Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kultura idioty
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-02-02, 22:14   Kultura idioty

Magia w komputerze

cz.I
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.II
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.III
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.IV
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.V
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.VI
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.VII
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.VIII
http://www.youtube.com/wa...feature=related

==========================================================



cz.V
Ostatnio zmieniony przez kinga2 2010-02-05, 01:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 23:16   

Cywilizacja śmierci
Robert Tekieli

cz.I
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.II
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.III
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.IV
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.V
http://www.youtube.com/wa...feature=related

cz.VI
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-05, 00:56   

ks. Łukasz Laskowski - Magia w nauczaniu Biblii i Katechizmu Kosciola Katolickiego

http://raul1989.wrzuta.pl...la_katolickiego

Wykład ważny dla małżonków.

a tu refleksje po takim wykładzie:
http://www.blog.katolicki...cala_prawda.pdf
Ostatnio zmieniony przez kinga2 2010-04-29, 00:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-16, 23:14   

Czy żyjemy w świecie Harrego Pottera?
dr Hanna Karp, Andrzej Wronka

cz.I
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8330

cz.II
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8331
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-17, 22:19   

Zawód - wróżbita
dr Hanna Karp - religiolog, medioznawca

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=11116
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-16, 15:50   

Tak się kończą "egzorcyzmy" prowadzone przez świeckich uzurpatorów bez obecności kapłana:

http://wiadomosci.wp.tv/i...ml?ticaid=5a888
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 22:37   

Czym się różni proroctwo od wróżby?
Odrzucając wiarę w horoskopy możemy jednak spotkać się z przypadkami przepowiedni, które wprawiają w zadziwienie. Co o nich sądzić?


Poruszając temat horoskopów i wróżb, często słyszę argument, że przepowiednia jakiejś Cyganki sprawdziła się. Pomijam tu fakty ogólnikowych przepowiedni z gazet, gdzie zawsze się coś spełnia, czy wyćwiczenia cygańskiego, gdzie obserwując reakcję naszej twarzy, jak też pewne ożywienie, gdy zaczyna np. temat narzeczonej. Cyganka, widząc to, podchwytuje go i rozwija. Tu zatrzymajmy się nad sytuacjami, które naprawdę "ścinają z nóg".

Wyobraźmy sobie następującą sytuację: mieszkam w Przemyślu, w któreś wakacje wyjechałem do Szczecina. Jestem tu pierwszy raz, nikogo nie znam. Podchodzi do mnie wróżka, która również mnie nie zna i chce mi powróżyć. Co się okazuje: powiedziała mi z dokładnością, co do centymetra ustawienie mebli w moim pokoju sprzed pięciu lat, z kim tam byłem, co robiłem... Co więcej, zapowiedziała, że za 4 lata spotka mnie to i to, z tą i tą osobą w tym i w tym miejscu. Oczywiście nie brałem sobie tego do głowy, ale minęło 4 lata i niemalże co do joty wszystko się sprawdziło. Jak to wyjaśnić, czyż nie jest to dowód, że w horoskopach i wróżbach coś tam jednak jest, przecież nie sposób tego wytłumaczyć ani machlojką, ani prawdopodobieństwem zgadnięcia.

Te niesamowite sytuacje rzeczywiście nie są wynikiem, ani manipulacji i wprawnej obserwacji, ani też zwykłym ogólnikowym trafianiem. Jednakże nie są argumentem za wróżkami i horoskopami, które Biblia jednoznacznie potępia (por. Wj 22,17; Kpł 19,31.20,6-7; Pwt 18,10-12; Jr 27,9). Jak więc je wyjaśnić?

Odpowiedź znajdujemy w Słowie Bożym. Dzieje Apostolskie opisują podobny przypadek: "Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami, wołała: 'Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia'. Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: 'Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł'. I w tejże chwili wyszedł. Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę..." (Dz 16, 16-19).

Zwrócimy uwagę, iż wspomniana niewolnica przez wróżby przynosiła duży dochód swoim panom, a więc musiała czynić to trafnie. Wróżyła, ale czyniła to z natchnienia demona. Gdy św. Paweł w imię Jezusa Chrystusa, wypędził demona, ona nic nie umiała przepowiedzieć. Dlatego też "panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku". I to jest wyjaśnienie tych zadziwiająco trafnych wróżb. Jeżeli ktoś przepowiada nam trafnie przyszłość za pomocą horoskopów, wróżb, senników egipskich itp., to nigdy to nie pochodzi od Boga.

Ale powie ktoś: "Przecież Pan Bóg dawał prorocze sny i proroctwa, które też się sprawdzały. Zgadza się, ale nigdy Pan Bóg nie dawał tego za pomocą wróżb czy horoskopów. Zwróćmy uwagę, że jeżeli Bóg daje proroczy sen czy proroctwo to zawsze daje łaskę tłumaczenia tego. Józef miał proroczy sen, ale nie musiał iść do wróżki, lub korzystać z jakiegoś sennika egipskiego, by go wytłumaczyć (por. Rdz 41). W chrześcijaństwie jest dar (charyzmat) proroctwa, ale dzieje się to najczęściej podczas modlitwy, spotkania chrześcijańskiego, ale nigdy poprzez wróżby i horoskopy.

Dlatego też jeżeli ktoś odwołuje się do senników, wróżb, horoskopów, widm czy wahadełek, nie działa z natchnienia Bożego, co więcej postępuje wbrew Bogu i otwiera drzwi swej psychiki, serca i duszy demonowi. Szatan może wyleczyć twoje ciało, przepowiedzieć ci pewne wydarzenia z przyszłości (por. Mt 24,24), ale on zawsze upomni się o swoje. Dlatego pomocy i odpowiedzi na nurtujące cię pytania szukaj w Słowie Bożym i nauce Kościoła, a nigdy nie będziesz oszukany. (c.d.n.)

Andrzej Wronka


cz. II i inne artykuły:
http://www.wsm.archibial....?id_artykul=225
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-16, 23:45   

uroki

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-17, 15:54   

Wschodnie zdrowie
Andrzej Zwoliński

http://www.opoka.org.pl/b...el_wsch_03.html

Każdy człowiek świadomy jest kruchości swego zdrowia i przemijania sił witalnych. Jednocześnie od wieków ludzie na różne sposoby próbują uchronić się przed słabością, niezaradnością, starością i śmiercią. Jak ważne są to sprawy, świadczy fakt niezwykłego rozwoju, zwłaszcza w ostatnich latach, różnego rodzaju szkół leczenia i ośrodków oferujących „uzdrawiającą siłę”, „tajemnicze operacje”, „recepty na zdrowie” lub „kontakt z uzdrowicielem”.

Coraz częściej kwestionuje się dzisiaj medycynę tradycyjną. Przeraża ona swoją bezwzględnością i radykalnymi metodami chirurgicznymi. Wielu zgadza się współcześnie z opinią Woltera: „Lekarze podają leki, o których wiedzą niewiele, aby leczyć choroby, o których wiedzą jeszcze mniej, ludziom, o których nie wiedzą nic”.

Aktualnie znajduje się na rynku około 50 000 rodzajów leków, lecz tylko dla jednej trzeciej znanych obecnie chorób są odpowiednie, by oddziaływać na związane z nimi podstawowe dolegliwości. Przy większości schorzeń lekarze ciągle muszą sobie radzić bez nich.

Sami lekarze przestają też wierzyć we własne umiejętności i wiedzę. Prof. Julius Hackethal, słynny chirurg, stał się zwolennikiem bioenergoterapii i radzi swym pacjentom: „Gdy zobaczy pan lekarza — specjalistę, proszę możliwie jak najszybciej uciekać”. Paul Uccusic, autor książki pt. Naturheiler (Bioterapeuta), radzi swym czytelnikom: „Kto pragnie wyzdrowieć, nie może polegać na lekarzu”. Już tylko 27,4% niemieckich lekarzy ogranicza się do terapii uznawanych przez naukę. Ponad 1500 spośród nich praktykuje akupunkturę, ponad 1000 jest zwolennikami homeopatii. Wielu doradza jogę, zen lub medytację transcendentalną. Niektórzy sprawdzają swoją diagnozę za pomocą irydologii, a w niejasnych przypadkach radzą się wahadełka... Podobnie jest w innych krajach Europy. W Wielkiej Brytanii w publicznie finansowanej służbie zdrowia pracuje 1600 „energoterapeutów”.

W ostatnich latach pojawiło się wiele nowych metod leczniczych ukrywających się pod nazwami: medycyna alternatywna, medycyna niekonwencjonalna, medycyna komplementarna, holistyczna czy też medycyna naturalna. Sposoby terapii w „takiej” medycynie odbiegają od tradycyjnych wyobrażeń o leczeniu i choć nie posiadają pełnego racjonalnego uzasadnienia, cieszą się często dużą skutecznością i zyskują przez to coraz większą aprobatę społeczną. Nie wszystkie jednak nowe metody lecznicze rzeczywiście są naturalne. Niektóre z nich trzeba zakwalifikować do form wróżbiarstwa, astrologii, magii lub czegoś pośredniego między okultyzmem a ezoteryzmem. Wiele bezpośrednio odwołuje się do filozoficznych i religijnych tradycji Wschodu, czerpiąc z nich koncepcję człowieka, świata, ludzkiego zdrowia. Odwołują się do leczniczych praktyk medytacyjnych Wschodu lub oferują wizję świata i człowieka zapożyczoną z hinduizmu lub buddyzmu.

Podstawowym pojęciem, wokół którego buduje się nowe koncepcje leczenia, jest „energia życia”, „źródło zdrowia”, „bioenergia”. Dla wielu bioenergoterapeutów energia jest nowym imieniem Boga. Znany parapsycholog i dziennikarz amerykański, John Keel, twierdzi: „Standardowa definicja Boga, «Bóg jest światłością», jest tylko prostym sposobem powiedzenia, że Bóg jest energią, energią elektromagnetyczną. On nie jest On, tylko Ono, pole energii, które przenika cały wszechświat”.

Według polskich terapeutów (I Sympozjum Stowarzyszenia Radiestetów w Warszawie, wrzesień 1981), bioenergia ma następujące cechy: posiada własną inteligencję przewyższającą inteligencję człowieka; posiada psychiczne i genetyczne cechy charakteru człowieka, z którego pochodzi; przechodzi przez wszystkie przeszkody, jak mury, ekrany, specjalne kabiny itp.; odległość nie odgrywa dla niej żadnej roli; jej cechą charakterystyczną jest ingerencja wszechobecnego „systemu wartości” i sił metafizycznych wszechświata.

Terapeuci nowej generacji nie kryją, że w swych poszukiwaniach kierują się ku zapomnianym, zamierzchłym tradycjom filozoficzno-religijnym. W przeszłości, w historii ludzkości próbują odnaleźć uzasadnienie dla swych praktyk. Motyw ich poszukiwań określają słowa: „Prawda jest córką czasu, to znaczy pilnego badania przeszłości, a nie autorytetu.

Energia życia, od której dawna medycyna uzależniała zdrowie i życie człowieka, była różnie pojmowana. Starożytni Japończycy znali energię „ki”, Hindusi — „prane”, Polinezyjczycy — „manę”, amerykańscy Indianie zaś — siłę „orenda”. Wielu badaczy rozwoju idei filozoficznych w twierdzeniu o energii życia widzi intuicyjnie „dostrzeganie” duszy ludzkiej. Jednak w wielu koncepcjach „energia życia” jest elementem panteistycznej wizji świata, w której bóstwo utożsamia się z całym Kosmosem. I nie ma w niej miejsca na Boga osobowego.

Starożytni Chińczycy wierzyli, że zdrowie człowieka zależy od energetycznej siły życiowej, która wypełnia cały wszechświat. W Neijing, najstarszej medycznej książce świata, powstałej 45 wieków temu, autor zwany Koai Yu Chu napisał: „niezbędna, odwieczna energia, która rodzi wszystkie elementy świata i jest w nich (...), w niebie jest jedynie czymś ulotnym, na ziemi zostaje przetworzona w konkretną fizyczną istotę”. Starożytni Chińczycy wierzyli, że w organizmie człowieka istnieją, znane w akupunkturze, kanały przepływu energii życiowej. Medycyna opierała się na znajomości pięciu elementów, z których złożony jest świat i człowiek, oraz na umiejętności utrzymania równowagi energetycznej ustroju jako całości. Te elementy to drzewo — wątroba, ogień — serce, ziemia — śledziona, metal — płuca, woda — nerki. Związane są w jeden łańcuch tworzący koło. Każdy z elementów pomaga innemu ukonstytuować się, dzięki nieustannemu dążeniu do zmiany staje się niezbędnym warunkiem dla przetrwania każdego z pozostałych. Drzewo jest pokarmem dla Ognia, a kiedy Ogień gaśnie, pozostaje jedynie popiół, który staje się Ziemią, w której pojawia się Metal i inne minerały, a kiedy i te zostają rozpuszczone przemieniają się w Wodę. Elementy te mogą przeciwstawiać się sobie i w ten sposób niszczyć: Metal może ściąć Drzewo, Drzewo może rozsadzić korzeniami Ziemię, Ziemia może powstrzymać napór Wody, Woda może ugasić Ogień, a żar Ognia może roztopić Metal.

Antyczna chińska koncepcja mówi, że we wszechświecie stale oscylują dwie przeciwne, ale dopełniające się siły, które symbolizuje Tao. Podobnie w organizmie człowieka kanałami energetycznymi przepływa energia życiowa Qi. Może ona przyjmować dwojakiego rodzaju postać. Yin — siła pasywna, to pierwiastek żeński, symbolizuje noc, księżyc, mrok, ziemię, zimno, srebro, wodę, inercję i bierność. Yang — siła aktywna, zatwierdzająca, symbolizuje pierwiastek męski, dzień, słońce, światło, niebo, ciepło, ogień, złoto, ruch i siłę twórczą. W odniesieniu do ciała ludzkiego sile Yin przypisuje się wpływ na kończyny, brzuch, formy kanciaste, a sile Yang — lewe kończyny, plecy, formy okrągłe. W walce obu sił przeważa na zmianę jedna lub druga. W stanie choroby te dwa elementy ulegają zakłóceniu, jeden bierze górę nad drugim. Zadaniem akupunktury jest prowadzenie do równowagi, do Tao. Od umiejętności wprowadzenia między nie harmonii zależy zdrowie człowieka.

Najstarszym indyjskim systemem filozoficznym, który ukazuje drogi troski o zdrowie, jest joga. Traktuje ona psychikę i ciało jako całość. Wzajemnie się one uzupełniają i równoważą (homeostaza). Dążą one do wzmocnienia sił wewnętrznych, adaptacyjnych człowieka, które tkwią w organizmie i pomagają w osiągnięciu pełni zdrowia i równowagi, nie zaś tylko w uwolnieniu od choroby. Choroba (Wjadhi) uważana jest za jedno z zaburzeń psychofizycznych (wikszepa). Dlatego też w metodzie leczniczej jogi podstawowe znaczenie ma zachowanie właściwej postawy psychicznej, stanowiącej połączenie głębokiego odprężenia oraz czujnej otwartości, koncentracji i uwagi.

Joga zakłada, że czynniki psychiczne odgrywają istotną rolę nie tylko w chorobach psychosomatycznych, lecz także w każdej innej chorobie, ze schorzeniami ostrymi włącznie. Zaburzenia czynności psychicznych zwiększają podatność organizmu na szkodliwe wpływy poprzez obniżenie ogólnej odporności, zakłócenie współdziałania poszczególnych narządów i obniżenie ogólnej sprawności organizmu jako całości. Według Patańdżalego istnieje pięć „destrukcyjnych stanów psychicznych” (kiesa): niewiedza, błędne pojmowanie rzeczywistości (awidja); wyobcowanie środowiskowe, życie niezgodne z prawami przyrody i społeczeństwa, których podstawą jest życzliwość (asmita); przywiązanie do czegoś lub kogoś, brak dystansu emocjonalnego do zjawisk, okoliczności, ludzi (raga) — pożądanym stanem jest beznamiętność (wiraga); niechęć, awersja (dwesza); fałszywe wyobrażenia o sobie (abhiniwesia).

Istotną leczniczą zasadą jogi jest dążenie do uzyskania takiej reaktywności układu nerwowo-mięśniowego i nerwowo-gruczołowego organizmu, jaka zapewnia zwiększoną odporność ustroju na działanie stresów powodujących chorobowe napięcie. Istotnym jest także przestrzeganie prawidłowej diety i pobudzanie naturalnych procesów wydalania, a gdy potrzeba, nawet stosowanie specjalnych lewatyw i kąpieli.

Jednym z niezwykłych przejawów działania energii leczniczej jest w jodze tzw. budzenie kundalini. Jest to potężna energia, stworzona przez boginię Śakti. Seria ćwiczeń oddechowych, medytacji i skupienia umysłu na pewnych ośrodkach kręgosłupa (czakramach) budzi kundalini i pozwala mu przemieszczać się po ciele człowieka. Obudzenie kundalini wyzwala leczniczą energię o potężnej sile, która może okazać się niebezpieczna dla ucznia, gdy nie ma on wystarczającego przygotowania do jej przyjęcia. Dlatego też niezbędna jest pomoc doświadczonego nauczyciela. Ta sama bowiem energia lecznicza może być użyta zarówno w leczeniu, jak i do czynienia zła, powodując poważne zaburzenia fizyczne, umysłowe i duchowe.

Joga, praktykowana w Indiach od tysiącleci i traktowana często jak wiedza tajemna, także niesie z sobą niebezpieczeństwa. Jeden ze współczesnych polskich propagatorów jogi pisze: „Stosowanie niektórych technik jogi powoduje podniesienie wibracji energetycznych w komórkach ciała, co wyzwala pewne siły duchowe mogące stanowić zagrożenie dla osoby do tego nie przygotowanej. Ich wpływ na organizm ludzki jest podobny do działania wzmożonego napięcia prądu na maszynę elektryczną — zniszczy i przepali jej zwoje, jeżeli maszyna nie zostanie przedtem przystosowana do przepływu podwyższonego napięcia. Podobnie, aby sprostać przepływowi sił duchowych, trzeba przedtem przetworzyć i przeobrazić całą strukturę psychiczną, a ponadto uodpornić i wzmocnić organizm. W przeciwnym razie siły te mogą stać się niebezpieczne dla zdrowia, równowagi i harmonii wewnętrznej”.

Współczesny język joginów przyjął terminy z fizyki, chemii, medycyny i psychologii. Stał się językiem bioenergoterapeutów. Paramhansa Yogananda, który wszedł w stan mahasamadhi (ostatecznego świadomego wyjścia ducha jogina z ciała) w Los Angeles, w Kalifornii, w 1952 r., pisał, że uleczenia może dokonać tylko Energia Życiowa. Może być ona pobudzona przez „elektryzację ciała”, ustawianie kręgów, odpowiedni masaż (traktowane jako elementy jogi). Skutkiem takich zewnętrznych działań jest przywrócenie „harmonijnego stanu komórek przez chemizację krwi lub pobudzenie pewnych tkanek”.

Joga dotarła do współczesnego lecznictwa w postaci różnych technik relaksacyjnych. Powstało szereg ich odmian, dostosowanych do oczekiwań i możliwości współczesnego człowieka. Stąd obok tzw. jogi tradycyjnej mówi się o „eurojodze”, „jodze holistycznej”.

Joga holistyczna jest adresowana do wszystkich, którzy mają pełne predyspozycje do właściwego funkcjonowania w różnych rolach społecznych, rodzinnych, emocjonalnych, lecz im się to nie udaje. Jest ona szkołą relaksu, medytacji, kontemplacji, oddychania, uczy szacunku dla własnego ciała i jego funkcjonowania. Trening w jodze holistycznej zawiera ćwiczenia medytacyjne, kontemplacyjne, relaksacyjne (heterogenne i autogenne), ćwiczenia fizyczne i gimnastyczne, prace z fantazjami kierowanymi i wyobrażeniami, masaż (heterogenny i autogenny), rozmowy o prawidłowym odżywianiu i głodówkach, próby przekonywania do wolności od palenia, nadużywania alkoholu, leków. Ma to w efekcie doprowadzić do pełnej harmonii wewnętrznej oraz harmonii pomiędzy środowiskiem wewnętrznym i zewnętrznym.

Propagując radża-jogę jako system leczniczy obiecuje się, że w wyniku jej stosowania dusza stanie się mistrzem fizycznych zmysłów ciała, mistrzem swego umysłu, a także mistrzem najgłębszych cech charakteru. Radża-joga „sięga dalej niż współczesna neurofizjologia, głębiej w samą istotę umysłu”. Kilka minut dziennie praktyki medytacyjnej ma uczynić umysł spokojnym i zrównoważonym, pomóc w eliminacji bezużytecznych i negatywnych myśli, wpłynąć na obniżenie emocjonalnego napięcia i samopoczucie.

Sympatycy jogi tantrycznej również wskazują na jej leczniczą siłę. W wyniku podjętej medytacji ciało ma stać się przenośnikiem tego, co jest poza nim, a energia seksualna — siłą duchową: „rodzisz się przecież jako ciało, żyjesz jako ciało, chorujesz jako ciało, leczą cię, dają ci lekarstwa, powracasz do zdrowia — też jako ciało”. Energia sama w sobie jest neutralna. Gdy wyraża się biologicznie, jest seksem. Gdy wyraża się emocjonalnie, może stać się miłością, nienawiścią lub złością. Gdy wyraża się intelektualnie, może stać się nauką, literaturą. Gdy przechodzi przez ciało, staje się fizyczna. Gdy przechodzi przez umysł, staje się mentalna. Te różnice nie są różnicami energii jako takiej, lecz form jej manifestacji. Seks jest jedną z form energii obecnej w człowieku. To przez nią człowiek jest „wszystkimi jakościami”, „wszystkimi możliwościami”. Także w dziedzinie zdrowia.

Bliskie związki z buddyzmem, zwłaszcza zen, wykazuje terapia Gestalt, która wykorzystuje ciało jako obiekt projekcji. Ciało, umysł, uczucia, funkcjonowanie interpersonalne i duch są traktowane jako przejaw jednej esencji. Każda myśl, gest, napięcie mięśniowe, uczucie, przejęzyczenie, choroba — są traktowane jako istotne i znaczące oraz odnoszące się do „teraz”, aktualnie realizowanego istnienia. Do podstawowych zasad tej filozofii i terapii należy dziewięć zasad przekazanych przez Claudio Naranjo w Gestalt Therapy Now.

1. Żyj teraz. Zajmij się teraźniejszością, a nie przeszłością czy przyszłością.

2. Żyj tutaj. Zajmij się raczej tym, co jest obecne, a nie tym, czego nie ma.

3. Przestań wyobrażać sobie. Doświadczaj tego, co rzeczywiste.

4. Przestań niepotrzebnie myśleć. Zamiast tego, raczej zobacz i posmakuj.

5. Wyrażaj, a nie manipuluj, nie wyjaśniaj, nie usprawiedliwiaj, nie osądzaj.

6. Poddaj się temu, co nieprzyjemne, i bólowi, tak samo jak przyjemności.

7. Nie akceptuj żadnego „powinieneś”, z wyjątkiem tego, co naprawdę Twoje. Nie wielb żadnych fałszywych bożków.

8. Weź pełną odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia, myśli.

9. Poddaj się temu, jaki jesteś. Bądź taki, jaki jesteś.

Terapia ta prowadzi przez samoświadomość do samoregulacji organizmu.

Myśl Wschodu była obecna, w większej lub mniejszej części, w wielu nowożytnych koncepcjach „energii życiowej”.

Franz Anton Mesmer (1734—1815), lekarz wiedeński, mówił o „magnetyzmie zwierzęcym”, nazywanym też „magnetyzmem żywotnym”. Wcześniej magnetyzm był znany braminom i fakirom w Indiach. Traktowany był jako uniwersalna siła życiowa, leżąca u podstaw każdego ruchu, każdej siły, wszelkiej energii. Magnetyzm miał być podłożem wszystkich widzialnych i niewidzialnych form, które są przyczyną wszelkiego procesu życiowego. Znajduje się ona we wszystkim: w pokarmach, w roślinach, w powietrzu, w promieniach słonecznych, zwierzętach i ludziach. Wdychając powietrze, wdychamy magnetyzm. Przyjmujemy go wraz z pożywieniem. Obcując z ludźmi wymieniamy z nimi magnetyzm.

Mesmer opisywał magnetyzm jako „lotny fluid, który przenika cały wszechświat i ustanawia harmonię oraz wzajemny stosunek pomiędzy wszystkimi rzeczami, wpływa w podobny sposób na świat istot żywych”. Swobodny przepływ tych prądów owocuje zdrowiem; ich zablokowanie prowadzi do choroby. Uważał, że energia ta może być przyciągana przez magnesy i dłonie niektórych ludzi, i w nich magazynowana. W roku 1874 komisja paryskich lekarzy orzekła, że chociaż Mesmer jest obdarzony silną zdolnością sugestii, to nie ma dowodów na istnienie fluidu magnetycznego. Okrzyknięto go oszustem. Jego zdolności uzdrawiania straciły moc na długo przed jego śmiercią.

Pod silnym wpływem teorii magnetyzmu był twórca nowożytnego spirytyzmu, Allan Kardec (prawdziwe nazwisko: Hippolyte Rivail). A. Kardec (1804—1869) rozróżniał w człowieku trzy elementy: duszę — ducha, czyli zasadę inteligentną, ciało — osłonę materialną oraz perisprit — „okołoduch”, lekką osłonę fluidyczną, będącą łącznikiem i pośrednikiem między duchem a ciałem. Przyjmował także reinkarnację, która „nie została bynajmniej przez Boga narzucona duchowi jako kara; jest potrzebna dla jego rozwoju. Doskonalenie się ducha jest owocem jego własnej pracy; nie mogąc w ciągu jednego cielesnego bytu zdobyć wszystkich moralnych i intelektualnych wartości, które go wiodą do celu, dochodzi do niego w drodze kolejnych egzystencji, z których każda posuwa go o krok dalej na drodze postępu”...

W 1848 r. sędzia amerykański J.W. Edmonds, spirytysta, opublikował rzekomą odpowiedź wywoływanych duchów na pytanie o rodzaje energii, za pomocą której porozumiewają się one z żyjącymi. Brzmiała ona: „Jest to elektryczność, ale o wiele doskonalsza od tej, którą znacie. Pierwsza i najniższa energia, która przenika ustrój ludzki, ma wpływ na jego tworzenie się i wzrost, jest tym, co nazwałbym pierwiastkiem wegetatywnym. Następna jest pierwiastkiem ruchowo-zwierzęcym, przenikającym cały układ nerwowy, tym, co nazwałbym instynktem. Dalszym jest pierwiastek duszowy, poruszający uczucia, tworzący wyobrażenia z wrażeń odbieranych i kojarzących się świadomie”.

Dla niemieckiego barona Karla von Reichenbach (1788—1869) energia życiowa była „siłą odyczną” (nazwa związana została z nordyckim bogiem Odynem i oznaczała wielką moc, która przenika całą Naturę). Twierdził, że obecna jest w magnesach, kryształach, ciele człowieka, słońcu, księżycu, gwiazdach i całym wszechświecie, a jej przejawem jest zarówno ciepło, elektryczność i tarcie, jak i reakcje chemiczne. Zmarł w wieku lat osiemdziesięciu, potępiony przez współczesnych.

Samuel Hahnemann (1755—1843), wolnomularz, który Jezusa nazywał „Arcyfantastą”, twórca homeopatii, mówił o „sile witalnej”, którą niekiedy nazywał „dynamią”. Nadał on nowej metodzie leczenia nazwę „homeopatia” (gr. „homoion pathos” = podobne cierpienie) wskazując na istotę terapii — zasadę podobieństwa. Taką samą myśl zawiera łacińska maksyma similia similibus curentur, czyli podobne (choroba naturalna wyrażająca się pełnią objawów) powinno być leczone podobnym (chorobą sztuczną, polekową o podobnej pełni objawów). W homeopatii, oprócz zasady podobieństwa, istnieją trzy dodatkowe zasady:

1. zasada jednego środka leczniczego (unum remedium) — w danym czasie można stosować tylko jeden środek leczniczy dobrany zgodnie z nadrzędną zasadą podobieństwa;

2. zasada najmniejszej dawki (dosis minissima) — można podawać najmniejsze skuteczne dawki środka leczniczego zdolne doprowadzić do wyleczenia;

3. zasada wzbudzenia środka leczniczego, czyli jego potencji (dynamis) — pozwala ona zamienić nieczynną materię w jej czynny, energetyczny odpowiednik i uwolnić z niej moc leczniczą.

S. Hahnemann w dziele pt. Organon opisał sposób przyrządzania środków leczniczych. Stwierdzał m.in.: „Ta szczególna zmiana w jakościach ciał naturalnych rozwija uśpione, przez to nie postrzegane, jakby spoczywające w ukryciu, dynamiczne (...) moce, które wpływają na zasadę życia, oddziałują na żywotność. Jest to osiągane przez mechaniczną czynność wywartą na najmniejszej cząsteczce za pomocą rozcierania i wstrząsania i poprzez dodawanie niezróżnicowanej substancji, suchej lub płynnej, która rozdziela jedne od drugich. Ten proces nazywany jest dynamizacją albo potencjonowaniem (rozwojem mocy leczniczej), a jego wytworami są dynamizacje lub potencje różnego stopnia”. Wierzył, że w procesie wstrząsania „chwyta się” do homeopatycznego środka kosmiczną „moc życia”.

Dr Voegeli, który współcześnie stosuje homeopatię, twierdzi, że działanie wyższych potencji ma naturę duchową. Najlepsze wyjaśnienie tej terapii daje hinduistyczna koncepcja filozoficzna Sankhya, według której człowiek posiada ciało fizyczne, ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii oraz ciało astralne. Najwyższą formą energii człowieka jest jego duch, którego celem jest stawanie się coraz doskonalszym odbiornikiem impulsów boskich z kosmosu. Inny współczesny homeopata, J. Angerer, twierdzi, iż „w świętym akcie potencjalizacji moc uzdrowieńcza wyzwala się z więzów struktur ziemskich i przywraca w chorym organizmie harmonię”.

Homeopatia znalazła swą kontynuację w tzw. medycynie antropozoficznej, autorstwa Rudolfa Steinera (1861—1925). Zanim ogłosił własną naukę — antropozofię, był teozofem. Teozofia, czerpiąc z tradycji indyjskiej, podała „szkic” budowy człowieka. Według niej kolejne elementy budowy ciała ludzkiego to „ciała”, czyli „powłoki” (kosa). Pośród nich najniższym ciałem jest organizm fizyczny ze swoją siłą żywotną (prana). Wyższym jest ciało eteryczne, w którym mieści się m.in. pamięć. Subtelniejszą powłoką jest ciało astralne (astrosom), w którym budzą się uczucia i afekty, a które nie ma określonej formy ani barwy. Niekiedy zabarwia się ono, tworząc indywidualną aurę, dostrzegalną dla jasnowidza — uzdrowiciela. Najsubtelniejszą powłoką człowieka jest ciało myślowe (mentalne). Jego substancja jest taka sama jak ta, z której tworzą się myśli. Ciało myślowe i astralne są ze sobą złączone („kama — manas”).

Podstawowym dziełem medycyny antropozoficznej jest książka R. Steinera pt. Geisteswissenschaft und Medizin (Wiedza duchowa a medycyna, wyd. Dornach 1961). Swe poglądy medyczne opierał na astrologii i własnym „poznaniu naukowo-duchowym”, które otrzymał w czasie medytacji. Był przekonany, że środki lecznicze w mikrokosmosie organizmu ludzkiego wyzwalają te same siły twórcze co „makrokosmiczne procesy planetarno-eteryczne” przy powstawaniu świata. Do przyjęcia tych sił zdolne ma być „ciało eteryczne” człowieka. Aby zwiększyć lecznicze działanie rośliny, poddaje się ją „siłom kosmicznym” lub działaniu „biorytmicznemu”. Steiner podał następującą wskazówkę: „Zadaniem dobrej i leczniczej wiedzy będzie znalezienie pewnych sił kosmicznych, które mogą powstać ze współdziałania dwóch kosmicznych nurtów kierunkowych na ziemi... Dobre będzie odkrycie, jak włączyć w służbę ludzkości pochodzące z dwóch stron kosmosu siły poranne i wieczorne”. Praktycznym następstwem tych wskazówek jest sadzenie, zbieranie i przerabianie roślin leczniczych wtedy, gdy gwiazdy znajdują się w „skutecznej” konstelacji wzajemnej. Przez poruszanie oraz rytmiczne ogrzewanie i chłodzenie mają być przechwytywane do leku kosmiczne siły twórcze. Antropozofowie wierzą, że przez proces potrząsania dany środek przejmuje siły kosmiczne, które następnie mogą być przekazane choremu dla wzmocnienia jego energii.

D.D. Palmer, znany od 1895 r. jako „odkrywca” kręgarstwa, a więc systemu terapeutycznego opartego na założeniu, że przyczyną chorób jest nieprawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, mówił o „energii życia” jako „Wrodzonej Inteligencji”. Miała ona być „częścią tej Inteligencji, która wypełnia cały Wszechświat”.

Austriacki psychiatra Wilhelm Reich (1897—1957), twierdził, że odkrył największą tajemnicę wszechświata: pierwotną moc, która jest podstawą życia. Nazwał ją energią orgonalną (lub w skrócie: orgonem) i opisał jako energię obecną we wszystkim, co istnieje. Był przekonany, że jest ona wytwarzana przez słońce, a jej emanację wiązał z ziemskim polem magnetycznym. Energię tę można zmierzyć za pomocą elektrycznych mierników i można ją też zobaczyć jako szarobłękitne promieniowanie na kolorowym filmie.

Reich, będąc uczniem Freuda, uwikłał się w politykę i próbował swoją teorią stworzyć pomost między poglądami swego mistrza i Marksem. Przez pewien czas mieszkał w Berlinie i w Kopenhadze, by w końcu osiąść w Oslo. Tam miało miejsce, w 1939 r., uroczyste ogłoszenie istnienia przenikającej wszystko energii, która ma moc kontrolowania zdrowia wszystkich istot i jest podstawowym składnikiem życia. Energia ta bowiem zawiera w sobie rozum i świadomie wpływa na istoty żywe, gdyż jest naukowym urzeczywistnieniem tego, co większość ludzi nazywa Bogiem. „Tajemnica Boga została rozwikłana — jest On energią!” — twierdził Reich.

Nieco wcześniej, w 1933 r., ogłosił, że odnalazł pod mikroskopem podstawowe jednostki życia, które nazwał bionami. Przez „badania” bionów doszedł on do twierdzeń o wszechogarniającej energii. Gdy próbował skonsultować swoją teorię z Einsteinem, a miało to miejsce w styczniu 1941, został przez niego zignorowany. Według Reicha teoria energii orgonalnej miała zakończyć chaos panujący w nauce i połączyć ją w całość. Pisał on: „Ostra granica między fizyką i metafizyką została przełamana. Metafizyczna intuicja ma fizyczną podstawę: Bóg i kosmiczna energia są jednym. Nie istnieje różnica między nauką a religią, nauką a sztuką, fizyką i psychologią oraz astronomią i religią. Bóg i energia u podstaw istoty wszechświata — to jedność, centralna moc przenikająca wszystko. Kosmiczny Orgon nie jest mitem, jest podstawowym prawem przyrody”.

W późniejszych latach wsławił się eksperymentami, które miały ukazać moc i praktyczne zastosowanie jego orgonu — prowadził badania nad kontrolą pogody. Projektował też silnik OR, który miał być rewolucyjnym odkryciem technologicznym prowadzącym do „cicho funkcjonujących lokomacyjnych maszyn przyszłości. Silnik Energii Kosmicznej zastąpi maszynę parową i silnik elektryczny Zasilany będzie nieograniczonymi zasobami siły zawartej w Kosmicznym Oceanie Orgonalnej Energii, poruszy międzyplanetarne statki i pchnie cywilizację w nadchodzący Kosmiczny Wiek, uwalniając człowieka od bezowocnych prób przezwyciężenia grawitacji”.

W maju 1956 r., w czasie prowadzenia badań nad kontrolą pogody, Reich został aresztowany i osądzony za nielegalną sprzedaż „akumulatorów energii orgonalnej”, które specjalna komisja Ministerstwa Żywności i Leków Stanów Zjednoczonych po przebadaniu uznała za bezużyteczny złom, gdyż „energia orgonalna po prostu.. nie istnieje”. Skazano go na dwa lata więzienia, a wszystkie jego notatki i książki spalono. Piętnaście miesięcy później w więzieniu federalnym w Lewisburgu Wilhelm Reich zmarł na atak serca.

Poglądy Reicha, interpretowane na różne sposoby, są obecne w wielu teoriach wspomagających tzw. terapie Nowej Ery (New Age).

Najczęściej nowe metody lecznicze związane są z próbą „całościowego” leczenia człowieka. Medycyna holistyczna (gr. holos = całość) oparta jest na jednoczesnym leczeniu umysłu, ducha i ciała, których wspólnym mianownikiem jest lecznicza energia. Odrzuca zajmowanie się jedynie objawami choroby. Powszechnie wskazuje się dziesięć tez, które charakteryzują medycynę holistyczną:

1. Całość jest czymś więcej niż tylko sumą części składowych — współczesna medycyna „koncentruje się na coraz mniejszych fragmentach ciała” i w konsekwencji „traci z oczu samego pacjenta jako istotę ludzką”. Człowiek to coś więcej niż mechanizm komórkowy czy molekularny.

2. Zdrowie to coś więcej niż brak choroby — to także dobre samopoczucie całej osoby w każdej dziedzinie, to „dynamiczna i harmoniczna równowaga wszystkich elementów i sił składających się na człowieka i otaczających go”.

3. Sami jesteśmy odpowiedzialni za to, że chorujemy czy też cieszymy się dobrym zdrowiem — należy uwolnić się od tyranii świata medycyny, sprzeciwić się „mistyce otaczającej zawód lekarza”, gdyż „uzdrowiciel wewnątrz nas jest najmądrzejszą, najbardziej złożoną, integralną jednostką we wszechświecie”, a więc „lekarza mamy zawsze w domu”.



4. Naturalne metody leczenia są lepsze od leków farmaceutycznych i zabiegów chirurgiczych — należy preferować środki mniej drastyczne: zmianę diety, stylu życia i postawy.

5. Większość sposobów afirmacji zdrowia może mieć charakter holistyczny, jednak niektóre z nich są bardziej holistyczne same w sobie niż inne — istotą wyboru terapii jest zakwestionowanie medycyny konwencjonalnej.

Pośród alternatywnych metod leczenia znalazły się m.in.:

— akupunktura i akupresura — mają na celu odblokowanie i zmianę kierunku przepływu energii przez umieszczenie w ciele igieł (akupunktura) lub stosowanie ucisków (akupresura) na newralgiczne punkty ciała, tak aby skumulować uzdrawiającą energię;

— biofeedback — elektryczna stymulacja fal mózgowych w celu doprowadzenia do świadomej, celowej kontroli tych funkcji ciała, które zwykle są spontaniczne i poza świadomością;

— kręgarstwo — odnajduje przyczynę wszelkich dolegliwości w kręgosłupie, w jego odkształceniach i przemieszczeniach; osteopatia zajmuje się całym systemem kostnym ciała ludzkiego;

— homeopatia — „podobne leczy się podobnym”;

— irydologia — diagnozowanie na podstawie tęczówki, której ewentualne nieregularności wskazują na istnienie choroby w danym punkcie ciała;

— masaż holistyczny — przywraca ciału świeżość przez wyzwolenie zablokowanej energii dzięki kontaktowi fizycznemu (praktyki, takie jak orgonomia, integracja funkcjonalna, terapia strefowa, rolfing, do'in, shiatsu, terapia polaryzacyjna, usiłują na różne sposoby sprawić, „byśmy byli zdrowsi fizycznie poprzez wzmocnienie krwi i limfy, regenerację tkanki mięśniowej lub przez przywrócenie stawom kształtu, jaki chciała nadać im natura”);

— terapie żywieniowe (witaminowe, ziołowe, korzenne) — traktowane niekiedy jako element dodatkowy do innych metod leczenia, a tłumaczone holistycznie;

— rozpoznawanie i leczenie psychiczne — może obejmować psychometrię (diagnoza poprzez trzymanie przedmiotu posiadanego przez pacjenta), jasnowidzenie, diagnozowanie mediumistyczne czy duchowe dokonywane z udziałem „duchowego przewodnika” (szaman, medium spirytystyczne, uzdrowiciele);

— terapie seksualno-mistyczne — obiecują pełniejsze zdrowie i mis-
tyczne oświecenie poprzez rozliczne formy współżycia seksualnego (np. tantra joga).

6. Zdrowie wiąże się z ewolucją — postrzegane jest jako jeden z przejawów nastania Nowej Świadomości, Nowej Ery. Zdrowie holistyczne ma „ułatwić człowiekowi przejście w kolejny etap ewolucji”.

7. Istotą zdrowia jest zrozumienie energii, a nie materii — człowiek nie jest zlepkiem martwej natury, lecz stanowi układ aktywnej energii, do której należy się dostroić i dostrzec jedność z wszystkim, co istnieje.

8. Śmierć jest ostatnim etapem rozwoju — jest przejściem do innego stanu świadomości lub nawet złudzeniem. Powtarza się też, że „śmierć wobec nowego poglądu na zdrowie staje się przeżytkiem”.

9. Myśl filozoficzna i praktyki starożytnych cywilizacji są bogatym źródłem inspiracji do prowadzenia zdrowego życia — przedchrześcijańskie i przedtechnologiczne kultury posiadały holistyczne rozumienie zdrowia i holistyczną praktykę leczniczą. Biblię pomija się, gdyż zawiera ona niemonistyczny światopogląd.

10. Ideę zdrowia holistycznego należy wprowadzać w strukturę społeczeństwa poprzez politykę społeczną — idee rodzą konsekwencje polityczne, a praktyka winna być wprowadzona i zaakceptowana urzędowo.

Przy badaniu źródeł założeń filozoficznych różnych metod medycyny holistycznej cytowane są zwykle trzy: filozofia przyrody, filozofia Wschodu oraz myślenie magiczne.

Filozofia przyrody, badając relacje zachodzące między człowiekiem a przyrodą, postuluje ich wzajemny wpływ.

Filozofia Wschodu tworzy podłoże relacji człowiek — Bóg, przy czym człowiek postrzegany jest jako część Boga pojętego panteistycznie. Istotą tej nauki jest teza o harmonii z kosmosem, a podstawowe wyznanie wiary brzmi: „wszystko jest Jedno”.

Myślenie magiczne oparte jest na odpowiedniej nauce o makrokos-mosie i mikrokosmosie. Zasada sympatii (która odgrywa zasadniczą rolę przy magicznych lalkach woodu) stwarza relację tam, gdzie nie widać żadnego związku przyczynowego, np. wyciągiem ze srebrnego ostu leczy się kłucie w boku.

Przywołuje się niekiedy także terminologię chrześcijańską, np. twierdzi się, że Bóg działa w Nowym Testamencie „homeopatycznie”, gdyż Chrystus przez śmierć wyzwolił nas z mocy śmierci — podobne miało więc być uzdrowione przez podobne.

W zależności od metody bioenergoterapeutycznej niektóre z prawd filozoficznych, „medycznych” czy magicznych są szczególnie wyakcentowane. Zasadniczo można przyjąć, że każda z bioenergoterapii zakłada możliwość wzajemnego oddziaływania energetycznego makrokosmosu i mikrokosmosu, przyjmuje istnienie uniwersalnej energii życia, a uzdrowienie traktuje jako przywrócenie równowagi i harmonii energetycznej.

Istnieje bardzo wiele rodzajów terapii, które odwołują się do teorii bioenergetycznej. Należą do nich m.in.: strukturalna integracja (zwana rolfingiem), rozwinięta przez dr Idę Rolf; modelowanie (pattering); technika Matthiasa Alexandra oraz metoda Moshe Feldenkraisa; leczenie metafizyczne; polarity; leczenie kolorami itp.

Biorąc pod uwagę źródło leczniczej energii przekazywanej pacjentowi, można wyróżnić: samoleczenie bioenergetyczne, leczenie za pomocą energii odpowiedniego terapeuty i leczenie za pomocą energii kosmicznej „ściąganej” przez tzw. „kanałowanie”.

Samoleczenie bioenergetyczne jest propozycją zakładającą pobudzenie w sobie, przez odpowiednie ćwiczenia wewnętrzne, nieczynnych dotąd źródeł energii zdrowia.

Joga proponuje leczniczą energię zaczerpniętą z tzw. budzenia kundalini. Wedle znawców przedmiotu najważniejszymi dla fizycznego zdrowia człowieka są trzy czakry, które połączone stanowią trójkąt: sercowa, splotu słonecznego i okolic śledziony.

Bezpośrednio do starożytnej „medycyny” hinduskiej jogi odwołuje się Ayurveda („ayu” = żyć, codzienne życie; „veda” = wiedza), zwana też „jogą małych palców”. Świadomość jest energią przejawiającą się w pięciu podstawowych elementach, jakimi są eter (niebo), powietrze, ogień, woda i ziemia. Doskonałe zdrowie jest wynikiem zachowania równowagi pomiędzy tymi pięcioma elementami. Według mądrości Ayurvedy każdemu palcowi odpowiada jeden element. Każdy palec dłoni kontroluje jakiś element i odpowiednio nim manipulując można doprowadzić do wyrównania energii w organizmie. System gestów rąk i układu palców w czasie hinduistycznych obrzędów rytualnych, z których zostały zaczerpnięte te posiadające działania lecznicze, wzmacniające i profilaktyczne, nazywa się „mudras”. Współcześnie żyjący jogin, Keshav Dev, dokonał wyboru „gestów, które leczą”, zwanych mudrami. Twierdzi on: „Ręce są jedną z najważniejszych części ciała. Twój los leży w twoich rękach i trzeba to wziąć dosłownie. Nie tylko dlatego, że linie na rękach wskazują przeszłość i przyszłość danej osoby, lecz przede wszystkim dlatego, że poszczególne palce posiadają całkiem osobne, własne funkcje i władzę wewnątrz organizmu. Kto tę władzę posiądzie, może zachować cielesne zdrowie i duchową radość”.

W 1974 r. powstała metoda samoleczenia, zwana Bioemanacyjnym Sprzężeniem z Mózgiem (BSM). Została opracowana przez Eugeniusza Uchnasta. Twierdził on, że aby sobie pomóc, wystarczy położyć dłoń na głowie, w miejscu, pod którym znajduje się ośrodek centralnego układu nerwowego „zawiadujący” chorą częścią ciała. Drogi tego ośrodka prowadzą do chorego miejsca poprzez rdzeń mózgowy i obwodowy układ nerwowy. Między trzymaną na głowie ręką a mózgiem zachodzi bioemanacyjne sprzężenie, które zasila braki energetyczne organizmu.

W leczeniu metodą psychotroniczną E.M. Monahana wykorzystuje się przekonanie, że w człowieku drzemią nieograniczone siły, dzięki którym jest on w stanie sam usunąć ze swego życia choroby, kalectwo, zmienić przykre sytuacje życiowe. Przy leczeniu tą metodą np. ślepoty wystarczy wybrać odpowiednie miejsce, zamknąć oczy, rozluźnić ciało, oddychać spokojnie i powtarzać w myśli: „Przez bezgraniczną potęgę mojej Nadświadomości i głęboką mądrość «wyższego Ja» rozkazuję, by zmobilizowane zostały ogromne zasoby energii, istniejące we mnie i poza mną, aby obdarzyć mnie światłem oczu”. Ćwiczenie powinno się przeprowadzać trzy razy dziennie.

Metody te można uznać za narzędzie wzmacniania i transmitowania energii oraz wyzwalania wrodzonego duchowego potencjału człowieka. Poznajemy wówczas, że „energia podąża za myślą” i że przez „wewnętrzne dzieło alchemii symbolicznej i programowania umysłu możemy się poruszać po odmiennych stanach świadomości i wchodzić w nowe interakcje z własną nową rzeczywistością”. Jak przyznał psycholog Jack Gibb: „Podstawowym założeniem, które większość z nas w ruchu medycyny holistycznej przyjmuje, jest to, że wszystkie niezbędne do stworzenia mojego życia rzeczy znajdują się we mnie samym (...). Wierzę, że jestem Bogiem, i wierzę, że ty też...”.

Leczenie za pomocą energii bioterapeuty jest wykorzystaniem specyficznej energii danej osoby, niekiedy „wyjątkowo obdarzonej”, dla usłużenia ludziom chorym. Niektórzy bioenergoterapeuci twierdzą, że człowiek obdarzony szczególną mocą „nieświadomie emituje w ciało chorej osoby fale biomagnetyczne. Przenikają one ciało pacjenta i uzdrawiacz zwykle czuje objawy jego choroby. Umie nawiązać kontakt z jego wewnętrzną siłą życiową, intuicyjnie „nastawia się na odbiór” i... po prostu wie. Bioenergetyce towarzyszy przekonanie o trójwarstwowej budowie tzw. aury człowieka. Pierwsza warstwa informuje terapeutę o stanie aktualnym organizmu, druga — jest warstwą emocjonalną, która informuje o przyczynach schorzeń, a trzecia — mentalna — informuje o stylu myślenia pacjenta.

Jednym z systemów wyrównujących energię, a jednocześnie metodą „prostą i efektywną, przynoszącą głęboki relaks”, są polarity, czyli dar uzdrawiania za pomocą rąk. Twierdzi się, że poprzez polarity można uwolnić lub zrównoważyć energię innej osoby, angażując strumień siły życiowej, która w sposób naturalny przepływa przez ręce każdego człowieka. Gdy przekazuje się tę energię innej osobie, odczuwa ona „mrowienia, wibracje, wrażenia typu ciepła lub zimna, a czasem nawet pojawić się może pole magnetyczne”. Pośród rad dla potencjalnych uzdrowicieli wskazuje się, że najlepszym podejściem do polarity jest współuczestniczenie i identyfikacja z pacjentem, przepełnione sympatią, miłością i zaangażowaniem. I tak np., gdy „znajdujesz się w obecności osoby uskarżającej się na ból głowy, to możesz jej ulżyć w następujący sposób. Pocieraj energicznie dłoń o dłoń, aż poczujesz w nich gromadzącą się energię. Następnie swoją prawą dłonią dotknij karku pacjenta. Lewą rękę trzymaj w odległości 3 cm od jego czoła...itd.”.

Masowe zjawisko leczenia tą metodą w Polsce miało miejsce w latach 1978—1979, podczas wizyt Clive'a Harrisa. Liczba zgłoszonych wówczas chętnych do udziału w spotkaniu z uzdrowicielem wynosiła 500 000 i 70 000 osób. Harris podczas swoich spotkań z pacjentami przyjmował każdorazowo 200 000 do 300 000 osób. Posiadane przez niego specyficzne właściwości, umożliwiające mu pełnienie roli uzdrowiciela, nabrały wówczas charakteru legendy.

Najczęściej stosuje się terapię za pomocą energii „ściąganej” z kosmosu. Bioenergoterapeuta „otwiera się” na strumień energii spływającej na niego z jakiegoś potężnego źródła, którego istoty nie jest w stanie pojąć. Kieruje tą siłą i przesyła ją do ciała pacjenta w zgodzie z jego osobistymi potrzebami. Zmiana widoczna jest nie tylko w jego ciele. Energia przenika go na wskroś i dokonuje także zmian w jego polu emocjonalnym i umysłowym.

Przykładem takiej terapii może być japońska sztuka leczenia — Reiki. Kosmiczna uzdrowicielska energia Reiki może być przekazana pacjentowi tylko przez ręce Mistrza, który poznał tajemnicze symbole umożliwiające mu dotarcie do niej.

Inną terapią tego typu jest leczenie kolorami. Jak twierdzi Roland Hunt, członek Komitetu Biura Kosmoterapii, barwa czterech rzeczy decyduje, jakiego koloru brakuje danemu organizmowi. Są to kolory: gałek ocznych, paznokci, moczu i kału. Brakującą energię przekazuje się albo wewnętrznie — przez kolorowo spolaryzowaną wodę, albo zewnętrznie — przy użyciu kolorowego światła. „Oddychanie kolorem” wspomagane jest odpowiednią medytacją. Np. przy promieniu czerwonym odpowiedni tekst brzmi: „Promienie Rubinowe / Przepływajcie przeze mnie / Przepływajcie przeze mnie / Dodawajcie energii / Obiegowi mej krwi / Obiegowi mej krwi”. Uzdrowiciel prowadzący ową medytację mówi: „Wdychajcie te ocieplające, ożywiające Rubinowe Promienie, pochodzące z litego serca ziemi w górę przez stopy, przez nogi, aż do chorego miejsca”

Istotną cechą pacjenta korzystającego z bioenergoterapii jest „otwartość na wszystko”, wiodąca ku minimalnemu zawężeniu jego „horyzontów energetycznych”. Skoro „wszystko jest Jednym”, to przeciwieństwa są czymś identycznym i nawet poglądy sprzeczne znaczą z gruntu rzeczy to samo... I dlatego William Divine, przewodniczący Kalifornijskiego Towarzystwa Akupunktury, tłumaczy: „Przyprowadzamy jednego pacjenta i ogląda go pięciu różnych praktyków. Wysuwają pięć różnych diagnoz i żadna nie jest błędna”.

Bioenergoterapeuta, jako ten, który przekazuje energię innym, musi być człowiekiem wewnętrznie zharmonizowanym. Dlatego też bioenergoterapeuci, aby sobie nawzajem pomagać w komasowaniu energii, niekiedy gromadzą się w małych wspólnotach na tzw. szkoleniach. Polegają one głównie na wyciszaniu się i medytacji. Jak twierdzą: „Wspólna medytacja ludzi o podobnym widzeniu świata to wzbogacająca wewnętrznie ogromna siła. Dosłownie czuje się wibrowanie powietrza”. Zapewniają, że wówczas „można dostrzec aurę, która unosi się nad poszczególnymi osobami i zlewa w piękną, złocistą kulę”.

Zrzeszenia bioenergoterapeutów mogą przybierać różne nazwy lub korzystać z gościnności rozmaitych towarzystw. Są oni obecni w Centrum Ezoterycznym, Centrum Doskonalenia Człowieka, Centrum Medycyny Niekonwencjonalnej, Towarzystwie Bioceutycznym, Towarzystwie Psychotronicznym.

W Polsce elementy bioenergoterapii stosowano, od początku lat siedemdziesiątych XX wieku, głównie w kręgach radiestetów. Środowisko lekarskie ignorowało ten fakt. Po pierwszym Ogólnopolskim Sympozjum Stowarzyszenia Radiestetów w Warszawie (wrzesień 1981 r.) przystąpiono do organizowania małej pracowni bioenergoterapii, wprowadzając m.in. ćwiczenia jogi, kurs polarity, rebirthingu i Medytacji Transcendentalnej. Decyzją Zarządu Stowarzyszenia Radiestetów z dnia 14 VI 1982 r. została uznana Pracownia Bioenergoterapii, która podjęła się systematycznego przyjmowania pacjentów oraz organizowania Kursów Bioenergoterapii i Technik Radiestezyjnych Stosowanych w Diagnozie. Kursy te kończyło rocznie kilkuset nowych bioenergoterapeutów. W 1983 r. powstała przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie Biotroniczna Komisja Weryfikacyjna. Egzamin weryfikacyjny przewiduje m.in. ocenę wrażliwości radiestezyjnej, demonstrację własnego sposobu biomasażu, sprawdzenie posiadanych przez kandydata przyrządów radiestezyjnych. Przyjęto następującą definicję bioenergoterapeuty: „Bioenergoterapeuta to człowiek posiadający dar przekazywania energii dobra w sposób skuteczny, a zarazem bezpieczny dla siebie i pacjentów. Ów dar nie musi być uświadomiony sobie przez bioenergoterapeutę, jak również nie musi on znać rzeczywistych mechanizmów przyczyny chorób i ich likwidacji”.

W opracowywanym kodeksie etycznym bioenergoterapeuty czytamy m.in.: „Bioenergoterapeuta służy człowiekowi. Stawia nade wszystko dobro chorego i postępuje w myśl przysięgi lekarskiej. Przyświeca mu jej naczelne hasło primum non nocere (przede wszystkim nie szkodzić). Chodzi zarówno o zdrowie fizyczne, jak i psychiczne wynikające ze sposobu podejścia do choroby”.

Pomimo dobrych intencji samych terapeutów z bioenergetycznymi metodami leczenia wiąże się wiele zagrożeń. Proponowane współcześnie przez centra ezoteryczne i ośrodki „medycyny holistycznej” terapie są różnorodne. Sami terapeuci przestrzegają, że należy zachować niezwykłą ostrożność i roztropność przy korzystaniu z nich, by leczenie nie zamieniło się w kult oddawany obcym bożkom, sugestywnym uzdrowicielom lub magicznym przedmiotom.

Jean Verlinde, który spędził kilkanaście lat na praktykowaniu bioenergoterapii, obecnie zakonnik francuski, twierdzi, że „okultyzm to stały zestaw technik, które manipulują energiami naturalnymi, nieuchwytnymi dla nauk ścisłych. Jedną z nich jest uzdrawianie przy pomocy nakładania rąk, czyli magnetyzm (...). Doświadczenie fuzji, czyli wtapiania się w te energie, nie jest całkowicie neutralne. Wśród jednostek duchowych zamieszkujących poziomy energetyczne znajdują się i takie, których istnienie nie da się pogodzić z Osobą Jezusa Chrystusa, które nie są życzliwe człowiekowi (...). Wszystko tu «rozlewa się» nie tylko na wymiar fizyczny czy psychiczny, ale na cały wymiar duchowy mojego bytu. Droga okultyzmu i mistyki przyrody niesie w sobie ryzyko całkowitego owładnięcia człowieka przez tę pokusę panowania i władzy (...). Stopniowo człowiek zostaje doprowadzony do praktykowania białej magii, staje się bezwolnym medium”.

Dla wielu badaczy bioenergoterapii jest ona współczesną formą starożytnego szamanizmu. Autorytet w tej dziedzinie, amerykański antropolog Michael Harner, twierdzi: „Rozkwitający świat medycyny holistycznej cechuje się olbrzymią dozą eksperymentowania z technikami od dawna stosowanymi w szamanizmie: wizualizacja, odmienny stan świadomości, psychoanaliza, hipnoterapia, medytacja, pozytywne nastawienie, osłabianie stresu oraz umysłowe i emocjonalne wyrażanie woli zdrowia i uzdrowienia (...). Szaman to człowiek wkraczający w odmienny stan świadomości zależnie od swej woli, aby nawiązać kontakt z rzeczywistością zwykle ukrytą i wykorzystać ją w celu zdobycia wiedzy, siły lub udzielenia pomocy innym osobom (...). Szaman przemieszcza się między różnymi rzeczywistościami, jest magicznym atletą stanów świadomości (...) w sensie manipulowania mocą duchową, aby pomóc ludziom, aby umieścić ich w zdrowej równowadze”.

Dla chrześcijańskiej oceny bioenergoterapii, a zwłaszcza konkretnej metody leczenia, niezbędne jest uwzględnienie jej elementów składowych. Należą do nich m.in.:

1. Postawa terapeuty — pokora, świadomość jego ludzkich możliwości i naturalne pochodzenie środków, które stosuje.

Niektórzy bioenergoterapeuci twierdzą, że ich możliwości lecznicze są nieograniczone. Wobec częściowych zawsze efektów medycyny tradycyjnej oświadczenia te brzmią niezwykle imponująco. Opowiadają o uzdrowieniach, które zakrawają na „cuda”, wskazują na „boską moc” terapeuty. Jeden z nich w wywiadzie przyznał: „Podczas seansu biorę na siebie ludzki ból, poczucie krzywdy, choroby i daję ludziom własną duszę. Czuję, jak zewsząd ogarnia mnie ciepło, nagle zyskuję wielką siłę miłości. Pod jej wpływem ustępują alergie, goją się rany, organizm zaczyna normalnie pracować. To stan emocjonalny, w którym leczył Chrystus — to moja droga”. Niepotrzebny jest Bóg, a Jezus okazuje się zwykłym bioenergoterapeutą.

2. Sposób pojmowania energii — aprobata jej naturalnych atrybutów, mieszczących się w ramach stworzenia.

3. Koncepcja osoby ludzkiej — chrześcijańskie określenie miejsca człowieka w świecie przyrody i jego relacji do Boga.

Biblia wyraźnie stwierdza, że człowiek nie jest częścią Boga, jest Jego dziełem. Nie jest także igraszką sił kosmicznych, lecz ma wolną wolę, która pozwala mu wybierać między dobrem a złem.

4. Pojmowanie sensu cierpienia i choroby ciała — uznanie nadrzędnego miejsca zbawienia dla całości życia chrześcijanina.

Niekiedy cierpienia są próbą dla człowieka. Kapelan szpitalny, ks. dr Fritz Laubach, pisze: „Mają one pomóc ludziom w nauce odważnego zawierzenia siebie potężnej dłoni Boga... Wiemy, że duchowa ciemność w cierpieniu Hioba była tak wielka, że oskarżył Boga. Bóg w swojej wielkiej dobroci nie dopuścił do upadku Hioba. Biblia pokazuje wyraźnie, że Bóg może dopuścić choroby w życiu swoich dzieci, które są dla wierzącego rodzajem próby wytrzymałości. Droga cierpienia Hioba uzasadnia słowa Jezusa: «Tego, co ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział»”. Czasem choroba jest rodzajem lekcji udzielonej człowiekowi: „Choroba w życiu wierzącego ma skierować jego wzrok na nadchodzącą chwałę Bożą i pomóc mu całkowicie świadomie trzymać się obietnic słowa profetycznego”.

W Księdze Przysłów czytamy: „Nie bądź mądrym we własnych oczach, Boga się bój, zła unikaj: to ciału zapewni zdrowie, a pokrzepienie twym kościom” (Prz 3, 7—8). Ostatecznie chrześcijanie szukają zdrowia i uzdrowienia w Bogu. Biblia pisze o królu Asie, który „rozchorował się na nogi, jednakże nawet w swej chorobie szukał nie Pana, lecz lekarzy” (2 Krn 16, 12).

Apostoł Paweł powiedział: „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”
(Flp 4, 6—7).

5. Koncepcja zdrowia — poddanie woli Bożej, a wszelkich działań — hierarchii wartości człowieka wierzącego.

Biblia nie sprzeciwia się medycynie i nie jest przeciwna środkom leczniczym. Gdy śmiertelnie zachorował król Ezechiasz, Bóg na jego prośbę przysłał mu proroka Izajasza, który wskazał sposób uleczenia: „Weźcie placek figowy i przyłóżcie do wrzodu, a zdrów będzie!” (Iz 38, 21). Gdy jednak Ezechiasz wyzdrowiał, nie oddawał chwały prorokowi Izajaszowi, ani też „plackowi figowemu” jako świetnemu środkowi leczniczemu, lecz za swoje wyzdrowienie dziękował Bogu: „Nad którymi Pan czuwa, ci żyją, wśród nich dopełni się życie ducha mego. Uzdrowiłeś mnie i żyć dozwoliłeś! Oto na zdrowie zamienił mi gorycz. Ty zachowałeś mą duszę od dołu unicestwienia, gdyż poza siebie rzuciłeś wszystkie moje grzechy” (Iz 38, 16—17).

Apostoł Paweł napisał do chorującego Tymoteusza: „Samej wody już nie pij, używaj natomiast po trosze wina ze względu na żołądek i twe słabości” (1 Tm 5, 23).

Na temat wartości lekarza i lekarstwa mówi Księga Mądrości Syracha: „Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje (...). Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził (...). Dzięki nim się leczy i ból usuwa, z nich aptekarz sporządza leki, aby się nie kończyło Jego działanie i pokój od Niego był po całej ziemi. Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy. Usuń przewrotność — wyprostuj ręce i oczyść serce z wszelkiego grzechu! Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki, i hojne dary, na jakie cię tylko stać. Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny” (Syr 38, 1—8).

6. Owoce podjętych działań terapeutycznych — zwłaszcza w sferze duchowej leczonego człowieka.

W chorobie człowiek szuka ratunku wszędzie. Chrześcijanin nie może jednak sięgać po metody i środki, które byłyby świadomym odrzuceniem Jezusa. Najprostszym „sprawdzianem” poszczególnych metod leczniczych jest fakt nieustannej modlitwy chorego i jego decyzja zgody z wolą Bożą. Należy pamiętać o słowach św. Jakuba Apostoła: „Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny! Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 13—15).

Dla człowieka pozostającego we wspólnocie wierzących ważne dla oceny poszczególnych koncepcji nowej medycyny są również wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.

Wypowiadając się w czerwcu 1995 r. na temat „Nauki żywej etyki” zwanej też „Agni-jogą”, propagowaną w Rosji przez rodzinę Roerichów, Rosyjski Kościół Prawosławny podkreślił, że „prawosławiu obce są wyobrażenia o wszechświecie jako swego rodzaju systemie energetycznym i nie zna ono «praw ewolucji kosmicznej»”. Całkowicie nie do przyjęcia przez prawosławie jest także wyobrażenie o Wielkim Agni, „wtłaczającym dobroczynną energię”. List Patriarchatu Moskiewskiego kończy się stwierdzeniem, że z uwagi na całkowitą niezgodność z prawosławiem „Nauki żywej etyki”, jej wyznawcy sami odłączyli się od Kościoła.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego przy okazji analizy Pierwszego Przykazania Bożego czytamy: „Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim — nawet w celu zapewnienia mu zdrowia — są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (...). Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywanie złych mocy, ani wykorzystywanie łatwowierności drugiego człowieka” (p. 2117).
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 07:33   Rozmowa o Bogu to molestowanie....

http://info.wiara.pl/doc/...to-molestowanie


Lekarz rodzinny z Wielkiej Brytanii Richard Scott rozmawiał z pacjentem o Bogu. Generalna Rada Medyczna uznała to za… "molestowanie" i złamanie zasad etyki zawodowej. Został już ukarany naganą z wpisem do karty pracy. Mężczyzna zaskarżył tę decyzję do sądu.....
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-13, 00:45   

Piercing i kolczyki inicjacja w świat demoniczny

Poszeczególne przekłucia określają oddanie się poszczególmemu demonowi. Ludzie tego nie wiedzą i noszą to żelastwo Dla przykładu przekłucie okolic pępka jest oddaniem się demonowi prostytucji i aborcji. Przekłucie języka domonowi niememu

tu materiał dźwiękowy , nie najlepszej jakości:
http://chomikuj.pl/TATULO...DOBAJA_SIE_BOGU

Z rekolekcji charyzmatyka.

" Parę dni temu w Brazylii odprawialiśmy Mszę Św. i przechodzimy z Panem Jezusem tak obok ludzi, Było bardzo dużo ludzi. I przed ołtarzem stał, siedział młody człowiek cały zakolczykowany. Tak miał wszystko poprzebijane.
Młodzi nie wiedzą, młodzi ludzie o tym nie wiedzą , ale to przekłuwanie sobie różnych części ciała tymi kolczykami to nie jest tylko moda, ale to jest nowy wymysł "diabełka", który ciągle wymyśla coś nowego.
Młodzi ludzie o tym nie wiedzą, ale Słowo Boże w Księdze Kapłańskiej, zabrania okaleczania ciała w taki sposób, zabrania też tatuaży.
Ale takie okaleczenia, dziewczyny tu nie chodzi o takie przekłucie sobie tylko ucha, żeby mieć kolczyk, to nie, to nie o to chodzi. Ale o inne okaleczenia. Te przebijanie ciała, mają pochodzenie starożytne, pochodzą z okresu 5 000 lat przed Chrystusem. To były formy konsekracji, poświęcenia się szatanowi. Kiedyś w starozytności, wkładano sobie , w ten sposób, kości zmarłych, i w ten sposób poświęcano szatanowi tę część ciała.
Jezeli ktoś sobie przebije nos np. , niektórzy już sobie zasłaniają nosy, i zrobią sobie ten piercing tutaj w nosie, co to znaczy?
Widziałem takich z żelastwem w nosie, widziałęm już, wiedziałem kto tak ma. Krowa tak chodzi. Dlatego,że krowa, tutaj w tych nozdrzach ma te kółko i mozna ją prowadzić. Jej pan ją w ten sposób prowadzi, ciągnie.
Więc jak ktoś sobie tak przebije nos, to znaczy,że szatan go prowadzi tam, gdzie mu się żywnie podoba. I ty zrezygnowałeś ze swojej wolności dla "diabełka".
A jak ktoś sobie przebije język i tam sobie ten piercing zrobi , nie wiem dlaczego ale nie jest w stanie dobrze mówić. Poświęcasz się duchowi niememu.
Jutro wieczorem będzie bardzo mocna modlitwa o uzdrowienie również z tego.
A młodzi ludzie , którzy sobie przekłuwają język już nie rozmawiają normalnie u siebie w domu. Zamykają się. A jesli poprzebijaja sobie uszy w różnych miejscach, to jest duch głuchy. Rozumiecie? A jak sobie ktoś kolczyk umieści w pepku, to nawet tak łaskocze, to oznacza poświęcenie duchowi prostytucji i aborcji.
Już niektórzy się tak kulą w ławkach.
Młodzi ludzie nie wiedzą tego, ale demon wie o tym.
Był taki młody człowiek, który nigdy nie przychodził do kościoła. Cały był naszpikowany róznym żelastwem, właściwie cała twarz, usta, nos, uszy, oczywiscie pępek. On nie wiedział,że taka praktyka jest przeciw, sprzeczna ze Słowem Bożym. Kiedy przechodziliśmy z Eucharystią , ten młody człowiek upadł na ziemie, ale zanim upadł w spoczynku w Duchu Świętym, wydarzyło się coś czego nigdy dotąd w życiu nie widzieliśmy.
Te wszystkie metalowe częsci same z siebie odpadły od Niego i upadły na ziemię. A potem upadł i on. Kiedy się obudził, nic nie rozumiał, wydawał się pijany, zebrał te wszystkie kolczyki i poszedł, aby sobie je wszystkie z powrotem sobie powkładać. Ale same, samoistnie zamknęły się te wszystkie otwory, które sobie wcześniej poprzekłuwał.
I wtedy zrozumiał.
Że jeżeli Jezus przechodząc uwolnił go od tego, tego całego żelastwa, to to oznacza, że te rzeczy nie są zgodne z wolą Boga. I wtedy ten człowiek odczuł Miłość Bożą, bo nie wiedział, ale doświadczył, że nawet w grzechu, nawet zwalczając Kosciół, nawet będąc oszukiwanym przez szatana, nawet wówczas Bóg cały czas go kochał.


(20) I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.
(21) Jezus zapytał ojca: Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: Od dzieciństwa.
(22) I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!
(23) Jezus mu odrzekł: Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.
(24) Natychmiast ojciec chłopca zawołał: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!
(25) A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego.
(26) A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: On umarł.
(27) Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.
(28) Gdy przyszedł do domu, uczniowie Go pytali na osobności: Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?
(29) Rzekł im: Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą /i postem/.
(Ew. Marka 9:20-29, Biblia Tysiąclecia)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-30, 21:20   

Wróżbiarstwo, czyli poznawanie przyszłości

Praktyka wróżbiarstwa opiera się na przeświadczeniu, że:
przyszłość ludzka jest już z góry dokładnie określona i zaplanowana,
istnieją takie techniki wiedzy tajemnej (techniki okultystyczne), dzięki którym można poznać przyszłość i zapanować nad nią.

Przykładem najbardziej rozpowszechnionych technik wróżbiarskich są:
kartomancja, czyli wróżenie przyszłości z kart,
astrologia, czyli przepowiadanie przyszłych zdarzeń na podstawie układu gwiazd,
chiromancja, czyli odczytywanie z linii na dłoni,
spirytyzm, czyli wywoływanie duchów zmarłych w celu uzyskania informacji.

Uciekanie się do którejkolwiek z praktyk wróżbiarstwa jest jawnym wykroczeniem przeciwko pierwszemu przykazaniu.

Dlaczego?
Praktyka wróżenia zakłada, że życie ludzkie nie podlega Bożej Opatrzności, lecz bezosobowym i tajemniczym siłom (na ogół wrogim lub co najmniej nieprzychylnym człowiekowi). Korzystanie z wróżbiarstwa prowadzi do osłabienia, a w końcu i zerwania więzi osobowej z Bogiem, opierającej się na posłuszeństwie, ufności i zawierzeniu. Osoba zniewolona pragnieniem poznawania przyszłości i oddająca się praktykom wróżbiarstwa czyni siebie niezdolną do modlitwy i do życia sakramentalnego, a tym samym stopniowo ulega wpływom sił pochodzenia demonicznego.
Wróżbiarstwo jest odrzuceniem prawdziwego i jedynego Boga, czyli łamaniem pierwszego przykazania Dekalogu. Pismo św. surowo przestrzega przed tym grzechem: Nie będziesz się zwracał do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziesz zasięgać ich rady… Ja jestem Pan, Bóg wasz (Księga Kapłańska 19,31). Przeciwko każdemu, kto zwróci się do wywołujących duchy albo do wróżbitów, aby uprawiać nierząd z nimi, zwrócę oblicze i wyłączę go spośród jego ludu… Bo Ja jestem Pan, Bóg wasz (Księga Kapłańska 20, 6-7). Czary, w jakiejkolwiek formie by się nie przedstawiały, należą do czynów, które wyłączają z dziedzictwa Królestwa Bożego (List do Galatów 5, 20).
Wróżbiarstwo jest radykalnym oszustwem sprzeniewierzającym się podstawowej prawdzie teologicznej, że przyszłość jedynie zna Bóg. Rzekome wykradanie Bogu tej tajemnicy jest całkowitą iluzją. Nawet szatan (założywszy, że działa on przy pomocy swego narzędzia, jakim może być wróżbita – medium) nie zna przyszłości, ponieważ ona dopiero się tworzy poprzez dobrowolną współpracę człowieka z Bogiem. Szatan, doskonale wnioskując na podstawie ukrytych dla ludzi mechanizmów natury, może jedynie ułożyć możliwy scenariusz wydarzeń z przyszłości, który jednak wcale nie musi się spełnić.
Fakt, że jedynie Bóg zna przyszłość, w niczym nie ogranicza ludzkiej zdolności kształtowania własnego życia (przede wszystkim w tym, co najważniejsze, a mianowicie w kwestii własnego zbawienia). Proroctwa pochodzące od Boga (czyli komunikowana przez Boga człowiekowi wiedza odnośnie przyszłości) tym różnią się od wróżby, że nigdy nie przesądzają z góry o przyszłości, lecz uprzedzają przed tragicznymi konsekwencjami grzechów i odmowy nawrócenia. Proroctwo jest więc warunkowe (jego wypełnienie się zależy od postawy samego człowieka), natomiast przepowiednie wróżbitów dotyczą wydarzeń rzekomo nieodwołalnych i niezależnych od wolnego działania ludzkiego.
Wróżbiarstwo radykalnie przekreśla drogę chrześcijańskiego rozwoju i świętości. Propagując determinizm (przyszłość została z góry zaplanowana) i fatalizm (nie ma możliwości uwolnienia się od wyznaczonego biegu wydarzeń) unieważnia konsekwencje wyboru dobra lub zła. Objawiona nauka o rzeczach ostatecznych (niebo, piekło, czyściec) zostaje tutaj całkowicie odrzucona.
Oprócz zaburzeń duchowych (z opętaniem włącznie), uleganie przepowiedniom wróżbitów prowadzi do lęku, uczucia bezradności, osaczenia i rozpaczy, a w dalszej kolejności do ciężkich chorób psychicznych.
Objawienie Boże wypowiadające się poprzez Biblię i Magisterium Kościoła, dla dobra samego człowieka surowo zakazuje uciekania się do którejkolwiek z form wróżbiarstwa. Gdy chrześcijanin korzysta z horoskopów lub z usług wróżbitów, widzących, magów itp. – wchodzi w konflikt z pierwszym i najważniejszym przykazaniem dekalogu. Tym samym, wystawia siebie na niebezpieczeństwo działania mniej lub bardziej ukrytych sił złego ducha, którego celem jest zerwanie więzi człowieka z Bogiem i doprowadzenie do duchowej śmierci.
Codziennym lekarstwem na pokusę poznawania przyszłości jest modlitwa i życie sakramentalne prowadzące do coraz głębszego zawierzenia Bożej Opatrzności.

ks. Andrzej Trojanowski TChr

Tekst pochodzi z „Katolickiego Dwumiesięcznika Społecznej Krucjaty Miłości – Miłujcie się!”, nr5-2003, s. 13
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-07, 22:43   

ks. Andrzej Zwoliński
Biblia o kontaktach z duchami

Obrzęd wywołania ducha

Biblia opowiada o królu Saulu, który w obliczu czekającej go bitwy ze znacznie potężniejszymi Filistynami „radził się (...) Pana, lecz Pan mu nie odpowiadał ani przez sny, ani przez urim (dosł. «światło i doskonałość» – święte losy, przechowywane w pektorale arcykapłana, por. Wj 28, 15 - 30), ani przez proroków. Zwrócił się więc Saul do swych sług: «Poszukajcie mi kobiety wywołującej duchy, chciałbym pójść i jej się poradzić»”.

Obrzęd wywołania ducha nie jest więc dostępny każdemu człowiekowi, lecz może nim kierować jedynie „specjalna” osoba. Działanie Saula było wbrew prawodawstwu Mojżesza, które zabraniało wywoływania zmarłych. Słudzy odpowiedzieli mu: „Jest w Endor kobieta, która wywołuje duchy” (1 Sm 28, 6 - 7). Gdy wróżka z Endor wywołała ducha, Saul nie widział go. Pytał niecierpliwie kobietę: „Co widzisz?” Biblia opowiada dalej: „Kobieta odpowiedziała Saulowi: «Widzę istotę pozaziemską, wyłaniającą się z ziemi». Król zapytał: «Jak wygląda?» Odpowiedziała: «Wychodzi starzec, a jest on okryty płaszczem». Saul poznał, że to Samuel, i upadł przed nim twarzą na ziemię, i oddał mu pokłon. Samuel rzekł do Saula: «Dlaczego nie dajesz mi spokoju i wywołujesz mnie?» Saul odrzekł: «Znajduję się w wielkim ucisku, bo Filistyni walczą ze mną, a Bóg mię opuścił i nie daje mi odpowiedzi ani przez proroków, ani przez sen; dlatego ciebie wezwałem, abyś mi wskazał, jak mam postąpić» (1 Sm 28, 13 - 15).

Praktyki Saula zostały zdecydowanie potępione. Przegrana bitwa z Filistynami, śmierć jego i jego synów oraz przejęcie władzy królewskiej przez Dawida tłumaczono jako karę za niewierności, „które popełnił wobec Pana, przeciw Słowu Pańskiemu, którego nie strzegł. Zasięgał on nawet rady u wróżbiarki, a nie radził się Pana” (1 Krn 10, 13 - 14).

Pojawienie się istot zmarłych

Innym biblijnym przykładem na pojawienie się istot zmarłych jest przemienienie Jezusa na górze Tabor: „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim” (Mt 17, 2 - 3). Jeżeli Mojżesz i Eliasz nie żyli już od kilku wieków, to w takim razie Apostołom mogły się ukazać tylko duchy tych patriarchów pod ludzkimi postaciami. Chrystus celowo objawił chwałę oczekujących swego zmartwychwstania, aby pouczyć, że jest także Panem „tamtego świata.”

Chrystus w przypowieści o bogaczu i Łazarzu mówi o bezskuteczności ingerencji świata umarłych w świat żywych. „Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany”. Bogacz, „pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie”. Gdy prośba o ulżenie mu w jego osobistych mękach okazała się bezskuteczna, bogacz zwrócił się do Abrahama z prośbą dotyczącą żywych: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go (Łazarza) do domu mego ojca! Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Odpowiedź Abrahama była jednoznaczna: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” Bogacz jednak nadal nalegał: „Nie, ojcze Abrahamie(...), lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Prośba o ukazanie się umarłego żyjącym, nawet w celu ich nawrócenia, została odrzucona, gdyż „jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą” (zob. Łk 16, 19 - 31).

Obrzydliwy jest...

Pouczając naród wybrany, na temat potępionych kultów, Biblia uczy: „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by (...) pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni” (Pwt 18, 10 - 12). Przewidziano także surowe kary dla łamiących ów zakaz: „Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich. Sami ściągnęli śmierć na siebie” (Kpł 20, 27). Biblia dowodzi, że duchy ludzi zmarłych mogą w szczególnych przypadkach objawiać się żyjącym.

Jednakże Kościół katolicki, zgodnie z nauką Pisma świętego, jednoznacznie potępia spirytyzm. Najstarszy, znany dziś, dokument Kościoła na ten temat pochodzi od papieża Aleksandra IV, z 1258. r. św. Tomasz z Akwinu podjął w „Sumie teologicznej” zagadnienie pojawiania się zmarłych ludziom żyjącym. Jego zdaniem jest to możliwe dzięki szczególnemu zezwoleniu Boga i dokonuje się przez działanie bądź aniołów lub demonów, bądź przez same dusze, które objawiają się w ciałach pozornych.

Nie może się ukazać w sposób widzialny

Pisał on: „Dusze zmarłych mogą się troszczyć o sprawy żyjących, chociaż nie znają ich stanu, podobnie jak my troszczymy się o zmarłych, spiesząc im z pomocą, chociaż nie znamy ich stanu. Mogą też one znać sprawy żyjących nie przez siebie, ale przez dusze tych, co stąd do nich przychodzą, albo też przez aniołów lub szatanów, czy też przez objawienie Ducha Bożego” (Suma teologiczna, I, 89, 8). Akwinata słusznie uzasadniał, że dusza ludzka jest bytem niematerialnym, zatem po śmierci nie może się ukazać w sposób widzialny. A więc człowiek żyjący może jedynie ujrzeć nie tyle ducha, ile skutek jego działania właśnie w formie ciała pozornego. Nie wyjaśniał jednak bliżej czym jest owo ciało pozorne.

Według współczesnych teologów ciało pozorne, pod którym byt duchowy pojawia się ludzkim zmysłom, jest skutkiem jego oddziaływania na ludzką wyobraźnię, w której wytwarza „obraz” samego siebie. „Obraz” ten nasza świadomość projektuje na zewnątrz, wskutek czego możemy widzieć tę osobę w rzeczywistości. Jest to widzenie rzeczywiste, tylko inne niż optyczne.

Podobne wyjaśnienie „widzenia” umarłych przedstawiła mistyczka Stefania Horak. Opisuje ona wizje świętych, którzy się jej objawiali w sposób zmysłowy. Jedną z nich, św. Magdalenę Zofię Barat (1779 - 1865), zapytała, jak się to dzieje, że będąc istotą duchową, objawia się jej tak realnie. Otrzymała odpowiedź: „Mogłaś była tylko słyszeć mój głos. Mogłam była przychodzić do ciebie we śnie, jak to nieraz czynię, albo mogłam ci była tylko dyktować zlecenie. Pan Jezus jednak pozwolił mi przychodzić do ciebie tak, jak mnie widzisz. Abyś mnie mogła rozeznać zmysłami. Chwytam w powietrzu atomy materii, potrzebne do utworzenia mego kształtu, a potem – gdy odchodzę – rozpraszam je na powrót. Mogłabym ci się pokazać małym dzieckiem, młodą dziewczynką, dorosłą lub staruszką. Nam wszystko z woli Boga możliwe. Ani czas, ani przestrzeń dla nas nie istnieją” (S. Horak, Święta Pani, Warszawa 1939, s. 96).

Często nie jest wolny od interwencji diabelskiej

Od połowy XIX wieku Kościół potępił „spirytyzm nowożytny”, gdyż – jak to wyjaśniał Katechizm Piusa X – jest on „zabobonem”, a „często nie jest wolny od interwencji diabelskiej”. Ze zmarłymi może być tylko łączność modlitewna – „wzajemne udzielanie sobie dóbr duchowych”, przypomina także II Sobór Watykański. Ponadto komisja doktrynalna Soboru wyraźnie zabroniła „prowokowania za pomocą ludzkich środków doświadczalnego kontaktu z duchami lub duszami ludzi zmarłych w celu otrzymania od nich informacji” (LG, 49).

Analogiczne stanowisko zajmuje większość teologów protestanckich, chociaż ich stosunek do mediumizmu psychicznego jest bardziej liberalny niż w Kościele Katolickim. Znane są przypadki udziału pastorów nie tylko w badaniach tych zjawisk, lecz również w ruchu spirytystycznym.

Zdecydowanie przeciw praktykom spirytystycznym wypowiadają się przedstawiciele Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, Zielonoświątkowcy, Świadkowie Jehowy, opierając swe poglądy na Biblii. J. Decaris, adwentysta, pisze: „Skąd bierze się w czasie seansu głos podobny do głosu naszych zmarłych oraz kto odpowiada na pytania, które zadajemy? Odpowiedź jest prosta. U podstaw tych wszystkich zjawisk znajdujemy wielkiego mistyfikatora, tego, który – poczynając od raju – maskuje się, żeby zwodzić człowieka. W spirytyzmie przybiera on postać ukochanych zmarłych, imituje ich głos, gesty, pismo itp.”

Dalekowschodnie religie traktują zjawiska spirytystyczne jako przejawy działalności demonów, rzadziej jako uświadamianie sobie poprzednich wcieleń. Buddyzm, odrzucając możliwość istnienia duszy po śmierci – pojmowanej jako indywidualna osobowość – tym samym wyklucza możliwość kontaktu z duszami.

Nowy Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina wierzącym: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość” (p. 2116). „Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich” (p. 2117).

ks. Andrzej Zwoliński

http://www.katolik.pl/bib...548,416,cz.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-03, 04:37   

ks. prof. Andrzej Zwoliński - Diabeł, mit czy rzeczywistość 1

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8