Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2015-10-21, 13:44 Toksyczna teściowa i problem z żoną.
Witam,
mam problem z moją żoną bo nie rozumie jaką krzywdę wyrządza naszemu małżeństwu poprzez wprowadzanie swojej toksycznej matki do naszego związku. Po urodzeniu pierwszego dziecka 10 lat temu o mało się nie rozwiedliśmy. Myślałem, że problem został rozwiązany ale urodziło nam się drugie dziecko i znowu problem powrócił.
Rozmowy nie pomagają. Nie mam autorytetu przez mamusię w domu. Żona słucha tylko jej. Problem zauważyły nawet jej koleżanki.
Mamy swoje mieszkanie ale nie mam w nim przez moją teściową swobody. Teściowa jest typową manipulantką. Wzbudza u mojej żony poczucie winy i współczucie.
Teraz widzę, że małżonka również zaczyna stosować te sztuczki.
Ja i żona jesteśmy przed 40-stką. Po pierwszym kryzysie chodziliśmy do psychologa. Pomogło. Ale na jakiś czas. Teraz żona nie chce iść do specjalisty.
Wszystko zawieżyłem już Bogu.
Po 12 latach małżeństwa wiem, żeod samego początku Bóg dawał mi znaki, że ona nie jest dla mnie. Wiedziałem, że się różnimy ale przecież byłem tak bardzo zakochany. Tylko zakochanie się liczyło. Bóg pokazywał mi poprzez jej koleźanki że jest to typ bardzo trudny, że w jej życiu jej mama jest najważniejsza, że bardzo źle traktowała swojego byłego chłopaka. Ale ja byłem nieugięty. Poprostu zwariowałem na jej punkcie. Oczywiście był seks przedmałżeński.
czasami jest naprawd3 bardzo ciężko bo nadajemy na różnych falach. Ona nie ma wogóle zainteresowań, ja mam swoje. Ogólnie za wszystko jestem krytykowany. Nawet za to, że chodzę często do spowiedzi i się modlę. Ogólnie już mnie to naprawdę bardzo denerwuje. Zawsze wszystko ja muszę robić. Ja muszę dawać kasę. Ja zaprowadziłem do pzychologa. Ja muszę się pierwszy oddzywać, łapać kontakt. Ja kierowałem nią aby wreszcie po 8 latach niepracowania znalazła sobie pracę. Idzie to w złym kierunku bo żyjemy swoim życiem. Co wy na to wszystko?
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 14:01
Witaj vapo na Forum Pomocy Sychar.
Pytasz:
vapo napisał/a:
Co wy na to wszystko?
Z jednej strony:
vapo napisał/a:
Wszystko zawieżyłem już Bogu.
z drugiej strony:
vapo napisał/a:
Po 12 latach małżeństwa wiem, żeod samego początku Bóg dawał mi znaki, że ona nie jest dla mnie.
Masz w sobie kilka sprzeczności, o czym piszesz wyżej. Warto się temu przyjrzeć i dobrze, że szukasz w terapii, a jeszcze lepiej, że szukasz w WTM SYCHAR.
Napisałeś sporo przykrych rzeczy o żonie, to dla odmiany, proszę napisz co w niej cenisz? Co Cię w niej zachwyca, fascynuje? Co pięknego doświadczyłeś w małżeństwie?
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 14:02
No nie jest dobrze. Witaj.
A czy Ty nie masz głosu, by toksyczna teściowa spakowała walizeczki z waszego mieszkania i wróciła do siebie? Trza się postawić i to jak najwcześniej, ale zrobić to delikatnie w miarę. Tym bardziej, że już raz to przerabialiście.
Psycholog Wam niewiele pomoże.
vapo [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 14:20
Do hubcia 576
hubcia576 napisał/a:
Z jednej strony:
vapo napisał/a:
Wszystko zawieżyłem już Bogu.
Bogu zawierzyłem swoje problemy dopiero jakieś 2 lata temu.
z drugiej strony:
vapo napisał/a:
Po 12 latach małżeństwa wiem, żeod samego początku Bóg dawał mi znaki, że ona nie jest dla mnie.
Wtedy byłem letni w wierze
hubcia576 napisał/a:
Masz w sobie kilka sprzeczności, o czym piszesz wyżej. Warto się temu przyjrzeć i dobrze, że szukasz w terapii, a jeszcze lepiej, że szukasz w WTM SYCHAR
O jakich sprzecznościach mówisz?
hubcia576 napisał/a:
Napisałeś sporo przykrych rzeczy o żonie, to dla odmiany, proszę napisz co w niej cenisz? Co Cię w niej zachwyca, fascynuje? Co pięknego doświadczyłeś w małżeństwie?
[/quote]
Jest wspaniałą matką, delikatną i dobrą osobą.
Ostatnio zmieniony przez 2015-10-21, 14:28, w całości zmieniany 1 raz
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 14:21
A jak się boisz postawić tak sprawę, to można zrobić inaczej - zaprosić do kompletu Twoją Mamę jak jest taka możliwość i sytuacja szybko się sama rozwiązać może. Terapia szokowo-wstrząsowa jest dobra na niereformowalnych. W końcu dom otwarty dla wszystkich to niech tak będzie. Pomyśl nad tym, skoro rozmowami nic nie wskórałeś, trzeba przejść do czynów.
vapo [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 15:27
Nie mieszkamy z teściowa. Mamy swoje mieszkanie. Tylko nie mam w nim swobody bo za mamusia u nas dużo przesiaduje.
Przepraszam ale trudno mi dię pisze na komórce.
1803 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 16:17
Cytat:
Po 12 latach małżeństwa wiem, że od samego początku Bóg dawał mi znaki, że ona nie jest dla mnie.
Ksiąźka fajna i pewnie ją kupię i dam . Jest tylko problem taki, że teściowa książek nie czyta bo to prosta baba ze wsi jest.
Jeszcze jeden ważny aspekt. Teściowa wyjeżdża do pracy zagranicę. Siedzi tam ze 3 miesiące, później na 2-3 misiące wraca do Polski. Itak w kółko.To jest plus. Z tym, że wtedy prawie codziennie moja przesiaduje na skypie i gadają sobie wszystko.Jeździ tak już od dłuższego czasu.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 16:50
Vapo
Problemem jest nie teściowa, ale stosunek Twojej żony do tego co mówi teściowa.
Czujesz się mniej ważny dla żony niż teściowa.
Z kolei żona czuje że bardziej może ufać mamie niż Tobie i tak sie koło zamyka.
Jaka rada? Nie wiem. Ja przeczekałem wiele lat .... teraz teściowa ma juz sporo lat
i nie ma takiego wigoru do wtrącania się jaki kiedyś. Poza tym z biegiem lat ludziom mniej zależy więc i teściowej wyskoki mniej irytują.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 17:12
vapo,
witaj.
Jak wyglada pozycie malzenskie Twojej tesciowej, moze sugestia wiekszego zaangazowania sie w jej wlasne malzenstwo pomoze, odwolaj sie do wsparcia tescia.
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 18:30
vapo napisał/a:
Teściowa jest typową manipulantką. Wzbudza u mojej żony poczucie winy i współczucie.
Powiedz vapo - czy Ty chwaliłeś swoją żone w obecności teściowej?
1803 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 18:34
vapo, książka to propozycja dla Ciebie :D
jeśli Ci się spodoba, uznasz, że dotyka Waszych problemów to podsuń żonie. Na początek to jej musisz pokazać jak powinny wyglądać Wasze relacje :)
potem będzie z górki.
hubcia576 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-21, 18:39
1803 napisał/a:
Na początek to jej musisz pokazać jak powinny wyglądać Wasze relacje :)
potem będzie z górki.
Tylko pamiętaj, że warto posługiwać się komunikatem "ja widzę, słyszę, uważam, że dobre dla nas jest ... itp" zamiast "bo Ty i Twoja matka to ......."
Tak naprawdę, to ważna jest Twoja żona, a nie teściowa i warto położyć właściwe akcenty.
A tak nawiasem to jak jest w Twoim małżeństwie z fundamentem?
Witam wszystkich.
Dziękuję wam za odpowiedzi :)
Do grzegorz_ Czy jest możliwość w takim wypadku wygrać bieg o ufność, gdzie przeciwnikiem jest mama? Bo przecież z mamą jest od zawsze, a ze mną od kilkunastu lat. Jakby nie patrzeć pranie mózgu było.
Teściowa jest osobą starszą ode mnie tylko o 16 lat (Czy to ma jakieś znaczenie?). Jest bezwzględna. Jest narcyzem. Nie wybacza. Próbowała rozwalić wszystkim swoim dzieciom małżeństwa i związki. Jednemu dziecku jej się udało. Kobieta, z którą miał dziecko mój szwagier rzuciła go w cholerę.
Jest to osoba, która nie ma przyjaciół. Wszyscy od niej uciekają. Jest osobą fałszywą. Jak coś to kłamiącą w żywe oczy i naginającą fakty na swoją korzyść. Jej dwoje spośród trzech dzieci (moja żona i szwagier) są od niej uzależnieni psychicznie. Drugi szwagier ma żonę, za którą w ogień by wskoczył i na szczęście nie bierze w 100% rad mamusi.
Teściowa uważa się za osobę wierzącą.
Do hubcia576: Tak chwaliłem żonę przy teściowej.
Odnośnie fundamentu.
Wspólny udział we mszy św. - Moja żona nie zawsze chodzi do kościoła. A teraz szczególnie jak się urodziło drugie dziecko. Tak jak ona mówi; "No bo przecież jemu będzie zimno i się przeziębi." Chodzę ostatnio dość często z moim starszym synem.
Modlitwa małżeńska- Jak zaprosiłem wieczorem do modlitwy to zostałem uznany za katolickiego wariata.
Noszenie obrączki- pierwsza przestała nosić. Ja teraz też już nie noszę ze względu na to, że jest za mała. Wcześniej nosiłem, ona niestety nie. Zakłada ją tylko jak mamy spotkanie z moją rodziną.
Świętowanie rocznicy ślubu- czasami świętujemy.
Nieustanna modlitwa za wspołmałżonka- modlę się za nią ostatnio bardzo często. Kilka razy dziennie. Szczególnie jak mnie wkurzy, aby odeszły ode mnie nerwy. Jeśli chodzi o nią to kiedyś tam twierdziła, że modlić się trzeba tylko za zmarłych. Ale to było kiedyś. Raczej się za mnie nie modli. Bo jak ją kiedyś zapytałem: "Czemu się nie modlisz?" odpowiedziała mi: "To moja indywidualna sprawa i tobie nic do tego. Bóg będzie mnie rozliczał, a nie ty."
Do kinga2: mój teść to jest tak zwana fujara życiowa. Jest z niego złota rączka ale nic poza tym. Jak teściowa na niego napluje to on powie, że pada. To jest facet bez jaj.
A jeśli chodzi o moją żonę to mimo innego charakteru (chociaż pewne cechy też ma po mamusi) to i tak jest nią przesiąknięta i też zaczyna stosować sztuczki manipulacyjne. Wiadomo miała swego mistrza. Uważa się za osobę bezkompleksów. Sama to mówi wprost.
Do Metanoja1: Wiesz też ostatnio przechodziły mi myśli takie, że jak będę miał iść pod prysznic do łazienki to pójdę na golasa pokazując swojego mamusi Może wtedy zrozumie Gorzej jak jej się spodoba
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.