Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
" Miłość BEZWARUNKOWA " ( ? )
Autor Wiadomość
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-30, 22:37   

Rubin zgadzam się z tobą prawie we wszystkim co napisałeś, rozumiem miłość bezwarunkową tak jak ty. Jednak proszę przemyśl jedną rzecz myślę kluczową, którą napisałeś:
Rubin napisał/a:
I myślę, że kochać Boga to nie jest cel sam w sobie.
bo Jezus wyraźnie mówi:: Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Przykazanie, a jednocześnie obietnica, że będę do tego zdolna. Myślę, że jest to nasz cel: kochać Boga całkowicie.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-31, 10:14   

Myślę , że inaczej definiuję ( przynajmniej inaczej niż co poniektóre osoby )
znaczenie BEZWARUNKOWA .
Moja "definicja" ( rozumienie ) jest o wiele szersza .
Ja wychodzę od tego , że miłość spełnia się dopiero w relacji .
Relacja jest jej ostatecznym celem , wzajemna wymiana .
Samo tylko "pragnienie dobra" bez odpowiedzi z drugiej strony
nie jest tym na czym ani ludziom ,
ani Bogu zależy .

Co to znaczy właściwie kochać Boga ?
......... dbać , troszczyć o Jego dobro ?
No jakoś tu ta ludzka definicja nie pasuje .
Wydaje się śmieszna , bo co ludzie mogą dać Bogu ?
Wdzieczność myślę dla Niego i to że względem innych
będą potrafili miłość okazywać , tworzyć relacje miłości .

Tym niemniej nie jestesmy równi Bogu i jesteśmy tylko i aż stworzeniami .
Jako tacy jesteśmy biorcami , a więc głównie dostajemy .
I tu trochę pasuje analogia słońca i roślin .
Z tym , że roślin świadomych i wdzięcznych .
Naturalną miłością dla ludzi jest miłość ludzka
i pomiedzy ludxmi , a skoro jest podział na płci , to pomiędzy nimi .
I to jest ten podstawowy uniwersalny wymiar ,
jak równy z równym
........... dlatego Adam tak zareagował
( pojawił się Ktoś na jego poziomie )

Miłość do Boga jest inną miłością niż ta pomiędzy ludźmi .
Tamta polega w zasadzie na wdzięczności bo nic w sumie wiecej dać nie możemy .
Gdyby rozumieć miłość bezwarunkową DOSŁOWNIE ,
to brama nieba musiała by być otwarta na wieki i dla każdego .
......... ot zachciało mi się tam iść i tyle , nie ważne skąd idę
A Bóg wie , że niebo jest większym dobrem niż piekło , więc
nie ma wyjścia .
Tak to jednak nie działa .
Zatem owa "bezwarunkowość" nie jest wieczna , coś jest ponad nią .


Tym bardziej nie powinno się mówić o ludzkiej miłości bezwarunkowej .
Wystarczy mi że ja cię kocham , a ty rób sobie co chcesz .
Absurd .

Natamiast , owszem jeszcze inną miłością jest miłość ojca
do dziecka . ;-)
...... czasem także matki :mrgreen:

Chyba trzeba więc zdecydowanie rozróżniać te rodzaje miłości , bo są inne
jak relacje które tworzą te osoby .



Jaka miłość będzie tą podstawową w niebie ?
Zobaczymy być może .
 
     
iwonabiel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-31, 22:18   

mare1966 napisał/a:
Ja wychodzę od tego , że miłość spełnia się dopiero w relacji .
Relacja jest jej ostatecznym celem , wzajemna wymiana .


Jeżeli wychodzisz z błędnego wniosku, to i cała dyskusja jest funta kłaków nie warta.

Patrzysz na życie płasko. Zapewne wiele nie doświadczyłeś, wiele nie doznałeś, zamknięty na ludzi i emocje, na życie.

Zadam Ci kilka pytań:

Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:

- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną
- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął
- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni
- małżonek umiera

Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

W tych przypadkach nie ma relacji, nie ma wzajemności, odpowiedzi - cóż więc w takiej sytuacji robić? Po prostu cicho wyjść i zamknąć za sobą drzwi?

Zatem twoje dalsze dywagacje są jak tu inni piszą, pływaniem po mieliźnie, nie wiadomo po co, nie wiadomo dokąd...

Chciałabym, żeby do takich dyskusji włączał się psycholog, ktoś, kto może być autorytetem w takich sprawach? Jaki sens prowadzenia dyskusji przez ludzi, którym zdaje się, że coś wiedzą i próbują ustalać ogólne definicje?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 09:50   

iwonabiel napisał/a:
Zadam Ci kilka pytań:



Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:



- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną

- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął

- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni

- małżonek umiera



Proszę , aby wszystkie te osoby , które mają TAKI problem jak wyżej ujawniły się .
( także jeżeli małżonek zaginął w Himalajach albo afrykańskim buszu itd. )

Czy są typowe przypadki problemów małżeńskich i relacji ?
Zresztą o co tobie chodzi ?
Przecież twój mąż żyje i ma się dobrze .
Mieszkacie razem , zatem co ci przeszkadza ,
że on nie wchodzi z tobą w relację ?
Przecież wystarczy , że ty go kochasz .
Sama twierdzisz ( patrz powyższe przykłady ) , że do miłości
relacja , odpowiedź , uczestnictwo drugiej strony nie jest konieczne .
Zatem gdzie twój problem ???

-------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?


Ja nie wierzę w czarodziejki , różdżki itp.

---------------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Zatem twoje dalsze dywagacje są jak tu inni piszą, pływaniem po mieliźnie, nie wiadomo po co, nie wiadomo dokąd...


Inni , czyli kto ?
Jedna osoba , która zresztą i tak pisze .
Czy jest przymus uczestnictwa w jakimkolwiek wątku ?

---------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Chciałabym, żeby do takich dyskusji włączał się psycholog, ktoś, kto może być autorytetem w takich sprawach? Jaki sens prowadzenia dyskusji przez ludzi, którym zdaje się, że coś wiedzą i próbują ustalać ogólne definicje?


Psycholog ?
A jaki ?
Z tytułem magistra , doktora czy profesorskim .
Należący do SPCh czy dowolny ?
Trzeba doświadczenia , dorobku naukowego ?
Jakiego ?
Wreszcie , tematy które poruszamy WYKRACZAJĄ daleko poza psychologię .
A psycholodzy jak wszyscy ludzie , mądrzy lub mniej .
Większość tutaj miała zresztą do czynienia z psychologami , terapeutami itp.

------------------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Patrzysz na życie płasko. Zapewne wiele nie doświadczyłeś, wiele nie doznałeś, zamknięty na ludzi i emocje, na życie.



Ja widzę , że Ty sama jesteś "doskonałym psychologiem" .
Bez wywiadu , rozmowy i telepatycznie
potrafisz zdiagnozować pacjenta . :mrgreen:
Jesteś nim ?
Jeżeli nie - to jakim tytułem wyciągasz takie wnioski ?

Jeżeli zaś jesteś - to dlaczego TU jesteś , dlaczego masz problemy ???

===================================================

Może tak trochę więcej pokory , a mniej emocji ? :roll:
Ja na ciebie nie napadłem .
Chciałem tylko pomóc . :mrgreen:


--------------------------------------------------------------------------------------
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 10:10   

mare1966 napisał/a:
Może tak trochę więcej pokory , a mniej emocji ? :roll:
Ja na ciebie nie napadłem .
Chciałem tylko pomóc . :mrgreen:


Mare, ale tego Twojego postu nie można zaliczyć do pomocowych :-(
Masz rację - mniej emocji :-P
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 11:01   

Twardy , w takich sytuacjach
nie ma idealnego wyjścia .

Jeśli nie odpowiem , wyjdzie że nie ma nic do powiedzenia ,
przyjmuję argumenty drugiej strony
czy cokolwiek innego .
Brak dialogu .

Post iwonabiel
uważam , że jest dość mocno agresywny .
Czasem trzeba tupnąć nogą .
Ja tupnąłem niezbyt mocno
i nie pozwolę aby ktokolwiek tu na mnie pokrzywiwał
i mnie ustawiał , ganiał do kąta
a już zwłaszcza INNY UŻYTKOWNIK forum .

A po stylu wypowiedzi widzę , że mam do czynienia z osobą mocną
i pewną siebie , która wcale pomocy wydaje się nie oczekiwać ,
przynajmniej tak sie jej wydaje .
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 11:47   

mare1966 napisał/a:
A po stylu wypowiedzi widzę , że mam do czynienia z osobą mocną
i pewną siebie , która wcale pomocy wydaje się nie oczekiwać , przynajmniej tak sie jej wydaje .


mare, znamy się jak stare konie. Ponieważ mam sporo sympatii dla Ciebie pozwalam sobie coś napisać. Postaram się być obiektywna jak tylko potrafię.

Fragment całości postu Iwony, który zacytuję poniżej jest dowodem na to, że Iwona ma problem (w myśl zasady że NIKT kto tutaj się pojawia nie jest wolny od problemów)i być może pomocy oczekuje, lecz spotkała się przy pierwszej próbie zaistnienia na tym forum z Twoim bagatelizowaniem jej całkiem dużego problemu - nadzwyczaj delikatnie rzecz ujmując.

Iwona pisze:
Cytat:
Dla mnie mój mąż jest obcym człowiekiem. Zarabia na dom (to jest jego argument), więc ma oczekiwania, mam być gotowa. Oczywiście nie wprost używa takich słów, ale przesłanie jest proste. Tylko co z moimi oczekiwaniami wobec niego? Mam zepchnąć je daleko, żeby przypadkiem mnie "nie zdradził"? Tak samo mogę powiedzieć, że dla mnie zdrada męża zaczyna się wtedy, kiedy traktuje mnie użytkowo, jak jeszcze jeden sprzęt do organizowania życia w domu.


Zatem, jej reakcja jest jej stanowczym veto wobec takiego traktowania jej i nie tylko jej problemów, ponieważ Ty mare miast pochylić się nad autorką , niemal od pierwszych słów udowadniasz jej , że coś nie tak z jej postrzeganiem i jej oczekiwaniami.

W pewnym sensie uosabiasz mężczyznę, który przydzielił kobiecie jakąś tam rolę, lecz niekoniecznie należałoby specjalnie przejmować się fanaberiamy istoty która jest emocjonalna ze swej natury (wg Ciebie) i z całą pewnością jest na pozycji niższej niż przeciętny mężczyzna.

Piszą tutaj mądre, wykształcone kobiety, pewne swojej wartości, nie po to, by inny mężczyzna wieńczył dzieło ich mężów w celu odebrania im tego czego są pewne, ich wiarygodności.

Fakt, że przebywamy na tym forum dłużej niż inni, np. ci nowo wchodzący, nie czyni nas w każdym przypadku ani mądrzejszymi ani tymi, którzy bezwzględnie mają rację.

A teraz drodzy Państwo, Iwonko i Mare, spróbujcie zacząć na nowo, lub jeśli jeszcze coś stoi na przeszkodzie, na pewien czas, w celu uzyskania niezbędnego dystansu, zawrzyjcie pakt o nieagresjii. ;-)
Emocje z obu stron wybrzmią i być może każde z Was spojrzy przychylniej na drugą stronę.

pozdrawiam Was oboje, życząc miłego dnia. :-)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 11:52   

kenya napisał/a:
A teraz drodzy Państwo, Iwonko i Mare, spróbujcie zacząć na nowo, lub jeśli jeszcze coś stoi na przeszkodzie, na pewien czas, w celu uzyskania niezbędnego dystansu, zawrzyjcie pakt o nieagresjii.
Emocje z obu stron wybrzmią i być może każde z Was spojrzy przychylniej na drugą stronę.

Jak to miło, jak o moderację dbają już sami użytkownicy. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 11:56   

Ciebie też Jacku pozdrawiam, jednocześnie prosząc o wybaczenie, gdyż zdarza mi się czasami być jędzą...i czasem Ciebie też to dytyka. :-)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:08   

kenya napisał/a:
Ciebie też Jacku pozdrawiam, jednocześnie prosząc o wybaczenie, gdyż zdarza mi się czasami być jędzą...i czasem Ciebie też to dytyka.

:shock: :shock: :shock:

Nie zauważyłem, albo może się przyzwyczaiłem, ze jestem forumowy chłopiec do bicia? :lol:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 13:05   

Napisałem pierwszego posta ,
bo zauważyłem , że pojawiła się nowa osoba na forum ,
napisała o swoim problemie
i nie została zauważona .
Ponieważ zdaję sobie sprawę , jak ważny jest pierwszy post , pierwszy głos
więc odpowiedziałem .

Jestem facetem i dla mnie słowa w stylu " jesteśmy z tobą" ,
"przytulam cię kochana" , nic nie znaczą .
A słowa "mój jest taki sam" ....... wręcz szkodzą , bo wtedy zakłada się
koalicja przeciw męskiemu rodowi .
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.
Faceci tak się nie zachowują , co najwyżej układają kawały o teściowych .


Kenya - jestem zaskoczony po prostu .
kenya napisał/a:
lecz spotkała się przy pierwszej próbie zaistnienia na tym forum z Twoim bagatelizowaniem jej całkiem dużego problemu - nadzwyczaj delikatnie rzecz ujmując.


To jest Twój i może nie tylko Twój ale ODBIÓR .
Zupełnie inny był przekaz , a już na pewno motywacje .
Trzeba było zapytać w stylu : czy rozumiesz zatem , czy chcesz powiedzieć , że ...... itd.
( dla wyjasnienia sprawy )
A ten przekaz został odebrany niesamowicie skrajnie .

Jednak tak został odebrany i NIE MOGĘ MIEĆ PRETENSJI .

Dialog polega na wielokrotnej wymianie , a tu tego zabrakło .
Zdaję sobie sprawę , że natychmiast zostałem "uosobieniem jej własnego męża" .
Podchwyciła , podasowała i atak .
Ale , że i Ty ? :shock:

Nie jest tajemnicą , że kobiety są bardziej podatne na emocjonalne podejście do spraw .
Ale tu trzeba uciszyć emocje .
Ja napisałem ( wczuwając się w JEJ MĘZA ) co ON może myśleć i uważać .
Nie pisałem co ja uważam .

Nie piszę też aby sie przypodobać , więc piszę i rzeczy trudne .
Faktem jest , że kwestia współżycia ( zauważ że zawsze unikam słowa seks !
i też nie zostałem zrozumiany w tej kwestii
a dla mnie to zasadnicza róznica :!: )
jest trudna .

A tak już jest , że facet woli zjeść gorszy obiad ( czy nawet sam go ugotuje )
niż mieć problemy łóżkowe z żoną .
Tak jak dla WAs to delikatna sprawa ,
to nie mniej delikatna i dla facetów .
Niechęć nawet delikatna jest od razu dostrzeżona
i traktowana jak odepchnięcie .
A już takie oczekiwanie , że może dziś , może jutro , może zasłużył ,
może jej się zachce ........ rujmuje małżeństwo .
U nas był NPR z mojej inicjatywy , więc proszę mi nie pisać
że nie rozumiem kobiet , nie potrafię się opanować jak zwięrzątko itd.
A jakoś nie widzę , zbiorowego emocjonalnego protestu panów na tym forum .
A słowa padły w naszym kierunku nieciekawe .

Doceniam Kenya , twoje działanie . :mrgreen:
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 13:11   

Dla wyjaśnienia mój subiektywny osąd tego wątku.

Jest tu tyle emocji, że ja bałem się jako mężczyzna wtrącać i zabierać głos. Jak Mare się "wystawił", to teraz ma. :mrgreen: :-?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 13:15   

iwonabiel napisał/a:


Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:

- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną

czujemy się zobowiązani, wiemy, że nim zachorował kochał nas i gdyby nie choroba kochałby nas nadal
czasami granica miedzy zobowiązaniem a miłością jest dość cienka (szczególnie po iluś latach razem)


- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął

zginął, ale liczymy, że gdzieś jest i wróci i będzie kochał

- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni

ale kocha i wróci


- małżonek umiera

Kochamy wspomnienia a nie kogoś kogo nie ma.



Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 13:42   

mare1966 napisał/a:
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.


mare, dobrze wiesz, że w moich postach nigdy nie ma tego typu konstrukcji i unikam posługiwania się stereotypami które uważam, że są krzywdzące i służą temu by ominąć sedno sprawy oraz nie zadać sobie trudu by zglębić problem jednostki.
Dobrze wiesz także, że nie dzielę ludzi na wartościowszą płeć i na tą mniej wartościową...i tego się trzymam.

mare1966 napisał/a:
Ale , że i Ty ?


Nie jestem przeciwko Tobie, nie chciałam zrobić Ci przykrości, zaledwie pragnęłam byś spróbował dostrzec że być może forma której użyłeś na przywitanie nowej użytkowniczki była nie taka jak być powinna.
Taki jest mój odbiór,....jak dobrze zauważyłeś, że mój.

Wszyscy tutaj popełniamy błędy, włączając w to mnie. Zatem zdrowo jest uznać, że my też się możemy mylić, włączając w to Ciebie.

Zatem po raz kolejny zacytuję, już cytowany ale mający w różnych okolicznościach swoje zastosowanie wiersz:

Pomiędzy
Tym, co myślę,
Tym, co chcę powiedzieć,
Tym, co jak mi się wydaje – mówię,
Tym, co mówię,
A tym, co ty chcesz usłyszeć
Oraz tym, co jak ci się wydaje – słyszysz
Tym, co starasz się zrozumieć,
A tym, co rozumiesz –
Znajdują się dziesiątki wariantów nieporozumień
Ale – mimo to – spróbujmy.

Bernard Werber

I bez urazy. :-) To jedno więcej doświadczenie dla nas wszystkich.

ps. za formę wypowiedzi biorą odpowiedzialność dwie strony dyskusji , zatem rozumiem że także możesz poczuć się niekomfortowo.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8