Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2014-09-06, 05:39 Żona złożyła pozew o rozwód
Witajcie
Kocham bardzo moją żonę i nie chcę rozwodu, mamy 2 wspaniałych dzieci 7 i 10 lat. Jestem załamany.
Z żoną jesteśmy razem 20 lat, 8 lat narzeczeństwa i 12 po ślubie. W 2004 urodził się nasz syn a 2 2007 córka. W naszym pożyciu bywało różnie, tak jak w małżeństwie zdarzały się dni lepsze i gorsze. Ja miałem od początku problem z dotarciem do żony ponieważ jest z niepełnego małżeństwa i wychowywała się bez ojca. W kwietniu 2014 pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę i potem było jeszcze gorzej. Od tego czasu nie rozmawialiśmy ze sobą. Żona w sierpniu wyjechała na wczasy z dziećmi. Dzwoniłem do niej wiele razy i zauważyłem, że nasze relacje uległy ociepleniu.
Żona wróciła z wczasów i rozmawiamy normalnie. Próbowałem z nią rozmawiać o tym co się dzieje ale nie daje mi możliwości. Chcę ratować małżeństwo. Próbowałem ją przekonać do rekolekcji dla trudnych małżeństw. Nie chce o tym słyszeć. Z tego co rozmawiałem z psychologiem to powiedział mi że jest teraz w takim stanie, że podjęła decyzję i nic tego nie zmieni.
Kocham ją bardzo i nie chcę aby nasze małżeństwo się rozleciało. Jestem raczej pewny, że nie ma nikogo trzeciego w tym układzie. Żona jest wierząca i ja też. Jak pytałem się jak się ma do tego wiara to powiedziała, że w kościele istnieje rozwód.
Powiedźcie co ja mogę teraz zrobić?
Modlę się codziennie i odmawiam różaniec, wierzę, że uda mi się uratować ten związek.
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-08, 09:33, w całości zmieniany 1 raz
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 07:27
Temat przesunięty z działu "Świadectwa" do działu "Rozwód czy ratowanie małżeństwa".
Tak dla porządku.
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 07:50
jeronimo, czy Twoja żona kiedykolwiek wcześniej sugerowała że nie mogąc znaleźć rozwiązania problemów małżeńskich zechce wziąć z Tobą rozwód? Jeśli tak, to jakiej argumentacji użyła?
Z Twojego opisu wynika, że jakaś, jak nazywasz pierdoła stała się powodem do kłótni, potem do wielomiesięcznego milczenia, przy czym finałem jest złożony pozew.
Czy jest jakieś drugie dno tej historii?
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 08:32
Witaj Jeronimo
przekop tutaj wszystkie materiały jakie tu znajdziesz, szczególnie dział REKOLEKCJE a w nim ks Marka Dziewieckiego "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - zapisuj wnioski dla siebie
potem porządny rachunek sumienia, Spowiedź i Eucharystia
Przyjdź na spotkanie do któregoś z naszych Ognisk i módl się
wspieram modlitwą
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 09:47
Witaj
Po pierwsze nie panikuj .
To naturalne , że jesteś w szoku .
Niestety takich są dziesiatki tysięcy przed tobą i za tobą .
Jednego dotyka choroba , innego alkoholizm , powódź
a ciebie rozwód ( powiedzmy ostry kryzys na razie ) .
Sam poze to jeszcz nie rozwód .
Dostałeś zapewne termin na napisanie
ODPOWIEDZI na pozew ( jak nie , to i tak masz do tego prawo )
Przyłóż się do tego !
Rozwód nie zostanie udzielony jeżeli
ucierpi dobro małoletnich dzieci .
( tzw. ujemna przesłanka )
Dzieci nie są przygotowane na rozwód .
Jaka masz więź z nimi itd.
Nie macie ponadto rozpadu małżeństwa !
3 więzi : fizyczna ( śpicie ? )
emocjonalna ( kochasz , ale ona powie że nie ) i gospodarcza
( czy gotuje , wspólne opłaty , zakupy itd - zapewne jest jeszcze ta więź )
Nie gódź się na rozwód , wnieś w ODPOWIEDZI prośbę o Mediacje .
Wykazuj , że próbujesz ratować .
Niestety psycholog może mieć rację .
Żona prawdopodobnie cichaczem i od dawna przygotowywała się do tej decyzji .
Nie wierzę jakoś w niebyt kogoś trzeciego .
Kobiety w tym wieku są mocno rozbudzone .
Myślę , że zona nie mysli raczej o samotności .
Dzieci lekko odchowane , to teraz może pomyślała - mój czas .
Jak nie teraz to kiedy ?
Rozejrzyj się kto ją wspiera - jakie ma koleżanki .
Sczególną uwagę zwróć na teściową .
Sprzymierzeniec czy wróg ?
Poanalizuj trochę przeszłość i wasz związek - od poczatku .
ABSOLUTNIE nie przyznawaj się do winy przed zoną !
To tylko utwierdzi ja w przekonaniu , że dobrze robi .
Zasadniczo ona niczego nie straci :
zabierze dzieci a ty będziesz płacił jak podatek
( a podatki idą na to co się żondowi spodoba )
Zastanow się , jakie są twoje poważne winy
........ a potem cały las tych mniejszych .
Czy zona się zmieniła ostatnio - ubiór , nowa praca , nowe znajomości itd.
Wiedz , ze żona MYŚLI EMOCJAMI .
Twoje racjonalne i logiczne gadanie
prawdopodobnie do nie nie trafi .
Ona ma swoje łatwe odpowiedzi ( juz je sobie wbijała w głowę wcześniej ) .
Albo i ktoś ją mocno wspomagał - patrz koleżanki np .
Ona teraz jest jeszcze NIEPEWNA !
Nie wie jak zareagujesz ( dlatego np. ukrywa pozew )
Wytocz wszystkie dzieła , żeby jej się odechciało .
( jak takie masz )
To są tylko moje rady , a każda sytuacja jest INNA .
Musisz myśleć .
W sumie nie przedstawiłeś sprawy zbyt dokładnie .
Czy ona się waha czy absolutnie zdecydowana ?
Podejmuje rozmowę ?
Sama podejmuje ?
Coś próbuje tłumaczyć ?
Ucieka od rozmów ?
Kilka dni poświęć na zwiad .
( wychodzi jak telefon dzwoni itp. , gdzie wychodzi i na ile ,
nie za często lata do sklepu itp. )
A potem powiedz jej o pozwie - im szybciej tym lepiej .
Dla niej to niewygodny czas - NIEPEWNOŚĆI .
Ona też się jeszcze boi , teraz na razie
bo potem okrzepnie
i jeszcze STWARDNIEJE .
Rebeka [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 10:19
Módl się jeśli pozew jest już w sądzie aby trafił w ręce odpowiedniego z wartościami sędziego bo to jest bardzo , bardzo ważne.
Módll się za prawników w swojej sprawie rozwodowej. Ufaj bezgranicznie Panu Bogu i zacznij najpierw od siebie zrób Rachunek Sumienia z całego życia, stań w prawdzie.
Dopiero zaczyna się porządkowanie SIEBIE .
Zagrożenia duchowe, dodatek do rachunku sumienia, niezwykle ważne przed Spowiedzią
http://bractwokrolowejpol...hunku-sumienia/ http://bractwokrolowejpol...hunku-sumienia/ http://bractwokrolowejpol...-dla-malzonkow/
[b]Litania do św. Iwo Helory – Patrona Prawników
Sławny przewodniku prawników,
Pełen sprawiedliwości,
Ozdobo jurysprudencji,
Obdarzony wiedzą spraw boskich i ludzkich,
Biegły w rozeznaniu tego, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe,
Znawco prawa boskiego i ludzkiego,
Mówco najsprawniejszy,
Rozjemco doskonale bezstronny,
Sędzio najsprawiedliwszy,
W równej mierze promieniujący,
Tak w dziedzinie prawa jak i cnót niezwykle biegły,
Święty kapłanie nieskazitelnej sprawiedliwości,
Najsubtelniejszy doktorze obojga praw,
Chlubo świętych praw Kościoła,
Opiekunie biedaków,
Obrońco wdów,
Kuratorze w sporach małoletnich,
Rzeczniku uciśnionych,
Osłono udręczonych,
Palmo biegłych w prawie,
Zwierciadło obrońców,
Podporo sądów,
Symbolu sprawiedliwych,
Latarnio i schronienie wszystkich prawych,
Najstaranniejszy pisarzu niebieskiego konsystorza,
Najwierniejszy orędowniku wspólnoty chrześcijańskiej,
Najsłynniejszy profesorze prawa i sprawiedliwości,
Niebieski dziekanie wydziału prawa,
Boski zarządco pobożnych fundacji,
Kanclerzu uniwersytetu cnót wszelkich,
Czcigodny rektorze sądów sprawiedliwych,
Módl się za nami. [/b]
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-06, 10:43
Aniu, bardzo wartościowe te linki które podałaś. Myślę, że warto jeszcze podać link podstawowy czyli: Rachunek sumienia:
Wysłany: 2014-09-07, 17:31 Re: Żona złożyła pozew o rozwód
To przykre, rozumiem sytuację. Mam nadzieję że do najgorszego nie dojdzie, zresztą uzyskanie rozwodu też nie jest takie proste (chyba że za obopólną zgodą małżonków - bez orzekania o winie...), tutaj jednak chyba musiałby zostać udowodniona wina jednego ze współmałżonków, a to chyba nie owa drobnotka o której mowa we wpisie. Zresztą możliwe jest też i przebaczenie jednemu z małżonków jego negatywnego zachowania.
jeronimo napisał/a:
Witajcie
Właśnie się dowiedziałem, że żona złożyła pozew o rozwód. Ja nie chcę tego bo ją bardzo kocham, mamy 2 wspaniałych dzieci 7 i 10 lat. Jestem załamany.
Z żoną jesteśmy razem 20 lat, 8 lat narzeczeństwa i 12 po ślubie. W 2004 urodził się nasz syn a 2 2007 córka. W naszym pożyciu bywało różnie, tak jak w małżeństwie zdarzały się dni lepsze i gorsze. Ja miałem od początku problem z dotarciem do żony ponieważ jest z niepełnego małżeństwa i wychowywała się bez ojca. W kwietniu 2014 pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę i potem było jeszcze gorzej. Od tego czasu nie rozmawialiśmy ze sobą. Żona w sierpniu wyjechała na wczasy z dziećmi. Dzwoniłem do niej wiele razy i zauważyłem, że nasze relacje uległy ociepleniu. Aż tu nagle dowiaduje się, że końcem sierpnia jej adwokat złożył w sądzie pozew rozwodowy (podczas jej pobytu na urlopie). Jestem załamany.
Żona wróciła z wczasów i rozmawiamy normalnie. Ona nie wie że ja wiem o pozwie. Nic mi na ten temat nie mówi. Próbowałem z nią rozmawiać o tym co się dzieje ale nie daje mi możliwości. Chcę ratować małżeństwo. Próbowałem ją przekonać do rekolekcji dla trudnych małżeństw. Nie chce o tym słyszeć. Z tego co rozmawiałem z psychologiem to powiedział mi że jest teraz w takim stanie, że podjęła decyzję i nic tego nie zmieni.
Kocham ją bardzo i nie chcę aby nasze małżeństwo się rozleciało. Jestem raczej pewny, że nie ma nikogo trzeciego w tym układzie. Żona jest wierząca i ja też. Jak pytałem się jak się ma do tego wiara to powiedziała, że w kościele istnieje rozwód.
Powiedźcie co ja mogę teraz zrobić?
Modlę się codziennie i odmawiam różaniec, wierzę, że uda mi się uratować ten związek.
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-07, 19:35, w całości zmieniany 2 razy
jeronimo [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-08, 04:26
Witam
Dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa.
Wyjaśniając niektóre niedopowiedziane kwestie:
- oboje mamy ok 40 lat
- raczej na 99% uważam, że nie ma kogoś trzeciego, gdyby tak było to chyba bym się zorientował
- rozmawiałem z nią i jedyny argument którego użyła to to, że chce mieć święty spokój
- wcześniej również były ciche miesiące - u nas to tak działa jak sinusoida, jest super przez kilka miesięcy potem jest dół który też trwa kilka miesięcy, można by powiedzieć pół roku ok, pół nie.
- żona radzi się oczywiście koleżanek, jedna rozwódka, druga bez pracy kompletnie nieokreślona życiowo.
- w teściowej nie mam oparcia i żona chyba też nie - jest po wypadku i ma problemy z pamięcią i odbieraniem świata.
- podczas rozmowy powiedziała że kościół dopuszcza rozwód i ona chce zostać sama - jakoś w to nie wierzę ze chce być sama, jest kobietą atrakcyjną
Ja żony nigdy nie zdradziłem, oszukałem, nie piję nałogowo alkoholu, nigdy nie uderzyłem żony ani dzieci, hazard mnie nie interesuje... oczywiście nie będę pisał że jestem kryształem - ale któż jest.
Żona pochodzi z niepełnej rodziny - nie miała nigdy w domu ojca i przez to nie ma żadnej wiedzy "praktycznej" że mężczyźni są inni, inaczej myślą i działają niż kobiety.
Kocham ją i jej to mówię, ale ona odpowiada mi że zależy mi tylko na dzieciach i że nią manipuluję.
Odmawiam codziennie różaniec, wierzę w Boga i jego moc. Modlę się za mnie i żonę i wierzę że uda się jeszcze tą rodzinę uratować.
Proszę ją o terapię małżeńską ale ona mówi, że szkoda na to czasu bo to i tak nic nie zmieni.
Dziękuję za wsparcie i gorąco proszę o modlitwę za nas.
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-08, 09:34, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-08, 09:26
Cytat:
- raczej na 99% uważam, że nie ma kogoś trzeciego, gdyby tak było to chyba bym się zorientował
Wybacz , ale to naprawdę śmieszne .
To nie słyszałeś , że mąż dowiaduje się ostatni ?
Ale pozwoliłem sobie tak napisać ,
bo zakładam , że może akurat masz szczęście .
To nie chodzi tylko o to czy JUŻ ktoś się pojawił ,
chodzi o to czy żona nie dopuściła już myśli o kimś nowym .
Bo najpierw idzie myśl , a potem czyn .
Najpierw wyrzuca się męża ( zonę ) z serca ........ a potem to jest już miejsce .
-------------------
Dobrze , że zona w ogóle rozmawia z tobą - wielki plus .
Cytat:
Kocham ją i jej to mówię, ale ona odpowiada mi że zależy mi tylko na dzieciach i że nią manipuluję.
Nie potrafisz jej przekonać , a wydaje mi się
że ona chce być przekonana .
To dobrze rokuje .
---------------------------------
Zadzwoń do sądu , podaj nazwisko i zapytaj po prostu czy wpłynął pozew .
Sądobre książki o małżeństwie , kryzysie itd.
Podrzucaj jej NIE NACHALNIE materiały .
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-08, 11:45
jeronimo napisał/a:
Ja żony nigdy nie zdradziłem, oszukałem, nie piję nałogowo alkoholu, nigdy nie uderzyłem żony ani dzieci, hazard mnie nie interesuje... oczywiście nie będę pisał że jestem kryształem - ale któż jest.
Jeronimo
Są takie kobiety dla których to wystarczy, że nie bije, nie pije, kasę przynosi i dziećmi się zajmie, ale nie każda kobieta ogranicza swoje wymagania do tych kilku rzeczy.
Czułeś, że jesteście blisko? że macie podobne spojrzenie na świat? że zwierzacie się sobie? że planujecie różne rzeczy wspólnie?
DHL1 [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-08, 13:34
grzegorz_ napisał/a:
Są takie kobiety dla których to wystarczy, że nie bije, nie pije, kasę przynosi i dziećmi się zajmie, ale nie każda kobieta ogranicza swoje wymagania do tych kilku rzeczy.
Grzegorzu .....
nawet jakby przynosił kwiatki...latał jak kot z pęcherzem....oczkami był wpatrzony
jak kot ze Shreka....
to i tak godzina W(jak wolność)-wybija.
------------------------------------------------------------------------------------------
Jeronimo....40 lat to trudny czas....to czas drugiej młodości.
Z przykrością stwierdzam że pewna część kobiet -kalkuluje sobie tak:
jeszcze jestem w miarę.. w miarę ,dzieci dorosły lub dorastają.
Do tej pory wsio poświęciłam na........i rodzinie......
Czas brać życie w żagiel....i zadbać o swój świat.
Wnioski...wnioseczki i stary mąż idzie na tor boczny.....
Jeronimo trudno zatrzymać ten proces ....bo nawet jakbyś go chciał złapać to i tak przelewa się przez palce.
A czym dalej idziesz w łapanie uciekającego zajączka-tym bardziej zajączek bryka przed tobą szybciej.
A na trasie pozostają jeno same szlabany i słowa koniec...bez szans .. nie chcę...nie potrafię...chcę sama..... itd...itp.
Co można????
jak masz czas i cierpliwość....poczekać aż rozkręcony bączek kiedyś się zatrzyma.
A kiedy się zatrzyma???
tego nie wiadomo....
pozdrawiam
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-08, 13:57
DHL1 napisał/a:
Jeronimo....40 lat to trudny czas....to czas drugiej młodości.
Z przykrością stwierdzam że pewna część kobiet -kalkuluje sobie tak:
jeszcze jestem w miarę.. w miarę ,dzieci dorosły lub dorastają.
Do tej pory wsio poświęciłam na........i rodzinie......
Czas brać życie w żagiel....i zadbać o swój świat.
Wnioski...wnioseczki i stary mąż idzie na tor boczny.....
Jeronimo trudno zatrzymać ten proces ....bo nawet jakbyś go chciał złapać to i tak przelewa się przez palce.
A czym dalej idziesz w łapanie uciekającego zajączka-tym bardziej zajączek bryka
przed tobą szybciej.
A na trasie pozostają jeno same szlabany i słowa koniec...bez szans .. nie chcę...nie potrafię...chcę sama..... itd...itp.
Co można????
jak masz czas i cierpliwość....poczekać aż rozkręcony bączek kiedyś się zatrzyma.
A kiedy się zatrzyma???
tego nie wiadomo....
Masz dużo racji w tym co piszesz , ale .... z czegoś taki styl zachowań musiał wyniknąć ... z wielu błędów obu stron w małżeństwie... może ze złego , błędnego podziału ról w małżeństwie , nawału obowiązków jednej ze stron... braku zrozumienia, mocy rozwoju własnych zainteresowań itd... itd... itd...
Taki model zachowań o jakim piszesz ( zarówno u kobiet jak i u mężczyzn) nie wynika z idealnego życia małżeńskiego , obustronnego zrozumienia, zainteresowania, opieki itp... Wynika z cech przeciwnych do opisanych ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.