Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
" Miłość BEZWARUNKOWA " ( ? )
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 13:45   

Jacek-sychar napisał/a:
Jest tu tyle emocji, że ja bałem się jako mężczyzna wtrącać i zabierać głos. Jak Mare się "wystawił", to teraz ma.



Dokładnie , "JAKO MĘŻCZYZNA" .
Ja też się boję , myslisz że nie ?
Dopóki piszesz po myśli Pań to jesteś ok ,
ale jak napiszesz coś innego to rzucą się na ciebie .

Zresztą co tam .
Większość mężów boi się własnej żony .
Wszystko co powie , może zostać wykorzystane przeciwko niemu .
w stylu "ja wiem co ty myślisz prędzej i lepiej niż ty sam "
Więc faceci już niczego nie tłumacza tylko przytakuja .

Oczywiście , że to nie reguła , bo kobiet są rózne jak i męzczyźni .

Ja wiem , że często się narażam , ale biorę to w koszty .
Przekaz musi kosztować .
Zawsze coś może zostanie , przynajmniej watpliwosci .
Zresztą z reguły faceci sa mniej gadatliwi ,
więc ci gadający powinni być "cenni" . :mrgreen:

Przewaga Pań na tym forum jest także znaczna
i to mocno wygadanych wykształconych i doświadczonych ,
więc poprzeczka wysoko . :mrgreen:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 19:31   

[quote="kenya"]
mare1966 napisał/a:
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.


mare, dobrze wiesz, że w moich postach


Kenya , to nie było do Ciebie . :mrgreen:
Mi chodzi o takie "babskie klachy" .
Zbierze się kilka i każda przebija kolejną w narzekaniu na chłopów .
Jedna podjudza drugą .
Tak się "wspierają" .
Ja się rozwiodłam , to niech i druga się rozwiedzie , będzie raźniej .
Sama powiedz , nie jest tak ?

Cytat:
Nie jestem przeciwko Tobie, nie chciałam zrobić Ci przykrości, zaledwie pragnęłam byś spróbował dostrzec że być może forma której użyłeś na przywitanie nowej użytkowniczki była nie taka jak być powinna.
Taki jest mój odbiór,....jak dobrze zauważyłeś, że mój.


Ale ja wiem , że nie przeciwko .
Nie chodzi o przykrość , bo i tej nie doświadczyłem .
Tylko zdziwienie , że tak można było odebrać to co napisałem . :shock:

I muszę przyjąć ( skoro tak odebrały 2 osoby przynajmniej )
że coś było nie tak . Jak pisałem - dialog to wielokrotna wymiana , aby sie dobrze zrozumieć .


Cytat:
Pomiędzy
Tym, co myślę,
Tym, co chcę powiedzieć,
Tym, co jak mi się wydaje – mówię,
Tym, co mówię,
A tym, co ty chcesz usłyszeć
Oraz tym, co jak ci się wydaje – słyszysz
Tym, co starasz się zrozumieć,
A tym, co rozumiesz –
Znajdują się dziesiątki wariantów nieporozumień
Ale – mimo to – spróbujmy.

Bernard Werber


Zgadzam się
i właśnie sobie czytam jedno urzędowe nieporozumienie . :-|
 
     
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 12:03   

Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.

Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają :-D .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 13:19   

Ania65 a tak KONKRETNIE
to co chciałaś mi powiedzieć ?

Bo ja mogę dać tabie ogólnikową odpowiedź ,
ale to będzie niekonstruktywne .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 14:22   

Ania65 napisał/a:
Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.



Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają .


Aniu , tak na zdrowy rozum i doświadczenie czytającego :
Ty - staż małżeński 8 lat i szczęśliwa żona .
Nie znam twojej historii , ale chyba zaraz po ślubie nie wpadliście w jakiś mega kryzys ? :roll:
Ja - staż małżeński 20 - parę lat i "kryzys" dłuższy niż połowa Twojego małżeństwa .

Moje patrzenie jest dość stabilne .
Ja nieźle czuję emocje , doświadczam ich
i jak to piszesz serca , ale nie mogę pozwolić
aby to emocje mną kierowały .
Nie uważam za stosowne uprawianie negliżu emocjonalnego na publicznym forum .
Intymność wymaga bliższych relacji .

Ale po części rozumiem .
Staram się nie ujawniać emocji , przynajmniej nie wprost ,
więc rozumiem i powierzchowny odbiór .
Zdaję sobie sprawę , że mój przekaz jest trudniejszy przez to , motywy błędnie ocenione .
No cóż , chyba skomplikowany jestem trochę . :mrgreen:

............ no , ale trudniej jest "czytać" kobiety
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 17:00   

mare1966, nie wiem do konca co Ania65, chciała Ci co powiedzieć, ale jeśli to co ja mysle ( i w tym bym się z nią zgodziła) to sprawa wyglada tak. Otóz nie chodzi tutaj o to
mare1966 napisał/a:
Ja nieźle czuję emocje , doświadczam ich
i jak to piszesz serca , ale nie mogę pozwolić
aby to emocje mną kierowały .
Nie uważam za stosowne uprawianie negliżu emocjonalnego na publicznym forum .
Intymność wymaga bliższych relacji .
,

czyli, jak rzumiem Twój wpis, negliz emocjonalny na forum z Twojej strony, ale o to, ze Ty, tak to widze czytajac Ciebie, koniecnie chciłbyś ogarnać Boga rozumem. Nieraz pisałes jak Go odbierasz, jak widzisz i jak dla mnie jest to odbiór li tylko oragonelptyczny, natomiast doświadczanie Boga jest przede wszystkim doświadczeniem pozazmmysłowym, na pozimie serca jak pisze Ania. I owszem Boga łatwo mozna zobaczyć, usłyszeć, posmakować, dotknąć w Jego dziele, jednak doświadczyc najpelniej Go można tylko w swoim sercu, duszy. Relcji z Bogiem nie dotkniesz, relacja w ogóle nie jest czymś co można dotknac zmysłami, relacji sie doswiadcza. Takie doświadczenie Boga w sercu, calą swoja osoba, csałym jestestwem już nie domaga sie zrozumienie...
Nic tutaj do tego nie ma staż małzeński, ani staż kryzysu...

I tak sobie mysle, ze te wszystkie tematy filozoficzne jakie zakładasz, sa taką własnie tesknotą za tym doświadczeniem Boga...
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2015-09-02, 17:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 19:20   

Ania65 napisał/a:
Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.



Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają .



W życiu bym się nie domyslił , że w tym co na górze napisane
chodzi o moje doswiadczenie miłości Boga w sercu . :mrgreen:

Nie wiem , chyba nie miałem aż takich duchowych uniesień w tej relacji z Bogiem .
Nie jestem mistykiem .
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta .
Miałem taką dziwną radość w sobie parę razy , owszem nieźle .

Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .
Ja tu na codzień obserwuję 3-latki , już faceci pełną gębą .
Męskie zabawy , rywalizacja , krzyki ( jeden drugiego chce zwycięzyć , przestraszyć ) .
Nikt ich tego nie uczy .
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 16:09   

mare1966 napisał/a:
Ja tu na codzień obserwuję 3-latki , już faceci pełną gębą .
Męskie zabawy , rywalizacja , krzyki ( jeden drugiego chce zwycięzyć , przestraszyć ) .
Nikt ich tego nie uczy .
\

No i co w zwiazku z tym? Czy to jest potwierdzenie tego zdania?

mare1966 napisał/a:
Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .


Bo nijak zwiazku nie widzę. :shock:

Powiedz, jak sadzisz, dlaczego ci mali chlopcy tak maja?

A teraz mare1966, chciałbym napisać o czym innym i posluzyc sie przy tym Twoim, nieraz opisywanym tu przez Ciebie postrzeganiem roli ojca w zyciu dziecka, ktore przeczy temu powyższemu zdaniu.
Nie gniewja sie prosze, nie chce Cie urazic i nie będe Cię tu oceniac jako osoby, ale chce opisac rzeczywistosc duchową w tym kontekscie. Ja tak postrzegam Twoją rzeczywistosc duchową.

Nie raz już mi pisałeś:
mare1966 napisał/a:
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta.

Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .


Jak sam piszesz MB jest opiekunka, tak czujesz, ze sie Tobą opiekuje. Jest wiele okraśleń dla niej: opiekunka, wspomozycielka, orędowniczka, pośredniczka. Tak jak w życiu. Kazda matka jest taka względem własnego dziecka.
Tych okrslen mozan by mnożyć, zawsze jednak ich wydźwiek jest taki, że MB jest nam pomocą w kontakcie z Bogiem. Ona zanosi do Niego nasze prośby, ona nas samych podporowadza pod i do Niego. I nie umniejszając w niczym MB, to ona jest pewnego rodzaju droga do Boga, taką dla nas bliską, bo z nas, ludzi, sie wywodzącą Jednak naszym celem jest zjedniczenie sie z Bogiem (równiez dzieki jej pośrednictwu) a nie z matką Jego Syna.
Czesto piszesz o tym jak to było w ludach pierwotnych (ciekawe czemu tak i kto stał za takim stanem żeczy :roll: ) zwłaszcza w kontekście wychowywania chłopców, a mianowicie o tzw. inicjacji chłopców, czyli przejściu ich w pewnym wieku spod opieki matki pod opiekę ojca. Dobrze wiesz, że zadna kobieta nie wychowa dobrze meżczyzny do ról jkie Bóg mu przeznaczył, bez meskich wzorców. Tylko męzczyzna potrafi zrobić mezczyznę z chłopca, dlatego w pierwotnych ludach w pewnym wieku chłopcy przechodzili pod opiekę męzczyzn, ojców. Podejrzewam, że nie jeden sie tego bał, niejeden wolał zostać pod czułą opieką mamy, za jej spódnicą, bo tam miło i bezpiecznie, bo mama przytuli, pocieszy, opatrzy, otrze łzy...
Czy sam nieraz nie powołujesz sie na to w swoich wypowiedziach?
Popatrz teraz, co napisałes:
mare1966 napisał/a:
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta .


:shock: :shock: :shock:

Czyli co?
Od kiedy "naturalna" jest dla FACETA opieka li tylko matki? Owszem ona jest naturalna dla CHŁOPCA, nie dla MĘŻCZYZNY.
Tak wlasnie zrozumiałm , twój niejeden przekaz w kwestii wychownia ;-)
Czy sądzisz, ze w swerze duchowej jest inaczej? Jeśli tak, to na jakiej podstawie?

mare1966 napisał/a:
Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem


Czy mógłbyś rozwinąć to zdanie kontekscie tego co powozyje napisałam , czyli "ludzkich" relacji ojciec- syn, a relcji Bog Ojciec- syn ?
Co w Twoim rozumieniu znaczy "intymna" relacja z ojcem, Ojcem.

I owszem trzylatkowi wystarczy swiadomość, ze ojciec gdzieś tam jest, i ze jest ok, ale straczemu chłopcu? To po co była ta cała inicjacja?

Wiesz mare1966, nie gniewaj sie, ale mam takie wrazenie, jakbyś był w kwestii duchowej w relacji z Bogiem takim wasnie chłopcem, który niekoniecznie chce wyjsc spod opieki matki (Maryi), pod opiekę Ojca. Bóg mówi, choc, zrobię z ciebie mężczyznę, takiego jakim Cię stworzyłem, a Ty mówisz, nie, wiesz nie, ja wole być z mamą, ale tak naprawde w sercu czujesz tęsknote( być moze nie nazwana, nawet nie rozpoznana przez Ciebie) za tym aby poznać Ojca, aby zobaczyć potwierdzenie swojej męskości w jego oczach.

A odnośnie tej "intymnej" relacji. Myslałm sobie, ze chyba masz racje, ze facet to jednak inaczej odbiera. Do wczoraj, kiedy wysłuchałam tego (ja w 3/4 mam takie same doświadczenia):

https://www.youtube.com/watch?v=Df9J68y2YeA

( w drugiej polowie mowi o tym jak wyglada i na czym polega intymna relacja Boga z nim samym)

A jesli chodzi Ci tylko o to, ze Bóg to "mężczyzna" (tak jest przedstawiany) i brak Ci w nim "kobiecego" pierwiastaka, to tu tutaj go masz:

https://www.youtube.com/watch?v=Zmt36H-50VM

W jednej ze swoich Osób Bóg jest kobietą.

Może warto poznać tę czastke Boga?

Pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 19:58   

zenia1780 napisał/a:
No i co w zwiazku z tym? Czy to jest potwierdzenie tego zdania?



To luźna uwaga .
Tak jak poniższa o dziewczynkach w tym wieku i starsze .
"Walczą" rozmową , ranią słowami , jak są we trzy
to powstaje układ : dwie przeciw jednej .
Polem walki są relacje , mieczem i tarczą one same .


=================================================


Co do reszty , nie bardzo rozumiem i czuję o co chodzi .

zenia1780 napisał/a:
I owszem trzylatkowi wystarczy swiadomość, ze ojciec gdzieś tam jest, i ze jest ok, ale straczemu chłopcu? To po co była ta cała inicjacja?



Po mojemu po to aby chłopczyk się dowiedział , że :
JEST MĘZCZYZŃĄ ( wchodzi w krąg mężczyzn , widzi to i czuje powagę )
i da sobie radę ( jest silny , odważny itd. )
..... bo pokonał strach , ból , własne lęki i słabości



Przesłuchałem świqdectwo Szustaka .
Nie miałem podobnych doświadczeń i droga życiowa całkiem inna .


Jedno mnie mocno zastanowiło , "oświeciło " ?
Chodzi mi o autonomię własnego JA wobec Boga
Czym jest moje JA ?
"Ty jesteś nikim , ja ci wszystko dam"
"Ja mam dobro , nie ty"

Rodzę się bez własnej woli ani przyczyny .
Jako stworzenie .
Mam określone geny , cechy charakteru , środowisko , miejsce , serce .
W sumie fakt - DOSTAJĘ wszystko wedle upodobań Boga .
Nic co mam , nie mam sam z siebie .
Taki jest początek .
I dotąd jest dla mnie jasne .

Idżmy jednakdalej .
Mam jednak świadomość , wolę , rozum , serce , sumienie
- żyję jakoś , doświadzcam , rozwijam się lub zwijam .
To moje czy nie ?
"Bóg ma prowadzić" więc gdzie Ja , czy ono w ogóle istnieje ?
Czy jest "moje" JA ?
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź i rób za mnie wszystko , decyduj itd"
albo to moje zycie i żyję po swojemu .

A może istotnie rzecz polega na wyzbyciu sie własnego Ja .
Zrozumieniu , że jestem nikim ( w sensie nic nie mogę , niczego nie posiadam )
zdaniu się na całkowitą opiekę Boga , przyjecie wszystkiego
i dziękczynienie . Wydaje się nawet logiczne .

Jestem nikim - nie oznacza wcale nic nie wartym .
Bowiem - jestem stworzony indywidualnie , zawsze hojnie obdarowany
i przeznaczony do wiecznego szczęścia .
No to w sumie sporo jak na "nikogo" . :mrgreen:
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 20:09   

mare1966 napisał/a:
A może istotnie rzecz polega na wyzbyciu sie własnego Ja .
Zrozumieniu , że jestem nikim ( w sensie nic nie mogę , niczego nie posiadam )
zdaniu się na całkowitą opiekę Boga , przyjecie wszystkiego
i dziękczynienie . Wydaje się nawet logiczne .

Jestem nikim - nie oznacza wcale nic nie wartym .
Bowiem - jestem stworzony indywidualnie , zawsze hojnie obdarowany
i przeznaczony do wiecznego szczęścia .
No to w sumie sporo jak na "nikogo" .


No powolutku... coś widać :lol:

Tyle link, a co z resztą?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 20:13   

mare1966 napisał/a:
Po mojemu po to aby chłopczyk się dowiedział , że :
JEST MĘZCZYZŃĄ ( wchodzi w krąg mężczyzn , widzi to i czuje powagę )
i da sobie radę ( jest silny , odważny itd. )
..... bo pokonał strach , ból , własne lęki i słabości


Dikładnie. Czy w sferze duchowej nie jest podobnie? Czy wejście w relację z Ojcem i Synem nie jest wejściem w krąg mężczyn?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 20:17   

mare1966 napisał/a:
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź i rób za mnie wszystko , decyduj itd"
albo to moje zycie i żyję po swojemu .


Jak dla mnie jest to pierwsze zdanie, TY MNIE PROWADŹ. a reszta, no niestety działanie to juz nasza działka, ale działanie oparte na Jego prowadzeniu.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 20:44   

mare1966 napisał/a:
Chodzi mi o autonomię własnego JA wobec Boga
Czym jest moje JA ?


mare1966 napisał/a:
Czy jest "moje" JA ?
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź


mare1966 napisał/a:
Jedno mnie mocno zastanowiło , "oświeciło "


Tak to jest najwaznoejszy wybor mojej wolnej woli, po to, myslę, została mi dana.

mare1966 napisał/a:
Przesłuchałem świqdectwo Szustaka .
Nie miałem podobnych doświadczeń i droga życiowa całkiem inna .

I cóz z tego, ze droga inna?
Wiele róznych dróg prowadzi do jednego miejsca...
Moja draga była zupelnie inna, a doświadczanie obecnosci Boga w zycji niemalze takie samo.
Kazdy z nas podazy swoją drogą, bo nie droga jest istotna, ale to co jest na jej końcu.

Tlumaczenie sie i chowanie za tym, ze moja droga inna, ze doświadczyc Boga mogą tylko mistycy...
No jakoś trzeba wytłumaczyć sobie i światu dlaczego nie chcę spróbować... ;-)

Bóg pozwala doswiadczyc Siebie każdemu, jednak oczekje od nas naszej zgody na to...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 21:57   

zenia1780 napisał/a:
No jakoś trzeba wytłumaczyć sobie i światu dlaczego nie chcę spróbować...



Bóg pozwala doswiadczyc Siebie każdemu, jednak oczekje od nas naszej zgody na to...


A konkretnie co co masz na myśli , jakie działania ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8