Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
To w co Ty wierzysz? Księża mają być święci, mają do tego dążyć. Ja też i Ty też, jeśli uważasz się za chrześcijankę.
Cytat:
Ale to, co robi spora liczba z nich, przekracza daleko zachowanie zwykłych ludzi, którzy tych święceń nie mają nawet.
Zgorszenie, które wzięło się z szemrania wokół.
Cytat:
Mam prawo od księdza wymagać więcej, bo nie jest zwykłym katolikiem, ale katolikiem wyświęconym, który podaje mi Ciało Boże, udziela sakramentów, uwalnia od grzechów podczas spowiedzi. Jeśli to jest za trudne do zrozumienia i mam traktować księży, jak zwykłych ludzi - to powtarzam. Wolę zwykłego człowieka bez święceń, który żyje uczciwie i dla ludzi, niż wyświęconego księdza, który człowieka ma daleko, daleko.
Bóg mówi: "Nie ma sprawiedliwego, nie ma ani jednego. Wszyscy zgrzeszyli." Taka jest Iwono nasza ludzka natura - ułomna. Człowiek jest słaby i ulega pokusom. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że ksiądz ma silniejsze pokusy niż człowiek bez święceń. Człowiek nie ugruntowany w wierze rzeczywiście gorszy się i wymaga więcej od księży... bo na ludziach, nie na Bogu opiera swą wiarę. Także taki człowiek łatwo odejdzie od wiary, bo pomyśli sobie w swej pysze i niedojrzałości tak jak Ty: skoro taki grzesznik ma mu podawać Ciało Pana Jezusa i słuchać jego grzechów, to obrażę się na Boga, wzgardzę Sakramentami, nie będę chodził do kościoła, bo nie będę słuchał kazań kogoś takiego...I pycha na całego.
Pan Jezus nie zgorszył się św. Piotrem, który zaparł się Go trzy razy w jedną tylko noc! Zobacz, kogo Pan Jezus powołał? Wszyscy się po ludzku do tego nie nadawali! A On ich powołał i uzdolnił. Czy uważasz, że przestali grzeszyć jak zostali powołani? Cała Ewangelia jest historią słabości człowieka i jego upadku.
Myślenie kategoriami "mam prawo wymagać" nie jest chrześcijańskim myśleniem.
Czy modlisz się za księży?
Cytat:
Nie szemram, opowiadam, co widzę, czego jestem świadkiem. Sorry, że nie jestem małpką, która łapkami będzie zasłaniała oczy, uszy i usta.
To jest szemranie. Czy jesteś odpowiedzialna za swoje słowa? Czy zastanawiasz się wylewając pomyje na księży (którzy udzielają Ci sakramentów świętych) jaki Twoje wypowiedzi mają wpływ na "słabszych w wierze"?
Bóg mówi:"Z każdego wypowiedzianego słowa zda człowiek sprawę w dzień sądu." Tak mówi św. Jakub w Liście.
A św. Paweł mówi tak:
Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym. I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością.
No więc kogo Twoja mowa Iwonko zbudowała? Jakie dobro wyświadczyła? Właściwie po co napisałaś to co napisałaś o księżach, Kościele?
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. łk 11,23
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 09:34
Metanoja1 napisał/a:
To jest szemranie. Czy jesteś odpowiedzialna za swoje słowa? Czy zastanawiasz się wylewając pomyje na księży (którzy udzielają Ci sakramentów świętych) jaki Twoje wypowiedzi mają wpływ na "słabszych w wierze"?
Metanoja
Powiedz, jeśli ktoś ma uwagi, wątpliwości dotyczące księży to gdzie ma o tym powiedzieć ? Iść do TVN Uwaga, czy do fakt.pl ?
To przecież forum katolickie, czyli niejako jesteśmy w swoim gronie-dużej rodzinie.
Jeśli zobaczysz że w rodzinie kuzyn czy kuzynka źle się prowadzi to razem z całą rodziną udajesz że nic się nie dzieje? (pewnie w niektórych rodzinach tak jest, ale czy to dobre?).
A co do tego, że mowa ma być TYLKO budująca.....czy narzekanie na meżów, wypłakiwanie się na forum jest budujace?
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 09:58
grzegorz_ napisał/a:
Metanoja1 napisał/a:
To jest szemranie. Czy jesteś odpowiedzialna za swoje słowa? Czy zastanawiasz się wylewając pomyje na księży (którzy udzielają Ci sakramentów świętych) jaki Twoje wypowiedzi mają wpływ na "słabszych w wierze"?
Metanoja
Powiedz, jeśli ktoś ma uwagi, wątpliwości dotyczące księży to gdzie ma o tym powiedzieć ? Iść do TVN Uwaga, czy do fakt.pl ?
To przecież forum katolickie, czyli niejako jesteśmy w swoim gronie-dużej rodzinie.
Jeśli zobaczysz że w rodzinie kuzyn czy kuzynka źle się prowadzi to razem z całą rodziną udajesz że nic się nie dzieje? (pewnie w niektórych rodzinach tak jest, ale czy to dobre?).
A co do tego, że mowa ma być TYLKO budująca.....czy narzekanie na meżów, wypłakiwanie się na forum jest budujace?
Ewangelia uczy, że i w takim przypadku, co należy zrobić :
Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!
I tak należy postępować.
1)należy iść i porozmawiać z tą osobą osobiście w cztery oczy a nie zniesławiać wszystkich pisząc ogólnie, bez dowodów jakichkolwiek
2)jeśli to nic nie da pójść w kilka osób
3) jeśli i to nic nie da, donieść Kościołowi.
Czy szemranie na katolickim forum, w TVN Uwaga czy fakcie coś wniesie? coś pomoże? No, co konkretnie da, oprócz zgorszenia słabszych w wierze?
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 10:02
Cytat:
Jeśli zobaczysz że w rodzinie kuzyn czy kuzynka źle się prowadzi to razem z całą rodziną udajesz że nic się nie dzieje?
Upominam, staram się wyjaśnić, modlę się za tę osobę, proszę innych za modlitwę. Bardzo często jeśli ta osoba wpływa źle na moją rodzinę zrywam kontakty jednym cięciem pozostawiając drugiego przy jego racji, ale już bez szkodliwego wpływu wpływu na mnie.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 10:08
Cytat:
Jeśli zobaczysz że w rodzinie kuzyn czy kuzynka źle się prowadzi to razem z całą rodziną udajesz że nic się nie dzieje?
A dwa razy mi się zdarzyło, że bliskiej osobie założyłam sprawę karną - jedną osobiście, a drugą doprowadziłam, by została wszczęta z urzędu.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 10:45
Iwonkobiel ,
pragnę jeszcze raz do Ciebie się zwrócić, powołując się na to, że darzysz szacunkiem obecnego Papieża Franciszka. Niech przemówi do Ciebie Jego nauka dotycząca m.in. szemrania, ale nie tylko:
NAUCZANIE PAPIEŻA FRANCISZKA
LETNIOŚĆ
Letni chrześcijanie
Letni chrześcijanie zachowują dystans wobec Chrystusa i Kościoła
Letnimi chrześcijanami papież Franciszek określił tych ludzi, którzy nie porzucają wprawdzie Chrystusa ani Kościoła, jednak wobec wszystkiego zachowują pewien dystans, wszystko kwestionują. Ci letni przypominają satelity np. ziemskie, krążące wokół naszej planety, lecz zawsze w pewnej odległości, nie zbliżające się do niej. (Por. Hom. 20.04.2013),
Letni nie przyjmują bez zastrzeżeń tego, co głosi Chrystus i Kościół
Zachowują się oni podobnie jak niektórzy słuchacze Jezusowej nauki o Eucharystii (J 6, 60-69), którzy słysząc słowa Chrystusa „szemrali i gorszyli się”. Papież Franciszek tak o nich mówi: „Wielu spośród uczniów Jezusa zaczęło szemrać i się gorszyć. Szemrać i się gorszyć”. Niektórzy z nich odeszli mówiąc: „'ten człowiek jest dość szczególny; mówi rzeczy trudne, i my nie możemy... Pójście tą drogą jest zbyt ryzykowne. Jesteśmy rozsądni, czyż nie? Podążajmy nieco dalej z tyłu, a nie tak blisko Niego”. Ci ludzie prawdopodobnie w pewnym sensie podziwiali Jezusa, ale jakby na odległość: nie wiążmy się zbytnio z tym człowiekiem, gdyż mówi dość dziwne rzeczy. (Hom. 20.04.2013)
Letni chrześcijanie w Kościele zachowują wobec wszystkiego rozwagę światową i trwają w Kościele tylko z ziemskiej ostrożności
Letniość w Kościele to postawa kogoś, kto kieruje się w postępowaniu tylko zdrowym rozsądkiem, który często zbieżny jest z powszechnym odczuwaniem. Są to ci, którzy postępują ostrożnie, ulegają pokusie „światowej rozwagi”. Takich ludzi trzyma w Kościele jedynie własny zdrowy rozsądek, ale to jest „pokusa ziemskiej ostrożności”. (Hom. 20.04.2013).
Letniość nie przyczynia się do wzrostu Kościoła
Letni chrześcijanie, chrześcijanie-satelici nie przyczyniają się do wzrostu Kościoła. Tworzą „swój mały Kościół na własną miarę”. jakby swój kościół w Kościele. Nie jest to jednak Kościół Chrystusowy. Ci ludzie nie umacniają Kościoła, bo tego nie osiąga się przez dystansowanie się, krytykowanie, szemranie i gorszenie się. Pomagają Kościołowi wzrastać, umacniać się, postępować naprzód i rozwijać się ci, którzy żyją „w bojaźni Bożej”, „umacniani przez Ducha Świętego”, ci, którzy postępują „w obecności Pana”. (Hom. 20.04.2013)
Letni chrześcijanie różnią się od św. Piotra, który w kwestionowanych przez wielu słowach Chrystusa o Eucharystii dostrzegł „słowa życia”
Oprócz chrześcijan letnich, zdystansowanych i zdroworozsądkowych, „którzy wolą ostrożność”, są na szczęście w Kościele inni, podobni do św. Piotra. Tych nie można nazwać „satelitami”. „Ci doskonale wiedzą to, co Piotr odpowiedział Panu, gdy Ten zapytał: «Czyż i wy chcecie odejść?». Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego». „W ten sposób ta wielka grupa staje się nieco szczuplejsza, ale za to złożona z takich, którzy dobrze wiedzą, że nie mogą odejść gdzie indziej, bo tylko On, Pan, ma słowa życia wiecznego”. (Hom. 20.04.2013)
Męczennicy za wiarę najbardziej różnią się od chrześcijan letnich
O trwających wiernie przy Chrystusie chrześcijanach, pomimo prześladowań, papież Franciszek powiedział: „Myślę o tak licznych naszych braciach i siostrach, którzy w tej chwili, właśnie w tej chwili dają świadectwo o imieniu Jezusa, nawet swoim męczeństwem. Oni nie są „chrześcijanami satelitami”: oni chodzą z Jezusem, drogą Jezusa. (Hom. 20.04.2013)
Modlitwa o pokonanie letniości w życiu własnym i Kościoła
Papież Franciszek wezwał do modlitwy za Kościół, o podążanie bez lęku drogą wyznaczoną przez Jezusa, „aby nadal wzrastał i umacniał się, krocząc w bojaźni Bożej przy wsparciu Ducha Świętego”. ”Niech Pan oddali od nas pokusę tego tak zwanego zdrowego rozsądku, pokusę szemrania przeciwko Jezusowi, że jest zbyt wymagający, pokusę zgorszenia. Niech tak się stanie” (Hom. 20.04.2013)
Zacytuj papieża Franciszka niektórym księżom, w tym i biskupom.
Może posłuchają.
Ostatnio jakoś z tym mają problem.
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 14:04
Grzegorzu, nie zastosuję się do Twojej porady. Mnie nie boli to, czy ktoś słucha, czy nie, widzę, ze Ciebie jednak tak. Więc może Ty sobie pobiegaj, jeśli chcesz i masz adresatów. Kończę także wymianę zdań z Tobą na tym wątku, ponieważ zignorowałeś moje pytania, natomiast ja na Twoje udzieliłam dość wyczerpujących odpowiedzi.
Mrówka [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 14:05
Iwono piszesz, że jesteś w kryzysie wiary w Kościół, co wynika z gorszącego postępowania księży, mnie tez to boli - mogę Ci powiedzieć jak ja sobie to poukładałam - kilka spraw:
- Zgadzam się z Tobą w rozdziale Bóg - Kościół w sensie, że utrata wiary w 'organizacje' nie przekłada się na wiarę w Boga, więc tego nie będę rozwijać;
- jak my świeccy jesteśmy kuszeni przez pewne demony tak księża są kuszeni przez całe ich zastępy - warto mieć to na uwadze;
- kiedyś usłyszałam, że taki jest proboszcz jaka parafia - w sensie, że trzeba się dużo modlić za swojego proboszcza jeśli się chce żeby był dobry :) - uogólniając - jak wzywa Matka Boża - módlmy się dużo za księży (nawet św. Piotr który była na górze Tabor zaparł się Jezusa);
- szatanowi ot o chodzi by przez zwiedzenie księdza odciągnąć nas owieczki od Bożej Owczarni.
- ,bramy piekielne go nie przemogą' - dalej wierzę w prowadzenie Kościoła przez Ducha Ś bo sam Chrystus to obiecał - mimo naszych słabości. To mnie nawet umacnia, że ta łaska jest nam dana - że Bóg mimo naszych 'zdrad' - nas świeckich i duchownych daje tę łaskę niezbywalnie - tak nas umiłował :)
- jeżeli odejdę od kościoła z powodu księży to i do lekarza nie powinnam chodzić bo ilu jest lekarzy karierowiczów, takich którym jeśli się dobrze nie posmaruje to Ci nie wyleczy, myli nerkę prawą z lewa i nie tą wycina, albo takich co pawulonik podają, nie powinnam puszczać dzieci do szkoły bo są nauczyciele pedofile, są też tacy co nie wiedzą o czym mówią, oglądają filmy na lekcjach, każą przychodzić do siebie na korepetycje itd. W każdej grupie zawodowej są tacy, którzy źle czynią;
- boli mnie, że wiele spraw w kościele jest zamiatanych pod dywan - np. pedofilia i ufam głęboko, że to się wreszcie skończy. Widzę wiele dobrych zmian które chce Franciszek wprowadzić i czekam na nie :)
- myślę, że inaczej ma się sytuacja osoby która odeszła od Kocioła do sytuacji osoby która, jak piszesz 'księdza na oczy nigdy nie widziała'. Mimo tych przeciwności, zgorszeń nie odejdę od Kościoła bo wierzę, że w nim mam tylko zbawienie - chrzest i komunie i odpuszczenie grzechów;
Dzięki Iwona za Twój wpis - to pobudza do myślenia, dobrze o tym dyskutować. Wiem z doświadczenia własnego, że gdy się o czymś nie rozmawia,nie ma się zdania na ten temat to łatwo potem przyjąć zdanie innych - np. takich ludzi z tvn i w nie uwierzyć, a to nic dobrego.
Na koniec przypomnę, że największym 'antyklerykałem' był Pan Jezus - polecam rozdział 23 ewangelii św Mateusza :)
Metanoja1 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-16, 15:07
Mrówka napisał/a:
Na koniec przypomnę, że największym 'antyklerykałem' był Pan Jezus - polecam rozdział 23 ewangelii św Mateusza :)
Dokładnie.
Dał też wyraźną wskazówkę co należy czynić w takim przypadku:
"Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią."/Mt 23,2/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.