Wyprowadziłam się z domu od dłuższego czasu nam z mężem nie układało się, ale nie odeszłam do innego, tylko odeszłam od niego. Przez jakiś czas uważałam, że to znakomity pomysł, rozpocznę życie na nowo. Wszyscy znajomi powtarzali, że bezwzględnie do siebie nie pasowaliśmy. Ja energiczna, radosna, pełna życia, mąż przeciwieństwo (przez wiele lat leczył się na depresję)
Po jakimś czasie zaczęłam jednak za nim tęsknić. Nie byłam specjalnie osobą religijną, owszem wierzącą, ale nie praktykującą. Mąż wręcz odwrotnie bardzo religijny i praktykujący.
Po moim odejściu wszyscy: mój mąż i cała jego rodzina jak mantrę powtarzali bezwarunkowo rozwód i unieważnienie małżeństwa (osoby, które co niedziela przystępują do Komunii), myślałam -trudno jak rozwód to rozwód
Jak to zazwyczaj jest w takich sytuacjach "Jak trwoga to do Boga" po wizycie w Kościele "otworzyły mi się oczy" na to, jak straszną rzecz zrobiłam, jak bardzo skrzywdziłam najbliższą mi osobę, a co najważniejsze, że rozwód będzie kolejnym jeszcze gorszym grzechem.
Mąż ma radykalne poglądy co do zdrady, już zapowiedział, że to koniec naszego małżeństwa. Po długich przemyśleniach i dylematach, mieszkając bez niego doszłam jednak do wniosku, że kocham go i jest całym moim światem, nie powinnam dopuścić do rozwodu.
Ponieważ nie rozmawia ze mną, nie odbiera telefonów, nie ma możliwości kontaktu z nim. Przed Wigilią napisałam kartkę z życzeniami w akcie pojednania. Ułamałam opłatek i włożyłam do środka, dopisałam, że w Wigilię myślami będę z nim dzielić się tym opłatkiem, wierzę, że ze względu na ten wyjątkowy dzień przyjmie go. Również dodałam, że Sakrament Małżeństwa jest najwyższą wartością i dokonam wszelkich starań, aby nie doszło do rozwodu.
24 grudnia przekazał mojej koleżance, że mogę sobie wsadzić tę kartkę w d... wiadomo gdzie
Od jakiegoś czasu żarliwie modlę się. W akcie desperacji codziennie odmawiam jednocześnie 3 różne nowenny, litanię do Ducha Świętego i inne modlitwy w intencji pojednania i ocalenia naszego małżeństwa. Tak długo będę kołatać, aż wszyscy Święci będą mieli dosyć mojego kołatania.
Na chwilę obecną pytanie brzmi:
Czy przyznać się mężowi do zdrady? Czy powinnam rzucić taką bombę, która prawdopodobnie zniszczy bezpowrotnie wszystko?
Po drugie jak zwabić męża do poradni małżeńskiej? wielokrotnie mówiłam przed kryzysem, że nie układa nam się, prosiłam , aby udać się po pomoc. Jeżeli wtedy nie zależało mu na tym, to jak go teraz przekonać, kiedy w ogóle nie ma z nim kontaktu?
Proszę o radę
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 01:51
Witaj Batjam na naszym forum.
Pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby rozpoznanie Ciebie.
Batjam987 napisał/a:
Czy przyznać się mężowi do zdrady?
Jest to trudne pytanie. Pismo św. mówi: prawda was wyzwoli. Jeżeli jednak mąż zachowuje się obecnie tak jak piszesz, to może też i wszystko zrujnować.
Polecę Ci może książki, które lepiej nakreślą Twój problem. Polecam Ci następujące pozycje:
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008
Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Gary Chapman, Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Jerzy Grzybowski, Małżeńskie temperamenty, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009
Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014
Ks. Marek Dziewięcki, Odzyskana miłość, Wydawnictwo M, Kraków 2014
Kolejność nie jest ważna. Może i dużo tych książek, ale każda pokazuje problem w innym ujęciu.
Życzę powodzenia.
Batjam987 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 10:01
Dziękuję za odpowiedź, jednakże oczekiwałam raczej odpowiedzi w innej formie. Poczułam się jakbym przyszła do księgarni z pytaniem: Rozpada mi się małżeństwo, czy poleci mi Pan jakąś lekturę? Tak droga Pani, w naszej ofercie mamy bardzo dużo książek w tym temacie i tutaj zostają wymienione, gorąco polecam.
Nie bardzo rozumiem co się dzieje ze mną, z moim mężem, jak powinnam postąpić w zaistniałej sytuacji, dlaczego mąż tak postępuje i do czego to prowadzi.
AniN [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 10:07
Batjam, ja wczoraj wysłuchałam wywiadu radiowego z Jackiem Pulikowskim na temat zdrady, który jest dostępny w internecie. Warto bys przesłuchała ten wywiad. On jest dość długi ok1,5 godziny ale jeden z fragmentów mówi o tym, że o zdradzie powinno się powiedzieć tylko wówczas, gdy zobaczymy, że nasz współmałżonek jest na to gotowy. Na tym etapie, o którym piszesz myślę że możesz zgasić iskierkę, która dałaby Ci szansę na odbudowę małżeństwa.
dawaj sygnały, że chcesz pojednania, że mąż jest dla Ciebie ważny i będziesz walczyła i módl się , bo to najlepsza droga.
Dużo siły i determinacji w walce o małżeństwo oraz rozwoju duchowego w Nowym Roku.
Pozdrawiam.
AniN
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 10:09
Batjam
Ja jestem zwolennikiem naukowego podejścia do tematu. Co my wiemy o Twoim małżeństwie? Praktycznie nic. I chcesz od nas konkretnych rad?
Czy gdyby coś Ci dolegało, to na podstawie tak krótkiego opisu zdecydowałabyś się na operację na podstawie opinii lekarza, o którym nie wiesz nic? Który napisał Ci coś na forum internetowym?
Ja wiem, jak wiele złego może uczynić niedobra porada. Dlatego starałem Ci się wskazać kierunek zdobycia wiedzy o Twoim problemie.
Ale poczekaj chwilę, pewnie zaraz ktoś się tutaj pojawi i doradzi co coś konkretniej. Mam nadzieję że i rozsądniej niż ja.
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 10:18
Batjam987 - witaj na FP SYCHAR.
Prosisz o podpowiedzi co robić, jak decydować i stawiasz trudne pytania.
Jacek zachęcił Cię do pracy własnej, do czytania interesujących pozycji, które mogą pokazać Ci szerszy horyzont - skorzystaj i nie odrzucaj, tylko dlatego, że czego innego oczekiwałaś.
Z pewnością odpowiedzą na Twój post jeszcze inne osoby, może to trochę potrwa i wtedy będzie Ci łatwiej podejmować decyzje w sprawach Twojego życia i znajdziesz odpowiedzi, których potrzebujesz.
Pierwszą i najważniejszą radą jak dla mnie jest - postaraj się uporządkować relację z Panem Bogiem, żeby On był na pierwszym miejscu w Twoim życiu! Zacznij słuchac co do Ciebie mówi, jakie On ma dla Ciebie rady.
Potem dopiero trzeba przechodzić do siebie i męża.
Twoje małżeństwo przeżywa kryzys, rozpada się - musisz zacząć od początku, czyli od znaczenia przysięgi małżeńskiej, od odkrycia czym jest przymierze z Panem Bogiem?
Jesteś na to gotowa? Jakie masz pragnienia?
Batjam987 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 10:52
AniN napisał/a:
o zdradzie powinno się powiedzieć tylko wówczas, gdy zobaczymy, że nasz współmałżonek jest na to gotowy. Na tym etapie, o którym piszesz myślę że możesz zgasić iskierkę, która dałaby Ci szansę na odbudowę małżeństwa.
AniN
Dość sporo różnych źródeł podaje, aby nie rzucać takiej bomby. Czasami lepiej nigdy do tego nie przyznać się, pójść wyspowiadać się, nigdy więcej tego nie robić, a tę tajemnicę i wyrzuty sumienia z tym związane traktować jako pokutę i krzyż, który będzie niosła tylko osoba zdradzająca, nie obciążając tym krzyżem małżonka.
Jednakże moja sytuacja jest na tyle skomplikowana, że mąż ma podejrzenia. bardziej zgaduje niż wie, ale musiałabym teraz zaprzeczać, wypierać się, wymyślać kłamstwa, aby potem w odpowiedniej chwili wyciągnąć jak zająca z kapelusza prawdę, przyznąc się do zdrady na dodatek do kłamstwa i co powiedzieć... robiłam z Ciebie durnia dla Twojego dobra?
Wiem, że są książki, podręczniki z instrukcją do naprawienia małżeństwa, tylko chcę znać zdanie różnych osób, którzy odwiedzają ten portal.
Wiem, że w tej konkretnej sytuacji jest kilka wyjść: bardzo złe, jeszcze gorsze lub najgorsze ze wszystkich.
Dobro mojego męża jest najważniejsze, jestem gotowa przyznać się, przeprosić, deklarować poprawę, odpokutować, albo nie przyznać się, skłamać, prosić o wybaczenie Boga za to kłamstwo, pokutować przez resztę życia, tak, aby teraz było to korzystne dla mojego męża.
Tak jak wspominałam wcześniej mąż przez wiele lat leczył się na depresję, zawsze brał antydepresanty w lepszych czasach mniejsze dawki. Teraz dość spore dawki. Nie wiem, czy jest dobry czas na coś takiego?
Dorota 6 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 12:02
Batjam987,
jesteś w trudnej sytuacji, bo z jednej strony należy żyć w prawdzie, z drugiej Twój mąż, który cierpi na depresję - nie wiadomo czy udźwignie taką prawdę.
Tak jak radzili moi poprzednicy zacznij zmianę od siebie, warto poczytać fachową literaturę. Jacek często taką proponuje, mi bardzo pomogło czytanie, tam można głębiej spojrzeć na swój problem.
Relacja z Bogiem jest najważniejsza, uwierz mi bez tego się nie da nic zrobić. Czytaj Słowo Boże, szukaj odpowiedzi. Twój mąż jest wierzący, nie chce mi się wierzyć, że będzie dążył do rozwodu.
Najważniejsza jest teraz Twoja postawa, to co będziesz robić i mówić.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 12:23
Batjam
Niektórzy faceci potrafią sobie poradzić z informacją o zdradzie, a inni nie potrafią i dla tych wiadomość o zdradzie oznacza albo definitywny koniec związku, albo trwanie w związku i męczenie żony przez kolejne lata wypominaniem.
Generalnie, facetom trudniej przetrawić zdradę niż kobietom.
Ty wiesz lepiej niż my jaki jest Twój mąż i jak może zareagować.
ps. Miedzy podejrzeniami, a pewnością jest spora różnica.
JolantaElżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 12:37
Ja w takiej sytuacji nie mówiłabym, ale trzeba byc konsekwentnym i już nigdy się nie przyznawać, bo Ty oczyścisz sumienie, a mąż będzie to nosił jako brzemię do końca życia. No niestety, czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Wbrew wszystkiemu. Bo musisz liczyć się z tym, że mąż odejdzie na zawsze i Twoja zdrada będzie dla niego usprawiedliwieniem. Spowiedź, żal, pokuta, zadośćuczynienie, to konieczność. Ale pokuta w postaci znoszenia mężowskich wypominań przez całe życie, to jednak nie to samo. Zniszczy Ciebie i męża, a małżeństwa i tak nie odbudujecie.
maria luty [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 13:26 pojednanie po zdradzie
Ja myślę ,że warto powiedzieć prawdę jeżeli chcesz zbudować swoje małżeństwo.
Kłamstwo jednak bardzo męczy i prędzej czy później wychodzi.
Mąż nawet jeżeli nie ma twardych dowodów i "tylko " podejrzewa też nie zazna spokoju.
A to ,że go zdradziłaś on po prostu czuje , bo takie osoby inaczej się zachowują i mimo wszystko to jego podejrzenie z czegoś się bierze.
Ale to będzie tylko Twoja decyzja i musisz ją podjąć b.świadomie.
Będę się za Was modlić.
JolantaElżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 14:23 Re: pojednanie po zdradzie
maria luty napisał/a:
Ja myślę ,że warto powiedzieć prawdę jeżeli chcesz zbudować swoje małżeństwo.
Kłamstwo jednak bardzo męczy i prędzej czy później wychodzi.
Mąż nawet jeżeli nie ma twardych dowodów i "tylko " podejrzewa też nie zazna spokoju.
A to ,że go zdradziłaś on po prostu czuje , bo takie osoby inaczej się zachowują i mimo wszystko to jego podejrzenie z czegoś się bierze.
Ale to będzie tylko Twoja decyzja i musisz ją podjąć b.świadomie.
Będę się za Was modlić.
A nasze babki mówiły: chociażby mąż Cię nakrył w łóżku z kochankiem, Ty mów, że to trzęsienie ziemi. Ja rozumiem budowanie na prawdzie, ale na takiej prawdzie nic się nie zbuduje. Najważniejsze wyciągnąć wnioski, żałować i zapomnieć. Świat nie jest czarno-biały. Zawsze ten sam dylemat: czy powiesz prawdę germańcowi jak zapyta, czy ukrywasz Żydów w piwnicy?? Powiedz prawdę, na niej coś zbudujemy
A jak ten mąż takiej prawdy nie udźwignie?? Co ona ma zmienić? Nie jest to idea dla idei?
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 14:28
Batjam987 napisał/a:
Wstydzę się przyznać, ale zdradziłam męża. Nie było to nic poważnego. Mąż podejrzewa, że doszło do zdrady, ale nie ma dowodów.
Pozwól, ze się wypowiem, chociaż z pewnością nie mam ani monopolu na prawdę ani wystarczającej wiedzy o Was, by wypowiedzieć sie autorytatywnie.
Przytoczyłem na wstepie kilka zdań Twojej wypowiedzi które mnie najmocniej zastanowiły.
Piszesz, ze "to nie było nic poważnego" - dla Ciebie, a jednak dla męża jest bardzo bolesne.
Domyslam się, że to "nic powaznego", odnosi się do stopnie zaawansiowania romansu, że nie wszedł jeszcze w etap zupełnego amoku, w którym "nowy" byłby zdecydowanie lepszy niż stary, i warty wszelkich działań by zniszczyć stary związek na rzecz nowego.
Taka, "mała" zdrada emocjonalna ?
To nieważne, czy mała, czy duża.
Zawsze będzie niepoważna.
Niepoważna z punktu widzenia dojrzałości emocjonalnej do małżeństwa, nie z punktu widzenia stopnia zaawansowania emocjonalnego.
Może, jest to jedna z zasadniczych przyczyn odmiennego podejścia do małżeństwa miedzy Wami i w rezultacie kryzysu ?
Mąż nie ma (być może) twardych dowodów zdrady.
Takich które dowiodły by Twojej winy przed sądem.
Jednak coś go przekonało o tym fakcie.
Może coś, co nie nadaje się do sądu, ale wystarczy by on był tego pewien.
Może ślad, zapach, urywek rozmowy, sms, skojarzenie kilku faktów lub inne, których nie można przedstawić innym jako dowód, ale pozwalają na jednoznaczne przekonanie, ze zdrada była.
Zniknęło jego zaufanie, szacunek do Ciebie.
Zaufanie można odbudować tylko przez szczerość.
Może nawet ma te twarde dowody, ale nie uważa, żeby miedzy Wami trzeba było cokolwiek udowadniać,
ponieważ konieczność udowadniania zdrady, oznaczałaby brak szczerości jednej ze stron.
Konieczność dowodzenia współmałżonkowi, ze nas okłamuje, oszukuje jest "nie na miejscu" w małżeństwie.
Odbudowanie zaufania to nie kwestia kilku dni, tygodni nawet nie miesięcy...
Trzeba najpierw tą szansę na odbudowę zaufania uzyskać.
Ile warta jest szansa na odzyskanie zaufania, uzyskana przy pomocy kłamstwa ?
Gdyby mąż nic nie wiedział, był w błogiej nieświadomości zdrady,
to uważam, że można by rozpatrywać nic nie mówienie, w celu nie pogarszania kryzysu i nie zamykania sobie drogi do odbudowy małżeństwa.
Ale, kiedy mleko się rozlało, to tkwienie w postawie kłamstwa tylko pogarsza sprawę.
Batjam987 [Usunięty]
Wysłany: 2015-12-31, 16:27
Dziękuję wam wszystkim za wypowiedzi. Pomimo tego, że punkt widzenia na temat powiedzenia o zdradzie był różny, wszystkie były poparte mocnymi, sensownymi argumentami, które dają do myślenia. W myśl chcesz zmieniać świat zacznij od siebie, jeżeli koniecznym będzie powiedzenie prawdy zrobię to, wezmę na klatę winę bez jakiegokolwiek obtłumaczania się, że była to konsekwencja również jego zachowania. Powiem- moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Jednakże co nam będzie po tej prawdzie, jeżeli nie wytrzyma i np. popełni samobójstwo? Mówił mi na początku, że myślał aby się zabić. Czy lepiej nieść ten krzyż (tajemnicę) w samotności, czy lepiej żyć z poczuciem, że się zabiło najbliższą osobę, ale przecież w imię prawdy.
To chyba odwieczne pytanie na które nie można jednoznacznie odpwiedzieć- Czy cel uświęca środki?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.