Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Raz na wozie raz pod wozem
Autor Wiadomość
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 10:00   

zenia1780 napisał/a:
Dlatego tak ważne jest odbudowanie swojej wartości we własnych oczach i świadomość tego, że mężczyzna ma iść do kobiety już z własną siłą, a nie po uzyskanie tej siły


Ryzykiem jest jednak pozyskanie tej siły i własne podniesienie w skutek tej siły, to nieraz powoduje że nigdy nie idzie się już do tej samej kobiety.
Czasem błądzi się idąc ku innej, czasem wybiera się samotna drogę.

Ale jeżeli Harnaś nie zawalczy o swoja siłę to nigdy nie dokona wyboru
i nigdy nie przekona się
JAKA JEST PRAWDA O JEGO ZWIĄZKU
 
     
Harnaś
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 10:57   

balwanek1 napisał/a:
Harnaś stań się sobą, żyj tak jakby jutro miał się skończyć dzień i świat.
A dzisiaj jest twój ostatni dzień .
Szanuj swoje poglądy, zainteresowania , lansuj swój styl, miej godność.
I tak jak napisał Dabo-sam dla siebie i ze sobą.
Stań się ciachem we własnych oczach.
Silny facet to ten jaki ma silną świadomość siebie-nie ta zasłyszana,nie ta pochwalona,nie ta łaskawie uznana,nie ta dana z łaski aprobatą

Pracuj nad tym i uwierz mi nie trzeba do tego kobiet by to potwierdzały.

pozdrawiam


Widzisz problem w tym, że gdyby to miał być mój ostatni dzień to chciałbym go spędzić z rodziną, przytulić żonę, pocałować, pokochać się z nią i to jest chyba mój największy problem.
Pewnie nadaję się do leczenia, zastanawiam się dlaczego nie potrafię być taki jak niektórzy faceci.
Na razie jakoś jest, zaraz mamy święta więc staram się jak mogę aby były one spokojne i bez kłótni. Oczywiście kłótnie są, a może bardziej krzyki mojej żony bo staram się jak mogę żeby się nie kłócić ale czasem nie wytrzymuję. Przykład z wczoraj: Żona pojechała ze starszym synem po południu do szkoły muzycznej na koncert, ja z młodszym zostałem w domu. W czasie kiedy żony nie było wyciągnąłem i powiesiłem pranie z pralki, zrobiłem kolacje synkowi, pomogłem mu się wykąpać i co? Żona wraca i od razu pretensje że jak ona zostaje w domu to przynajmniej coś zrobi a jak ja zostaję to nic nie zrobię - o co chodzi? Nie pozamiatałem podłogi i nie ściągnąłem prania z balkonu. Powiedziałem jej że mogła mi powiedzieć to bym to zrobił, wtedy usłyszałem że nie jestem dzieckiem żeby mówiła mi co mam zrobić, że sam powinienem to wiedzieć. Odpowiedziałem że nie widziałem tego prania na balkonie (tamto świeże pranie rozwiesiłem na suszarce w pokoju) bo było już ciemno, i że podłoga jest przecież czysta, wtedy usłyszałem że nawet jakby było nasrane na środku to bym nie zauważył.
Ręce opadają, ciągle słyszę że jej nie pomagam ile to ona ma pracy itd.
Nie wiem, mi wydaje się że dużo robię w domu: sprzątam, prasuję, czasem coś ugotuję.
Jeżeli chodzi o gotowanie to żona też za często nie gotuje bo dzieci jedzą obiad w szkole, a przecież dla męża nie będzie gotować.
Nie ma lekko, ale nikt nie mówił że będzie lekko :lol:
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 11:18   

balwanek1 napisał/a:
Ryzykiem jest jednak pozyskanie tej siły i własne podniesienie w skutek tej siły, to nieraz powoduje że nigdy nie idzie się już do tej samej kobiety.
Czasem błądzi się idąc ku innej, czasem wybiera się samotna drogę.


Tak, jeśli robi się to własnymi siłami, bez Boga. Jeśli Bóg w tym uczestniczy i to On te silę nada, to nie ma obcji pójścia do innej kobiety, ani wybrania drogi samotnej, bo Bóg najpierw nas uzdrawia, a potem posyła do zadań jakie dla nas przygotował.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 11:23   

Harnaś napisał/a:

Ręce opadają, ciągle słyszę że jej nie pomagam ile to ona ma pracy itd.


Polecam książkę, "Marsjanie i Wenusjanki zawsze razem".
Zdziwisz się czego tak naprawdę kobieta oczekuje pod tym zwrotem ;-) .

http://allegro.pl/listing...s0-uni-1-4-1218
 
     
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:19   

Harnaś napisał/a:
balwanek1 napisał/a:
Harnaś stań się sobą, żyj tak jakby jutro miał się skończyć dzień i świat.
A dzisiaj jest twój ostatni dzień .
Szanuj swoje poglądy, zainteresowania , lansuj swój styl, miej godność.
I tak jak napisał Dabo-sam dla siebie i ze sobą.
Stań się ciachem we własnych oczach.
Silny facet to ten jaki ma silną świadomość siebie-nie ta zasłyszana,nie ta pochwalona,nie ta łaskawie uznana,nie ta dana z łaski aprobatą

Pracuj nad tym i uwierz mi nie trzeba do tego kobiet by to potwierdzały.

pozdrawiam


Widzisz problem w tym, że gdyby to miał być mój ostatni dzień to chciałbym go spędzić z rodziną, przytulić żonę, pocałować, pokochać się z nią i to jest chyba mój największy problem.
Pewnie nadaję się do leczenia, zastanawiam się dlaczego nie potrafię być taki jak niektórzy faceci.
Na razie jakoś jest, zaraz mamy święta więc staram się jak mogę aby były one spokojne i bez kłótni. Oczywiście kłótnie są, a może bardziej krzyki mojej żony bo staram się jak mogę żeby się nie kłócić ale czasem nie wytrzymuję. Przykład z wczoraj: Żona pojechała ze starszym synem po południu do szkoły muzycznej na koncert, ja z młodszym zostałem w domu. W czasie kiedy żony nie było wyciągnąłem i powiesiłem pranie z pralki, zrobiłem kolacje synkowi, pomogłem mu się wykąpać i co? Żona wraca i od razu pretensje że jak ona zostaje w domu to przynajmniej coś zrobi a jak ja zostaję to nic nie zrobię - o co chodzi? Nie pozamiatałem podłogi i nie ściągnąłem prania z balkonu. Powiedziałem jej że mogła mi powiedzieć to bym to zrobił, wtedy usłyszałem że nie jestem dzieckiem żeby mówiła mi co mam zrobić, że sam powinienem to wiedzieć. Odpowiedziałem że nie widziałem tego prania na balkonie (tamto świeże pranie rozwiesiłem na suszarce w pokoju) bo było już ciemno, i że podłoga jest przecież czysta, wtedy usłyszałem że nawet jakby było nasrane na środku to bym nie zauważył.
Ręce opadają, ciągle słyszę że jej nie pomagam ile to ona ma pracy itd.
Nie wiem, mi wydaje się że dużo robię w domu: sprzątam, prasuję, czasem coś ugotuję.
Jeżeli chodzi o gotowanie to żona też za często nie gotuje bo dzieci jedzą obiad w szkole, a przecież dla męża nie będzie gotować.
Nie ma lekko, ale nikt nie mówił że będzie lekko :lol:

Tak to jest problem.
Sens w tym ze nie żyjesz własnym życiem,tylko żyjesz życiem żony.Wszystkim co się w koło tego kręci.
No cóż ja też miałem taki świety obrazek,kapliczke domową i zapatrzony byłem w tą kapliczkę.
Ganiałem ,wiłem sie jak temu sprostać,co zrobić by świetość z tej kapliczki była zadowolona.
Robiłem wiele ,zmieniałem wiele,kombinowałem co by tu jeszcze-az do dnia gdy sam stwierdziłem jak bardzo zadowolony jestem ze swych zmian.
A to co nowe (nadeszło)pokazało mi że umiem żyć sam.

Pozostało wówczas zdecydować;
czy umiejętności i nowe jakie przyszło da się podzielić na dwoje.
Ale wiedziałem że jedna w tym istotna rzecz!
musi być bezwarunkowo dwoje, a jak z dwoje pozostało tylko jedno
to czasem i Boże nie pomoże.....
 
     
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:31   

zenia1780 napisał/a:
Tak, jeśli robi się to własnymi siłami, bez Boga. Jeśli Bóg w tym uczestniczy i to On te silę nada, to nie ma obcji pójścia do innej kobiety, ani wybrania drogi samotnej, bo Bóg najpierw nas uzdrawia, a potem posyła do zadań jakie dla nas przygotował.

I zgoda !
lecz czasem te zadania nie maja kontekstu-RAZEM. :-P

Zatem sceptycznie podchodzę do tego, tak samo jak do słów moich koleżanek.

Nie wszystkie kobiety są takie i czemuś uczepił się akurat tej jednej.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 12:49   

balwanek1 napisał/a:
Pozostało wówczas zdecydować;
czy umiejętności i nowe jakie przyszło da się podzielić na dwoje.
Ale wiedziałem że jedna w tym istotna rzecz!
musi być bezwarunkowo dwoje, a jak z dwoje pozostało tylko jedno


balwanek1 napisał/a:
I zgoda !
lecz czasem te zadania nie maja kontekstu-RAZEM. :-P


I cóż z tego? Jakie to ma znaczenie w odniesienie do mojej decyzji o kochaniu (a właściwie nauki kochania) tej drugiej strony? Jakie to ma znaczenie w odniesieniu do mojego zbawienia? Moja decyzja w tym względzie pozostaje moja decyzją. Wszystko jednak zależy od ustalenia hierarchii ważności. Dla Ciebie ważna była kapliczka (małżeństwo) i "madonna" (żona) w niej zamieszkująca. Skoro wiec "madonna" nie zechciała łaskawym okiem popatrzeć na starania i odwzajemnić ich, to znaczy, ze gra nie warta świeczki? A gdzie Bóg w tym wszystkim, jakie on miejsce w tej "kapliczce" zajmuje/ował? Gdzie zaufanie do Niego i wiara, że On wszystko potrafi?
Czasami pokładanie nadziei tylko we własnych siłach i możliwościach, to stanowczo za mało, a do tego prowadzi do rozczarowań, zwątpienia i poczucia przegranej.

3 krok wciąż się kłania i o sobie przypomina ;-)
 
     
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:52   

zenia1780 napisał/a:
I cóż z tego? Jakie to ma znaczenie w odniesienie do mojej decyzji o kochaniu (a właściwie nauki kochania) tej drugiej strony? Jakie to ma znaczenie w odniesieniu do mojego zbawienia? Moja decyzja w tym względzie pozostaje moja decyzją. Wszystko jednak zależy od ustalenia hierarchii ważności. Dla Ciebie ważna była kapliczka (małżeństwo) i "madonna" (żona) w niej zamieszkująca. Skoro wiec "madonna" nie zechciała łaskawym okiem popatrzeć na starania i odwzajemnić ich, to znaczy, ze gra nie warta świeczki? A gdzie Bóg w tym wszystkim, jakie on miejsce w tej "kapliczce" zajmuje/ował? Gdzie zaufanie do Niego i wiara, że On wszystko potrafi?

Czasami pokładanie nadziei tylko we własnych siłach i możliwościach, to stanowczo za mało, a do tego prowadzi do rozczarowań, zwątpienia i poczucia przegranej.



3 krok wciąż się kłania i o sobie przypomina

A co ma do tego 3 krok??
Gdyby nie był przerobiony to do dziś nie było by przyjęcia swojego losu.
Gdyby nie był przerobiony to nie było by zgody wewnętrznej na to że czegoś nie da się już poskładać.
Gdyby nie był przerobiony to nie było by zrozumienia że tak mogło się stać.
Ale skoro był tam kiedyś przerobiony to z czasem doszło do człeka ze sa opcje jakie nawet po ludzku nam się nie podobają.

Co do reszty -fakt kiedyś była kapliczka,kiedys było mało Boga,kiedys było parcie na małżeństwo.
Czas,działania,codzienność pozwoliło na stworzenie własnej postawy.

Usłysząłem kiedyś mądre słowa od księdza

synu sakrament to nie wszystko-istotna jest wzajemna miłość małżonków.

Dało do myślenia ??
bo czy przypadkiem nie tworze nowej kapliczki tym razem z sakramentu??

A gdzie miłość-ta wzajemna??
Mam kochać tak?? ale przecież miłość jest zdrowa i kwitnie gdy jest odwzajemniana, gdy jest przez kogoś oczekiwana.
Kochać -by kochać bo tak trzeba to platoniczna miłość
-a ten rodzaj miłości jest już zaburzeniem.

Zatem kończąc bo to temat Harnasia
moja rada dal niego??
niech poszuka siebie prawdziwego, niech zadaje sobie uczciwe pytania, niech obejrzy wszystko z wielu perspektyw.

A zobaczy wówczas prawdę i podejmie decyzje związane z jego życiem.
-----------------------------------------------

i na koniec żeniu

Tylko Bóg kocha nas wszystkich miłością bez odwzajemnienia-my jesteśmy jedynie zwyczajni ludzie
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 16:00   

balwanek1 napisał/a:
Tylko Bóg kocha nas wszystkich miłością bez odwzajemnienia-my jesteśmy jedynie zwyczajni ludzie


To znaczy, że nie mamy się już starać?
 
     
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 16:52   

Jacek-sychar napisał/a:
To znaczy, że nie mamy się już starać?

A kto mówi że nie?
Pozostawmy tylko każdemu wolny wybór.
W zrozumieniu ze jeden chce kochać miłością bez odwzajemniania, a drugi nie chce już kochać takim typem miłości.

Skoro jesteśmy dziećmi Boga i na wzór ojca staramy się świat ogarniać-to stosujmy to także w imię wolnej woli.
Bo ja choćby rozumiem tych ludzi jacy kochają -choć nie są już kochani. :lol:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9