Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
ks Dziewiecki o przemocy.
Autor Wiadomość
Karnacja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 15:59   Re: ks Dziewiecki o przemocy.

[quote="Danka 9"]Ks. Marek Dziewiecki
Jak pomagać osobom uwikłanym w przemoc domową?


Szczęść Boże,
jestem tu dziś pierwszy raz- wiadomo- problemy...
Muszę przyznać, że jestem totalnie zagubiona ...
Mój Mąż jest przemocowcem. Przez wiele lat stosował przemoc- krzyczał, szarpał mną i dzieckiem, zastraszał , popychał. Żyłam w totalnym przerażeniu i nie umiałam nic z tym zrobić. Potrafił być jednak refleksyjny i po paru dniach przeprosić za swoje zachowanie oraz obiecać poprawę- mam to nawet na piśmie. Niestety- pewnie wskutek tego, że nie umiałam wyraźnie sie przeciwstawić- wiadomo- DDA, problem ciagnął się przez lata, a ja tylko milczałąm i płąkałam, a Mąż swoich obietnic poprawy i pójścia na terapię nie spełniał. Gdy trafiłam na indywidualną terapię, po paru miesiacach, w sytuacji gdy nastąpił niczym nieuzasadniony wybuch Męża- postanowiłam działać. Gdy powiedziałam, że nie zgadzam sie na takie małżeństwo, dostałam kolejną dawkę przemocy, a także nasze dziecko i wówczas podjęłam w mig decyzję- założyłam na policji niebieską kartę. Mąż był w totalnym szoku- bo przecież do tej pory nie stawiałam mu granic. Postawiłam warunek- albo za tydzień będzie miał znalezionego psychologa i pochwali się wymiernymi efektami, albo ma się spakować i wyprowadzić- separacja. Mąż natychmiast podjął działanie. Znalazł psychologa i zaczął chodzić. Przerwał jednak po paru miesiacach, pewnie także wskutek tego, iż popełniłam błąd- nie odpowiadała mi jego pani psycholog, która zaprosiła mnie kiedyś na spotkanie. Ale przecież coś tam jednak wynosił z tej terapii, wolno, ale wynosił.
Mąż wycofał przemoc wobec dziecka i mnie, tę fizyczną. Nadal była słowna,ale juz tylko wobec mnie, dziecko oszczędził, taka wybuchowość z byle powodu, mąż czynił mnie , jak kiedyś workiem do bicia z byle powodu, czasem jakieś odgrzewane kotlety sprzed miesiąca, dostawałam za jakąś starą sprawę,o której dawno nie pamiętałam, a o której wówczas nic mi nie powiedział. Mój mąż jako osoba przemocowa, o niskiej samoocenie, dysfunkcyjna, nie komunikuje się ze swoimi emocjami i pewnie dlatego często wali we mnie pięściami długo po fakcie, oczywiście zamiast normalnej rozmowy. Niemniej skala jego agresji skurczyła się, wyładowywał sie na mnie, ale już jakby słabiej, bez fizycznej przemocy, ale nadal często. W jego słowach nadal wybrzmiewała złość na to, że 2 lata temu załozyłam mu kartę niebieską. mój mąż potrafi przyznać sie do błędu i przeprosić, ale jego przemoc ciagle wraca i pomimo tego, iz ja - przecież DDA zdaję sobie sprawę, że też nie jestem łatwa w pożyciu, ja ciagle się dokształcam, pracuję nad sobą, organizuję rekolekcje. Mąż nie robi nic, chociaż odmówił za mnie nowennę. On jakby jest rozdarty- schizofreniczny, z jednej strony docenia moje działania, z drugiej działa nadal przemocowo i jedzie sobie po mnie, niewiele dając z siebie miłości i ciągle straszy mnie odejściem.
Trafiłam na tę stronę dlatego, że parę dni temu mąż zrobił mi potworną awanturę, gdyż wziął do siebie słowa skierowane w aucie do innego kierowcy, który podjechał za blisko i gdy powiedziałam, iż mój lęk był skierowany nie do mojego męża, ale do tamtego kierowcy zaczęła sie straszna awantura, gdzie przez 15 minut byłąm wyzywana od pizd i temu podobnych, mąż rzucał się po aucie, wydzierał się wniebogłosy, usłyszałam, że jestem monstrum, które zmarnowało mu życie i , ze trzeba nade mną odprawiać egzorcyzmy ... Wszystko w trakcie jazdy autem, nie mogłam wysiaść, gdyż mąż nie chciał mnie wypuścić. Robił juz tak kiedyś, nawet z dzieckiem na pokładzie, wpadał w szał z byle powodu, bałam sie, że w szale straci panowanie nad kierownicą, dziecko płakało, a on nie chciał się zatrzymać... To był horror i de facto ograniczenie wolności. Tym razem było podobnie, choć od 2 lat tego nie było, i całe szczęście nie było z nami dziecka. Byłam przerażona. po tym fakcie mąż demonstracyjnie po powrocie do domu wyprowadził się do drugiego pokoju i karał mnie milczeniem, a gdy próbowałam mu powiedzieć, ze nie zgadzam sie na takie małżeństwo- zatykał uszy. Potem wyjechał w delegację. Dziś ma wrócić, a ja nadal nie wiem jak sie zachowac. Gubię się pomiędzy tym czy należy odciąć się od tego zła i kazać sie wyprowadzic, czy - jednak widząc u niego zmiany- dawać mu szanse. To wszystko jest takie trudne... Księża z jednej strony mówią o niezgodzie na zło, a z drugiej o wybaczaniu. Ja czuję, że dopóki mój mąż nie zostanie rzucony o ścianę, dopóki z daleka nie zobaczy co traci, bo wiem, że bardzo mu na nas zależy i zawsze gna do domu na złamanie karku i chce być z nami, ale jest poraniony i nie umie być z nami mądrze, pięknie i bez przemocy. Ja wiem, ze jest w nim dobro, ale musi uleczyć swoje rany, ale nie wiem, jaki dla niego sposób najlepszy. Dzień przed tą awantura dziękował mi, ze jestem taka wspaniała, że to dzięki mnie przetrwało nasze małżeństwo , a następnego dnia, zjechał mnie, podeptał, walił siekierą. Jak z tym żyć, sama nie wiem co dalej robić ...
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 20:05   

Karnacja napisał/a:
Księża z jednej strony mówią o niezgodzie na zło, a z drugiej o wybaczaniu.


wybaczać nie znaczy zgadzać się znów na przemoc.
 
     
iwonakra3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 20:45   

mi zalezy na malzenstwie.Agresja/słowna/ i złość meza w moja strone zaowocowala tym ze chcialam móc się bronić.Po rozsypce schomatycznej-dreszcze w srodku,niemoznosc rozmawiania bez drgawek w glosie,myslach samobojczych udalam sie do psychiatry.Biore leki i zaczelo to procentowac spokojem.Na poczatku tylko moim.Ale od dwoch tygodni widze i u meza zmiane.Doszłam do wniosku że fakt że inaczej z nim rozmawiam ,spokojniej i bardziej z miloscia,nie pretensjonalnie -mialo na to wplyw.Moze to jest i dla ciebie sposob-poprosic o pomoc dla siebie od specjalisty.Bo tak jak napisala Mirakulum-wybaczać nie znaczy zgadzać się znów na przemoc
Musisz cos zaczac robic-co-to juz zalezy tylko od ciebie
 
     
Karnacja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-20, 20:20   

ja chcę dogadać się z mężem i zawsze jestem otwarta na jego uwagi i tyle dla siebie i niego zmieniłam, ale co moge jeszcze zrobić skoro on wymierza mi tylko ciosy, bo nie umie się komunikować ? Ja wiem, że on nie akceptuje we mnie różnych rzeczy, nikt nie jest doskonały i ja także nie, ale co z tego, skoro nie mam szansy dowiedzieć się w sposób mądry i dojrzały co jest nie tak. Ja dostaję jedynie przemoc , a spokojne uwagi- owszem zdarzają się, ale wespół z przemocą , raz ta, raz tak ... Przecież tak sie nie da żyć ...
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-20, 22:57   

witajcie tez jestem z przemocowcem,zaleknionym chlopcem z domu dysfunkcujnego tatus tyran z humorami bil syna i matke,od 96 roku jestesmy malozenstwem maz pil jak slon ja szukalam tzw tarczy obronej i tak zalekniona dzieczynka wziela zaleknionego chlopca bylo dokladnie 9 aktow przemocy fizycznej 3 w tym duszenie i krzyk wynocha,i 3 akty wrzasku ostatnio wynocha wszyscy wynocha,corka 11 letnia byla przerazona,ja zadzwonilam do osrodka interwencji,on sie sam wyniosl na 14 dni,ale juz zajezdzal w tym okresie co dwa dni dla dzieci,teraz zameldowalam przemoc na policji ,powiedzial ze jestem dziecina ,ja mu ze to konsekwenkcje,byl na terapi bahwionalnej w 2010 roku , troche sie zmienil,nadal potrafi sie wkuzac popija se i po kryjomu...........,ja chodze do Aal-anonu,moze wyjde wkoncu na ludzi z mojego uzaleznienia pozdrawiam

[ Dodano: 2013-09-21, 08:15 ]
Bola napisał/a:
"[u]Zadaniem księdza czy świeckiego chrześcijanina jest stanowczo przestrzegać przed myleniem miłości z naiwnością, a także przed zgodą na naiwne cierpienie. Cierpienie naiwne ma miejsce wtedy, gdy ktoś nas poważnie krzywdzi, a my nie bronimy się przed tą krzywdą mimo tego, że nasze cierpienie wcale nie mobilizuje błądzącego do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniu nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz jest wyrazem naiwności czy bezradności."
Witajcie , bardzo mądre słowa wyczytałam juz wcześniej z ksiązki KS MARKA Dziewieckiego z ksiązki pt,, Zagrozeni alkoholem '' Mocno sia nad nimi zastanawiałam i KIEDY?????????? to swoje CIERPIENIE można nazwać naiwnością a kiedy MIŁOŚCIĄ. BO jeżeli jest to naiwność to powinno przerwać się związek i żyć ...samemu !!!!! Tysiące małżeństw jest takich naiwnych. A WIĘC jakie są wyznaczniki tego, TEJ NAIWNOŚCI, Bo jeżeli jedna osoba walczy o związek, o dobro o miłośc tzn że jest naiwna,mówię tu akurat o sobie że chyba jestem naiwna bo ja chciałabym aby mój mąz był inny dla mnie, tzn lepszy a druga chce mieć święty spokój i zyć w egoiźmie. Kiedyś czytałam taką ksiązkę , gdzie profesor napisał że istotą udanego małżeństwa i prawdziwej MIŁOŚCI MAŁŻENSKIEJ jest po prostu TRWANIE związku, bo lata szybko płyną , dzieci dorastają, a potem zostaje starość .....i chyba lepsza z człowiekiem ślubnym niż gdzieś tam w domu opieki społecznej . Wydaje mi sie że taka jest nasza wiara ,, Nie trać wiary i nadziei "Pozdrawiam wszystkich serdecznie
a skoro ten czlowiek sie tak teraz zachowuje..............to jak sie zachowa ja ,ty bysmy byli chore ,stare i na dodatek bezradne,jestem osoba ktora boi sie bac,oto cala ja,a teraz musze bo i chce walczyc z mojim uzaleznieniem dzien po dniu,krok po kroku
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-23, 14:31   

Karnacja napisał/a:
Ja czuję, że dopóki mój mąż nie zostanie rzucony o ścianę, dopóki z daleka nie zobaczy co traci, bo wiem, że bardzo mu na nas zależy i zawsze gna do domu na złamanie karku i chce być z nami, ale jest poraniony i nie umie być z nami mądrze, pięknie i bez przemocy
Myślę, że wiesz już jaka jest droga ("dopóki mąż nie zostanie rzucony o ścianę" - czyli nie sięgnie swojego dna), dopóty taki stan będzie trwać...

Karnacja napisał/a:
Ja wiem, ze jest w nim dobro, ale musi uleczyć swoje rany, ale nie wiem, jaki dla niego sposób najlepszy

super, że pomimo jego zachowań widzisz w nim dobro :-D

Polecam książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" J. Dobsona... to teoria... ale warta przełożenia na praktykę!!

Dopóki nie powiesz STOP ze wszystkimi konsekwencjami, niewiele się zmieni...
np. "Twoje zachowanie mnie rani... sprawia, że przestaję czuć się przy Tobie bezpiecznie i zaczynam się bać... nie chcę się tak czuć! Jeśli jeszcze raz tak się zachowasz założę Ci niebieską kartę, aby chronić siebie i dzieci... ale także Ciebie przed Tobą samym... jestem Twoją żoną i gotowa jestem Cię wesprzeć kiedy będziesz chciał skorzystać z terapii dla osób stosujących przemoc w domu"...

ALE... jeśli już zdecydujesz się to powiedzieć to przy kolejnej "akcji" trzeba być konsekwentnym i zrobić to, co powiedziałaś... bez względu na to jak nielojalna będziesz się czuła... bo tylko w ten sposób pokażesz mężowi, że zabawa się skończyła i czas zrobić coś z tym problemem... pokażesz, że jesteś gotowa dać mu wsparcie, ale więcej nie zgadzasz się na takie traktowanie...

Karnacja... wspieram modlitwą!!!
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-06, 18:36   

Bezsilnosc nie oznacza Bezradnosci.nigdy tu i w innych 12 krokach nie poruwnujcie bo nawet na konwencji AA bylo by oburzenie.POGODY DUCHA.
 
     
kreatywny
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-05, 11:59   Przemoc

To, co napiszę nie jest łatwe dla mnie.

W jakiejś części rozumiem kobiety, które doświadczyły przemocy ze strony męża lub jej
doświadczają. Niestety reagowałem agresywnie na zachowania żony i nie próbowałem
zrozumieć na tamten czas jej bólu i oczekiwań. Zachowywałem się egoistycznie wobec mojej żony, stawiając się na pierwszym miejscu. Na tamten czas byłem jakby w amoku i ślepy.
Obwiniałem żonę za spowodowanie awantur.
Kiedy musiałem opuścić dom i nie mogłem się kontaktować z żoną i dziećmi, wtedy po raz pierwszy doświadczyłem bólu nie do opisania. Łuski spadły z oczu i pojawił się ból, i ogromna chęć naprawy wszystkiego i zaczęcia od początku.

Chociaż zacząłem częściej rozmawiać z żoną i widywać dzieci. Nie umiałem z nią rozmawiać i wytrzymywać jej ataków złości. Nie reagowałem agresywnie, ale obrażałem się lub kłóciłem z żoną. Wtedy jeszcze była jakaś szansa pojednania. Były próby rozmowy.
Zmieniło się bardzo wiele, gdy żona weszła w drugi związek i przestała ze mną rozmawiać.
Powiem, że w jakimś sensie poczułem się oszukany, ponieważ rozmawialiśmy o odbudowie związku. Do dzisiaj się zastanawiam, czy w ogóle jest sens odbudowania tego małżeństwa pod moich wcześniejszych zachowaniach i mojej żony, bo później agresja szła w moją stronę, ale nie umiałem sobie z tym radzić i pozostawałem bierny, bądź uciekałem z domu, bądź nie wytrzymałem i walczyłem z żoną.

Nie próbuje się usprawiedliwiać, bo moje zachowanie było złe. Agresja czy przemoc wobec kobiet to niewłaściwe zachowania. Z mojego doświadczenia bycia w tym, uważam że kobiety mają prawo do uszanowania swoich granic i szacunku. Nazywam tych mężczyzn głupcami, którzy nie szanują swoich żon, a mają jeszcze szansę na ratunek małżeństwa .
Dałbym wiele aby odzyskać rodzinę i mięć szansę zadośćuczynienia mojej żonie przez okazywanie jej szacunku i miłości, na jaką zasłużyła.

Kobiety macie prawo do szacunku i miłości, nie pozwalajcie się traktować niewłaściwie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8