Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy można panować nad uczuciami ?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-06-14, 11:02   Czy można panować nad uczuciami ?

Cytat:
Pisząc o empatii Kenya poruszyła odwieczny dylemat, czy człowiek swoim rozumem, wolą
panuje nie tylko nad swoim zachowaniem "zewnętrznym", ale także nad swoimi emocjami, uczuciami ? Czy rozum (rozsądek, świadomość norm moralnych) panuje nad tym jakie są nasze emocje?


Te pytanie zadał Grzegorz , a stały się inspiracją do zastanowienia się ,
poszukiwań .......... i założenia tego tematu .


--------------------------------------------------------------------------------------------------

Kilka bardzo ciekawych i pojemnych w wiedzę linków :

Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu

Powszechna Encyklopedia Filozofii
............. pod hasłem na "U" ( w pdf )

fragment :
Cytat:
RACJA POWSTAWANIA UCZUĆ. Z punktu widzenia powstawania u.,
wyróżniamy u. cielesne i u. zmysłowe. Zwrócił na to uwagę Tomasz z
Akwinu; naukę Akwinaty przedstawił J. Woroniecki: „Uczucie cielesne
zaczyna się przeto od jakiegoś procesu fizjologicznego w naszym organizmie,
który gdy dojdzie do pewnego nasilenia, sprawia, że go sobie uświadamiamy,
jako coś, co nam sprawia zadowolenie lub przykrość. Tu będą więc i normalne
przejawy procesów życiowych w naszym organizmie, jako to głód, chłód lub
ciepło, odruchy organów płciowych, jak i zjawiska chorobliwe, niedomagania
jakiegoś organu, które gdy zaczynamy je odczuwać, sprawiają nam przykrość,
czyli ból. Ten ogólny stan naszej uczuciowości cielesnej jest tym, co
nazywamy samopoczuciem. Niewiele potrzeba, aby je zmącić; nieraz jest ono
ujemne, choć nie wiemy, skąd to pochodzi; czujemy jakiś lęk, choć nic nam nie
grozi, albo jesteśmy w nastroju gniewu lub smutku, choć nic nie daje do tego
powodu. Nastroje te są widocznie wywołane czymś, co ma miejsce w naszym
organizmie, co odbija się następnie w centrach nerwowych odnośnych uczuć,
dochodzi do naszej świadomości i sprawia w nas pewne mniejsze lub większe
niezadowolenie. Przeciwnie, normalne funkcjonowanie organizmu daje naszej
świadomości poczucie spokoju i wywołuje nastrój dodatni, jakieś zmysłowe
zadowolenie z życia, które nazywamy samopoczuciem dobrym” (Woroniecki
KEW I 153). Porządek składników u. cielesnego przedstawia się następująco:
1) jakaś przemiana w organizmie; 2) odczucie i uświadomienie jej sobie; 3)
zadowolenie lub przykrość.
Inaczej natomiast rozwijają się u. zmysłowe. Zaczynają się one od
poznania jakiegoś przedmiotu (zobaczenia go, usłyszenia lub podchwycenia
węchem albo nawet tylko od pomyślenia o czymś i przedstawienia sobie w
wyobraźni).
Jeśli tak poznany przedmiot jest nam obojętny (czyli „nic nam nie
mówi”, jak zwykliśmy to wyrażać), nie budzi w nas żadnego u. Jeśli natomiast
nie jest nam obojętny, to albo powstaje w nas do niego upodobanie, albo
nieupodobanie, i z tych dwóch zasadniczych ustosunkowań się do przedmiotu
wypływają wszystkie inne u. To poruszenie naszego ja „do” lub „od”
Uczucia PEF — © Copyright by Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu 3
poznanego przedmiotu wywołuje w nas reakcje dość różne, zależnie od tego,
jakie u. dany przedmiot wywoła.
Porządek składników u. zmysłowego przedstawia się następująco: 1)
poznanie jakiegoś przedmiotu; 2) upodobanie lub odraza do niego; 3) reakcja
fizjologiczna w organizmie.
Jeśli porównamy oba przejawy uczuciowości, to zauważymy w nich
przeciwne kierunki: w pierwszym od ciała do duszy, w drugim od duszy do
ciała. Następnie dostrzegamy wyższość pod względem bogactwa treści u.
zmysłowych nad cielesnymi – te ostatnie są ubogie poznawczo, sprowadzają
się tylko do zmysłu dotyku, czyli wrażliwości, która rozlana po całym ciele,
pozwala nam odczuwać i uświadamiać sobie zmiany w organizmie, gdy dojdą
do określonego stopnia nasilenia. Również reakcja pożądawcza jest tu o wiele
uboższa, sprowadza się bowiem do zadowolenia lub przykrości (mogącej dojść
aż do bólu). Bogatsze w treść są u. zmysłowe, czerpiące swe podniety przez
zmysły zewnętrzne ze świata zewnętrznego i przetwarzające je następnie w
laboratorium zmysłów wewnętrznych. W psychice ludzkiej ich bogactwo
zwiększa wzajemne oddziaływanie na siebie obu sfer – zmysłowej i
umysłowej. Dzięki temu u. zmysłowe podlegają sublimacji i mogą być ujęte w
karby sprawności moralnych, czyli cnót.
Ponadto u. cielesne przetwarzają się
w zmysłowe – dzieje się to w ten sposób, że końcowy etap pożądania
cielesnego zapoczątkowuje pożądanie zmysłowe przez wywołanie w
wyobraźni przedstawienia odnośnego przedmiotu, a to przedstawienie potęguje
pożądanie. W ten sposób odczuty głód lub pragnienie (u. cielesne) wzbudza w
wyobraźni przedstawienie smacznego jadła lub napoju, a jego pożądanie
utrzymuje w kręgu świadomości proces fizjologiczny głodu, przetwarzając go
w apetyt. Najwyraźniej proces ten można zauważyć w dziedzinie płciowości,
gdzie w pierwszej fazie u. cielesnego nie występuje żadne wyobrażenie innej
osoby; pojawia się ono dopiero wtedy, gdy w podnieconej wyobraźni
zarysowuje się jakiś obraz, który staje się przedmiotem pożądania i przez to
podtrzymuje lub nawet wzmaga poruszenia fizjologiczne.
Proces przechodzenia u. cielesnego w zmysłowe można przedstawić
następująco: 1) jakaś przemiana w organizmie; 2) uświadomienie jej sobie i
odczucie jej; 3) zadowolenie lub przykrość; 4) powstanie obrazu danego
przedmiotu w wyobraźni; 5) upodobanie w nim i pożądanie go (albo
Uczucia PEF — © Copyright by Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu 4
nieupodobanie i odraza); 6) podtrzymanie procesu fizjologicznego lub wzmożenia go .




Emocja




ks. Marek Dziewiecki Poznawanie i przeżywanie własnych uczuć




Wreszcie żyć!

Patrz literatura ,
np czwarty link :
Szeroka lista uczuć i emocji



=====================================================


Mnie wychodzi rzecz następująca .
Przed uczuciami idzie myśl , myślenie ( poznawanie , wyobrażanie )
i dopiero po tym etapie
następuje odniesienie uczuciowe .
Nad myśleniem mamy panowanie ( powinniśmy mieć )
a więc mamy wpływ na nasze uczucia .
Wystarczy zmienić myślenie .

Oczywiście Miłość nie należy do uczuć , a do postaw .
Zakochanie - jest uczuciem .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 11:55   

------------------------------------------------------------------------

Strona prof.Mieczysława A.Krąpca

..............patrz wykłady


-----------------------------------------------------------------------------------
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 12:32   

Ło matko, mare, Ty już zdążyłeś przez te wszystkie strony się przebić? Całą noc czytałeś? Toć to góra wiedzy jest, czytania na kilka godzin, a wypadałoby ze zrozumieniem.... :shock:
Ale dziękuję, bo to akurat mi bardzo na czasie potrzebne :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 13:34   

Szybko czytam .
W przerwie meczu "ogarnąłem" . :mrgreen:

---------------------------------------------------------------

Zauważyłem , ze miłość określona została jako uczucie ( na liście ) .
Kilka innych cech też wydaje mi się sklasyfikowana kontrowersyjnie .

Jasne , że góra wiedzy :mrgreen:
dlatego podałem linki do całych stron .

OGÓLNIE jednak wydaje się pewne ,
że uczucia są wynikiem ( np. obojętność , za lub przeciw osobie )
myślenia najogólniej mówiąc .
NA SAM WYNIK wpływu oczywiście nie mamy ( stąd pozornie uważa się , że nie mamy wpływu na uczucia ) , ale na to jak myślimy mamy wpływ ,
a tym samym zmienia się i wynik .
Problem , czy nam się chce zmienić myślenie ? :roll:
A zmiana myślenia to przecież ZMIANA SIEBIE .
A to kłopotliwe i niełatwe .

Gdyby miłość była uczuciem , Bóg nie mógł by nas kochać .
Kochał by tylko tych "najlepszych" .
Poobserwował z góry i stwierdził .
Noooo .......stary , ty to mi się nie podobasz . :-?
Czy diabeł nie tak to nam wmawia ?
Jesteś do niczego , to jak Bóg ma cię kochać ?
( ty też nie kochasz kogoś kto tobie się nie podoba prawda ? )


Cytat:
Głupi, kto smutki prowiantuje, zamiast je o głodzie trzymać, żeby bestie zdechły jako najprędzej!


Smutek to uczucie niewątpliwie .
Mamy jednak na niego wpływ przez zmianę myślenia
o przyczynie smutku .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 14:29   

Kombinuję z najtrudniejszym uczuciem - ZAKOCHANIEM . :roll:

Wychodzi , że jest to uczucie złożone
cielesno-duchowe .

Można zakochać się na kilka sposobów :
- cieleśnie
- cieleśnie z procesem uzupełnienia zmysłowego ( zakochanie w duszy )
- zmysłowo ( np. przez internet , albo w realu z tym że
"bez pociągu ciała" )
- zmysłowo z uzupełnieniem cielesnym ( jednak się przekonujemy :mrgreen: )


Nawiasem , "kocham cie , ale jak brata"
podpada pod przypadek nr 3 .


Dalej .
Każdy ma jakiś wrodzony ( genetycznie ) i nabyty ( przez doświadczenie , obserwację )
jednocześnie
TYP tej odpowiedniej ( ... ego ) kandydata ( typ w sensie pełnej osoby
cielesno-duchowej ) .
Na to wpływu zasadniczo nie mamy ,
zatem na zakochanie nie mamy wpływu .

No ........ można unikać ludzi , np. zamknąć się w piwnicy .
Nie zakochamy się . :->


Zakochać się nie da na życzenie ,
ale kochać tak - skoro to postawa .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 15:18   

Mare
kombinujesz jak kazdy z nas na tym forum.
jak dopasowac teorie do nieciekawej zyciowej sytiacji.
czy rzecz uwazasz ze milosc w pelnym rozumieniu malzenskim
to postawa?
Jesli tak to czemu niektorzy sa tak oporni i nie chca tej postawy wykazac?
sa masochistami z natury?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 17:50   

grzegorz_ napisał/a:
czy rzecz uwazasz ze milosc w pelnym rozumieniu malzenskim
to postawa?
Jesli tak to czemu niektorzy sa tak oporni i nie chca tej postawy wykazac?
sa masochistami z natury?


Widzisz grzegorzu_, bo wykazanie sie taką postawa polega przede wszystkim na zmianie myślenia i jest to zmiana o 180 stopni. Trudno jest nam samym taką pracę wykonac, przyjać taką postawę. Jest to postawa często odwrotna do tego co proponuje nam świat, który ciągle powtarza "jesteś tego wart/a", "zasługujesz na to", "zostaw to, życie jest za krótkie żeby się tak meczyć"...
Samemu trudno to zmienić, dlatego tak ważna jest właśnie bliskość Boga, bo tylko z Nim, dzięki Niemu i przez Nigo jest to mozliwe. Tylko On daję nam siłe aby tego choćby spróbować. To jest właśnie to co głosił Chrystus - metanoia

METANOIA - (z greckiego nawrócenie) w Nowym Testamencie oznacza radykalną zmianę sposobu myślenia i działania, zgodnie z tym, do czego wzywa Chrystus: Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie (Mt 3, 2).
Wezwanie to zakłada Boży dar nowego serca, zgodnie z nauczaniem proroków, a jako skutek tego daru - skruchę i zmianę życiowych postaw.


4 Trwajcie we Mnie, a Ja w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5 Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić
(J 15, 4-5)


To jest miedzy innymi ta praca nad sobą, której sie podejmujemy.
To jest oddanie Bogu wszystkich swoich chciejstw i pozwoleniu mu aby to On nas napełniał i aby wypełniał w nas Swoją Wolę.
I właśnie oddanie tych chciejstw jest takie trudne, bo przecież "jestem tego wart/a"...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 21:00   

Grzegorz
owszem , Miłość to postawa .
Pewien sposób widzenia świata i wszelkich relacji .

Nie utożsamiam miłości tylko z relacją małżeńską .
Owszem , w tym szczególnym związku ma charakter wyjątkowy .
Wyjątkowo piękny , .......... albo wyjątkowo trudny .

Problem w tym , że nie umiemy wcale kochać .
Gonimy za własnym dobrem i szczęściem ,
tylko przy okazji uszczęśliwiając innych .
Z reguły nie rozumiemy sensu cierpienia .
Ale jednak prawie wszyscy mówią ,
że kryzys otworzył oczy , są szczęśliwsi , pomimo .
A i najważniejsze .

Wyobraź sobie , że to cierpienie
trwanie
to takie tylko straszny ciemny tunel , ale
jak tylko wejdziesz głębiej
okazuje się że jest coraz jaśniej i jaśniej .
Największy problem z tym wejściem .
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-14, 22:26   

Dla mnie "wielkie" odkrycie ludzkiej uczuciowości zamknęło się w zdaniu, że nie mamy wpływu na to co czujemy, ale mamy wpływ na to co z tym zrobimy, co sugeruje, że rozum, myślenie jest w stanie powstrzymać nas lub przekonać do zrobienia czegoś lub nie. Uczucia są, ale nasze myślenie ma na nie ogromny wpływ, przecież na tym opiera się cała psychoterapia, aby przez myslenie zmienić odczucia np. w mając stan depresyjny przekonać samego siebie, że może jednak nie jest jeszcze tak źle :) szukając na logike dowodów na to. Nie mówię o depresji, gdzie czasem trzeba do tego leków jeszcze.

Innym ciekawym zjawiskiem jest budowanie się uczuc względem wszystkich otaczających nas ludzi, poznajemy kogoś i ten ktoś jeśli jest ok wobec nas, okazuje nam postawę miłości do bliźniego, to po czasie czujemy do niego silne uczucie (przyjaźń, przywiązanie, miłość), tak pokochać można np. teściową (tak zdarza się i to), przyjaciela, tak się zakochujemy, gorzej jak już mamy żonę lub męża. Ludzie niestety też ranią, postępują niefajnie, i to po czasie powoduje, że unikamy tych osób, bo juz dawno ich nie lubimy. Ale też, jeśli to nasz szef, staramy się jakoś wyjaśnić jego zachowanie próbując je zrozumieć, i wtedy łatwiej jest nam z nim współpracować, choć ciężko go znieść. Rozum moderuje nasze uczucia. Osobiście ciesze się, że przez myślenie możemy zmniejszać dzięki temu moc uczucia, bo one same w sobie, nigdy nie są dobrym doradcą, co zazwczyczaj czujemy po czasie, jak sie osłabią...
Może to co napisałam, nie jest odkryciem, ale dla mnie to najważniejsze, aby zrozumieć ludzi, z którymi przyszło nam żyć, tak czy owak. I zrozumiec siebie.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-28, 18:17   

Moim zdaniem Mare nie masz racji. Przekombinowujesz. Czy potrafisz zdefiniować co to jest uczucie... a co to jest myślenie? Co to znaczy postawa?
Ja mam jakieś taki przekonanie że Bóg posługuje się przede wszystkim uczuciem. Bo Bóg jest Miłością. Miłość jest uczuciem. Miłość Boże jest doskonałym uczuciem, niezachwianym. Z tym uczuciem w związku z tym ujawnia się postawa. Postawa na miarę doskonałości uczucia. Np. Serce Chrystusa... To nie postawa. To właśnie symbol uczucia i niczego więcej. Uczucia Miłości do człowieka. Każdy człowiek bez wyjątku jest wspaniały bo jest stworzony na obraz Boga. My z Bogiem mamy bardzo dużo wspólnego, więc jak nie podziwiać człowieka jak nie zachwycać się i nie kochać skoro człowiek też potrafi kochać. Człowiek nie musi mieć żadnej postawy. Wystarczy że zapała uczuciem względem Boga w godzinie swojej śmierci. Jest zbawiony.
Moim zdaniem postawa jest działaniem związanym z funkcjonowaniem materii. A materia teoretycznie może się obejść bez Boga. Stąd ten rozwój nauki który stara się wytłumaczyć wszystko na sposób racjonalny. Nawet wielki wybuch i istnienie świadomości lub wolnej woli. Jednak człowiek ma duszę. Ma poczucie świadomości własnego istnienia. Co jest istotą świadomości? Czy ktokolwiek potrafi zgłębić zagadkę własnego istnienia? Podobno świadomie reagujemy z opóźnieniem kilkosekundowym. Podobno wolna wola ujawnia się kilka sekund po zajściu określonych zjawisk w mózgu. Czyżby była iluzją? Jesteśmy biorobotami? Jeśli przyjąć miłość w kategoriach postawy to wydaje mi się że niebezpiecznie zbliżylibyśmy się do takiej konkluzji. Ale nie potrafię tego rozstrzygnąć... za słaby jestem w logice i za mały mam zakres pojęciowy. A uczucia... wydaje mi się że to wszystko zmieniają. Strach, radość, ból, cierpienie, rozkosz, niepewność, entuzjazm, satysfakcja ... A nad tym wszystkim jest oczywiście miłość. Miłość do siebie samego jest podstawą ale pod warunkiem że przyjmiemy postawę dziecka zrodzonego z Miłości Boga. Nie mniej jednak musimy założyć własne realne istnienie, co nie jest wcale aż tak oczywiste. Trzeba sie rozmiłować we własnym istnieniu, zobaczyć jego cudowność. Trzeba to czuć. To jest uczucie. A potem przełożyć to na innych ludzi.
Oddzielną kwestią jest miłość w sakramencie małzeńkim. Bo małżeństwo to jedność na wzór jedności Trójcy Przenajświętszej, na wzór jedności Chrystusa z Jego Kościołem.

Podsumowując.
Sprowadzanie miłości do postawy jest karkołomnym przedsięwzięciem
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-29, 01:49   

http://www.youtube.com/watch?v=0JsE0VSYPHk
posłuchaj Mare w 50 minucie... sercem ... nie rozumem
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-29, 22:57   

Orsz ,
za mali jesteśmy na takie debaty . :mrgreen:
Już sama definicja pojęć nas przerasta ( zresztą tak było już w historii , tym pojęciom
nadawano różne znaczenia ) .
Owszem , rozumiem co napisałeś , rozumiem SENS .

Warto przesłuchać oba nagrania Pawlukiewicza ( zresztą już kiedyś słuchałem i to nie raz tego ) .
Zauważ - myśli z serca płyną , wychodzą , jakie mysli nurtują serca wasze ( nie uczucia ! )
Potem mózg obrabia to co z serca idzie ( teraz "myśli" mózg jak obronić to co serce powiedziało ) .

Może Ty źle definiujesz postawę - jako coś wychodzącego z rozumu wyłącznie .
A postawa prawdziwa i właściwa ma za fundament serce .
"Postawa miłości" - słyszałeś zapewne o takim zbitku .

Co jest w tej 50 minucie , bo nic nie zauważyłem ? :roll:
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-04, 00:41   

Potem mózg obrabia to co z serca idzie ( teraz "myśli" mózg jak obronić to co serce powiedziało ) .

A serce nadal nie odpuszcza i bombarduje to co mózg serwuje i tak się kręci. Aż dojdą do kompromisu i powstanie wspólne dzieło mózgu i serca w postaci POSTAWY MIŁOŚCI.:)
Tylko, że o ten kompromis szalenie trudno, bo zarówno serce i mózg to takie typy liderów, każde chce być ważniejsze.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9