Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
List Pasterski Episkopatu Polski Niedziela Świętej Rodziny
Autor Wiadomość
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 09:29   

Jacku nie czuję się, bo mam odmienne zdanie od Waszego na wiele kwestii

i choć w swoim małżeństwie i życiu postępuję prawie dokładnie odwrotnie od zalecanego przez tą wspólnotę to tez widzę w nim działanie Pana Boga

Jacku zaopatrzę się jeszcze w płaszczyk i jak nic wypisz, wymaluj szpieg ;-)
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 10:05   

meg-pl napisał/a:
Metanoja już kila razy na tym forum było mówione o postawie wybaczania, wybaczenie tak ale tylko pod pewnymi warunkami, dla mnie to nie jest wybaczenie to jest dbanie o swoje interesy


:shock:
Chrześcijanin to nie jest ktoś, kto wystawia się sam na cierpienia. Cierpienia należy unikać. To o czym piszesz, to nie jest dbanie o swoje interesy, tylko dbanie o to, by powiedzieć stop dalszym krzydwom w imię miłości do siebie samego chociażby. A także stawanie w obronie dobrze pojętego chrześcijaństwa i przeciwko robienia z niego pozorów chrześcijaństwa.
Zauważ, że list Episkopatu zgorszył nawet wiernych ;-)
Ci którzy są wątpiący w duchu się wyśmiewają - myśląc - skoro to takie pokrętne i obłudne, to dobrze robię że w to nie wchodzę. :->

Cytat:
naprawdę znasz Boga i wiesz co Jemu się podoba albo co jest miłe w Jego oczach?


Owszem, próbuję Go poznać, na tyle na ile mi On pozwoli. Dużo o mówi Sam o Sobie w swoim Słowie - Biblii, którą czytam codziennie. Dużo tam mówi o tym, co jest obrzydliwe w Jego oczach, stąd o tym wiem. A obłuda to jest czymś najobrzydliwszym!!!

Cytat:
a jesteś w stanie umrzeć w cierpieniu, milczeniu tak jak Jezus żeby ofiarować to cierpienie za życie wieczne swojego współmałżonka,


Tak jestem w stanie, ale tylko wówczas, gdy otrzymam taką łaskę i wyraźnie ją rozczytam. To Bóg SAM wybiera sobie ofiarę, jak widać na przestrzeni dziejów czytając Słowo Boże - np. pierworodne dzieci Epigcjan, syn Faraona (zamiast faraona), niewiniątka z rzezi (zamiast Heroda, gdyż tak Bóg Go zbawiał). Robienie z siebie samemu ofiary i szukanie na cierpienia, nie próbowanie eliminowania go, nie robienie wysiłku ku temu, to nic innego jak... fałszywa pokora i niepotrzebne cierpiętnictwo. Czyli co? Pycha. I to w najgorszym wydaniu - robienia z siebie Boga. Bóg Sam sobie wybiera ofiarę, a nie my siebie wybieramy.

Cytat:
jesteś w stanie dziękować Bogu za spowiedź, za podejście do Komuni współmałźonka wiedząc, ze co prawda nie wraca do Ciebie ale poprzez sakramenty jest bliżej Boga?


Jest wręcz odwrotnie. On nie jest bliżej Boga przez to że przyjmie Komunię, składając Bogu "ofiarkę" z rezygnacji z cudzołóstwa ;-) , kiedy jednocześnie sakramentalny współmałżonek czeka na jego powrót. ;-) a jego dzieci z sakramentalnego małżenstwa są tym zgorszone i jest to kolejnym powodem ich oddalenia się i żalu do Boga. Aby przyjąć Boga pod postacią Chleba, nalezy najpierw przyjąć i zgodzić się z Jego Słowem. Tak nam nawet mówi sama liturgia Mszy św. Komunia św. to nie jest jakieś czary-mary. Po co się pragnie przyjąć Komunię? Aby stawać się coraz bardziej takim, jak Pan Jezus, czyli utożsamić się z Jego logiką, Jego patrzeniem, Jego myśleniem, zawartych w Jego Słowie.

I jeszcze ważna rzecz, choć nikt z nas nie jest godny przyjmowania Najświętszej Komunii, to robienie z tego cyrku i parodii rani przede wszystkim Serce Samego Boga.
Ja nie mówię to o wszystkich przypadkach, owszem, są sytuacje, kiedy powrót do Sakramentów jest czymś dobrym, ale nie można tego teraz tak uogólniać, jak to zrobił Episkopat.
 
     
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 10:18   

hubcia576 napisał/a:
Grzegorz -w SYCHAR przez charyzmat, działa sam Bóg. Dla mnie to jasne, po tym co widzę w swoim życiu. Idziemy tu drogą Chrystusowej prawdy i dzięki Jego sile i mocy. Ten charyzmat powstawał we wspólnocie z życia i doświadczeń małżonków, przez kilka lat, a początki wspólnoty sięgają Ogniska w Warszawie na Skaryszewskiej przy opiece, którą pełnił ks Jan Pałyga. To, że jest to droga do świętości - czyli droga chrześcijanina - też jest jasne. Ks. Dziewiecki, Jacek Pulikowski i inni - to osoby, które to potwierdzają, dzięki swojej wierze, wiedzy i doświadczeniom.


Hubcia droga Chrystusowa może być wszędzie,Bóg ma szansę być nawet na polach i łąkach.
Nie pojawia się tylko w jednym miejscu i to jest miejsce jedyne i najprawdziwsze.
A prawda jest taka:
Dana część księży według własnego przekonania skupia rzeszę wiernych jakim jest bliskie to przekonanie podług własnych odczuć-patrz księża sakramentalnych.
Jest druga grupa księży jaka według własnych przekonań skupia grupę ludzi jakim są bliskie ich przekonania-patrz niesakramentalni.
Episkopat jest zazwyczaj po środku wszystkich grup !
i zgodnie z doktryną katolicką daje szansę wypowiedzi każdej z grup.
Mało tego oprócz spornych tu dwóch grup są jeszcze księża zajmujący się bezdomnymi,uzależnionymi,trudną młodzieżą,egzorcyści
i wielu innych-i każdy ma swoje racje.
Zatem zgodnie z dezyderatą każdy ma prawo do głosu i ten głos trzeba wysłuchać nawet jak nie jest bliski memu sercu.
Po drugie szlachetnego,dobrego i prawd nie trzeba na siłę bronic-one obronią się same.
A jeżeli na siłę coś udowadniamy -zazwyczaj dajemy temu obraz że jest to mało realne(działanie odwrotne).
Każdy zatem niech trzyma się własnej drogi i przekonań szanując zarazem głos innych

pozdrawiam
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 10:40   

Bałwanek1 - dlaczego piszesz to do mnie? Czy udowadniam Ci coś na siłę?
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 10:47   

Bałwanku, odpowiedz mi proszę na jedno pytanie: jeden ksiądz w konfesjonale mówi Ci, że według twoich słów, to on uważa, że można się rozwieść i że to nic złego, drugi zaś ksiądz mówi cytując Słowo Boże: "Co Bóg złącza, człowiek niech nie rozdziela" i mówi, że chrześcijanin się nie rozwodzi, chrześcijanin wnosi o separację.
I teraz?
Co z tym robisz, jako chrześcijanin? jaką decyzję podejmujesz i czy się kierujesz przy podejmowaniu decyzji? czym się powinnaś kierować przy podejmowaniu decyzji?

Tak piszesz o tych dwóch grupach , niemal obozach. No to powiedz, kogo posłuchać w tym konkretnym przypadku?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 10:50   

meg-pl napisał/a:
Bóg działa wszędzie tam gdzie chce, .... w sakramencie pokuty też, jeśli spowiednik po rozeznaniu sprawy w imię Jezusa Chrystusa odpuszcza grzechy i mówi, że ktoś może przystępować do Komunii to reszcie ludzi nic do tego,
jak można odbierać komuś możliwość przyjmowania Ciała Jezusa? bo mi się wydaje tak a nie inaczej albo ,bo taka postawa mnie boli i co, że boli?

Sprzeciw.
- Nieprawda

Nie jesteśmy samotnymi istotami, które nie oddziaływają na siebie, które biorę przykładu z innych.

Jeżeli zauważę, faceta który mieszka z kochanką i właśnie baluje z nią w SPA a w domu zostawił żonę i czwórkę małych dzieci które nie maja co jeść, jak podchodzi do konfesjonału w którym spowiada go znający jego i żonę kapłan, a następnie podchodzi do komunii, to co pomyślę ?
- że nie jest to znowu taki straszny grzech, który wymagałby zadośćuczynienia wobec żony i dzieci, lub zacznę podejrzewać przekupstwo, współdziałanie, wspieranie przez duchownych jawnogrzesznika.

W jednym przypadku zacznę lekceważyć ten grzech,
w drugim przypadku zacznę odsuwać się od Kościoła.

Dlatego w podanych warunkach dopuszczenia do uznania związku niesakramentalnego jako "białego małżeństwa", jest podany warunek
c) zostanie usunięte niebezpieczeństwo zgorszenia.
jako pierwszy zaś, zadośćuczynienie współmałżonkowi i dzieciom z małżeństwa.

Nie może być tak, by dopuszczenie do kogoś komunii, dawało innym, a szczególnie skrzywdzonym przez niego powód do stwierdzenia, że Kościół lekceważy ich krzywdę, odrzuca ich a nagradza tego, który w tak widoczny dla wszystkich, sposób nie zadośćuczynił swojemu grzechowi.
Powód do zgorszenia, powód do zwątpienia w Kościół i w efekcie do odsunięcia się od niego.
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 12:05   

zenia1780 napisał/a:
A ja mam pytanie. Sporny punkt listu, czyli:


W przypadku braku stwierdzenia nieważności małżeństwa wierny pragnący przystąpić do Komunii św., powinien zerwać grzeszną relację. Owszem, istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe, np. ze względu na konieczność wychowania dzieci z nowego związku. W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku, mogą przyjąć Komunię św. pod warunkiem, że „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom" (Familiaris consortio, 84).

Jest przypomnieniem punktu 84 Familiaris Consortio, adhortacji papieża Jana Pawła II o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, wydana 22 listopada 1981 roku. Dokument zawiera wykładnię katolickiego nauczania na temat rodziny. Jak widać istnieje już od ponad 30 lat. Czy do tej pory ten zapis nikomu nie przeszkadzał, ze dopiero teraz takie kontrowersje wzbudza? Co się zmieniło?



Może po prostu mało kto czyta Familiaris Consortio .... :-(
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 12:23   

GregAN napisał/a:
jako pierwszy zaś, zadośćuczynienie współmałżonkowi i dzieciom z małżeństwa.


A jak ma wg. was wyglądać takie zadośćuczynienie?

ps. cytuje Grega, bo jego wypowiedź jest najblizej....;p
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 12:46   

No jak ja kogoś przepraszam, to się pytam, jak mogłabym Ci to wynagrodzić, abyś czuła się przeproszona. Różne bywają odpowiedzi. Myślę, że najlepiej dowiedzieć się u samego pokrzywdzonego.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 12:50   

bosa napisał/a:
zenia1780 napisał/a:
A ja mam pytanie. Sporny punkt listu, czyli:


W przypadku braku stwierdzenia nieważności małżeństwa wierny pragnący przystąpić do Komunii św., powinien zerwać grzeszną relację. Owszem, istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe, np. ze względu na konieczność wychowania dzieci z nowego związku. W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku, mogą przyjąć Komunię św. pod warunkiem, że „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom" (Familiaris consortio, 84).

Jest przypomnieniem punktu 84 Familiaris Consortio, adhortacji papieża Jana Pawła II o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, wydana 22 listopada 1981 roku. Dokument zawiera wykładnię katolickiego nauczania na temat rodziny. Jak widać istnieje już od ponad 30 lat. Czy do tej pory ten zapis nikomu nie przeszkadzał, ze dopiero teraz takie kontrowersje wzbudza? Co się zmieniło?



Może po prostu mało kto czyta Familiaris Consortio .... :-(

Episkopat powołał sie na wycinek z Familiari Consortio w Liście wygłoszonym do ogółu wiernych zebranych na mszach.
Tak wybiórcze potraktowanie zapisów Familiari Consortio, ponadto bez określenia szczegółów, warunków, niejako "aktów rozporządzających" do lapidarnego stwierdzenia budzi uzasadniony niepokój, daje pretekst do różnorakiej interpretacji.
Często sprzecznych z duchem całej Familiari Consortio np.
Cytat:

Cytat:
69. Troska duszpasterska o rodzinę prawidłowo założoną oznacza w praktyce, że zadaniem wszystkich członków lokalnej wspólnoty kościelnej jest okazywanie pomocy parze małżeńskiej w odkrywaniu i przeżywaniu przez nich nowego powołania i posłannictwa. Ażeby rodzina stawała się coraz bardziej wspólnotą miłości, trzeba koniecznie, aby wszyscy jej członkowie byli wspomagani i przygotowywani do odpo
wiedzialności wobec nowych problemów, przed którymi staną, do wzajemnej służby i do czynnego współudziału w życiu rodziny.

83….
Samotność i inne trudności są często udziałem małżonka odseparowanego, zwłaszcza gdy nie ponosi on winy. W takim przypadku wspólnota kościelna musi w szczególny sposób wspomagać go; okazywać mu szacunek, solidamość, zrozumienie i konkretną pomoc, tak aby mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje; wspólnota musi pomóc mu w praktykowaniu przebaczenia, wymaganego przez miłość chrześcijańską oraz utrzymania gotowości do ewentualnego podjęcia na nowo poprzedniego życia małżeńskiego.
Analogiczny jest przypadek małżonka rozwiedzionego, który — zdając sobie dobrze sprawę z nierozerwalności ważnego węzła małżeńskiego — nie zawiera nowego związku, lecz poświęca się jedynie spełnianiu swoich obowiązków rodzinnych i tych, które wynikają z odpowiedzialności życia chrześcijańskiego. W takim przypadku przykład jego wierności i chrześcijańskiej konsekwencji nabiera szczególnej wartości świadectwa wobec świata i Kościoła, który tym bardziej winien mu okazywać stałą miłość i pomoc, nie czyniąc żadnych trudności w dopuszczeniu do sakramentów.

84. …..
Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa.
Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”.
Podobnie szacunek należny sakramentowi małżeństwa, samym małżonkom i ich krewnym, a także wspólnocie wiernych, zabrania każdemu duszpasterzowi, z jakiegokolwiek motywu lub dla jakiejkowiek racji, także duszpasterskiej, dokonania na rzecz rozwiedzionych, zawierających nowe małżeństwo, jakiegokolwiek aktu kościelnego czy jakiejś ceremonii. Sprawiałoby to bowiem wrażenie obrzędu nowego, ważnego sakramentalnie ślubu i w konsekwencji mogłoby wprowadzać w błąd co do nierozerwalności ważnie zawartego małżeństwa.


jakoś zabrakło w tym doniosłym głosie Episkopatu powołania się na powyższe zapisy Familiaris Consortio , ale skorzystano tylko z jednego zadania wyrwanego z kontekstu i to bez jakiegokolwiek uzasadnienia.....
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 13:16   

Ale jak ma zadośćuczynić małżonek, który opuścił swoją żonę i związał się z kimś innym? Ma nowe dzieci i nie może ich opuścić.
I prosze nie argumentować iż jak mógł opuścić zonę i dzieci to może i te...

Jak zadośćuczynić opuszczonej żonie, która wiernie czeka?

Samo przepraszam nie wystarcza.....?Wybacz mi? I jeśli żona wybacza to co??
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 13:26   

No to chyba zależy od tych dwóch osób wyłącznie. Nie ma co wchodzić w to głębiej, każdy jest inny.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 13:27   

monis napisał/a:
A jak ma wg. was wyglądać takie zadośćuczynienie?
zwróćcie uwagę na to, ze kapłan zanim dopuści "białe małżęństwo" do komunii, musi być przekonany o spełnieniu warunków przez zainteresowanych (zadośćuczynienie, moralna pewność o zachowaniu wstrzemięźliwości, brak zgorszenia).
Czyli kapłan bierze na siebie odpowiedzialność m.in. o tym że współmałżonek i dzieci zostali zadośćuczynieni.
Nie jest możliwe powzięcie przekonania o tym fakcie, bez kontaktu ze współmałżonkiem i dziećmi, wysłuchaniu ich.
Czyli to powinien być proces, któremu powinien przewodniczyć kapłan, kontaktując się z wszystkimi osobami dotkniętymi przez taki niesakramentalny związek, który pretenduje do miana "białego" i "po ludzku" niemogącego się rozstać.

Jak zadośćuczynić dorosłym dzieciom wychowanym w rozbitej rodzinie ?
Jak zadośćuczynić schorowanemu m.in. przez porzucenie małżonkowi dodatkowo pozbawionego wspólnych dzieci ?

Są to w większości sytuacje w których "po ludzku" zadośćuczynienie nie jest możliwe...

Bardzo skomplikowana sprawa, wymagająca czasu i wielu zabiegów ze strony wszystkich zainteresowanych stron.
Natomiast w Liście do ogółu wiernych sprowadzona do kilku słów.

Zadośćuczynienie to coś więcej niż tylko uzyskanie wybaczenia.
to forma rekompensaty.
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-30, 13:34   

bosa napisał/a:
Może po prostu mało kto czyta Familiaris Consortio .... :-(

bosa,
fakt, że ktoś nie czytał/nie czyta Familiaris Consortio, nie powoduje, że to, co tam napisane nie istnieje, nie jest stosowane w Kościele Katolickim
Adhortację napisał papież Jan Paweł II, a czytałam, że wyniki różnych badań dowodzą, że największym autorytetem dla Polaków (katolików?) poza rodzicami jest właśnie Jan Paweł II
więc jakoś logiczne wydaje mi się, że ci, którzy tak deklarują, chyba powinni zapoznać się z jego nauczaniem
Ja akurat nie należę do szczególnych wielbicieli JPII.
FC czytałam ponad 20 lat temu.


GregAN napisał/a:
Jeżeli zauważę, faceta który mieszka z kochanką i właśnie baluje z nią w SPA a w domu zostawił żonę i czwórkę małych dzieci które nie maja co jeść, jak podchodzi do konfesjonału w którym spowiada go znający jego i żonę kapłan, a następnie podchodzi do komunii, to co pomyślę ?
- że nie jest to znowu taki straszny grzech, który wymagałby zadośćuczynienia wobec żony i dzieci, lub zacznę podejrzewać przekupstwo, współdziałanie, wspieranie przez duchownych jawnogrzesznika.

W jednym przypadku zacznę lekceważyć ten grzech,
w drugim przypadku zacznę odsuwać się od Kościoła.


GregAN,
nie na darmo w spowiedzi powszechnej mówi się: "że bardzo zgrzeszyłam/-em myślą..."
w myślach powstają zaczątki wielu grzechów, zazwyczaj w naszych myślach zaczyna się zło, które później czynimy
dobrze to zobrazowałeś: na początku widzisz cudzołożnika u spowiedzi a myśli ostatecznie prowadzą Cię do odsunięcia od Kościoła.

Zastanawiam się tylko dlaczego tak wielki wpływ ma na Ciebie postępowanie innych, choćby to byli nawet księża.
Masz rozum i serce, dane przez Boga, więc potrafisz rozsądzić co dobre a co złe.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 10