Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
tak sobie kombiunuje
i wychodzi mi, ze poglądy z Sychara nawet w środowisku
gorliwych katolików mogą uchodzić jednak za dość ortodoksyjne
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-08, 23:38
grzegorz_ napisał/a:
tak sobie kombiunuje
i wychodzi mi, ze poglądy z Sychara nawet w środowisku
gorliwych katolików mogą uchodzić jednak za dość ortodoksyjne
Grzegorz, żeby sobie tak kombinować, to najpierw trzeba znać poglądy Sycharowskie.
Jak na razie to znasz chyba tylko poglądy użytkowników forum Sychar. A to nie to samo.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 00:04
mare1966 napisał/a:
Dla mnie dalej nic nie wiadomo .
Na kogo spadną konsekwencje , że Sąd Biskupii się pomylił ?
Powiedzmy uznał małżeństwo za nieważne , a ważne było .
(18) Zaprawdę mówię wam: Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. Ew. Mateusza 18:18
Wiec wyglada na to, ze Bog bierze na siebie te ewentualne bledy. Zeby to lepiej wylozyc:
"Jednak tu właśnie jest największy szkopuł. Dosłowność tych tekstów w żadnym wypadku nie może oznaczać, jakoby wyroki władzy kościelnej miały wiązać Pana Boga. Bo z całą pewnością jest odwrotnie: władza w Kościele z samej swojej natury winna być podporządkowana słowu Bożemu. Co wobec tego znaczy, że "cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie" -- jeśli te słowa mamy rozumieć dosłownie, a zarazem nie w tym sensie, żeby ludzkie rozstrzygnięcia związywały Pana Boga?
Zatrzymajmy się jeszcze nad tym aksjomatem, że żaden człowiek nie ma -- i nie może mieć -- władzy nad Panem Bogiem. Weźmy sakrament pokuty. Pan Jezus powiedział bezwarunkowo: "Komu odpuścicie grzechy, są im odpuszczone". A zarazem w Kościele niezmiennie się naucza, że słowa rozgrzeszenia nie działają automatycznie, że w pewnych okolicznościach rozgrzeszenie może okazać się nieważne, a spowiedź świętokradzka. Sprawą istotną w sakramencie pokuty jest bowiem postawa grzesznika wobec Pana Boga: spowiednika można oszukać pozorem skruchy, Pana Boga oszukać się nie da. Żaden też spowiednik -- nawet biskup, nawet papież -- nie ma władzy rozgrzeszyć kogoś, kto nie żałuje za swoje grzechy albo kto nie zamierza porzucić okazji do złego. Władza odpuszczania grzechów, którą otrzymali pasterze Kościoła, została bowiem dana dla naszego zbawienia i byłoby naigrawaniem się ze słowa Bożego używać jej albo korzystać z niej wbrew jej celowi." cyt. z o. Jacek Salij
http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_45.htm
Czyli w skrocie, mozna oszukac ludzi w Sadzie Biskupim , ale jesli ten podejma decyzje o stwierdzeniu niewaznosci malzenstwa na podstawie klamstwa podanego przez ktoras ze stron starajaca sie o wydanie decyzji to taki wyrok rodzi skutki prawnie kanoniczne i obie strony sa wolne wobec prawa, ale zaciaga strona klamiaca wine i wszystkie skutki wynikle z tego klamstwa spadna na klamce.
iwonabiel napisał/a:
Nigdzie w Bliblii nie jest pokazane, ani jak taki ślub ma wyglądać, ani czy trzeba za niego płacić itd.
No nie zgadzam sie z Toba, jednak jest to inna wizja zaslubin niz my dzis potocznie to rozumiemy. Zobacz, ze Bog wychodzi od koncepcji relacji Adama i Ewy, ktora przenosi sie obecnie na cale doczesne zycie. Gdyby wziac to doslownie to wlasnie zjednoczenie intymne kobiety i mezczyzny cementuje malzenstwo na cale zycie i wystarcza Bogu za ceremonie:
(6) Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: (7) dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę (8) i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. (9) Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! (10) W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. (11) Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. (12) I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.
(Ew. Marka 10:6-12, Biblia Tysiąclecia)
Tu nie chodzi o tradycje i gesty czy slowa, ale akt zjednoczenia woli, ducha i ciala i o relacje obecne i na przyszlosc. Uporzadkowanie tego prawnie potrzebne jest ludziom, nie Bogu. Wlasnie skonsumowanie malzenstwa jest jego zawarciem w oczach Boga ( dlatego zblizenia pozamalzenskie sa tak pietnowane w calej Biblii), nasze przysiegi sa tylko wyartykolowaniem na glos tego co wiaze sie z zespoleniem cielesnym, uswiadomienie tego sobie. Dlatego najpierw wypowiadamy przysiege:
"Ja (imię P Młodego) biorę sobie Ciebie (imię ) za żonę / meza i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." a dopiero potem koscioly dopuszczaja zblizenie intymne.
iwonabiel [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 00:39
kinga2 napisał/a:
Tu nie chodzi o tradycje i gesty czy slowa, ale akt zjednoczenia woli, ducha i ciala i o relacje obecne i na przyszlosc. Uporzadkowanie tego prawnie potrzebne jest ludziom, nie Bogu. Wlasnie skonsumowanie malzenstwa jest jego zawarciem w oczach Boga ( dlatego zblizenia pozamalzenskie sa tak pietnowane w calej Biblii), nasze przysiegi sa tylko wyartykolowaniem na glos tego co wiaze sie z zespoleniem cielesnym, uswiadomienie tego sobie. Dlatego najpierw wypowiadamy przysiege:
"Ja (imię P Młodego) biorę sobie Ciebie (imię ) za żonę / meza i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." a dopiero potem koscioly dopuszczaja zblizenie intymne.
Ale w związku z tym wystarczy, że stojąc przed Bogiem, który jest wszędzie, nie tylko w świątyni, wezmę narzeczonego za rękę i przysięgniemy sobie miłość i wierność do śmierci. Nie jest potrzebny do tego ksiądz, ani żadna inna hierarchia. A zatem skoro tak, to i te stwierdzenia nieważności sa tak samo istotne (lub nieistotne). I tak samo ślub cywilny może być ważny, jeśli ktoś wierzy w Boga, czyta Biblię, a niekoniecznie wierzy w Kościół, zwłaszcza w polski Kościół katolicki.
Pomyśleć, że np. jakichś ślubów udzielał śp. biskup Wesołowski. Biorąc pod uwagę to, kim był i co robił - czy te śluby są ważne? Skąd wiemy, czy księża dający ślub są czyści, są w stanie łaski?
Jest wiele pytań, które są wynikiem watpliwości.
Wierzę w Boga, czytam Biblię, ale jakoś trudno mi się zgodzić z tym, jaki jest Kościół obecnie w swojej hierarchii... Dlatego słowa Papieża Franciszka i tak nie będą w Polsce respektowane.
Znacie parafię, która przyjęła jakiegoś uchodźcę? Jakiegoś księdza, zakon?
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 01:46
Wiele tresci w jednym poscie
iwonabiel napisał/a:
Ale w związku z tym wystarczy, że stojąc przed Bogiem, który jest wszędzie, nie tylko w świątyni, wezmę narzeczonego za rękę i przysięgniemy sobie miłość i wierność do śmierci. Nie jest potrzebny do tego ksiądz, ani żadna inna hierarchia.
Jesli odnosisz sie do zacytowanego tekstu z mojej wypowiedzi to sie mylisz piszac to co napisalas. Polaczylas w niej spojrzenie Boga na malzenstwo oraz przysiege malzenska z Rzymsko-katolickiego obrzadku, a wiec juz ludzka ceremonie, zatem wnioski jakie wyciagnelas nie sa prawdziwe.
Nie jest Ci potrzebny ksiadz, gdy sprawujesz swoja przysiege na lonie natury przed Bogiem i wtedy, badz swiadoma ,po skonsumowaniu tegoz zwiazku, nie masz nikogo na ziemi do kogo mozesz odwolac sie dla potwierdzenia waznosci lub niewaznosci swojego malzenstwa. Nie ma tu takiej instancji, ono do smierci jest wazne. Kropka.
Jesli zas wchodzisz w malzenstwo w obrzadku KRK to z narzeczonym udzielacie sobie slubu skladajac przysiege, a ksiadz jest tylko swiadkiem i powaga KRK potwierdza, ze zostala ona zlozona bez widocznego przymusu i swiadomie ( na ile mozna to stwierdzic na pierwszy rzut oka)
iwonabiel napisał/a:
I tak samo ślub cywilny może być ważny,
Zadna umowa cywilno-prawna nie jest slubem, ma moc tylko umowy ktora sie zawierana okreslonych warunkach na okreslony czas lub bezterminowo czyli, az smierci lub do wygasniecia woli jednej ze stron czy do rozwiazania jej za obupulna zgoda.
iwonabiel napisał/a:
jeśli ktoś wierzy w Boga, czyta Biblię, a niekoniecznie wierzy w Kościół, zwłaszcza w polski Kościół katolicki.
Jesli ktos czyta Biblie ze zrozumieniem i kocha Boga to wie, ze On dal zasady i wytyczyl sciezki. Jedna ze sciezek Boga, ktora wyrazil Jezus bylo powolanie Kosciola i poddanie mu wierzacych. Nie bylo wtedy KRK, Cerkwi, Ruchow Pentakostalnych, Koptow, Ewangelikow, Adwentystow itd, byli chrzescijanie i do takiego Kosciola wszystko sie odnosilo i odnosi. Jesli nie wierzysz w istnienie Kosciola to jak czytasz Ewangelie ?
W sam Kosciol Ty nie masz wierzyc tylko go kochac, a wierzyc masz w Boga i w to co objawil, szanowac i przestrzegac tego co nakazal, aby osiagnac Zbawienie.
Co do KRK w Polsce to Twoj stosunek do niego jest bardzo indywidualna sprawa jednak nie utozsamiaj go z hierarhia koscielna, bo splycasz, Kosciol to my wszyscy wierzacy i nalezacy do tego Kosciola wraz z klerem, a nie tylko sam kler.
Cytat:
Pomyśleć, że np. jakichś ślubów udzielał śp. biskup Wesołowski. Biorąc pod uwagę to, kim był i co robił - czy te śluby są ważne? Skąd wiemy, czy księża dający ślub są czyści, są w stanie łaski?
No i znow ...
Slubow udzielaja sobie narzeczeni, nie sp. bp. Wesolowski. Co to ma wiec do ich waznosci, stan laski uswiecajacej lub jej brak u ksiedza nie wplywa na waznosc Sakramentow ktore sprawuje, beda one niegodziwe, ale wazne. Poza tym o ile wiadomo to proces cywilny w sprawie sp. Bp. Wesolowskiego sie nie odbyl, wyrok nie zapadl, a zatem w swietle prawa wszelkie insynuacje co do zachowan tego ksiedza sa bezpodstawne i nie maja podstaw prawnych., zatem nosza znamiona plotki. W prawie stoi, ze dopoki winy sie nie udowodni podsadny jest niewinny.
iwonabiel napisał/a:
Wierzę w Boga, czytam Biblię, ale jakoś trudno mi się zgodzić z tym, jaki jest Kościół obecnie w swojej hierarchii...
Cos tu mieszasz, skoro nie odpowiada Ci hierarchia koscielna to i papiez Franciszek-wszak i on nalezy do wladz Kosciola. Choc scisle mowiac sam bedac monarcha teokratycznym, absolutnym zasiada na tronie elekcyjnym, wiec niepodzielnie wlada cala hierarchia episkopalna.
iwonabiel napisał/a:
Dlatego słowa Papieża Franciszka i tak nie będą w Polsce respektowane.
Znacie parafię, która przyjęła jakiegoś uchodźcę? Jakiegoś księdza, zakon?
A Ty skad znasz przyszlosc ? Szybko Ci idzie ferowanie wyrokow i wydawanie ocen. Ja bym nie byla taka przekonana co do tego jak postapi nasz Episkopat, poszczegolne Parafie czy osoby konsekrowane. Po za tym jest roznica, pomiedzy uchodxca, a emigrantem- rozroznienie ich wymaga czasu- rzady panstw radza sobie z tym kiepsko, a Ty wymagasz tego od ludzi bez przygotowania ? Zachecam do wiekszej ostroznosci w wypowiadaniu sadow.
iwonabiel [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 06:24
Wiesz co, Kinga? Nie wiem, po co się rozpisywałaś i to w takim autorytarnym tonie. Myślisz, że jesteś w stanie zmienić światopogląd dorosłej osoby? Nie pytam Cię przecież o to, co sądzisz o moich słowach, nie wiem, po co się więc wypowiadasz.
Przykro mi i nie gniewaj się, ale nie jesteś dla mnie autorytetem w żadnej z tych kwestii. Ani nie jesteś teologiem, ani osobą duchowną. Siedzenie na forum Sychar jeszcze nie kształci. ;)
Twoje wypowiedzi: mylisz się, coś tu mieszasz, masz kochać Kościół - nie za wiele sobie pozwalasz?
kinga2 napisał/a:
zatem wnioski jakie wyciagnelas nie sa prawdziwe.
No błagam. Moje wnioski są prawdziwe, bo ja ja wyciągnęłam. Będziesz mi dyktować, co mam myśleć?
Różnica między nami jest taka, że ja zadaję pytania, a Ty WIESZ. Podziwiam. Tylko zastanawiam się, czy to nie pycha i brak pokory bardziej się tu objawia, a nie szczera chęć przedstawienia swoich poglądów. Zabrakło mi bowiem takich słów, jak: moim zdaniem, według mnie, ja myślę.
A za dużo narzucania i tłumaczenia komuś, jak ma myśleć, w co wierzyć i co kochać.
kinga2 napisał/a:
a zatem w swietle prawa wszelkie insynuacje co do zachowan tego ksiedza sa bezpodstawne i nie maja podstaw prawnych., zatem nosza znamiona plotki. W prawie stoi, ze dopoki winy sie nie udowodni podsadny jest niewinny.
Wpadłaś we własną pułapkę. Jak Ci jest wygodnie, to śluby cywilne są nieistotne, bo świeckie, ale jak trzeba, to sądy świeckie są ważniejsze od kościelnych.
Cytat:
11 lipca 2015 roku rozpoczął się proces Józefa Wesołowskiego przed trybunałem w Watykanie. Zostały mu przedstawione zarzuty dotyczące posiadania i ściągania z internetu pornografii dziecięcej, wymuszania na nieletnich aktów seksualnych; kupowania, otrzymywania i ukrywania na dwóch osobistych komputerach pornografii dziecięcej w trakcie pobytu na Dominikanie i w Watykanie (na jego komputerze znaleziono ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo oraz ślady 45 tys. wykasowanych plików[15]), dokonania poważnych obrażeń na psychice ofiar, dopuszczania się czynów, które obrażają religię i moralność chrześcijańską[16].
Nawet Watykan widział zło, które czynił Wesołowski. Powinnaś zmilczeć, trudno Cię szanować po Twojej wypowiedzi.
Wiecie co - ja rozumiem, że jest to forum katolickie, sama wszak jestem katoliczką i szukam tu pomocy celowo, ale czemu ma to charakter jakiejś nie wiem, sekty? To moderowanie postów, narzucanie innym swojej wizji, podczas gdy żaden z moderatorów nie ujawnia się z imienia i nazwiska. Religia to nie zabawa, no bądźmy poważni.
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 08:54
iwonabiel napisał/a:
Wierzę w Boga, czytam Biblię, ale jakoś trudno mi się zgodzić z tym, jaki jest Kościół obecnie w swojej hierarchii... Dlatego słowa Papieża Franciszka i tak nie będą w Polsce respektowane.
Znacie parafię, która przyjęła jakiegoś uchodźcę? Jakiegoś księdza, zakon?
Moja babcia, mawiała :
- Nie chodź za blisko fary, żebyś nie stracił Wiary.
z przymrużeniem oka oczywiście.
Jeżeli szatan ma swój plan marketingowy, to miejsca sakramentalne są najlepszym miejscem do ataku.
Jaka piękna siła rażenia .....
Nie tylko następne owieczki do przejęcia ale jaki PR !!
Dlatego, miejmy to na uwadze.
Kościół to MY.
Skoro oczekujesz przykładu ze strony parafii co ro przyjęcia uchodźców/emigrantów, to nie czekaj.
Sama daj przykład !
Ale, spłycenie procesów o stwierdzenie nieważnie zawartego małżeństwa, zdecydowanie mi się , tak jakby ...szokują ?
Gdyby tak poszperać w pamięci, to może by coś znaleźć ...
Sąd wyda wyrok, apelacja będzie na wakacjach albo zajęta innym przypadkiem i.... zmieniam forum....
Mamy już cenzurę na forum, ale świecką.
Może trzeba by się zastanowić na dwustopniową cenzurą, żeby aby przypadkiem Sychar nie propagował treści niezgodnym z obecnym "tryndem" ?
Toż to by było sekciarstwo "pro-małżeńskie" w sytuacji kiedy co najmniej 3 razy szybciej niż uzyskać rozwód, można stwierdzić ze małżeństwa w ogóle nie było.
Miraż,
Pojawia się i znika,
Jest, ale jego właśnie go nie ma,
Kiedyś czytałem artykuł o zmianach.
Podobno, ze względu na szybkość zmian jakie zachodzą we współczesnym świecie ( szybkość podwajania wiedzy ludzkości, dostęp do informacji, itd) obecny czas nazwany został
- "wiekiem pary"
( para jako substancja lotna, ma duża energię wewnętrzną, jej cząsteczki z ogromną prędkością zmieniają miejsce przebywania, w porównaniu do wody a szczególnie lody jest trudna do uchwycenia)
W przeciwieństwie do poprzednich epok - "lodu", "wody" - gdzie zmiany następowały odpowiednio wolno.
Widać małżeństwo sakramentalne staje się również taką ulotną substancją "parą bez pary"
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 09:17
iwonabiel napisał/a:
czemu ma to charakter jakiejś nie wiem, sekty? To moderowanie postów, narzucanie innym swojej wizji, podczas gdy żaden z moderatorów nie ujawnia się z imienia i nazwiska.
Moderowanie - to jest oznaką sekty?
Narzucanie innym swojej wizji?
Forum ma to do siebie, że każdy może przedstawiać na nim swoje poglądy, nie łamiąc oczywiście przy tym zaakceptowanego przez siebie regulaminu forum.
A, że Tobie nie podobają się czyjeś poglądy?
Moderatorzy nie ujawniają swojego imienia i nazwiska?
A Ty ujawniasz?
Moderatorzy są również użytkownikami i piszą tu o swoich osobistych sprawach.
Dlaczego chcesz im odebrać prawo do anonimowości w tych swoich wypowiedziach.
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 09:43
iwonabiel napisał/a:
Nie pytam Cię przecież o to, co sądzisz o moich słowach, nie wiem, po co się więc wypowiadasz.
iwonabiel, Będac na forum i uczestnicząc w nim aktywnie jakby nie było bierzemy udział w dyskusji i kazdy może ustosunkować sie do słow kazdego, takze i Twoich. Byćmoże poczułaś sie "pouczana" przez Kingę, taki był Twój subiektywny odbiór. Ja natomiast zobaczyłam w tym wyjasnienie pewnych kwestii. Nie zobaczyłam jednak, aby w którymkolwiek miejscu Kinga oceniła Ciebie jako osobę, co Ty natomiast zrobiłaś.
Nie wypowiadam sie co do "działalnosci" wspomnienego duchownego, jednak z cytatu jaki przytoczyłaś:
iwonabiel napisał/a:
Cytat:
11 lipca 2015 roku rozpoczął się proces Józefa Wesołowskiego przed trybunałem w Watykanie. Zostały mu przedstawione zarzuty dotyczące posiadania i ściągania z internetu pornografii dziecięcej, wymuszania na nieletnich aktów seksualnych; kupowania, otrzymywania i ukrywania na dwóch osobistych komputerach pornografii dziecięcej w trakcie pobytu na Dominikanie i w Watykanie (na jego komputerze znaleziono ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo oraz ślady 45 tys. wykasowanych plików[15]), dokonania poważnych obrażeń na psychice ofiar, dopuszczania się czynów, które obrażają religię i moralność chrześcijańską[16].
wynika, że zostały mu przedstawione zarzuty, a nie że został osądzony, więc zdanie poprzedzajace jest jakby nieprecyzyjne...
iwonabiel napisał/a:
To moderowanie postów,
O "TYM" moderowaniu postów dowiedziałaś sie czytajac regulamin przy rejestracji i zaakceptowałaś go/to...
iwonabiel napisał/a:
narzucanie innym swojej wizji
Kazdy z nas pioszac na forum przedstawia swoja wizję i swoje postrzeganie świata i wielu innych kwestii. Na tym min. polega dyskusja. Przykro mi, ze poczułaś jakby ktoś coś Ci narzucał i byćmoże faktycznie zabrakło wspomnianych przez Ciebie
iwonabiel napisał/a:
Zabrakło mi bowiem takich słów, jak: moim zdaniem, według mnie, ja myślę.
Ale prawde mówiac w Twoich wypowiedziach tez ich nie dostrzegłam
"iwonabiel" prowadzenie rozmowy jest pewnego rodzju sztuką, której sie uczymy wszyscy. Forum jest o tyle dobra formą nauki, dlatego, ze nie zmusza nas do natychmiastowej odpowiedzi, ale do jej przemyślenia, a przez to do opanowania własnych emocji przy jej udzielaniu. Przykro mi jesli poczułaś się przez kogokolwiek urazona i dobrze, ze o tym mówisz, jednak sposób w jaki się to mówi ma równiez ogromne znaczenie dla odbiorcy (każdego czytającego).
Szanujmy siebie nawzajem w rozmowie.
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 11:14
iwonabiel napisał/a:
Ale w związku z tym wystarczy, że stojąc przed Bogiem, który jest wszędzie, nie tylko w świątyni, wezmę narzeczonego za rękę i przysięgniemy sobie miłość i wierność do śmierci. Nie jest potrzebny do tego ksiądz, ani żadna inna hierarchia. A zatem skoro tak, to i te stwierdzenia nieważności sa tak samo istotne (lub nieistotne).
nooo...
Skoro wystarczy chwycić się za ręce i wyrzec słowa przysięgi - i już.
Jest małżeństwo,
To tak samo, można by stwierdzić, we własnym sumieniu, że w trakcie tej przysięgi ja lub druga osoba była w stanie "pomroczności jasnej" lub była inna przeszkoda ( ciekawe przez kogo określona jaka przeszkoda byłaby powodem ...) i ...już.
Stwierdzam nieważność swojego małżeństwa.
Prosto, szybko i bez kosztów, bez sądów, bez kapłanów, bez procedur.
Jakie życie byłoby nieskomplikowane.
Żenię się, a potem stwierdzam nieważność ożenku.
Sam, we własnym sumieniu.
Przy okazji nadchodzących zmian,
- czy aby nie trzeba by zweryfikować ważności zawarcia wszystkich dotychczasowych małżeństw ?
Głupio by tak było dowiedzieć się na Sądzie Ostatecznym,
że przez tyle lat żyło się w związku niesakramentalnym
Inni, którzy aplikują i dostają stwierdzenie nieważności,
wiedzą, że ich związek był niesakramentalny.
Gdyby tego nie zrobili, trwaliby w takim niesakramentalnym związku po kres swoich dni.
Ci którzy nie aplikują, czy aby nie popełniają grzechu zaniechania ?
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 11:32
GregAN napisał/a:
Przy okazji nadchodzących zmian,
- czy aby nie trzeba by zweryfikować ważności zawarcia wszystkich dotychczasowych małżeństw ?
Głupio by tak było dowiedzieć się na Sądzie Ostatecznym,
że przez tyle lat żyło się w związku niesakramentalnym
Inni, którzy aplikują i dostają stwierdzenie nieważności,
wiedzą, że ich związek był niesakramentalny.
Gdyby tego nie zrobili, trwaliby w takim niesakramentalnym związku po kres swoich dni.
Ci którzy nie aplikują, czy aby nie popełniają grzechu zaniechania ?
czy nie za daleko sie posuwasz w swoich stwierdzeniach??
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 12:08
Cytat:
Wiesz co, Kinga? Nie wiem, po co się rozpisywałaś i to w takim autorytarnym tonie. Myślisz, że jesteś w stanie zmienić światopogląd dorosłej osoby? Nie pytam Cię przecież o to, co sądzisz o moich słowach, nie wiem, po co się więc wypowiadasz.
Przykro mi i nie gniewaj się, ale nie jesteś dla mnie autorytetem w żadnej z tych kwestii. Ani nie jesteś teologiem, ani osobą duchowną. Siedzenie na forum Sychar jeszcze nie kształci. ;)
Witaj ,
Wcale nie zamierzalam zmieniac Twojego swiatopogladu tylko porzadkowalam sobie mysli i jesli to Cie urazilo, czy forma to przepraszam, ale wole wiedziec dokladnie o czym sie mowi, czy pisze, skroty myslowe czesto zmieniaja sens wypowiedzi bez intencji autora i docieraja do wspolrozmowcy zupelnie z innym wydzwiekiem niz zamierzono i stad moj post w takiej formie.Nie bylo moja intencja wytykanie ci czegokolwiek, czy pouczanie ot niedoskonalosc umiejetnosci w przelewaniu mysli na " papier", to sie zdarza.
Dlaczego Ci przykro, ze nie jestem dla CIebie autorytetem ? To dobrze, ze nie jestem odpowiedzialnosc ogromna i ryzyko, lepiej ze jest jak jest.
A bycie ,czy bywanie na Forum dla mnie jest ksztalcace, uwazam, ze od kazdego czlowieka mozna sie czegos nauczyc i z kazdej wypowiedzi czy materialu jaki tu znajduje , z Twoich postow takze moge.
iwonabiel napisał/a:
kinga2 napisał/a:
a zatem w swietle prawa wszelkie insynuacje co do zachowan tego ksiedza sa bezpodstawne i nie maja podstaw prawnych., zatem nosza znamiona plotki. W prawie stoi, ze dopoki winy sie nie udowodni podsadny jest niewinny.
Wpadłaś we własną pułapkę. Jak Ci jest wygodnie, to śluby cywilne są nieistotne, bo świeckie, ale jak trzeba, to sądy świeckie są ważniejsze od kościelnych.
iwonabiel napisał/a:
Nawet Watykan widział zło, które czynił Wesołowski. Powinnaś zmilczeć, trudno Cię szanować po Twojej wypowiedzi.
Coz ja szanuje ludzi za to, ze sa ludxmi, a ich poglady to dopiero dla mnie dodatek, jak ty ich klasyfikujesz to Twoja decyzja. Ale przekrecanie moich wypowiedzi i przerabianie ich na swoje kopyto nie sprawi, ze sie zmienia. Nic nie pisalam o tym co Watykan ustalil wzgledem bp. Wesolowskiego tylko, ze kazda osoba, Ty, ja i wszyscy ludzie maja prawo do procesow z obronca, dopoki sad ich nie skaze mamy obowiazek kazdego traktowac jak osobe niewinna, bez wzgledu na dowody jakie sie przeciw danej osobie zgromadzi. Tak dziala sadownictwo i nie ja to ustalalam.
iwonabiel napisał/a:
Cytat:
11 lipca 2015 roku rozpoczął się proces Józefa Wesołowskiego przed trybunałem w Watykanie. Zostały mu przedstawione zarzuty dotyczące posiadania i ściągania z internetu pornografii dziecięcej, wymuszania na nieletnich aktów seksualnych; kupowania, otrzymywania i ukrywania na dwóch osobistych komputerach pornografii dziecięcej w trakcie pobytu na Dominikanie i w Watykanie (na jego komputerze znaleziono ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo oraz ślady 45 tys. wykasowanych plików[15]), dokonania poważnych obrażeń na psychice ofiar, dopuszczania się czynów, które obrażają religię i moralność chrześcijańską[16].
Gdzie w Twoim cytacie jest wyrok Watykanu ? To sa zgromadzone dowody i nic z cytatu nie wynika jakie wnioski wyciagnal Trybunal z tych danych, to przeslanki, z pewnoscia bardzo istotne dla sadu swieckiego i Trybunalu, nic jednak nie mowia o wyroku, a do tego nawet nie podalas skad pochodzi ten cytat. Zrodlo wiadomosci , przynajmniej dla mnie jest istotne, bo wspolczesne media zostawiaja wiele do zyczenia.
A swoja droga to skad to u Ciebie - o szanowaniu mnie lub nie ? Nie wypowiedzialam swojego zdania na temat postepowania bp. Wesolowskiego, nie przypisuj mi swojego myslenia o tym co ja mysle, bo to naduzycie. Zwracasz mi uwage, a sama jak postepujesz ? Nie nakladaj swojej kalki myslowej na mnie bo powstaje falszywy obraz i sie nie dogadamy. Oburzasz sie na podstawie wlasnych projekcji o tym co ja niby mysle, a nie na podstawie tego co napisalam, dopowiadasz sobie tresci, ktorych nie ma w mojej wypowiedzi, Zreszta dotyczy to calego mojego postu nie tylko urywku o bp.
iwonabiel napisał/a:
nie jesteś teologiem, ani osobą duchowną.
Czy gdzies pisalam o swoim wyksztalceniu ?
A i przepraszam za literowki, nie mam polskiej czcionki.
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 12:24
monis napisał/a:
Czy nie za daleko sie posuwasz w swoich stwierdzeniach??
ja nie stwierdzam,
tylko pytam
kto pyta nie błądzi.
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-09-09, 12:39
GregAN napisał/a:
Głupio by tak było dowiedzieć się na Sądzie Ostatecznym,
że przez tyle lat żyło się w związku niesakramentalnym
Inni, którzy aplikują i dostają stwierdzenie nieważności,
wiedzą, że ich związek był niesakramentalny.
Gdyby tego nie zrobili, trwaliby w takim niesakramentalnym związku po kres swoich dni.
odebrałam to jako stwierdzenie
Wyżej tego i niżej są pytania.
Odpowiadam na oba nie, nie trzeba weryfikować oraz uważam, ze nie popełnię grzechu zaniechania nie aplikując o weryfikację.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.