Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
... Kiedy spadasz głową w dół...
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 09:22   

Cytat:
A ja znów kontra, wybaczcie! Mi się to świadectwo nie podoba. Wolałbym by go nie było i nie było tego grzechu. Giaurze73, jestem pewien, że o niebo byłoby piękniejsze świadectwo Twojej żony.


Orsz, rozumiem w jakis sposob Twoje odczucie, bo odnosisz sie do wlasnych doswiadczen i Twoje wlasne emocje rzutuja na widzenie świata...Twoje wlasne skrzywdzenie.

Cytat:
Z tej przyczyny, że ja jeszcze nie zauważyłem rzeczywistej Twojej skruchy, żalu, bólu, zadośuczynienia

nie musisz Ty tego widziec :)
Niepokoi mnie, ze masz jakieś duze wymagania względem zony, chcesz by w jakis sposob "odpokutowała" swoje czyny....

Cytat:
Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety. Pewnie jej sprawiłem tym dodatkowy ból, ale wydaje mi się to nieuniknione i naturalne. Ja nie robię tego specjalnie.


wet za wet, oko za oko? Troche tak mi to pobrzmiewa, jakby teraz cierpienie zony oczyszczało Twoje cierpienie, kojarzy mi sie to z zemstą
to naturalna owszem nasz ludzka skłonność....ale tylko ludzka....a my mamy byc blisko z Panem Bogiem
mamy przekraczac swoje mozliwosci...wybaczac
to dluuugi proces...wymagajacy czesto wsparcia i ludzkiego a na pewno Boskiego.

wymagajac zbyt wiele od zony i zadajac jej ból....wrocisz do tego samego...bo milosci nie buduje sie na bólu...koło się zamknie, a swoim przebaczeniem możesz przerwać cierpienie w waszym domu

nie wiem co rozumiesz przez "przekraczanie nieprzekraczalnych dotad granic"?
jesli madre postawienie granic...by np zona zerwala z grzesznym zyciem, zerwanie kontaktu z obiektem itp....to jest ok....do bedzie budowalo Was oboje.

Pogody Ducha.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 10:14   

Ten tekst, powinien być pod obydwoma świadectwami, pod którymi osieliłem się coś napisać.
Po pierwsze dziękuję za krytykę. Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem. Gdybym był, prawdopodobnie nie znałbym SYCHARA i nic tu nie pisał.
I nic więcej nie napiszę. Nie chcę się tłumaczyć, ani wchodzić w spory. Najpierw rzeczywiście muszę sie pomodlić, odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.
Jedna tylko jeszcze sprostowanie, bo jak przeczytałem swój tekst-nie o to mi chodziło.
Cytat:
Wybacz Giaur73, jeśli moje słowa ranią Cię, bo nie piszesz tego czego ja oczekuje np tylko ze względu na skromność i niechęć wchdzenia w szczegóły

Ta "skromność" i " niechęć wchodzenia w szczegóły" oczywiście nie dotyczy mnie, tylko potencjalnie Giaura73. Być może właśnie te cechy jego charakteru zadecydowały o tym, że nie ma tego czego oczekuję, czego potrzebuję. To miałem na myśłi w tym zdaniu.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 10:38   

ojjjj Orsz... a Ty dalej swoje..... jak nagrana i sluchana bez konca TA SAMA plyta.... :shock:
czekam na dzien kiedy zmienisz plyte na pelna milosci, uwielbienia i dziekczynienia za to co MASZ, dzis , tu i teraz!!! kiedy otworza Ci sie oczy i serce na PRAWDE ale ta Boza, a nie Twoja....

dane nam jest SLOWO i mamy to slowo wypelniac a nie interpretowac po swojemu, nie szukac sprawiedliwosci, kary i ukojenia w czyims bolu....
jeszcze tego nie widzisz... ale zadajac cierpienie swojej Zonie rozdrapujesz ciagle i ciagle swoja przysychajaca rane...

i wiesz.... miales kiedys racje.... Twoja Zona jest na najlepszej drodze do swietosci.... Ty jeszcze nie....
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 10:50   

Orsz napisał/a:
Wiesz w którym momencie zacząłem sie czuć lepiej, zacząłem odbudowywać swoją więź z żoną? Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, [b][b]kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety.
[/b]
- wiesz orsz tym powaliłeś mnie z nóg,dla mnie to po prostu niewolnictwo a nie miłośc i myslę ,że to co podała Mirakullum jest mi bliższe sercu,albo się wybacza albo sie kogoś niszczy wymaganiami.Wiem ,ze zdrada moze boleć,że zdrada to ogromne zło ale tez wiem ,że ten zaistniały fakt musiał mieć jakies podłoże.Takie mysli wywołał u mnie twoj post,nie znam cię ale wzbudzasz we mnie lęk.Piszesz do Giuara,ze to zonie należy się wsparcie a nie jemu sorry ja uważam ,że oni razem budują lub nie wspólnotę małżeństwa i to ,że chca jest najważniejsze a nie to kto co powinien.Niech Bóg ma ich w opiece.
A tak apropo czy pytałes żonę ,na ile ty jestes spełnieniem jej marzeń lub wymagań,może ona tez jest bardzo wymagająco i co :?:
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 11:21   

Orsz napisał/a:
I nic więcej nie napiszę. Nie chcę się tłumaczyć, ani wchodzić w spory. Najpierw rzeczywiście muszę sie pomodlić, odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.


obrazisz się i zabierzesz zabawki ? - to dziecinne

Co tak boli że nie chcesz się tłumaczyć , wchodzić w spory?

Orsz to nie spory , to dyskusja , może jak kilka osób które między innymi przeżyły, albo jak ja, dotąd przeżywają zdradę małżonka (bo ona sie dzieje nadal ), otworzy Ci oczy,
że błądzisz,
że zmierzasz donikąd ,
że dokładasz sobie i żonie dodatkowych cierpień.

Skąd wiesz że odbudowanie więzi Z Bogiem w meritum nic nie zmieni ????

Ja , jak wielu tu na forum dajemy świadectwo , że właśnie to zmieniło w nas wszystko .

Może napiszą tu ci co zdradzali , i jak twoja żona od jakiegoś czasu próbują

zadośćuczynić współmałżonkowi , i spotykają się z taka postawą jak Twoja.

Co myślą ?,co czują ? .

Pogody Ducha Orsz

zostań nie uciekaj Bóg ma dla Ciebie fantastyczny plan , i dar pełnego wybaczenia żonie , Tylko trzeba naprawdę Go szukać, a znajdują go pokorni , którzy sercem wyznają Panie niech się Twoja wola spełnia , a nie moja .
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 12:21   

Orsz napisał/a:
Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem. Gdybym był, prawdopodobnie nie znałbym SYCHARA i nic tu nie pisał.

ale warto poznać choc krótki tekst czy te uczucia warte sa tego by je pielegnowac

a tu link
http://poradnikdomowy.pl/...wybaczania.html
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 12:24   

Orsz napisał/a:
Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem.

i w ten sposób spójrz na zonę . Pozwól jej wypowiedzieć o swoich uczuciach i postaraj sie zrozumieć(jesli bedzie gotowa o uczuciach mówic).Ja długo nie umiałam i nadal nie wiem czy dobrze i we własciwy sposób o uczuciach mówię .Jestem człowiekiem tak jak Twoja zona w drodze najpierw do Pana Boga , a potem ma nadzieje ,że zblizy sie i do Ciebie.
Daj czas wg woli Pana Boga , nie waszej woli ludzkiej

Orsz napisał/a:
odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.
nie masz pojęcia co sie wyrabia w człowieku kiedy czuje sie coraz bliżej Boga.
Zapewne każdy inaczej, bo każdy ma swoje możliwości i swoje za uszami i różny czas każdemu potrzebny . Ja wiem po sobie ,że od kwietnia 2011 roku (chyba tyle jestem na krokach), a teraz dzieja sie cuda we mnie samej a mam nadzieje na dalsze i to taka nadzieje ,ze ho ho :mrgreen: , bo z Bogiem wszystko mozliwe , tylko a nas cos nie tak , bo na ile Bogu pozwalamy tyle mamy
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 21:23   

Mirakulum napisał/a:
Może napiszą tu ci co zdradzali , i jak twoja żona od jakiegoś czasu próbują

ta prosta piosenka i jej słowa wyrażaja wsio

warto orsz bys wysłuchał

http://www.tekstowo.pl/pi...,this_love.html
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 21:33   

Orsz widze odebrałeś pw
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 11:55   

Witaj Orsz
Nie piszę już na forum z różnych względów… przede wszystkim dlatego, że nie czuję się kompetentna do doradzania komukolwiek. Zresztą zwyczajne życie rodzinne zajmuje mi wystarczająco dużo czasu :-) .

Moje świadectwo też jest na forum…wyraziłam, to co chciałam w sposób mi bliski, bez zbędnych słów. Jeżeli komuś też było niewystarczające, to tylko jego problem…
Orsz Ty oczekujesz wzruszenia przy czytaniu świadectw? Dla mnie życie jest prawdziwym świadectwem a nie słowa. Chcesz to na priva napiszę Ci wzruszające świadectwo…w końcu jestem humanistką. Tylko czy o to chodzi, o te szczegóły, o wynurzenia? Każdy przypadek ma inny przebieg i inne emocje.
Nawiążę do niedzielnego kazania….do łowienia ryb/ludzi potrzeba cierpliwości, wytrwałości,… ale i ciszy, a nie zbędnego paplania. Za dużo już go w życiu miałam.

Mój mąż napisał swoje świadectwo grubo ponad rok temu. Przez ten czas człowiek może kroczyć tak różnymi ścieżkami…
Orsz wyszukujesz dla siebie drażliwości na tym forum?
To stąpanie po kruchym lodzie…wiesz przecież. Wywoływacze są bardzo indywidualne. Nawet jak przejdziesz proces przebaczenia to lepiej ich unikać. Nie trawisz zdradzaczy, to nie czytaj co piszą. Po co czytasz o ich przemianie skoro i tak traktujesz ich jak ludzi gorszej kategorii, którzy mają już do końca życia chodzić na kolanach w „worku pokutnym”, a ich nawrócenie i tak nic nie zmienia?
Ja od mojego męża tego nie oczekuję, bo jest przede wszystkim moim partnerem, a nie tym który musi robić wszystko co sobie wymyślę. Takie jednostronne życie to jedno wielkie wyniszczanie i siebie i innych. Potrzeba nam małżonka tylko do robót domowych i głaskania? Czy może jednak do wspólnego życia i pomocy w rozwoju?
Myślę, że z mężem dbamy i jeżeli już to spełniamy swoje „zachcianki” wzajemnie.

Bóg wybaczył mojemu mężowi a ja nie mam? Mąż zerwał ze starym życiem i o to przecież chodzi chyba większości z nas na tym forum. Potem mozolne, wspólne naprawianie wszystkiego, co pewnie w różnym stopniu, ale razem popsuliśmy.

Życie rodzinne „pokutne” trochę przypomina mi moje szczeniackie „chodzenie”. Chłopak zrobiłby dla mnie wszystko, ale ja za to najchętniej gazetą bym go zabiła. :-) Na dłuższą metę dasz radę tak żyć?

Wiesz dla mnie i dla wielu innych na tym forum zdrada małżonka jest straszną traumą- piszę jest, bo nie da się o niej zapomnieć. Można tylko ją zaakceptować. To proces nawet na lata. Jest też momentem rozpoczynania poznawania siebie i innych. Zazwyczaj prawda o sobie wcale nie jest przyjemna, ale to zawsze prawda. Co z nią zrobimy to już nasza sprawa. Inni też nas zawiedli i to również boli, ale po co nam było żyć w jakiejś ułudzie? Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Pewnie ta „prawda” będzie jeszcze długo nas bolała, ale ja już wolę ten ból niż fikcję.

Orsz masz swój sposób na życie, jak każdy z nas, ale już wiem, że jak jestem blisko Boga, to wszystko jest dużo prostsze i radośniejsze.

Na koniec piszę świadectwo mojej rodziny, bo tylko tak chcę napisać. Przy wielu troskach, chwilach jeszcze bardzo trudnych, mam taki aktualny obraz mojej rodziny, który zostanie mi chyba do końca życia:
Nasze dorastające dziewczynki przytulające się do taty, który bawi się ich włosami….czego ja nigdy nie doświadczyłam z moim ojcem oraz codzienne korytarzowe mecze piłkarskie męża z synem. Hałas, drzwi już podniszczone, ale wiem, że moja rodzina żyje. Czy można to zastąpić słowami?
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 13:11   

ehhh..... piekne.....
i lzy same cisna sie do oczu... lzy radosci...
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 16:28   

Małgosiu -dzięki za świadectwo ,zycia codziennego-pieknie to ujełas w prostych przykładach.Zyczę radości i spełnienia na każdy dzień waszego wspólnego życia. :lol:
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 20:11   

Gosiu uściski serdeczne dla Ciebie męża i dzieci

Pogody Ducha
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-24, 06:58   

Orsz napisał
Cytat:
Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety. Pewnie jej sprawiłem tym dodatkowy ból, ale wydaje mi się to nieuniknione i naturalne. Ja nie robię tego specjalnie. Ja ją chce znów pokochać, a ta droga wymaga oczyszczenia i im więcej desperacji z jej strony tym lepiej. Ja to zauważam i doceniam. Nie tyle świadomie, co po prostu odżywam wewnętrznie, jakby coś rodziło się na nowo, innego.
Ten aspekt cierpienia, własnego odkupieńczego, zadośćuczyniającego bólu ma ogroną rolę. Warto go moim zdaniem uwypuklić. On jest najwspanialszy, najcenniejszy. Jest niezbędny, bo krzywda Twojej żony jest przeogromna. Powiem otwarcie. Twój los Giaurze73 w wymiare doczesnym jest w tym momencie naprawdę mało istotny. Liczy się Twoja rodzina, Twoi najbiżsi. Gdybyś pokazał ogrom Twojego obecnego krzyża niechybnie by mnie poruszył i miałbym doświadczenie rzeczywistego cudu nawrócenia, determinacji naśladowania Chrystusa. Ale tego mi brakuje.



to brzmi jak fragment Innego Świata Herlinga Grudzińskiego.
Czy Ty Orsz przebaczyłeś swojej Żonei, czy może stosujesz przemoc wobec niej????

[ Dodano: 2012-01-24, 06:59 ]
Dzięki Giaur za piękne świadectwo!!!!!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8